"Zaszufladkowani" wokaliści.
Witam
Piszę ten tamat po mojej "Poezji śpiewanej" oraz po przeczytaniu "Grzegorz Turnau".
Wśród mojego pokolenia i nieco starszych (wstyd napisać, który rocznik, ale młody) krąży opinia: Kaczmarski pijok, Grechuta za smutny, Riedel (przepraszam, jeśli źle napisane)- ćpun.
Ja się nie zgadzam, lubię słuchać ich muzyki, mam składanki (Kaczmarskiego i Grechutę z kolekcji "Dziennika", a Dżemu z serii "Złote przeboje") i nie lubię komentarzy w stylu, że będę pić, bo słucham pijaka. Wokaliści ci już niestety nie żyją. Co sądzicie o ich muzyce? Czy na piosenkarza należy patrzeć przez jego życie prywatne i nałogi? Jak była 50 rocznica urodzin Jacka Kaczmarskiego, spotkałam się z niepochlebnymi komentarzami na stronie interii. Nie wiem, ja tam lubię ich muzykę (szczególnie grę na gitarze, he he)i będę słuchać, a co?