Dodany: 04.11.2006 13:39|Autor: exilvia

Czytatnik: między kartkami

czytatka filmowa


Filmy lubię oglądać.. od zawsze, jak to się ładnie mówi. Tzn - nie pamiętam odkąd.W szkole średniej zaczęłam czytać "Film" (do młodszych czytelników tej czytatki: "Film" był kiedyś całkiem porządnym magazynem o filmach), chodzić na przeglądy filmowe (też starszych filmów), oglądać z przyjaciółką filmy na video. Literatura, film, muzyka - to moje trzy "powody do życia" (wyrażenie zaczerpnięte od Tomka Beksińskiego). Wszystkie trzy traktowane superserio. Zadnego chłamu - tylko poważna literatura (wstydziłąm się lektury Sagi o Ludziach Lodu), poważne filmy i ambitniejsza muzyka, choć nieklasyczna (no, może - nie tylko).
Potem były studia, na których różnie bywało. Ale starałam się nadążać za nowościami :) - oczywiście tymi, które ja uważałam za wartościowe lub ciekawe. Czyli kasowych filmów prawie nie znam :) No i przerzuciłam się na "Kino" (b. b. dobre czasopismo o filmach!)
Od ponad tygodnia codziennie (prawie) oglądam po jednym filmie. Przy czym - to już nie są tylko co ambitniejsze filmy, lecz coś wypośrodkowanego między moim i Jacka gustem, i naszymi nastrojami. Czyli dziwny zestaw :)
Wczoraj obejrzeliśmy "Hi way" - bardzo krytykowany przez recenzentów - ale Jacek się uparł na komedię, a on najbardziej lubi polskie komedie,nie wiedzieć czemu (tak samo z literaturą). Nie wiem, dlaczego krytycy tak się pastwią nad tym filmem. Naprawdę nie rozumiem. "Widziały gały co brały" ;), jak to się popularnie mówi. To po prostu Mumio. Purnonsens. Zabawa formą, sytuacją, nawiazaniami.. oj, no wszystkim. Ja się śmiałam. Może dlatego, że uwielbiam Mumio - od czasu, gdy kilka lat temu na chwilę zabłyśli na scenie kabaretowej, żeby znowu wychynąć po kilku latach (być może jeździli z trasą, albo co..) w reklamach Plusa (też mnie śmieszą). Trzeba lubić ich humor, a będzie się dobrze bawiło na filmie. Nie ma bata. Momentami widać u nich wpływy (świadome czy nie) Monty Pythonów (też uwielbiam!).
Kolejną komedią, którą niedawno obejrzałam był "Kiss, kiss, bang, bang". Tu krytycy mieli zagwozdkę i ja tez się mocno zastanawiłam, czy ten film chcę oglądać. Otóż, jest on b. inteligentnie zrobiony, skrzy się od pomysłów, nawiązań. Akcja toczy się szybko i..zawsze w takim keirunku, którego widz się nie spodziewa dlatego, że jest on najbardziej prawdopodobny :) Ale.. nic z tego nie wynika, na dobrą sprawę. Ot, dobra zabawa. Troszkę bardziej wyrafinowana niż zwykła sensacja i śmieszniejsza. Postmodernistyczna :P
Na fali filmów polskich, za którymi nota bene nie przepadam, obejrzałam adaptację opowiadania Iwaszkiewicza, w reżyserii I. Cywińskiej - "Kochankowie z Marony". Chwali się Gruszkę za rolę w tym filmie. Być może wszystko przez "Francuski pocałunek" (którego nie oglądałam, ale pisze się, że nie najwyższych lotów) ;) Otóż, trudno coś temu filmowi zarzucić. Doskonałe zdjęcia Koszałki (trochę nawet zbyt doskonałe jak na polski film), sietna reżyseria, dobrzy aktorzy, wielka literatura. Ale mnie nie wzruszyło! Dziewczynę uznałam za głupią, facetów za.. hm.. facetów ;) Za szybko się zakochali w sobie (od razu! od pierwszego wejrzenia, a ona do tego ujrzała go po raz pierwszy - tyłem - trochę to śmieszne).
"Freddy got fingered" może sobie daruję wrażenia :) bardzo głośno się śmiałam i... 10 lat temu bym się wstydziła tego śmiechu. Ale opowiadać nie ma o czym. Same nieprzyzwoitości! :)))
"Kręgosłup diabła" miał być filmem Almodovara, a okazał się filmem pana od "Blade II" :) Tym niemniej - hiszpańscy chłopcy są tak dobrymi aktorami, że ratują każdy film! Film o przyjaźni, duchach, prawdzie, wojnie, dzieciństwie (a raczej jego braku), zbrodni i karze. Hiszpańskie kliamty, duchy nikogo nie dziwią. Sympatyczny.
"The Weather Man" czyli "Pogodynka" :P z Nicholasem Cage'em w roli głównej. Troszkę przynudzali. Troszkę bardzo. Niedorobiony człowiek sukcesu. Pan od zapowiadania pogody, który nie skończył meteorologii, ma ojca z Pulizterem, żona go nienawidzi...
"Bezimienni" - nadal nie wiem, co myśleć. Przerażający momentami. Z ambicjami żeby coś przekazać - jakąś moralną naukę (albo ja jestem przewrażliwiona na tym punkcie).
"Plac Zbawiciela" - bardzo głosny polski film, o którym trudno mi pisać. Temat ważny - zło w rodzinie, doprowadzające do totalnej katastrofy, której nikt się nie spodziewał (oprócz widza, który ogląda na samym początku scenę z przerażoną teściową, rozmawiającą przez telefon). Film w konwencji telewizyjnej (bez rozmachu, ale temat tego nie wymaga, wręcz przeciwnie, taka konwencja jest jak najbardziej na miejscu). Nie wiem, dlaczeego wszyscy się nad tym filmem tak roztkliwiają. Świetnie zagrany, wyreżyserowany, nie przegadany, czytelny. No, wszystko na miejscu. Może dlatego, że wiadomo na początku, co będzie pod koniec, a potem wszystskie zachowania są jednak dość stereotypowe - film mnie nie zachwycił. Nie wbił w fotel.
Co innego - "Życie ukryte w słowach" Coixt. Nastęny film, który wiele osób przypisywało Almodovarowi (wszystko przez ten marketing - umieścili na plakatach nazwisko Almodovara i to tak dużą czcionką, że bardzo rzuca się w oczy). Tu nie spodziewamy się rozwoju wypadków. Nie wiemy, co się stało - ani z kobietą ani z mężczyzną. Opowieść jest dawkowana po kawałku i okazuje się być bardzo wstrząsająca. Przynajmniej ta dotycząca dziewczyny. Jakoś nie umiałam się tak przejąć mężczyzną. Dziewczyna przeżyła coś, na co nie miała żadnego wpływu, los wybrał za nią. Mężczyzna sam wpakował się w tarapaty - próbował się rozgrzeszyć, dlatego poznajemy go w bandażach... Mimo wszystko, film jest ciepły. Pogodzenie się z losem. Odegnanie złych duchów przeszłości. To taki film, który sławi życie. I to nie bylejakie, ale dążenie do jego poprawy. Piękny film. Piękny.

Na razie na tym koniec.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 34557
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 152
Użytkownik: verdiana 04.11.2006 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy lubię oglądać.. od ... | exilvia
Pięknie dziękuję za tę czytatkę... Obiecuję, że się tu zgłoszę, jak wreszcie coś obejrzę.
Użytkownik: infrared 04.11.2006 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy lubię oglądać.. od ... | exilvia
Z opisywanych przez Ciebie filmów miałem okazję obejrzeć "Plac Zbawiciela", "Kochankowie z Marony" i "Bezimiennych" (jak wiesz). "Plac.." jest niesamowicie przygnębiający, niby steryotypowy, a jednak tak prawdziwy, iż niemal paradokumentalny. Chciałoby się rzecz - stereotypowy jak życie. Zgodziłem się ze stwierdzeniem krytyki, które brzmiało: "dług dla kobiet".
"Kochankowie z Marony" - miłe zaskoczenie. Tak świetna realizacja trudnej do ekranizacji, bardzo gęstej od psychologicznych sensów, prozy Iwaszkiewicza, że aż dziw. Rewelacja.
Jakiś czas temu oglądałem także "Pogodynkę" - bardzo sympatyczne :-)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Z opisywanych przez Ciebi... | infrared
Spróbuję w przyszłym tygodniu zdobyć "Ciemność" i może będę miała zdanie na temat twórczości Jaume Balaguero :)
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 07:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Spróbuję w przyszłym tygo... | exilvia
A jaki jest oryginalny tytuł? I w ogóle co powinnam zobaczyć z filmów Balaguero? Nazwisko kojarzę, ale jego filmów nie. :(
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: A jaki jest oryginalny ty... | verdiana
To pytania do infrareda, ale ja mogę Ci powiedzieć, że on poleca: "Bezimiennych" Sin nombre, Los (AKA Nameless, The) (http://www.filmweb.pl/Film?id=1383) i "Ciemność" Darkness (AKA Dark, The) (http://ciemnosc.filmweb.pl/).
Użytkownik: infrared 05.11.2006 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: To pytania do infrareda, ... | exilvia
Dokładnie. Niedawno był w kinach jeszcze jeden jego film, ale ja go nie oglądałem i nic nie mogę powiedzieć na jego temat: "Delikatna" Frágiles (AKA Fragile)(http://www.filmweb.pl/Film?id=181683). A tak przy okazji kojarzycie może jakieś filmy Ozona ("8 kobiet", "Basen", "5x2" "Czas, który pozostał")? Jestem bardzo ciekaw co o nich sadzicie.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie. Niedawno był w... | infrared
8 kobiet - takie sobie. Nie lubię mieszania gatunków, a to ni to horror, ni to musical, w dodatku stylizowany na stary. To nie mój typ. :-)

Basen - podobał mi się. Ładnie zarysowana fabuła, ładnie zagrane, ten film miał jakiś klimat, ale 5x2 mnie rozczarował:
http://virtus3.vel.pl/modus/filmy.php?text=5x2

Tego ostatniego nie widziałam - warto?
Użytkownik: misiak297 05.11.2006 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: 8 kobiet - takie sobie. N... | verdiana
A ja bardzo lubię 8 kobiet:) Choć nie lubię francuskiego, gdyby piosenki były po angielsku to by do mnie przemaiwały... no ale te piękne kobiety... ach...
Użytkownik: infrared 05.11.2006 12:28 napisał(a):
Odpowiedź na: 8 kobiet - takie sobie. N... | verdiana
Jeśli nie męczy Cię wysyp homo w kinie, to bardzo warto. Ozon czysto psychologiczny, czyli najlepszy. Ciekawa rec.: http://www.film.org.pl/prace/czas_ktory_pozostal.h​tml

Ja miałem kiedyś to szczęście, że w tvp obejrzałem swego czasu "Pod piaskiem". I bardzo mnie tym filmem zauroczył - poetyckością i psychologizmem, bo w dobrej realizacji to bardzo lubię. A propos Twoich odczuć w większości popieram, jedynie odnośnie opinii o 5x2 - nie pamiętam, żebym był rozczarowany, choć też nie porwał mnie. Bnetkowa czwórka :-)
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli nie męczy Cię wysyp... | infrared
Nie męczy mnie, temat tak samo ciekawy jak wszystkie inne, można go zepsuć, a można i coś fajnego zrobić. Na wszystkie Ozony pewnie zawsze dam się skusić. ;)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie. Niedawno był w... | infrared
Ojeje, Ozon to moje traumatyczne doświadczenia z filmami. Nie cierpię tego naciągacza! "8 kobiet" jeszcze fajne, przyjemne, śmieszne. Ale reszta (nie znam ostatniego i oglądać nie zamierzam - już się nie nabiorę) to jakaś straszna pomyłka. Nudne, nic nie wnoszące, pseudo-oryginalne.
Użytkownik: aniaposz 05.11.2006 12:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojeje, Ozon to moje traum... | exilvia
Hehe, ile osób tyle opinii. :) Mam chyba podobnie jak Verdiana. "8 kobiet" - takie nie wiadomo co, poza tym nie lubię musicali. :) "Basen" - ciekawe, coś w sobie ma, chociaż do moich ulubionych jeszcze daleko. "5x2" - banał, próbujący udawać kino oryginalne przez zastosowanie eksperymentów z formą. Nic kompletnie nie wnosi do tematu związków, poza oczywistą konstatacją, że jak się teraz nienawidzą, to kiedyś musieli za sobą szaleć. ;) "Czasu, który pozostał" nie widziałam, ale nie wiem czy mam ochotę.
Użytkownik: infrared 05.11.2006 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Hehe, ile osób tyle opini... | aniaposz
Różne opinie to akurat plus dla reżysera: nie pozostawia obojętnym, kochasz albo nienawidzisz :-) Z 5x2 jako banałem, który nic nie wnosi poza zabawą formą - z tym się nie zgodzę. Jak dla mnie ten opis idealnie pasuje do "Nieodwracalnego" z Moniką Bellucci. Ozon zbudował film jak dla mnie trochę według zasady Hitchcocka. Przez odwrócenie chronologii związku i samą pierwszą scenę, która robi wrażenie, także przez to, że to nie są ludzie sobie obcy. Inna sprawa, że nie wiem czy Ozon kwalifikowałby się do mojej dziesiątki filmów, jeśli już to jednym z najmniej znanych jego filmów czyli "Pod piaskiem" :-)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Różne opinie to akurat pl... | infrared
Dla mnie Ozon jest właśnie obojętny. Nuda. O związkach jest masa o niebo lepszych filmów, które też nie należą do filmów, które mogłabym zaliczyć do dobrych. Dla mnie to taki reżyser, którego filmy powinny wyłącznie na płytach wychodzić. A forma 5x2 - nic nowego, nic zaskakującego. Banał. I forma i treść. I jeszcze raz powtórze - Ozon to dla mnie nudziarz i jest mi bardzo obojętne, to co robi. Nie wzbudza żadnych emocji, oprocz wspomneinia zmarnowanego czasu na jego filmy. Podczas oglądania miałam cały czas nadzieję, że w końcu coś ciekawego się wydarzy. Ale nie...
Użytkownik: infrared 05.11.2006 15:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie Ozon jest właśni... | exilvia
Być może moje zdanie jest inne, gdyż patrzę na jego filmy przez pryzmat relacji międzyludzkich, których związek jest ważnym, lecz nie jedynym elementem. Tak postrzegałem nawet 5x2. W tej tematyce więcej sensu można wynieść z dobrej komedii romantycznej. Ot, de gustibus.. :-)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może moje zdanie jest... | infrared
Zawsze staram się znaleźć coś interesującego w książce, filmie, jak już ją czytam/go oglądam (skoro inwestuję czas, skoro ktoś to chwali, skoro ktoś się wysilił i coś napisał/nakręcił). Nie szukam tylko jednego motywu, uważam się za widza/czytelnika dość wszechstronnego. Jako istota społeczna - zwaracam uwagę na relacje międzyludzkie także. Nie dostrzegam nic ciekawego w tym względzie u Ozona, lecz Ty dostrzegasz, może coś na ten temat napiszesz? Ale najlepiej w tej drugiej czytatce. Jestem ciekawa Twoich obserwacji!
Użytkownik: infrared 06.11.2006 12:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Zawsze staram się znaleźć... | exilvia
Pozwól że odpisze jednak tutaj, by wątek był czytelny. Niestety nie umiem napisać nic więcej na ten temat, niż to co napisałem. Gdyby Ozon napisał książkę, to co innego :-) Moja wypowiedź podyktowana była wrażeniem, które odniosłem z Twoich wcześniejszych wypowiedzi tzn. że masz traume, ponieważ spodziewałaś się czegoś więcej od niego, a on Cię rozczarował. To bardzo częsta sytuacja. Dlatego myślę, że nie chodzi tu stricte o Ozona, tylko o coś, co możnaby określić jako estetyka odbioru. Ja mam na to własny, może dziwny sposób, który jednak wielokrotnie się sprawdził. I jakkolwiek nie uważam, by był on lepszy od jakiegokolwiek innego sposobu, mi on bardzo odpowiada. Zarówno odnośnie filmów, jak i książek praktycznie nie korzystam z recenzji, polecanek, znajomych itd. Dopiero po sprawdzeniu na własnej skórze i tylko jeśli coś mnie zainteresuje, sięgam w opracowania szukając związków, odniesień i motywów, które mogłyby mnie zainteresować. Dbam bardzo o to by do danego filmu lub książki podchodzić na zasadzie "tabula rasa", bo prywatnie przeszkadza mi, jeśli tak nie jest. Stąd też na przykład wczoraj przerwałem "Biesy", nie dlatego że to zła książka, tylko stąd, że za bardzo pamiętam "Idiotę", więc ona musi poczekać na zapomnienie. Nie wiem, czy moje wrażenie było słuszne, natomiast w poprzedniej wypowiedzi chodziło mi tylko o to. Pozdrawiam serdecznie i wybacz ten przydługi elaborat :-)
Użytkownik: exilvia 06.11.2006 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwól że odpisze jednak ... | infrared
Rozumiem, że chodzi Ci o nastawienie do filmu. Że podchodzę z jakimś nastawieniem? No, zawsze podchodzę z nastawieniem, nie ma siły. Nie za bardzo też mogę sobie wyobrazić podchodzenie do czegokolwiek bez jakiejś myśli - no, bo dlaczego sięgasz po jakaś książkę, film? Czegoś zawsze oczekujesz. Ja od Ozona niczego specjalnego nie oczekiwałam, ot, miał dobrą prasę, to postanowiłam zobaczyć, dlaczego. Ale nie nastawiałam się na jakieś konkretne "dlaczego". Szkoda, że nie rozwinąłeś swojej wypowiedzi na temat Ozona - trochę tego mało w poprzednich Twoich wypowiedziach. Ale i tak dzięki za odpowiedź!
Użytkownik: infrared 06.11.2006 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, że chodzi Ci o ... | exilvia
Dobrze, spróbuję, choć będzie to dla mnie trochę trudne. Nie wszystkie jego filmy trafiły do mnie, ale w tych, które były "moje", dopatrzyłem się:
- stosunkowo rzadkiej umiejętności operowania konkretem w taki sposób, aby ukazywać relacje międzyludzkie od strony tych elementów, których w codziennym życiu ludzie zazwyczaj starają się unikać. W polskim kinie dobrym przykładem takiej właściwości jest dla mnie na przykład Krauze (to pierwsze skojarzenie, które przyszwędało mi się do łebka).
- u Ozona, w przewieństwie do Krauzego, powyższy element występuje razem z pewną poetyckością, nostalgią, szczególnym pochyleniem się bohaterami. Jeśli Krauze jest typowym społecznikiem, to Ozon wydaje mi się przez to bardziej metafizyczny. Jeśli Krauze pochyla się nad człowiekiem w ogóle, to Ozon bardziej w mym odczuciu dociera do wyabstrahowanych wartości.
- trzecia cecha jego filmów przez które dotarły one do mnie w sposób wybijający się ponad przeciętność to rodzaj sygnatury, pięczęci, jaką nadaje im poprzez powtarzalność pewnych motywów wizualnych. Wydaje mi się, że bardzo dużą rolę odgrywa przynajmniej w niektórych jego filmach gra światłem oraz ujęcia wody. W kilku swych utworach skończy film np. tą samą sceną - rozstanie albo początek znajomości bohaterów rozgrywa się na plaży, a w kluczowym momencie obiektyw kadruje morze. Interpretuję to jako metaforę życia. Przez to niezależnie od tego, że inne jego filmy nie przekonały mnie, uznaje twórczośc tego reżysera za przykład kina autorskiego, a moje pytanie padło właśnie przez tą niejednoznaczność w odbiorze :)

Pytasz także dlaczego po film lub książkę. Z dwóch powodów. Albo pragnę ujrzeć dany temat z innej, autorskiej perspektywy, albo też zafrapuje mnie rozwój konkretnego reżysera. W obu wypadkach rezygnuję z prasy, wychodząc z założenia, że zbyt często są to opinie pisane na zamówienie, albo przez pryzmat doświadczeń konkretnego krytyka/odbiorcy. W obu wypadkach nawet podświadomie odnoszę wrażenie, że są to opinie nazbyt subiektywne i przez to nie do końca odpowiadające mojej wrażliwości i emocjonalności. Nie jestem naiwnym orędownikiem obiektywizmu, twierdzę jedynie, że subiektywność, która ze swej natury wraz z czasem i kolejnymi spotkaniami z danym twórcą wzrasta, nie jest jedyną alternatywą. Jeszcze raz pozdrawiam, równie serdecznie :-)
Użytkownik: exilvia 06.11.2006 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze, spróbuję, choć bę... | infrared
Czasem recenzja czy wrażenia po filmie konkretnej osoby są ciekawsze niż sam film :) Ktoś dostrzega w filmie coś, czego Ty nie widzisz. Tak jest w przypadku twoich wrażeń - bardzo interesujące, ja tego w filmach Ozona nie dostrzegłam. Dziękuję za podzielenie się nimi.
A jeszcze - nie czytasz też książkowych recenzji, np. na BiblioNETce?
Opinie są zawsze subiektywne, ale ja, w przeciwieństwie do Ciebie, choć opierając się na tym samym pewnie obiektywizmie (ależ wcale nie nawinym!) - szukam właśnie w recenzjach czegoś "obiektywnego" iprzeważnie to tam jest. Dzieła można przecież odbierać na poziomie wartości estetycznych i artystycznych, jeden są subiektywne, drugie obiektywne.
Po Twoich przemyśleniach mam ochotę obejrzeć "Czas, który pozostał" - ale odpędzam się od tej myśli, jak tylko mogę, bo wiem, że ja tego, co Ty nie dostrzegam u Ozona i znowu się wynudzę na filmie ;)
Użytkownik: emkawu 06.11.2006 15:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasem recenzja czy wraże... | exilvia
"Czasem recenzja czy wrażenia po filmie konkretnej osoby są ciekawsze niż sam film"

To ja jeszcze za Czajką zacytuję Marcela:

"Poczynając od pewnego wieku nasze wspomnienia tak są ze sobą splecione, iż rzecz o której myślimy, książka o której czytamy, nie mają już żadnego znaczenia. Wszędzie wkładamy część samych siebie, wszystko jest płodne, wszystko niebezpieczne i odkryć równie cennych jak w Myślach Pascala możemy dokonać w reklamie mydła."
Nie ma Albertyny, Marcel Proust
Użytkownik: exilvia 06.11.2006 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czasem recenzja czy... | emkawu
Proust w drugą stronę przegina. Ale ma oczywiście rację. Tzn ja się zgadzam, choć obiektywne spojrzenie na dzieło też bym chciała wierzyć, ze jest możliwe. No i do pewnego stopnia przecież jest!
Użytkownik: infrared 06.11.2006 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasem recenzja czy wraże... | exilvia
Wiesz co, chciałbym byś kiedyś tak z niczego, przypadkiem, oglądnęła film w telewizji lub kinie bo zwróci Twoją uwagę kadr lub dialog, żeby on Ci się bardzo spodobał i żebyś w napisach końcowych zobaczyła jego nazwisko. A potem przy którymś z kolei spotkaniu biblionetkowym gdzieś i kiedyś, przy piwie lub herbacie, poinformowała mnie o tym znienacka. Bo to by była największa satysfakcja (nie jest to w tym kontekście najszcześliwsze sformułowanie, ale lepszego na teraz nie znajduję) :-)
Czym innym jest recenzja Bnetkowa. Tu się ściąga nawet ze schowka, a co dopiero z recenzji, oczywiście że czytam, aczkolwiek recki tych książek, które mam w planach jednak staram się czytać post factum. Ale oczywiście masz pełną rację w tym, że recenzja może być ciekawsza od książki - z tym tylko dopowiedzeniem, że czasami jest tak 'na szczęście', a czasami 'niestety'.
Nie wiem, kiedy byłem młody i głupi wbiłem sobie do głowy, że pierwsze wrażenie i jakieś konkretne oczekiwanie przekłamuje faktyczny obraz danego znaku kultury. Potem, kiedy byłem trochę starszy, naczytałem się dekonstrukcjonistycznych teorii o tym, że nie ma jednego stabilnego obrazu dzieła i że aktualizacja znaczeń jest uzależniona od wcześniejszych doświadczeń. Stąd me palce nie dość dokładnie wyraziły to co pomyślała głowa. Chodzi tu o wierność tekstowi czy obrazowi, nawet jeśli w ostatecznym rozrachunku wychodzi na obiektywizm lub subiektywizm.

Pozwólcie, że połączę wątek i na piękny i w dużej mierze trafny cytat emkawu i ja odpowiem cytatem, który dość dobrze oddaje myśli towarzyszące mi ostatnio przy pisaniu i czytaniu recenzji. Zatem za Vilyą Emilek:



"Z wszystkich refleksji najbłahsze są te o literaturze. Krytyka to coś najbardziej jałowego pod słońcem; lepiej już być sklepikarzem niż pisać o innych.
Trzeba przeczytać książkę, a potem ją odrzucić; nie ma sensu mówić o niej, streszczać ją czy komentować. Po co ważyć jej zalety i wady? Jeśli jest dobra, przyswajamy sobie jej substancję; jeśli jest zła, spowodowała tylko stratę czasu. Koniec, kropka. Po co bez końca rozmyślać o tym, co się przeczytało?".

E. M. Cioran, "Zeszyty 1957-1972", tłum. I. Kania, KR, Warszawa 2004, s. 462.




Użytkownik: exilvia 06.11.2006 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz co, chciałbym byś k... | infrared
Ale ciągle mam wrażenie, że Ty uważasz, że ja do jego filmów uprzedzona podchodziłam. Wręcz przeciwnie! Czyli w obecnym stanie ducha - raczej nawet jak zobacze przypadkiem jakiś kadr z nieznanego mi jego filmu, to nie powinien mi się spodobać, jeśli jest podobny do tych, które widziałam :) Ale! Jest jeszcze Twoja "recenzja" filmów Ozona.. Następne "doświadczenie"! :)
A Cioran to tylko by przekraczał, transcendentalista ukryty :P
Użytkownik: infrared 07.11.2006 13:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ciągle mam wrażenie, ... | exilvia
Ależ zapetliłaś. Dobra, wpadłem we własne sidła. Dziś będę zgodny i układny, jak nie ja. Żadnych prób obrony, bo te i tak spełzną na niczym :-)
Cioran to idealne źródło cytatów dla przekornych ;-)
Użytkownik: exilvia 07.11.2006 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ zapetliłaś. Dobra, w... | infrared
>>Dziś będę zgodny i układny, jak nie ja. Żadnych prób obrony<<
A już nam się tak miło dyskutowało! :P
Użytkownik: infrared 07.11.2006 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: >>Dziś będę zgodny ... | exilvia
Typowa kobieta. Tak źle i tak niedobrze. A ja tak się starałem :P
Użytkownik: --- 04.11.2006 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy lubię oglądać.. od ... | exilvia
komentarz usunięty
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 00:53 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Dla mnie to był niewielki epizod z tą firmą, która oszukała bohaterów. To była jedna z iskier, które zapaliły lont. Tak czy inaczej, to by się źle skończyło. Ten robak był za głęboko.
Użytkownik: aniaposz 04.11.2006 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy lubię oglądać.. od ... | exilvia
Strrrasznie brakuje Filmonetki, no nie? :) Ja - z braku takiej Filmonetki - posiłkuję się filmwebem. I dlatego czytatek filmowych raczej pisać nie będę, bo musiałabym się powtarzać; oglądane filmy komentuję sobie na bieżąco w blogu na mojej filmwebowej stronie (http://www.filmweb.pl/user/265365/Diana.html - zapraszam oczywiście :)) Ostatnio - zachwyty nad Królestwem. :) Chociaż szlag mnie trafia, bo płytka zacina się na 10 minut przed końcem 6. odcinka ("unable to read the disc"). Dalej przecież nie zacznę oglądać, a najgorsze jest to, że w drugiej wypożyczalni nie mają! Mam jeszcze "Gangi Nowego Jorku" i wczorajszego "Ostatniego samuraja" do obejrzenia, ale... jakoś nie mam ochoty. :(
Użytkownik: emkawu 04.11.2006 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Strrrasznie brakuje Filmo... | aniaposz
Tak! Filmonetka! Właśnie miałam to napisać!
Koniecznie Filmonetka, miła, przyjazna, w spokojnych kolorach, bez żadnych migających banerów itp.

Był kiedyś taki wątek Twoja toplista - 10 najważniejszych filmów.
Ale już dawno, przybyło wiele nowych osób, więc można powtórzyć.

Exilvio - i inne dziewczyny - jak wyglądałaby Wasza pierwsza dziesiątka?
Użytkownik: exilvia 04.11.2006 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak! Filmonetka! Właśnie ... | emkawu
hmm.... pierwsza dziesiątka?
"Adaptacja" charlie kaufmann
"lost in translation" sophia coppola
"2046" wang kar-wai
"fucking amal"
"królestwo"
"idioci"
"mullholland drive"
"ich troje"
"kika"
"ukryte pragnienia"
w dowolnej kolejności i na pewno o czymś zapomniałam np. o "requiem dla snu" :)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 00:15 napisał(a):
Odpowiedź na: hmm.... pierwsza dziesiąt... | exilvia
plus:
"Nazwij to snem"
"Spirited away"
"Blade runner"
"Ghost in the shell"
"Zakochany bez pamięci"
"21 gramów"
"Dogville"
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: plus: "Nazwij to sn... | exilvia
Zapomniałam o "Godzinach"!!!
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 00:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak! Filmonetka! Właśnie ... | emkawu
Próbowałam wybrać 10, ale nie umiem. Nawet 20 to mało... Muszę pomyśleć dłużej. :-)
Użytkownik: aniaposz 05.11.2006 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak! Filmonetka! Właśnie ... | emkawu
Hm... no tak, ja też mam wiele filmów ulubionych, ale na potrzeby tego zestawienia to by były:

Amadeusz,
Dogville,
Tylko razem,
Wywiad z wampirem,
Brokeback Mountain,
Przełamując fale,
Królestwo,
Dzień świstaka,
Czekając na wyrok,
Angielski pacjent

Oczywiście, kolejność przypadkowa. :)
Użytkownik: emkawu 05.11.2006 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak! Filmonetka! Właśnie ... | emkawu
Mój niekwestionowany numer jeden to "Eternal sunshine of the spotless mind" wyświetlany u nas pod sprytnie wymyślonym, lecz nieco pretensjonalnym tytułem "Zakochany bez pamięci".

Pozostałe dziewięć trudno wybrać :-)
Użytkownik: verdiana 04.11.2006 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Strrrasznie brakuje Filmo... | aniaposz
Mnie "Gangi" znudziły, chociaż doceniam scenografię. :-) Jakoś mi się nie chce czytać, żadna książka mi nie pasuje... Co gorsza, żaden film też mi nie pasuje. :/
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Strrrasznie brakuje Filmo... | aniaposz
Ja też jestem na filmwebie ale jedną nogą, a może nawet jedną setną nogi :( Poczytam, co tam napisałaś :) Już zreszta trochę wiem z Twojej strony internet. :)
A z tymi "Królestwami" to wielki skandal - reklamuj,żeby Ci kase oddali. Na pewno jakaś inna wypożyczalnia się znajdzie!
Użytkownik: verdiana 04.11.2006 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy lubię oglądać.. od ... | exilvia
Pozbierałam się trochę i... slów kilka os trzech ostatnio obejrzanych. Ten ostatni obejrzałam przed chwilą. Też mi brakuje Filmonetki! Ale ja bym chciała mieć wszystko w jednym. :-)

Sprzedawcy 2.
Nie zmogłam. Pierwsza część była rewelacyjna, druga – nudna. Dialogi jakieś mi obce, wcale nieśmieszne. A wszystko ociekało seksem, i to tak jakoś obleśnie. Wyłączyłam niedługo po dialogu o Helen Keller i Anne Frank. Szkoda, bo I część była relacyjna!


Wybór Zofii
Już chyba gdzieś o tym pisałam, ale co tam. :-)
(spoilery!)
Film beznadziejny. To była najgorsza rola Meryl Streep (Zofia), jaką widziałam. Zagrała strasznie, w dodatku zupełnie nie była do tej roli dobrana. Streep grała sztucznie, a do tego zupełnie, ale to zupełnie zniszczyła rolę, udając, że mówi po polsku. Dziwne. Do kilkusekundowych epizodów w obozie reżyser wziął Polaków, a do głównej roli - kogoś, kto o polskim nie ma pojęcia.
W książce Zofia była piękna i miała urodę słowiańską. Streep daleeeeko do piękności, o urodzie słowiańskiej nie mówiąc. W filmie wyglądała jak Szwedka.
Cały film pozbawiony był jakiejkolwiek spójności - stanowił chaotycznie powyrywane fragmenty książki. A reżyser zrobił najgorsze, co mógł zrobić: film miał tytuł "Wybór Zofii", a oni wycięli z filmu... wybór Zofii właśnie. Powiedzieli przelotnie, że Ewa trafiła do krematorium, ani słowem się nie zająknęli, że to Zofia DOKONAŁA WYBORU.
Więc o czym był film? O kłótniach Zofii z Natanem i pałętającym się wokół nich Stingo; taki melodramat romansowy z obozem w tle.
Jedyny plus tego filmu to obie role męskie. Natan wyglądał jak Kacper z "Samego życia" - nieobliczalny, raz potulny, raz tyran. A Stingo grał prawnik z "Ally McBeal" – sympatycznie.


Diabeł ubiera się u Prady
Miły pop-film. Przez pół filmu myślałam, że mnie już popkultura drażni – nie mogłam się skupić na filmie, nudził mnie i wnerwiał – obce mi środowisko zupełnie, wydumane problemy. Obejrzałam do końca ze względu na główną rolę tej młodej dziewczyny. To nie Meryl Streep mnie zainteresowała, to ta ślicznotka grająca Andreę (tylko mi nie każcie rzucać nazwiskami! :-)).
Ale to film do jednorazowego obejrzenia. Książki czytać nie będę.
Użytkownik: exilvia 04.11.2006 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozbierałam się trochę i.... | verdiana
Sprzedawcy - wielka szkoda. Bardzo złe recenzje. :( Nie trafiłam na dobrą.
Wybór Zofii - znudził mnie w połowie. Ale książke chcę baaaaardzo przeczytać. Nie do dostania u mnie. :(
Diabeł ubiera się.. zdziwienie. Dlaczego się w ogóle ubiera? Nie wybierałam się. Choć lubię Streep. Za dużo już "pop" w mojej kulturalnej edukacji. Tażam się w kulturze masowej i społeczeństwie konsumpcyjnym.
Użytkownik: terra 04.11.2006 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprzedawcy - wielka szkod... | exilvia
Ale akurat w Streep w "Diable" wytarzać się można z rozkoszą, przy niej Anne Hathaway (ta mała) znika dla mnie zupełnie, też kolejna, która tylko ładnie wygląda w tych wszystkich ciuchach. A porównują ją do Audrey, no, bez przesady!
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale akurat w Streep w &qu... | terra
Wrażenia mam dokładnie odwrotne. Streep jest jak nasza Janda - ona nie gra, ona jest sobą. Za każdym razem taka sama, nawet jeli role gra inne. Nie lubię tego.
Porónanie do Audrey - rzeczywiście przesada, Audrey małej do pięt nie dorasta. :-)
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprzedawcy - wielka szkod... | exilvia
Nawet nie wiem, jakie są recenzje - filmowych w ogóle nie czytuję. :-) Po Sprzedawcach 1 oczekiwałam więcej w każdym razie...

A przed chwilą obejrzałam "Volver". Hm. I co ja mam napisać? Wobec Almodovaara jestem chyba bezkrytyczna. :-)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 00:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nawet nie wiem, jakie są ... | verdiana
Almodovar zachwyca, bez dwóch zdań, mnie też za każdym razem. "Volvera" nie widziałam. Głupie zaniedbanie. Ale nie odpuszczę.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 00:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Almodovar zachwyca, bez d... | exilvia
A ja nie widziałam "Złego wychowania" - muszę nadrobić wreszcie, skoro już znowu oglądam filmy! Za to mało czytam. :>

W "Volverze" moja ulubiona Penelope Cruz. :D
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 00:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja nie widziałam "Złego... | verdiana
Złe wychowanie i mnie ominęło, ale wypożyczalnia "wzywa" mnie od jakiegoś czasu. A tak ten film jest na pewno i "Ciemność" i pewnie tysiąc do obejrzenia.
Tak, albo-albo, jak mawiał kirkegor ;)
Użytkownik: aniaposz 05.11.2006 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Almodovar zachwyca, bez d... | exilvia
Ja mam do Almodovara dziwny stosunek. Nie mogę powiedzieć, że jego filmy mnie zachwycają, bo nie zachwycają. Z drugiej strony nie przeszłaby mi przez gardło miażdżąca krytyka, bo zdaję sobie sprawę, że ten rodzaj środków wyrazu po prostu do mnie nie przemawia. Dla mnie jego filmy są zbyt przerysowane, malowane zbyt krzykliwymi barwami. Jedyny film, który do mnie trafił, wstrząsnął i sprawił, że nie mogłam dojść do siebie to "Porozmawiaj z nią". Fabuły pozostałych mieszają mi się dokumentnie.
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam do Almodovara dziw... | aniaposz
To już rzecz gustu, jak widać. "Porozmawiaj z nią" był chyba najbardziej stonowanym filmem. Jak o nim myślę, to jawi mi się jako błękitny.
Mnie właśnie ta krzykliwość pociąga u Almodovara. :)
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: To już rzecz gustu, jak w... | exilvia
A mnie jako błękitno-żółty, pastelowy. :-) To chyba mój ulubiony film Almodovara... a też kocham w nim kolory!
Użytkownik: martini_rosso 05.11.2006 11:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nawet nie wiem, jakie są ... | verdiana
Lubię Almodovara i ten niesamowity zmysł koloru, jego estetykę... ale "Volver" jest dla mnie filmem całkowicie obojętnym. Jak zwykle dobrze zrobiony, niewiele można zarzucić... ale brakuje tego czegoś, co kazałoby mi ten film zobaczyć ponownie. Nie ma tej siły i dynamiki w sobie, co "Złe wychowanie" ani nastroju "Porozmawiaj z nią".

Co do filmów - zaległości mam zawsze i są one ogromne, zwłaszcza co do starszych rzeczy. I wiem, że ich nie nadrobię, choć na te najbardziej wyczekiwane filmy muszę znaleźć czas...
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 00:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprzedawcy - wielka szkod... | exilvia
Tarzam! Tarzan?
Użytkownik: emkawu 04.11.2006 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozbierałam się trochę i.... | verdiana
Verdiana napisała o "Diable..." : "film do jednorazowego obejrzenia. Książki czytać nie będę."

Książka fajna! Ja kupiłam tylko po to, żeby mieć co czytać w pociągu i wielce mi się spodobała. Bardzo przyzwoite czytadło. Można i się pośmiać, i zębem zazgrzytać.
Filmu nie widziałam, ale podobno w porównaniu z powieścią mdły.
Użytkownik: Czajka 05.11.2006 05:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozbierałam się trochę i.... | verdiana
Verdiano, to dziwne, bo ja z Wyboru Zofii oglądanego lata temu nie pamiętam zupełnie kłótni ani romansu. Jedyne co pamiętam to wybór Zofii właśnie, więc chyba go nie wycięli?
Książki nie czytałam i nie będę czytać.
A Streep lubię chociaż po polsku mówi okropnie.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 07:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Verdiano, to dziwne, bo j... | Czajka
Nie było wyboru Zofii. Ani cienia wyboru.
Spoiler!
Było wprost powiedziane, że Ewa _zginęła_ w obozie, nawet się nikt nie zająknął, że to Zofia jej śmierć _wybrała_, kiedy gestapowiec dał jej ten wybór. Najbardziej dramatyczna część książki, najważniejsza, tytułowa część książki - a w filmie jej nie było. :(
Czemu nie chcesz czytać książki? To jedna z najlepszych książek, powieści, jakie napisano...
Użytkownik: librarian 29.11.2006 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie było wyboru Zofii. An... | verdiana
Nie wiem czy mi się przewidziało, bo oglądałam ten film bardzo dawno temu, ale pamiętam scenę "wyboru" w tonacji czarno-białej, kontrastującej ze współczesną scenerią filmu, i jest to właściwie to co najbardziej zapamiętałam. Książki nie czytałam więc nie ma mowy o projekcji podświadomości. Czy istnieją może dwie różne wersje tego filmu?
Użytkownik: verdiana 29.11.2006 00:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czy mi się przew... | librarian
Nie mam pojęcia. :( Ja pamiętam tylko scenę wyboru z książki - wyraźnie i w kolorze, bo to moja własna projekcja. :-) Z filmu (oglądałam niedawno) takiej sceny nie pamiętam. :(
Użytkownik: aguszka 29.11.2006 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czy mi się przew... | librarian
Nie przewidziało ci się. Scena "wyboru" jest, chociaż nie pamiętam dokładnie jak została zrealizowana, i dla mnie to też jest ten element, który najbardziej zapamiętałam (chodzi przede wszystkim o emocje). Prawdę mówiąc nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, żeby ten film mógł być pokazywany w dwóch różnych wersjach. Ale może istnieją w Polsce wersje z różnie tłumaczonymi dialogami i dlatego Verdiana ją przeoczyła. Naprawdę trudno mi to sobie inaczej wytłumaczyć.
Użytkownik: verdiana 29.11.2006 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie przewidziało ci się. ... | aguszka
Może wersja TV jest inna? Ale przecież i tak jest koszmarnie długa, więc chyba by nic nie wycięli? Bo nie wyobrażam sobie, żebym z filmu dopiero co oglądanego nie zapamiętała sceny, na którą najbardziej czekałam, ale innych dobrych jednak nie było, więc może i tej... :(
Użytkownik: librarian 29.11.2006 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Może wersja TV jest inna?... | verdiana
Słyszałam o tym, że Amerykanie tną filmy, że są różne wersje, np inna do powszechnej dystrybucji i inna do kin festiwalowych, ale sama nigdy się z tym nie spotkałam.
Użytkownik: verdiana 29.11.2006 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Słyszałam o tym, że Amery... | librarian
Ja się spotkałam, ale akurat nie w filmach amerykańskich. A, nie, "Bladerunner" miał 2 wersje. Ale to jest niesprawiedliwe. :(
Użytkownik: aniaposz 05.11.2006 11:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozbierałam się trochę i.... | verdiana
"Wybór Zofii" bardzo mi się podobał. Ale ja nie znam książki, więc nie miałam z czym porównywać. Ileż razy się zastanawiałam co by było i jak odebrałabym jakieś dzieło, gdybym a) wcześniej przeczytała książkę, b) wcześniej obejrzała film. Np. takie "Godziny" - cudny film! Przez książkę nie dałam rady się przegryźć. Czy "Wywiad z wampirem" urzekłby mnie równie mocno, gdybym wcześniej znała prozę Rice? Itd. Szkoda nie można się sklonować i przeprowadzić takiego eksperymentu. ;)

Meryl Streep nie zaliczam do jakoś szczególnie ulubionych aktorek, jej rola moim zdaniem została przyćmiona przez rolę obu mężczyzn, którzy zagrali brawurowo. Ale za to polski język w jej ustach jakoś mnie nie raził, może dlatego, że wcześniej byłam nastawiona wyjątkowo negatywnie - komentarze na filmwebie nie zostawiły na niej w tym względzie suchej nitki.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wybór Zofii" bardzo mi s... | aniaposz
Przed "Wywiadem z wampirem" miałam zaliczony cały wampirzy cykl w oryginale i... film mi się podobał. Dotąd widziałam go ze 3 razy i za każdym razem tak samo mi się podoba, a skoro wiem już, że da się dobrze zekranizować książkę, od ekranizacji wymagam. :-)

"Godzin" jednak nie mam ochoty czytać. Czemu nie dałaś rady się przegryźć?

Mam taką osobistą teorię. Na podstawie złych książek powstają dobre filmy i odwrotnie - na podstawie dobrych książek powstają złe filmy. Ale od razy mogę przytoczyć stado wyjątków, więc dziurawa ta teoria. ;)
Użytkownik: aniaposz 05.11.2006 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Przed "Wywiadem z wampire... | verdiana
"Wywiad z wampirem" mogę oglądać wciąż i wciąż i nigdy mi się nie nudzi. :) Za każdym razem mam dreszcze z zachwytu. :)

Książkowe "Godziny"... Sama nie wiem, po genialnym filmie, który oglądałam z otwartą buzią ;), książka wydała mi się jakaś... przegadana? mało wiarygodna psychologicznie? toporna narracyjnie? Trudno mi teraz sprecyzować zarzuty, bo próbowałam czytać jakieś 1,5 roku temu. Nie wciagnęła mnie kompletnie, nie zaangażowała emocjonalnie.
Użytkownik: Agis 07.11.2006 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozbierałam się trochę i.... | verdiana
"Diabeł ubiera się u Prady" - mam podobne odczucia jak Ty, idealny filmik na piątkowe popołudnie, kiedy człowiek nie jest zdolny obejrzeć cokolwiek bardziej ambitnego. Mąż się okropnie wynudził, ale co tam. Za to oboje dobrze bawiliśmy się przy "Życiu biurowym" czy jakoś tak. Bardzo fajny filmik, jakby się zastanowić, to o podobnej tematyce, chociaż rozgrywający się w innym środowisku.
Użytkownik: emkawu 07.11.2006 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: "Diabeł ubiera się u... | Agis
Wbrew zapowiedziom, obejrzałam film. Nie umywa się do książki!

[OD TEGO MOMENTU SPOILER NA SPOILERZE]

Film zdecydowanie do oglądania w kinie. Można się przynajmniej napatrzeć na te wszystkie kolorowe ciuszki. Mnie to specjalnie ubrania nie ciekawią (pewnie gdybym zjawiła się w redakcji Runwaya to wzbudziłabym grozę znacznie większą niż Andrea), ale miło popatrzeć na tę rewię pstrokatych kolorów i fikuśnych ozdóbek :-)

Demoniczna Miranda z książki w filmie w ogóle nie istnieje. Zamiast Cruelli Demon mamy dobrą ciocię Meryl, no, może troszkę surową i dziwaczną, ale przecież to przywilej ciotek (jakem ciotka!).

Streep robi genialne miny, ale naprawdę, daleko jej do potwora z powieści Weisberger. A już resztki demoniczności przekreśla scena, w której Miranda w szlafroku prawie wypłakuje się na ramieniu Andrei (że się znów rozwodzi, że rzuci się na nią prasa i jak to przeżyją jej biedne córeczki, chlip)

Dlatego cena, w której Miranda mówi do Andy "jesteś podobna do mnie, kiedy byłam w twoim wieku" w książce jest prawie wstrząsająca. W filmie – ot, na wzruszenie ramion.

Andrea też nie wygląda jak Andrea :-) Ja sobie wyobrażałam Andy jako szczupłą wprawdzie (po chorobie!), ale żadną tam piękność, zwyczajną, normalną dziewczynę, rozmiar 38, która wśród runwayowych anorektycznych piękności czuje się jak kaszalot. A filmowa Andrea to śliczna, szczuplutka laska, dużo bardziej atrakcyjna niż zaprzedana Runwayowi na wieki starsza asystentka, Emily.

Powieść Weisberger to tylko czytadło, ale naprawdę niegłupie i świetnie pokazujące, jak tysiące drobiazgów mogą zniszczyć życie. Jak można kogoś niszczyć w białych rękawiczkach. Jak łatwo zaprzepaścić relację z bliskimi osobami, z idiotycznych powodów. W filmie tego nie ma, jest co najwyżej morał, żeby nie zostawać w pracy po godzinach i że ładne ciuchy nie są najważniejsze.

W książce razem z Andreą przeżywamy jej frustrację, zmęczenie, upokorzenie, przemianę, czekamy z nadzieją – wygarnie Mirandzie, czy nie wygarnie? A tutaj, toż one prawie przyjaciółkami zostają! Warto było topić ten drogi telefon?

Usunięty został cały dramatyczny wątek Lily, przyjaciółki Andrei, wesołej birbantki, która – nieco osamotniona i zapomniana przez Andy - staje na granicy alkoholizmu.
Chłopak Andy to w powieści super-facet, dobry, opiekuńczy i mądry (więc jest nam strasznie przykro, kiedy związek się rozpada!), oddany swojej pracy nauczyciel. W filmie smaży frytki. Ja nie mam nic przeciwko chłopcom, którzy smażą frytki, naprawdę. Ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić Andreę (która marzy o pracy w New Yorkerze!) z tym nudnym misiem i nawet się nie dziwię, że na krótko ulega urokowi bubka z loczkami (który w filmie jest jeszcze bardziej bubkowaty i beznadziejny niż w powieści, ale to akurat mi się podobało).
Usunięto więc wszystko, co w książce było poruszające, dodając za to kilka wątków nudnych i bez sensu.

Ogólnie: podobały mi się miny Meryl, śliczna Andrea, cała rola Nigela (Tucci, ten łysy w okularach) i ubrania. Ale do książki to filmowi daleko.
Użytkownik: verdiana 07.11.2006 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Wbrew zapowiedziom, obejr... | emkawu
A ja i tak nie mam ochoty na książkę. :>
Ja nie wiem, czemu reżyserzy tak chętnie usuwają najlepsze wątki przy robieniu filmu. "Wybór Zofii" spotkało przecież to samo, a to naprawdę mógł być dobry film. I dziwi mnie trochę, że Streep się godzi na role w takich filmach...
Ale masz rację, że Nigel był cudny!
Użytkownik: Agis 07.11.2006 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Wbrew zapowiedziom, obejr... | emkawu
A ja w sumie teraz mam ochotę na książkę. CHyba przeczytam. :-)
Użytkownik: exilvia 12.03.2008 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozbierałam się trochę i.... | verdiana
Już jakiś czas temu widziałam druga część Sprzedawców i uważam, że jest świetna! Bohaterowie się zmienili od czasu jedynki i poszli w takim kierunku, który jestem w stanie doskonale zrozumieć. Nadal są sobą a jednocześnie wydorośleli - super! W ich przypadku to było bardzo trudne :))) Ten motyw mi się właśnie najbardziej podobał.

"Wybór Zofii" - rewelacyjny! Przede wszystkim aktorzy, po drugie - szok. Film oglądałam przed książką, stąd może moje zachwyty.
Użytkownik: terra 04.11.2006 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy lubię oglądać.. od ... | exilvia
"Życie ukryte w słowach" - byłam na tym w kinie, niemal pustym, może z 10 osób na sali, same kobiety. Niezwykłe kino, ciarki chodzą po plecach niemal bez przerwy, co rzadko mi się zdarza, przejmująca Sarah Polley, która potrafi zafascynować widza najdrobniejszym swoim gestem, i do tego muzyka! Ścieżka dźwiękowa chodzi u mnie bez przerwy od kilku tygodni:)

Po "Kochankach z Marony" po raz kolejny stwierdziłysmy z koleżanką: no tak, miłość po polsku nigdy nie może się udać, strasznie się męczą jak zwykle;) Poza tym chyba jednak nie przepadam za Karoliną Gruszką, poza wyglądem nie ma jak dla mnie nic ciekawego aktorsko do pokazania. Za to Łukasz Simlat - co za aktor robi się z tego chłopaka! Aż mogę się pochwalić, że intrygował mnie już wtedy, kiedy oglądałam go w dyplomach Akademii, wbrew wszystkim dookoła. Potem trochę przepadł na parę lat i teraz jakoś go powoli odkrywają reżyserzy - bardzo mnie to cieszy - bo i on przez tę parę lat dojrzał.

A "Hi Way" nierówny, ale na pewno nie zasługuje na takie zjeżdżanie go przez polską krytykę. Najbardziej uwielbiam ich za scenę z bramą:)
Użytkownik: exilvia 04.11.2006 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: "Życie ukryte w słow... | terra
O, tak - Simlat :)))) Cuuudny!!!
Inne Twoje opinie, widzę, podobne do moich :) Fajnie.
Na inne komentarze nie odpiszę na razie, bo jestem po imprezie (rodzinnej, ale wino było) ;)
Użytkownik: misiak297 04.11.2006 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: O, tak - Simlat :)))) Cuu... | exilvia
A ja właśnie czekam z niecierpliwością na "Kochanków z Marony". Ukażą się na dvd pod koniec listopada!!! Ależ to dla mnie "Ziwaszkieiwczowanego" gratka!!
Użytkownik: exilvia 04.11.2006 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie czekam z nie... | misiak297
Tak sobie o Tobie pomyśliwałam, jak oglądałam "Kochanów..", zastanawiając się, czy Tobie by sie spodobali. Ciekawe, napisz koniecznie!
Użytkownik: misiak297 05.11.2006 00:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak sobie o Tobie pomyśli... | exilvia
Miło, że o mnie myślałaś:) Obiecuję że napiszę, mam straszną chętkę na ten film:)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 00:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Miło, że o mnie myślałaś:... | misiak297
Tak myślę, jakby Ci udostępnić Kochanków :) Masz GG? Kiedyś kolega mi przesłał plik z filmem przez GG właśnie.
Użytkownik: misiak297 05.11.2006 00:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak myślę, jakby Ci udost... | exilvia
Kurczę jedna strona medalu to jest taka że mam gg, druga że mam jakąś ochronę, która uniemożliwia odbieranie plików:( Ale to nic, 17 listopad (premiera) już blisko, minie jak z bicza strzelił. Jednak dziękuję mimo wszystko:)
A tak ogólnie to napisz do mnie proszę na GG - mój nr 8065387. Czekam, pozdrawiam.
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 00:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurczę jedna strona medal... | misiak297
To jeszcze premiery nie było? No, ładnie.
Dobra, idę spać. Słucham 4 piosenek w kółko. Mam dosyć. Wino mnie usypia.
Napiszę :) Jakby co - mój nr GG w profilu :)
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 07:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak myślę, jakby Ci udost... | exilvia
A czy ja też mogłabym prosić? Bardzo proszę. :-)
Może go tu wrzuć? http://www.badongo.com/ Można up to 1 GB. :-)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy ja też mogłabym pro... | verdiana
Spróbuję :)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy ja też mogłabym pro... | verdiana
Próbuję uploadować, ale nie wiem, czy coś się dzieje, czy nie.. Ile to powinno trwać? Jakies 700MB?
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Próbuję uploadować, ale n... | exilvia
To zależy od łącza... Nie ładowałam dotąd pliku większego niż 300 MB i to trwało jakieś 5-15 minut, zależnie od pory i dnia. Ale w weekendy nie ładuję nigdy niczego, bo nic nie działa. Ze ściąganiem też czekam do poniedziałku. :/
Użytkownik: exilvia 07.11.2006 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy ja też mogłabym pro... | verdiana
Nie umiem tam tego filmu wrzucić. Odrzuca. :(
Użytkownik: exilvia 04.11.2006 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: "Życie ukryte w słow... | terra
O tak, brama jest the best! Tym bardziej ze trzeba na nią tak długo czekac :))))
Użytkownik: terra 04.11.2006 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak, brama jest the bes... | exilvia
wino na tę pogodę jak najbardziej, sama zaaplikowałam sobie dzisiaj dwa grzańce galicyjskie, bo jak tu inaczej znieść to co za oknem?
Użytkownik: exilvia 04.11.2006 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: wino na tę pogodę jak naj... | terra
Ech, sama sobie zaprzeczam i odpisuję :)
Dobre wino nie jest złe, jak to studenci mawiają :)
DObry film też. Jakoś trudno mi trafić w dobry film, lately.
Użytkownik: wila 05.11.2006 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy lubię oglądać.. od ... | exilvia
"Film" jeszcze nie dawno był calkiem porządnym magazynem:) Już nie jest, dlatego też przerzuciłam się na "Kino".
Ostatnio trocłę zaniedbałam moją >pasję filmową<. Ale muszę się przyznać Exilvio, że zainspirowałaś mnie do powtórnego obejrzenia "Godzin". Dziekuję :)
Należę do epoki, kiedy video ochodzi w niepamięć. Zastępuje ją DVD, myślalam, że jak będę miałą w domu stertę plyt to często będę coś oglądać. W efekcie jestem tak zasypana robotą, że w kinie bywam częściej niż siadam przed telewizorem:)
W kinie stram się dość często, raczej wybieram filmy z "Klubu konesera" albo "Klubu dobrego filmu" ale ostanio wylądowałam na filmiku pt. "Diabeł ubiera się u Prady". Mam mieszne uczucia. Za to nie mogę doczekać się ekranizacji "Pachnidła".
Ostnio bardzo podobał mi się "Rok diabła".
Jeśli chodzi o czeskie kino, bardzo interesujący jest "Czeski sen". Warto oglądnąć i wyrobić sobie opinię.
"Życie ukryte w słowach" i "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" muszę obejrzeć koniecznie.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: "Film" jeszcze ... | wila
O, właśnie, a ja trochę OT, chodzi mi o wideo. Moje padło już parę lat temu, ale zostało mi kilkadziesiąt kaset VHS. Część filmów z nich zdobyłam już na DVD, ale części nie mogę znaleźć nigdzie. Poza tym mam tam też różne filmiki rodzinne - szkoda mi tego wyrzucać. Czy to można jakoś zgrać na kompa? Jak? A jeszcze lepiej - czy to można komuś zlecić i ile to kosztuje w Wawie? I jak się w ogóle taka usługa nazywa i gdzie o nią pytać? Jeśli ktoś wie, to będę wdzięczna za wszelkie info. :-)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:10 napisał(a):
Odpowiedź na: O, właśnie, a ja trochę O... | verdiana
Na płytki Ci powinni zrzucić te filmy. Znajdź jakąś pracownię wideo - jak robią filmy to i je przegrywają.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Na płytki Ci powinni zrzu... | exilvia
O, masz rację, na najprostsze rozwiązania najtrudniej wpaść. :-)
Dzięki za polecanki Balaguero, zanotowane! Z filmami jestem 100 lat za jaskiniowcami, co najmniej rok do tyłu. :(
Użytkownik: terra 05.11.2006 12:28 napisał(a):
Odpowiedź na: O, masz rację, na najpros... | verdiana
Na Krakowskim Przedmieściu naprzeciwko Uniwerku przy Prusie jest taki punkt, kiedyś coś mi tam przerzucali z vhs własnie na dvd. Nie jest to niestety najtańsza impreza:(
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Na Krakowskim Przedmieści... | terra
A jakiego rzędu to są kwoty, pamiętasz może?

Exilvia będzie musiała chyba nową czytatkę założyć, bo ta się rozrasta - ja już mam problemy z wczytywaniem jej. :>
Użytkownik: terra 05.11.2006 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakiego rzędu to są kwo... | verdiana
Ja przegrywałam wtedy trzy filmy i wyszło chyba ok. 150 złotych, to jest liczone za godziny czy jakoś tak, już nie pamiętam dobrze. Może w różnych miejscach jest taniej, Krakowskie zawsze jest najdroższe.
Użytkownik: wila 05.11.2006 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja przegrywałam wtedy trz... | terra
a nie da się tego jakoś samemu zrobić? (mój tata kiedyś zgrywał stare kasety magnetofonowe, czyścił łwszystkie szmery i kopiował na płyty CD) może z VHS też się takda? nie wiecie czy jest może jakis program do tego, jakiś kabelek? ;)
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: a nie da się tego jakoś s... | wila
No pewnie, że się da! Tylko trzeba mieć sprawne wideo, odpowiedni kabelek i pewnie jakiś program do tego. W wypożyczalni mi magnetowidu nie pożyczą, prawda? Gra niewarta świeczki. :(
Ale, kurczę, wierzyć mi się nie chce, że takie ceny. Przecież bardziej by się opłacało kupić te filmy na DVD, niż je zgrywać!
Użytkownik: wila 05.11.2006 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: No pewnie, że się da! Tyl... | verdiana
a jakie to tytuły są (jeśli wolno zapytać)?
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: a jakie to tytuły są (jeś... | wila
Kasety są u rodziców, więc Ci nie powiem. :( Ale są tam na pewno 2 ważne dla mnie filmy - "Z własnej woli" i "Cienista dolina".
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 14:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakiego rzędu to są kwo... | verdiana
zalożyłam - zapraszam
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "Film" jeszcze ... | wila
Ech, ja za to do kina niezbyt często chodzę. Dlatego ominął mnie Volver. Rok diabła, Czeski sen - poluję na te filmy :) Minęłam się z nimi już tyle razy! Też bardzo lubię czeski kino - oni są niezrównani. Ich filmy są i śmieszne i często groteskowe, i poważne, ale jednocześnie podszyte smutkiem. Lepiej znam ich kinematografie niż literaturę.
A co to jest "Klub konesera" i "Klub dobrego filmu"?
O, nawet nie wiedziałam, że ekranizują "Pachnidło"!
Zekranizowano za to "Cząstki elementarne" - ale po początkowej euforii stwierdziłam, żę raczej nie będę tego filmu oglądać. Lubię książkę, po co to psuć.
"Opowieść o zwyczajnym szaleństwie" - świetna!
"Godziny" można oglądać setki razy, prawda? Ja niestety mam tylko na VHS ten film. A czasem za nim tęsknię.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 10:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, ja za to do kina nie... | exilvia
Uwielbiam kino - w zasadzie każdy film wolę obejrzeć w kinie, a dopiero potem na DVD, VHS czy divx na kompie. W kinie nawet słabsze filmy wyglądają lepiej. Niektóre zresztą są dla kina stworzone, np. taki Reggio, na małym ekranie to zupełnie nie to samo.
I strasznie mi żal, że ostatnio bywam w kinie bardzo rzadko. Naprawdę bardzo. Ubolewam, że zamknęli Relax.
Mam kartę zniżkową do Atlantica, 13zł za seans to już jest znośnie, ale jakoś nie lubię sama chodzić do kina, a znajomi nie chcą, albo chcą, ale o barbarzyńskich godzinach. :(

"Godziny" cudowne!
Użytkownik: wila 05.11.2006 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam kino - w zasadz... | verdiana
mam takie coś: jeśli jestem w kinie na jakimś filmie i potem oglądam go w telewizji nie umiem się przyzwyczaić do formatu, jakośći, dzwięku...
miałam ogromny problem z "Zakochanym bez pamięci", nie umiałam się przestawić na mój maly telewizorek...

do kina chodziłm zwykle z dwiema koleżankami, one wyjechały, więc chodzę sama :-(
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 10:27 napisał(a):
Odpowiedź na: mam takie coś: jeśli jest... | wila
Mam tak samo. :(
A skąd jesteś, z Wawy może? :>
Użytkownik: wila 05.11.2006 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam tak samo. :( A skąd ... | verdiana
nie. z prowincji jestem ;)
(opolskiej)
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: nie. z prowincji jestem ;... | wila
Szkoda, że tak daleko. :(
W czasie studiów miałam okres, że lubiłam sama chodzić do kina. Nałogowo chodziłam wtedy do Gutkowego Muranowa i rujnowałam się na bilety, ale za to grali cudowne filmy. Teraz też grają, ale cena już dla mnie nie do przeskoczenia. :( Poza tym tam chodzą tłumy, a ja wolę, jak jest jakieś 10 osób na sali. Dlatego nie chodzę na nowe filmy. :-)
Użytkownik: wila 05.11.2006 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda, że tak daleko. :(... | verdiana
je też. od połowy liceum rujnuję się na bilety...

mieszkam tam gdzie mieszkam i dlatego chodzę na to co wydaje mi się choć minimalnie ciekawe... w przeciwnym razie musiałabym zostać w domu.

u nas na naprawdę ciekawych filmach na sali jest po 5, może 6 osób. na "Rekonstrukcji" byłyśmy same z koleżanką, na moim zdaniem nieco gorszym i przydlugim "2046" były chyba jeszcze 2 osoby...
byłam w szoku, jak kiedyś na "Kontrolerach" zastałam pełną salę, krzesła dostawiali wtedy nawet. osobliwe jak na nasze warunki to było bardzo ;)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:53 napisał(a):
Odpowiedź na: je też. od połowy liceum ... | wila
"rekonstrukcja" to chyba nawet do nas nie dotarła, a ja bardzo chciałam obejrzeć. moze jest na DVD - muszę sprawdzić. Dzięki za przypomnienie tego filmu!
"2046" to jeden z moich "filmów życia" :) czyli poza kategoriami - nie umiem oceniać. Całkowicie do mnie trafił - tak samo jak Houellebecq (łączę te dwa nazwiska - Kar-Waia i H., bo to dla mnie te same tematy, klimaty), szczególnie "Możliwość wyspy". Niezależnie od wartości "obiektywnej" jego prozy (czytałam krytyczną wypowiedź Markowskiego w ost. "Nowych książkach").. if you know what I mean :)
Użytkownik: wila 05.11.2006 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "rekonstrukcja"... | exilvia
a ja uwielbiam właśnie "Rekonstrukcję" (dwa razy bylam w kinie). "2046" oglądałam później i wydaje mi się, że właśnie dlatego tak odebrałam ten film. jesli chodzi o formę, są bardzo podobne.
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 11:33 napisał(a):
Odpowiedź na: a ja uwielbiam właśnie &q... | wila
A o temat?
Użytkownik: wila 05.11.2006 11:48 napisał(a):
Odpowiedź na: A o temat? | exilvia
oj trudno to spisać...chyba relacja kobieta - mężczyzna, dzieło, wyobraźnia, przestrzeń, pamięć...
mężczyzna zdradza swoją narzeczoną z przypadkowo spotkaną kobietą, kiedy budzi się rano nikt go nie poznaje, wraca do domu, a tam jego domu wcale nie ma, mało tego: przestaje istnieć dla calego świata...

świetna szwedzka aktorka Maria Bonnevie gra tam podwójną rolę (narzeczoną tego faceta i kobietę, z którą ją zdradził)

i przepiękna Kopenhaga, bo to duński film
zdjęcia są wspaniałe

http://serwisy.gazeta.pl/film/1,22535,2627851.html​ (recezje Felisa bardzo lubię)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: oj trudno to spisać...chy... | wila
Pamiętam, że czytałam w Kinie recenzję, ale niewiele mi z niej teraz zostało w pamięci. Tyle tylko, że to film, który na 90% mi się spodoba. Z Twojego opisu wynika, że muszę jednak przejść się do wypożyczalni.
Użytkownik: aniaposz 05.11.2006 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: "rekonstrukcja"... | exilvia
Och, ta "Rekonstrukcja"! Tyle zachwytów, a ja - psiakostka - wynudziłam się jak mops. :)
Użytkownik: wila 05.11.2006 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, ta "Rekonstrukcja"! ... | aniaposz
Mnie nie wynudziła "Rekonstrukcja" ani trochę :) "2046" owszem- momentami tak, ale "Rekonstrukcja"-nigdy. Bardzo mi się podobała.

I po obejrzeniu te trzy tygodnie dumania, co autor miał na myśli... ;)
Użytkownik: aniaposz 05.11.2006 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie nie wynudziła "... | wila
Właśnie. :) Ja stwierdziłam, że autor sam nie wiedział co chciał powiedzieć, albo może chciał powiedzieć rzecz dość prostą, a skomplikował ją maksymalnie, żeby było nowatorsko. ;) Postanowiłam więc, że nie dam mu tej satysfakcji i zastanawiać się nie będę. :)
Użytkownik: wila 05.11.2006 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie. :) Ja stwierdził... | aniaposz
mi się pokomplikowanie, ta forma, wlaśnie chyba najbardziej podobała :)
Użytkownik: aniaposz 05.11.2006 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: mi się pokomplikowanie, t... | wila
A bo ja właśnie eksperymenty z formą nie bardzo trawię. W takich przypadkach jak "5x2", "21 gramów", "Rekonstrukcja" czy "Zakochany bez pamięci" zawsze mam wrażenie, że reżyserzy sięgają po takie zabawy, żeby zamaskować schematyczność i wtórność. :) Że gdyby nie różniste odwrócone chronologie, pomieszane wątków i postaci oraz inne komplikujące odbiór zabiegi to by wylazły dziury w scenariuszu albo płycizny fabularne. Nie mówię, że mam rację. :) Ale wrażenie - i owszem. :) Eksperymenty z formą zachwyciły mnie chyba tylko raz, w "Pulp Fiction". Aha, jeszcze w "Mullholland Drive" dało radę je przełknąć, ale ostatecznie Lynch to Lynch - on tak już ma. :)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A bo ja właśnie eksperyme... | aniaposz
Charlie Kaufmann to jeden z moich naj.. reżyserów/scenarzystów. "Zakochany bez pamięci" absolutnie mnie zachwycił. W przeciwieństwie do Ciebie lubię zabawy formą, eksperymenty tylko właśnie do czegoś ma to służyć konkretnego, jakoś się uzasadniać no i musi być też coś ponad to. U Ozona wg mnie jest wielkie nic, pustka, facet nic nie ma do powiedzenia. A Kaufmann ma do przekazania swój punkt widzenia. Jak Inarritu - "21 gramów" jest cudowne! Czekam teraz na "Babel" - z opisów wynika, że to znowu będzie "to!".
Użytkownik: wila 05.11.2006 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Charlie Kaufmann to jeden... | exilvia
Exilvio, słoniłaś mnie zajrzenia na filmweb i dowiedzenia się czym jest "Babel"... mam osatnio straszne zaległości...

A słyszały już panie coś o filmie "Jak we śnie"? Bardzo podbał mi się trailer.
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Exilvio, słoniłaś mnie za... | wila
Nie słyszały,m ale zaraz się zorientuję :) Muszę też przejrzeć w końcu nowe Kino, bo się kurzy ;)
Użytkownik: wila 01.12.2006 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie słyszały,m ale zaraz ... | exilvia
wczoraj byłam na tym filmie: r e w e l a c j a (przynajmniej moim skromnym zdaniem)
;-)
Użytkownik: wila 01.12.2006 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Exilvio, słoniłaś mnie za... | wila
(chodzi mi o "Jak we śnie")
Użytkownik: exilvia 01.12.2006 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: (chodzi mi o "Jak we... | wila
Też się wybieram. Ale u nas jeszcze nie grają. Same dobre opinie o tym filmie czytam/słyszę, super!
Użytkownik: wila 01.12.2006 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Też się wybieram. Ale u n... | exilvia
a u nas JUŻ nie grają ;) leciał przez dwa tygodnie,
przypadkiem załapałam się na ostani seans...
Użytkownik: exilvia 01.12.2006 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: a u nas JUŻ nie grają ;) ... | wila
U nas pewnie będą grali tydzień w studenckim kinie. Właśnie sprawdzam w Co jest grane? czy w następnym tygodniu będzie już kinach. Ale gdzie tam.. Czasem myślę, że żyję w innym kraju i wszystko do nas doceira z ogromnym opóźnieniem.
Za to byłam na "Babel"... :(
Użytkownik: wila 01.12.2006 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: U nas pewnie będą grali t... | exilvia
a ja na "Babel" się nie załapałam (wczoraj też byl ostani senas i musiałam wybierać- wybrałam "Jak we śnie", bo bardzo czekałam na ten film), może u nas
"Babel" puszczą jeszcze kiedyś w MDK...

ale powiedz, czy warto ten film oglądać? czytaląm w "Filmie" niezbyt pochlebną recenzję...
Użytkownik: exilvia 01.12.2006 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: a ja na "Babel"... | wila
Ja nie jestem obiektywna w stosunku do Inarritu :) Film mi się coraz bardziej podoba - z każdym dniem coraz bardziej. Inarritu drąży moje najgorsze lęki. Film jest o różnych nieszczęściach, o tym, jak trudno jest żyć na tym naszym najlepszym ze światów. Ale Inarritu nie zostawia nas w pestymistycznym nastroju. No, może nie do końca w pesymistycznym. W każdym bądź razie ma taki cel. Na mnie zrobiło to odwrotne wrażenie. Nie umiem się pocieszać tym, że mimo, że świat jest zły, to przecież są jeszcze bliscy ludzie, którzy, jeśli umiemy się z nimi porozumieć (co właśnie nie jest wcale takie proste, do czego trzeba dojsć, a droga pełna jest cierpień) to żyje się troszkę lżej. A jednocześnie i tak jesteśmy tylko trzcinami... swiat może z nami zrobić, co tylko zechce. Myślę, że ten film trzeba przeżyć i przemyśleć. A recenzje pisać po kilku dniach od obejrzenia go :) Nie umiem polecać tego filmu, jest za straszny. Ale mnie się bardzo podoba. Szczególnie, że już go obejrzałam (ufff, cieżkie przeżycie) i teraz mogę sobie wszystko poukładać w głowie. Na pewno dzięki temu filmowi trochę się o sobie dowiedziałam. Czekam na następny film Inarritu a w międzyczasie muszę obejrzeć Amores Perros. CHętnie wróciłabym też do 21 gramów (nadal mój ulubiony film tego reżysera, pewnie dlatego, że bardzo metafizyczny i forma świetna, lubię takie pocięte, achronologicznie opowiedziane historie - Babel jest bardziej chronologiczny, choć tez nie do końca).
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A bo ja właśnie eksperyme... | aniaposz
Mnie się wydaje, że płycizna fabularna, a przynajmniej schematyczność i powtarzalność, to już norma, no bo co można powiedzieć nowego? Tak samo zresztą jak w książkach. Już chyba tylko formą można operować, żeby wyszło coś nowego... A eksperymenty raz się udają, raz nie. :-)
Mnie zresztą powtarzalność akurat nie razi. :-)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się wydaje, że płyci... | verdiana
Też się nad tym zastanawiałam... tzn nad nowością. Ale to nie o nowość chodzi. Chodzi o ciekawe ujęcie tematu, oddanie go po swojemu. Film to przecież kreacja artystyczna.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Też się nad tym zastanawi... | exilvia
Czyli tak jak mówiłam - to formą trzeba manipulować, żeby coś ciekawego wyszło. :-)
Mnie zawsze bawiło to, że choćby reżyser się wysilał na skomplikowane fabuły, to życie i tak z lekkością i łatwością wymyśli fabuły bardziej skomplikowane. Żaden reżyser czy pisarz nie dorówna życiu w tworzeniu historii! Tymczasem często spotykam się z komentarzami typu "nierzeczywiste, nierealne, autor/reżyser przesadził", jak np. w przypadku Wiśniewskiego, którego historie nie są przecież bardziej powikłane niż historie moich sąsiadów czy znajomych.

A historia Almodovara z "Volver"? A historia Tykwera z "Księżniczki i wojownika"? Nikt im nie zarzuca, że wydumane i nierealne - dlaczego? Ciekawei mnie geneza tego rodzaju zarzutów - czy to się bierze stąd, że ludzie sami nic nie przeżyli? Że nie mają empatii? Wyobraźni? Jak myślisz?
wątek nam dryfuje :-))
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 14:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli tak jak mówiłam - t... | verdiana
Jak to już wiemy od Arysottelesa - nie ma formy bez treści (materii). I muszą do siebie pasować, musi być coś intrugujacego i tu i tu dla mnie, żeby film był wart oglądania.
Nie wiem z tymi ludźmi, Verdiano. Życie pisze pokręcone scenariusze, może dlatego w kinie, telewizji (seriale) ludzie chcą czegoś prostrzego, lepszego, łatwiej pojmowalnego?
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 14:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to już wiemy od Aryso... | exilvia
Forma też niesie treść - i czasami ta treść jest ciekawsza od tej, którą chciał wnieść autor/reżyser. :> Ale ja to w ogóle chciałabym, żeby reżyserzy, i w ogóle twórcy, otwarcie mówili, co sobie _zamierzyli_, tak żeby można było porównać zamierzenie z realizacją. :-)

Użytkownik: wila 05.11.2006 16:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli tak jak mówiłam - t... | verdiana
w "Volverze" jeszcze dochodzi to, że ten film poniekąd (przynajmniej tak mi się wydaje) jest satyrą na telenowelę.
Użytkownik: aniaposz 05.11.2006 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się wydaje, że płyci... | verdiana
Inaczej. Pewnie, że wszystko już było i każdy pomysł będzie tylko powtórzeniem czegoś, co ktoś wcześniej już powiedział. Chodzi oczywiście o ujęcie tematu. Można o banałach mówić z jednej strony wprost i łopatologicznie ("Zmruż oczy", nad którym zachwytów absolutnie nie podzielam), z drugiej strony można się starać maksymalnie skomplikować formę i utrudnić percepcję w nadziei, że to wystarczy, aby film uznać już za coś ciekawego i świeżego. Trzecim rozwiązaniem jest coś, co lubię najbardziej, czyli starać się przedstawić temat prosto, ale jednocześnie subtelnie, inaczej, intrygująco ("Prosta historia", "Tylko razem", "Brokeback Mountain"). W tych filmach nie ma żadnych karkołomnych spiętrzeń fabularnych, żadnych eksperymentów z czasem, udziwnień i silenia się na oryginalność. To normalne liniowe fabuły, które jednak ani trochę nie nudzą, mimo że też opowiadają o sprawach setki razy przemielonych przez maszynkę kultury. Zabij mnie, a nie powiem Ci na czym dla mnie polega ich urok. :)

Oczywiście wszystko DGCC, jak zawsze. :) Aha, przyszedł mi na myśl jeszcze jeden film, w którym bez reszty akceptuję pomysł reżysera na formę: "Dogville". :)
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam kino - w zasadz... | verdiana
Rzeczywiście - niektóre filmy lepiej oglądać w kinie. Chociaż właśnie nie słabe - ze słabych to ja wychodzę ;) i mi żal, że tracę kasę i czas. U nas są tańsze bilety - 13 zł to już drogi bilet :)
Ja jednak preferuję DVD - bo sama wybieram porę i mogę sobie robić przerwy kiedy chcę... no wszystkie te zalety oglądania w domu mają dla mnie pierwszorzędne znaczenie. Ale kino ma swój czar i urok - trudno zaprzeczyć.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście - niektóre f... | exilvia
Z tymi słabszymi to miałam na myśli, no, słabsze, ale nie chłam! :-) Taki np. "Titanic" - w kinie cudownie było widać te wszystkie szczegoły, wzorki na zastawach, obszycia serwetek i takie tam, a odtworzyli to dość wiernie, więc mnie ciekawiło. "Titanica" w TV nie zdzierżyłam - fabułę ma cienką, a szczegółów nie było widać.
Podobnie z Reggio, z filmami typu "Makrokosmos" itd.

Dla mnie kino jest złym wyborem nie tylko dlatego, że nie mogę wyjść do łazienki w trakcie ;), ale też dlatego, że rzadko które kino ma fotele z zagłówkami. Chyba tylko Rejs. :( Ale gdyby było taniej, wygodniej i bliżej, to wybierałabym jednak kino, nie DVD. :-)
Użytkownik: wila 05.11.2006 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście - niektóre f... | exilvia
ja nigdy nie wychodzę ze złych filmów, tak samo jak książki czytam zawsze do końca (może to masochizm, nie wiem;)
kocham kino :)

u nas bilety kosztują zależnie od dnia, posiadania karty stalego widza lub legotymacji studenckiej 14 do 20 zł (premiera). szaleją, bo mają monopol.
8 zł kosztuje bilet do kina w domie kltury.
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: ja nigdy nie wychodzę ze ... | wila
Od razu widać, że mieszkam w najbiedniejszym województwie. Ech, ma to swoje plusy, jak widać.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 10:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Od razu widać, że mieszka... | exilvia
Jak mieszkałam w Krakowie, to w tańsze dni seans kosztował 7-8zł... Ech, to były czasy.
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak mieszkałam w Krakowie... | verdiana
CO mi przypomina, że u nas kiedyś w poniedziałki bilety były za 5zł.CIekawe, czy nadal są.
Użytkownik: wila 05.11.2006 11:20 napisał(a):
Odpowiedź na: CO mi przypomina, że u na... | exilvia
bilety za 5 zł?
u nas w kinie kawa jest droższa!
Użytkownik: terra 05.11.2006 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam kino - w zasadz... | verdiana
Mała z "Diabła" jest o całe lata świetlne za Audrey!;)
A porównanie Jandy i Streep? No nieeee, Streep nie jest tak zmanierowana, poza tym ma kupę dystansu do siebie, co widać cudownie właśnie w "Diable". Jak ona pyrga tymi płaszczami po biurkach:))
Nie wiem czy po tych odmienych opiniach masz ochotę, Verdiano, na wspólny seans, ale jakby co, to ja jestem z Warszawy:) Tylko nie wiem, co to znaczy barbarzyńskie godziny?
Z biletów tańszych są też te w Kinotece - chyba też w końcu mają po 13, nawet bez karty. Poza tym w Lunie jest chyba ciągle tradycja poniedziałkowego kina za 5 złotych, tylko trzeba wcześniej zamówić bilety, bo cieszą się dużym zainteresowaniem. Poniedziałki też chyba są tańsze w Muranowie.
Exilvio, przestrzegam przed "Cząstkami" - widziałam na WFF i ja co prawda za Houllebecqiem nie przepadam, więc mnie ten film tylko utwierdził w tej niechęci, ale mam wrażenie, że nawet miłośnikom trudno będzie przełknąć takie płytkie romansidło z wydziwaczonymi problemami seksualnymi, bo do tego się to sprowadza na ekranie.
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Mała z "Diabła"... | terra
Nie znoszę Audrey! Tak samo jak nie znoszę M. Monroe. :>

Właśnie, kiedy gdzie są tańsze bilety? Jest gdzieś spis takich dni może? Bo ja już nie pamiętam, co i gdzie. :(
A seans? Opinie co do "Diabła" mamy rozbieżne, ale obie go oglądałyśmy, nie? To może coś nam się uda wspólnie znaleźć. Tylko że ja nawet nie wiem, co i kiedy grają. :(
Ale ja sobie zapamiętam i jak się dowiem, to Cię znajdę. Może załóż już czytatkę na pogaduchy? :>
Użytkownik: terra 05.11.2006 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znoszę Audrey! Tak sa... | verdiana
Czytatka, powiadasz? Mówisz i masz:)
Tańsze bilety są na ogół w poniedziałki, w Feminie od wtorku do czwartku. W Atlanticu do tego mam zniżkę, okazuje się o dziwo, na kartę nokii. No i moja ukochana Kinoteka - najtańsze kino w centrum, do tego po seansie można iść na dobra kawę do Kulturalnej tuż obok... Chyba nie ma takiego spisu ogólnego gdzie i kiedy są takie tańsze dni, kiedyś w "Co jest grane" pisali, ale widzę, że już nie ma. Najlepiej sprawdzać na stronach poszczególnych kin po prostu.
Użytkownik: wila 05.11.2006 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, ja za to do kina nie... | exilvia
byłam na "Volverze" :) bardzo, ale to bardzo mi sie podobał.
ekranizacja "Pachnidła" od dawna jest gotowa, w Niemczech już nawet mialą premierę, ale u nas iczywiscie jak zwykle z poślizgiem...
tak, Czesi są swietni :) a wiesz, że neidawno czytałąm o tym, że czeskim krytykom bardzo nie podoba się to co dzieje się teraz w ich kinematografii i za wzrór swycm twórcom stawiają naszych (polskich) reżyserów?
(o mało nie spadłam z krzesła;)
ja "Godziny" (DVD) pożyczyłam od koleżanki, obejrzę chyba jeszcze z dwa razy, bardzo chcę wreszcie sięgnać po ksiażkę :)

Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: byłam na "Volverze&q... | wila
Jakich polskich reżyserów tak podziwiają Czesi? :)
Użytkownik: wila 05.11.2006 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakich polskich reżyserów... | exilvia
oj... nie pamiętam. jak chcesz mogę poszukać tego atykułu i sprawdzić, kiedyś w "Kinie" o tym pisali...
Użytkownik: wila 05.11.2006 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, ja za to do kina nie... | exilvia
acha... te Kluby...
mieszkam w małym mieście, mamy 1 i 1/2 kina (ta połówka to kino przy domu kultury- dwa seanse w tygodniu, grają bardzo dobre filmy- ale mało:(
jest też duże kino...
obie instytucje organizują raz w tygodniu pokazy filmów, bardzo dobrych, albo mniej dobrych ale ambitnych, które nie miałyby szansy zostać pokazane u nas, bo nie byboby publiczności, która chciałaby to oglądac np przez dwa tygodnie. film sprowadza sie na jeden seans, jest pełna sala, można wygrać nagrody filmowe, jest bardzo miło...
Użytkownik: Vilya 05.11.2006 11:59 napisał(a):
Odpowiedź na: acha... te Kluby... mies... | wila
Że się tak niedyskretnie ;) dopytam - czy to małe miasto to samo Opole czy okolice? Bo jeśli jest tak, jak myślę, to z kinem przy MDK-u mam związane jak najcieplejsze wspomnienia - sporą część ze swoich (nielicznych zresztą) ulubionych filmów widziałam właśnie tam. A Kinopleksu nie znoszę. Serdecznie.
Użytkownik: wila 05.11.2006 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Że się tak niedyskretnie ... | Vilya
Samo Opole ;) Też lubię MDK, w kinie staram się bywać, kiedy tylko mam czas. Teraz wymyślili jakieś warsztaty filmowe, chyba się zapiszę. W tym roku zaczęłam studia i nie chciałabym ich jakoś przez to kino zaniedbać....

Moja relacja z "Kinoplexem" nie opiera się na jakiejś szczególnej miłośći, ale jak chcę coś zobaczyć a wiem, że "Studio" raczej tego nie puści, zaciskam zęby i maszeruję dzielnie na plac Kopernika. Właściwie ostanimi czasy w kinoobozie bywam tam częściej niż w MDK-u.

Może Cię kiedyś w kinie spotkałam? ;)
Użytkownik: Vilya 05.11.2006 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Samo Opole ;) Też lubię M... | wila
Szansa o tyle nikła, że studiuję w Krakowie. ;)
Ale w ferie/ wakacje/ weekendy, kiedy studiowania mam dość i do domu jadę stęskniona, jako ta córka marnotrawna, kto wie? :D
Użytkownik: verdiana 05.11.2006 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, ja za to do kina nie... | exilvia
A ja właśnie zobaczyłam, że "Pachnidło" reżyseruje Tom Tykwer! No to już nie mogę się doczekać, uwielbiam Tykwera!
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie zobaczyłam, ... | verdiana
Tak, ja też uwielbiam Tykwera. Taki nie-niemiecki niemiecki reżyser :) Może jednak coś mi się o tej ekranizacji obiło o uszy. Ale nie przepadam za ekranizacjami powieści, któe mi się podobały.
Użytkownik: exilvia 05.11.2006 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy lubię oglądać.. od ... | exilvia
Ale fajnie się ten temat rozwinął :)
Rozmawiajcie sobie, a ja idę na translatorium :)
Użytkownik: verdiana 07.11.2006 14:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmy lubię oglądać.. od ... | exilvia
Mnie się "Kiss Kiss Bang Bang" bardzo podobało! Świetna rozrywka. No bo kto powiedział, że rozrywkowy film ma być od razu słaby i nie do oglądania? :-)
Cały klimat tego filmu mi się kojarzył z tą starą rysunkową "Różową panterą" - animacje na początku, muzyka, poszczególne sceny.
Ale największą i wystarczającą dla mnie rekomendacją jest Robert Downey Jr. w roli głównej! Exilvio, czemu o tym nie napisałaś? Toż to najważniejsze w tym filmie. :P Downey jest cudowny, śliczny a oczyska ma zabójcze. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: