Dodany: 22.06.2012 02:19|Autor: yyc_wanda

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kosogłos
Collins Suzanne

7 osób poleca ten tekst.

Z młodzieżowej sci-fi w epopeję wojenną


„Kosogłos”, ostatni tom trylogii „Igrzyska śmierci”, różni się znacznie od dwóch poprzednich części. Niby nie powinno nas to dziwić, ale trochę żal klimatu poprzednich powieści. Sam temat nie jest zaskoczeniem. Rewolucja wisiała w powietrzu już w tomie „W pierścieniu ognia”, kiedy prezydent Snow wprowadzał coraz to bardziej drastyczne sankcje, starając się zdusić opór rebeliantów w zarodku. Pomysł usunięcia niewygodnej przeciwniczki w przewrotnie zaplanowanych igrzyskach Ćwierćwiecze Poskromienia obrócił się przeciw niemu, prowadząc do nieprzewidzianych wydarzeń i wymykających się kontroli konsekwencji.

Zaskakuje to, że „Kosogłos” jest historią wojenną, w której znajdziemy już tylko nieliczne elementy fantasy i science fiction. Romans też gdzieś się zagubił w wojennej zawierusze. Katniss, żywa maskotka i symbol rewolucji, ma przed sobą dylematy daleko ważniejsze od sercowych rozterek. W jej rękach leży decyzja czy próbować zatrzymać rozpędzoną machinę rewolucji, by nie dopuścić do holocaustu, czy też przyłączyć się do rebeliantów, wiedząc, że będzie tylko narzędziem w rękach ich przywódców.

Tematyka „Igrzysk” jest głębsza i bardziej złożona, niżby się wydawało na pierwszy rzut oka. Osoby śledzące akcję, elementy fantasy i wątek miłosny mogą czuć się rozczarowane rozwojem wydarzeń i metamorfozą bohaterów. Kiedy jednak przyjrzymy się baczniej zmianom zachodzącym w strukturze społeczno-politycznej Panem, zauważymy, że każda następna część trylogii jest logiczną kontynuacją poprzedniej.

W „Igrzyskach śmierci” jesteśmy świadkami codziennego życia w totalitarnym państwie Panem, ze wszystkimi restrykcjami, biedą i ograniczeniem wolności. Życia trudnego, ale – z wyjątkiem Igrzysk Głodowych – zbliżonego do normalności.

We „W pierścieniu ognia” obserwujemy narastające wśród społeczeństwa niezadowolenie, pierwsze przejawy buntu i budzącą się nadzieję, że można będzie coś zmienić. A że zmiany nie przychodzą łatwo, mamy też natychmiastową odpowiedź rządu w postaci zwiększonej kontroli, drastycznych sankcji, rygorów i okrucieństwa na niespotykaną dotąd skalę.

„Kosogłos” wprowadza nas w wir wojennej zawieruchy. Niby można było to przewidzieć, jednak mroczny nastrój i okropności wojny opisane w tej części są trudne do przełknięcia. Razem z Katniss śledzimy rozwój wydarzeń, stwierdzając ze zgrozą, że rebelianci niewiele się różnią w swoich poczynaniach od prezydenta Snowa. Żądza władzy i chęć zdobycia przewagi za wszelką cenę sprawiają, że życie ludzkie nie ma większego znaczenia. Nasi bohaterowie zmienili się nie do poznania. Peeta zagubiony w nowej rzeczywistości, na próżno w nim szukać ciepła, wyrozumiałości i optymizmu. Gale też jakiś inny, zaangażowany w sprawy rewolucji, a przy tym oślepiony nienawiścią i chęcią zemsty. Katniss samotna ze swoimi problemami, depresją i poczuciem odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Nie tak wyobrażaliśmy sobie dalsze losy naszych bohaterów i nie takiego rozwoju akcji oczekiwaliśmy w powieści z gatunku młodzieżowej sci-fi. „Kosogłos” jest do bólu realistyczny i mówi o sprawach, o których staramy się nie pamiętać, a już na pewno nie wtedy, gdy szukamy odskoczni w świecie młodzieżowej fikcji.

Dopiero po przeczytaniu całej trylogii dotarło do mnie, jak mocno jest ona osadzone we współczesnych realich. Począwszy od Igrzysk Głodowych, zainspirowanych przez „Survival”, popularny w Ameryce reality show, w którym, zamiast śmierci, karą jest dyskwalifikacja i gorzki smak porażki, i w którym tylko jeden zwycięzca zbiera laury, sławę i nagrody; poprzez okrucieństwa systemu totalitarnego i horror wojny, tak dobrze nam znane z wiadomości i reportaży telewizyjnych; kończąc na emocjonalnych przeżyciach Katniss i jej psychicznym załamaniu po traumatycznych przejściach wojennych, które nie jest niczym innym, jak zaburzeniem stresowym PTSD, dopadającym wracających z wojny żołnierzy.

Trylogia „Igrzyska śmierci” wychodzi daleko poza gatunek młodzieżowej fantasy czy science fiction. Pokazuje prawdziwe oblicze totalitaryzmu, wojny i terroru i niesie smutną refleksję, że w wojnie nie ma zwycięzców, że wszyscy wychodzą z niej pokonani, z bliznami na ciele i psychice i wracają do zdemolowanego świata, gdzie przyjdzie im żyć wśród gruzów, grobów i wspomnień, od których nie ma ucieczki. Jej zakończenie nie przynosi optymistycznego akcentu i przekonania, że nasi bohaterowie będą „żyli długo i szczęśliwie”. Jej zakończenie jest tak prawdziwe i bolesne, jak w historiach wojennych pisanych przez życie.

Zaraz po przeczytaniu, „na gorąco”, oceniłam tę książkę na 5, zaniżając ocenę za przygnębiający nastrój, za okrucieństwa wojny, za depresję Katniss, która udziela się czytelnikowi. Po głębszych przemyśleniach podnoszę ocenę na 5+. Za to, że „Kosogłos” każe spojrzeć na całą trylogię z nowej perspektywy, że pobudza do refleksji i budzi niepokój. Za konfrontację z mroczną stroną naszej rzeczywistości i problemami, o których istnieniu wolelibyśmy nie wiedzieć. I za to, że chociaż kiedy zamknęłam książkę, moją natychmiastową refleksją było: „okay, było dobrze, ale więcej do niej nie wrócę”, dzisiaj wiem, że wrócę do niej na pewno. Bo dopiero przy drugim czytaniu będzie można lepiej zrozumieć intencje autorki w wykreowaniu takiego świata i takich bohaterów. Znając akcję i zakończenie całej historii, łatwiej będzie się skupić na poszczególnych osobach i motywach ich działania, połączyć luźne wątki i przypadkowe wypowiedzi, które dopiero z perspektywy czasu i późniejszych wydarzeń nabierają specjalnego znaczenia.

Gorąco polecam tę serię nie tylko nastolatkom, ale i ich rodzicom, bo tym pierwszym po jej lekturze przyda się mądra dyskusja z kimś bardziej doświadczonym i znającym historię. Z kimś, kto pomoże rozszyfrować ukryte metafory i aluzje. Pod płaszczykiem dystopijnego państwa Panem Suzanne Collins ukazuje jak najbardziej aktualne problemy współczesnego świata. I o tym przede wszystkim należy pamiętać, czytając „Igrzyska śmierci”.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6473
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: hburdon 22.06.2012 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kosogłos”, ostatni tom t... | yyc_wanda
Mnie również ostatnia część trylogii podobała się bardziej niż poprzednie, a na pewno bardziej niż pierwsza, z tych samych powodów, o których piszesz. Cieszę się, że nie jestem zupełnie odosobniona, bo do tej pory spotkałam się z odwrotnymi reakcjami.
Użytkownik: yyc_wanda 23.06.2012 07:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie również ostatnia czę... | hburdon
Pierwsza część podobała mi się ze względu na świeżość tematu i młodzieżowe potraktowanie go, bez szarżowania brutalnymi opisami. No i oczywiście ze względu na postać Katniss, którą od razu polubiłam i która wydawała mi się bardzo prawdziwa i przekonywująca w swoich rozterkach. Katnisss pozostała moją ulubioną postacią poprzez wszystkie części trylogii.
„W pierścieniu ognia”, muszę przyznać, że mnie nieco rozczarowało, ale po przeczytaniu całości zrozumiałam intencje autorki i konieczność rozciągnięcia akcji. Ta powieść to jakby cisza przed burzą i doskonałe przygotowanie do nastąpujących później wydarzeń.
„Kosogłos”, choć najbardziej przygnębiający, nadaje całej trylogii nowej perspektywy i zmusza do przeanalizowania poprzednich części. Zdecydowanie najlepsza powieść w całej trylogii. Myślę, że to ciężar tematu jaki podejmuje „Kosogłos” jest powodem negatywnych opinii i rozczarowania – podejrzewam, że przede wszystkim wśród młodszych czytelników, którzy nie byli przygotowani na tego rodzaju emocje.
Użytkownik: p.a. 17.05.2013 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie również ostatnia czę... | hburdon
Ja mam na odwrót niż większość - pierwsza część trylogii podobała mi się najmniej. Sam pomysł jak najbardziej w porządku, ale - po pierwsze - mnie zawsze bardziej interesowały losy całego kraju, niż Katniss, a ponadto brakowało mi w tej książce pogłębienia portretów psychologicznych przeciwników bohaterki. Wiem, że trudno było o to przy pierwszoosobowej narracji, dlatego może... nie jest to najlepsza jej forma przy tego typu historii? Druga część dla mnie wyraźnie lepsza, akcja bardziej urozmaicona, a teoretyczna powtórka z rozrywki tą powtórką wcale nie jest. Ćwierćwiecze poskromienie to zupełnie inna arena, raczej ciekawsza. No i było tu to, czego brakowało mi w pierwszym tomie - pogłębione portrety innych trybutów. Tylko zakończenie jakoś tak chaotycznie wyszło. Tom trzeci z początku nie jest tak ciekawy, akcja rozwija się zaskakująco leniwie, jak na działania wojenne... To zresztą dosyć ciekawe wyzwanie - opisywać rewolucję przy tego typu narracji. Jednakże końcówka jest znakomita i do tej pory - a minęły już dwa dni odkąd odłożyłem "Kosogłosa" - nie umiem się z niej otrząsnąć.

A w ogóle skąd się wziął pomysł, by uznawać trylogię Collins za literaturę stricte młodzieżową? Równie młodzieżowy jest "Wielki marsz" Kinga. I myślę, że to w dużej mierze z powodu głosujących tu młodszych czytelników (słyszałem, że za trylogię biorą się 12-latki) "Kosogłos" ma najniższą średnią. Bo podejrzewam, że niejedna osoba zrobiła tak, jak autorka recenzji - obniżyła ocenę za ponury nastrój. Co, jak dla mnie, jest argumentem cokolwiek dziwacznym.
Użytkownik: DariuszCichockiOpiekun BiblioNETki 25.02.2014 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie również ostatnia czę... | hburdon
Nie pamiętam już, w której ze swoich powieści lub esejów Julio Cortazar napisał, że utwór jest znakomity, jeżelik wywołuje u czytelnika reakcję i to nie zawsze pozytywną. "Kosogłosa" właśnie skończyłem. Jestem zdenerwowany i podminowany. Zdenerwowany tym, że staram się, mimochcąc, wypierać tę po raz kolejjny pokazaną dotkliwą prawdę o tym, że nie tylko we mnie, ale i w nas rodzą się niezwykle łatwo potwory czy bestie. Nie spodziewałem się, muszę przyznać, takiego uderzenia emocjonalnego. Znakomita powieść - trzeba się nauczyć żyć w cieniu i takiego świata. Dałem 5,5.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: