Addie Bundren przez dziesięć dni nie wstaje z łóżka, a kiedy widzi, że najstarszy syn zbił trumnę, umiera. Mąż i dzieci planują pochować nieboszczkę w jej rodzinnym mieście. Kładą więc zwłoki na wozie, zaprzęgają muły i wyruszają w stronę Jefferson. Sądzą, że podróż potrwa krótko, jednak wszystko jakby sprzysięga się przeciwko nim: leje deszcz, wzrasta poziom wody w rzece, przez którą muszą się przeprawić, most ulega zniszczeniu. Pomimo przeszkód uparcie dążą do celu, ignorując coraz brzydszy zapach dobiegający z trumny. To znaczy nie wszyscy ignorują, niektórzy z czasem zaczynają wątpić w sens wyprawy i chcą zostawić Addie gdziekolwiek. „Bogu by należało podziękować, jakby nas od niej uwolnił” – myśli jeden z członków rodziny. Jednak kiedy trumnie grozi zniszczenie, Klejnot, średni z synów, z poświęceniem ją ratuje. I wędrują dalej, w towarzystwie coraz większej liczby sępów...
Spotkani po drodze ludzie próbują pomóc Bundrenom, dają rozsądne rady, tyle że oni nie chcą rozsądku, chcą za wszelką cenę dotrzymać obietnicy danej umierającej. Są odporni na krytykę i głusi na logiczne argumenty. Nieboszczka nauczyła ich, że „oszustwo należy do tych rzeczy, że już od nich nic nie może być gorsze lub ważniejsze, nawet nędza”, i tego się trzymają. Są to biedni, zacofani farmerzy, urodzeni na południu Ameryki w fikcyjnym hrabstwie Yoknapawpha. Anse, świeżo upieczony wdowiec, od zawsze stroni od pracy i sądzi, że jeśli się spoci, to umrze. Jest obłudny, niezdolny do troski o dzieci, skąpi nawet na lekarza. Wszystkie jego dzieci są stanu wolnego, choć najstarsi Cash i Darl dobiegają już trzydziestki, a siedemnastoletnia Dewey Dell zaszła w ciążę. Biologicznym ojcem Klejnota jest pastor, o czym Anse nie wie. Darl sprawia wrażenie najrozsądniejszego z tej gromadki, jednak potem jego zachowanie staje się zaskakujące i mocno dwuznaczne. Najmłodsze dziecko, Vardaman, wykazuje oznaki choroby psychicznej – myśli, że matka zmieniła się w rybę.
Do opowiedzenia o ostatniej podróży pani Bundren William Faulkner wykorzystuje wielu narratorów, wśród których są nie tylko członkowie jej rodziny, ale też sąsiedzi, lekarz, pastor, spotkani po drodze ludzie. Narratorzy ci z jednej strony wyrażają się prymitywnie i chaotycznie, z drugiej umieją używać metafor i obrazowo, poetycko opisać rzeczywistość. Dewey Dell myśli na przykład tak: „A Cash jakby piłował na deski te gorące, smutne dni i przybijał je do czegoś gwoździami”. Umierającą matkę Darl opisuje w ten sposób: „Reszta uchodzącego życia jakby wsiąkała jej w oczy, naglące, nieujarzmione”. Ktoś stwierdza: „Ale nie jestem ja taki pewny, czy człowiek ma prawo powiedzieć, co jest zwariowane, a co nie. Tak jakby w każdym siedział ktoś, kto robi rzeczy, co się nie mieszczą w normalności i w nienormalności”, a ktoś: „Żeby usnąć w obcym pokoju, trzeba wszystko ze siebie wyrzucić. A zanim się wszystko wyrzuci, jest się sobą. A kiedy już wszystko wyrzuciłeś, nie ma cię. A kiedy napełni cię sen, nigdy cię nie było”. W „Kiedy umieram” można znaleźć mnóstwo ciekawych cytatów, bo wszyscy narratorzy są postaciami myślącymi, żywo reagującymi na otoczenie.
Autor nie stroni od tworzenia brutalnych scen. Opisuje przerażającą walkę Bundrenów z żywiołami, okrutne traktowanie rannego Casha, znęcanie się nad zwierzętami. Pisze o biedzie, śmierci, próbach usunięcia ciąży, dotrzymywaniu obietnic. Udaje mu się wykreować bohaterów bardzo niejednoznacznych, budzących mieszane uczucia i zachowujących się w sposób trudny do przewidzenia. Czy Anse kochał swoją żonę? Z jednej strony z maniackim uporem dąży do spełnienia danego jej przyrzeczenia, z drugiej traktował ją jak woła roboczego, a w dniu jej pogrzebu zachowuje się w sposób, który stawia tę miłość pod znakiem zapytania. Czy kocha dzieci? Chyba nie, bo nie przejmuje się, że tracą zdrowie fizyczne bądź psychiczne, poza tym bez skrupułów potrafi odebrać im to, co mają najcenniejszego. Czy Bundrenowie są szaleni? Czy wioząc rozkładające się zwłoki, bezczeszczą je czy też okazują Addie szacunek? Czy nie ma racji postać, która mówi, że „szacunek szacunkiem, a kobiecie, co już cztery dni leży w trumnie, najlepiej można go okazać, jak się ją jak najprędzej pochowa”? Podobnych pytań można by stawiać mnóstwo. Czyta się tę powieść z najróżniejszymi uczuciami: ciekawością, podziwem, niedowierzaniem, przerażeniem, a niekiedy, niestety, ze znużeniem, gdyż proza Faulknera nie należy do najłatwiejszych.
---
Cytaty pochodzą z
Kiedy umieram (
Faulkner William)
w przekładzie Ewy Życieńskiej
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.