Dodany: 28.05.2018 20:41|Autor: cordelia

Czytatnik: Lectura longa, vita brevis

2 osoby polecają ten tekst.

Bashō animowany


Sowa testuje moje upodobania filmowe podsuwając mi różne animacje, co ma skutki zgoła nieoczekiwane. Okazuje się, że wszystkie drogi prowadzą do Japonii, choć nie spodziewałam się bynajmniej, że trafię tam podążając tropem rosyjskiego twórcy animacji Jurija Norsztejna. A jednak. Właśnie Norsztejnowi japoński reżyser Kihachirō Kawamoto powierzył stworzenie pierwszej z trzydziestu sześciu części filmu „Fuyu no hi” (Zimowe dni) z 2003 roku, poetyckiej animacji na podstawie wiersza haikai no renga, który siedemnastowieczny japoński poeta Matsuo Bashō stworzył wraz z przyjaciółmi i umieścił w jednym ze swych tomików.

Holy shit, pisze internauta w jednym z komentarzy na YouTube, oczekiwałem jakiegoś anime, a tu niespodziewanie Jurij Norsztejn! Ja, per analogiam, oczekiwałam jakiejś rosyjskiej bajki, a tu niespodziewanie Bashō! Holy shit!

Dla przypomnienia:

- pieśń wiązana renga to wiersz będący dziełem wielu poetów, którzy jeden po drugim dodają kolejne strofy;

- haikai no renga, haikai, „szalone strofy” to żartobliwy wiersz renga;

- haiku, zanim stało się samodzielną formą poetycką, było pierwszą strofą (hokku) wiersza renga;

- Bashō to klasyk haiku.

„Fuyu no hi” firmuje swoim nazwiskiem Kihachirō Kawamoto, w rzeczywistości jednak film, podobnie jak renga ze zbioru poezji Bashō, ma wielu autorów. Ściślej, trzydziestu pięciu. Każdy stworzył jedną część, z wyjątkiem Kawamoto, który stworzył dwie. Każda z tych trzydziestu sześciu króciutkich części odpowiada jednej z trzydziestu sześciu strof renga, a pierwsza z nich, poprzedzona wstępem prozą i przepięknie zinterpretowana przez Norsztejna, brzmi tak:

„Deszcze długiej podróży zszargały mój kapelusz, a codzienne burze podarły mój płaszcz. Choć przywykłem już do skrajnej nędzy, użalam się nad sobą. Nagle przyszedł mi na myśl ów mistrz szalonych strof, który dawno temu przemierzał tę prowincję, i napisałem:

Wędrowiec w porywach wiatru,
pod którego podmuchem
więdną rośliny i liście spadają z drzew –
jak bardzo upodobniłem się do Chikusaia!”*

(Bashō)

Chikusai to bohater XVII-wiecznej powieści graficznej „Chikusai monogatari”; śmiechu wart lekarz, który z powodu upodobania do szalonych strof traci wszystkich pacjentów.

---

* Na podstawie angielskiego przekładu autorstwa Haruo Shirane.


Z podróżnej sakwy, z dodaniem Dziennika podróży do Sarashina (Matsuo Bashō)
Haiku (antologia; Matsuo Bashō, Buson Yosa, Issa Kobayashi i inni)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2867
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: Anna125 28.05.2018 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Sowa testuje moje upodoba... | cordelia
A oglądałaś może „Kobietę z wydm” na podstawie Abe Kobo, zresztą kręconą przy jego współudziale? A może wiesz jak dotrzeć do tego filmu?
Użytkownik: cordelia 28.05.2018 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: A oglądałaś może „Kobietę... | Anna125
Nie, nie oglądałam tego. Zaczęłam czytać książkę, ale odrzuciła mnie, o co skądinąd nietrudno. ;-) Najłatwiej dotrzesz do tego filmu za pomocą Google. ;-)
Użytkownik: Anna125 28.05.2018 23:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie oglądałam tego. ... | cordelia
Googlowałam godzinę i krótko mówiąc - nic z tego. Spróbuję jeszcze, a jak nie poszukam pomocnej dłoni.
Jakoś dotrę, ponieważ usłyszałam wczoraj opowieść o tym filmie, jego bohaterze - piasku, który ponoć bardzo utrudnia dotarcie do tej opowieści. Ciągnie się jak makaron (to zdanie jednej z rozmówczyń) lecz bardzo odważny, biorąc pod uwagę czas powstania i niemożliwie estetyczny, klimatyczny.
Książkę kiedyś czytałam, nic nie pamiętam lecz znaczące jest to, że przez tyle lat ciągnę ją za sobą i jej nie oddałam. Jeden, ze słuchanych przeze mnie, ostatnio, profesorow neurofizjologii rozprawiał się z „wyparciem” w strukturach mózgowych, a wygląda na to, że w przypadku książek to działa inaczej, rozkłada się inaczej.
Użytkownik: cordelia 29.05.2018 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Googlowałam godzinę i kró... | Anna125
Powiedz Google, żeby zamiast wszystkich wyników wyszukiwania wyświetlał Ci tylko filmy. I daj znać. :-)
Użytkownik: Anna125 29.05.2018 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedz Google, żeby zami... | cordelia
Dzięki :)))
Użytkownik: Anna125 30.05.2018 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedz Google, żeby zami... | cordelia
Cordelio, jestem zachwycona i kadrem, i opowieścią. A wszystko dzięki Tobie:))).
Wczoraj obejrzałam do połowy, dzisiaj druga część, za dłuższą chwilę - jeszcze mam trochę pracy.

Jest szalenie europejski, nawet aktorzy zdają mi się dobrani, uniwersalne przesłanie i te zdjęcia takie piękne. Podobny do tego hiszpańskiego antyku, ktory oglądałam w zeszłym roku na Literackim Sopocie i innym już kolorowym filmie, którego akcja dzieje się w Porto ( nie w ramach festiwalu). Nasza „Ida” teź z tego czerpie, tak mi się zdaje. Preparowania sytuacja, indywidualna.
Użytkownik: cordelia 31.05.2018 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Cordelio, jestem zachwyco... | Anna125
Moja zasługa w tym żadna, ale cieszę się, że znalazłaś źródło przeżyć estetycznych. :-)
Użytkownik: Kuba Grom 28.05.2018 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: A oglądałaś może „Kobietę... | Anna125
Kiedyś oglądałem "Kobietę z wydm". Całkiem ciekawy film, ładnie nakręcony. Leciał w TVP Kultura.
Użytkownik: Anna125 29.05.2018 00:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś oglądałem "Kobietę... | Kuba Grom
Ha, do tego się dokopałam, do możliwości oglądania kiedyś :).
To „ładne” nakręcenie mnie zafrapowało, ta parasolka dla osłony przed osypującym się piaskiem przy posiłkach, ta walka, rezygnacja, przyzwyczajenie, walka i...Postać kobiety jest ponoć niepogłębiona, raczej są to dylematy mężczyzny i jego opresja, aleć wszak mężczyzna też człowiek :))). Przestałam zwracać uwagę na płeć, niewiele to w gruncie rzeczy (dla mnie) wnosi do zrozumienia współczesnego świata, osie są usytułowane gdzie indziej.
Użytkownik: Kuba Grom 07.06.2018 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, do tego się dokopałam... | Anna125
W pewnym sensie film jest skoncentrowany na postaci mężczyzny, który wpada w pewną gotową sytuację, na którą nie ma wpływu. Podoba mi się w nim dość prosty symbolizm - nauczyciel budzi się ze snu w zasypanej piaskiem łodzi i obserwuje mrówkolwa w jamce z piasku. Jest to coś co sugeruje, że znaczenie symboliczne mogą mieć też inne elementy fabuły.
Użytkownik: Anna125 07.06.2018 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: W pewnym sensie film jest... | Kuba Grom
Film spodobał mi się szalenie. Symboliczny jak piszesz. Zapamiętam go. Nowatorski, chociaż czarno-biały.
Sytuacja męźczyzny, kobiety inne - ukłon w stronę feminizmu. Z drugiej strony przemiany mężczyzny pokazują (moim zdaniem) współczesne wyzwania, którym stawiamy, staramy się stawić czoła.
Co jest ważne, konieczne, potrzebne? Nie wiem.
Zarówno Abe Kobo (pisarz) jak i Hiroshi Teshigahara (reżyser) pięknie odsłonili pewien proces: relacji i zniewolenia. Krok po kroku. Kobo był twórca scenariusza.
Użytkownik: carmaniola 29.05.2018 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Sowa testuje moje upodoba... | cordelia
O, Cordelio biedna, któraś wpadła w filmowe szpony Sowy! ;-D Fajnie, że opisałaś tę swoją przygodę - filmik sobie odpuszczę, ale i tak miło poczytać o przedziwnych drogach prowadzących do Japonii - nie tak dawno czytałam wspominki z takiej podróży Węgierki: Linie kodu kreskowego: Piętnaście historii (Tóth Krisztina)

A film "Kobieta z wydm" polecam, bo chociaż staroć to straszliwa, to ja nawet nie wyobrażam sobie innej jego wersji - mistrzowsko oddaje klimat powieści.
Użytkownik: cordelia 29.05.2018 20:02 napisał(a):
Odpowiedź na: O, Cordelio biedna, która... | carmaniola
Całkiem dobrze mi w Sowich szponach! Zawdzięczam temu drapieżnikowi kilka wspaniałych spotkań z Norsztejnem i ponad półtorej godziny radosnego uniesienia przy oglądaniu "Zmęczonej śmierci" Langa. A kto wie, co przyniesie przyszłość? :-)

W przypadku filmów starość to w moich oczach bynajmniej nie mankament, ale jeśli filmowa wersja "Kobiety z wydm" oddaje klimat książki, to ja jednak wolałabym nie. :-| Za to "Liniom kodu kreskowego" przyjrzę się uważnie.

Skoro mowa o Węgrach, widzę, że Antal Szerb nie podbił Twojego czytelniczego serca, co tłumaczę tym, że nieznana ręka podsunęła Ci niewłaściwą książkę. ;-) Właściwie mnie też "Podróżny i światło księżyca" nie zachwycił, chociaż ze względu na autora polowałam na niego latami. Przy okazji spróbuj może Naszyjnik Marii Antoniny (Szerb Antal), jest szansa, że spodoba Ci się; mnie zdobył szturmem. ;-)
Użytkownik: carmaniola 01.06.2018 13:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkiem dobrze mi w Sowic... | cordelia
Szerbowi jeszcze się przyjrzę na pewno, bo chociaż nie bardzo mi przypadł do gustu bohater "Podróżnego..." (w przeciwieństwie do tytułu), to sama powieść napisana świetnie i zacznę szukać "Naszyjnika Marii Antoniny". Dziękuję za trop! :-)

Użytkownik: cordelia 01.06.2018 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Szerbowi jeszcze się przy... | carmaniola
Mnie też najbardziej podoba się tytuł. ;-)

Wszystkiego najlepszego i najksiążkowszego z okazji biblionetkowych urodzin! Świetnych lektur i wspaniałych podróży na wysokich czytelniczych falach życzę Ci! :-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: