Dodany: 09.02.2007 19:30|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

Do sępów pójdę...


Miał całkowitą rację Gabriel García Márquez, gdy powiedział:

"Życie codzienne w Ameryce Łacińskiej świadczy o tym, że rzeczywistość obfituje w nadzwyczajne zjawiska... Rejon Karaibów nauczył mnie widzieć rzeczywistość w inny sposób, nauczył mnie akceptować nadnaturalność jako coś, co tworzy nasze życie codzienne... Historia Karaibów jest wypełniona magią".

Magią wypełniony jest cały rejon Ameryki Łacińskiej. Ot, gdybym nie przeczytała wcześniej, że książka Eleny Poniatowskiej jest literacką transpozycją relacji autentycznej osoby, skłonna byłabym uznać ją po prostu za powieść utrzymaną w konwencji realizmu magicznego.

Sposób w jaki prekolumbijscy Indianie przyjęli obrządek chrześcijański, swoisty synkretyzm religijny, który połączył dawnych bogów z chrześcijańskimi świętymi, do czego walnie przyczynili się misyjni duchowni stawiając kościoły w miejscach po wyburzonych indiańskich świątyniach, przetrwał wieki, umocnił się i stworzył jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną kulturowo-religijną mozaikę. Tu świat duchów i zjawisk nadprzyrodzonych jest równoprawny w stosunku do świata uznawanego przez nas za rzeczywisty. W tym świecie wszystko może się zdarzyć ale nadal będzie to zwykła, szara codzienność...

I język... jędrny, soczysty jak owoc guawy. Chwilami wulgarny a chwilami wręcz poetycko liryczny. I chociaż tłumaczka twierdzi, że niemożliwością jest oddanie w przekładzie wszystkich meksykańskich barw i odcieni tej opowieści, to jednak chyba nieźle jej się to udało.

Do sępów pójdę (Poniatowska Elena)

= = =
„W Bractwie Spirytualnym nie tylko naród budzą, ale jeszcze ta sama kongregacja Oratorium utrzymuje (...), wszyscy pomagają i nikt o jałmużnę nie prosi. Nie mówią do każdego przy wejściu: »Tyle zapłacisz, to ci tyle zrobimy«. A w Kościele katolickim: »Mszę ci odprawimy, ale nasze będzie twoje królestwo«. Na żałobnym nabożeństwie pompę odstawiają, zakrytą trumnę wnoszą, oszukaństwo takie, bo to zwykła skrzynka, wygibasy robią, kadzielnicą machają, ale tej biednej duszy nie przywołają. Zaświadczyć mogę, bo w dzień zaduszny zawsze od ust sobie odejmowałam, żeby dla mojej biednej matki mszę zamówić, a kiedy za sprawą Bractwa Spirytualnego przyszła, żeby ze mną porozmawiać, dopiero się skapowałam, że całkiem ślepa była. Wcale mnie nie znała. Kiedy jej światło dali, zaczęła mi wymawiać, że dopiero teraz o niej sobie przypomniałam. A przecież co chwilę ją wspominałam. Ale księża pieniążki za każdą mszę brali dla siebie i wcale mszy nie odprawiali, ani dla niej ani dla mojego taty. A ja jak głupia po trzy pesos gotówką za każdą mszę płaciłam, co ją może i odprawiali, ale chyba za swoje własne mamusie.

Moja mama nawet nie pamiętała, że dzieci urodziła. Tam właśnie, w Oratorium w Chimalpopoca, do dziecięcego wieku mnie cofnęli i rękę spirytualną mi na twarzy położyli, żeby mnie rozpoznała. »Obudź się z letargu – mówią do niej – i przypomnij sobie, że to twoja córka«.

Westchnęła głęboko i przemówiła:
- Bogu dzięki oświecona zostałam i jasno sobie przedstawiam, że miałam dziecko.
- Nie tylko jedno miałaś. Pięcioro ich miałaś. Są tam razem z Tobą. Tylko Jezusa na ziemi została.

Dopiero wtedy oczy jej otworzyli i moje rodzeństwo zwołali spośród tych nieżywych dusz, co w przestrzeni krążą. Zaczęła każdego po imieniu wołać, ale z szeregów niebieskich tylko dwoje wystąpiło. Petra i Emiliano. Najstarszy, Efren, nie dołączył się, bo sprzykrzyło im się go szukać i w końcu powiedzieli, że się znowu reinkarnował. [...]
Zadowolona byłam, że mogłam Emiliana zobaczyć, bo bardzo był dla mnie dobry. Przez całe lata czuwał nade mną, jak się pijana po knajpach włóczyłam. Materializował się, cudzą głowę przybierał i wyciągał mnie z hulanki”*.

= = =
* Elena Poniatowska, „Do sępów pójdę”, przeł. Beata Babad, Wydawnictwo Literackie, 1976, s. 12.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3404
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Korniszon13 10.02.2007 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Miał całkowitą rację Gabr... | carmaniola
Oj, Carmaniolu, ale mi zapachniała ta książka, chętnie bym sobie ją przeczytał... ;)
Użytkownik: carmaniola 11.02.2007 09:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, Carmaniolu, ale mi za... | Korniszon13
Hihi, pulque Ci chyba zapachniało. ;-) Ale Jezusa Pontacalores jest naprawdę niesamowita! I na dodatek powsinoga z niej i zawsze ma spakowaną walizkę, na wypadek, gdyby jej chętka na wędrowanie przyszła niespodzianie. Wydaje mi się, że chętnie za Quirogą poleci. Tylko trzeba go będzie zabezpieczyć, by go w drodze na kwaśne jabłko przypadkiem nie sprała! ;-)
Użytkownik: Korniszon13 11.02.2007 15:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, pulque Ci chyba zap... | carmaniola
Quiroga silny facet, się nie da ;-) Ale ostrożności nigdy za wiele ;-)
Użytkownik: carmaniola 12.02.2007 09:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Quiroga silny facet, się ... | Korniszon13
Sam ocenisz, czy słusznie się o Quirogę martwię. Na wszelki słuczaj go zabezpieczę. ;-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: