Virion czyli start nowej "ileśtam"-logii
Virion: Wyrocznia (
Ziemiański Andrzej (pseud. Shoughnessy Patrick))
Oto nowa, zapewne długodystansowa, przynosząca Autorowi kolejne - mam nadzieję, że dobre - lata egzystencji i zapewne popularności. Czy dobra? Jeszcze nie wiem, bo podchodzę z odrobiną nieufności do prozy Ziemiańskiego. Z jednej strony "Achaja" - pierwszy tom. To dla mnie majstersztyk. W następnych tomach jest już tylko gorzej. Potem "Pomnik Cesarzowej Achaji" - dobrze, dobrze i w ogóle dobrze. Przygoda na czternaście fajerek, psuta i naprawiana odniesieniami do Drugiej Rzeczypospolitej. Niemniej też nie zachwyca równym poziomem.
A teraz "Virion" - legendarny mistrz natchniony miecza. Postać, którego życie zapewne nadaje się do opwieści. No i od razu się zaczyna. Ale Virion to amator, fajtłapa niemalże, tyle że... inteligentny! Nie będę opowiadał tu jego początkowej historii, bo sami sobie przeczytacie. Chodzi mi o coś zupełnie innego.
Po raz pierwszy spotkałem się z "superprodukcją", czyli rozpisaniem powieści na głosy i dźwięki. Dotychczas w ten sposób były adaptowane dla celów radiowych znane powieści. Obcinano to, co nie było potrzebne, ustawiano głosy aktorskie i tak dalej. A tu czytają powieść i to liczna grupa. Pierwsze wrażenie: jestem oszukany, bo to adaptacja. Drugie warżenie - przeszkadza w koncentracji. Trzecie wrażenie: nareszcie ktoś zadbał o emisję głosów i tło. Da się słuchać nawet w sporym miejskim ruchu, a to ważne dla tych, którzy z książką na głosy spędzają wiele czasu, biegając, jeżdżąc autobusami, idąc po ulicy, czy wystając w kolejce po zdrowie.
Ciekawe, zę w Biblionetce nie napotkałem na forum lub wątek poświęcony audiobóókom. Chyba go otworzę.
Ziemiański w nowej odsłonie nie traci niczego ze swojej złośliwości, przenikliwości analizy systemu, który sam stworzył i pewnie trochę zaczerpnął z histori. Słucha się nieźle, chociaż wolę pojedynczy głos, nie zakłóca mi bowiem za bardzo wyobraźni.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.