Dodany: 14.06.2007 17:16|Autor: misiak297

Czytatnik: Misiakownik

Kobiety z charakterem


Jestem świeżo po lekturze wspaniałej książki Williama Makepeace'a Thackeraya "Targowisko próżności". Autor zbudował tę powieść na kontraście - losach dwóch bohaterek - anielsko dobrej Amelii Sedley i przebiegłej intrygantki Rebeki Sharp. Polecam każdemu tę wyśmienitą lekturę. A póki co chciałbym się zająć inną sprawą.

Wielu autorów buduje swoje powieści na kontrastach bohaterek. Może nigdzie nie jest to tak wyraźne jak u Thackeraya, ale zawsze pobudza mnie do refleksji... Dlaczego te ckliwe, sentymentalne, pobożne panienki budzą nasze pobłażanie i co najwyżej sympatię, ale fascynują nas odważne, niezależne intrygantki? Oto parę przykładów na potwierdzenie mojej tezy:

William Thackeray "Targowisko próżności" - jak już od tego zacząłem, to niech będzie. Z dwóch głównych bohaterek, to Rebecca Sharp jest wyrachowaną i inteligentną pięknością, która dobrze wie czego chce i przed niczym się nie zawaha, żeby osiągnąć swoje cele. Myślę, że można nie lubić panny Sharp, ale trudno jej nie podziwiać za to ilu ludzi zdołała tak łatwo wykiwać. Przy niej jej przyjaciółka - Amelia Sedley - istny anioł wypada na niekorzyść. Jest głupiutka i ufna oraz naiwna. Bardzo łatwo ją omamić, co może naprawdę denerwować. Przyznam, że choć polubiłem Amelię mimo jej prostoty i ckliwości, wyglądałem rozdziałów, w których znów Rebecca będzie coś knuła.

Choderlos de Laclos "Niebezpieczne związki" - któż z nas, biblionetkowicze, nie słyszał o okrutnej markizie de Marteruil? Zdaje się, że w niej zmieściło się całe okrucieństwo świata. Jakich wartości nie zdeptała swoimi intrygami? Posunęła sie chyba do wszystkiego. Omawianie tego na forum epistoralnym jeszcze bardziej ujaskrawia wszystkie zbrodnie. A w opozycji do niej - pobożna i dobra Prezydentowa de Tourvel. Przy takim zestawieniu aż robiło mi się mdło od tych listów bez charakteru, a raczej może nieco zbyt sentymentalnych. Po prostu nie robiły takiego wrażenia jak listy markizy, a to było fatalne w skutkach (czytelniczych) dla prezydentowej.

Margaret Mitchell "Przeminęło z wiatrem" - czyjego męskiego serca nie podbiła piękna Katarzyna Scarlett O'Hara? Chyba cała męska część Georgii i Atlanty chyliła jej się aż do stóp! Jej intrygi jakkolwiek czasem okrutne i ponoszące ofiary, często przynosiły pozytywne skutki (na przykład zdobycie pieniędzy na zapłacenie podatku). A w opozycji Melania Hamilton - słodka, dobra i urocza. Przyznam, że z omawianych tu pań anielskich, Melania najbardziej mnie przekonuje i mam do niej najmniej niechęci (jeśli jakąś w ogóle mam). Dlaczego? Potrafiła - gdy przyszło co do czego - być bewzględna i zdecydowana. Przykład to słynne przedstawienie, które urządziła "pijanemu" Ashleyowi. Tylko za bardzo ufała ludziom, którym ufać nie powinna.

Honoriusz Balzak "Kuzynka Bietka" - mój Boże jak przebiegła była tytułowa bohaterka - Lisbeth Fiszer! I jakże przy niej irytująca jej droga kuzynka Adelina Hulot. Dlaczego to starą pannę lubiłem bardziej? Próbowała dopiąć swojego celu, dążyła do tego wytrwale, choć nie miała środków ku temu. A jednak jej się udawało... przez jakiś czas.

Victor Hugo "Nędznicy" - zestawienie dwóch kobiet kochających Mariusza Pomercy - Eponiny Thenardier i Kozety wypada moim zdaniem na korzyść tej pierwszej, choć uczucia jakim darzyły młodzieńca dziewczyny było na pewno w obu przypadkach prawdziwe. I to, że Mariusz wybiera Kozetę jest tylko zaczątkiem pięknej romantycznej miłości - no po prostu siedzą w ogródku jak dwa gołąbeczki wieczorową porą i sobie gruchają. Wzruszające. Ale to Eponina pobiegła na barykady, gdy dowiedziała się, że ukochany Mariusz tam jest. Czytelnicy, którzy znają wspaniałą powieść Hugo wiedzą jak wysoką zapłaciła za to cenę. Po prostu miłość Eponiny do Mariusza była gwałtowna, a miłość Kozety do tegoż - statyczna.

Daphne du Maurier "Rebeka" - ten thriller psychologiczny ekranizowany w latach sześćdziesiątych przez Hitchcocka porusza ważny problem - kompleks drugiej żony, względem wspaniałej pierwszej. I dlatego druga pani de Winter jawi się jako rozchybotana, zastrachana i wiecznie niepewna istota, choć może budząca sympatię przez pierwszoosobową narrację (a tymczasem ona nawet nie jest wymieniona z imienia). A to Rebeka de Winter - ta wspaniała pierwsza żona Maxima - miała tę klasę, ten wdzięk, tę pewność siebie. Fascynująca kobieta.

Jane Austen "Mansfield Park" - któż z nas nie pamięta tej koszmarnie mdłej, bladej i nieśmiałej Fanny Price? Mój Boże, że też Austen celowo stworzyła tak irytującą postać. Że niby dobry duch rodziny? To nie przydaje punktów. Dużo więcej życia ma w sobie rodzeństwo Crawfordów - z samą Mary na czele. I choć są czarnymi charakterami w powieści, można ich polubić.

Jane Austen "Emma" - może Emma Woodhause nie była intrygantką tej klasy co markiza czy panna Sharp, powieści Austen przy całym swym geniuszu są na to zbyt ugrzecznione. Miała też za mało wyczucia. Niemniej to ona przydaje życia i dynamizmu powieści. A na przykład Harriet Smith przy niej to młoda i głupia gęś.

Jane Austen "Lady Susan" - no tu można mówić o bohaterce zapowiadającej takie znakomitości jak Rebeka Sharp. Niemniej jest to tylko zapowiedź w tej krótkiej powieści epistoralnej. To Lady Susan Vernon fascynuje swoje otoczenie i przyćmiewa swoją córkę Fryderykę swoim blaskiem. Nie tylko zresztą Fryderykę, ale wszystko i wszystkich dookoła.

Antoine-Francois de Prevoust des Exiles "Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux" - cóż to za szelma z tej bohaterki! Jeden z moich przyjaciół twierdzi nawet, że obok Emmy Bovary, Manon to najwierniejszy portret kobiecy. I faktycznie, intrygantka pierwszej wody niezwykle fascynuje, a dla kawalera - wciąż oszukiwanego - rodzi się pełne ironii współczucie. Ciekawe ilu z nas, męska części biblionetkowego grona, chciałoby się dać uwieść tej fascynującej istocie!

Gabriel Garcia Marquez "Sto lat samotności" - i żona oraz kochanka jednego z Aurelianów. Żona, wielka dama z zawyżonym poczuciem wartości - Fernanda irytuje. Za to cierpliwa kochanka - Petra Cotes - swoją przebiegłością i cierpliwością sprawia, że stajemy po jej stronie. Podobnie w powieści miesza też Amaranta Buendia, która bezlitośnie igra z kolejnymi kandydatami do jej ręki.

Kogo jeszcze dorzucilibyście do listy słodkich i nieciekawych albo wyrachowanyhc i intrygujących pań w literaturze? Czekam na Wasze propozycje:)


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3845
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: jakozak 14.06.2007 18:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem świeżo po lekturze... | misiak297
No i doszliśmy do sedna sprawy.
Ponieważ większość ludzi jest zafascynowana intrygą, kłamstwem i draństwem, podoba im się to, oczarowuje, chichiczą i zacierają ręce - mamy, jak mamy. :-)
Mnie nie podobają się przewrotne złośliwe, cwane babska, ani czarujący dranie faceci. Nie widzę w nich nic interesującego.
Autorzy przeciwwstawiają ciapcie i wiedźmy. Jest jeszcze sporo przeciętnych "szarych" postaci. Trochę dobrych, trochę złych, myślących, analizujących siebie i innych. Tacy bohaterowie i takie postaci mnie ciekawią.
Użytkownik: mazalova 14.06.2007 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem świeżo po lekturze... | misiak297
Jak przeczytałam tytuł, to myślałam, że czytatka będzie o mnie ;-)
Użytkownik: sonja1 14.06.2007 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem świeżo po lekturze... | misiak297
Słodka i nieciekawa - Laura Firley z "Kobiety w bieli" Collinsa. Jak mnie ta dziewczyna irytowała! Bezbarwna i bezradna, przesadnie delikatna, słaba psychicznie, niepewna, naiwna, ckliwa, pozwalająca sobą manipulować. Doprawdy nie wiem co mogło się w niej mężczyźnie podobać, chyba tylko ta anielska uroda.

I jej przeciwieństwo - jej przyrodnia siostra (Marinanna? niech przypomni ten kto pamięta). Co prawda brzydka ale za to silna, zdecydowana, mądra i obdarzona wdziękiem i urokiem osobistym. Może to nie wiedźma i intrygantka ale uważam że się nada:-))
Użytkownik: Czajka 15.06.2007 07:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem świeżo po lekturze... | misiak297
Antytezy, czyli fascynacje odważnymi intrygantkami mają swoje granice:
Kasia i Bianca (Poskromienie złośnicy) - wszyscy się kochali w Biance.
Lady Makbet - nie budzi chyba sympatii mimo swego wyrachowania.
Siostra Ratchet - tylko jedną osobę znam, która jej broniła. :)
Jane Eyre - każdy ją lubi mimo jej szlachetności i dobroci.
Kathy (!) - to dopiero intrygantka, ale trudno ją lubić.

Więcej przykładów kobiecych mi nie przychodzi do głowy w tej chwili, bo myślę głównie o Orianie, Odecie i Albertynie, one nie były kryształowe, ale też jakoś nie budzą symaptii.

Ale Twoje przykłady, Misiaku, są trafne i z pewnością nie jedyne. Może łatwiej przedstawić charaktery niepokorne i bujne? Dlatego nas pociągają jako żywsze.
Wszystko więc w sumie sprowadza się do umiejętności przedstawienia postaci i zamierzenia autora. Jeżeli chce, żeby postać była pociągająca, to będzie, mimo jej wad.

Natomiast ciekawie jest też wśród mężczyzn - można zajrzeć do ulubinych bochaterów literackich gdzieś na Forum. Sami Kmicice, Bohunowie i inne skoplikowania natury męskiej.

Ale też myślę sobie, już poza literaturą, że w większości nas jest ciekawość i chęć zmagania się. Dlatego pociagają nas charaktery trudne. I, faktycznie, możemy się wtedy pocieszać - albo, że dobrze że nie jesteśmy tacy wredni, albo też, że nie jesteśmy w swojej wredności osamotnieni.

Natomiast czytałam gdzieś felieton na temat Stasia Tarkowskiego - otóż autor felietonu nie lubił Stasia z poczucia niższośći wobec jego dzielności i kryształowości. :)
Użytkownik: misiak297 15.06.2007 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Antytezy, czyli fascynacj... | Czajka
O wiedziałem, że o kimś zapomniałem:) Oczywiście Lady Makbet! Ja uwielbiam tę kobietę i jej dominację! Robi wrażenie! Odettę też lubię, a Albertyna mnie mierzi - ale to wrażenie tylko po dwóch tomach.

Wiesz mi się wydaje, że ta sympatia dla Jane Eyre jak również dla pani de Winter wynika przede wszystkim z faktu, że narracja jest pierwszoosobowa. Może Ci się to wydawać zupełnie bez znaczenia, ale jakby sie nad tym zastanowić ma to znaczenie i to duże. Osobiście uwielbiam Jane Eyre, ile ja łez wylałem razem z nią! Nie sądziłem nawet, że tak można. Podobną kreacją jest też Lucy Snowe z drugiej dostępnej Polsce powieści Charlotty Bronte "Villette".
A właśnie: o którą Kathy chodzi? Bo mnie się narzuca na myśl Katarzyna Earnshaw Linton z Wichrowych Wzgórz albo jakaś Kathy była jeszcze u Steinbecka (którego nie czytałem).
Użytkownik: Czajka 15.06.2007 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: O wiedziałem, że o kimś z... | misiak297
Misiaku, czy Ty nie mylisz lady Makbet z kimś? Może z Anią Shirley? ;)

Za co lubisz Odetę?
Dla mnie to głupiutka gąska, manipulantka i snobka. W ogóle nie liczyła się ze Swannem i jego uczuciami. Pamiętasz jak dała mu do wysłania list hrabiego? Ohydne.

Narracja pierwszoosobowa, hm, może masz rację, ale bywa, że nawet narrator irytuje, nie mogę sobie w tej chwili nic przypomnieć na poparcie tej tezy. Przychodzi mi na myśl oczywiście Marcel, który wzbudza we mnie uczucia nie do końca jednoznaczne.

Misiaku, Kathy (z domu zapomniałam jak), jeden z najgorszych chyba charakterów kobiecych w literaturze, zło w czystym wcieleniu. "Na wschód od Edenu" - polecam. Koniecznie, naprawdę. :)
Użytkownik: misiak297 15.06.2007 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, czy Ty nie mylis... | Czajka
Lady Makbet i Ania Shirley? Nie przypominam sobie, żeby urocza ruda marzycielka knuła zbrodnie:)
Ale w Odetcie jest coś pociągającego. Czasem można w kimś się spalić jak ćma w świetle i myślę, że Swann w okresie przedmałżeńskim był taką właśnie ćmą (kiedy się naprawdę zakochał). Podobnie ja jak czytelnik garnę się do tej pięknej snobki...

A Melania? Chodzi mi o pewien fragment, gdzie Scarlett zdaje sobie sprawę, że Melania jak przyjdzie co do czego potrafi skłamać czy nawet wyskoczyć na kogoś ze starą szablą. To chyba tak naprawdę scementowało ich przyjaźń.

Użytkownik: Czajka 17.06.2007 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Lady Makbet i Ania Shirle... | misiak297
Misiaku, jak można przyznawać się do takich sympatii? ;)

Ale oprócz piękności Odety (zresztą dyskusyjnej nawet dla Swanna), powiedz mi chociaż jedną jej zaletę. Bo ja od wczoraj myślę i nie mogę sobie przypomnieć ani jednej.

Co do Melanii to ja tylko kwestionuję samo określenie "bezwzględność", które do niej nie pasuje. Może raczej stanowczość, odwaga, niezłomność. Bezwzględność jest zdecydowanie pejoratywna.
Użytkownik: misiak297 17.06.2007 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, jak można przyzn... | Czajka
A można:) Uwielbiam lady Makbet - tak kimś manipulować, to jest sztuka! Myślę, że w przeciwieństwie do innych kobiet lady kochała męża mimo wszystko - działała w interesie obojga (zresztą oni oboje dobrali się wyśmienicie). Nie można tego powiedzieć o większości pozostałych pań.

Odeta zdobyła moje serce wyrażeniem: "Szkoda, że pan nie zostawił swojego serca. Na pewno bym go panu nie oddała". Odjąłbym sobie chyba pięć lat życia, żeby usłyszeć coś takiego. W ogóle postacie kobiece u Prousta są bardzo ciekawe, może poza Albertyną, która strasznie mnie irytuje. Nie mniej zresztą niż momentami Marcel. Ale nieważne. Odeta, pani Verdurin, babka, matka, ciotki. Ich kreacje choć niekiedy szczątkowe są bardzo ciekawe.

Może faktycznie nie trafiłem z tym słowem, ale nie wiem czy i Mitchell takiego nie użyła. Jak będę miał więcej czasu to sprawdzę tę scenę z szablą i jankesem. Ale chodzi mi o cechę charakteru ujawniającą się w pojedynczych sytuacjach. Chociaż w sumie bardziej lubiłem Melanię od Scarlett mimo myśli przewodniej mojego tekstu. Ale i w Scarlett coś było - nawet bardzo dużo!:)
Użytkownik: Czajka 15.06.2007 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem świeżo po lekturze... | misiak297
I jeszcze tylko Melania. I Ashley i Rett ją uwielbiali i szanowali. Scarlett w ten świat wnosiła zamęt. Melanii nie określiłabym jej jako bezwględnej, może jedynie była niezłomna w swoich zasadach. :)

Ale para z "Smażonych zielonych pomidorów" Idgie Threadgoode i Ruth, czytałeś Pomidory?
Jedna anielsko łagodna, druga niepokorna a obie budziły sympatię. :)
Użytkownik: anndzi 16.06.2007 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem świeżo po lekturze... | misiak297
Ja dorzucę jeszcze inne bohaterki z powieści Jane Austen, o których nie wspomniałeś. Przede wszystkim Eleonora i Marianna z "Rozważnej i romantycznej". Na kontrast wskazuje już sam tytuł. Tutaj moim zdaniem zdecydowanie lepiej wypada jednak spokojniejsza bohaterka- Eleonora. W "Dumie i uprzedzeniu" również Lizzy i Jane to dwa zupełne przeciwieństwa. Dużo się takich postaci uzbierało u Austen, prawda?:) I co ważne, każda z nich jest ciekawa, nawet Fanny! A czy ona przypadkiem nie miała na nazwisko Price?
Użytkownik: misiak297 29.06.2007 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja dorzucę jeszcze inne b... | anndzi
Ależ Aniu gdzie Eleonorze i Mariannie do Rebeki Sharp czy Markizy de Marteruill?? To nie są intrygantki:) To samo Lizzy i Jane:) A dzięki za zwrócenie uwagi na błąd, już poprawiłem:)
ps. Jak staropolka??:)
Użytkownik: anndzi 29.06.2007 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ Aniu gdzie Eleonorze... | misiak297
No tak, ale sam chyba przyznasz, że są to kontrasty, a o tym przecież mowa. Staropolka zdana na +4:) Cieszę się ogromnie, ale spójrz jakiego ja mam pecha na tych studiach. Jedno z pytań: Rozwój sielanki w renesansie i baroku. A to było to jedno zagadnienie, którego się nie nauczyłam:))
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: