Dodany: 28.06.2005 23:06|Autor: aśka16
Hmm... Recenzja? ;)
W gruncie rzeczy nie jest tak trudno napisać recenzję - wystarczy mieć choćby niewielką wiedzę na dany temat, odrobinę tego, co zwą pisarskim polotem i świadomość własnych upodobań. Więc nie jest to takie trudne :). Ale odnieść się do dzieła pokroju "Mistrza i Małgorzaty"? O, to już wymaga dużo większych kompetencji: należy głębiej przeanalizować treść, przesłanie, metaforyczny sens utworu, znać życie autora i rosyjskie realia z I poł XX w., trzeba mieć także... odwagę, bo staje się twarzą w twarz z nieprzebraną rzeszą fanów Bułhakowa.
Ja więc pozwolę sobie... nie, nie napisać recenzję, z wyżej wymienionych powodów, a może też dlatego, że nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale pozwolę sobie... na swobodną wypowiedź o "Mistrzu...".
Na początek pytanie, które przyszło mi do głowy mniej więcej w połowie lektury - SKĄD SIĘ BIERZE POMYSŁY NA TAKIE KSIĄŻKI???
Wiadomo, że najlepiej pisze się o tym, co się dobrze zna. I owszem - Bułhakow przenosi nas, uśmiechając się ironicznie, do współczesnej sobie Rosji, jej półświatków i szarego życia mieszkańców... Ale sama historia Wolanda i jego świty? Motyw niezwykłej powieści o Poncjuszu Piłacie? Niesamowite przygody Korowiowa i Behemota??? Itd... itd...
Oto przedziwna tajemnica weny twórczej, która przychodzi znienacka pewnego dnia, zagnieżdża się w naszym sercu, przechadza po duszy, przesiaduje w głowie i wyprowadza na światło dzienne zupełnie nową cząstkę nas samych... Czasem jest źródłem niepokoju, niekiedy pozwala się dobrze bawić, ale jej najcenniejszą i najwspanialszą cechą jest utwierdzanie twórcy w wytrwałości. Bo, jak sądzę, nieraz już zdarzyło się, że jakiś niewierzący w siebie, przyszły wielki pisarz czy poeta siadał - jak mistrz - przed kominkiem i palił dopiero co powstały tekst strona po stronie, słowo po słowie... W ten sposób świat utracił z pewnością wielu Bułhakowów, Słowackich, Miłoszów...
Lecz nie tym razem! "Mistrz i Małgorzata" są dowodem zwycięstwa autora nad własną słabością, poczuciem bezsensu tworzenia, nudą :). Tak, tak! W końcu 12 lat spisywania jednej książki to kawał życia!
Ale, ale! Wracając do samej powieści - CZEMU SZATAN???
Czemu jednym z głównych bohaterów uczynił Rosjanin diabła?! I dlaczegóż wreszcie nie jest ten diabeł zwykłym piekielnym czartem, z ogonem i rogami, złym do granic możliwości, obłudnym, zepsutym, namawiającym do nieuczciwości i nieuczciwym? Co spowodowało, że Michaił Bułhakow, z zawadiackim uśmiechem, uczynił szatana wybawcą mistrza i Małgorzaty? I wreszcie - w jakim celu pozwolił, byśmy polubili uważaną powszechnie za niecną i haniebną z natury postać? :)
Hmm... Jest coś bardzo ludzkiego w takim a nie innym przedstawieniu diabła w powieści Rosjanina. W głębi duszy, podświadomie każdy z nas chciałby, żeby cały świat był dobry, a ludzie doskonali, idealni... Być może Bułhakow znalazł w tym lepszym świecie miejsce i dla szatana? Bo czyż nie prościej by było, gdyby istniał taki dobroduszny Woland? Dużo prościej. Czy można więc winić autora za tak niezwykłe przekształcenie postaci diabła? I czy jest coś złego w tym, że pod koniec książki żal nam, że wszyscy bohaterowie gdzieś znikają, rozchodzą się? Nie.
Mnie osobiście przykro zrobiło się, gdy czytałam rozdział "Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota" - czuło się, że są rzeczywiście ostatnie, a szkoda, bo obie wyżej wymienione postacie są bodaj najsympatyczniejsze w całej powieści!
I jeszcze jedna rzecz - utwór jest najzwyczajniej w świecie bardzo ciekawy! Może nieco spowalniają akcję fragmenty książki mistrza o Poncjuszu Piłacie, aczkolwiek są one - jak się przekonacie - nieodłączną częścią fabuły i bynajmniej nie zioną nudą :).
Cóż - mimo że w rzeczywistości szatan był, jest i będzie postacią zgoła nieprzyjazną w całej okazałości, warto poświęcić kilka dni (w moim przypadku 3, choć można z pewnością "pochłonąć" powieść w czasie krótszym :)) i zapoznać się z książką Michaiła Bułhakowa.
Nie zawsze jest tak, że to, co się najgoręcej poleca, reklamuje w najatrakcyjniejszy sposób i masowo rozpowszechnia, ma w sobie aż taką wartość, jak się to próbuje udowodnić. "Mistrz i Małgorzata" jest jednak faktycznie utworem WYJĄTKOWYM - jest to chyba najtrafniejsze jego określenie - i już za samą niebanalność i niezwykłość pomysłu i realizacji należą się Rosjaninowi brawa.
Przeczytajcie koniecznie - w czasie wakacji dobre książki "smakują" jeszcze lepiej! :)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.