Oj, dostało się Konfucjuszowi w „Prawdziwej księdze południowego kwiatu”! To sztandarowe dzieło taoizmu jest tradycyjnie przypisywane mistrzowi Zhuangowi, czyli Zhuangzi, i znane też po prostu jako „Zhuangzi”. Najprawdopodobniej jednak
Prawdziwa Księga Południowego Kwiatu (
Czuang-Tsy (Zhuangzi; Czuang-dze))
jest raczej antologią, oprócz nauk Zhuangzi zawierającą też pisma innych autorów taoistycznych.
Sławiący swobodę i życie w harmonii z naturą taoizm jest zwykle przeciwstawiany konfucjanizmowi, który koncentruje się na życiu społecznym i doskonaleniu natury ludzkiej za pomocą rytuału i etykiety. Oczywiście taoizm w tym przeciwstawieniu prezentuje się znacznie bardziej atrakcyjnie. Taoistyczne podporządkowanie życia prawom przyrody brzmi bardziej zachęcająco niż konfucjańskie podporządkowanie jednostki społeczeństwu. W rzeczywistości jednak taoizm i konfucjanizm nie przeczą sobie wzajemnie, lecz uzupełniają się: podczas gdy taoizm zajmuje się naturą wszech rzeczy i relacją człowieka z kosmosem, dla Konfucjusza i jego uczniów ważniejszy jest ład społeczny. Konfucjaniści mówili o humanitarności i powinności, taoiści o dao (nieuchwytnej zasadzie wszechświata) i de (jedności, wewnętrznej naturze, istocie rzeczy). Różne skale, różne priorytety. Jak w domowej debacie eschatologicznej w niezapomnianej „Annie Hall” Woody’ego Allena: z jednej strony mały Alvy dręczony myślą o rozszerzaniu się wszechświata, a z drugiej matka i lekarz pocieszający go, że może i wszechświat się rozszerza, ale Brooklyn nie, a oni przecież mieszkają na Brooklynie.
Niemniej Konfucjusz u Zhuangzi nie ma lekkiego życia. Tu i ówdzie pozwala mu się wygłosić mądrość - zwykle taoistyczną, czyli taką, jakiej w rzeczywistości mistrz Kong raczej by nie wygłosił - najczęściej jednak występuje w roli wielkiego uczonego, który wie wszystko oprócz tego co najważniejsze i z pokorą znosi należną krytykę.
Podobno naprawdę spotkał się z taoistą Laozi. Jak wyglądało to spotkanie? Żyjący dwa stulecia po Konfucjuszu Zhuangzi (albo któryś z nieznanych współautorów "Prawdziwej księgi...") wyobraża je sobie tak:
„Konfucjusz miał pięćdziesiąt jeden lat i jeszcze nie słyszał o dao. Udał się więc na południe do Pei, żeby zobaczyć Lao Dana [czyli Laozi - przypis mój]. Lao Dan rzekł: «Zatem przybyłeś, panie. Słyszałem, że jesteś światłym mężem Północy. Czy osiągnąłeś już dao?» [Konfucjusz] rzekł: «Jeszcze nie». Laozi rzekł: «A gdzie go szukałeś?». [Konfucjusz] rzekł: «Szukałem go w miarach i liczbach i przez pięć lat nie osiągnąłem go». Laozi rzekł: «I gdzie jeszcze go szukałeś?». [Konfucjusz] rzekł: «Szukałem go w yin i yang i przez dwanaście lat go nie osiągnąłem». Laozi rzekł: «Tak...»”.[1] (Po czym wygłosił wyjątkowo niejasny, nawet jak na „Zhuangzi”, wykład na temat wędrówek w celu uchwycenia prawdy).
Ale spotkanie mogło wyglądać też tak:
„Konfucjusz udał się na zachód, by złożyć swoje księgi do [królewskiego] archiwum dynastii [Zhou]. Zilu zasugerował: «Słyszałem, że kustoszem [królewskiego] archiwum Zheng był Lao Dan. Zrzekł się posady i wycofał do domowego [zacisza]. Jeśli chcesz, mistrzu, złożyć swe księgi, spróbuj pójść do niego, by ci w tym pomógł». Konfucjusz odparł: «Dobra rada» i udał się do Lao Dana. Ale Lao Dan nie zgodził się [na złożenie ksiąg]. Wtedy Konfucjusz zaczął mu objaśniać 'Dwanaście ksiąg' kanonu [konfucjańskiego - przypis mój], by go przekonać. Lao Dan przerwał mu w połowie, mówiąc: «Bardzo to rozwlekłe! Chciałbym usłyszeć to, co najważniejsze». Konfucjusz rzekł: «Najważniejsza jest humanitarność i powinność». Lao Dan rzekł: « Pragnę zapytać, czy humanitarność i powinność leżą w naturze człowieka?». Konfucjusz rzekł: «Tak. [...]». Lao Dan rzekł: «Pragnę zapytać, co zwie się humanitarnością i powinnością?». Konfucjusz rzekł: «Spokojny i radosny umysł, powszechna miłość bez egoizmu, oto cechy humanitarności i powinności». Lao Dan rzekł: «Ej! Czy nie są to niebezpieczne słowa? Czy powszechna miłość nie jest czystą teorią? W braku egoizmu tkwi nadal egoizm! [...] Wzoruj się, mistrzu, na de, podążaj w zgodzie z dao, a będzie to najwyższe [osiągnięcie]. Po cóż tak uporczywie wynosić humanitarność i powinność, jakbyś walił w bęben w poszukiwaniu zaginionego syna? Ej! Mącisz tylko, mistrzu, naturę człowieka!».”[2]
O humanitarności i powinności czytamy też między innymi w rozdziale „Zrośnięte palce” (wrodzone kalectwo, częsty motyw u Zhuangzi, oznacza tu niedoskonałość, którą zarządziła natura i próby usunięcia której przyniosłyby więcej szkody niż korzyści).
„Czyżby humanitarność i powinność były przeciwne właściwościom człowieka? Jeśli nie, to dlaczego ludzie humanitarni są tak przepełnieni smutkiem? Oto ludzie, którzy mają zrośnięte palce u nóg, płakaliby, gdyby im je rozciąć, a ci, którzy mają dodatkowe palce u rąk, krzyczeliby, gdyby im je odgryźć. W obu przypadkach mamy albo nadmiar [palców], albo ich niedobór. Ale smutek [przy przywracaniu stanu właściwego] jest jeden. [...]
Poprawianie kształtów za pomocą koła i pionu, cyrkla i kątownika jest niczym wycięcie nożem natury [danego bytu]. Stosowanie sznurów i węzłów, kleju i laki dla wzmocnienia [przedmiotu] narusza jego de. Kłanianie się zgodnie z etykietą i pochylanie się w takt muzyki; popieranie w słowach humanitarności i powinności, żeby dodać otuchy całemu światu, to godzenie w niezmienny stan rzeczy. Bo świat ma swój stan rzeczy, co oznacza, że nie hakiem tworzy się wygięcie, nie pionem tworzy się proste, nie cyrklem robi się koło i nie kątownikiem robi się kanciaste. Nie łączy się za pomocą kleju i laki, nie krępuje się za pomocą plecionego sznura. Dzięki temu wszystko powstaje na świecie samorzutnie i nie wiemy, dlaczego powstaje. [...] A więc po co humanitarność i powinność miałyby jeszcze, niczym na siłę łączące [wszystko] kleje, laki i sznury, wkraczać w domenę dao i de? To wprowadza tylko niejasność na świecie!”.[3]
Konfucjusz, w przeciwieństwie do taoistów, chciał być użyteczny i bardzo ubolewał, że władcy, u których szukał posady, nie chcą stosować się do jego nauk. Poskarżył się Laozi:
„«Porządkuję ‘Sześć ksiąg: pieśni, dokumentów, etykiety, muzyki, przemian’ oraz ‘Roczniki’. Wydaje mi się, że robię to już długo i że dobrze poznałem ich treść. O dao dawnych królów rozmawiałem z siedemdziesięcioma dwoma występnymi władcami, rozświetlając przed nimi dziedzictwo książąt Zhou i Zhao. A jednak ani jeden władca nie wykorzystał mojej wiedzy. Och! Jak trudno jest przekonać ludzi! Jak trudno wyjaśnić dao!» Laozi odparł: «To, że nie napotkałeś, panie, władcy, który chciałby wprowadzić ład wśród współczesnych, jest wielkim szczęściem! [...] Natury niepodobna zmienić, przeznaczenia nie można odmienić. Czasu nie da się zatrzymać, dao nie da się powstrzymać. Gdy osiąga się dao, nic nie jest niemożliwe. Gdy traci się dao, nic nie jest możliwe»”.[4]
Dopiero po śmierci Konfucjusza zaczęto otaczać coraz większą czcią, w ciągu stuleci nadając mu kolejne tytuły honorowe oficjalnie ogłaszające go największym mędrcem i autorytetem Chin. Taoiści jednak bardziej niż mądrość największego mędrca cenili czerpaną z natury mądrość prostego człowieka. W pięknym rozdziale „Rybak” tytułowy rybak napotyka w leśnej głuszy Konfucjusza grającego na cytrze, a usłyszawszy o jego naukach, wybucha śmiechem i mówi:
„«Być może rzeczywiście jest humanitarny, tylko że raczej nie uchroni się tym [przed szkodą]. Gnębi swój umysł i męczy ciało, na niebezpieczeństwo wystawiając swą prawdę. Ach! Jak daleko oddzielił się od dao!»
Zigong powrócił do Konfucjusza i powtórzył mu [te słowa]. Konfucjusz pchnął cytrę i wstał, mówiąc: «Toż to wielki mędrzec!», po czym zszedł na brzeg, szukając go”.[5]
Najgorzej jednak - co skądinąd było do przewidzenia - obszedł się z Konfucjuszem siejący powszechny postrach rozbójnik Zhi, gdy mistrz mimo przestróg udał się do niego w celu upomnienia złoczyńcy i nawrócenia go na drogę cnoty.
„Rozbójnik Zhi, dając wytchnienie swej armii, rozłożył się [obozem] na południe od góry Tai. Właśnie jadł posiekaną drobno wątrobę ludzką, gdy Konfucjusz zszedł z wozu i zbliżył się. [...] Gdy ten [rozbójnik Zhi – przypis mój] usłyszał [o przybyciu Konfucjusza], wpadł we wściekłość. Jego oczy rozświetliły się niczym gwiazdy, włosy podniosły się pod nakryciem głowy. [Rozbójnik] rzekł: «Czy to nie ten szczwany hochsztapler Kong Qiu z Lu? Powiedz mu w moim imieniu: ‘Układasz powiedzenia, snujesz rozważania, bezpodstawnie powołujesz się na [królów] Wen i Wu [z dynastii Zhou]. [...] Mówisz wiele i bez sensu, jesz, nie pracując na roli, odziewasz się, nie tkając. Poruszasz wargami i mielesz językiem, celujesz w tworzeniu twierdzeń i przeczeń, którymi mącisz [umysły] władców tego świata, przez które ludzie uczeni na całym świecie porzucają to, co najważniejsze. [...] Twe winy są wielkie i niezwykle poważne, uchodź, skąd przyszedłeś, i to szybko! Jeśli nie, dodam i twoją wątrobę do mojego porannego posiłku!’. Konfucjusz jeszcze raz wyjaśnił przez strażnika: «Cieszę się względami [twego brata] Ji i pragnę paść przed twe oblicze». [...] Rozbójnik Zhi rzekł: «Przyprowadzić go tutaj!». Konfucjusz wszedł pospiesznie, odmówił zajęcia miejsca na macie i cofając się, dwukrotnie pokłonił się rozbójnikowi Zhi. Rozbójnik Zhi wpadł we wściekłość, rozstawił stopy, oparł się na mieczu i z nienawistnym wzrokiem rzekł głosem przypominającym [warczenie] karmiącej tygrysicy: «Chodź tu do mnie, Qiu! [Imię osobiste Konfucjusza, użyte na znak braku respektu - przypis mój]. Jeśli to, co powiesz, będzie po mojej myśli, będziesz żył. Jeśli nie będzie w zgodzie z moimi intencjami, zginiesz!»
Konfucjusz rzekł: «Słyszałem, że na świecie są trzy de. Najwyższym de jest osiągnięcie rosłej postury, niedoścignionego piękna wyglądu [...]. Średnim de jest rozumienie Nieba i Ziemi, rozróżnianie między bytami. Niskim de jest waleczność i odwaga, przyciąganie tłumów i dowodzenie wojskiem. […] Oto ty, generale, posiadasz wszystkie trzy de [...], jednak znany jesteś jako rozbójnik Zhi. Muszę przyznać, że wstydzę się za ciebie, panie, i nie akceptuję tego. [...] Jeśli gotowy jesteś mnie wysłuchać, generale, proszę, byś wysłał mnie [jako twego posła] na południe do [państw] Wu i Yue, na północ do [państw] Qi i Lu, na wschód do [państw] Song i Wei, na zachód do [państw] Jin i Chu. Zbudują oni dla ciebie, generale, wielkie miasto [obejmujące] wiele setek li, ustanowią kraj obejmujący wieleset tysięcy domostw i obdarzą cię, generale, tytułem feudała. Taki będzie nowy początek na świecie. Odrzucisz oręż i rozwiążesz armię, zaczniesz żywić swoich starszych i młodszych braci, razem będziecie składać ofiary przodkom. Oto droga Wielkiego Męża i utalentowanego człowieka wyższego stanu, oto życzenie całego świata».
Rozbójnika Zhi ogarnęła wściekłość i rzekł: «Chodź tu do mnie, Qiu! Ci, których można sobie podporządkować dzięki [obietnicom] korzyści i których można napominać za pomocą słów, to ludzie głupi, niscy i ulegli. Mój przystojny wygląd, [powodujący, że] podobam się ludziom, to tylko de, które otrzymałem po rodzicach. Gdybyś nie wysławiał tych moich zalet, czy ja sam bym o nich nie wiedział? Oto słyszałem, że ci, którzy lubią wysławiać ludzi, [stojąc zwróceni do nich] twarzą, również lubią szkodzić im za ich plecami. Dziś prawisz mi o wielkim mieście i tłumach poddanych, ale to przecież próba podporządkowania mnie dzięki [obietnicy] korzyści i uwiązania mnie uległością. Czy coś takiego mogłoby długo trwać? Nawet wielkie miasto nie jest większe niż cały świat»”.[6]
Następnie rozbójnik Zhi przytacza przykłady nieszczęść spowodowanych pragnieniem korzyści, którego w dawnych czasach ludzie nie odczuwali.
„«W dawnych czasach ludzie nie wiedzieli, co to noszenie ubrania. W lecie zbierali dużo drzewa na opał, by w zimie nim palić, dlatego nazywa się ich ludźmi wiedzącymi, [jak dbać o swoje] życie. W czasach Boskiego Rolnika [ludzie] kładli się [spać] spokojni, wstawali zadowoleni. Znali swoje matki, ale nie znali ojców. Mieszkali razem z jeleniami milu, żywili się z pracy na roli, odziewali się [sami], tkając [sobie ubrania], wolni byli od chęci czynienia sobie nawzajem krzywdy. Było to rozpowszechnieniem najwyższego de. [...]
Dziś ty kroczysz drogą [królów] Wen i Wu, rozstrzygasz racje całego świata, w ten sposób nauczasz następne pokolenia. [Nosisz] obszerną szatę i szeroki pas, twe słowa są fałszywe, twe czyny zakłamane. W ten sposób wprowadzasz w błąd władców świata, pragnąc bogactwa i zaszczytów. Nikt nie jest gorszym rozbójnikiem od ciebie! Dlaczego świat nie nazywa ciebie rozbójnikiem Qiu, tylko mnie rozbójnikiem Zhi? Słodkimi słówkami przekonałeś Zilu, żeby podążył za tobą; spowodowałeś, że zdjął swoje nakrycie głowy, odwiązał swój długi miecz i zaczął pobierać u ciebie nauki. [Wtedy] cały świat orzekł, że Kong Qiu potrafi opanowywać brutalnych i ucinać to, co błędne. Jednak na koniec Zilu chciał zabić władcę [państwa] Wei, a gdy to się nie powiodło, jego ciało posiekano we Wschodniej Bramie Wei. Tak uczyłeś Zilu, że skończył posiekany na drobne kawałki: ani w ten sposób nie zachował ciała, ani nie stał się szlachetniejszy. [...]
Natomiast wśród słów, które ty wypowiadasz, by mnie przekonać, jeśli mówisz o sprawach duchów, o tym ja sam nie mogę nic wiedzieć. Ale jeśli mówisz mi o sprawach ludzi, nie wypowiesz niczego innego, o czym ja bym już nie usłyszał i nie wiedział. [...] Twoje słowa są tym, co ja odrzuciłem. Wracaj szybko tam, skąd przyszedłeś, i nie mów już o tym więcej! [...]»
Konfucjusz dwukrotnie się pokłonił i oddalił prędko. Wyszedł za bramę i wszedł do powozu, a lejce trzykrotnie wypadły mu z rąk. Oczy nic nie widziały, niczym zasnute mgłą, twarz była szara niczym popiół. Oparł się o przednią poręcz [powozu] i zwiesił głowę, nie był w stanie odetchnąć”.[7]
---
[1] „Zhuangzi. Prawdziwa księga Południowego Kwiatu”, przełożył Marcin Jacoby, Iskry, 2009, s. 158.
[2] Tamże, s. 147.
[3] Tamże, s. 100.
[4] Tamże, s. 161.
[5] Tamże, s. 325.
[6] Tamże, s. 309.
[7] Tamże, s. 310.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.