Dodany: 04.04.2018 22:19|Autor: misiak297

Bennetowie i pan Darcy w czasach internetu


„Pierwsze wrażenia” – taki tytuł miała pierwotnie mieć kultowa powieść znana powszechnie jako „Duma i uprzedzenie”. Otrzymała go książka Curtis Sittenfeld, od niedawna dostępna w polskich księgarniach. To owoc „Austen Project”, w ramach którego pisarze opowiadają arcydzieła słynnej angielskiej pisarki na nowo – dla współczesnego czytelnika.

I owszem, fabułę znamy. Znów pojawienie się Bingleya zelektryzuje lokalną społeczność (pierwsze zdanie powieści brzmi: „Kiedy Chip Bingley sprowadził się do Cincinnati, wszyscy już od dawna wiedzieli, że szuka żony”[1]), znów Lizzie (tu: Liz) Bennet i pan Darcy skłócą się ze sobą podczas przyjęcia, znów dobrze rokująca relacja między Jane i Bingleyem niespodziewanie się zakończy, znów pojawią się pan Collins, Katarzyna de Bourgh (u Sittenfeld to ikona feminizmu, postać zdecydowanie pozytywna) czy Caroline Bingley, znów państwo Bennet będą prowadzić cięte dialogi.

Tyle że wszystko zostało dostosowane do realiów XXI wieku – bo przecież akcja rozgrywa się w 2013 roku. Liz jest wziętą dziennikarką, mieszka w Nowym Jorku i pozostaje w niejasnej relacji ze swoim obecnym partnerem. Jane – już czterdziestoletnia – stara się o dziecko drogą inseminacji. Najmłodsze siostry Bennet, choć dorosłe, jeszcze mieszkają z rodzicami (Liz stwierdza: „Nie wiem, czy to kwestia pokolenia bumerangów, czy tylko ich osobistej niedojrzałości”[2]). Chip Bingley stał się gwiazdą programu „Dobra partia”, Fitzwiliam Darcy – światowej klasy neurochirurgiem (z równie światowej klasy ego, zdaniem Liz), a Willie Collins to złote dziecko Doliny Krzemowej. Bohaterowie wymieniają SMS-y, oglądają reality shows, praktykują zdrowy styl życia, uprawiają seks, są ze sobą skonfliktowani, ale też wspierają się nawzajem.

Zawsze obawiam się tego typu „uwspółcześniających” eksperymentów z klasyką literatury. „Duma i uprzedzenie” też została im poddana z marnym skutkiem (choć zdarzały się wyjątki – jak bestsellerowy „Dziennik Bridget Jones”). A jednak ciekawość u mnie zazwyczaj zwycięża. Przyznam, że początkowymi rozdziałami „Pierwszych wrażeń” byłem mile zaskoczony. Pomysły Curtis Sittenfeld wydawały mi się trafione, a specyficzny styl Austen i jej błyskotliwy humor – przeniesione do XXI wieku – dobrze oddane (rozbawił mnie na przykład komentarz Jane do zachowania matki po jej randce z Bingleyem. Mówi ona do Liz: „Pomyśl tylko, jak bardzo by mi się oberwało, gdybym za czasów liceum wróciła do domu o piątej nad ranem. A wystarczy odczekać dwadzieścia lat i mama jest zachwycona”[3]). Podobały mi się niektóre pomysły na uwspółcześnienie, niegłupie obserwacje społeczne, krzewienie tolerancji (sprawa z Hamem), pokazanie, że życie kobiety nie musi się sprowadzać do pogoni za mężem i macierzyństwem.

A jednak nie wszystko się udało. Miejscami autorka zwyczajnie przeszarżowała. Lydia, kiedy się odezwie, prezentuje poziom pięciolatki, którą strasznie bawi to, że wypowiedziała brzydkie słowo. Pan Collins jest zupełnie nieprzekonujący. Caroline Bingley dostaje zbyt mało „czasu antenowego”. Stopniowo też z „Pierwszych wrażeń” ulatniają się lekkość i wdzięk obecne w początkowych rozdziałach. Choć to historia lekko napisana, brnie się przez nią przeważnie z irytacją, a bywa, że i z niesmakiem. Mnożą się wątki, opisy tego, co wystarczyłoby ładnie streścić, bo niewiele wnosi do całości. To chyba główny problem – ta powieść została co prawda nieźle wymyślona (pod względem fabularnym), ale słabo napisana. Wiele tu słów, a właściwie niewiele treści. Idiotycznie wyglądają też rozdziały obejmujące zaledwie parę akapitów.

Po dobrze zapowiadającej się lekturze zostaje rozczarowanie. Mam wrażenie, że gdyby nie „patronat” Austen i treści „wyniesione” z „Dumy i uprzedzenia” ta książka nie byłaby wiele warta – ot, bardzo przeciętne czytadło, do niekoniecznego przeczytania i nieuniknionego zapomnienia. I tak jest raczej literacką ciekawostką – ale mogła być lepsza.

Pozostaję z nadzieją, że pozostali pisarze zaangażowani w projekt poradzili sobie lepiej z uwspółcześnianiem Austen.


---
[1] Curtis Sittenfeld, „Pierwsze wrażenia”, przeł. Ewa Penksyk-Kluczkowska, wyd. Sonia Draga, 2018, s. 11.
[2] Tamże, s. 191.
[3] Tamże, s. 70.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 858
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: