Użytkownik: dot59 17.03.2007 12:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Przeczytałem os... | misiak297 Tych kilka niewinnych zdań przyprawiło mnie o rumieniec wstydu. Albowiem, chociaż przed laty (będąc pewnie w Twoim wieku, czyli jakieś ćwierć stulecia temu), przeczytałam wszystkie powieści z tego cyklu dostępne w bibliotece, z której wówczas korzystałam, skonstatowałam, że pamiętam właśnie te dwa tytuły (co nie jest taką znów wielką sztuką, bo jeden z nich mam własny), "Nanę" (moim zdaniem ciut słabsza, co nie znaczy, że niewarta przeczytania) i... Ratunku, co dalej?! Po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że na pewno czytałam "Pieniądz", "Paryż" i "Ziemię". A skoro zapamiętałam je wszystkie jako jedną wartą uwagi całość, stąd wniosek, że i te muszą być dobre.
Nic by nie wypadało, tylko w te pędy do biblioteki i przypomnieć sobie cały cykl. A tu w domu czeka jeszcze z 5 nieprzeczytanych rzeczy, a tu już od dobrych dwóch lat obiecuję sobie, że wreszcie się zabiorę do Prousta...
Ja chcę z powrotem na studia - ileż wtedy miałam czasu na czytanie! - albo na emeryturę!

Użytkownik: koczowniczka 19.04.2013 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Tych kilka niewinnych zda... | dot59 Ale "Paryż" nie wchodzi w skład cyklu Rougon-Macquartowie. On należy do cyklu "Trzy miasta" :)
Najlepiej oceniam "Germinal". Niedawno zapoznałam się ze "Zdobyczą". Moim zdaniem to słabsza powieść Zoli.

Użytkownik: dot59 19.04.2013 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale "Paryż" nie wchodzi w... | koczowniczka Ha, już do tego doszłam, ale tych kilka lat temu, przypominając sobie książki wypożyczane z biblioteki ćwierć wieku wcześniej, pamiętałam, że wszystkie były w identycznych szarych płóciennych oprawach i wydawane w tym samym czasie, tj. na przełomie lat 50 i 60. Teraz z ciekawości sprawdziłam w ofercie antykwariatowej - cykle "Trzy miasta" i "Rougon-Macquartowie" różniły się tylko krojem czcionki na okładce.

Użytkownik: koczowniczka 19.04.2013 11:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, już do tego doszłam, ... | dot59 Tak, wszystkie były wydane w szarych płóciennych oprawach i podobne do siebie z wyglądu. I te szare wydania chyba po dziś dzień są najlepsze. "Zdobycz" czytałam w wydaniu Opolpress i - nie polecam ze względu na dużą liczbę literówek.
Przydałoby się nowe kompletne wydanie dzieł Zoli.

Użytkownik: dot59 19.04.2013 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, wszystkie były wydan... | koczowniczka Omatko, lepiej nie, bo by mnie kusiło, żeby kupić...

Użytkownik: galenlomiel 17.03.2007 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Przeczytałem os... | misiak297 Ja dorzucę jeszcze "L'assomoir" (niestety, nie wiem, jak ten tytuł brzmi po polsku), opowiadający o matce Nany, interesująca lektura zwłaszcza, kiedy już się zna "Nanę". I samą "Nanę" oczywiście też polecam!

Użytkownik: Ala 17.03.2007 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja dorzucę jeszcze "... | galenlomiel Z tego, co pamiętam, o matce Nany opowiada tom pod tytułem "W matni" - więc to jest to "L'assommoir". Przyłączam się do polecenia - świetna książka.

Użytkownik: franek686 20.12.2008 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Przeczytałem os... | misiak297 Wprawdzie ten temat został założony już dawno, to pozwolę sobie napisać, że z dotychczas przeczytanych części cyklu największe wrażenie zrobił na mnie "L'assommoir", to w ogóle jedna z najlepszych powieści jakie dane było mi przeczytać. Bardzo dobre są też "Germinal" i "La terre". No ale przede mną do przeczytania jeszcze ponad dziesięć książek o Rougon-Macqartach.

Użytkownik: molzal 29.12.2008 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Przeczytałem os... | misiak297 Nana, bo obok Germinal, to właśnie Nana jest wizytówką Zoli.