Dodany: 06.07.2021 14:48|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

1 osoba poleca ten tekst.

Czytatka-remanentka VI 21


Dużo się naczytało w czerwcu, to i czytatka obszerniejsza:

Sekta (Stelar Marek (właśc. Biernawski Maciej)) (4)
O ile poprzedniej części cyklu z nadkomisarzem Rędzią dałam ocenę plasującą ją na najwyższej półce w rankingu czytanych dotąd kryminałów, o ile w tej czegoś mi zabrakło. Albo raczej: czegoś było za dużo. Język, styl, koncepcja narracji (w tym przypadku podzielonej na partie pisane z punktu widzenia Tomasza i pewnego – na razie anonimowego – człowieka, który odrzuca całe swoje wcześniejsze życie, wstępując do hermetycznego zgromadzenia religijnego) – wszystko to odpowiada mi bez zastrzeżeń. Natomiast fabuła wydaje mi się naciągnięta i przedobrzona, zwłaszcza w jednym aspekcie.
Ale zacznijmy od początku: pewnego wieczoru Tomasz, będąc po służbie, ale nie mogąc się oprzeć sprawdzeniu, z jakiego powodu nieopodal zabłysły światła radiowozu, zjawia się na miejscu zdarzenia i dowiaduje się, że chuligani pobili widywanego w okolicy dziwaka. Człowiek ten nie ma dokumentów, nikt nie zna jego personaliów, zostaje więc zabrany do szpitala jako „enen”. Kilka miesięcy później w pustej piwnicy tegoż szpitala ktoś natyka się na zwłoki salowego, który przed dwoma tygodniami zniknął podczas swojego dyżuru. Śledztwo wkrótce ujawnia, że zniknął również jeden z pacjentów oddziału neurochirurgii, który po urazie głowy cierpiał na amnezję, ale w końcu odzyskał pamięć – a z tej pamięci wydobył imię, nazwisko i PESEL identyczne, jak zamordowanego. Niebawem okazuje się, że w taki sam sposób, jak salowy, został zabity dziennikarz, autor dokumentu o kontrowersyjnej grupie artystycznej sprzed paru dekad. Wątłe nitki poszlak wiodą i w jednym, i w drugim wypadku w stronę pewnej sekty religijnej, która zaprzestała działalności i rozproszyła się po tym, jak jej przywódcę skazano za handel narkotykami. Poszukiwanie śladów po tylu latach jest niełatwe, tymczasem pojawia się i trzecia ofiara, zamordowana w sposób znacznie okrutniejszy, a w dodatku Tomasza zaczyna ktoś nękać, przesyłając mu zdjęcia, które zmuszają go do ponownego kontaktu z Agnieszką…
Paradoksalnie, w tym przypadku od tego czysto kryminalnego ciekawszy jest wątek psychologiczno-obyczajowy, ukazujący mechanizmy działania sekty i prania mózgu, jakiemu sprytny „Ojciec” poddaje swoich wyznawców. Natomiast moim zdaniem autor przedobrzył w wątku trzecim, czyli Tomasza i Agnieszki; taki obrót spraw wydaje mi się niewiarygodny, i w sumie nie wiem, czy wydarzenia zostały specjalnie przedstawione tak, żeby czytelnik stracił zaufanie do pani prokurator (jeśli je wcześniej miał), czy nadmiernie skomplikowane po to, by w kolejnym tomie wydarzyło się coś, co podniesie napięcie.

Chwile, których nie znamy: Opowieść o Marku Grechucie (Sztokfisz Marta) (4)
Niełatwo być musi pisać biografię kogoś, kto był człowiekiem na tyle wyalienowanym, że nawet bliskim znajomym nie opowiadał o sobie praktycznie nic, rozmawiając z nimi jedynie tyle, ile było potrzeba dla zrealizowania tego czy innego projektu artystycznego, zaś z bliższej rodziny, która potencjalnie powinna być z nim w większym kontakcie, nie zgadza się na rozmowę nikt prócz jednej osoby, kuzyna, mającego stosunkowo dużą wiedzę o wczesnym okresie życia obiektu biografii, ale za to dużo skromniejszą o tym, co działo się później. Portret Marka Grechuty, wykonawcy unikalnej piosenki poetyckiej, jest więc może nieco niepełny i chaotyczny, niemniej jednak wart zainteresowania, bo bogatszy dokument na razie trudno znaleźć.

Czas wolny w PRL (Przylipiak Wojciech) (4)
Za sprawą lekturowego powrotu w dawno minione realia (pozaszkolne kółka zainteresowań dla uczniów, wakacyjny obóz – w tym przypadku wprawdzie nie harcerski, tylko szkolny – i taneczne prywatki) przypomniało mi się, że miałam sobie wypożyczyć książkę o zachęcającym tytule „Czas wolny w PRL”. Opracowanie okazało się obszerne i solidne, ubarwione licznymi zdjęciami z epoki (czarno-białymi, bo taka była wówczas fotografia) i mnóstwem cytatów z prasy, książek i filmów, choć ma i drobną wadę w postaci dysproporcji w objętości opisów poszczególnych sposobów spędzania wolnego czasu: tematyka ogródków działkowych, autostopu i kempingu zajmuje łącznie 1/3 objętości książki, czyli około 120 stron, zaś prywatkom i w ogóle przyjmowaniu gości w domu została poświęcona raptem jedna strona (plus druga ze zdjęciem), koloniom i obozom dla młodzieży cztery (plus tyleż materiału fotograficznego), bardzo skromniutki udział w treści mają też rozrywki intelektualne: szachy, brydż, czytanie. Być może wynikło to z faktu, że gdyby każdą dziedzinę opisać tak obszernie, jak te, które autora najbardziej zafascynowały, tom musiałby liczyć znacznie więcej niż 384 strony (a i tak już, ze względu na niestandardowy format i dość gruby papier, jest ciężki i niewygodnie się go trzyma jedną ręką). Czytelnik, który sam miał przyjemność spędzić część życia w PRL-u, ma okazję do konfrontacji treści z własnymi doświadczeniami (dla mnie czystą egzotyką była tematyka kempingów i wczasów w modnych kurortach, bo wakacje spędzałam albo na wsi, albo na obozach harcerskich; egzystencja działkowca też była nam obca, bo gospodarstwo dziadków to był sposób na życie, a nie na spędzanie wolnego czasu; a pierwszy komputer zobaczyłam, gdy już od ładnych paru lat pracowałam, i nie miał on nic wspólnego z grami), zaś młodszy – do wyprawy w historyczne realia.

Sławne koty i ich ludzie (Reinecke Heike, Schlieper Andreas) (4)
Sympatyczny zbiór mikroesejów biograficznych, w którym, wbrew tytułowi, jednak zdecydowanie więcej miejsca zajmują ludzie. Oryginał został w wydaniu polskim wzbogacony o kilka rozdziałów, poświęconych znanym Polakom, w których życie wpisały się koty; są to: Wisława Szymborska, Zbigniew Wodecki, Violetta Villas, Katarzyna Grochola, Łukasz Orbitowski. Może mnie ta lektura jakoś szczególnie nie zafrapowała, bo wiele z podanych w niej informacji już znałam, czytałam też część cytowanych utworów, ale parę rzeczy dla mnie nowych się znalazło, na przykład o zatrudnianiu w siedzibie brytyjskiego premiera oficjalnego myszołapa, który nie musi się stamtąd wyprowadzać nawet w przypadku zmiany rządu.

Taniec szkieletów (Kłodzińska Anna (pseud. Załęski Stanisław lub Mierzański Stanisław)) (3,5)
Klasyczny peerelowski kryminał milicyjny, w którym stróże prawa w szaroniebieskich mundurach stają w szranki z przemyślnie zorganizowaną i bezwzględną szajką, działającą na szkodę państwa, a zamachów na życie lub zdrowie indywidualnych obywateli dokonującą tylko w razie, nazwijmy to, kolizji interesów. Pech chce, że takich przypadków zdarza się tu stanowczo zbyt wiele. Zwłoki w zaspie koło torów, napad na jubilera, kradzież w zakładzie przemysłowym z próbą zabójstwa wartownika… Tajemnicza karteczka w mieszkaniu jednej z ofiar, zawierająca zapis pierwszych taktów tytułowej kompozycji Saint-Saënsa, niczego nie wyjaśnia… do czasu, bo major Szczęsny stosunkowo szybko wpada na pomysł, gdzie szukać rozwiązania zagadki. Ale nawet, gdy już wiadomo, co jest głównym motywem działalności szajki i co do tego mają tańczące szkielety, trzeba jeszcze odkryć, kim są Alfa, Beta, Gamma i Delta (ratunku, naprawdę nie mogli sobie wybrać mniej oryginalnych kryptonimów?) i jaki będzie ich następny krok… Intryga jest w miarę spójna, zbyt drastycznych opisów nie ma, natomiast propaganda cokolwiek nachalna (bez Niemców by się nie obeszło? I do tego pracujących na rzecz jakiejś firmy zbrojeniowej?). Lektura w sam raz na leniwe wakacyjne popołudnie, kiedy się człowiekowi nie chce za bardzo wysilać mózgu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 888
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Margiela 13.07.2021 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dużo się naczytało w czer... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zastanawiałam się niedawno, czy brać do ręki tę biografię Grechuty, ale widzę, że jednak trzeba będzie, na pewno nie od razu, raczej gdzieś, kiedyś. Ale właśnie, skoro materiał skromny, a do tego, jak się okazuje, ułożony w sposób nie dość przejrzysty, to czy wychyla się jednak z tej opowieści jakaś konkretna twarz, jakieś chociaż kontury osobowości?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.07.2021 12:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastanawiałam się niedawn... | Margiela
Malutko, bardzo malutko. Wszyscy, którzy wyrazili wolę rozmowy z autorem, podkreślali, że artysta był w życiu prywatnym bardzo powściągliwy, bardzo skryty, właściwie "osobny", tak więc widać ledwie zarys sylwetki, takiej trochę nie z tego świata, nie z tej epoki. Ale lepiej przeczytać i powiedzieć, parafrazując tekst piosenki: "I twoja postać, jasna postać, takim cię znam" - niż nie przeczytać i wiedzieć tylko to, co się wiedziało z mediów, czyli prawie nic :-).
Użytkownik: Margiela 13.07.2021 13:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Malutko, bardzo malutko. ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Racja. I dziękuję za uprzedzenie!
Użytkownik: fugare 13.07.2021 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Racja. I dziękuję za uprz... | Margiela
Polecam film dokumentalny (dostępny na YT) "Gdziekolwiek będę.." - wzruszająca rozmowa-dokument o artyście z jego żoną i nie tylko.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.07.2021 14:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam film dokumentalny... | fugare
Dzięki, bardzo chętnie zobaczę!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.07.2021 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam film dokumentalny... | fugare
I już obejrzany - piękne uzupełnienie lektury, zwłaszcza, że nie tylko wizualne, ale i dźwiękowe. Jeszcze raz dziękuję!
Użytkownik: fugare 14.07.2021 10:24 napisał(a):
Odpowiedź na: I już obejrzany - piękne ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Cieszę się, że filmowa "polecanka" była trafiona.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: