Dodany: 29.06.2011 21:53|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czepliwy czytelnik czyta współczesną literaturę polską – część II


Drugie podejście czepliwego czytelnika do współczesnej prozy polskiej zapowiadało się tak dobrze… Ponieważ była to powieść osadzona w realiach wczesnośredniowiecznej Europy (na krótko przed chrztem Polski), cz.cz. ucieszył się podwójnie, bo nie dość, że lubi powieści historyczne od czasu, gdy w drugiej klasie szkoły podstawowej wyciągnął z rodzicielskiej biblioteczki „Potop”, to jeszcze miał nadzieję, że Wichman: Krucjata (Owcarz Piotr) dostarczy mu co nieco wiedzy o ówczesnej sytuacji politycznej i mentalności naszych zachodnich sąsiadów i wprowadzi go w klimat tamtych czasów, które to wprowadzenie przyda się przed lekturą dzieła opowiadającego o wydarzeniach odległych o niecałe stulecie („Bolesław Chrobry” Gołubiewa).

Klimat klimatem… może lepszy dałoby się wydobyć, powtarzając sobie chociażby „Dzikowy skarb” Bunscha… natomiast z całą pewnością przeczytanie jakiejkolwiek książki historycznej, wydanej w czasach, gdy jeszcze wydawców interesowała strona techniczna publikowanego utworu, nie dostarczyłoby cz.cz. takiego zbioru literackich kwiatków, a raczej… chwastów. Otóż i one:

„Hyp! Hyp! – skakała pupa chędożonej dziewczyny w rytmie niemalże rączym.
Charch! Chark! – ciężko pracował płucami Wichman. (…)
- Przyszliśmy po ciebie! – padło zza drzwi zdanie, zdaje się w mowie niemieckiej. – Otwieraj!
- Hm! – zdziwił się rycerz wyraźnie do stanu błogiego dochodzący. – Warujcie się stąd!- zawołał z gniewem. – Zasrani rodacy! Warujcie się!
- Dalej, żyw jeszcze! – usłyszeli go. – Diabeł i sukinsyn!
- Och! – wrzasnął graf i jakże wstydliwe dla mężczyzny: - Ach! (…)
- Przemiły Bóg! Umieram! – okropnie glegotał i chrapał.” [14]

„Zobaczył sierściucha. Stał w kącie na schodach. Miał długi ogon, jedwabistą sierść i masywne nogi z ptasimi pazurami. Wlepiał w niego czerwone, straszne oczy. Bił z nich niezwykły blask, jakby nie z tego świata i czasu.
- Diabolo! – syknął młodzieniec, wykonując znak krzyża. (…)
- Wrr! – zawarczał sierściuch, szczerząc groźnie zęby. (…)
Błysnął nóż, komes zamachnął się nim i zaczął ciąć w ciemności.
- Uspokój się, do cholery! – Ekbert chwycił go za rękaw i kilka razy targnął. (…)
- Psiakrew, nerwy mi puściły – przyznał młodzieniec, chowając za pasem broń.” [57-58]

„Stóóóóóój!” – darł japę, bezlitośnie prąc naprzód” [69]

„Mam halucynacje – mówił do siebie, próbując opanować zdenerwowanie. – To z powodu tego przeklętego upadku.” [116; generalnie cz.cz. nie miałby nic przeciwko temu zdaniu, gdyby akcja powieści toczyła się jakieś 800-900 lat później]

„W jego głowie kłębiły się ponure myśli. Wystarczy przebić ją kołkiem i oderwać głowę od reszty ciała, a cmentarna armia zniknie bez śladu – przypomniał sobie rady ludowych szamanów” [117]

„- Do diaska! – wrzasnął rudzielec. – Naprawdę? Mamy tam kumpli. Swojska ekipa. Tak jak my, nastają na bogatych. Masz farta, stary. – Opuścił piąchy. (…) Mów zaraz, za kim tu węszysz? Komu mamy dokopać? Komu ryj obić?” [148]

„- (…) No nie, dupeczki? – Spojrzał na przaśne dziewczęta. – Dlatego idziemy w miasto.(…)” [149]
„- O, w mordę, zapomniałem – żachnął się mężczyzna.” [150]

„ (…) – rozdarł się komes. – Kurwa, pięknie! Przepadlim!” [159]

„Pierwsza salwa z kusz wyściełała łąkę trupem. Druga dokończyła dzieła.” [159]

„Gdy zdarł go [opatrunek – przyp.cz.cz.] zupełnie, spojrzał mętnym wzrokiem na stojącego przed nim Jaromira. Był prawdziwym słowiańskim herosem. Miał blisko sześć stóp wzrostu, szeroki tors, gładko ogolony podbródek i bujne, jasne włosy, splecione z tyłu głowy w warkoczyk” [170]

„Gdy tylko kadłub zarył o piaszczyste dno, jego pasażerowie utopili łapcie w zimnej wodzie”[170]

„Na wzniesieniu czekał już na nich luneburski agent. Siedział przy namiocie, odziany w prosty słowiański strój. Grzebał patykiem w ziemi. (…)
- Siadajcie!- powtórzył obcy, posyłając im wrogie spojrzenie, charakterystyczne dla człowieka zbrodni.
(…)- odparł agent z szyderczym uśmieszkiem, skrywanym w kącikach ust. – (…) Najlepiej skorzystać ze skrótu. Jedyny, jaki znam, wiedzie przez rozpadlinę szeroką na półtorej chłopa.” [171]

„Próbował odejść, lecz wiedźma wyrżnęła go łokciem w sterczący brzuch i atakiem pijawki wpiła w usta, z których wionął przykry zapach spożytego przed spotkaniem piwa.
- A więc to tak, opoju! – Odskoczyła. – Powinnam się tego domyśleć! Buteleczka, a nie cipeczka! Sądziłeś, że od tej partaniny dostanę drgawek? Nuże! Miłużesz mnie, wreszcie! Do roboty!
Ostre pieszczoty sromu pochłonęły resztki energii Guntera, ale cel osiągnął. Połabianka szczytowała z właściwą sobie fantazją. Znowu leciały achy i ochy, pomieszane z najrozmaitszymi wulgaryzmami. Po wszystkim położyła głowę na jego owłosionej klacie.”[262]

„Na szczęście dla obu niewiast marsz nie trwał długo, zadźwięczał dzwonek informujący o zakończeniu zajęć. Przełożony strażników, Gunvor, wykrzykując ochrypłym głosem rozkazy dla swoich podwładnych, nakazał powrót wszystkich więziennych komand do obozu.
(…) Przed główną bramą więźniarki dokładnie przeszukano i policzono. (…) Chodaki stukały po zmarzłej grudzie. Ucichły dopiero na placu apelowym.
- Baczność! Stać prosto! – zdzierała gardło obleśna dozorczyni w kożuchu z czarnym trójkątem na plecach. (…)
Zatrwożone dziewczę wyszło przed koleżanki. Dozorczyni zbliżyła się do swej ofiary i grubym trzonkiem korbacza podniosła jej podbródek (…). Uderzyła pięścią prosto w naciągniętą szyję. Biedaczka upadła na ziemię bez jęku.
- Brawo! – od strony komendantury rozległy się pojedyncze oklaski.
- Czapki z głów! – wrzasnął Gunvor. – Komendant idzie!
Istotnie, w stronę więźniarek zmierzał sam Herjolf Godwinson w towarzystwie swojej pijanej w sztok świty.
-Świetny cios, Helgo! – pochwalił morderczynię. – Nie na darmo nazywają cię „Krwawą”. [277-278; nie, to nie pomyłka, ten fragment nie pochodzi z innej powieści ani też akcja nie przenosi się w czasie…]

„Za drzwiami nagle coś zaszeleściło.
- Uważaj!... Dokąd leziesz, Johann?
- Trza mi do wychodka. Chceeeeeeeeeee!
Ru! Bęc! Pac! Klap! Buch!
Duńską mowę zastąpiły odgłosy upadku ze schodów.” [285]

„Rok Anno Domini dziewięćset pięćdziesiąty piąty zapowiadał się rokiem bardzo niespokojnym. Pełnym wojen i dramatycznych wydarzeń” [295]

„Podpalał opuszczone zabudowania, wszczynał pożary” [295]

„Krzyczeli, miotając obelgi. Wynikało z nich, że Herman jest męskim organem płciowym, miejscem do siedzenia oraz samcołożnikiem.
Połabska amunicja zebrała w niemieckich szeregach straszliwe żniwo śmierci.
- Ooooooooooooooooooooodwrót!- wrzasnął wściekły Billung.
Spojrzał na Wichmana. Leżał bez broni otoczony kupą knechtów.”[302]

„Stajenny chciał szybko nabywcy wyprowadzić cyrkowca [ mowa o koniu] z zagrody, ale ten nie pozwolił mu tego zrobić” [330]

„- Ty suko! – zacharczał, robiąc się bordowy.”[379]

„Siedzący na drzewie Wichman nie mógł patrzeć na śmierć Witosławy i mordującego ją na brzegu z zimną krwią człowieka.(…)
Spojrzał jeszcze raz na zabójcę, wycierał miecz o spodnie.” [379]

„Sądząc po odzieniu, byli to ubodzy ludzie, żyjący wyłącznie z tego, co podaruje im natura”[402]

„Jorg poszukał wzrokiem Adelajdę”[403]

„(…) i pijana zgraja wdała się regularną bójkę. Rozkwaszała sobie nosy, wybijała zęby, kancerowała twarze – do czasu przybycia zwartych oddziałów milicji. Wtedy na powrót stała się jednością. Przewracała budy z jadłem, stragany z suwenirami, kubły pełne śmieci, prowizoryczne toalety (…). Gradem leciały w stronę chowających się za tarczami milicjantów najrozmaitsze przedmioty (…). Mimo tego akcja pacyfikacyjna ani na chwilę nie wymykała się służbom porządkowym spod kontroli. Wprawione w potyczkach ulicznych formacje, będące na usługach miasta, otoczyły feralną knajpę i zaczęły wypierać zadymiarzy poza teren zawodów. Zwarty oddział krawężników przygotowywał się do ostatecznego szturmu, gdy jednemu z nich mignęła między filarami konstrukcji książęcej trybuny, na których ktoś zdążył narysować sprośne obrazki, kobieca postać. (…)
Zwariowana fanka czy skrytobójczyni? – rozważał w swojej rozpalonej głowie, sadząc długie susy. (…) No cóż, za długo był w branży, by mieć skrupuły. (…)
Uśmiercając zatrutą szpilką do włosów Bogu ducha winnego milicjanta, Teofano nie pozostawiła sobie wyboru. Zdziwiony osunął się na ziemię, wytarłszy wcześniej policzkiem porysowany sprośnościami obślizgły słup.”[422]

„(…) nasycone wiśnią kuszące usta uświadomiły mu, z jak piękną ma do czynienia kobietą.”[423]

„- Gdzie oni są? – Szef gwardzistów stanął przed hrabiną.
- Kto, szlachetny rycerzu bez imienia? – spytała, uśmiechając się cynicznie?
- Sasi!- zaszczekał żołnierz.”[440]

„- Germańscy nadludzie – kontynuowano – z tajnego stowarzyszenia berserków Mannerbunde, przez dziesięć dni i nocy trzymali go w odosobnieniu, by poddać próbie męstwa. (…) Na sam koniec okryto skórą obdartego z niej konfratra i nakarmiono surowym mięsem. Wtedy to po raz pierwszy spożył ciało człowieka. Kanibalizm wywołał wstrząs psychiczny i wyzwolił najgorsze instynkty: wpadł w ekstazę potęgującą agresję, siłę fizyczną, wytrzymałość na zmiany temperatury, okrucieństwo, tłumienie bólu oraz lęku przed wrogiem. Zyskał poczucie, że w stanie pobudzenia jest antycznym gadem (…)”[449-450]

"Opuścił barłóg i wyszedł z domu. Siedział przed nim Ljot i rozmawiał z jakimś tylko sobie znanym człowiekiem.
Na widok jarla przerwali konwersację i ukłonili się uprzejmie. Skall [zwany też Smokiem - przyp.D.] ręką pozdrowił mężczyzn, po czym utopił głowę w stojącej tuż przy wejściu beczce.
- Ale mnie suszy! - przełknął tęgi łyk.
Ciecz pociekła mu po czerwonej jak burak piersi.
- Ljot! -warknął. - Weź wiadro i wylej je na mnie!
Majtek błyskawicznie zmoczył Smoka. Otrzeźwiony chluśnięciem lodowatej wody otrzepał włosy.
Nieznajomy wstał z ławeczki.
- To ktoś do ciebie, panie.
Ociekający DESZCZUŁKĄ [podkreślenie cz.cz.] berserk zmierzył obcego groźnym wzrokiem."[451]

„Wypatrując najlepszej przyjaciółki, Gnieźnianka zatrzymała wzrok na rei. Ociekała krwią. Spływała z zatkniętej na maszcie, uciętej głowy Pięknowłosego”[461]

„Kupiec wciągnął do płuc parę z domieszką mokrego tytoniu i wypuścił. Powietrze wypełnił mocny aromat.
(…) Komes wziął do ręki drewniany ustnik, przetarł rękawem koszuli i utopił w czeluści rozchylonych warg.
- Dziwne uczucie – rzekł po chwili, charakterystycznie pykając.
- A niech to! – Jednooki zakrztusił się dymem.
- Spokojnie. – Gospodarz poklepał go po plecach.
Na nic się to zdało. Ekbert wypluł prawie całą zawartość swojego gardła.”[467]

„(…) czekał na kolejne ciosy. Nastąpiły seryjnie. Pierwszy wszedł pod brodę, drugi ześlizgnął się po żebrach, trzeci kończący trafił między oczy. Jęknął i z połamanym nosem legł na wznak” [470]

„Dominował wielojęzyczny bełkot, urozmaicony odgłosami wypróżniających się w marszu zwierząt” [471]

„Chwycił za ławę i kosił nią niczym zboże. Po pierwszym starciu na ziemi leżało czterech poturbowanych zbójów. Charczeli i wypluwali zęby. Reszta próbowała odciągnąć ich na bok.”[484]

„Gar [ z bulgoczącą polewką – przyp.cz.cz.] wpadł do ognia. Po chwili eksplodował z wielkim hukiem. Gorąca ciecz raniła napastników. […] Większość zbójów kaszlała, wypluwając płuca” [485]

„- No chodź! – Zmęczony rycerz charknął niemiłosiernie.”[485]

„- (…) Wołają na niego Koń Trojański.
- (…) Gdzieś już słyszałem ten pseudonim. Z pewnością mówili coś o Troi ci zbójnicy”[494]

„Bełt z kuszy, naciąganej hakiem u pasa, łupnął w potylicę burgrafa z taką siłą, że wybił w czaszce dziurę wielkości kamienia.”[495]

„Przymusowe stajania opóźniały znacząco marsz. (…) Skuta dotychczas ziemia stała się niebywale grząska. Czym posuwali się dalej, nieskażony dotychczas niczym biały puch brudniał i ciemniał, przypominając coraz bardziej lepiącą się do kopyt maź.”[496]

„Człapiące w rozmokłej brei kopyta zadudniły o grube dechy. Jadący na słuch Wichman poderwał głowę. To, co zobaczył, wprawiło go w osłupienie. Ciągnące się w bezkresną dal wielkie, zaostrzone u szczytu pale zaginionego w środku puszczy grodu lśniły, jakby oblał je ktoś żywicą, a dominujące nad nim trzy wysokie wieże przypominały gigantyczne karmiki, z okrągłymi słupkami podtrzymującymi stożkowate sklepienia. Zadarł brodę, by policzyć bramy.”[497]

„Ostrokół od wewnątrz wyposażony był w drewniany balkon z leniwie spacerującymi wojami”[498]

„Świątynia znajdowała się na silnie zalesionym brzegu posępnego jeziora (…). Wzniesiono ją na fundamencie czaszek turów i rogów dzikich zwierząt.”[498]

„Przekroczywszy próg przybytku, komes rozpłynął się w ciemnościach. Szedł ostrożnie, próbując butem gruntu do momentu, aż dostrzegł jasną poświatę” [499]

„Zapadło milczenie, po czym z cienia wyszło dwunastu gładkolicych kapłanów. Z ich nadobnych twarzy emanowała mądrość i powaga. Otoczyli Niemca kołem. Stojący na godzinie dwunastej mag dał znak, aby uklęknął. Rycerz zgiął kolana, i opadł ze stukiem na wyślizganą przez pielgrzymów posadzkę” [499]

„(…) zamiast świątobliwej dwunastki magów zobaczył przed sobą siwego, długowłosego starca. Siedział na bierwionie z glinianą tabliczką w rękach. Pobladłą miał cerę i mętne spojrzenie. Nienaturalnie przewracał pokrytymi bielmem gałkami. (…)
- Czy to ten człowiek? – zagrzmiał głos maga z pozycji dwunastej?” [500]

„Połabskie łąki trysnęły zielenią, pola przepychem zbóż, a lasy rozsadzającą ściółkę grzybnią” [501]

„Wychodziło osłabienie nabyte w wyniku gwałtownego ochłodzenia organizmu podczas niedawnej ucieczki (…)” [503]

„(…) posługując się długimi drągami, ponownie zlustrowali nurt Łaby. Jednak martwego ciała komesa nigdzie nie było” [504]

I tym optymistycznym akcentem cz.cz. chwilowo kończy bliskie spotkania z prozą młodych polskich autorów…




(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10045
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 22
Użytkownik: anek7 29.06.2011 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Drugie podejście czepliwe... | dot59Opiekun BiblioNETki
Coś ty Dorotko takiego złego zrobiła, że musisz to czytać???

Aczkolwiek niektóre zdania, choćby te ze strony 498 i 501 to jak nic "Humor z zeszytów szkolnych" z dawnego "Przekroju"...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.06.2011 07:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś ty Dorotko takiego zł... | anek7
Hihi, co ja zrobiłam? Załapałam się do serwisu recenzenckiego już jakiś czas temu i swoją działkę obrabiam pieczołowicie :). Oczywiście staram się wybierać książki dobrze rokujące. A opis tej brzmi następująco:
" X wiek, serce średniowiecznej Europy. Młodzi grafowie sascy – Wichman i Ekbert Billungowie – wracają do Saksonii na zrękowiny swojej siostry. W gospodzie, w której się zatrzymują, wpadają w zasadzkę. Na ich życie najwyraźniej czyha stryj, do którego zamku właśnie się udają. Dodatkowo znika ukochana Wichmana, on sam zostaje oskarżony o morderstwo, a wszystko to wydaje się mieć związek z proroctwem wiedźmy z Czarciego Jaru.
Przed grafem daleka droga, na której spotka nie tylko mściwych krewnych i wojowniczych Słowian, ale i... samego diabła.
Niezwykła historia saskiego rodu Billungów. Fikcja literacka spleciona z historią w brawurowy sposób ukazuje motywy i emocje sterujące działaniami bezustannie spiskujących możnych. Poganie i chrześcijanie; czary i religia; Wieleci i Obodryci, Sasi i Wikingowie – środkowoeuropejska mozaika w pełnej krasie.
Daj się porwać opowieści z mroku dziejów!"
No i czy nie można się było skusić?

Użytkownik: anek7 30.06.2011 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, co ja zrobiłam? Zał... | dot59Opiekun BiblioNETki
A to by wiele wyjaśniało - pewnie sama bym się rzuciła na tak opisaną książkę...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.06.2011 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A to by wiele wyjaśniało ... | anek7
A jeszcze gdybyś przeczytała recenzję - taką, jaką właśnie przed chwilą odkryłam!
Oto jej najciekawszy fragment:
"Do najmocniejszych stron powieści śmiało można zaliczyć jej język. Nie ma tu zbyt dużej ilości stylizacji à la narracja średniowiecznych skrybów, lecz i tak co kilkanaście stronic napotykamy na interesujące, archaizujące smaczki językowe. Przez prawie cały czas opowieść posiada rytmiczną dynamikę, w znacznym stopniu osiąganą dzięki wykorzystywaniu bogatego słownictwa, interesujących i błyskotliwych dialogów, żywych opisów sytuacji i celnych charakterystyk poszczególnych bohaterów."
Reszta dostępna pod:
http://historia.org.pl/index.php/recenzje/recenzje​/przekrojowe-i-inne/2256-qwichman-krucjataq-p-owcarz-recenzja.html
Użytkownik: anek7 30.06.2011 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A jeszcze gdybyś przeczyt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Przeczytałam...
Czy Tobie aby tę samą książkę do recenzji wcisnęli???
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.06.2011 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam... Czy Tobi... | anek7
Sama wzięłam, przez nikogo nieprzymuszana, i to z chęcią!
Użytkownik: agatatera 29.06.2011 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Drugie podejście czepliwe... | dot59Opiekun BiblioNETki
O matko, co za język! Przestałam czytać po chyba szóstym cytacie, nie wytrzymałam. Strasznie niechlujny, kolowkwialny. Ciekawi mnie brak wyobraźni autorów, którzy dzieła sprzed kilkuset czy więcej lat ozdabiają polszczyzną z ulicy. A nawet - tak, jak to ma miejsce tutaj - mieszaniną na zasadzie 1 słówko ze starszej polszczyzny + 2 przekleństwa + 1 jakieś głupie słowo. Brrr...
Ja to generalnie nie mam nic przeciwko kolokwializmom, ale wychodzę z założenia, że język trzeba dopasować do okoliczności + co za dużo, to niezdrowo.

Nie czytaj takich książek, zostaw!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.06.2011 07:40 napisał(a):
Odpowiedź na: O matko, co za język! Prz... | agatatera
Musiałam, całe pięćset kilka stron! Ale było przy tym trochę zabawy - co ciekawsze kawałki czytałam na głos małżonkowi i synowi; przy pierwszych paru (tu nie wypisanych, bo mniej straszne były) stwierdzili, że od ciągłego poprawiania artykułów specjalistycznych przewróciło mi się w głowie i czepiam się niuansów stylu, natomiast już zaczynając od sierściucha zaczęli robić dziwne miny, a przy wikingu ociekającym deszczułką (nie mówiąc już o nie wspomnianych tutaj - z racji względnej poprawności stylistycznej - fragmentach z pseudo-Arabką Shakirą robiącą striptease i nierządnicą Dodą spuszczającą wełniane rajtuzy:) turlali się po łóżkach i wydawali odgłosy jak małe niedźwiadki łaskotane po brzuchach :). W końcu na urlopie należy się trochę rozrywki!
Użytkownik: agatatera 30.06.2011 08:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Musiałam, całe pięćset ki... | dot59Opiekun BiblioNETki
Aaaaa... chyba, że tak :) Jeżeli służyło to rozśmieszaniu siebie i innych, to dlaczego nie ;) Bardzo jestem ciekawa dalszych przygód cz.cz.
Użytkownik: misiak297 30.06.2011 11:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Drugie podejście czepliwe... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dokąd zmierzasz polska literaturo... (zagrzmiał Misiak). Ale fakt, śmiechu jest przy takich bublach sporo:)
Użytkownik: Maxim212 12.11.2011 23:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokąd zmierzasz polska li... | misiak297
Teraz wiadomo skąd ciekawe odkrycia uczniów w wypracowaniach (choćby: Mickiewicz wykończył szkołę w Nowogródku)....
Ale, jak to napisał pewien prześmiewca (biskup),
"... Niejeden głupi był wydrukowany
bibliotekarz rzekł do Honorata...".
Użytkownik: carmaniola 14.07.2011 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Drugie podejście czepliwe... | dot59Opiekun BiblioNETki
I na co mi to było? Teraz będę musiała przeczytać. Jak tu ominąć przaśnie dupeczki, salwy z kuszy i niecodzienne metody na ponure myśli kłębiące się w głowie? Przecież to cudne! Chyba idąc tropem różnych biblionetkowych akcji zrobię sobie "Miesiąc z gniotem". ;-))))))))))))))))
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 14.07.2011 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: I na co mi to było? Teraz... | carmaniola
Śmiech to zdrowie! :)
Użytkownik: carmaniola 15.07.2011 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Śmiech to zdrowie! :) | dot59Opiekun BiblioNETki
Książka właśnie trafia do moich bibliotek - na razie wszędzie jest "w opracowaniu", ale już niedługo będę miała szansę na wypożyczenie owego dzieła!
Użytkownik: Kuba Grom 12.11.2011 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Drugie podejście czepliwe... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy mi się tylko wydaje, czy to przypadkiem aby nie Sapkowski rozpropagował słowo "chędożyć" w kontekście seksualnym? Bo w dzisiejszej fantasy natykam się na takie zastosowanie bardzo często, tymczasem jeszcze w "Daleko od szosy" bohater czasem gwarowo mówi o chędożeniu butów i izby, tj. o czyszczeniu, sprzątaniu (wiem bo cytat w tym słowym jest czasem wspominany przez mamę).
Z ciekawości zajrzałem do cyfrowej biblioteki uniwersytetu warszawskiego i wzmianki o chędożeniu butów i ulic znajduję aż z 1781. W innym kontekście brak, nawet w późnych dziełach literackich.
Użytkownik: koczowniczka 12.11.2011 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy mi się tylko wydaje, ... | Kuba Grom
Chyba nie... W 1955 r. Iwaszkiewicz Jarosław tak napisał w Dziennikach: „Mogłem w maju 1936 r. chędożyć Czesia Miłosza w mickiewiczowskiej celi Konrada u Bazylianów w Wilnie. Była cudowna noc z księżycem i słowikami. Rzecz nie do pomyślenia w roku 1824 ani w 1954”.
Użytkownik: ka.ja 12.11.2011 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy mi się tylko wydaje, ... | Kuba Grom
Trzeba zajrzeć do słownika języka polskiego. To zazwyczaj pomaga na wątpliwości. Moja babcia używała często słowa "ochędożyć" w znaczeniu "posprzątać", "ogarnąć". "Ochędóstwo" oznacza porządek. Widocznie "chędożenie" raz użyte w sensie przenośnym, przylgnęło Sapkowskiemu i innym na dobre do seksu.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.11.2011 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Trzeba zajrzeć do słownik... | ka.ja
Przekopałam posiadane w domu słowniki. W stosunkowo nowym "Popularnym słowniku języka polskiego" z 1999 "chędożyć" w ogóle nie występuje. W trzytomowym słowniku PWN z 1984 podane jest tylko znaczenie "sprzątać, czyścić", i również "Słownik etymologiczny języka polskiego" Brucknera (1970, reprint oryginału z 1927; dacie wiarę, że ktoś podjął decyzję o przeznaczeniu takiej perełki na makulaturę? Na szczęście udało mi się go uratować...) podaje tylko: "chędożyć = czyścić, chędogi = czysty". Ale już w słowniku PWN online jest i to drugie znaczenie; źródła jego nie podano.
Użytkownik: ka.ja 14.11.2011 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Przekopałam posiadane w d... | dot59Opiekun BiblioNETki
Sama bym zajrzała, ale moje słowniki zostały w Polsce. Dziękuję, Dot, za Twoje wykopaliska.
Przypomniało mi się powiedzenie "chata uboga, ale chędoga", co na pewno nie jest aluzją do domu uciech. Jestem coraz bardziej przekonana, że "chędożyć" najpierw wyszło z użycia, a potem zostało odgrzebane w celach erotycznych. Czasownik "wyobracać" nie zrobił takiej kariery, bo wszyscy znamy podstawowe znaczenie "obracania", a "chędożenie" nabrało brzmienia wulgarzymu i pewnie się go już nie pozbędzie.
Użytkownik: janmamut 14.11.2011 19:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Sama bym zajrzała, ale mo... | ka.ja
No, nie jest tak, że najpierw wyszło z użycia, a później uzyskało drugi znaczenie. W IV księdze "Pana Tadeusza" mamy:

Nim Wojski zaczął mówić, Gerwazy spór zgodził;
On niedźwiedzia z uwagą dokoła obchodził,
Nareszcie dobył tasak, rozciął pysk na dwoje
I w tylcu głowy, mózgu rozkroiwszy słoje,
Znalazł kulę, wydobył, suknią ochędożył,
Przymierzył do ładunku, do flinty przyłożył;

W XIII natomiast, przypisywanej Fredrze, więc ze zbliżonego czasu, wiadome słowo występuje w drugim ze znaczeń. Nie będę jednak przytaczał tutaj cytatu, bo delfiny przecież też tu zaglądają.
Użytkownik: janmamut 14.11.2011 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: No, nie jest tak, że najp... | janmamut
* drugiE znaczenie
Użytkownik: ilia 13.09.2012 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Przekopałam posiadane w d... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja znalazłam trzy znaczenia słowa "chędożyć". Według "Słownika języka polskiego" pod red. Witolda Doroszewskiego z 1958r. znaczy to:
1. - przestarz. - "czyścić, porządkować, uprzątać": Ptaki chędożyły pióra, przeciągały skrzydła, leciały do wody / Dostrzegliśmy najpierw wielką schludność dokoła, a to nawet tak wielką, jak gdyby dziedziniec był zamiatany, dwór bielony i chędożony codziennie / Zażywani byli do robót publicznych, do robienia cegły, noszenia gliny i chędożenia miast.
- przen. daw. - "bić, okładać": Już mi się zdaje, że się z nim potykam, że go pałaszem moim chędożę, a on mi do nóg upada.
2. - wulg. - "mieć stosunek płciowy".
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: