Dodany: 28.06.2008 18:33|Autor: edyta14

Książki i okolice> Pisarze> Montgomery Lucy Maud

6 osób poleca ten tekst.

Tłumaczenia ksiązek o Ani


Było ich mnóstwo. Ostatnio pojawiła się "Ania z Zielonego Wzgórza" w przekładzie Agnieszki Kuc. Czy kiedykolwiek ukazała się cała seria przetłumaczona przez jedną osobę?
Wyświetleń: 34850
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 37
Użytkownik: lucy-lotta 28.06.2008 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Było ich mnóstwo. Ostatni... | edyta14
Z tego, co wiem, nie. Nie ma tłumacza, który przetłumaczył całą serię.
Kiedyś szukając tłuamczy Aniowej serii, natknęłam się na takie nazwiska:
Ania z Zielonego Wzgórza
-Agnieszka Kuc
-Honet Roman
-Sałaciak Joanna
-Rozalia Bernsteinowa
-Jan Jackowicz
-Katarzyna Jakubiak
-Jolanta Ważbińska
-Katarzyna Zawadzka
-Ewa Łozińska – Małkiewicz

Ania z Avonlea
-Bernsteinowa Rozalia
-Jolanta Ważbińska
-Socha Ireneusz
-Jolanta Matysiak

Ania na uniwersytecie
-Zawisza-Krasucka Janina
-Andrzej Magórski
-Monika Szar
-Socha Ireneusz

Ania z Szumiących Topoli
-Kuc Agnieszka
-Anna Dorożalska, Agnieszka Kościelniak
-Ireneusz Socha

Wymarzony Dom Ani
-Fedyński Stefan
-Anna Dorożalska
-Jolanta Bartosik
-Merecz Paweł

Ania ze Złotego Brzegu
-Agnieszka Drong
-Kowalak - Bojarczuk Aleksandra
-Inka Malcher
-Jolanta Bartosik

Dolina Tęczy
-Zawisza - Krasucka Janina
-Jolanta Bartosik
-Bogusława Kaniewska

Rilla ze Złotego Brzegu
-Anna Dorożalska
-Zawisza - Krasucka Janina
-Jolanta Bartosik
-Rejs Grzegorz

Czy ktoś zna może, jakieś inne nazwiska?
Użytkownik: Akrim 28.06.2008 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego, co wiem, nie. Nie... | lucy-lotta
Mam wydanie "Ani z Szumiących Topoli" (Nasza Księgarnia, 1977), które przełożyła Aleksandra Kowalak-Bojarczuk. Z tym że jest to wydanie skrócone.. o czym dowiedziałam się dopiero przed chwilą. :)
Natomiast wydania Naszej Księgarni -
- w jednym tomie "Ania z Zielonego Wzgórza i "Ania z Avonlea" (1973) to dzieło pani Bernsteinowej,
- też w jednym tomie (1974) "Ania na uniwersytecie" i "Wymarzony dom Ani" tłumaczyła J.Zawisza-Krasucka (pierwszą) i S.Fedyński (drugą)
- również w jednym tomie (1970) "Dolina Tęczy" i "Rilla ze Złotego Brzegu" tłumaczyła J.Zawisza-Krasucka
:-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 29.06.2008 12:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam wydanie "Ani z S... | Akrim
I o ile się nie mylę, właśnie te osoby - R.Bernsteinowa, J.Zawisza-Krasucka i S.Fedyński - przekładały pierwsze polskie wydania wszystkich tomów. Moja mama ma takie 5-tomowe ("Ania z Zielonego Wzgórza", "Ania z Avonlea", "Ania na uniwersytecie", "Wymarzony dom Ani" i "Dolina Tęczy")gdzieś z końca lat 50, w miękkkich płóciennych oprawach, każdy tom w innym kolorze.
Użytkownik: edyta14 03.07.2008 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: I o ile się nie mylę, wła... | dot59Opiekun BiblioNETki
A które tłumaczenia polecacie? Mnie podobał się przekład Grzegorza Rejsa, choć zmienił on imię męża panny Kornelii (Marshalla, chyba?) na... marszałka! Podobne "przestępstwo" popełniła Janina Zawisza-Krasucka. Nie podoba mi się natomiast przekład Rozalii Bernstainowej (a fe!) i Andrzeja Magórskiego ("Ania na uniwersytecie"). Są takie archaiczne!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.07.2008 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: A które tłumaczenia polec... | edyta14
Ja jestem przywiązana do tych pierwszych - wyżej wymienionych. Archaiczny język mi nie przeszkadza i nie przeszkadzał, bo przecież akcja cyklu zaczyna się gdzieś ok. roku 1885 (liczę na poczekaniu, więc mogę się trochę mylić - ale tak czy inaczej, to ponad sto lat temu). Do "marszałka" zdążyłam się przyzwyczaić, bo "Anię" czytałam po raz pierwszy gdzieś ok.4-5 klasy podstawówki, angielskiego zaczęłam się uczyć dopiero w liceum, a potem jeszcze sporo lat upłynęło, zanim opanowałam język do tego stopnia, by móc sięgnąć po oryginał. A kiedy już się to stało, namiętnie zaczęłam tropić różnice w tekście. I przy "marszałku" doznałam lekkiego szoku, bo przez ćwierć wieku byłam przekonana, że małżonek panny Kornelii istotnie nosi taki tytuł, choć zawsze gnębiło mnie pytanie, dlaczego nie było mowy o jego karierze wojskowej czy administracyjnej ("marshal", przeważnie pisany przez jedno "l", ale chyba nie wszędzie - to nie tylko "marszałek", ale także urzędnik służby cywilnej - coś w rodzaju szeryfa). Z imionami to w ogóle jest niezłe zamieszanie, bo pani Małgorzata Linde w oryginale ma na imię Rachel ("po naszemu" musiałaby być Rachelą), Tadzio i Tola - Davy (Dawidek) i Dora (ale i w oryginale, i w tłumaczeniu jest to zdrobnienie od Teodory). Philippę przerobiono na Izę (nie mogła zostać Filipiną?), Leslie na Ewę, Kennetha na Krzysztofa. Mary pozostała w oryginalnym brzmieniu, ale za to z Mirandy (choć przecież i w polszczyźnie takie imię egzystuje), zrobiono Maniusię. Jamesów, których na Wyspie Księcia Edwarda co niemiara, potraktowano wyjątkowo niekonsekwentnie: pan Harrison i mały Donnell są po prostu Jakubami (ten drugi – póki nie dorośnie – Kubusiem lub Kubą), ale syn Ani, którego imię w oryginale zdrabniano na Jem, w tłumaczeniu jest Jimem, a wojenny podopieczny Rilli, zwany Jimsem, został Jasiem.
Użytkownik: hburdon 03.07.2008 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja jestem przywiązana do ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Wg Wikipedii na początku "Doliny Tęczy" Ania ma 49 lat; "Dolina Tęczy" zaczyna się chyba w 1914, co oznaczałoby, że Ania urodziła się w 1865, czyli pierwsza część zaczyna się około 1876.

Z Marilli zaś zrobiono Marylę, przez co ucieka nieco fakt, że Rilla po niej ma imię. :)
Użytkownik: hburdon 03.07.2008 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Wg Wikipedii na początku ... | hburdon
Tzn. nie "Doliny Tęczy" tylko "Rilli ze Złotego Brzegu", pardonne moi.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.07.2008 16:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Wg Wikipedii na początku ... | hburdon
W 1914 zaczyna się "Rilla ze Złotego Brzegu" - Rilla kończy 15 lat, Shirley chyba 17, starsze dzieci są już dorosłe. Akcja "Doliny Tęczy" jest, jeśli się nie mylę, o jakieś 9 lat wcześniejsza. Muszę zajrzeć do książek, to dokładnie posprawdzam.
Użytkownik: hburdon 04.07.2008 19:45 napisał(a):
Odpowiedź na: W 1914 zaczyna się "... | dot59Opiekun BiblioNETki
Już się poprawiłam powyżej - chodziło rzeczywiście o "Rillę".
Użytkownik: Patulenka 04.07.2008 14:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Było ich mnóstwo. Ostatni... | edyta14
Dla mnie "Ania z zielonego wzgórza" tylko w tłumaczeniu P. Rozalii Bernsteinowej. O ile się nie mylę było to pierwsze polskie tłumaczenia.
Zastanawia mnie fakt, jak możliwe jest, że ostatnie zdanie książki jest tak różnorodnie tłumaczone... Jak to się ma do oryginału? Ja pamiętam je jako: "Życie jest piękne- szepnęła Ania z zachwytem".
w innym tłumaczeniu, np. pani Kuc, mamy: "Gdy Bóg jest na niebie, bezpieczny jest świat!", hmmmm....? A są jeszcze inne, bardziej zaskakujące..
Użytkownik: hburdon 04.07.2008 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie "Ania z zie... | Patulenka
W oryginale jest:
"'God's in his heaven, all's right with the world,'" whispered Anne softly.

To cytat z "Pippa Passes" Roberta Browninga:

The year's at the spring
And day's at the morn:
Morning's at seven;
The hillside's dew-pearled;
The lark's on the wing;
The snail's on the thorn:
God's in His heaven—
All's right with the world!
Użytkownik: Celeste 05.07.2008 02:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Było ich mnóstwo. Ostatni... | edyta14
A ja zawsze czytałam to wydanie Ani obite w płócienną okładkę, wydawnictwa Nasza Księgarnia, i jak kiedyś trafiłam na jakies nowsze wydanie to musiałam się nieźle wysilić, żeby zorientować się kim jest Philippa Blake. Zdaje się że teraz tłumaczy się Anię zachowując oryginalne imiona, ale ja jakoś przywiązałam się do tych polskich. Ostatnio chciałam dokupić sobie brakujące części z serii i mimo że szukałam w kilku księgarniach nie udało mi się znaleźć egzemplarza w którym byłaby Ewa Moore czy Iza Gordon. Żałuję, tym bardziej że okładki niektórych wydań na pewno nie dorównują tym starym, do których się przyzwyczaiłam.

Jeżeli chodzi o ostatnie zdania, to mnie najbardziej intryguje zakończenie "Rilli ze Złotego Brzegu". W starym tłumaczeniu był Krzysio, w nowym jest Ken (do tego jakoś nie mogę się przekonać, wiem że oryginał to oryginał, ale i tak). W starym wydaniu kończy się tak, że Krzysio wraca z wojny, przychodzi do Rilli, widzi ją na progu i pyta "Czy to Rilla-ma-Rilla?"(ja się zorientowałam do czego nawiązuje imię!) a ona - "Tak, Ks-sysiu - odparła sepleniąc". Kiedy dowiedziałam się jak naprawdę miał na imię Krzysio poleciałam do biblioteki i zajrzałam na ostatnią stronę książki - i tam zakończenie wygląda tak: on pyta "czy to Rilla-ma-Rilla" a ona odpowiada "Tak Ken, czekałam na ciebie" (I gdzie ten romantyzm!? Powinna jeszcze dodać że pomidorowa na stole już wystygła! ;D). W związku z tym że wątek seplenienia w starym wydaniu pojawia się nie tylko ten jeden raz, zastanawiam się po pierwsze - czy tak było w oryginale czy też może tłumacz sobie coś 'dopisał'? Po drugie - czy jeżeli tak było w oryginale to jaką wadę wymowy miała Rilla, skoro po angielsku ciężko seplenić? Po trzecie - co stało się z tą wadą w nowym wydaniu? I po czwarte - jak brzmi ostatnie zdanie w oryginale? Myślę, a nawet WIEM że niektórzy (znaczące spojrzenie w strone niejakiej Hanny B.) mają łatwy dostęp do angielskich oryginałów więc może ktoś zechciałby wyjaśnić mi jak to było naprawdę :).
Użytkownik: edyta14 05.07.2008 11:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja zawsze czytałam to w... | Celeste
Co do seplenienia Rilli, to ja mam tłumaczenie Grzegorza Rejsa, w którym Ken zadaje to samo pytanie, a Rilla odpowiada: "Ocywiście".
Co do archaicznych przekładów. Czytaliście tekst Agnieszki Kuc, w którym tłumaczy dlaczego przełożyła "Anię z Zielonego Wzgórza" tak, a nie inaczej? To bardzo ciekawy tekst, znajduje się na stronie ania.wydawnictwoliterackie.pl. Kuc skrytykowała przekład Bernsteinowej; według niej jest zbyt sentymentalny i ckliwy. Podobno "Ania..." w oryginale jest pełna humoru i ironii, a nie takiej ckliwości. Czy w tamtych czasach mówiono w takim języku? Jestem za tym, by język przekładu pokazywał nam atmosferę tamtych lat.
Użytkownik: hburdon 05.07.2008 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do seplenienia Rilli, ... | edyta14
Niedawno po raz pierwszy przeczytałam "Anię z Z.W." w oryginale i - pomimo iż wychowałam się na Bernsteinowej - nie miałam poczucia, że czytam inną książkę. Nie znam tłumaczenia Agnieszki Kuc i nie wykluczam, że jest lepsze, ale też nie wydaje mi się, żeby styl Bernsteinowej tragicznie odbiegał od oryginału; choć fakt, że zdarzają się w tym tłumaczeniu błędy, niektóre - jak nieszczęsny marszałek - trudno wybaczalne.
Użytkownik: owczarnia 03.08.2009 03:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedawno po raz pierwszy ... | hburdon
Gwoli formalności - marszałek nie wyszedł spod palców Rozalii Bernsteinowej, a Stefana Fedyńskiego. Bernsteinowa tłumaczyła jedynie pierwszy i drugi tom serii o Ani :).
Użytkownik: owczarnia 02.08.2009 12:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do seplenienia Rilli, ... | edyta14
Czytałam ten wywiad i muszę powiedzieć, że takie podejście po prostu nie mieści mi się w głowie. Powieści o Ani pochodzą z początku dwudziestego wieku i język, jakim zostały napisane odpowiada swoim czasom. Rozalia Bernsteinowa tłumaczyła "Anię" w roku 1912. Życzę każdemu tłumaczowi dzisiaj, by choć zbliżył się do poziomu, jaki reprezentuje jej przekład. Uchwyciła ducha powieści, oddała całą jej magię i czar, a zarzuty o brak humoru są po prostu... śmieszne. Ania Bernsteinowej aż iskrzy, wydaje się żywa. Tymczasem współczesne przekłady są jak drewniane kloce, może właśnie dlatego, że tłumacze starają się zbytnio "unowocześnić" te książki. A ich urok leży w ich staroświeckości, w staromodnych strojach i zasadach, w ozdobnych wypowiedziach, nawet jeśli czasem wydają się dziwaczne. Chciałabym zobaczyć reakcję tych samych tłumaczy, gdyby ich zachodni koledzy zaczęli tak "unowocześniać" Bolesława Prusa czy Henryka Sienkiewicza...
Użytkownik: jetaime 11.07.2012 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam ten wywiad i mus... | owczarnia
Świetny komentarz, muszę się pod nim podpisać! Tłumaczenie to sprawa fascynująca, ale to nowoczesne podejście jest dla mnie wręcz świętokradzkie. Obecnie jestem na etapie kompletowania swojej kolekcji serii o Ani i staram się wyłapywać tylko konkretne tłumaczenia - 2 pierwsze w przekładzie pani Rozalii Bernsteinowej już mam i po prostu ZACHWYCAJĄ! Jej język to klasa, kunszt sam w sobie, a przy tym ma tyle uroku... Cudeńko.
Użytkownik: hburdon 05.07.2008 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja zawsze czytałam to w... | Celeste
Ty też masz taki dostęp, choć o tym nie wiesz. :) Fantastyczny Project Gutenberg udostępnia książki, na które amerykańskie prawa autorskie wygasły, i L. M. Montgomery na szczęście się załapuje. Tutaj na przykład jest tekst "Rilli":
http://www.gutenberg.org/dirs/etext03/rilla10.txt

A ja z dużą przyjemnością wyszukałam rzeczony fragment. :)

"Ken took the uncertain hand she held out, and looked at her. The slim Rilla of four years ago had rounded out into symmetry. He had left a school girl, and he found a woman--a woman with wonderful eyes and a dented lip, and rose-bloom cheek--a woman altogether beautiful and desirable--the woman of his dreams.

"Is it Rilla-my-Rilla?" he asked, meaningly.

Emotion shook Rilla from head to foot. Joy--happiness--sorrow--fear--every passion that had wrung her heart in those four long years seemed to surge up in her soul for a moment as the deeps of being were stirred. She had tried to speak; at first voice would not come. Then--"Yeth," said Rilla."

Ooo, rozrzewniłam się. :) Ja też mam słabość do starego tłumaczenia, Ken kojarzy mi się z Barbie!
Użytkownik: Celeste 05.07.2008 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ty też masz taki dostęp, ... | hburdon
Och :)
No dobrze, czuję się uspokojona że jednak jest romantycznie.

Tak, Kenneth jest do przyjęcia ale Kena mnie też Barbie skutecznie obrzydziła. A Krzysztof to przecież takie ładne imię, prawda? ;)
Użytkownik: hburdon 05.07.2008 15:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Och :) No dobrze, czuję ... | Celeste
Najpiękniejsze. :)
Użytkownik: edyta14 08.07.2008 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpiękniejsze. :) | hburdon
Byłam dzisiaj w księgarni i zajrzałam do serii z Wydawnictwa Literackiego. I wiecie, co? "Pani marszałkowa Elliot" zniknęła, ustępując miejsca "pani Marshallowej". Tyle, że w starym przekładzie. Można tak poprawiać tłumacza?
Użytkownik: Celeste 08.07.2008 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Byłam dzisiaj w księgarni... | edyta14
A to nie jest tak że te z Wydawnictwa Literackiego są własnie tłumaczone na nowo? Bo jak narazie to 'stare' imiona zdaje sie można znaleźć tylko w książkach wydawnictwa Nasza Księgarnia, ale nie wiem bo jeszcze nie znalazłam, tylko ktoś mi tak mówił.
A jeśli nie to może poprostu zdecydowali się poprawić ten błąd 'rzeczowy' i zliwkwidować marszałka który wcale nie był marszałkiem?
Użytkownik: edyta14 09.07.2008 11:48 napisał(a):
Odpowiedź na: A to nie jest tak że te z... | Celeste
Nowe tłumaczenie dotyczy przede wszystkim "Ani z Zielonego Wzgórza". Zajrzyjcie ania.wydawnictwoliterackie.pl. W tym roku odbywały się przecież obchody z okazji stulecia wydania pierwszej części. Jednak nie wszystkie książki z Wydawnictwa Literackiego są na nowo przetłumaczone. "Ania z Avonlea" jest w tłumaczeniu Bernsteinowej (ale, o ile się nie mylę, zmieniono trochę jej tłumaczenie, np. wprowadzono zamiast Janki - Jane), widziałam też przekład Zawiszy-Krasuckiej.
Wiecie, że w książkach tego wydawnictwa zamiast Olesia i Alfonsa pojawiają się Alec i Alonzo? Albo Filippa Gordon to Philippa?
Użytkownik: Celeste 10.07.2008 00:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowe tłumaczenie dotyczy ... | edyta14
Ojej, ja już się nie mogę połapać :) W moim płóciennym starym wydaniu jest Izabella Gordon a jej konkurenci to Alek i Alonzo i wszystkie inne tłumaczenia są dla mnie 'nowe'.
Co więcej, mam głupie wrażenie że każdy egzemplarz tej książki który zdejmę z półki w księgarni będzie miał zupełnie inne imiona, bo dziś widziałam w "Dolinie Tęczy" Wydawnictwa Literackiego (które równocześnie obfitowało w różne Leslie i Philippy) 'Marysię Vance', podczas gdy w starym tłumaczeniu, w którym tłumaczyło się imiona na polski, ta dziewczynka ma na imię 'Mary'. I zawsze tak jest - jak już zamienią Izę na Philippe, Ewę na Leslie i Małgorzatę na Rachelę, to nagle okazuje się że zamienili też Kapitana Jima na Kapitana Jakuba i burzy się moje całe wyobrażenie o tym tłumaczeniu. Przeraża mnie to :)
Użytkownik: McAgnes 10.07.2008 02:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojej, ja już się nie mogę... | Celeste
Nabrałam przez tę dyskusję ochoty na odświeżenie sobie Ani - ale z tego co widzę wyżej, będę musiała poszukać tych wydań w płóciennej oprawie właśnie, pierwsze czytanie utrwaliło we mnie Mary i nie chcę Marysi Vance.
Użytkownik: jakozak 10.07.2008 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nabrałam przez tę dyskusj... | McAgnes
[artykuł niedostępny]
Użytkownik: McAgnes 10.07.2008 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: [artykuł niedostępny] | jakozak
He, he, dziękuję za info, ale odrobinkę za daleko... :)
Użytkownik: Vemona 06.02.2009 14:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojej, ja już się nie mogę... | Celeste
Ja zauważyłam nie tylko takie zmiany, wychowana na tłumaczeniu Bernsteinowej, w nowym wydaniu "Ani na Uniwersytecie" w przekładzie Moniki Szar znajduję Dom Echa zamiast Chatki Ech, a nawet Nawiedzony Las zamiast Lasu Duchów.
Nie ukrywam, że gryzą mnie te zmiany okropnie, zupełnie zmieniając magiczny charakter nazw nadawanych przez Anię.
Użytkownik: inaise 09.07.2008 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Było ich mnóstwo. Ostatni... | edyta14
Myślę sobie, że gdybym teraz czytała Anię po raz pierwszy, mogłyby mnie drażnić polskie imiona na Wyspie Księcia Edwarda.
Ale kiedy miałam lat 11, dzięki temu wszyscy bohaterowie wydawali mi się tacy bliscy. :)

A co do tłumaczeń, kojarzy mi się tylko taki sławny cytat z Woltera: "tłumaczenia są jak kobiety - wierne nie są piękne, a piękne nie są wierne" (o ile w przypadku tłumaczeń się zgadzam, o tyle w przypadku kobiet absolutnie nie! ale nie o tym dyskusja :D).
Użytkownik: edyta14 10.07.2008 10:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę sobie, że gdybym te... | inaise
Wiecie, że w "Wymarzonym domu Ani" ta sama postać nazywana jest raz Jasiem (Irvingiem), a innym razem Pawłem? Tłumacze chyba nie bardzo się przyłożyli...
Użytkownik: Celeste 10.07.2008 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiecie, że w "Wymarz... | edyta14
No właśnie, kiedyś przeczytałam to tłumaczenie całe i też byłam na to zła, ale już zdążyłam zapomnieć ;)
Użytkownik: inaise 10.07.2008 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiecie, że w "Wymarz... | edyta14
To też trochę winy edytora/korektora - powinien chyba to wyłapać. :) A w którym tłumaczeniu tak jest?
Użytkownik: edyta14 11.07.2008 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: To też trochę winy edytor... | inaise
Pawła Merecza, Stefana Fedyńskiego. O innych nie słyszałam. Ale dlaczego dwóch tłumaczy zrobiło ten sam błąd?
Użytkownik: kawiarka 06.02.2009 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Pawła Merecza, Stefana Fe... | edyta14
No właśnie dlatego, że było ich za dużo ;)
Użytkownik: Pingwinek 05.08.2014 03:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiecie, że w "Wymarz... | edyta14
No właśnie, też mnie to uderzyło. W końcu pomyślałam, że to pewnie ja zgłupiałam. Jednak nie!
Użytkownik: Konciaknet 16.09.2014 08:44 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, też mnie to u... | Pingwinek
Mnie przydarzyła się taka sama sytuacja.
Użytkownik: visia 10.08.2009 19:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Było ich mnóstwo. Ostatni... | edyta14
Co do chwalonego przez wiele biblionetkowiczek przekładu Bernsteinowej Ja też się na nim wychowałam i jego język jest piękny i naturalny, co nie zmienia faktu, że tłumaczka z powodu ignorancji strzelała straszne gafy. Na przykład w epizodzie gdy Tadzio naśmiewa się z łysego pana Harrisona, w książce wspomniana jest tajemnicza historia "o Elizie i niedźwiedziach". Kiedy to czytałam jakoo dziewczynka, zachodziłam w głowę, o co chodzi. Tymczasem jest to po prostu nawiązanie do biblijnej historiii o proroku Elizeuszu, z którego łysiny naigrywały się dzieci, i które prorok ukarał zsyłając na nie niedźwiedzie. Tak więc historyjka była dość pouczająca i dowcipna w tym kontekście. A przekład straszny. Jednak obecnie takie wpadki tłumaczki po prostu mnie bawią.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: