Dodany: 09.05.2011 23:42|Autor: misiak297

Czytatnik: Misiakownik

09.05.2011 "Kwietniowa czarownica" i nie tylko...


Myślałem, że nie będę umiał napisać o tej książce. Cóż nadal tak twierdzę, ale po prostu muszę to z siebie wyrzucić, podzielić się. Przystępując do lektury Kwietniowa czarownica (Axelsson Majgull) (dziękuję, Diano, za pożyczkę) przypuszczałem, że nie będzie to łatwa przeprawa. Że będę ją musiał prawdopodobnie odchorować czytelniczo, że potem trzeba będzie przeczytać coś nieskomplikowanego, z lukrowanym happyendem. I choć od pierwszych stron ta proza ogromnie bolała, nie mogłem się oderwać. Tak, są książki, które sprawiają mi wręcz fizyczny ból. Tak było z niektórymi powieściami Ewy Ostrowskiej ("Śniła się sowa", "Gra ze śmiercią w tle", "Między nami niebotyczne góry"), ze "Zmarzliną" Białkowskiego, z "Grypa szaleje w Naprawie" Kurka, z "Germinalem" Zoli... i właśnie z Axelsson. "Dom Augusty" oraz "Lód i woda, woda i lód" mnie zachwyciły i przybiły zarazem. Podobnie jest z "Kwietniową czarownicą".

O czym jest ta książka? O kobietach. A może ogólniej o ludziach. O tym jak przez lata potrafi nakręcać się nienawiść, jak pod płaszczem normalności kryją się dramaty, tragedie, choroby, niespełnienia. Christina, Margareta, Birgitta, trzy przybrane siostry wychowane u zastępczej matki to wraki ludzkie. Ta pierwsza ma klasę, piękny dom, kochającego męża, dzieci, dobrą pracę. Ta druga zrobiła karierę naukową. Ta trzecia osiągnęła dno. O nie, przepraszam. Wszystkie są na dnie w tym rzecz. W tych poukładanych (w przypadku Margarety i Christiny) życiorysach jest tyle zadr, w tych ułożonych codziennościach kryje się tyle dramatyzmu. Mówi się, że każdy ma swojego trupa w szafie. Te kobiety mają ich nadmiar. Te trupy rozpychają ich szafy, przebrane w fatałaszki zwyczajnej codzienności. Margareta. Christina. Birgitta. Wszystkie z patologicznych, sadystycznych matek (choć jedna jest w ogóle nieznana, porzuciła po prostu swoje dziecko w pralni). Żadna nie potrafi stworzyć prawdziwego związku. Nie potrafi utrzymać trwałych więzi międzyludzkich. Każda z nich jest tak poraniona, że wątpliwe, aby zniosła jeszcze jeden cios więcej.

Wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Te tragedie ich życiorysów bardzo rzadko otwarcie dochodzą do głosu. Częściej czają się gdzieś między wierszami - w pojedynczych myślach, w mimowolnych gestach, w tyglu emocji, w natrętnie powracających wspomnieniach. Axelsson dokonuje rzeczy straszliwej i genialnej jednocześnie - bohaterki zostają poddane prawdziwej wiwisekcji. Nie ma w nich krztyny literackości. Są tak autentyczne jak my sami. Jakby siedziały obok i przeżywały swoje historie. Poczucie odrzucenia, bycia niechcianymi, nigdy do końca nie zaspokojoną potrzebę miłości. A wszystko dzieje się w tak codziennych dekoracjach! Męczenie się na kacu. Zdejmowanie drogiej apaszki. Wściekanie się na zepsuty samochód. Rozdrapywanie ran przeszłości w najmniej spodziewanych momentach. Jak to się skończy? Do czego to zmierza?

A główna intryga? Pomysłowa. Genialna wręcz. Nie zdradzę. Sięgnijcie sami.

Wiedziałem na co się piszę. Wiedziałem, że będę to przeżywał. Że zacznę kolejną książkę, ale ta mnie nie opuści. Że skończę czytać, a losy tych kobiet będą nadal tkwić we mnie, wciąż będę je rozgryzał na nowo i przeżywał, tak jak one cierpiały przez swoje niezagojone rany, które zadało im życie. Ba, mniej więcej przewidziałem w czym rzecz i jak to wszystko się skończy. Ale to nic nie zmieniło. Ta książka mnie po prostu rozbiła wewnętrznie. Okrucieństwo płynące z tych kartek - ukryte gdzieś w codzienności, niby nic wielkiego - dobiło zupełnie. Nie wiem, jak ta kobieta to robi i co w życiu przeszła. Jest niesamowita. Dla mnie to absolutny szczyt pisarski. Absolutny Olimp.

Czytajcie Axelsson. Bo warto.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5305
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: Zbojnica 09.05.2011 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślałem, że nie będę umi... | misiak297
"Kwietniowa czarownica" jest na mej liście od czasu, gdy przeczytałam "Dom Augusty".Powalający styl i wspaniałe, także w swych błędach, kobiety..
Użytkownik: epikur 10.05.2011 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślałem, że nie będę umi... | misiak297
"Książkę w schowku ma: 145 użytkowników ". :)
Użytkownik: Annvina 10.05.2011 09:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślałem, że nie będę umi... | misiak297
Axelsson to moje odkrycie dziesięciolecia. Bardzo dawno nie czytałam książek tak dobrych i tak trudnych zarazem. Tak jak pisałam w którejś czytatce – choć to akurat było o Tej, którą nigdy nie byłam – rzadko się zdarza, że książka wymaga takiego wysiłku - emocjonalnego i intelektualnego, i jednocześnie jest taka dobra! Po niej nic mi się nie podobało, wszytsko było jakieś takie płytkie, nieprzemyślane, nieudolnie napisane... i przed kolejną książką pani Majgull postanowiłam stworzyć na własny użytek odrębną kategorię książek – kategorię Axelsson, bo inaczej się nie da. Tej prozy nie mogę z niczym porównać.
Napisałeś „pod płaszczem normalności kryją się dramaty, tragedie, choroby, niespełnienia” i dalej „okrucieństwo (...) ukryte gdzieś w codzienności” – jak w życiu. Ile znasz takich osób? Wykształconych, mających pracę, przyjaciół, czasem partnera, czasem rodzinę, które borykają się z demonami przeszłości, choć gdybyś spotkał je na ulicy, w pubie, w pracy, na urodzinach u wspólnych znajomych, nigdy byś nie przypuszczał, że kryją w szafie tyle trupów. Samo życie. Ale żeby to opisać w taki sposób jak robi to Axelsson, trzeba geniuszu!
I tak jak piszesz, Misiaku, losy bohaterów nie opuszczają mnie - czasem wracam myślą do MaryMarie, Margarety, Birgity, Christiny, Cecylii i Susanne...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.05.2011 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślałem, że nie będę umi... | misiak297
Wiedziałam!
To pierwsza powieść Axelsson, którą czytałam - dawno, chyba ze 6-7 lat temu - i nie pamiętam już szczegółów z życia poszczególnych bohaterek, nie pamiętam, jak się nazywał doktor zajmujący się Desiree, ale wrażenie pozostało. Ten zachwyt i ten ból. To nie jest literatura dla każdego i na każdy czas, tego się nie da czytać dla pokrzepienia serca ani dla rozrywki - ale warto, warto!
Użytkownik: zochuna 10.05.2011 14:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiedziałam! To pierwsza... | dot59Opiekun BiblioNETki
Moja też pierwsza:) i też sprzed kilku lat:) i też dająca mi tyle bolesnych, ale cennych przeżyć:)
Użytkownik: zochuna 10.05.2011 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślałem, że nie będę umi... | misiak297
Właśnie, Misiaku, Axelsson jest taka świetna, jak piszesz. To widać część wspólna naszych zainteresowań czytelniczych:) Ja teraz czytam "Lód i woda, woda i lód":)
Użytkownik: misiak297 10.05.2011 15:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, Misiaku, Axelsso... | zochuna
Zochuno, o ile pamiętam, nasze zainteresowania czytelnicze nie są takie znowu rozbieżne:) Jedna Graham nie czyni jeszcze wio... eeee... rozbieżności:)

A wrażeniami po "Lód woda, woda i lód" koniecznie się podziel!:)
Użytkownik: Jabłonka 09.07.2011 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślałem, że nie będę umi... | misiak297
Tak, coś jest w sposobie pisania Tej Pani, w przestrzeniach między słowami, w zachłyśnięciu oddechem gdy rozdział się kończy... Zaczęłam od Domu Augusty i jakoś najbardziej się we mnie zagnieździł... została mi tylko Woda i lód... i boję się po nią sięgnąć... bo mnie porwie, znowu się będę zachłystywać, zagryzać, wzdychać, kląć, odkładać i brać znowu...
I jeszcze jedno Misiaku :D hmm, no... pięknie to napisałeś :)
Użytkownik: misiak297 10.07.2011 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, coś jest w sposobie ... | Jabłonka
Mnie zostały jeszcze dwie: "Droga do piekła" i "Ta, którą nigdy nie byłam", a do skompletowania ta druga oraz właśnie "Kwietniowa czarownica":)

Bardzo Ci dziękuję za dobre słowo:)
Użytkownik: lutek01 02.06.2013 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślałem, że nie będę umi... | misiak297
Właśnie skończyłem czytać "Kwietniową czarownicę". Cóż dodać, kiedy wszystko już napisane? Majgull Axelsson oprócz niesamowitego talentu literackiego musi posiadać też wielką wiedzę z zakresu psychologii, socjologii, kulturoznawstwa i sam nie wiem czego jeszcze. Mistrzowsko naszkicowani bohaterowie (a raczej bohaterki), opis patologii, jakby sama to przeżyła, genialne powiązanie prozy psychologicznej z mitologią skandynawską. Wyszło niesamowite studium destrukcji więzi międzyludzkich. Do tego bardzo dobry warsztat literacki. Do tej autorki wrócę na pewno.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: