Niewątpliwie frapująca książka
Literatura przeznaczona dla młodzieży to najczęściej różowe i lukrowane historyjki albo pisane całkowicie ku przestrodze mroczne opowieści o brudnych narkomanach. Tym razem było inaczej.
Tabu to według słownikowej definicji wszystko to, czego tyczy się zakaz dotykania, rozmawiania. W książce Kingi Dunin "Tabu" chodzi właśnie o te rozmowy, a dokładniej - o ich brak. Jeśli o braku mowa, to mam wrażenie, że jest to drugi tom jakiejś serii. Nie mam jednak takiej pewności, gdyż nie znalazłam żadnej adnotacji na ten temat ani na okładce, ani w samej powieści.
Marta mieszka w dużym mieście. Wchodzi w skład dość nietypowej rodzinki. Ojciec to bezrobotny filozof, a co gorsza wegetarianin. Równie szalona matka. Martusia została ochrzczona "na złość komunie", a kiedy na świat przyszedł jej młodszy brat Józinek i czasy się zmieniły, nikt nie zaniósł go do kościoła. I tu zaczynają się problemy. Chłopiec nie jest świadomy tego faktu. Na religię do szkoły chodzi z wyboru i ma zamiar przystąpić do pierwszej komunii.
Tabu dla bohaterów powieści są kwestie związane z religią i światopoglądem. Każde spotkanie z ciocią Marty i jej mężem, fanatycznymi wręcz katolikami o poglądach bardziej na prawo od prawicy, prowadzi do scysji. Dlaczego wydaje mi się, że o czymś nie wiem? Marta prowadzi dosyć intymną korespondencję ze swoim kuzynem. Może miało to swój początek w innej powieści? A może na tym polega dobre pisanie? Trzeba przecież zastanawiać, skłaniać do myślenia i intrygować. A co do tego romansu, to można być pewnym, że będzie on spokojnie rozwijał się pod nic niewidzącym okiem rodziny.
Kinga Dunin otarła się o filozofię. Jak można określić, co jest złe, skoro nam z tym dobrze? Czy warto trzymać się przez innych wytyczonych szlaków i norm?
Książka napisana z humorem i ironią. Mocnym jej punktem są filozoficzne dywagacje ojca Marty i jej wyprawa z Markiem w noc wigilijną. Cóż za charaktery! I choć z góry podejrzewałam jak to wszystko się skończy, to w pewnej chwili z napięciem oczekiwałam rozwiązania jednej ze scen. Świetnie napisana powieść. Ma się wrażenie, że nie napisana, ale sfilmowana i w jakiś cudowny sposób przełożona na język utrwalonych na papierze znaków.
Pod pozorem słodkiej opowieści Dunin przekazuje bardzo ważną prawdę, a mianowicie, że trzeba rozmawiać. Nie tylko z dziećmi czy rodzicami, ale z każdym. Nie powinno być tematów niewygodnych czy zbędnych. To przecież sami rozmówcy, a nie ktoś inny, ustanawiają tabu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.