Dodany: 19.09.2006 23:38|Autor: Drakula

Ogólne> Offtopic

Prestiż ubogiego czytelnika...


Chciałęm poruszyć taka kwestie zwiazaną z ekonomią i czytelnictwem.
Chodzi w pewnym sensie o prestiz czytelnika.
Jak ja widze ludzi niezwykle oczytanych,ale z trudem wiążacym koniec z końcem to jest troche smutno...
Chodzi o to,ze mysle,że chyba lepiej dla czytelnictwa i promocji czytelnictwa ,aby ten oczytany czytelnik dbał o swój ekonomiczny prestiż..
Takie coś odstrasza często młodych czytelników..
jeszcze chciałem poruszyc inne aspekty i doprecyzować o co mi chodiz -jak nie zrozumiecie..;)
Wyświetleń: 5771
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 37
Użytkownik: veverica 20.09.2006 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałęm poruszyć taka kw... | Drakula
Hm, nie wiem, czy dobrze Cię rozumiem... Chodzi Ci o to, że: Po pierwsze, sporo oczytanych ludzi jest ubogich (materialnie, nie duchem;)). Po drugie, to robie złe wrażenie na młodych, potencjalnych czytelnikach. Po trzecie, owi z trudem wiązący koniec z końcem czytacze powinni szybko zmienić ten stan (znaczy, zacząć wiążać z łatwością), żeby nie robić złego wrażenia. Tak?
Chyba, że jakoś inaczej rozumiemy to co określasz jako ekonomiczny prestiż...
Więc tak - z po pierwsze masz niestety rację, wielu czytelnikównie ma za dużo pieniędzy, ale to dotyczy wielu ludzi w ogóle. Po drugie - nie wiem, dlaczego miałoby robić złe wrażenie? Przecież "niski prestiż ekonomiczny" nie jest zaraźliwy i nie przenosi się drogą czytania? Po trzecie - brzmi to trochę tak, jakby Ci z trudem wiążący koniec z końcem trwali w tym stanie dobrowolnie, bo lubią albo z przekory, już sama nie wiem... Podejrzewam, że więksozści ludzi bardzo zależy na "ekonomicznym prestiżu", albo raczej po prostu na tym, żeby mieć za co żyć, tylko nie każdy ma możliwość zarabiać dużo, zwykle bez własnej winy...
A poza tym, o co chodzi z tym ekonomicznym prestiżem? Cóż on ma do rzeczy? Owszem, cytelnictwo powinno się cieszyć pewnym prestiżem, ale na pewno nie ekonomicznym...
Użytkownik: villena 20.09.2006 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałęm poruszyć taka kw... | Drakula
Ja chyba rozumiem, ale się nie zgadzam. :-)
Mój szacunek do kogoś, lub jego brak (bo mniej więcej to masz na myśli pisząc „prestiż”?) nie jest w ogóle powiązany z sytuacją ekonomiczną.
Może to akurat wynika z faktu ze znane mi osoby ciekawe, oczytane najczęściej są niezbyt zamożne, a znani mi ludzie zamożni raczej zajmują się innymi sprawami niż czytanie książek.
Więc jeśli chodzi o prestiż „ogólny”, w sensie szacunku do człowieka to ja bym wręcz odwróciła Twoją tezę. Dla mnie oczytani nie musza dbać o swój prestiż ekonomiczny, ale zamożni mogliby zadbać o swoje oczytanie – wtedy w moich oczach na pewno by zyskali a jednocześnie wzrósłby ogólny prestiż czytelnictwa.
Użytkownik: --- 20.09.2006 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałęm poruszyć taka kw... | Drakula
komentarz usunięty
Użytkownik: Drakula 20.09.2006 14:34 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Mniej więcej dobrze mnie zrozumieliśmy..

Jeszcze dodałbym taki aspekt...pisarze -ludzie wykształceni są na bezrobociu...to trochę zakrawa na kpinę...

Z tego co czytałem o Sz.P.Iwonie Banach ma tego typu problemy (patrz o sobie Iwona Banach)...
Użytkownik: --- 20.09.2006 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Mniej więcej dobrze mnie ... | Drakula
komentarz usunięty
Użytkownik: villena 20.09.2006 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Mniej więcej dobrze mnie ... | Drakula
"...pisarze -ludzie wykształceni są na bezrobociu...to trochę zakrawa na kpinę..."

Dlaczego? Bezrobotnym może być każdy i chyba w każdym przypadku jest to jednakowo przykre. Czy dla Ciebie pisarz na bezrobociu to kpina, a pielęgniarka na bezrobociu albo elektryk na bezrobociu to normalna sytuacja?
Ja bym nie łączyła wykształcenia, oczytania i poziomu zamożności na żadnej płaszczyźnie. Czytam dla siebie a moja sytuacja ekonomiczna nie ma tu nic do rzeczy. Czy Ty uważasz, ze za czytanie powinny przysługiwać mi jakieś przywileje? Wg mnie nawet sam fakt skończenia studiów ma niewielkie znaczenie, raczej liczą się (przynajmniej powinny) konkretne umiejętności, wiedza – czyli coś na co jest popyt na rynku pracy. Na płatne czytanie jakoś popyt na razie mały :)
Użytkownik: ella 20.09.2006 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: "...pisarze -ludzie ... | villena
villeno, pytasz- dlaczego?
Pisarz na bezrobociu, to nie pielegniarka na bezrobociu, bo pisarz, jak sama nazwa wskazuje- piszac pracuje i powinien moc z tego zyc, skoro wydaje i sprzedaje sie jego ksiazki.
Użytkownik: villena 20.09.2006 15:28 napisał(a):
Odpowiedź na: villeno, pytasz- dlaczego... | ella
Ależ oczywiście, że jeśli twórca pisze, wydaje książki a ktoś je kupuje to on powinien być w stanie za to żyć. Tak samo jak pielęgniarka, która uczciwie i dokładnie wykonuje swoja pracę (wcale nie lekką) też powinna być za swoją pensję w stanie sie utrzymać.
Właściwie to nie wiem co oznacza w tym kontekście określenie „pisarz na bezrobociu” – czyli w tym momencie pisze te książki czy nie pisze? :)
Użytkownik: --- 20.09.2006 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ oczywiście, że jeśli... | villena
komentarz usunięty
Użytkownik: verdiana 20.09.2006 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ oczywiście, że jeśli... | villena
Pracująca pielęgniarka dostaje wynagrodzenie. Skandalicznie niskie, ale jakieś dostaje. Pisarz, pracujący, piszący - nie dostaje. Gorzej - często wynagrodzenia nie dostaje nawet pisarz, którego książki są wydawane i sprzedawane. Zarabiają na tym korektorzy, redaktorzy, składacze, graficy, tłumacze, wydawcy, a pisarz nie. IMHO brak pensji za pracę jest jeszcze bardziej karygodny niż niska pensja...
Użytkownik: --- 20.09.2006 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Pracująca pielęgniarka do... | verdiana
komentarz usunięty
Użytkownik: wai 20.09.2006 16:11 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
„Najwięcej zarabia hurtownik i księgarz”
Niestety, przykro mi, że takie jest obiegowe przekonanie.
Ponad 12 lat prowadzę rodzinną księgarnię, w małym mieście i nie dorobiłam się majątku, na tym, rzekomo intratnym interesie. Ta praca pozwala mi się utrzymać na bardzo średnim poziomie.

A to, o czym piszesz Mario Doro, to są procenty, jakie składają się na cenę książki. Fakt, że większe otrzymuje księgarz niż wydawca. Ale nie trzeba być ekonomistą, aby wiedzieć, że można sprzedawać na bardzo mały procent i świetnie prosperować, pod warunkiem, że w grę wchodzą duże kwoty lub jednorazowo duże ilości. Aby jednak utrzymać się ze sprzedaży pojedynczych egzemplarzy, niezbędny jest większy procent.
Czy wiesz ilu klientów dziennie kupuje teraz książki w małej miejscowości? Aby się przekonać wystarczy spojrzeć na wątek „gdzie kupujesz książki”, a odpowiedź narzuca się sama – wszędzie, tylko nie w księgarni.

To co napisałam nie odnosi się oczywiście do kwestii wynagrodzenia dla autorów, którym należy się gratyfikacja ich pracy. Ta powinna być zagwarantowana odpowiednim kontraktem z wydawcą.

A co do głównego wątku: nie imponują mi ludzie majętni, którzy zakup książki uzależniają od jej efektownego wyglądu na półce. Sama mam mieszkanie pełne książek, starych i nowych, gdzie nie ma miejsca dla wymuskanych szklanych szafeczek z kieliszkami i perskiego dywanu. Wiem, że część znajomych uważa go za nie reprezentacyjne. Czuję pokrewną duszę, kiedy wchodzę do kogoś i widzę półki uginające się od zaczytanych książek. A czy ubiera się markowo, albo stać go na nowy samochód, to dla mnie całkiem obojętne.
Użytkownik: --- 20.09.2006 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałęm poruszyć taka kw... | Drakula
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 20.09.2006 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałęm poruszyć taka kw... | Drakula
Chodzi ci o to, ze powinnismy jako jednostki dazyc do bogactwa a przynajmniej prestizu ekonomicznego dla promocji, zeby mlodz zachecac do czytelnictwa?

Co jest? Przeciez Prima Aprilis juz minal...
Użytkownik: librarian 20.09.2006 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałęm poruszyć taka kw... | Drakula
Twój postulat ma raczej małe szanse spełnienia się w rzeczywistości. Z natury rzeczy ludzie, którzy dążą do majątku, wkładać muszą w to dążenie tyle energii, że na czytanie a tym bardziej oczytanie, czasu nie mają. No po prostu nie da się mieć wszystkiego.

Z kolei ludzie, którzy kochają książki ponad wszystko, z samej rzeczy poświęcają dużo czasu czytaniu i wszelkim zabiegom do częstszego czytania zmierzającym, a więc ograniczają inne zajęcia, jak na przykład dodatkowe zarobkowanie itp. itd. Nie tylko im nie zależy tak bardzo na bogaceniu się, ale również nie mają czasu, bo swoje priorytety mają ustawione zgodnie z upodobaniem.

Nie należy też zapominać, że z reguły (wiem, że to pewnien stereotyp, ale moje obserwacje wielokrotnie to potwierdziły) ludzie dynamiczni, energiczni, tacy co to usiedzieć w miejscu nie mogą, bo ich ciągle gdzieś gna, słabo koncentrują się na czytaniu i dlatego nie jest ono ich ulubionym zajęciem, wolą robić coś innego, na przykład wyżywać się w businesie czy sporcie.

Musimy chyba zrozumieć, że takie różnice między ludźmi to zupełnie normalna sprawa. Ty sugerujesz, że jeśli człowiek oczytany zaprezentuje się jako osoba zamożna, to swoim przykładem zachęci do czytania innych. Hm, naprawdę wątpię. Ludziom, którym imponuje zamożność, z reguły nie imponuje oczytanie. Tak to już jest na tym świecie.

Chciałam jeszcze tu dodać mały protest do Marii Dory w sprawie notariuszy. Mam siostrę która jest notariuszem od kilku lat, prowadzi biuro wraz z koleżanką, obie pracują naprawdę ciężko i zapewniam, że nie zarabiają kokosów, nawet we dwie nie zbliżają się do tych sum, które wymieniłaś. A więc znowu, nie wszystko co wyczytamy w "Polityce" należy brać tak dosłownie. Ostatecznie zarobków piosenkarzy nie oceniamy zarobkami jakiejś tam Madonny. To, że kilku notariuszy zarabia bajońskie sumy, nie znaczy, że wszyscy w tym zawodzie są w takiej sytuacji. Patrz też komentarz Wai na temat księgarzy.

Użytkownik: --- 20.09.2006 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Twój postulat ma raczej m... | librarian
komentarz usunięty
Użytkownik: villena 20.09.2006 17:14 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Nie jestem specjalistą od ekonomii ale chyba zawsze finalny sprzedawca ma większy narzut % niż producent. On zarabia na sprzedaży pojedynczych egzemplarzy, a nie tysięcy sztuk. Tak to chyba wygląda nie tylko na rynku książek. Im większa ilość sprzedawanego towaru – tym mniejszy narzut. I tylko pozornie jest to niesprawiedliwe.
Zupełnie inaczej pewnie wygląda to, jeśli policzysz ile taka mała księgarnia sprzedaje sztuk książek, ile ma zysku nie w procentach a w złotówkach, ile musi odprowadzić podatków, ZUSu, kosztów lokalu itp. Może się okazać że ten wysoki % to naprawdę niewielkie zyski w gotówce.
Oczywiście kwotowo i tak lepiej powinien wychodzić pisarz – on powinien mieć zysk od każdego egzemplarza, a przy tysięcznych nakładach...
Użytkownik: --- 20.09.2006 17:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem specjalistą od... | villena
komentarz usunięty
Użytkownik: wai 20.09.2006 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Widzisz Mario, w moim odczuciu nie powinno się tej kwestii rozpatrywać w kategoriach „kto komu zabiera zysk z książki”.
Nawet, jeśli sprzedaję ją z dużym rabatem, lub po pełnej cenie katalogowej, nie zmienia to nic w relacji wydawca – pisarz. Co oznacza, że cena, jaką księgarz weźmie za książkę nie polepszy bytu pisarza.
Oczywiście jest to różnica dla kupującego, ale to całkiem inna sprawa.

„Być może gdyby książki były tańsze, to przy niższej prowizji zyski byłyby większe?”
Jest to bardzo prawdopodobne, ale pod warunkiem, że książki byłyby znacząco tańsze i dzięki temu znajdowały licznych nabywców.
Niestety cena książki nie zależy ode mnie, a od wydawcy. Wbrew temu, co by się mogło wydawać, księgarzowi wcale nie jest przyjemnie oferować książki, na które prawie nikogo nie stać.
Użytkownik: --- 20.09.2006 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzisz Mario, w moim odc... | wai
komentarz usunięty
Użytkownik: wai 20.09.2006 17:42 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Tu akurat się zgadzam, że książka to nie to samo co pietruszka. Niestety cała produkcja i handel książką jest wciśnięty w te same warunki, co sprzedaż miksera i proszków do prania.

Tylko, że to, o czym piszesz nazywając „żerowaniem”, to już chyba konieczność w obecnych czasach. Bo inaczej musielibyśmy wrócić do handlu wymiennego.
Tylko czy na pewno autor zyskałby więcej, gdyby musiał sam zachęcić do kupna, rozprowadzić, sfinansować itd. swoje dzieło?
Użytkownik: --- 20.09.2006 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Tu akurat się zgadzam, że... | wai
komentarz usunięty
Użytkownik: wai 20.09.2006 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
W moim odczuciu, to nie tyle kwestia - producent czy sprzedawca, a raczej mały czy duży.
Niestety (dla mnie) tylko duży ma obecnie rację bytu. Niska cena stała się bożyszczem, a sprostać jej mogą tylko wielcy – sieci, korporacje, koncerny itd.

Żałujesz producenta (tu pisarza), jako tego, który nie otrzymuje właściwego wynagrodzenia. I słusznie.
Ale ja również żałuję, że praca i pasja, jaką wkładali moi rodzice, a teraz ja wkładam w swoją księgarnię, na nic się zdadzą, bo nie należymy do sieci. Ani ceny, jakie możemy zaoferować, ani promocje, ani ilość tytułów, nie są miarą wkładu uczciwej pracy. Bo sieć może więcej.

Odbiegłyśmy daleko od głównego tematu. Myślę, że powinien brzmieć trochę inaczej
„Co sprawia, że tak wielu miłośników książek żyje skromnie, a ludzie robiący karierę nie garną się do literatury?”
W moim odczuciu, wtedy można by wspólnie szukać przyczyny, nie czując niesmaku zaszeregowania „jesteś gorszy, bo nie osiągnąłeś sukcesu ekonomicznego”.
Użytkownik: Drakula 20.09.2006 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: W moim odczuciu, to nie t... | wai
Było w tych postach wcześniejszych kilka nieporozumień,ale skupmy się na meritum-zwłaszcza,że padło tak inetresujące iswietne pytanie: (dz Wai)



„Co sprawia, że tak wielu miłośników książek żyje skromnie, a ludzie robiący karierę nie garną się do literatury?”
Użytkownik: Małgorzata_ 20.09.2006 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Było w tych postach wcześ... | Drakula
Słusznie pytanie.
Użytkownik: --- 21.09.2006 02:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Było w tych postach wcześ... | Drakula
komentarz usunięty
Użytkownik: --- 20.09.2006 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: W moim odczuciu, to nie t... | wai
komentarz usunięty
Użytkownik: Smutny 21.09.2006 00:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałęm poruszyć taka kw... | Drakula
Człowiek, który wiele czyta często brany jest za dziwaka. Ma to wiele podłoży, a to ekonomiczne jest mniej ważne, bo bieda jest u nas powszechna. Na opinię dziwaków sami sobie często pracujemy i nie powinniśmy się jej dziwić. Można też się oburzać na potoczną opinię, że oczytany człowiek jest wrażliwy do przesady, czasem przemądrzały. Charakterystyczne jest też pewne zamknięcie na świat komercji, nastawionej przecież na promocję. No niestety tak jest również wśród nas, ja na pewno nie jestem od tych wad wolny. Walczmy ze swoimi wadami, eksponujmy zalety i wizerunek sam się poprawi.
Użytkownik: --- 21.09.2006 02:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Człowiek, który wiele czy... | Smutny
komentarz usunięty
Użytkownik: Smutny 21.09.2006 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Wolny kraj, oceniać może każdy. Jak ważny jest obecnie wizerunek, chyba nie trzeba mówić. Takie czasy. Jeśli chcemy by coś się zmieniło, jeżeli chodzi o czytanie, to i wizerunek czytelnika musi być atrakcyjny. Tak by zachęcał do czytania.
Użytkownik: --- 22.09.2006 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Wolny kraj, oceniać może ... | Smutny
komentarz usunięty
Użytkownik: Chilly 22.09.2006 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Wolny kraj, oceniać może ... | Smutny
Czyta się dla siebie, z własnej wewnętrznej potrzeby, a nie dlatego, że czyta też ktoś, kto dobrze wygląda i zarabia.
Nie mam zamiaru dbać o jakieś wizerunki, prestiże i być tym samym żywą reklamą czytelnictwa. Żyję tylko dla siebie i wszystko co robię ma przede wszystkim sprawiać przyjemność i satysfakcję mi. Wirtualni czytelnicy, którzy nie czytają, bo się boją biedy i bycia dziwakami zupełnie mnie nie obchodzą.
Swoją drogą, dlaczego wszyscy muszą czytać? Dlaczego mamy ich do tego jakoś specjalnie zachęcać?
Użytkownik: Akrim 22.09.2006 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyta się dla siebie, z w... | Chilly
Często bywa tak, że ten, kto "dobrze wygląda i zarabia" nie czyta wogóle lub tylko to, co jest aktualnie na topie ;) Po prostu, aby tak wyglądać i zarabiać trzeba bardzo dużo pracować i "nie ma się czasu na takie czasochłonne zajęcie jak czytanie". Zacytowałam słowa mojej znajomej.
Nie czytają - ich sprawa. Najważniejsze, że mnie czytanie sprawia radość i nie zamieniłabym tej miłości i szacunku do książek na górę złota.
Użytkownik: Smutny 22.09.2006 11:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyta się dla siebie, z w... | Chilly
Nikt Cię do niczego nie zmusza. Chciałbym po prostu żeby więcej osób czytało. Atrakcyjniejszy wizerunek mógłby bardzo pomóc. Wydaje mi się, że wiele osób zostało do czytania zniechęcone przez szkołę, warto im pokazać książki z innej strony. Ja, na początku, byłem przez rodziców zachęcany do czytania, teraz mnie to cieszy. Chciałbym innych też zachęcać, część zacznie czytać i żałować nie będzie.
Użytkownik: Chilly 22.09.2006 13:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nikt Cię do niczego nie z... | Smutny
Ale jaki jest ten atrakcyjny wizerunek? Co się na niego składa?

Dawno oduczyłam się uszczęsliwiać ludzi na siłę. Chociaż chęć dzielenia się swoją pasją z innymi rozumiem i podzielam jak najbardziej.
Zastanawiam się czy nie lepsze efekty przyniesie bycie sobą i mówienie o tym co kochamy, prezentowanie tego tak, by reszta zechciała choćby spróbować i wtedy zdecydować czy im to odpowiada. Niestety niewielu ludzi ma ten dar, a na pewno niewielu nauczycieli. :(


Użytkownik: librarian 22.09.2006 02:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałęm poruszyć taka kw... | Drakula
Buszując po internecie, trafiłam na ciekawy komentarz, który jakoś łączy mi się z tematem poruszonym w tym wątku. Mianowicie pod jedną z książek sprzedawanych przez Barnes&Noble (jedna z największych księgarni amerykańskich)- książka to "Udręka i ekstaza" Irving'a Stone'a, jest komentarz napisany przez studenta o tym, że gdy był uczniem szkoły średniej, ojciec zamiast pozwolić mu dorabiać sobie poza domem (tak czyni 90% nastolatków amerykańskich pracując w McDonaldach i podobnych miejscach), płacił synowi, za czytanie książek z domowej, ogromnej biblioteki. Dzięki temu chłopak przeczytał całe mnóstwo klasyki, i co ciekawe, wygląda na to, że strategia ojca zaowocowała. Dowód na to, że ów chłopak docenia ten fakt i odpowiednio go komentuje. Przypadek ten zaciekawił mnie, bo nie słyszałam o płaceniu dzieciom za czytanie, i choć w pierwszej chwili lekko mnie to zbulwersowało, to jednak nie mogę nie podziwiać tego ojca, wygląda na to, że zamożnego człowieka, który w ten sposób przekazał synowi coś bardzo wartościowego.
Wypowiedź tę można przeczytać tutaj (oczywiście w jęz. ang.):
http://search.barnesandnoble.com/booksearch/
isbnInquiry.asp?z=y&EAN=9780451171351&itm=1
Użytkownik: --- 22.09.2006 03:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Buszując po internecie, t... | librarian
komentarz usunięty
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: