Dodany: 21.08.2006 10:25|Autor: jakozak

Książki i okolice> Książki w ogóle

Co autor miał na myśli


Żródło tego tematu jest bardzo niechlubne, ale czasem, a może właśnie najczęściej podstawą do głębszych refleksji i do zadawania nurtujących pytań są sprawy rzekomo nie związane...
Poplątałam. Dobrze.
Był tu temat, żywy temat o prawach autorskich, czytatkach Maxima, czytatkach moich... Wielu z Was potem zaczyna zastanawiać się, dlaczego ta osoba postąpiła tak właśnie, a nie inaczej. Jakie były motywy?
Zorientowałam się, że ile głów, tyle pomysłów.
Wracam zatem do sedna: uczymy się w szkołach, czytamy lektury. A potem pada znienawidzone przez wielu (poniekąd słusznie - choć nie do końca) pytanie: "Co autor miał na myśli?"
Jak sądzicie - na ile wszystkie mądre głowy mają rację, interpretując myśli konkretnego twórcy? Czym kierują się znawcy i fachowcy? Skąd to wiedzą? Czy z jakichś prywatnych korespondencji autora. Czy może ot, tak sobie, z kaprysu. Nawet, jeśli są pełni dobrej woli i pragną być bardzo rzetelni i kompetentni...
Nie jest moim zamiarem szydzenie, proszę mi uwierzyć. Wypowiedzcie się.
Mnie się wydaje, że dość często jest to blef.
Na ile ma wpływ na końcowe wnioski szeroka, statystyczna opinia publiczna? Czy grupa tych najważniejszych?
Przypomniał mi się stary żart, jak to naukowiec badał zachowanie muchy i notował swoje spostrzeżenia. Urwał muszce jedna nóżkę i mówi: mucha idź. Mucha poszła....
I tak dalej.
Wiecie, jaki było ostatnie zdanie w tej ważnej pracy naukowej?
- Po urwaniu piatej nogi mucha straciła słuch.
Pozdrawiam.
Jeszcze raz przypominam: nie szydzę, pytam. :-)
Wyświetleń: 18941
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 77
Użytkownik: hankaa 21.08.2006 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
Poświęcę się i napisze pierwszego posta (może ktoś mnie wyprzedzi?? :))

Otóż sądzę że te mądre głowy nigdy nie mają do końca racji, bo czytając książkę każdy sam ją ocenia, podejmuje własną interpretacje i sam wystawia krytykę. To co autor miał na myśli dochodzi po nitce do kłęka, tylko że czasami dochodzi do innego kłęka :/. No niestety, nikt alfą i omegą nie jest.
Są także krytycy którzy sugerują się opinią innych. Są to najgorsi krytycy, nigdy nie odktyją co autorowi świtało w głowie, nawet gdyby z samym autorem rozmawiał o jego książkę.
Myślę także, że ci, co rozmawiają z autorem o książce i znają myśli samego autora też nie dokońca będą wszystko wiedzieć. Nie myślę, aby pisarz wszystko powiedział na temat swojej książki bo po co czytelnik miałby ją w takim razie czytać?

No to myśli autora nigdy przez nikogo nie będą odczytane do końca. A nawet jeśli będą to druga osoba może się z tymi poglądami nie zgadzać, bo jak to fajnie napisałaś: ile głów tyle pomysłów. Ja jeszcze dodam, że ile głów tyle domniemanych prawdopodobnych utwierdzeń przy swoim zdaniu:)
Użytkownik: jakozak 21.08.2006 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Poświęcę się i napisze pi... | hankaa
Nie mam tu nic do dodania. Powiedziałaś wszystko to, co ja czuję. :-)
Użytkownik: aleutka 21.08.2006 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
Nie wiem, czy roztrzasalam twoje motywy Jolu, nie chcialam na pewno sprawic ci przykrosci w danym temacie:))I na pewno nie chcialam szydzic czy cos w tym rodzaju.

Twoja decyzja byla kontrowersyjna, dla wielu osob niezrozumiala i wywolala dyskusje pelna zapalu, bo dopuszczala rozne interpretacje. Co najmniej kilka osob zbuntowalo sie przeciwko niej, nie tylko ze wzgledu na imponderabilia, czy inne, niewlasciwe zapewne zrozumienie twoich motywow - ale takze dlatego, ze nikt nie chce tracic twoich czytatek z powodu jakiejs niesmacznej i nadgorliwej dzialalnosci pojedynczej osoby na forum. Za bardzo cie tu lubimy!

Oczywiscie nikt nie jest w stanie w pelni powiedziec "Co autor mial na mysli", nawet sam autor;) A polonisci, ktorzy takie pytanie stosuja na wstepie mnie zniechecaja. Tym niemniej jaskrawe niezrozumienie intencji moze z kolei autora zniechecic, a wiec zaklada sie istnienie jakiejs wspolnej plaszczyzny, mozliwosci porozumienia, komunikacji, wymiany interpretacji. I w zwiazku z tym trzeba probowac. Lektura powinna zachecac do wlasnej refleksji, proby rekonstrukcji swiata danej ksiazki, podejmowanej z pokora wobec dziela.

Ale przypomniala mi sie Halina Sander i to co powiedziala - jesli czytelnik czegos nie rozumie w danej ksiazce, to jest to zawsze wina autora;)
Użytkownik: jakozak 21.08.2006 14:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy roztrzasala... | aleutka
Tak. :-)
Ty: <Lektura powinna zachecac do wlasnej refleksji, proby rekonstrukcji swiata danej ksiazki, podejmowanej z pokora wobec dziela.>

Właśnie.
Ja: <potem pada znienawidzone przez wielu (poniekąd słusznie - CHOĆ NIE DO KOŃCA) pytanie>...
:-)))
W zakresie motywowania do samodzielnego myślenia i umiejętności wyrażania tego własnymi słowami. TAK TAK TAK. :-)
Użytkownik: chen 21.08.2006 13:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
Z racji wybranego kierunku studiów przez cztery lata "zmagałam się" z literaturą. I wszyscy wykładowcy (3) narzucali nam jedynie słuszną interpretację, mało tego na egzaminie wymagali dokładnego cytatu, nie, nie z lektury, z ich wypowiedzi.
Dopiero podczas pisania pracy magisterskiej trafiłam na panią doktor, która miała nieco inne podejście i krótko starała się nas wprowadzic w tajniki teorii literatury.
I był tam taki piękny kierunek, mówiący o tym, że po akcie twórczym dzieło nabiera "samoistnego bytu" i tych bytów jest tyle ilu czytelników owego dzieła. Nie przyznawano prawa nawet autorowi do wyrażenia, co miał na myśli.
Jest to dosyc drastyczne dla autorów, ale sam kierunek bardzo mi sie podoba, bo bardzo nie lubię, gdy krytycy, nauczyciele literatury itp. chcaą mi nakazać, jak mam rozumieć dana książkę czy film.
Bo dla jednego pojawienie się w utworze czerwonej róży będzie symbolizowało miłośc, dla innego krew i cierpienie, a dla innego ciężką pracę i dlaczego lepsza ma być interpretacja schematyczna?
Użytkownik: *dido*27 21.08.2006 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
Przypomniało mi się zdarzenie, które miało miejsce u mnie w klasie. Interpretowliśmy wiersz "Miłość" Małgorzaty Hillar. Jeden kolega, taki co zawsze ma tysiące pytań i wątpliwości, zapytał nauczyciela, czy autor, kiedy pisze wiersz, specjalnie używa takich ukrytych podtekstów, czy (cytuję) "tak se pisze, a potem ktoś to czyta i dorabia podteksty". Na to nauczyciel, że bardzo często tak jest.



Nie lubię "przerabiania" wierszy na polskim. Choć nie mogę narzekać, bo u mnie jest o tyle dobrze, że nauczyciel akceptuje inną interpretację niż jego, pod warunkiem, że się ją "udowodni".
Użytkownik: --- 21.08.2006 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
komentarz usunięty
Użytkownik: pam 21.08.2006 14:56 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
^A ja jestem przeciwna uznawaniu każdej interpretacji za słuszną. Wiele takich "interpretacji" to po prostu bełkot:)
Użytkownik: aleutka 21.08.2006 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: ^A ja jestem przeciwna uz... | pam
Tak wlasnie. Obowiazuje nas minimum pokory wobec danej ksiazki, juz o tym wspominalam. Jesli zalozymy pelna dowolnosc interpretacyjna mozna udowodnic praktycznie niemal wszystko. To brak szacunku.
Użytkownik: jakozak 21.08.2006 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak wlasnie. Obowiazuje n... | aleutka
Taka wąziutka granica zatem wchodzi w rachubę. Z jednej strony tak, jak pisze Aleutka, z drugiej - nie może być narzucania tej interpretacji? Jedynie słusznej interpretacji? :-)
Użytkownik: hankaa 21.08.2006 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Taka wąziutka granica zat... | jakozak
Sęk w tym, że chyba nie ma tej jedynie słusznej interpretacji. Każdy czytelnik inaczej odbierze dzieło autora. Pam ma rację, nie ma tak, że każda interpretacja jest słuszna-> Bo jak ja powiedziałam, ktoś nie musi się zgadzać z moją oceną, interpretacją czy krytyką. Bo ja wiem swoje i ktoś wie swoje. I wychodzi na to, że obydwie osoby mogą mieć rację, choć mogą mieć zupełne inne zdanie niż sam autor.
Książka jest formą przekazu myśli i przemyśleń pisarza. Odgadniemy je, to dobrze. Znajdziemy jeszcze inne przemyślenia, których autor nie był świadomy - również dobrze a nawet bardzo dobrze, bo to świadczy że nie traktujemy książek materialnie, tylko uczuciowo i z sercem.
Użytkownik: hankaa 21.08.2006 15:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Sęk w tym, że chyba nie m... | hankaa
eee... sprostuje bo chyba się sama zakręciłam:)
>>nie ma tak, że każda interpretacja jest słuszna<< ale patrząc z innej strony, każda interpretacja jest także słuszna i przynosi coś pożytecznego dla innego czytelnika. Może być chyba tylko niesłuszna, gdy ktoś naprawdę albo zbyt mocno filozofuje i odbiega mega wielce od przekazu albo jest "zielony" i ślepy w interpretacjach i odczytywaniu myśli autora i bierze swoje oceny z fantazji. Ale takie oceny, interpretacje idzie wyczuć i (w moim wypadku) nawet czytać się tego nie chce...
Użytkownik: aleutka 21.08.2006 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Sęk w tym, że chyba nie m... | hankaa
Wiesz, wszystko pieknie, o ile to odnajdywanie elementow, ktorych autor "nie byl swiadomy" nie prowadzi do naduzyc i znajdowania w ksiazce tego, czego w niej na pewno nie bylo i czego autor zamieszczac nie zamierzal. To co Hitler zrobil z Nietzschem to tylko jeden przypadek, zapewne najdrastyczniejszy. Chociaz ja sama nie podjelabym sie obrony Fryderyka, bo nie znam jego pogladow na tyle by sie czuc kompetentna, sa filozofowie, ktorzy to robia.

Przypisuje sie pedofilie Muminkom na przyklad! Albo Pippi! Zmiluj sie Panie... To juz raczej czytelnik odnajduje swoje wlasne nierozwiazane problemy czy demony w ten sposob, a nie odautorskie...
Użytkownik: --- 21.08.2006 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, wszystko pieknie, ... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: hankaa 21.08.2006 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Zgadzam się. Inerpretacja leży w kwestii sumienia. I rozumum. Bo przykład Aleutki też jest dobry, ale od razu jeszcze przyszła mi na myśl teoria Raskolnikowa... Jejku... wiecie co to by było gdyby ludzie też tak myśleli?!? ehhh...
Użytkownik: aleutka 21.08.2006 16:23 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
A jesli autor nie przedstawia zbrodniczych pomyslow, ale zostaja mu przypisane? Nie nazwalabys tego naduzyciem?

Czytalam felieton, generalnie glupi, w ktorym autor, sadzac ze jest blyskotliwy uzyl wypowiedzi swietego Pawla jako ateistycznej. Rozne rzeczy mozna przypisywac Pawlowi, ale ateizmu raczej nie. I wiara (wraz z nadzieja i miloscia) byla jedna z najwazniejszych jesli nie najwazniejsza rzecza w jego zyciu. To juz nie sa nietrafne interpretacje - to sa wlasnie naduzycia. Powtorze do znudzenia - obowiazuje nas minimum pokory wobec ksiazki. Inaczej wszystkiego mozna dowiesc.
Użytkownik: --- 21.08.2006 16:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A jesli autor nie przedst... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 21.08.2006 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
I naprawde - w ramach niekonsekwencji i sprzecznosci - znalazlabys pedofilie w Muminkach?

Alez moge ci podac nastepne przyklady - Sandauer zarzucil Stryjkowskiemu, antysemityzm jego ksiazek na przyklad. Autorowi Austerii i Przybysza z Narbony... A nalezy zaznaczyc, ze Sandauer czytal dziela w calosci. I to juz widzisz zdecydowanie jest naduzycie - tego (ani ateistycznego sw. Pawla moim zdaniem) nie da sie uzasadnic niekonsekwencjami linii myslowej czy sprzecznosciami. Nie mam tu tez na mysli celowej wieloznacznosci, charakterystycznej dla wielu ksiazek czy filmow. Sa interpretacje krzywdzace, a wiec niesluszne. Tak uwazam.
Użytkownik: --- 21.08.2006 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: I naprawde - w ramach nie... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 21.08.2006 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Alez mozesz byc pewna, Mario Doro, ze Sandauer wyrwal z kontekstu pare cytatow i wymyslil pewne argumenty. Poparl to odpowiednia iloscia krytycznoliterackiego belkotu i voila - recenzja gotowa. Jesli ktos na przyklad Stryjkowskiego nie czytal mogl nabrac calkowicie falszywych wyobrazen, zniechecic sie, po ksiazki nie siegnac. Tym bardziej, ze Sandauer byl autorytetem.

To jest cos dziwnego, jakas skaza dzisiejszych czasow - cos musi byc kontrowersyjne, zeby byc dobre. Niektorzy tworcy to wrecz gonia za kontrowersyjnoscia. Nie do konca sie z tym zgadzam. Wielosc interpretacji nie oznacza od razu kontrowersyjnosci. Te interpretacje moga miec wspolny mianownik (na przyklad szacunek, zachwyt). Interpretacje, ktore tego mianownika nie maja (podalam przyklady) to chocby nie wiem jak kontrowersyjne byly sa szkodliwymi smieciami.

Naginanie, wyrywanie z kontekstu, brak szacunku - to prowadzi jak juz mowilam do dziwnego faktu - wszystko, absolutnie wszystko da sie udowodnic. I gdzie w tym sens?
Użytkownik: --- 21.08.2006 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Alez mozesz byc pewna, Ma... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: Czajka 22.08.2006 04:53 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
"Po co wobec tego my tu piszemy recenzje"
Mario, po to właśnie, żeby o nich dyskutować.
To nie jest możliwe, aby wszyscy widzieli to samo w tej samej książce, bo jesteśmy inni. Poza tym nakładamy jednak na interpretację swoje upodobania, poglądy i wiedzę. Zgadzam się, że więc, że nie powinno się ustalać jedynie słusznej. Zresztą o ile mi się skądś kojarzy (nie wiem, czy nie z Cienistej doliny) taki temat był podejmowany odgórnie i ustalono, że można sobie książkę zrozumieć po swojemu. O ile ktoś jest uczciwy i rzedstawia swoje autentyczne wrażenia, to ja nie mam nic przeciwko temu. Patrz "Lalka i perła" Tokarczuk. Moim zdaniem dużo w niej nadinterpretacji, ale Tokarczuk nałożyła na odczytanie Lalki swoją wiedzę psychologiczną, mitologiczną. To w Lalce szczerze widzi, czy to powinno być zabronione? Moim zdaniem nie. To tylko wzbogaca nasz odbiór książki.
Ps. Chociaż może podstawowa baza powinna być narzucona odgórnie. Na przykład, że Lot nie jest socrealistyczny, a Kubuś nie jest homoseksualistą. ;-)
Użytkownik: --- 22.08.2006 12:51 napisał(a):
Odpowiedź na: "Po co wobec tego my... | Czajka
komentarz usunięty
Użytkownik: Czajka 23.08.2006 03:50 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Jeżeli ja miałabym być w komisji, to nie żart. ;-)
Ja tak sobie myślę, że nam (mnie przynajmniej) trochę się myli interpretacja właściwa, profesjonalna od prywatnego odbioru.
Użytkownik: --- 23.08.2006 14:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli ja miałabym być w ... | Czajka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 22.08.2006 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Przeciez ja nie mowie, ze zabronione sa rozne odczytywania ksiazki! Nawet skrajnie rozne. Ale te rozne odczytywania musza bazowac na szacunku wobec interpretowanego dziela. To wlasnie ten wspolny mianownik o ktorym wspominalam.

Jesli ktos widzi antysemityzm u Stryjkowskiego, ateizm u swietego Pawla czy antypolskosc u Milosza to moim zdaniem sa to naduzycia.

Dlatego nigdy nie powiem, ze wszystkie interpretacje sa sluszne. Tak nie jest. I owszem jesli narzucimy sobie dyscypline interpretacyjna to staje sie to bardzo trudne - nagle musimy uwzglednic mnostwo czynnikow, nagle nie mozemy sobie na wszystko pozwolic - ale wlasnie trudne rzeczy sa wartosciowe.

Bardzo latwo jest - w pogoni za blyskotliwoscia i kontrowersja - nawymyslac dub smalonych.
Użytkownik: --- 22.08.2006 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeciez ja nie mowie, ze... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 22.08.2006 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Szacunek nie oznacza balwochwalstwa. Oznacza minimum podstawowych zalozen "Bede sie staral nie przykladac do ksiazki wlasnych uprzedzen. Bede sie staral ocenic ksiazke mozliwie wszechstronnie. Bede sie staral uwzglednic wszystkie srodki artystyczne i ocenial calosc a nie wyrwane z kontekstu fragmenty. Nie pozwole aby - na przyklad - moja niechec personalna do autora wyplynela na ocene ksiazki. Skupie sie na samej ksiazce, a nie otoczce skandalu. Nie bede przykladal wspolczesnych norm np. moralnych do ksiazki dziewietnastowiecznej itd itp." To sa moim zdaniem absolutnie podstawowe zalozenia, dobrej interpretacji. Ja nazywam je szacunkiem, ty uzyj dowolnego okreslenia. Jesli interpretacja tego nie uwzglednia to jest niesluszna. Jesli interpretacja je szanuje nie musze sie z nia zgadzac i bedzie dla mnie interesujaca, nawet jesli dramatycznie rozni sie od mojej. Nie uzylam tez slowa dzielo w znaczeniu arcydzielo a jedynie "utwor".

I powtorze raz jeszcze - jesli interpretacja jest krzywdzaca czy jak to ujmujesz "zupelnie absurdalna" to jest niesluszna. I zostanie odrzucona, mam taka nadzieje, podobnie jak ty.
Użytkownik: Czajka 22.08.2006 04:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Alez mozesz byc pewna, Ma... | aleutka
Przykład interpretacji Sandauera:
"Coś w tym napastliwym artykule przykuło moją uwagę: cytat. Niewątpliwy cytat, bo ujęty w cudzysłów, nawet z podaniem odpowiedniej strony powieści Buczkowskiego Czarny potok. Krytyk cytował zdanie "gabe Gudeł idzie uliczką i nastukuje kosturem zachodzące święta Pesach", aby w przypisie podać miażdżącej krytyce ignorancję autora: "W miasteczkach żydowskich istniał rzeczywiście zwyczaj, aby wzywać śpiących do synagog stukaniem w okno: czynił to jednak nie gabe, lecz szames, i nie za dnia, lecz w nocy, i nie na święto Pesach, lecz na modlitwę Selichoth". (...)
Sandauer zacytował je albo z pamięci, albo z celowym lekceważeniem, dość, że udało mu się zmieścić w tym jednym zdaniu aż cztery drobne przeinaczenia. To jednak mniejsza: bardziej uderzające było to, że kontekst cytatu nie usprawiedliwiał w żadnej mierze takiej właśnie interpretacji. (...) gabe Gudeł - było to najzupełniej oczywiste - nie stuka w niczyje okna, lecz stuka sobie, idąc, kosturem w bruk. To trochę tak, jakby zdanie "Ogary poszły w las" opatrzyć komentarzem: W rodzinach polskich istnieje rzeczywiście zwyczaj, aby w niedzielę chodzić na mszę, czynią to jednak nie ogary, lecz ludzie, i nie w las, lecz do kościoła"
Książki najgorsze, Stanisław Barańczak, a5 Poznań 1990, str. 135

Aleutko, po prostu trzeba być czujnym. :-)
Najgorzej, jeżeli ktoś nie patrząc na nic, chce udowodnić swoje własne tezy.
Użytkownik: aleutka 22.08.2006 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Przykład interpretacji Sa... | Czajka
No wlasnie! Jesli ktos uzywa ksiazek do udowadniania wlasnych tez - stosujac chocby nie wiem jak wydumane interpretacje - to powstaja potem absurdy.

Czujnymi badzmy, tak jest!

A co to za Epistole ze soba nosisz Czajeczko? Czy to jakas powiesc epistolarna? Uwielbiam takie...
Użytkownik: Czajka 23.08.2006 03:46 napisał(a):
Odpowiedź na: No wlasnie! Jesli ktos uz... | aleutka
Nie, to moja doosobista Epistoła, którą dostałam i właśnie idę prowadzić negocjacje w sprawie wystawienia jej na widok publiczny. :-)
Użytkownik: --- 22.08.2006 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Alez mozesz byc pewna, Ma... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 22.08.2006 14:06 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Oczywiscie ja nie powstrzymam nikogo przed pisaniem kretynskich interpretacji, nawet nie probuje. Slysze potem, ze Stryjkowski jest antysemita itp. Natomiast nikt mnie nie zmusi do uznania, ze recenzje czy interpretacje napedzane kretynskimi uprzedzeniami sa sluszne. Z tym walczylam - nie potrafie powiedziec "wszystkie interpretacje sa sluszne". Interpretacje fragmentaryczne, naladowane uprzedzeniami i krzywdzace sa niesluszne. I tyle.
Użytkownik: aleutka 22.08.2006 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Oczywiscie nie znaczy to ze mamy nie zauwazac tresci antysemickich, antyfeministycznych, antypolskich itp w danej ksiazce - jesli tam naprawde sa. A nawet wtedy trzeba to umiec ocenic w kontekscie calej sytuacji. Tym niemniej na przyklad przypisywanie takich tresci ksiazkom, w ktorych czegos takiego po prostu nie ma jest naduzyciem.
Użytkownik: --- 22.08.2006 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiscie nie znaczy to ... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 22.08.2006 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Wiesz czasem granica miedzy nonsensem a pomowieniem jest tak cieniutka ze praktycznie niedostrzegalna. A wolnosc slowa nie znaczy przeciez, ze wolno siac takie rzeczy jak pomowienia, czy oszczerstwa. Wolnosc nigdy przeciez nie znaczyla, ze absolutnie wszystko wolno:))

Nie znaczy to, ze mamy podchodzic do tworczosci na kolanach, nigdzie tego nie sugerowalam, moja definicja szacunku nie zawiera zadnych tego typu elementow.

Sa ludzie, ktorych szanuje i podziwiam - ale wyroslam juz z naiwnego przekonania, ze musza byc bez skazy abym ich szanowala. W tym sensie nie mam autorytetow. Nie musze wiec miec w nich oparcia, a juz zwlaszcza w takich, ktore nakazuja mi jedynie sluszna linie myslenia - i mam nadzieje, ze to tez wyrazilam, piszac ze szanuje wieloznacznosc dziela literackiego i nie wykluczam dramatycznie roznych jego interpretacji. To ze istnieja pewne normy, ktorym recenzent, czy interpretujacy powinien (moim zdaniem) sie podporzadkowac nie oznacza, ze istnieje jedynie sluszna interpretacja. Podobnie jak lekarze, prawnicy, taternicy i kto tam jeszcze recenzenci powinni miec pewien kodeks. I to ze jest on niepisany nie znaczy, ze mniej obowiazujacy.

Co do nagiego krola oczywiscie zgadzam sie z toba - wlasnie cos takiego zrobili Baranczak i Burek, demaskujac Sandauera jako krytyka stronniczego, pomawiajacego, uzywajacego ksiazek do udowadniania wlasnych tez.

Oczywiscie wszystkie autorytety sa do podwazenia - co nie zmienia faktu, ze obowiazuja nas pewne standarty interpretacji:))
Użytkownik: --- 22.08.2006 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz czasem granica mied... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 22.08.2006 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Stwierdzenie ze Austeria jest antysemicka, tworczosc Milosza antypolska, a nie wiem Szatanskie wersety antyislamskie jest pomowieniem na przyklad. Ksiazki sa wtedy obejmowane anatema, a na autora spada klatwa. Interpretacja moze byc oszczercza, moze byc pomowieniem.

I to jest po prostu skrajny przypadek. Sa tez lagodniejsze. Jakies zasady etyczne obowiazuja takze recenzentow. Nie mowie tu o jakichs indywidualnych upodobaniach, ktore czas zweryfikuje, tylko wlasnie - przycinanie cytatow do wlasnych tez, uprzedzanie sie do autorow, przykladanie wlasnych norm moralnych prowadzi do naduzyc, a nie dobrych interpretacji.

To ze w ramach wolnosci slowa mozna oglosic kazda, najbardziej nonsensowna interpretacje nie zmienia tej interpretacji w dobra. A od tego zaczela sie dyskusja - ze kazda interpretacja jest sluszna.
Użytkownik: --- 22.08.2006 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Stwierdzenie ze Austeria ... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: --- 23.08.2006 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Stwierdzenie ze Austeria ... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 23.08.2006 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Oczywiscie ze mozesz. Zaleznie od tego jak to sformulujesz oceni sie twoja kulture. Ale musisz zaznaczyc, ze to twoje calkowicie subiektywne odczucie. Na cos takiego tez jest miejsce w recenzji, oczywiscie, tylko musi to byc jasno zaznaczone. Ze na przyklad trudno ci sie pisze te recenzje, bo autorka blablabla. Moim skromnym zdaniem nie powinno sie oceniac autora, tylko ksiazke, ale zapewne jestem naiwna...

Nikt nie mowi, ze nie wolno ci miec prywatnych uprzedzen na przyklad. Ale jesli zaczna one przesadnie wplywac na twoje recenzje, czytelnicy beda zaniepokojeni.

Nie ma czegos takiego jak w pelni obiektywna recenzja. Ale nalezy dazyc do mozliwie wszechstronnego spojrzenia na ksiazke. Recenzent ktory tego nawet nie probuje, tylko pozwala, aby subiektywne odczucie, iz autorka jest wrednym babskiem, (a wiec ksiazka jest beznadziejna) zdominowalo jego ocene narusza etyke zawodowa.

A ja cie nadal zapytam - czy twoim zdaniem ocena tworczosci Stryjkowskiego jako przepelnionej antysemityzmem jest sluszna i powinna byc rozpowszechniana?
Użytkownik: aleutka 23.08.2006 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Aha - w przypadku literatury faktu obowiazuja troche inne standardy i mozna ocenic nie wiem osobowosc autora itp. Tym niemniej nadal nie powinno sie pozwalac, aby to nasze uprzedzenia decydowaly o ocenie. Z czyms takim trzeba byc ostroznym.
Użytkownik: --- 23.08.2006 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Aha - w przypadku literat... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 23.08.2006 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Jezeli sedzia jest konserwatywny a staje przed nim nieslusznie oskarzony hippis z kolczykiem w nosie, dredami i na rauszu to mam szczera nadzieje, ze ten sedzia bedzie przynajmniej probowal zdobyc sie na maksimum obiektywizmu i wzniesie ponad wlasne upodobania czy wartosci, poniewaz sprawiedliwosc jest czyms nadrzednym.

To ze czlowiek jest tylko czlowiekiem nie zwalnia go z dazenia do sprawiedliwego osadu i przezwyciezania subiektywizmu i uprzedzen tam, gdzie to konieczne.

To samo z recenzjami czy interpretacjami. Ja oczekuje podstawowego wrecz obiektywizmu - niedoszukiwania sie rzeczy ktorych tam nie ma, nieoskarzania autora o nie, oceniania samej ksiazki, a nie skandalu, oceniania jej wartosci artystycznej (w przypadku literatury pieknej) w kontekscie historii powiesci a nie poprawnosci politycznej czy mody. Nieprzyginania ksiazki do innych norm moralnych.

Dazenie do sprawiedliwosci i obiektywizmu powinno tu byc absolutnie podstawowe i nadrzedne. To nie znaczy przeciez ze recenzja czy interpretacja ma byc nieszczera, niczego takiego nie sugerowalam. Widze na przyklad krytyka, ktory po doglebnej analizie, stwierdzeniu wad i zalet danej powiesci wzdycha "Jaka szkoda, ze to dla mnie takie nudne..". To sie miesci w mojej definicji interpretacji. Po prostu wyraznie zaznaczasz, ze to twoja prywatna opinia, a nie w miare obiektywna ocena wartosci literackiej ksiazki. W interpretacji czy recenzji musza sie znalezc oba elementy. I to jest szczere w obu czesciach. Dla mnie wlasnie oskarzenia Milosza o antypolskosc sa falszywe...

Jesli ktos mnie oskarzy o nie wiem, kradziez, to mam gdzies to, czy szczerze w to wierzy, czy "tylko" ma zamiar mnie oczernic. Klamie, i tyle. I to go powinno dyskwalifikowac. Ja mam mozliwosc dochodzenia w sadzie swoich racji - pisarz rzadko, i tylko w skrajnych wypadkach. Pisarz po prostu polega na naszej klasie, zrozumieniu i dazeniu do unikania uprzedzen. A ze czesto sie myli, coz, nie oznacza to automatycznie, ze rzucajacy wydumanymi interpretacjami czy wrecz potwarzami maja racje...

Istnieja podstawowe standardy etyczne krytykow, tak mi sie wydaje. Nie uprzedzaj sie. Uczciwie cytuj. Nie zakladaj ze pisarz jest kiepski kiedy sie z nim nie zgadzasz Oceniaj ksiazke a nie autora... i wiele, wiele innych. Nie zostaly ustalone przez jakies grono autorytetow, tylko wynikaja z poszanowania podstawowych wartosci spolecznych - tego ze nie wolno nikogo pomawiac, oczerniac, nie nalezy nikogo dopasowywac do wlasnych pogladow, nie nalezy wypaczac cudzych wypowiedzi. Czesc z nich wynika ze specyfiki uprawianego rzemiosla. Nie trzeba grona autorytetow, zeby zauwazyc, ze opinie o Stryjkowskim jako antysemicie, albo Rushdiem jako wrogu religii sa tendencyjne, zlosliwe i nic nie maja wspolnego z prawda. Jesli recenzent czy krytyk tych podstawowych norm etycznych nie szanuje i nie ma ochoty szanowac, to moze to i powinno byc dyskwalifikujace. Sa sady kolezenskie dziennikarzy, nie ma o ile wiem takiej instytucji wsrod krytykow literackich, nie zmienia to faktu, ze sa krytycy ktorzy te ogolne standardy lamia a nie powinni. Mozna wtedy mowic o uprzedzeniu, braku przygotowania, ale nie interpretacji. Interpretacja to trud sprawiedliwego osadu.

PS Co do Sandauera - Czajka cytuje fragment krytyki nieco wyzej - Baranczak przynajmniej uczciwie zacytowal, czego o Sandauerze powiedziec sie nie da. Baranczak podal rzetelny argument, ze opinia Sandauera jest nieuprawniona i wynika z - no coz, zakladajac domniemanie niewinnosci - niewlasciwego zrozumienia danego cytatu. A to tylko jeden z wielu przykladow.
Użytkownik: --- 23.08.2006 15:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Jezeli sedzia jest konser... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 23.08.2006 16:03 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Alez to wlasnie ten sam mechanizm co w sadzie - obowiazuja nas pewne standardy dazenia do sprawiedliwosci! Istnieja opinie krzywdzace, oparte na uprzedzeniach, zlosliwosci itp - i ktos kto je glosi powinien poniesc konsekwencje. To sie da ustalic!

Oskarzenie autora Austerii o antysemityzm, na podstawie kilku wyrwanych z kontekstu i znieksztalconych cytatow, na podstawie tego ze przedstawia srodowisko w calej pelni i niejednoznacznosci - takie oskarzenie jest absolutnie bez sensu i co wiecej jest potwarza. I to sie da ustalic. Oskarzenie o antysemityzm kogos, kto nigdy nie popelnil jakiejs antysemickiej ksiazki, kto ocalal kulture zydowska od zapomnienia i jego tworczosc jest przeniknieta szacunkiem dla niej - tego typu oskarzenie jest tak jaskrawym naduzyciem i niesprawiedliwoscia, ze przekracza granice wolnosci slowa. Sandauer chcial byc kontrowersyjny i obrazoburczy cudzym kosztem.

Dobrze niech kazdy pisze co chce - ciekawe czy myslalabys tak samo, gdyby o tobie zaczeto pisac jaskrawe bezsensy, gdyby twoje slowa byly straszliwie wypaczane, gdyby przypisywano ci glupoty, ktorych nigdy nie wypowiedzialas. Gdyby twoje dzieci byly o to pytane w szkole na przyklad. Czy nie staralabys sie bronic, zamiast chwalic te cudowna wolnosc, ze kazdy moze mowic co chce.

Sa sady kolezenskie wsrod dziennikarzy. To ze wielu nie przestrzega etyki dziennikarskiej nie znaczy, ze jej nie ma, albo ze powinnismy ja na kolku zawiesic w imie "wolnosci". Podobnie z recenzentami. Jesli stosuja nieetyczne manipulacje to naduzywaja wolnosci slowa. Nie dam sobie wmowic, ze interpretacje manipulacyjne sa sluszne. To nieunikniona konsekwencja wolnosci slowa, ze znajda sie hieny - ale taka hienowata dzialalnosc trzeba pietnowac i ograniczac a nie holubic jako wyraz wolnosci. Hienowatosc jest i bedzie, ale to nie powod do dumy.

Nigdy i nigdzie nie twierdzilam, ze pisanie tworczych i prawdziwych recenzji oznacza balwochwalczy szacunek dla jakichs imaginacyjnych "autorytetow". Dobre interpretacje sa wybuchowa mieszanka szacunku dla imponderabiliow i niezaleznosci myslenia.
Użytkownik: --- 23.08.2006 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Alez to wlasnie ten sam m... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 23.08.2006 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Chyba rzeczywiscie caly czas sie mijamy i nie rozumiemy:( Mam wrazenie, ze przeczytalas jakis inny post, nie ten moj ostatni:))

Pozostanmy przy Stryjkowskim, bo to kliniczny przyklad. Konkretna recenzja doswiadczonego krytyka literackiego stwierdzala, ze powiesci Stryjkowskiego szerza antysemityzm. Dla kazdego z odrobina dobrej woli jest jasne, jak jaskrawie niesprawiedliwy jest to zarzut, graniczyl wrecz z okrucienstwem. Stryjkowski ocala te kulture od zapomnienia, szacunek dla niej to podstawowa wartosc jego pisarstwa.

Recenzje napedzane ewidentnie zla wola, checia skandalu za wszelka cene, naginajace fakty i wyrywajace je z kontekstu (cytaty sa faktami) - to naduzycie wolnosci slowa. Jesli dobrze cie rozumiem, sugerujesz ze wolnosc slowa jest wartoscia absolutna, i w jej imie mozna glosic kazda opinie, jaka ci do glowy przychodzi. Tworczosc Stryjkowskiego jest antysemicka. Tworczosc Milosza jest antypolska. Herbert to zaprzaniec i w jego wierszach widac, ze chcialby tylko wyjechac na Zachod i zdradzic Polske.... (Zauwaz, ze to caly czas krytyczna ocena dziel:)) Tak nie jest. W imie wolnosci slowa nie wolno wypaczac czyichs wypowiedzi i budowac na podstawie tego krzywdzacych uogolnien na temat czyjegos dorobku zycia. Wolnosc slowa w recenzjach i interpretacjach tez nie jest absolutna. Nie wolno, po prostu nie wolno wypaczac wypowiedzi pisarza, naginac jego tworczosci do wlasnych hipotez, stawiac mu zarzutow na podstawie spreparowanych cytatow.

Stwierdzilam, ze recenzenci powinni miec swoj niepisany, etyczny kodeks. Moim zdaniem ci naprawde dobrzy naprawde go przestrzegaja. Nie uprzedzaja sie. Oceniaja sama ksiazke i staraja sie to uczynic mozliwie wszechstronnie. Jesli tego nie robia to popelniaja naduzycie. W szczegolnie jaskrawych przypadkach srodowisko potrafi sie odciac od jakich skandalicznych naduzyc. Ale w wiekszosci niepotrzebne sa wcale gremia - takie opinie pelne jadu i uprzedzen same swiadcza przeciwko sobie.
Użytkownik: --- 23.08.2006 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba rzeczywiscie caly c... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 23.08.2006 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
No generalnie dochodzimy do porozumienia.

Nadal uwazam, ze wolnosc slowa nie jest absolutna - ogranicza ja chocby prawo obrony dobrego imienia i domniemanie niewinnosci.

Jesli chcesz byc dobrym recenzentem musisz szanowac ten niepisany kodeks etyczny.

Nie kazda interpretacja jest sluszna, nawet jesli interpretator tak subiektywnie sadzi, choc kazdy ma oczywiscie prawo do wlasnej opinii. Ale opinia to co innego.

Sprobuje ci wytlumaczyc na nowym przykladzie, co ja usilowalam przekazac.

Wyobraz sobie, ze napisalas ksiazke dla dzieci. Ksiazka jest generalnie dobrze odbierana, tu i tam kilka zarzutow. Rodzice ja chwala, dzieci lubia, zyc nie umierac.

I nagle jakis oswiecony skandalistyczny, choc powazny recenzent pisze ze - powiedzmy - w tej tak popularnej ksiazce zawarlas tresci pedofilskie - bo jest tam scena, kiedy dzieci biegna do lozeczek a potem stopki im wystaja spod kolder.
(Wierz mi na podstawie wlasnie tak kretynskich interpretacji formulowano i nadal sie formuluje powazne zarzuty).

Powiedz mi, ze nie bylabys oburzona. Jestem pewna, ze podejrzewalabys zla wole takiego pozal sie Boze recenzenta. Odrzucilabys te recenzje jako kompletnie bezsensowna, absolutnie niesluszna i krzywdzaca. (Nawet jesli jest subiektywnie szczera i subiektywnie sluszna zdaniem tegoz recenzenta). Uwazalabys zapewne, ze taka interpretacja narusza twoje dobra osobiste, prezentujac cie jako autorke pedofilskich tresci. Podejrzewalabys, ze najdelikatniej mowiac ten recenzent nie wie o czym pisze, nawet jesli przeczytal ksiazke. Byc moze zaczelabys myslec, ze recenzenci powinni miec pelna wolnosc slowa pod warunkiem, ze sie z tymi slowem licza. O tym generalnie mowilam.
Użytkownik: --- 23.08.2006 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: No generalnie dochodzimy ... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 24.08.2006 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Gloszenie opinii antysemickich, antypolskich czy innych podzegajacych do nienawisci w jakikolwiek sposob tez podpada pod wykroczenie...
Użytkownik: --- 24.08.2006 16:18 napisał(a):
Odpowiedź na: No generalnie dochodzimy ... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 24.08.2006 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Rzeczywiscie ty mowilas, ze nie mamy z gory podchodzic do ksiazek naboznie, bo autorytet je napisal, a ja mowilam, ze to bynajmniej nie znaczy ze wolno wypisywac absolutnie wszystko, przypisujac autorom falszywe (np. zbrodnicze) intencje, ktorych nigdy nie mieli. Mysle ze nasze opinie sie uzupelniaja, a nie wykluczaja.
Użytkownik: --- 24.08.2006 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiscie ty mowilas, ... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: ROBINHUT 21.08.2006 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
Myślę, że część interpretacji stanowi dla ich autorów (autorów interpretacji a nie samych dzieł :) )miejsce do wykazania się swoją oryginalnością i niomylnością. Nawet gdyby ta interpretacja z prawdą niewiele miała wspólnego.
Użytkownik: aleutka 21.08.2006 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że część interpret... | ROBINHUT
O tak. Masz calkowita racje. Pogon na blyskotliwosc - im "glebsza" interpretacja tym lepiej, nawet jesli z prawda niewiele ma wspolnego...
Użytkownik: kasia_olsztyn 21.08.2006 15:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
Kiedyś podczas lekcji polskiego nauczycielka z ponad czterdziestoletnim stażem podjęła ten temat. Spytała nas, czy wiersze można dowolnie interpretować. Wypowiedzi były różne, ale i tak staneło na jej zdaniu. Jakim? Wiadomo: można sobie interpretować, ale tylko jedna interpretacja jest słuszna. A ja się z tym nie zgadzam! Skąd ta osoba wybierająca jedyną słuszną interperetację wie, że to akurat 'autor miał na myśli'? Jedynie z racji tego, że pisze podręcznik dla nauczyciela do prowadzenia lekcji? W ten sposób uczą nas w szkole myślenia schematycznego. Na tzw. czytaniach ze zrozumieniem niedługo nie będziemy się zastaniawiać, co miał na myśli autor wiersza, lecz klucza odpowiedzi.
Użytkownik: hankaa 21.08.2006 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś podczas lekcji pol... | kasia_olsztyn
Chciałam powiedzieć, że już tak jest... Matura z polskiego ale nie tylko bo z wosu i historii też. Jak nie wpasujesz się klucz i minimalny zakres błędu to nie przyznają ci punktu, choć polonistka powie ci, że to też dobra odpowiedź :(... Nie raz o tym dyskutowaliśmy w szkole. Czasami jest to kwestia jednego słowa za dużo albo za mało.
Użytkownik: Edycia 21.08.2006 15:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś podczas lekcji pol... | kasia_olsztyn
Powiem tak, zawsze miałam z tym "Co autor miał na myśli" problem na lekcji języka polskiego. Przyznam się, że ciągle stojąc przy odpowiedzi miałam z tym problemy. Nigdy do końca nie mogłam odpowiedzieć poprawnie na to pytanie. Zawsze podziwiałam niektóre koleżanki, którymi nauczycielka języka polskiego się zachwycała, ach!!! wprost była wniebowięta. Faktem jest, że jestem ekonomistką i lepiej mi szło rachowanie, niż wypracowanie.:-)
Użytkownik: Małgorzata_ 21.08.2006 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem tak, zawsze miałam... | Edycia
Z ust mi to wyjęłaś. To był też jeden z moich koszmarków w szkole. Przeczytałam wiersz i dokładnie wiedziałam co czuje i myślę w danej chwili, ale już udzielić poprawnej, składnej, sensownej wypowiedzi na ten temat... auć...nie umiałam skleić ani jednego zdania.

A tak p.s. ja skończyłam liceum ekonomiczne :-).
Użytkownik: Edycia 22.08.2006 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Z ust mi to wyjęłaś. To b... | Małgorzata_
Hihihi...My ekonomistki czytające książki.
"Koń by się uśmiał". Nie wiem jak Tobie, ale jednak bardzo mi pomaga czytanie w wystrzeganiu sie błędów ortograficznych, co dla matematyków jest najsłabszym, czułym punktem.:-)
Użytkownik: ROBINHUT 23.08.2006 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem tak, zawsze miałam... | Edycia
Ja też jestem ekonomistą i rachowanie idzie mi nieźle, ale o dziwo na maturze większe sukcesy odniosłem z języka polskiego... (choć było to dawno i w takim wypadku być może to nieprawda... :->) To chyba zasługa mojej polonistki, która doceniała moje nieco odmienne spojrzenie.
Użytkownik: Edycia 24.08.2006 07:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też jestem ekonomistą ... | ROBINHUT
Witaj w klubie czytających ekonomistów.:-)))
Użytkownik: emilyb 21.08.2006 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
"Bowiem wiersza do końca zrozumieć nie należy. [...] Błędem wołającym o pomstę do nieba jest wymaganie od ucznia, by powiedział własnymi słowami, co poeta miał na mysli. Albowiem to, co poeta miał na mysli, da się wyrazić tylko tym językiem, którym został napisany wiersz." Stanisław Grochowiak

Pozdrawiam:)
Użytkownik: --- 21.08.2006 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
komentarz usunięty
Użytkownik: hankaa 21.08.2006 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
"Jak to miło gdy cała rodzina jest znowu w komplecie" :):):) 'Shreck2' :D

(dygresja, odgadnijcie co autor miał na myśli :D )
Użytkownik: Kuba Grom 21.08.2006 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jak to miło gdy cał... | hankaa
kiedyś w na wpół sennych wyobrażeniach wymyśliłem sobie sytuację że stając do matury z polskiego mam powiedzieć o co chodziło autorowi danej książki którą właśnie ja napisałem. I doszedłem do wniosku że w takiej sytuacji poprosił bym o zmanę tematu, bo nikt gożej nie może wiedzieć o co chodziło autorowi jak ów autor właśnie
Może to zakrawa na absurd ale ludzie mogą zinterpretowac powieść całkiem inaczej niż autor zamierzał, i autor wyszedł by na tego który nie zrozumiał o co w książce chodziło.No ale zostawmy fantazje. Mądrzejsze było by pytanie o co chodzi w książce, czy też jakie przeslanie daje się w niej zauważyć. Wiele ciekawych dzieł zostało napisanych na konkursy, tak aby spodobały się komisji
i choć może w czymś takim chodzić o jakieś ważne tematy, to autorowi chodziło tylko o wygraną.
Nie ma niczego gorszego jak nadinterpretacja!
Użytkownik: kasia_olsztyn 21.08.2006 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: kiedyś w na wpół sennych ... | Kuba Grom
W polskim wydaniu 'Nakręcanej pomarańczy' dodane jest posłowie autora, które ukazało się w pierwszym pełnym wydaniu tej książki w Stanach. Autor miał zupełnie inny zamysł na zakończenie książki niż wydawca. Ostatecznie ten ostatni wygrał, więc cały kraj zapoznał się z wersją, w której pominięto ostatni, 21. rozdział. Taka wersja sposobała się także Kubrickowi, który postanowił nakręcić na jej podstawie film. Tak więc reżyser i wydawca zdecydowali o ostatecznym wizerunku tej historii. Niektórzy przecież znają tylko film, który zdaniem Burgessa jest po prostu kiepski. Wiedzieli lepiej od autora nie tylko jak interpretować jego dzieło, ale także jak zakończyć;-)
Użytkownik: --- 21.08.2006 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: W polskim wydaniu 'Nakręc... | kasia_olsztyn
komentarz usunięty
Użytkownik: Zazdroska 21.08.2006 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
Zgadzam się z Wami calkowicie.

Mialam w podstawowce nauczycielkę języka polskiego. Często pytala nas jak interpretujemy jakiś wiersz. Ja często sie zgłaszalam, ponieważ bardzo lubię poezję. Z interpretacją radzę sobie nieźle. Zatem ja mowię co mowię. Angażuję się calym sercem. Pod koniec mojej wypowiedzi nawet wstawałam, nie zważalam na to, że jest lekcja, że uczniowie patrzą na mnie oglupiali i nie rozumieją, co ja gadam. Pani nauczycielka kręcila glową i mowi, że nie. Że to nie prawda. Że to nie o to chodzilo autorowi. Pod koniec każdej takiej lekcji wychodziłam rozloszczona. Nie dlatego, że nie znalazlam oklasku w oczach nauczycielki. Po prostu czulam gorycz.

Kocham literaturę. Myślę, że książkę, a juz szczegolnie poezje, kocha się za to, że każdy kocha daną książkę inaczej. Że ma się świadomośćtej indywidualnej miłości. że każdy ma inną. Że tak jak ty kochasz, tak jak ty rozumiesz tę książkę, nikt nie kocha, nikt nie rozumie. Będąc autorem książek cieszylabym się słysząc tak wiele rożnych teorii. Bo sama bym wiedziala, że nie chodzi o to, co ja mam na myśli, tylko o to, co czytelnicy mają na myśl.


PS. O co chodzi z tym "szydzeniem"?
Użytkownik: --- 22.08.2006 01:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
komentarz usunięty
Użytkownik: --- 23.08.2006 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
komentarz usunięty
Użytkownik: jakozak 24.08.2006 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Widzę, czytam. Ile osób tyle poglądów. Nie komentuję. Cieszę się. :-)
Użytkownik: V-2 29.08.2006 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
"Co autor miał na myśli" ma sens wtedy, kiedy autor się świadomie posługuje ukrytymi odwołaniami i odniesieniami, których czytelnik nie wyłapuje (z powodu niewiedzy najczęściej). Może to nie zmienić odbioru książki, ale zawsze go spłyci.

Ja miałem wydanie angielskiej wersji "Przemiany" Kafki, którego sporą część zajmowały eseje na temat pozaszywanych w utworze znaczeń, głównie freudowskich, więc dowiedziałem się z nich na przykład, że kiedy Gregor-karaluch przerażony uciekał do swojego pokoju i dostał w plecy kolejno dwoma jabłkami, to był symboliczny akt kastracji.

Czy to jest interpretacja prawidłowa, czy życzeniowa.

A jeśli prawidłowa, to czy robi różnicę, czy Kafka umyślnie zaplanował taki rebus, czy to z niego wypłynęło nieświadomie?

A jeśli robi, to które "miał na myśli" jest prawdziwsze; kiedy świadomie coś zaplanuje, czy kiedy odciśnie mu się to na dziele niechcący?
Użytkownik: V-2 29.08.2006 00:29 napisał(a):
Odpowiedź na: "Co autor miał na my... | V-2
errata
*angielskie wydanie "Przemiany" :)
Użytkownik: jakozak 25.10.2006 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Żródło tego tematu jest b... | jakozak
Zainteresowanym takim tematem polecam Obrachunki fredrowskie - Tadeusz Boy-Żeleński.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: