Biblioteki publiczne - jakie są, jakie powinny być.
Podczas niedawnej corocznej konferencji na której spotkali się bibliotekarze różnych typów bibliotek (miejskich, szkolnych, akademickich, szpitalnych etc.) z prowincji Ontario, która odbyła sie na początku lutego w Toronto, usłyszałam, że jesteśmy (my bibliotekarze) dwa pokolenia do tyłu jeśli chodzi o rozumienie i zastosowanie nowych technologii w bibliotekach. Podczas gdy świat idzie naprzód i każde niemal dziecko bierze udział w życiu społecznym poprzez internet znając biegle programy komunikacyjne typu gadu-gadu, publikując własne strony internetowe, lub blogs, ściągając i adaptując dla własnego użytku dostępne programy itd. itp., biblioteki zostają w tyle i grozi im zramolenie.
Dodam, że biblioteki miejskie w Kanadzie, a konkretnie w Toronto gdzie pracuję, mają niezłą reputację i nadal cieszą się dużym szacunkiem społecznym. Biblioteki tutejsze spełniają wiele funkcji poza udostępnianiem i wypożyczaniem książek, czasopism, gazet, filmów, nagrań, materiałów do nauki języków, urządzają spotkania z pisarzami lub interesującymi ludźmi, sesje informacyjne lub dokształcające, programy dla dzieci, młodzieży, pomoc w odrabianiu lekcji, programy dla seniorów, lekcje języka angielskiego, jogi itp.
W bibliotekach można korzystać z komputerów i internetu, wypożyczyć salę na spotkanie na przykład klubu lokalnych ogrodników itd.
Biblioteki za swoją misję uważają udzielanie wszelkiej informacji nowoprzybyłym imigrantom lub szukającym pracy, organizują sesje dla osób ubiegających się o obywatelstwo, dla tych którzy planują otworzenie własnego biznesu itd. itp.
System bibliotek miejskich Toronto jest oczywiście skomputeryzowany, katalog książek i wszystkich materiałów jest dostępny przez internet, książki zamówione drogą telefoniczną lub przez internet są przesyłane do wybranego oddziału bibliotecznego, a jest ich wszystkich prawie sto, włączając w to Bibliotekę Główna i wiele innych dużych i małych bibliotek.
Biblioteka posiada własną stronę internetową (www.torontopubliclibrary.ca) na której powyżej wymienione serwisy i programy są dokładnie opisane. Poprzez stroną biblioteczną, posługując się kartą członkowską, można również korzystać bezpłatnie z bazy zawierającej artykuły z gazet i czasopism, licznych encyklopedii dostępnych online itd.
Wszystko to bardzo pięknie, więc gdzie jest problem?
Konferencja o której wspomniałam starała się pokazać, że internet pozwolił ludziom z biernych odbiorców informacji i serwisów, stać się udziałowcami.
Biblionetka jest doskonałym przykładem. Tutaj każdy uczestnik jest pełnoprawnym kontrybutorem, poprzez wprowadzanie nowych tytułów, dodawanie ocen, opinii, głosów w dyskusji.
Wszelkie wikis, grupy dyskusyjne, bazy typu amazon.com czy imdb.com, a w końcu open source programy, pozwalają na korzystanie i zmienianie zawartości bazy danych, a więc wzbogacanie serwisu.
Jak powinni więc bibliotekarze zaadaptować się do tej nowej sytuacji?
Właśnie poprzez dopuszczenie użytkowników do pełnego udziału.
Istnieją już na przykład katalogi biblioteczne, które dopuszczają dyskusje wewnątrz katalogu (podobnie jak robi to B-netka), gdzie użytkownicy mogą miedzy sobą rozmawiać i dzielić się opiniami.
Poprzez zastosowanie programów gadu-gadu czy IM do odpowiadania na pytania użytkowników, poprzez rozprowadzanie informacji o bibliotekach i ich serwisach poprzez RRS feeds, poprzez umożliwienie użytkownikom bibliotek korzystania z polączenia bezprzewodowego.
Poprzez adaptowanie informacji, na przykład katalogów, do nowych formatów odbioru - telefonów komórkowych, blackberries czy wszelkich innych nowych gadżetów.
Z obserwacji miejscowych wynika, na przykład, że za mało robi się aby przyciągnąć młodzież do korzystania z bibliotek i że jeśli nie uda się pokazać im, że warto do bibliotek przychodzić, jako ludzie dorośli nie będą z nich korzystać.
Jestem bardzo ciekawa co myślicie na ten temat.
Jako użytkownicy bibliotek publicznych lub jako osoby pracujące w bibliotekach, jak je oceniacie, czy powinny iść z duchem czasu i zmieniać swoją rolę. Czy jeśli tego nie zrobią grozi im to, że nowe pokolenia przyzwyczajone do przekazu audio-wizualnego po prostu wykreślą biblioteki ze swojego radaru.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.