Dodany: 16.10.2005 08:44|Autor: Joter

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Życie erotyczne papieży
Rodan Andrzej (Jóźwiak Andrzej)

Obnażanie czy kalanie świętości?


Nowa, bardzo ciekawa książka Andrzeja Rodana, pisarza dawno okrzykniętego w Polsce skandalistą. Za co? Za to, że ośmiela się poruszać tematy tabu, tym razem chronione potężną siłą Kościoła, który w Polsce ma szczególnie mocną pozycję. Najpewniej i ta książka trafi na listę „zakazanych wiernym”. Rodan, jak zwykle, najwyraźniej wcale nie dba o to i sam bezpośrednio atakuje i prowokuje. Zresztą, jak powiedział A. Michnik: „Nikt, kto szanuje samego siebie, nie bierze udziału w nagonce. Człowiek szanujący własną godność broni swoich przekonań w polemice, sięga po argumenty, pogardza nagonkami i błotem kalumnii”*.

Zanim otworzymy książkę, już na okładce widzimy twarz pisarza wkomponowaną w lustrzane odbicie postaci Jana Pawła II na fotelu papieskim. Wydaje się, że w tej prowokacji niewiele przekory, a więcej determinacji. Najwidoczniej musieli Mu księża dobrze zaleźć za skórę, że ośmiela się bez ogródek obnażać historycznie udokumentowane czarne strony życiorysów głów Kościoła... Dlaczego przesady? Bo wydaje się Rodan pretendować do tytułu rzetelnego historyka, co całkiem słusznie Mu się należy z racji opisywanej faktografii, wspartej źródłami historycznymi. Ale ta książka staje się mniej historyczna, a bardziej demaskatorska - z wyczuwalnym wręcz akcentem nienawiści, z nazbyt czasem frywolnymi dla historyka zapisami, np. „ktoś doniesie, bo np. właśnie zauważył biskupa ‘walącego kapucyna’” (s. 55)**, albo „Grzegorz I miał w ogóle hopla na punkcie seksu” (s. 53)**. Poza tym często dodaje opinie od siebie, w pierwszej osobie, świadomie wystawiając pierś na strzał. I to wszystko powoduje, że pisarz zaczyna być stronniczy, a historyka wszak winien obowiązywać obiektywizm. Chociaż... Małoż to znamy historyków, którzy opisywali dzieje w sposób nie tylko osobisty, ale wręcz kadzący władcy-sponsorowi lub wspierającemu go stronnictwu. Jeśli np. opisałby dzisiaj życiorysy byłych polityków z PZPR (i nie tylko) Macierewicz, to ile byłoby w tym obiektywizmu, a ile skrywanej brudnej prawdy? Kto zresztą lubi przyznawać się do ciemnych stron życiorysu? Także Kościół, wydając swoje „Dzieje papieży”, albo przemilcza niewygodne fakty, albo przeinacza. Wbrew prawdzie historycznej zawartej w zapisanych źródłach historycznych, ale ile osób ma swobodny lub w ogóle jakikolwiek dostęp do takich materiałów? Więc manipulacje są możliwe, a demaskatorskie poczynania niektórych historyków - niewygodne. Zatem najlepiej - potępić ich w czambuł, zdyskredytować, oczernić, wykląć i... zakazać.

Książka Rodana ma charakter typowo demaskatorski. Znaleźć tutaj można wiele pytań, ale i mnogość odpowiedzi. Autor udowadnia częstą hipokryzję kapłanów różnej hierarchii, tutaj - papieży. Udowadnia, że stan bezżenny często ich nie dotyczył, potrafili dojść do tego najwyższego w hierarchii Kościoła tytułu i najwyższej władzy nie zawsze czystymi sposobami, nierzadko lała się obficie krew, intrygowano, usuwano przeciwników, posuwano się do przekupstwa, zdrady. Wielu papieży miało żony i dzieci. Niektóre ich dzieci zostawały nawet papieżami. Bywało, że równocześnie „urzędowało” kilku papieży naraz.

Porównując „Dzieje papieży” pod red. Waldemara Babicza (wyd. Poznań 2004) z faktami z książki A. Rodana, w wielu miejscach „Dziejów...” można dopatrzyć się faktycznych grzechów dostojników Kościoła, lecz w różny sposób czy to maskowanych, czy niedopowiedzianych, czy też wspomnianych mimochodem już w innym miejscu, jako wtrącenie, pozwalające na odrzucenie zarzutu mijania się z prawdą. Czyli widoczna jest manipulacja. Bulwersujące są u A. Rodana opisy jawnych odstępstw wielu papieży od reguł Kościoła, często przez nich ogłaszane, przy późniejszej ich beatyfikacji i po zupełnym „wybieleniu” życiorysów. „Mity szerzone przez Kościół i umiejętnie fałszowana historia sprawiły, że wielu spośród tych niepospolitych bandytów, czasem morderców, zostało świętymi” (s. 5)** - pisze autor. To dawna historia. A najnowsza? Kardynał Eugenio Pacelli, późniejszy papież Pius XII, w latach 1939-1958 jawnie wspierał Hitlera i jego politykę. Wyrazy obustronnej atencji opisuje Rodan bez ogródek, nazywając po imieniu poszczególne kompromitujące polityczne posunięcia tego papieża, później mimo wszystko beatyfikowanego (ss. 154-160)**. N. Cawthorne pisze: „[Pius XII] szybko potępił swobodę seksualną, zachowywał zaś dziwny spokój w kwestii Holokaustu. Krytykowano go za zbyt skromne wysiłki czynione w celu pomocy Żydom. On z kolei argumentował, że otwarte potępienie Hitlera może jedynie pogorszyć sytuację. Nie ulega jednak wątpliwości, że w tej kwestii mógł uczynić coś więcej. Uchodził bowiem za jedyną osobę, której obawiał się Hitler, ponieważ znaczna część żołnierzy w hitlerowskiej armii była katolikami. Papież ten zaznaczył się również i tym, że potępił sztuczne zapłodnienie w każdej postaci, a w 'Miranda prorsus' wyłożył jasne dyrektywy w stosunku do tego, co godzi się pokazywać w filmie i innych audio-wizualnych mediach”***. Natomiast w „Dziejach...” działania Piusa XII są opisane w formie obszernego wyjaśnienia, wytłumaczenia jako sposobu prowadzenia polityki przez papieża****.

Niewątpliwie książka A. Rodana jest fascynująco ciekawa, szczególnie przy równoległej konfrontacji z wymienionymi książkami, bez ogródek nazywa po imieniu ogrom niegodziwości i występków papieży, mających w świadomości katolików być nieposzlakowanymi autorytetami moralnymi. Bardzo polecam...

---
* Adam Michnik: „Naganiacze”, „Gazeta Wyborcza” z 17-18.09.2005 s. 1.
** Andrzej Rodan: „Życie erotyczne papieży”, Wyd. Aris, Łódź 2005.
*** N. Cawthorne, „Życie seksualne papieży”, tłum. R. Bilik, Wyd. Forum Sztuk, Katowice 2000, s. 128.
**** „Dzieje papieży” pod red. L. Babicz, Wyd. Millenium, Poznań 2003, tom VI, s. 17-75.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 22349
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 43
Użytkownik: Lykos 18.10.2005 08:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowa, bardzo ciekawa ksią... | Joter
Nie czytałem książki Rodana i chyba już tego nie zrobię. W moim wieku muszę już wybierać sobie literaturę - wszystkiego już nie zdążę przeczytać.

Szanuję poglądy Jotera - za to, że miał odwagę je napisać. Książka wydaje się kontrowersyjna: na 76 ocen ma 75 ocen skrajnych: dostała aż 64 szóstki, ale spośród osób, które wystawiły jej tak wysoką ocenę tylko 3 udostępniają swoje oceny innym biblionetkowiczom. Również 11 osób, które oceniły książkę na 1, nie zdecydowało się swoich ocen upublicznić.

Może to świadczyć o tym, że książka trafia głównie do swoistego getta: czytelników posiadających poglądy skrajne, ale nie lubiących się nimi otwarcie afiszować (stąd - jeszcze raz to powtarzam - szacunek dla autora recenzji). Sądząc z recenzji, Rodan operuje dużym aparatem krytycznym, starając się stworzyć wrażenie obiektywizmu. Jednocześnie książka napisana jest językiem mocno nacechowanym, co z kolei wrażenie tego obiektywizmu mocno niweluje i powoduje nieufność do całości. Wygląda na to, że jest balsamem na serce wrogów Kościoła katolickiego i powodem zakłopotania dla jego zwolenników, a sam język powoduje wśród tych ostatnich zacietrzewienie. Obawiam się, że obiektywna dyskusja na temat takich książek jest bardzo trudna, o ile nie niemożliwa.

Napisałem wyżej, że książki tej nie przeczytam. Nie dlatego, że jestem wierzącym katolikiem i nie chcę sobie psuć pochlebnego obrazu Kościoła (zdaję sobie sprawę z ciemnych stron jego historii, na pewno nie wszystkich, ale wielu - w końcu zawiera on w sobie pierwiastek ludzki i w dużym stopniu jest obarczony wadami czasów, w jakich przyszło mu działać). Nie przeczytam jej dlatego, że musiałbym - dla równowagi - przeczytać parę innych pozycji, które naświetlają problem z innego punktu siedzenia. A to wymagałoby naprawdę dużo czasu, którego niestety nie mam.

Joter zarzuca manipulację faktami książkom pisanym przez przedstawicieli Kościoła. Równocześnie jego własna recenzja, wbrew jego intencjom, ujawnia manipulacje Rodana: nagromadzenie faktów negatywnych sprawia wrażenie, że dominują one w historii Kościoła, a wrażenie to potęguje język, daleki od naukowego ideału sine ira. Moja wiedza historyczna jest zbyt mała, żebym z autorem mógł polemizować na temat czasów dawniejszych, jednakże moja znajomość pontyfikatu Piusa XII sprawia, że mam złe zdanie na temat obiektywizmu Rodana (przynajmniej w takim zakresie, w jakim Joter stara się przedstawić tę kwestię).

Ale taka jest poetyka tej książki. Szkoda, bo gdyby była napisana językiem spokojnym i bardziej wyważonym, może nie stałaby się książką kultową dla czytelników Urbanowego "NIE", ale za to jej oddziaływanie byłoby szersze: trafiłaby do ludzi o poglądach bardziej umiarkowanych. Odnoszę jednak wrażenie, że autorowi wcale na tym nie zależało.
Użytkownik: woy 18.10.2005 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałem książki Roda... | Lykos
Twój komentarz zainspirował mnie to do przyjrzenia się fenomenowi notowań tego pisarza w Biblionetce, tak bardziej od strony detektywistyczno-statystycznej, bo o stronie merytorycznej jego twórczości nie mam pojęcia. Aczkolwiek analiza tych paru cyferek też coś mówi, niekoniecznie zgodnie z intencjami...
Otóż twórczość Rodana uzyskuje wysokie oceny średnie, tym wyższe, im mniej jest oceniaczy. Podstawową cechą osób oceniających jest ich anonimowość: najwięcej książek zostało ocenionych przez kilkudziesięciu czytelników (50-80), z których żaden (lub tylko pojedyncze osoby) nie ujawnił swojej biblionetkowej tożsamości. Wstydzą się? Drugą charakterystyczną cechą jest biegunowy rozrzut ocen: najwięcej we wszystkich przypadkach przyznano szóstek, ale zaraz potem - jedynek! Taki kontrowersyjny?
Piszę o tym wszystkim, trochę na zasadzie ciekawostki, a troche z niepokoju. Otóż Rodan znów zaczął piąć się w górę na mojej liście biblionetkowych polecanek. Był kiedyś taki pomysł, żeby zmodyfikować system ocen w taki sposób, żeby można było sobie wybrać, z czyich ocen chcemy korzystać. Czy coś z tego wyszło? Bo ja byłbym jak najbardziej za tym, żebym mógł sobie wybrać osoby, które polecają mi lekturę. A przynajmniej korzystać z opinii tych, którzy nie boją się podpisać pod postawioną Rodanowi szóstką.
Użytkownik: Agis 18.10.2005 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Twój komentarz zainspirow... | woy
Ja też się nad tą sprawą zastanowiłam. U mnie ta książka jest na trzecim miejscu polecanek i podobać ma mi się na 99%. Do tej pory jej nie odrzuciłam, choć tematyka mnie nie interesuje, gdyż miałam nadzieję, że skoro jest tak wysoko, to może to coś wspaniałego. Teraz mam wątpliwości...A poleca mi się na podstawie dobrych wg mnie książek:
Ceram: Bogowie, groby i uczeni
Toffler: Trzecia fala
Siesicka: Zapałka na zakręcie.
Użytkownik: verdiana 18.10.2005 14:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też się nad tą sprawą ... | Agis
To jest jakiś fenomen. Od wielu osób słyszę, że mają Rodana wysoko w Polecankach, ale nie przypominam sobie, żeby u mnie się kiedyś pojawił. Zaglądam na jego podstronę z czystej ciekawości.

O ile system polecania książek wg Sigurda bardzo mi się podoba, o tyle zaczynam się obawiać, czy po jego wprowadzeniu B-netka - dla odmiany - nie zacznie mi Rodana polecać. ;))

Ale przyłączam się do woya - co dalej z tym pomysłem?
Użytkownik: Raptusiewicz 29.10.2005 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też się nad tą sprawą ... | Agis
Haha!:) A mnie się Rodan poleca na 85% na podstawie:

Jeden kierunek ruchu (Chmielewska Joanna (właśc. Kühn Irena))
Ferdydurke (Gombrowicz Witold)
Kamienie na szaniec (Kamiński Aleksander) :D
Użytkownik: forrestera 18.10.2005 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałem książki Roda... | Lykos
Jestem załamana faktem, że Lykos nie czytał książki Rodana "Życie erotyczne papieży", a jedzie po niej jak po burej suce. Jak można krytykować i wypowiadać się na temat ksiązki, której się nie widziało na oczy? Jak można oceniać książkę i zaliczać ją do grona urbanowskiego NIE /akurat tej gazety nie czytam/ skoro zna się ją tylko z recenzji. Ludzie, nie wygłupiajcie się, przecież nikt z autorów komentarzy do recenzji Jotera ksiązki tej nie czytał. Zgroza! Ale jest to już problem Jotera, bo do jego recenzji są te dziwaczne, zbyt daleko idące, komentarze. I przy okazji; Co to znaczą te "polecanki"? Pytam się serio, bo mnie jeszcze nikt nie rekomendował książek w "Biblionetce". Pozdrawiam wszystkich i życzę: jeśli już musicie się wypowiadać, to tylko na temat książek przeczytanych inaczej robi się śmieszna i głupawa sprawa.Książkę tę ma księgarnia wysyłkowa współpracująca z Biblionetką. Agnieszka
Użytkownik: aleutka 18.10.2005 16:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem załamana faktem, ż... | forrestera
Wedlug mnie wypowiedzi Lykosa nie mozna nazwac "jechaniem po burej suce". To jest dopiero przesadne sformulowanie... Lykos wypowiada sie oszczednie, zaznacza, ze ma braki w wiedzy i koncentruje sie na tym, co mozna wyczytac z recenzji i ocenianek w Biblionetce. Mowi o tym i o wlasnych przypuszczeniach, zaznaczajac, ze sa to tylko przypuszczenia i wnioski z ograniczonego materialu. Podkresla swoj szacunek dla autora recenzji. Ton wypowiedzi jest wywazony a argumenty przemyslane. Chcialabym miec tylko takich polemistow - ludzi otwartych na dyskusje.
Polecanki to bardzo wazna opcja w biblionetce - jesli klikniesz na opcje Polec ksiazki - otrzymasz liste pozycji, ktore zdaniem systemu (na podstawie ocen uzytkownikow, ktorym podobaly sie te same ksiazki co tobie) - moga byc dla ciebie interesujace. Aby aktywowac polecanki nalezy ocenic minimum 30 ksiazek, o ile pamietam.

Pozdrawiam
Użytkownik: woy 18.10.2005 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem załamana faktem, ż... | forrestera
Będę szczery i będzie to moja VHO. Problemem nie są książki pana Rodana. Książki, to rzecz gustu. Ja starałem się coś przeczytać, "Okolice porno shopu" i jeszcze jedną, nie pamiętam tytułu, zmogłem gdzieś do połowy i stwierdzam wymijająco, że to literatura nie dla mnie. Ale problemem w przypadku pana Rodana jest coś innego: nachalny i prymitywny automarketing, jaki tu uprawia grupka jego apologetów, a może i on sam, fałszując oceny w biblionetce za pomocą wirtualnych, mnożonych przez siebie użytkowników, a potem chwaląc się na stronie autora pierwszym miejscem w rankingu biblionetki w kategorii polska powieść współczesna. W ogóle polecam tę stronę: www.andrzejrodan.pl. Tam też dużo o tym całym humbugu można wydedukować. Oczywiście nic nie mogę udowodnić, bo nie mam dostępu do danych, ale znając banalną łatwość wyprodukowania przez każdego użytkownika dowolnej ilości własnych klonów oraz widąc specyficzny rozkład i anonimowość ocen, nie sądzę, żebym bardzo sie mylił.
Użytkownik: Agis 18.10.2005 19:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Będę szczery i będzie to ... | woy
woy, dzięki za adres strony. Pooglądałam okładki. To mi wystarczy. W polecankach odznaczam jego książki jako: niezainteresowany.
Użytkownik: jakozak 20.10.2005 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: woy, dzięki za adres stro... | Agis
Wyrzucam Rodana również ze swoich polecanek. Po pierwsze nie podobały mi się Okolice porno-shopu, po drugie nie lubię metod marketingowych prymitywnych i nachalnych. :-)
Użytkownik: Lykos 19.10.2005 08:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem załamana faktem, ż... | forrestera
Przykro mi, że stałem się powodem Twojego załamania. Mam nadzieję, że to nic groźnego? Spieszę donieść, że również Twoje poglądy szanuję, bo głosisz je z otwartą przyłbicą: należysz do tej trójki, która się pod swoją oceną podpisała. Przeczytałem także Twoją recenzję książki Rodana.

Jeśli mówię, że szanuję czyjeś poglądy, to wcale nie oznacza, że się z nimi zgadzam. Jednym z zadań Biblionetki jest pomoc w wynajdywaniu książek ciekawych (temu służą zarówno polecanki (w lewym górnym rogu masz opcję "Poleć książki") i recenzje, ale równie ważnym - jest wyrobienie sobie poglądu na temat tego, jakie książki można sobie darować. Każdy człowiek ma nieco inną konstrukcję psychiczną i doświadczenie życiowe, w tym zestaw lektur, które przeczytał. Dlatego do każdego trafia co innego. Ta sama recenzja, która Ciebie może zachęcić, mnie może odstręczyć. Tak jest w tym przypadku.

Polemizuje się z poglądami innych ludzi wtedy, gdy domniemywa się ich dobrą wolę. Otóż mimo Twojego sformułowania, jakobym "jechał po niej [książce Rodana] jak po burej suce" (co uważam za ewidentną przesadę), uważam, że piszesz w dobrej wierze, że po prostu naruszyłem jakąś Twoją świętość i dlatego nie mogłaś się nie wypowiedzieć. Przyjmuję, że wyrażenie o tej burej suce jest wyrazem Twojej egzaltacji, której nie potępiam, bo mi się też czasem egzaltacja zdarza. A pogląd ten wyrobiłem sobie na podstawie Twojego sformułowania w Twojej recenzji:

"Nie zdziwię się, jeśli autor [Rodan] trafi na stos, podobnie jak ginęli heretycy, wśród nich Giordano Bruno i tysiące innych, którzy nie chcieli podporządkować się chorej wyobraźni „następców” Chrystusa."

Czyż to nie przesada? Naprawdę by Cię to nie zdziwiło?

Jaki piękny obraz, prawda? Stos w centrum Warszawy (bo gdzieżby indziej?) Na Placu Piłsudskiego? A może pod kolumną Zygmunta? Idzie procesja, na czele kardynał Glemp wraz z pokaźną grupą biskupów i innych hierarchów, pod krzyżem oczywiście, za nimi grupa wyższych urzędników państwowych z nowo obranym Prezydentem i Premierem Rządu Rzeczypospolitej na czele, potem Prezydent Warszawy. Za nimi idzie złamany Pisarz, ubrany we włosienicę, w towarzystwie Ojca Góry i Ojca Zięby (w końcu dominikanie, od Świętej Inkwizycji). W oknach na Krakowskim Przedmieściu głowa przy głowie, niezliczone tłumy gapiów na chodnikach. Biją wszystkie dzwony. O tym, że to nie Średniowiecze, czy chociaż wiek XVII, świadczą liczne kamery telewizyjne przekazujące obraz egzekucji na cały świat.

Napięcie się wzmaga. Czoło procesji dochodzi do stosu. Spłoszone gołębie wzbijają się do lotu. Specjalny oddział Straży Więziennej doprowadza Skazańca do pala i przykuwa grubym łańcuchem. Rozlega się odgłos werbla. Przemawia Prezes Sądu Najwyższego demaskując wszystkie grzechy i przewinienia Skazańca. Gawiedź bije brawo. Rozlegają się fanfary i pan Przewodniczący Giertych wraz z Ojcem Dyrektorem zbliżają się do stosu z zapalonymi pochodniami.

Oboje wiemy, że to obraz nieprawdziwy i niemożliwy w dzisiejszych czasach, prawda? Kładąc więc tę Twoją wypowiedź na karb egzaltacji, nie uchylam się od dyskusji. Ale jeżeli ktoś, przytaczając mnóstwo faktów wyglądających z grubsza na prawdziwe, wypowiada się językiem dalekim od naukowego spokoju, językiem, który mnie obraża, wzbudza moją nieufność. Jeżeli czyni to w kolejnych książkach, jeżeli widać, że jest inteligentny, należy domniemywać, że język jest narzędziem czemuś służącym, a nie jest strzępieniem ozora kumoszek dyskutujących w kolejce u rzeźnika. Ergo - podejrzenie o brak dobrej woli nasuwa sie od razu. Nieufność, jaką powoduje, zmusiłaby mnie do sprawdzania każdego faktu, a na to szkoda mi czasu. Nieufność tę podsycają skrajne oceny, jakie książka otrzymała, oceny prawie wyłącznie anonimowe.

I tego dotyczyła moja poprzednia wypowiedź.
Użytkownik: norge 19.10.2005 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przykro mi, że stałem się... | Lykos
Lykosie, jakze dziekuje ci za obrazowy opis stosu, na ktory trafia Rodan. Odtworzyles to genialnie....i okropnie mnie rozsmieszyles!
Ksiazka ta ukazuje mi sie ciagle w polecankach i troche dziwilam sie dlaczego. Teraz juz sie przestalam dziwic :)))
Użytkownik: Raptusiewicz 29.10.2005 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Przykro mi, że stałem się... | Lykos
Mnie tez się ta scena niezmiernie spodobała:)) Lykosie, może byś jakąś powieść napisał, byłaby na pewno interesująca:D
Użytkownik: Lykos 31.10.2005 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie tez się ta scena nie... | Raptusiewicz
Może...

Ale na to trzeba dużo czasu, a ja go nie mam. Może jak mnie wywalą z pracy za nadużywanie służbowego komputera i nternetu do celów prywatnych? Ale nie ma gwarancji, że byłoby to rzeczywiście interesujące i dobre. Poza tym już nie bardzo jestem rozwojowy. Natomiast przed Tobą długie życie, popróbuj sama.

W każdym razie dziękuję za zainteresowanie i wiarę w moją nieskromną osobę.
Użytkownik: Raptusiewicz 01.11.2005 16:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Może... Ale na to trze... | Lykos
:) Różnie się zaczynają kariery literackie czy malarskie, może być od wywalenia z pracy;). Gwarancji nie ma, ale legitymacji nie potrzeba do bycia pisarzem;). Z drugiej strony, może już jesteś jakimś poczytnym powieściopisarzem, tylko się skromnie nie przyznajesz?;)
Pozdrawiam:)
Użytkownik: Lykos 01.11.2005 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: :) Różnie się zaczynają k... | Raptusiewicz
Ale mnie kusisz! Nie popuścisz, jak buldog.

Nie jestem pisarzem.

Jak dotychczas mój dorobek twórczy ogranicza sie do autorstwa lub znacznie częściej współautorstwa 24 artykułów z dziedziny chemii organicznej (+ 3 dalszych przyjętych do druku), jednego artykułu popularno-naukowego, 2 artykułów w prasie podziemnej, w tym jednego jeszcze w latach siedemdziesiątych - na temat bomby neutronowej, jednego źle odbitego rysunku satyrycznego, tez w prasie podziemnej - w stanie wojennym, kilku listów do redakcji i JEDNEGO JEDYNEGO opowiadania sf wydrukowanego 30 lat temu w "Expresie Poznańskim", za które dostałem nawet honorarium w wysokości około jednej dwunastej mojej ówczesnej pensji. Opowiadanie zostało przesłane na konkurs literacki tego dziennika w roku 1974, ale nie zdobyło żadnej nagrody ani wyróżnienia, tyle że po przeszło roku je wydrukowano.

Parę innych opowiadań w ogóle nie zostało zauważonych. Jedno z nich (Śmierć Seleuka) zamieściłem w Biblionetce jako czytatkę.

W szufladzie też mam p r a w i e pustki. Teraz nie mam czasu na pisanie, nawet recenzji. I powietrze ze mnie uszło. A w ogóle jestem leń śmiedzący, więc szanse, że coś jeszcze urodzę i w dodatku będzie to dobre, są niewielkie. Czasem troche próbuję, ale wychodzi strasznie płasko i się zniechęciłem.

Tak że chyba nie zostanę Twoim znajomym pisarzem.
Użytkownik: Raptusiewicz 02.11.2005 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale mnie kusisz! Nie popu... | Lykos
No, trudno:). Ale jednak masz dorobek twórczy:)). Pozdrawiam;)
Użytkownik: emkawu 18.06.2006 10:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przykro mi, że stałem się... | Lykos
O rodan-gate wszyscy chcieliby zapomnieć, ale skoro sprawa już i tak została wpomniana w dyskusji nt. "Jaki jest rekord liczby ocen...?" to ja skorzystam z okazji i wyciągnę genialne mini-opowiadanko Lykosa, które niedawno sprawiło, że popłakałam się ze śmiechu (co nieczęsto mi się zdarza). Kto nie czytał, niech kliknie w 'pokaż rodzica'
Użytkownik: Agis 19.10.2005 08:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowa, bardzo ciekawa ksią... | Joter
I przeczytałam "dyskusję" pod recenzją "Dzikich gęsi". Wiele mi powiedziała.
Użytkownik: woy 19.10.2005 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: I przeczytałam "dysk... | Agis
O jasny gwint! Fajne. Myślałem, że tej poetyki już nikt nie stosuje :-D A swoją drogą proponuję zajrzeć do osiągnięć i zaangażowania każdego z tych polemistów na biblionetkowym polu. Też ciekawe :)
Użytkownik: carmaniola 19.10.2005 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: O jasny gwint! Fajne. Myś... | woy
Zajrzałam... Jestem załamana. Myślałam,że tego typu 'podstolikowy' marketing trafia do Biblionetki tylko ze stron księgarni internetowych. Myliłam się widać...
Użytkownik: Lykos 19.10.2005 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: I przeczytałam "dysk... | Agis
BINGO!

Sześć (siedem?) klonów:

1) bolmty - recenzja 1 (Rodan, oczywiscie!), wypowiedź 1 (Rodan)

2) dekazetka - recenzje i opisy: 0, wypowiedź 1 (Rodan)

3) Szu1 - recenzje 1 (Rodan, jakżeby inaczej!), wypowiedzi: 3 (wszystkie entuzjastyczne o tym samym pisarzu, zgadnijcie, o kim)

4) J.Brzozowski - recenzje: 2 (Rodan, ale - niespodzaianka - także Celine), opisy 1 (Becket), ale za to wypowiedź 1 (Rodan)

5) pocahontas - recenzje 0, opisy 0, wypowiedź 1 (Rodan)

6?) Klementyna - jedyna, która udostępniła oceny książek (i to aż 343) i wydaje się jedyną autentyczną entuzjastką Rodana (oceniła jego 6 książek, w tym na 6 - dwie, a jedną, "Okolice porno shopu" tylko na 3), recenzje i opisy: 0, wypowiedzi 2 (1. - entuzjastyczna o ulubionym pisarzu i 2. - odpór zabłąkanemu dyskutantowi, który psuł jednoznacznie entuzjastyczny wizerunek idola)

7) mironow - recenzje i opisy 0, wypowiedzi 1 (nie trzeba mówić, o kim).


Przypomina mi się połówka dialogu, którą zasłyszałem kiedyś u fryzjera. Połówka, bo rozmowa toczyła się przez telefon i nie słyszałem rozmówcy, czy raczej rozmówczyni:

- Cześć! Co słychać?
- U nas też. Sztuczny ruch.
- Jedna drugą.
- No, jedna drugą strzyże.
Użytkownik: woy 19.10.2005 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: BINGO! Sześć (siedem?)... | Lykos
To fajna zabawa! Dorzucam do listy:
gogod, jeans1, merling32, studentka2, Coelhon (polecam recenzję :) ), Helsztyński, wersalik, dobromira42. I teraz zagadka: kto istnieje naprawdę, a kto jest tylko klonem? Dla zaawansowanych: kto jest _czyim_ klonem?
Użytkownik: Lykos 19.10.2005 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: To fajna zabawa! Dorzucam... | woy
Może kogoś krzywdzimy, ale obraz jest tak jednostronny, że rzeczywiście trudno nie ulec pokusie myśli, że mamy do czynienia z bytami wirtualnymi istniejącymi po to, by chwalić swego stwórcę (lub jego idola).
Użytkownik: Czajka 19.10.2005 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Może kogoś krzywdzimy, al... | Lykos
Kontynuując wątek salonu fryzjerskiego, dodam tylko, że moim zdaniem, wszyscy są zadowoleni - jedna fryzjerka, ponieważ strzyże, druga, ponieważ jest strzyżona i my również, ponieważ chodzimy do innego fryzjera, albo włosy nosimy zapuszczone.
:-)
Użytkownik: Samir 19.10.2005 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowa, bardzo ciekawa ksią... | Joter
Rzadko się loguję, raczej obserwuję nowości i przeglądam interesujące mnie opinie bez logowanie. Ale zbyt dotknięto mnie, abym nie zabrał głosu w tej sprawie. Rzecz tyczy komentarzy do recenzji Jotera "Życie erotyczne papieży". W swoim czasie wprowadziłem "Dzikie gęsi", a dziś Woy przeprowadza dochodzenie na temat tej powieści i mojej recenzji. Naprawdę robi się klimat jak z Mrożka! Forrestera ma rację. O książce dyskutują ludzie, KTÓRZY JEJ NIE CZYTALI! Mało tego to Agis przyznaje się, że nie czytała, ale przeglądała okładki i to jej wystarczy. Czyż to nie Mrożek?! Nie sądzę, że nawet Mistrz by tego nie wymyślił.
Podziwiam Jotera i Lykosa (gratulacje za rozsądne i wyważone wypowiedzi), że wytrzymują w takiej atmosferze, sprowokowanej przez Voja, skądinąd miłośnika Karola Maya i Winnetou. Dodam, że ja czytałem Rodana, uważam go za wielkiego pisarza. Kropka. Wolno Wojowi i Agis mieć inne zdanie, ale na litość Boską, przeczytajcie go, a nie wypowiadajcie się na podstawie okładek jego książek. Przecież to naprawdę paranoja!
Voy uważa, że Joter to Rodan. Joterze ujawnij się, bo niektórzy z dyskutantów przebiją Macierewicza, Miodowicza i inne komisje śledzcze!SAMIR
Użytkownik: woy 19.10.2005 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzadko się loguję, raczej... | Samir
Mogę na to tylko się uśmiechnąć.

PS. Ale to intrygujące: skąd ta wiedza o tym, co ja uważam i czyim miłośnikiem jestem? Czemu akurat Maya? Póki co, wypowiedź jak najbardziej w klimacie.
Użytkownik: Agis 19.10.2005 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzadko się loguję, raczej... | Samir
:D
P.S. Pozdrawiam miłośnika Winnetou.
Użytkownik: woy 19.10.2005 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: :D P.S. Pozdrawiam miło... | Agis
Nawiasem mówiąc, kultowa pozycja. Ile to ja nocy spędziłem pod kołdrą, z latarką i Winnetou właśnie... Piękne czasy... :-D
Użytkownik: Czajka 19.10.2005 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzadko się loguję, raczej... | Samir
Czy aby stwierdzić, że nie jestem książką zainteresowana, muszę ją przeczytać? Nie sądzę. Do braku mojego zainteresownia przyczynia się tematyka książki, potwierdza jej recenzja, która w pewnym stopniu sygnalizuje, czego mogę się spodziewać, noty wydawców, a również jej okładka. Czy kierując się jedynie tymi przesłankami i rezygnując z przeczytania książki pana Rodana ryzykuję, że odrzucam dzieło wielkie? Oczywiście, takie ryzyko istnieje. Jestem jednak skłonna je ponieść, zwłaszcza, że w tym przypadku jest ono moim zdaniem niewielkie.
Użytkownik: Maxymilian 19.10.2005 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowa, bardzo ciekawa ksią... | Joter
Woy i Agis. Pochwalam to, co piszecie. Rodana nie powinno się czytać, bo to sprzeczne z Bożą nauką i podkopuje autorytet Kościoła. Powinno się czytać rzeczy powszechnie akceptowane pod względem moralności, wskazane przez dobrych Nauczycieli oraz inspirując się wskazaniemi serca swego. Jesteście dobrymi dziećmi i szybko połapaliście się w oszustwach tego pisarza, kłamstwach zawartych w tej "książce" o papieżach. Jemu chodzi o rozgłos i dlatego na okładce jednej z książek kazał powiesić nagą kobietę na krzyżu. Cieszę się, że Agis to szybko wyłapała i potępiła w swoim komentarzu. Niestety zło trafia szybko do człowieka, czego przykładem są pozytywy o Rodanie. Mam głęboką nadzieję, że jego apologeci trafią na właściwą drogę. Maxymilian.
Użytkownik: woy 19.10.2005 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Woy i Agis. Pochwalam to,... | Maxymilian
Tak jest. Kończę dyskusję i idę trochę poleżeć krzyżem. Nic tak dobrze mi nie robi na moje lumbago i grzeszne myśli.
Użytkownik: Raptusiewicz 29.10.2005 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jest. Kończę dyskusję... | woy
O, to, to:P ;))) :D
Użytkownik: jakozak 07.12.2005 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jest. Kończę dyskusję... | woy
O matko kochana! Dlaczego ja tego wcześniej nie widziałam? Taka strata!!!:-)))))))))
Użytkownik: Wiedźmin3 19.10.2005 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowa, bardzo ciekawa ksią... | Joter
Czy wy wszyscy macie dzień świra? Woy - ty Winnetou i ty Agis Winnetutko i Lykos z Maxymilianem- wyluzujcie się na starość. To ja podkradałem rodzicom Rodana i czytałem z latarką pod kołdrą. Rodan jest spoko! Strzała! Mariusz
Użytkownik: Lykos 19.10.2005 15:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy wy wszyscy macie dzie... | Wiedźmin3
Nie widzisz, że jesteśmy cały czas na luzie i nieźle się bawimy? Czego i Tobie życzę. Pozdrowienia.
Użytkownik: Wiedźmin3 20.10.2005 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie widzisz, że jesteśmy ... | Lykos
Dziękuję Lykosowi za życzenia. Jestem nadal fanem Rodana, ale też i Lykosa. Za co? A bo dał "Przygodom Koziołka Matołka" Szóstkę. I za to cię Lykos lubię!
Użytkownik: Lykos 20.10.2005 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Lykosowi za życz... | Wiedźmin3
To nie jesteśmy sami. Prof. Raszewski miał o twórczości Makuszyńskiego nienajlepsze zdanie, ale wyjątkowo "Koziołka" uważał za arcydzieło. Nie wiem czemu, ale najbardziej podobały mu się słowa "Ecze pecze sziwa riwa" (a może to była też zgrywa, którą Profesor uwielbiał?). Ja lubię Makuszyńskiego prawie wszystko, a oprócz "Koziołka" - szczególnie "Wyprawę pod psem".
Użytkownik: woy 20.10.2005 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy wy wszyscy macie dzie... | Wiedźmin3
Miejsce pod kołdrą należy do podstawowych obszarów wolności człowieka. Jak widać (albo i nie widać) może być wykorzystywane do różnych celów. :-D
Użytkownik: pilar_te 06.12.2005 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Miejsce pod kołdrą należy... | woy
"Miejsce pod kołdrą należy do podstawowych obszarów wolności człowieka."
:D
Użytkownik: crazybaby 21.10.2005 17:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowa, bardzo ciekawa ksią... | Joter
Od dwóch dni czytam tę dyskusję i naprawdę nie wiem o co tu chodzi, więc się loguję, chociaż zazwyczaj tak sobie trafiam na ciekawsze dyskusje i recenzje bez logowania?!! Recenzja Jotera jest the best. Ja bym nie potrafiła takiej recenzji napisać, więc niech mi nikt w odpowiedzi nie wytyka, że nie daję recenzji. No więc właściwie w co się bawicie? Ja też chcę. Przy okazji: kupię Rodana "Moje życie z Marilyn Monroe". Na Allegro nie ma, w internetowych księgarniach też. Ma ktoś?!
Użytkownik: Borczuk 06.12.2005 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowa, bardzo ciekawa ksią... | Joter
Dziękuję Joter. Oddałeś moją opinię!!! "Życie erotyczne papieży" jest fascynująco ciekawa. Ja też ją polecam!!!!!
Użytkownik: Admin 16.01.2006 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowa, bardzo ciekawa ksią... | Joter
Myślę, że kwestia dziwnych polecanek została juz wyjaśniona. Okazuje się, że BiblioNETkowicze (w tym wypadku:Lykos, Agis, woy, verdiana) mają nosa do przekrętów, gratuluję spostrzegawczości. Prosze zgłaszanie podejrzanych spraw na admin[maupa]biblionetka.pl
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: