Tak się złożyło, że przy okazji czytania książki
Emilka ze Srebrnego Nowiu (
Montgomery Lucy Maud)
miałam okazję porównać dwie wersje tłumaczenia - jedną autorstwa Ryszardy Grzybowskiej i drugą Marii Radwanowej. Oba te tłumaczenia wyraźnie się od siebie różnią, miejscami dość znacząco. Oprócz inaczej tłumaczonych imion i nazw własnych (co jest jak najbardziej zrozumiałe) występują choćby drastyczne różnice w tytułach rozdziałów, (np. w jednej wersji mamy "Palenisko i żeliwny kocioł", a w drugiej "Październik"), niektóre fragmenty Radwanowa opuszcza bądź skraca, tłumaczy ice cream jako mrożony krem itp., ale najciekawsza sprawa dotyczy kotów.
Emilka ma dwa koty. U Grzybowskiej nazywają się one Mikuś i Psotka, natomiast u Radwanowej Kicia i Nieznośnik. Z zupełnie niewiadomego powodu płci zostały tu zamienione - w oryginale są Mike i Saucy Sal, przy czym Mike jest samcem, a Saucy Sal samiczką, więc to wersja Grzybowskiej jest właściwa. I nie byłoby to może aż tak rażące, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie pojawiają się kocięta, co zmusza Radwanową do "ciekawych" translatorskich ekwilibrystyk (czy też mówiąc wprost, do pisania własnej wersji).
Oto przykłady (dla porównania, podaję również wersje oryginalne).
1)
- w oryginale:
I had a letter from Ilse today. She says Saucy Sal has had kittens at last. I feel that I ought to be home to see about them. Likely Aunt Elizabeth will have them all drowned before I get back.
- u Grzybowskiej:
Dzisiaj dostałam list od Ilzy. Pisze, że Psotka ma nareszcie kociaki. Powinnam chyba być w domu, żeby ich dopilnować. Ciotka Elżbieta pewnie je wszystkie potopi przed moim powrotem.
- u Radwanowej:
Miałam dziś list od Ilzy. Pisze mi, że Nieznośnik jest ojcem kociąt, które wychowuje kotka Wysokiego Jana. Zapewne dlatego, żeby ich ciotka Elżbieta nie potopiła. Powinnam wracać do domu i doglądać tych kociąt.
2)
- w oryginale:
“I ought to have it, you doddering hyena,” stormed Ilse. “It’s as much mine as yours, pig! Our old barn cat is its father.”
- u Grzybowskiej:
- To ja go powinnam mieć, ty tchórzliwa hieno! - przystąpiła do ataku Ilza. - Jest w takim stopniu mój, jak i twój, ty świnio! Jego ojcem jest nasz kot.
- u Radwanowej:
- Powinnam go dostać, ty złowieszcza hieno - huknęła Ilza. - Jest ono równie dobrze moje, jak twoje, świnio! Nasza stara kotka jest matką tego kociaka, a zatem jest on bardziej mój niż twój, bo Nieznośnik jest tylko ojcem.
[tu pojawia się dodatkowa nieścisłość, bo przecież w poprzednim fragmencie była mowa o tym, że matką jest "kotka Wysokiego Jana"]
Znacie inne przykłady sytuacji, kiedy tłumacz pozwolił sobie na zbyt daleko idącą ingerencję w tekst? Mnie przychodzą na myśl jeszcze "Bracia Karamazow", którzy w przekładzie Barbary Beaupre są bardziej streszczeniem książki niż tłumaczeniem.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.