Dodany: 16.10.2005 08:44|Autor: Joter
Obnażanie czy kalanie świętości?
Nowa, bardzo ciekawa książka Andrzeja Rodana, pisarza dawno okrzykniętego w Polsce skandalistą. Za co? Za to, że ośmiela się poruszać tematy tabu, tym razem chronione potężną siłą Kościoła, który w Polsce ma szczególnie mocną pozycję. Najpewniej i ta książka trafi na listę „zakazanych wiernym”. Rodan, jak zwykle, najwyraźniej wcale nie dba o to i sam bezpośrednio atakuje i prowokuje. Zresztą, jak powiedział A. Michnik: „Nikt, kto szanuje samego siebie, nie bierze udziału w nagonce. Człowiek szanujący własną godność broni swoich przekonań w polemice, sięga po argumenty, pogardza nagonkami i błotem kalumnii”*.
Zanim otworzymy książkę, już na okładce widzimy twarz pisarza wkomponowaną w lustrzane odbicie postaci Jana Pawła II na fotelu papieskim. Wydaje się, że w tej prowokacji niewiele przekory, a więcej determinacji. Najwidoczniej musieli Mu księża dobrze zaleźć za skórę, że ośmiela się bez ogródek obnażać historycznie udokumentowane czarne strony życiorysów głów Kościoła... Dlaczego przesady? Bo wydaje się Rodan pretendować do tytułu rzetelnego historyka, co całkiem słusznie Mu się należy z racji opisywanej faktografii, wspartej źródłami historycznymi. Ale ta książka staje się mniej historyczna, a bardziej demaskatorska - z wyczuwalnym wręcz akcentem nienawiści, z nazbyt czasem frywolnymi dla historyka zapisami, np. „ktoś doniesie, bo np. właśnie zauważył biskupa ‘walącego kapucyna’” (s. 55)**, albo „Grzegorz I miał w ogóle hopla na punkcie seksu” (s. 53)**. Poza tym często dodaje opinie od siebie, w pierwszej osobie, świadomie wystawiając pierś na strzał. I to wszystko powoduje, że pisarz zaczyna być stronniczy, a historyka wszak winien obowiązywać obiektywizm. Chociaż... Małoż to znamy historyków, którzy opisywali dzieje w sposób nie tylko osobisty, ale wręcz kadzący władcy-sponsorowi lub wspierającemu go stronnictwu. Jeśli np. opisałby dzisiaj życiorysy byłych polityków z PZPR (i nie tylko) Macierewicz, to ile byłoby w tym obiektywizmu, a ile skrywanej brudnej prawdy? Kto zresztą lubi przyznawać się do ciemnych stron życiorysu? Także Kościół, wydając swoje „Dzieje papieży”, albo przemilcza niewygodne fakty, albo przeinacza. Wbrew prawdzie historycznej zawartej w zapisanych źródłach historycznych, ale ile osób ma swobodny lub w ogóle jakikolwiek dostęp do takich materiałów? Więc manipulacje są możliwe, a demaskatorskie poczynania niektórych historyków - niewygodne. Zatem najlepiej - potępić ich w czambuł, zdyskredytować, oczernić, wykląć i... zakazać.
Książka Rodana ma charakter typowo demaskatorski. Znaleźć tutaj można wiele pytań, ale i mnogość odpowiedzi. Autor udowadnia częstą hipokryzję kapłanów różnej hierarchii, tutaj - papieży. Udowadnia, że stan bezżenny często ich nie dotyczył, potrafili dojść do tego najwyższego w hierarchii Kościoła tytułu i najwyższej władzy nie zawsze czystymi sposobami, nierzadko lała się obficie krew, intrygowano, usuwano przeciwników, posuwano się do przekupstwa, zdrady. Wielu papieży miało żony i dzieci. Niektóre ich dzieci zostawały nawet papieżami. Bywało, że równocześnie „urzędowało” kilku papieży naraz.
Porównując „Dzieje papieży” pod red. Waldemara Babicza (wyd. Poznań 2004) z faktami z książki A. Rodana, w wielu miejscach „Dziejów...” można dopatrzyć się faktycznych grzechów dostojników Kościoła, lecz w różny sposób czy to maskowanych, czy niedopowiedzianych, czy też wspomnianych mimochodem już w innym miejscu, jako wtrącenie, pozwalające na odrzucenie zarzutu mijania się z prawdą. Czyli widoczna jest manipulacja. Bulwersujące są u A. Rodana opisy jawnych odstępstw wielu papieży od reguł Kościoła, często przez nich ogłaszane, przy późniejszej ich beatyfikacji i po zupełnym „wybieleniu” życiorysów. „Mity szerzone przez Kościół i umiejętnie fałszowana historia sprawiły, że wielu spośród tych niepospolitych bandytów, czasem morderców, zostało świętymi” (s. 5)** - pisze autor. To dawna historia. A najnowsza? Kardynał Eugenio Pacelli, późniejszy papież Pius XII, w latach 1939-1958 jawnie wspierał Hitlera i jego politykę. Wyrazy obustronnej atencji opisuje Rodan bez ogródek, nazywając po imieniu poszczególne kompromitujące polityczne posunięcia tego papieża, później mimo wszystko beatyfikowanego (ss. 154-160)**. N. Cawthorne pisze: „[Pius XII] szybko potępił swobodę seksualną, zachowywał zaś dziwny spokój w kwestii Holokaustu. Krytykowano go za zbyt skromne wysiłki czynione w celu pomocy Żydom. On z kolei argumentował, że otwarte potępienie Hitlera może jedynie pogorszyć sytuację. Nie ulega jednak wątpliwości, że w tej kwestii mógł uczynić coś więcej. Uchodził bowiem za jedyną osobę, której obawiał się Hitler, ponieważ znaczna część żołnierzy w hitlerowskiej armii była katolikami. Papież ten zaznaczył się również i tym, że potępił sztuczne zapłodnienie w każdej postaci, a w 'Miranda prorsus' wyłożył jasne dyrektywy w stosunku do tego, co godzi się pokazywać w filmie i innych audio-wizualnych mediach”***. Natomiast w „Dziejach...” działania Piusa XII są opisane w formie obszernego wyjaśnienia, wytłumaczenia jako sposobu prowadzenia polityki przez papieża****.
Niewątpliwie książka A. Rodana jest fascynująco ciekawa, szczególnie przy równoległej konfrontacji z wymienionymi książkami, bez ogródek nazywa po imieniu ogrom niegodziwości i występków papieży, mających w świadomości katolików być nieposzlakowanymi autorytetami moralnymi. Bardzo polecam...
---
* Adam Michnik: „Naganiacze”, „Gazeta Wyborcza” z 17-18.09.2005 s. 1.
** Andrzej Rodan: „Życie erotyczne papieży”, Wyd. Aris, Łódź 2005.
*** N. Cawthorne, „Życie seksualne papieży”, tłum. R. Bilik, Wyd. Forum Sztuk, Katowice 2000, s. 128.
**** „Dzieje papieży” pod red. L. Babicz, Wyd. Millenium, Poznań 2003, tom VI, s. 17-75.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.