Dodany: 17.08.2018 12:01|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Siła czy moc czy BULLSHIT (I) - Wstępy i inne podstępy


---------------------------------------------------
UWAGA TECHNICZNA DLA CENZORÓW:
Na s.4. mamy info techniczne oraz tekst zaczynający się majuskułami "WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE" a kończący intrygującą zniechętą - a może straszakiem - "Cytowanie fragmentów, z wyjątkiem cytatów w artykułach i przeglądach krytycznych, jest możliwe jedynie na podstawie pisemnej zgody Wydawcy." [4], co od razu ustawia książkę w rzędzie tych, które boją się rzeczowej krytyki. Poszperałem trochę i znalazłem tekst nt. prawa cytatu: https://prawokultury.pl/kurs/prawo-cytatu
Wniosek nastepujący: to, że wydawca napisał sobie takie zdanie nie ma żadnej mocy prawnej. No a poza tym - tekst niniejszy jak najbardziej jest pracą krytyczną.
---------------------------------------------------
Oznaczenia: Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Kwestia przypisów i odnośników - jest to dziwnie rozwiązane, ponieważ przypisy są zebrane nie na końcu książki, tylko po głównej treści, przed dodatkami. Poprzedzają bibliografię i często trzeba "nawlekać łańcuszek", aby dojść do rzeczywistego źródła. Sam styl/rzetelność przypisów został przeze mnie skomentowany przy okazji niektórych cytatów poniżej.

---------------------------------------------------
PROLOG
Na analizowaną tu książkę Siła czy moc: Ukryte determinanty ludzkiego zachowania (Hawkins David R.) (a raczej zdjęcie jej okładki) trafiłem na wallu znajomej osoby - początkowo skojarzenie miałem z Hawkingiem, ewentualnie Harris Sam , ale sprawdziłem sobie autora i pierwsza informacja załączyła alarm detektora bzdetu (bullshit detector) - Hawkins napisał coś wspólnie z Pauling Linus, słynnym chemikiem, który zapadł na chorobę noblistów (więcej o tym tu: https://gadzetomania.pl/7019,witamina-c-i-choroba-noblistow ) i odleciał do krainy altmedu na pastylce witaminy C wielkości arbuza. Poszperałem i znalazłem parę innych kontrowersji, którymi nie omieszkałem podzielić się pod postem z okładką "Siły czy mocy" - wywołało to dość alergiczną reakcję (nie będę się nad tym rozwodził) i perswazje dot. przeczytania książki "aby wyrobić sobie własne zdanie, zamiast czytać kłamstwa w internetach", przy czym dowiedziałem się, że mój brak zaufania do dzieła osoby o wątpliwej reputacji to ZUO i "skąd u ciebie ta negatywna postawa, aby wszystko kwestionować" (choć w dalszej rozmowie twierdzono, jakoby "wszystko to było udowodnione naukowo"). Aby nie przedłużać: zamówiłem do czytania egzemplarz "Siły czy mocy" w bbtece, a w oczekiwaniu na nią poczyniłem obszerną i wielowątkową kwerendę nt. samego Mistrza. Efektem są 3 czytatki (ze względu na obfitość materiału i obszerność komentarzy): dwie dotyczą samej książki, ostatnia to ekstrakt z różnych źródeł i kompendium weryfikacji legendy Hawkinsa (tudzież jego idei, nauk i metod badawczych). Zapraszam do czytania i komentowania (trochę już się zadziało tu: nota wydawcy ).

---------------------------------------------------
Na początku mamy już feerię wstępów: Słowo od polskiego Wydawcy, potem Słowo wstępne (od wydawcy oryginału), Przedmowa (od autora) oraz jeszcze Wstęp! Czytatka nr (I) skupia się na tych właśnie rozdziałach. Dalej starałem się bardziej filtrować materiał.

"Dzięki tej książce będziesz w stanie uniknąć błędów, rozpoznać prawdę i fałsz, a w konsekwencji - osiągnąć harmonijne życie, przepełnione radością i spokojem. Czary mary? Nic bardziej mylnego, ponieważ metoda tu opisana wykorzystuje doskonałe i niezawodne w swych wskazaniach narzędzie - ludzkie ciało."[Siła czy moc: Ukryte determinanty ludzkiego zachowania (Hawkins David R.): s.9.]
Ukryte założenie (o "nieomylności ciała") już pokazuje kierunek ezoteryczny. Górnolotna bzdura - brak treści.

"Kierowałam się wiarą w najlepsze intencje Autora, w jego głębokie poczucie słuszności i wewnętrzną gotowość dokonania takiego przekazu, a także przekonaniem do stosowanych przez niego metod. Mimo że książka odwołuje się do naukowych badań i eksperymentów, a także wymaga odpowiedniego skupienia, czyta się ją z przyjemnością (...)"[ibid.s.10]
Czy książka i cała metoda Hawkinsa opiera się na badaniach i eksperymentach - tu jest problem, szerzej o tym jest w czytatce o samym autorze, ale dość powiedzieć, że jest to po postu kłamstwo i pobożne życzenia; prócz tego - czyż poczucie słuszności ma wystarczyć? No i ostatecznie: nie, nie czyta się przyjemnie. Lektura wymagała ode mnie wiele samozaparcia i chwil oddechu przy czymś kojącym.

"Każdy, kto jej [książki] dotknął, otwierał się na jej przesłanie. Wszyscy zgodnie podkreślali, że ich życie się zmieniło. (...) dzieło Hawkinsa robi głębokie wrażenie na wszystkich - bez względu na to, jakie mają przygotowanie i jakie mają doświadczenia - ponieważ rozumienie jego książki nie zachodzi na poziomie intelektualnym."[ibid.s.10]
Straszenie pozytywne - brzmi, jak obietnica psychomanipulacji.

"WYOBRAŹ SOBIE - CO BY BYŁO gdybyś miał dostęp do prostych odpowiedzi tak-lub-nie na każde pytanie, które chciałbyś zadać? Uderzająco prawdziwe odpowiedzi. Na [kursywą:] każde pytanie.
Zastanów się nad tym." [ibid.s.11]
To by było straszne. Ale pytań o obiektywnych i niezmiennych odp. jest niewiele. Inne przykłady: "Kandydat X uczciwie zamierza spełnić swoje przedwyborcze obietnice (T/N)." , "Państwo X naprawdę dąży do obalenia demokracji.", "Ta ustawa faktycznie broni praw obywateli." [ibid.s.11]
Później okaże się, że odpowiedź jednak nie na KAŻDE pytanie jest możliwa. Poza tym - to, co dla jednego może być "dobre", dla innego będzie "złe". To jest pole do popisu nad relatywnością dobra i zła, nad mętnością potocznego rozumienia i ogólnie dotknięcie poletka filozoficznego, na którym wciąż trwają walki, a Hawkins uważa, że je zaorał, obsiał i zaprasza do żniw.

[[INFO]] Tutaj nagle następuje wolta, wnosząca pseudonaukową (tu: udającą naukową) podbudowę języka fałszywych założeń:
"Badania nad kinezjologią po raz pierwszy zwróciły uwag naukowców w drugiej połowie ubiegłego wieku dzięki pracy dr. Georga Goodhearta. Zapoczątkował on specjalność, którą nazwał "Kinezjologią stosowaną", po tym, jak odkrył, że dobroczynne bodźce fizyczne - na przykład korzystne suplementy odżywcze - zwiększały siłę pewnych mięśni używanych jako wskaźnikowe, podczas gdy nieprzyjazne bodźce sprawiały, że mięśnie te nagle słabły. Na tej podstawie powstał wniosek, że na poziomie znacznie poniżej pojęciowej świadomości ciało "wiedziało", i było w stanie zasygnalizować to w teście mięśniowym, co było dla niego dobre, a co złe. Klasyczny przykład, cytowany później w pracy, polegał na zaobserwowanym powszechnie osłabieniu mięśni wskaźnikowych wskutek obecności sztucznego słodzika; te same zaś mięśnie ulegały wzmocnieniu w obecności zdrowych i naturalnych [!] suplementów."[ibid.s.12]
Rzecz do sprawdzenia -> polska wiki tego nie rozróżnia (sic! - nawet jednym z "linków zewnętrznych" jest kierowanie do Hawkinsa!), ale na angielskiej mamy " This article is about the scientific study of human movement. For the alternative medicine technique, see Applied kinesiology." Więcej o tym w czytatce o samym Hawkinsie.
UWAGA: istotna informacja do "pracy dr. Georga Goodhearta", do której poczyniony jest odnośnik - to jest "privately published" - trochę dziwne jak na "naukowe". Sam opis "odkrywania" przypomina analogiczne, dot. homeopatii. Może to kalka?

"[Dr John Diamond odkrył później, że reakcja dotyczy też] pozytywnych lub negatywnych bodźców fizycznych oraz [kursywą:] emocjonalnych i intelektualnych. Uśmiech zatem sprawi, że test da efekt wzmocnienia (mięśnia - przyp.), zaś słowa "nienawidzę cię" osłabią go.[??]"[ibid.s.13]
No to szybko przeszliśmy od stwierdzeń ocierających się o naukę (a przynajmniej odnoszących się - nieistotne, czy zgodnie z badaniami) do sfery duchowości i parapsychologii. Ale dalej jest jeszcze lepiej - sam opis osławionego "testu kinezjologicznego" czyli "KALIBRACJI" (to bardzo istotne, bo w głównej części książki wciąż jest mowa o tym, że coś "kalibruje na tyle i tyle", dodatkowo "każde zdanie książki zostało skalibrowane" i tak samo postąpiono z każdym rozdziałem):

[[INFO]] nie chce mi się przepisywać fragmentu dot. "testu kinezjologicznego" - tutaj można obejrzeć sobie go w wykonaniu samego Autora: virgobooks.pl/modules/blockblog/blockblog-post.php?post_id=100 albo www.youtube.com/watch?v=Q_WUH8VvMGM
Nie mogę wyjść z podziwu i konsternacji, że ktokolwiek może uwierzyć w wymierność tego bzdurnego "testu". Naprawdę istnieją ludzie, którym nie zapala się czerwona lampka, gdy widzą tak ordynarne i prymitywne oszustwo? I to ma dowodzić enigmatycznych "prawd absolutnych" i łączyć z ezoteryczną magiczną "bazą danych" z kosmosu - żal mi naiwnych, dających się nabierać temu szarlatanowi. Zaś największym dowodem na "prawdziwość" jest to, że zrobili tych testów "miliony" - i już! Brak zewnętrznej metody weryfikacji funkcjonowania testu - rzekomo to "zbyt techniczne".
Dalej: "Wyniki (...) był przewidywalne, powtarzalne i uniwersalne. Działo się tak nawet wtedy, gdy nie istniało żadne racjonalne połączenie pomiędzy bodźcem a reakcją. (...) "hard rock" czy "metal" (...) dawały ogólnie słaby wynik. (...) Zostało ustalone, że badani nie musieli być świadomie zaznajomieni z testowaną substancją (czy zagadnieniem). [dalej o badaniu "metodą podwójnie ślepej próby itp. oraz reakcjach na nieoznaczone koperty ze sztucznym słodzikiem]"[ibid.s.14]
No więc NIE! Badania rzetelne, przeprowadzone niezależnie, dowodzą czegoś wręcz przeciwnego - więcej o tym w czytatce o samym Hawkinsie.

"To, co tutaj zadziałało, wydaje się być formą zbiorowej świadomości - [kursywą:] Ducha świata (Spiritus mundi) - lub, jak nazywa to Hawkins wzorując się na Jungu, "bazą danych świadomości". [będzie o tym więcej na s.207.] Zjawisko, jakie powszechnie jest dostrzegane wśród zbiorowości innych zwierząt społecznych - na mocy którego ryby pływające na jednym krańcu ławicy błyskawicznie zawrócą, gdy pozostałe z nich, pół kilometra dalej, umykają przed drapieżnikiem (...)."[??][ibid.s.15]
No i znowu NIE - chyba wydawca nie widział nigdy filmu z nagraniem zachowania takiej ławicy, no a poza tym jednak drapieżniki nie wymarły z głodu z powodu niemożności pokonania "rybiej bazy danych świadomości" - no chyba, że umieją ją zhackować ;)

"Dysponujemy bowiem zbyt wieloma udokumentowanymi przykładami jednostek mających bezpośrednią styczność z informacją uzyskaną osobiście od nieznanych, oddalonych osób, żeby zaprzeczyć, że istnieją formy posiadanej wspólnie wiedzy, inne, niż te uzyskane przez racjonalną świadomość.[??] (...) ta sama iskra wewnętrznej subracjonalnej mądrości która potrafi rozróżnić to, co zdrowe od niezdrowego, może także rozróżnić prawdę od fałszu. (...) Czy ludzki mózg jest na pewnym pierwotnym poziomie cudownym komputerem, połączonym z uniwersalnym polem energii, który wie znacznie więcej, niż wie, że wie?"[ibid.s.15]
Znaczniki proponowane przeze mnie: [??][B][??][B] - "fakty" nie do odparcia, myślenie życzeniowe, efekt potwierdzenia, no bo przecież na pewno jakaś myśl, na którą wpadłem, jest dobrym wyjaśnieniem, bo mi pasuje do "danych". A wszystko to w sosie ezoteryczno - new age'owym, ów charakterystyczny bełkot nt. "niepoznanych a ukrytych nieograniczonych możliwości" - szkoda, że brak nawiązania do "korzystania z 10% mózgu" - chociaż jeśli chodzi o tych, którzy wierzą w te bzdury, to może i 10% użycie mózgu nie przekracza...

"Przez 20 lat wykonywania podobnych kalibracji, Hawkins był stanie przeanalizować pełne spektrum poziomów ludzkiej świadomości, rozwijając fascynującą[!] mapę geografii doświadczeń człowieka. Ta "anatomia świadomości" oddaje kształt całej ludzkiej kondycji, pozwalając na wykonanie obszernej analizy emocjonalnego i duchowego rozwoju jednostek, społeczeństw i rasy ludzkiej w ogóle."[ibid.s.16]
Niezła arogancja! A teraz wyobraźmy sobie "doktora" i jego zespół, jak latami machają tymi rękami, arbitralnie twierdząc, że coś daje "silną" albo "słabą" reakcję (niezależnie od relaksacji mięśni i elementarnego zdrowego rozsądku), że spełnia to wydumane obostrzenia, a nie jest po prostu humbugiem - Hawkins COŚ stwierdził i wszyscy mają uwierzyć.

Od teraz mamy już teksty samego Miszcza (czyli Przedmowa a potem Wstęp).

[B]"(...)zjawisko [test kinezjologiczny] może być wykorzystywane do wykalibrowania poziomów ludzkiej świadomości; pojawia się arbitralna skala logarytmiczna, która układa w hierarchicznym, warstwowym porządku względną moc poziomów świadomości we wszystkich dziedzinach ludzkiego doświadczenia. Rezultatem wyczerpujących badań jest dokładna skala świadomości, zawierająca numery od 1 do 1000, na której umieszczany jest stopień mocy wszystkich możliwych poziomów ludzkiej uważności."[ibid.s.18]
No więc właśnie - to są zupełne androny. Hawkins przez większość książki daje sygnały, że NIE ROZUMIE logarytmów, czego ostateczny i pewny dowód jest na stronie 252. i w Siła czy moc czy BULLSHIT (II cz.1.) - Kit silny czy mocny szeroko to omawiam. Osoby wyczulone na wciskanie kitu mogą znaleźć tu kilka słów-kluczy: "pojawia się" skala, brak odpowiedzi na pytanie dlaczego w ogóle mają istnieć jakieś poziomy świadomości? To jest czysta ezoteryka - takie treści każdy obdarzony wyobraźnią (Hawkins ma jej w nadmiarze) potrafi sobie wymyślić, a ci najlepsi potrafią sklecić nawet książki, w które uwierzą ludzie na całym świecie.

"W niniejszej książce kalibracja poziomów świadomości została przebadana z perspektywy aktualnych odkryć zaawansowanej fizyki teoretycznej i nieliniowej dynamiki [kursywą:] teorii chaosu[!]. Mamy podstawy sądzić, że wykalibrowane poziomy reprezentują potężne[!] [kursywą:] pola atraktorowe istniejące w obszarze samej świadomości, które determinują ludzkie życie, ustalając treść, znaczenie i wartość, i, co najważniejsze, służą jako energie[!] porządkujące rozległe schematy ludzkich zachowań.
Ta stratyfikacja pól atraktorowych, która odpowiada poszczególnym stanom świadomości, niesie ze sobą całkiem nowy paradygmat pozwalający reinterpretować całe ludzkie doświadczenie ukształtowane w czasie."[ibid.s.19]
Absolutny bełkot, właśnie o takiego typu nadużyciach (semantycznych głównie) traktuje książka Modne bzdury: O nadużyciach nauki popełnianych przez postmodernistycznych intelektualistów (Sokal Alan, Bricmont Jean) (przypominam stojący za ideą tej książki prześmiewczy artykuł, znany jako Sokal Hoax, o tytule "Przekroczyć granice: ku hermeneutyce transformatywnej grawitacji kwantowej", gdzie w celowy sposób błędnie stosuje się trudne słowa i odwołuje do trudnych teorii z zakresu nauk ścisłych).
Uwaga ogólna do "nieliniowości": przekształcenie nazywamy liniowym, gdy jest możliwe do przedstawienia w postaci kombinacji równań liniowych, tj. takich, które mają postać f(x)=ax+b, jest to szczególny przypadek równania algebraicznego, dla którego f(x)=a[0]+a[1]*x+a[2]*x^2+...+a[n]*x^n. I tak f(x)=sin x jest równaniem nieliniowym, jakkolwiek jest funkcją regularną, bardzo dobrze przybliżalną za pomocą szeregu równań algebraicznych. Polecam: https://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_r%C3%B3wn​a%C5%84_liniowych Dla "dynamicznych układów nieliniowych" polecam: https://pl.wikipedia.org/wiki/R%C3%B3wnanie_r%C3%B​3%C5%BCniczkowe , przy czym teoria większości z nich powstawała już w wieku XVIII, a dzięki komputerom ich "rozwiązywalność" poszła mocno do przodu (teoria za tym stojąca nosi nazwę metod obliczeniowych optymalizacji - dla równań różniczkowych cząstkowych).

"(...)uświadomienie sobie, że można poznać wszystko (...) początkowo wywołuje wstrząs paradygmatowy[!]. Taka reakcja na ogół bierze się ze zrozumienia nielokalności, bezosobowości i uniwersalności samej świadomości; (...)"[ibid.s.20]
...albo wstrząs brzucha - ze śmiechu. Co za bełkot!

Teraz bardzo istotny fragment ze względu na styl manipulacji, charakterystyczny dla Hawkinsa:
[??]"Pomimo naszego braku zaufania do uproszczeń [naprawdę?], możemy dostrzec dwie ogólne grupy ludzi na świecie: wierzących i niewierzących [wiara jest pojęciem relatywnym - więc tu jest użyte poza standardowym funkcjonowaniem w języku, własna definicja Hawkinsa - po raz kolejny]. Dla niewierzących wszystko jest nieprawdą, dopóki nie zostanie dowiedzione [?? - nie, po prostu coś innego jest prawdą!]; dla wierzących wszystko [sic!], co wypowiedziane w dobrej wierze [sic!!!] jest uznawane za prawdziwe, dopóki nie dowiedzie się, że jest inaczej. Pesymistyczna pozycja cynicznego sceptycyzmu [B] wywodzi się ze strachu, podczas gdy bardziej optymistyczna postawa przyjmowania informacji bierze się z pewności siebie [??]. Obydwa podejścia są skuteczne, każde ma swoje plusy i minusy. Dlatego też stanąłem przed problemem przedstawienia moich danych w taki sposób, aby usatysfakcjonował każde ze stanowisk."[ibid.s.20]
Czyli - co by nie było, ja mam rację; charakterystyczne wykręcanie dowodzenia, olanie onus probandi, przy czym za każdym razem dowodzenie stoi po stronie przeciwnej do Hawkinsa. No i w jaki sposób kwestionowanie jakiegoś kuriozalnego stwierdzenia jest PESYMISTYCZNE?

[B] "Książka ta jest więc napisana w stylu oksymoronicznym w tym sensie, że jest przystępna zarówno dla tak zwanego "lewo-" jak i "prawo-półkulowego" rozumienia. W rzeczy samej, poznajemy rzeczy poprzez całościowe wzorce rozpoznania. Najprostszym sposobem na uchwycenie całkowicie nowej koncepcji jest jej znajomość. Taki rodzaj rozumienia jest wspierany przez "zamknięcie", charakteryzujące styl pisania. Zamiast stosowania rzadkich przymiotników czy przykładów aby wyrazić myśli, wykładane są całe koncepcje uzupełniane poprzez powtórzenie. Myśl jest wtedy "dokończona" a umysł spokojny.
(...) pomysł zaczynania od Rozdziału I i nieprzerwanego czytania do samego końca jest ustalony wyłącznie dla lewej półkuli mózgowej. Jest to przyziemna droga fizyki newtonowskiej, opierającej się na ograniczonej i ograniczającej wizji świata, w którym wszystkie wydarzenia rzekomo zachodzą w sekwencji A->B->C."[ibid.s.21]
Nagromadzenie BZDETU w powyższym, króciutkim fragmencie, powoduje, że ręce mi opadają (co może być znamienne w kontekście tzw. "kalibrowania", polegającego na ocenie [prawdziwości] KAŻDEGO zagadnienia poprzez naciskanie ręką badacza ręki badanego). Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać - i jest to pewnie efekt "zmiany paradygmatu", o którym napisano w książce. Nie ma "lewo-" ani "prawo-półkulowego" rozumienia - to jest MIT pseudomedyczny. Co do "stosowania rzadkich przymiotników" to fragment wyżej ze strony 20. jest dowodem, że Hawkins lubi i umie zaciemniać przekaz, czaruje i onieśmiela czytelnika. Znalazłem nawet na to funkcjonujące określenie - enigmatyzacja. Znamienne jest też stosowanie inwektyw i obraźliwych sformułowań wobec "niewierzących", tych od "drogi fizyki newtonowskiej" (które to określenie jest znowu jakimś tworem wyobraźni Hawkinsa, za którym stoi znalezienie "złego innego").

"Nasz szerszy i o wiele bardziej wszechstronny pogląd opiera się nie tylko na esencji zawartej w zaawansowanej fizyce, matematyce i teorii nieliniowej[!], ale również na intuicyjnych przeczuciach [sic!] które mogą być doświadczalnie uprawomocnione przez każdego."[ibid.s.20]
Co tu właściwie napisano?? Po pierwsze - twierdzić arogancko i samochwalnie każdy może byle co; po drugie - druga część zdania jest BEZPIECZNIKIEM (to istotne w kontekście dalszych treści) przed próbami weryfikacji czy krytyki twierdzeń Hawkinsa - zawsze może stwierdzić, że fizyka, matematyka i w ogólności metoda naukowa akurat w danym miejscu się "nie sprawdza", bo nauka nie ma intuicji.
Aha - a propos "nieliniowości" - tak odsądzana od czci i wiary fizyka newtonowska jak najbardziej zawiera w swej teorii równania nieliniowe, np.: energia kinetyczna Ek=(mv^2)/2

"Ogólnie mówiąc, wyzwanie stojące przed prezentacją tego materiału leży w paradoksie pojmowania nielinearnych koncepcji w linearnych konstrukcjach, zdanie-po-zdaniu."[ibid.s.20]
Sprzeczne z konstrukcją języka; a poza tym to nieprawda, nielinearność (przynajmniej w ogólnie przyjętym w naukach ścisłych rozumieniu) oznacza coś zupełnie innego, niż sądzi Hawkins, czym po prostu dowodzi swojej ignorancji i skłonności do epatowania mądralińskimi słowami-wytrychami. Co jednak ciekawe - przyjemnie kojarzy mi się z językiem siedmionogowym z opowiadania tytułowego w zbiorze Historia twojego życia (Chiang Ted) ;)

[??]"Poza tym niezbędne było odniesienie się do samej natury ludzkiej świadomości, niezbadanego pola, na obrzeżu którego wszystkie nauki wycofały się."[20]
Czyżby? To stwierdzenie jest słabo sprawdzalne, bo jakkolwiek nauka interesuje się świadomością czy nieświadomością, to H. może dowolnie sobie zdefiniować owo "obrzeże niezbadanego pola". Jasne jest, dlaczego H. tak twierdzi - aby uprawomocnić swoje stwierdzenia, które udają naukowość, poprzez nienaukowe bredzenie.
Ach - i kolejne skojarzenie literackie, tym razem z opowiadaniem "Majak" ze zbioru Czarny pająk: Opowieści niesamowite z literatury niemieckojęzycznej (antologia; Bechstein Ludwig, Gotthelf Jeremias, Storm Theodor i inni) , gdzie mamy fragment, z którego chyba Hawkins zżynał: „Tak, teraz unoszę się, myślał, teraz lecę, teraz odpływam w wieczność. Lecz wieczność miała prastary wygląd, mogący komuś sprawić przykrość.” „Tak, nienawiść była w istocie stalowym pierścieniem, który na skutek jakiegoś procesu chemicznego uczyniono straszliwie zimnym.” „I, mimo że nie był nagą duszą, lecz człowiekiem, schwytano go, gdy stał się dostatecznie cienki, i wsadzono do butelki z denaturatem, zamykanej szklanym korkiem. Potem dano go przewodniczącemu zgromadzenia, który włączył go do swojego zbioru minerałów.”

UWAGA: "Podstawowe twierdzenie książki":
"(...) jednostkowy umysł ludzki jest jak komputerowy terminal połączony z ogromną bazą danych[!]. Tą bazą danych jest sama świadomość ludzka, a nasza własna świadomość jest tylko jej indywidualnym wyrazem. Jej korzenie sięgają zbiorowej świadomości całej ludzkości. Ta baza danych jest królestwem geniuszu; skoro być człowiekiem oznacza uczestniczyć w tej bazie danych, każdy z racji swojego urodzenia, ma dostęp do geniuszu. Nieograniczone informacje zawarte w bazie danych zostały teraz ukazane w swej dostępności dla każdego w ciągu zaledwie paru sekund, w każdym momencie i miejscu."[ibid.s.22]
Nie wiem nawet, jak to skomentować. To jest właśnie taki rodzaj new-age'owego stwierdzenia, które budzi moje głębokie zażenowanie, powoduje, że wstydzę się czytania tej książki (i dlatego kładę ją na stole okładką do blatu). Oczywiście kluczowe jest tu założenie ISTNIENIA jakiejś eterycznej "bazy danych" - o tym jest mowa na s.207., gdzie Hawkins dokonuje tzw. hasty generalization: w tempie ekspresowym przechodzi od pewnego stwierdzenia do coraz szerszych kręgów wnioskowań, które to przejścia nie są uprawnione.

"Dzieci pojmują wszystko od razu i nadążają z zachwytem, ponieważ nie ma w tym dla nich nic zaskakującego. Zawsze wiedziały, że były połączone z bazą danych; to my, dorośli, prawie o tym fakcie zapomnieliśmy."[ibid.s.23]
Tak, dzieci są naiwne. Uwierzą w każdy bzdet, który im wciska jowialnie wyglądający brodaty wujcio. Dzieci nie wiedzą nic o żadnej "bazie danych", dopóki im nie wmówi tego jakiś oszołom. Gorzej, że niektórzy dorośli zapominają o tym, jak bywali naiwni w dzieciństwie i nadal dają sobie wmawiać byle co. To zdanie (oraz wyżej linkowany filmik z "testu kinezjologicznego") są jednak sygnałem, że idee zawarte w tej książce mogą być niebezpieczne - ponieważ istnieją umysły słabe i łatwowierne, które "pojmują wszystko od razu i nadążają z zachwytem" za każdą bzdurą, która ładnie brzmi, jest podana w książce ("skoro to ktoś wydał, to musi być wartościowe") oraz przekazana jest entuzjastycznie za pomocą efektownych słów i zwrotów.

"[Ta] książka (...) może dostarczyć ci metodę, dzięki której będziesz mógł wykryć, czy jesteś wprowadzany w błąd. (Nie będziesz więcej musiał czytać książek ani przychodzić na żadne ważne nauki bez uprzedniego ich przetestowania - to zbyt niebezpieczne i kosztowne). Poziom prawdy[!] tej książki został wykalibrowany na 750 (...)."[ibid.s.24]
No więc ja wykryłem, że istotnie próbuje się mnie wprowadzić w błąd - tą książką. I to wykryłem bez magicznego machania rękami! Nie czytajcie tej książki, to niebezpieczne i kosztowne (cena tak x2 normalnej ceny książek o tej grubości). Ale jeżeli uwierzycie Hawkinsowi, to abyście się czasem nie odmienili, on Wam radzi - nie czytajcie książek i się nie uczcie, bo jeszcze odkryjecie, że uwierzyliście w GUANO.

"Większość pracy zawartej w tej książce została potwierdzona przez zakrojone na światową skalę badania, przedstawione w niezależnych badaniach [masło maślane] podczas pierwszej ważnej konferencji nt. świadomości, Toward a Scientific Basis for Consciousness, która odbyła się na Uniwersytecie Arizony w Health Sciences Center w Tuscon, Arizona, w kwietniu 1994."[ibid.s.24]
Ok, to było warte sprawdzenia. Znalazłem taki materiał: http://www.quantumconsciousness.org/sites/default/​files/1994%20Toward%20a%20Scientific%20Basis%20for​%20Consciousness%20Program%20and%20Abstracts%202_0​.pdf gdzie na 168 stronach jest program kilkudniowej konferencji oraz abstrakty odczytów. Nie czytałem tego (no bez przesady, nikt mi za to nie płaci), ale znalazłem takie podsumowanie: "meeting featured neural, quantum, chaotic and information-based theories of consciousness" to oznacza to po prostu spęd teoretyków z różnych krańców continuum nauka-pseudonauka-parapsychologia. Obiecująco wyglądał temat konferencji "DOES UNIVERSAL CONSCIOUSNESS EXIST?", ale to było o odkrywaniu złotego podziału w dziełach wielkich twórców kontra złoty podział w chemii wiązań atomowych. No, a skoro był taki temat: "Left brain says yes, right brain says no: normative duality in the split brain", albo wysłannik Maharishi International University (czyli dowcipnisie od Maharishi Mahesh Yogi ) to widać, że Hawkins podał trochę zbyt ogólną informację. Mam jeszcze takie przypuszczenie - ponieważ na konferencji byli także naukowcy z wydziałów matematyki, fizyki, chemii poważnych uniwersytetów, nawet inżynierowie z Texas Instruments, to możliwe, że nasz Mistrz nasłuchał się ich odczytów, wynotował co ciekawsze słowa, a potem wplótł je w swoje nawiedzone teorie, aby brzmiały prawdopodobniej.

[?]"Od zarania dziejów ludzki dylemat polegał na tym, że człowiek mylnie uznawał swoje wytwory umysłowe za rzeczywistość."[ibid.s.27]
Czyżby? Chodzi o jaskinię Platońską? Twierdzenie ma odnośnik, prowadzący do dzieła hinduistycznego guru Mahariszi Ramana . Można by sprawdzić, co mówił naprawdę, ale uważam to stwierdzenie po prostu za arogancki (jak wiele stwierdzeń tej książki) cherrypicking treści, które mają usprawiedliwić jakieś "rewolucyjne" stwierdzenia. Co to niby znaczy "uznawać wytwory umysłowe za rzeczywistość" - idee? wynalazki? matematykę? religię? ezoteryczne pierdololo o poziomach świadomości?

[B]"Nawet niewielkie błędy w formułowaniu pytań skutkują poważnymi błędami w otrzymywanych odpowiedziach."[ibid.s.28]
Oto przygotowanie do kolejnego BEZPIECZNIKA przed tymi, którzy zakrzykną "sprawdzam!". Jeżeli nawet wykryjesz fałszywe stwierdzenie, albo magiczne machanie rękami da "nieprawidłową odpowiedź" - to pewnie coś schrzaniłeś w pytaniu. Jak to było? Jeżeli fakty przeczą naszym teoriom - tym gorzej dla faktów!
Ogólnie ta książka to mieszanina banałów, półprawd, nieweryfikowalnych stwierdzeń i samospełniających się przepowiedni.

[??]"We wszechświecie nie ma nawet jednego nadprogramowego kwarka, wszystko jest powiązane jednym celem i samoreguluje się, odnajdując równowagę - nie ma tu żadnych zbędnych zdarzeń."[ibid.s.29]
...oprócz lektury książek naćkanych niuejdżowskim bełkotem.

"Nasze środki badawcze okazują się być ze swej natury niewystarczające do realistycznej oceny zachodzących zjawisk."[ibid.s.30]
Oto przykład banału.

"Społeczeństwa (...) starają się ratować poprzez ucieczkę do siły (rozumianej jako wojna, prawo, podatki, zasady i przepisy), co jest niezmiernie kosztowne, zamiast zastosować moc, co pozwoliłoby zaoszczędzić wszystkim czas i energię."[ibid.s.30]
Czysta nauka! Ileż słów związanych z fizyką i naukami społecznymi! To MUSI być prawda. A tak serio - Hawkins daje tutaj najbardziej "jasną" definicję siły naprzeciw mocy - ogólnie to rozróżnienie jest enigmatyczne i opiera się na jakimś niepotocznym rozumieniu tych terminów. Przy czym stosowana jest ekwiwokacja - słowa "siła" i "moc" w rozumieniu Hawkinsa mają stosować się do praw i twierdzeń fizyki, w których owe słowa funkcjonują w ścisłej definicji z fizyki teoretycznej.

[??][B]"Tutaj staje się oczywiste doniosłe odkrycie, że jakiekolwiek opieranie naszych działań na przemyślanych decyzjach jest iluzją [sic!]. (...) Umysł dokonuje wyborów z niewyobrażalną prędkością, opierając się na milionach danych [tłumacz coś zepsuł chyba] oraz ich wzajemnych korelacjach i projekcjach, w procesie dalekim od świadomego pojmowania. Jest to globalna funkcja, zdominowana przez wzorce energetyczne, określane w nowej nauce dynamiki nieliniowej jako [kursywą:] atraktory."[ibid.s.31]
No, znowu mamy bełkot, onieśmielanie fachowym słownictwem, oczywiście niezgodnie z definicjami (stosowanymi w nauce).

"Świadomość automatycznie wybiera sobie to, co będzie upatrywać za najlepsze, bo to jest jedyną funkcją, do jakiej jest zdolna."[ibid.s.31]
Chyba u okrzemków... ale to się nazywa reakcja chemiczna. Arogancja i bełkot.

"Ta książka, będąca wynikiem dwudziestu lat wzmożonych badań, wymagających wykonania milionów kalibracji, jest w stanie udostępnić ten rodzaj zrozumienia dla każdego."[ibid.s.32]
Zaraz, czyli przez 20 lat wykonano ileś milionów machania rękami i to ma do czegokolwiek przekonywać? To się nadaje do Monty Pythona!

[B]"Człowiek błądzi w przestrzeni swoich nieskończonych dylematów, zadając te same pytania stulecie po stuleciu, co i tak zawodzi go przy próbach dokonania kwantowego skoku świadomości[!]. Jedną z oznak takiej nagłej ekspansji kontekstu i zrozumienia jest wewnętrzne doświadczenie ulgi, radości i zachwytu. (...) Fakty gromadzone są w trudzie, natomiast prawda odsłania się bez wysiłku."[ibid.s.33]
Na zakończenie pierwszej czytatki, skupionej tylko na wstępach do "Siły i mocy", taki oto kwiat bełkotu. Niby treść jakaś jest, są słowa-wytrychy, jest ezoteryczna obietnica, no i jest bon mot w stylu dalekowschodnim (zresztą znów od Maharishiego). Tylko sensu brak. Chociaż trochę mi się nasuwa Ucieczka od wolności (Fromm Erich) - i zewnątrzsterowność: porzuć dochodzenie własnym rozumem do czegoś, przyjmij bezpieczeństwo, które płynie z przyjęcia bezkrytycznego tego, co ja twierdzę. Tak, fakty gromadzone są w trudzie, ale bez wysiłku pojawić się może tak kłamstwo, jak i zwyczajny KIT.

Zapraszam do kolejnej części już niedługo :)
Oto one:
Siła czy moc czy BULLSHIT (II cz.1.) - Kit silny czy mocny
Siła czy moc czy BULLSHIT (II cz.2.) - Kit silny czy mocny

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 13277
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Anna125 18.08.2018 02:47 napisał(a):
Odpowiedź na: -------------------------... | LouriOpiekun BiblioNETki
Louri, wysiłek olbrzymi - z Twojej strony.
Spróbuję „przeżuć” to, co napisałeś. Do kilku rzeczy pewnie chciałabym się odnieść - nie na pozytywnie do książki, naturalnie. Dawno nie miałam kontaktu z czymś takim jak książka pana Hawkinsa, bądż precyzyjnie rzecz ujmując „cytaty” z niej.
Całość to brednie, jakieś sekciarstwo, wprost nie mogę tego czytać, pomieważ złości mnie, że ktoś szerzy takie bzdury, a ktoś inny obdarza go zaufaniem. Po kilku minutach filmu z testem kinezjologicznym wcisnęłam „stop”. Nie mam słów na to wszystko. Myślę sobie też, że wiele takich bredni nas otacza. Ciekawe z czego to wynika?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 18.08.2018 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Louri, wysiłek olbrzymi -... | Anna125
Miło mi, że chcesz się z tym zapoznać - mam nadzieję, że mój niedoskonały debunk da Ci trochę satysfakcji. Oczywiście nie oczekuję, że w każdym punkcie będziemy się zgadzać - no i oczywiście jest to subiektywny dobór cytatów, tych najjaskrawszych w swojej zdolności do budzenia mojego sprzeciwu, ale zapewne było trochę treści, co do której aż tak przyczepić się nie mogę - wypunktuję to w czytatce (II), gdzie już cytaty dotyczą głównej części książki. W skrócie - są fragmenty, gdzie Hawkins umieszcza treści dot. podstaw psychologii albo daje banalne, zdroworozsądkowe rady, a niepotrzebnie (?) wrzuca w ów tekst, niczym rodzynki do ciasta, nawiązania do tych swoich "kalibracji" - gdyby nie to, to obszerne fragmenty można by nawet uznać po prostu za przeciętny, ale nieszkodliwy poradnik psychologiczny. Tylko takich na rynku pełno...
Pytasz, z czego to wynika? Dobre pytanie, wczoraj znalazłem taki tekst: https://www.crazynauka.pl/dlaczego-wierzymy-w-teorie-spiskowe/ choć nie do końca pomysły H. można uznać za teorię spiskową. Natomiast zauważyłem coś (pochylam się nad tym w części (II) ), co może być powodem, dla którego on się dobrze sprzedaje - synkretyzm idei, głównie pseudonaukowych. New age, morgellony, bazy kosmiczne, pola świadomości, nirwana i inne, dziś dołączyłby chemtrailsy i GMO. Zresztą - warto zwrócić uwagę na komentarze pod filmem na yt - ludzie sami próbują usprawiedliwić bzdury własną twórczością. Tak jak napisałem w czytatce: jeżeli fakty przeczą naszym teoriom - tym gorzej dla faktów! To też mechanizm redukcji dysonansu poznawczego, który musi być wprost proporcjonalny do kuriozalności przyjmowanych teorii.
Użytkownik: Anna125 19.08.2018 01:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Miło mi, że chcesz się z ... | LouriOpiekun BiblioNETki
„...niedoskonały debunk...” :))), toposy skromności.
Misiaku, przepraszam za wypożyczenie słówka „topos” ale chomiki już tak mają, taka natura kradziejska, zapewnie genetyczna ale musisz przyznać, że cywilizowana trochę, bo źródła podaje.

Louri, w kwestii żródeł - ten link, ktory zamieściłeś, odnoszacy się do cytatów jest boski, bo zrozumiały, sama kwintesencja:D.
Użytkownik: Marylek 18.08.2018 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: -------------------------... | LouriOpiekun BiblioNETki
Masz nieskalibrowany umysł i niski stopień rozwoju świadomości, dlatego się czepiasz, ot co!

Straszne ciężko czyta się takie bzdety. Poza wszystkim innym, Chomik ma rację, wyznawcy Miszcza są jak sekta. Racjonalne argumenty do nich nie trafią, bo bardzo chcą wierzyć w swojego guru i w to, że odmieni on ich życie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 18.08.2018 23:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz nieskalibrowany umys... | Marylek
To jedna sprawa, że po prostu moja świadomość jest zamknięta i połączenie z kosmiczną bazą zwraca I/O Error ;) (ciekawe, jak by się teoria rozwinęła, gdyby Hawkins wgłębił się w temat cloud computing i przechowywania danych w chmurze?). Ale w części (II) wypiszę kilka cytatów o tym, jak to właściwie wszystko może przeszkadzać we właściwym "testowaniu" - złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy, naprawdę!

Co do sekty - czytanie tych wypocin to jedno, ale odczuwam pewien dyskomfort psychiczny, że - wbrew moim intencjom - mogę podsunąć komuś tego Hawkinsa i owa osoba nie zwróci uwagi na moje zarzuty, tylko właśnie przyjmie to bezkrytycznie i stanie się kolejnym wyznawcą. Najlepsze intencje mogą przynieść opłakane skutki; kampania antynarkotykowa może komuś podsunąć pomysł spróbowania dragów i wsiąknie...
Użytkownik: Anna125 19.08.2018 02:04 napisał(a):
Odpowiedź na: To jedna sprawa, że po pr... | LouriOpiekun BiblioNETki
Co do dyskomfortu, kurcze, też miewam takie myśli i walczę z sobą reagować bądż nie.
W tym przypadku jednak, chcę wierzyć, źe tak nie będzie z uwagi na precyzję i - napiszę skrótem - „bycie świętszym od papieża” tj. uczciwym do bólu (to chyba kolejny skrót) czyli wiem, nie wiem, może, a dodatku to może jeszcze stopniujesz. Na wybory innych, decyzje, opinie wpływu nie mamy lecz możemy jasno powiedzieć - uważam to i to, ponieważ to i to. Nic więcej i AŻ TO możemy zrobić.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: