Dodany: 14.04.2010 09:48|Autor: Stina17

Dlaczego Edward zostawił Bellę?


Oczywiście zostawił ją dlatego, żeby można było rozwinąć wątek Jacoba, żeby mogli się pojawić Volturi itp, itd, ale tak z czysto ludzkie perspektywy... dlaczego właściwie nie zdecydował się na opuszczenie rodziny, skoro to ona stwarzała, jego zdaniem, niebezpieczeństwo dla Belli?
Wyświetleń: 29037
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 34
Użytkownik: Zoana 14.04.2010 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście zostawił ją dl... | Stina17
Ponieważ chciał, aby jego ukochana miała normalne, "ludzkie" życie, bez rzucających się na nią co krok krwiożerczych wampirów. ;)
Użytkownik: Samotny 17.04.2010 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ chciał, aby jego... | Zoana
Ja tylko powiem, żeby inaczej formułować tematy na forum, bo można komuś popsuć przyjemność z czytania ;)
Użytkownik: AsiaxD 25.04.2010 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście zostawił ją dl... | Stina17
Zostawił ją z miłości do niej xD ...
Tak bardzo ją kochał i nie chciał jej narażać na jakiekolwiek niebezpieczneńswo :d
Bynajmniej ja tak myślę :)
Użytkownik: AsiaxD 25.04.2010 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście zostawił ją dl... | Stina17
Zostawił ją z miłości do niej xD ...
Tak bardzo ją kochał i nie chciał jej narażać na jakiekolwiek niebezpieczneńswo :d
Bynajmniej ja tak myślę :)
Użytkownik: Camelia 12.05.2010 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście zostawił ją dl... | Stina17
Chciał ją chronić, ponieważ wierzył, że jego obecność może sprowadzić na nią śmiertelne zagrożenie. Jego miłość była tak pozbawiona egoizmu, że gotów był nawet na zawsze zniknąć z jej życia i cierpieć, jeśli dzięki temu mogła być bezpieczna.
Użytkownik: aleutka 13.05.2010 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście zostawił ją dl... | Stina17
Ja uwazam, ze byl po prostu nadopiekunczym masochista :)
Użytkownik: Donka1801 03.06.2010 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja uwazam, ze byl po pros... | aleutka
Jaki tam masochista. Jeśli Aleutka wie co to miłość to powinna zrozumieć, że czasami z tego powodu robi się różne rzeczy często dla NIEKTÓRYCH nie zrozumiałe. On nie zrobił tego ze względu na siebie i swoje widzi mi się, ale dla NIEJ i to jest piękne.
Użytkownik: aleutka 05.06.2010 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Jaki tam masochista. Jeśl... | Donka1801
On ma w sobie rys masochistyczny wg mnie. Cala ta postawa "nie zasluguje na szczescie" i jej kultywowanie jest ewidentnie masochistyczne. On sie tym wrecz lubuje, wcale nie chce tego zmieniac. Ach jaki jestem szlachetny, cierpie z milosci...

I jak juz mowilam wczesniej - gdyby naprawde sie o nia troszczyl, to by SPRAWDZIL co sie z nia dzieje. Gdyby nie Jacob wyladowala by w grobie jak nic po tym jak ja szlachetny Edward pozostawil wlasnemu losowi.

Doswiadczylam milosci w roznych odmianach (bo nie odwaze sie powiedziec ze WIEM co to milosc, nie, jeszcze nie. Ciagle wiecej nie wiem niz wiem w tej kwestii). Wiem, ze mozna robic rozne rzeczy, czesto GLUPOTY - w jej imieniu, czy w imieniu tego, jak sie ja rozumie w danym etapie zycia. Ale jesli sie chce rozwijac trzeba te glupoty umiec nazwac po imieniu a nie ukrywac pod roznymi szlachetnymi nazwami.
Użytkownik: ksiazkowymol1997 29.06.2010 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: On ma w sobie rys masochi... | aleutka
Nie zgadzam sie z toba, Aleutka. Tez najpierw sie dziwilam, gdy tylko czytalam teksty Edwarda typu "nie zasluguje na Belle", bo to przeciez on byl tym pieknym, szlachetnym, romantycznym wampirem. Ale pozniej przeczytalam wersje "Zmierzchu", ale z punktu widzenia Edwarda napisana przez S. Meyer. Wtedy wszystko zrozumialam. On naprawde uwazal, ze jest potworem, ze nie zasluguje przez to na osobe tak ciepla, miekka, odwazna i szczera jak Bella.
Co do tego, ze nie sprawdzal, co sie dzieje z Bella... Sprobuj spojrzec na to inaczej. On strasznie sie martwil o Belle i okropnie za nia tesknil. Wyznaczyl sobie za cel odnalezienie Victorii, aby miec po co zyc, aby miec czym zajac glowe, a ze... hmmm... zlikwidowanie Victorii pomogloby ochronic Belle, Edward pocieszal sie ta mysla. On co chwila chcial do niej wrocic, ale wiedzial, ze gdyby to zrobil to juz by tam zostal. Nie mogl by po prostu ja zobaczyc i odejsc. Nie zniosl by jeszcze jednego rozstania. A znowu to przeczylo jego rozsadkowi, bo byl przekonany, ze to on i jego rodzina stanowia glowne zagrozenie. Myslal, ze Bella, jak kazdy inny czlowiek szybko otrzasnie sie i zapomni o nim. Jego plan byl idealny pomijajac to, ze tak strasznie cierpial (tu faktycznie wykazal sie jako masochista, ale jego bardziej obchodzila Bella niz on sam) i ze nie wzial pod uwage stalosci uczuc jego ukochanej.
Takie jest moje zdanie, ale ja nie moge wyrazic sie w pelni obiektywnie, poniewaz jak zwykle zakochalam sie w postaci ksiazkowej (i co z tego, ze jest fikcyjna). Chyba wszyscy domysla sie w kim. :)
Użytkownik: aleutka 29.06.2010 17:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zgadzam sie z toba, A... | ksiazkowymol1997
Hmm, przeciez nie musial osobiscie sprawdzac. Naprawde mogl poslac kogos innego. Carlisle na przyklad na pewno by to dla niego zrobil (przeciez on nie stwarzal zagrozenia dla ludzi). Mogl wrecz poprosic Alice zeby sprawdzala na odleglosc (i zaniepokoic sie czemu ona nie ma zadnych wizji o Belli, bo to moglo wskazywac na problem). Znajac Belle i jej sklonnosc do popadania w rozne ehem, przygody powinien cos takiego wrecz przewidziec. Denerwuje mnie po prostu jak to ciagle sie trzesie o jej bezpieczenstwo - bo wlasciwie nie mowi o niczym innym - a potem ja pozostawia swojemu losowi kiedy jest w rzeczywistym niebezpieczenstwie. Zupelnie nie rozumiem, skad sie bierze przekonanie ze jest opiekunczy, jest nadopiekunczy (wynika to do pewnego stopnia z jego wlasnych problemow i zaburzonego obrazu samego siebie) i Bella zreszta stale probuje sie przed tym bronic. Nie widze w tym nic szlachetnego, naprawde.

Wiesz, jezeli ktos ma tak niskie poczucie wlasnej wartosci, ze uwaza sie za potwora mimo tylu okolicznosci lagodzacych to powinien poszukac pomocy psychologa. Ja juz tu gdzies mowilam - wampiry w tej ksiazce przypominaja mi nazistow, wiec Cullenowie byliby jak rodzenstwo Scholl. Naprawde staraja sie byc dobrzy, zupelnie jak ludzie :) - wiec to ciagle nawracanie do potworowatosci w taki sposob jest symptomem problemu psychicznego, chorobliwego poczucia winy, ktore nie ma nic wspolnego ze skrucha.
No chyba ze lubi takie rozpamietywanie - no ale wtedy jest inaczej, to wlasnie jest masochizm, kiedy czlowiek lubi powracac do tego jak cierpi.

Juz tu tez pisalam - gdybym byla nastolatka to bez watpienia zakochalabym sie w Jacobie :)

Przeczytalam Midnight Sun - przynajmniej pewne niekonsekwencje z pierwszego tomu zyskaly pewien stopien wyjasnienia. (choc nie wszystkie). Ale nic mnie nie przekona do czwartego tomu - wszystko tam sie sypie, kompletny brak logiki i grafomanstwo zwlaszcza w tej Harlequinowej pierwszej czesci. Jesli to ma byc ukoronowanie dziela, to ja przepraszam, nawet Midnight Sun tego nie uratuje.
Użytkownik: ksiazkowymol1997 29.06.2010 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmm, przeciez nie musial ... | aleutka
To sprawdzanie co u Belli przez Carlisle'a albo Alice też nie byłoby takie super. Edward odciął się od świata, bo sam nie mógł sobie poradzić ze swoim problemem i nie chciał obciążać swoją depresją innych. Z resztą potrzebował samotności.
Faktycznie można nie rozumieć jego niektórych działań. Ale według mnie ciężko jest w ogóle zrozumieć samotnego wampira. Nie żebym próbowała czy coś, ale oni maja takie przestrzenne umysły... :)
Co do Jacoba to ja nic do niego nie mam. W pierwszej części mało o nim było, ale wtedy uważałam, że jest po prostu fajnym kumplem. W drugiej spodobało mi się, że zaopiekował sie Bellą, że dzięki niemu ona zaczęła z tego wychodzić i wtedy czułam się jak Bella. O wiele bardziej wolałam Edwarda, ale przecież jego już nie było, a Jacob... po prostu był. No ale w trzeciej części to Jacob zdecydowanie przesadził. Rozumiem, chciał zdobyc Bellę, ale całować ją wbrew jej woli, później bezczelnie się do niej odzywać, no i najgorsze, szantażować ją i grozić, że się zabije jeśli ona nie pozwoli mu jej pocałować... No sorry, ale ja nie chciałabym mieć takiego chłopaka, czy, co gorsza, męża! W czwartej części faktycznie nie udało się S. Meyer opisać wszystkiego tak jasno i przejrzycie jak w pozostałych częściach, ale wtedy spodobało mi się, że Jacob znowu był tylko przyjacielem dla Belli, takim jakim powinien być.
Bardzo ciekawa jestem nowej książki S. Meyer pt. "Drugie życie Bree Tanner". Chcę zobaczyć, czy potrafi jeszcze napisać coś fajnego.
Użytkownik: aleutka 29.06.2010 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: To sprawdzanie co u Belli... | ksiazkowymol1997
Ale dlaczego nie byloby super? Same plusy wg mnie. Co ma do tego jego depresja lub potrzeba samotnosci? Przeciez mogl to zostawic calkowicie w rekach Carlisle'a i Alice a sam zaszyc sie gdzie tylko chcial. Podobno to Bella byla dla niego najwazniejsza i tylko o niej myslal, wiec z pewnoscia potrafilby poswiecic wlasna potrzebe samotnosci, gdyby rzeczywiscie chcial Belle chronic.

Hmm, jesli chodzi o Jacoba to kilka rzeczy ma tu wplyw. Mam ogromna slabosc do wilkow i wilkolakow, kiedys nawet snilo mi sie, ze jestem wilkiem:) (choc w sumie Jacob nie jest klasycznym wilkolakiem, jest tym co sie po angielsku nazywa shapeshifter, to bardziej ogolna kategoria). Na najbardziej podstawowym poziomie bardzo do mnie przemawia to, ze emanuje cieplem. Zimno w istocie ludzkiej to dla mnie symbol smierci i okrucienstwa. Kiedy probuje sobie wyobrazic, ze mialabym sie przytulac do kogos poprzez kilka kocow to od razu mnie odrzuca. Zarowno symbolicznie jak i fizycznie wiele to o Edwardzie mowi. Jacob jest jego przeciwienstwem, jest cieply, zywy, ma poczucie humoru, popelnia bledy i jest ich swiadom, nie tonie w poczuciu wlasnej lepszosci i nieomylnosci.
Na poczatku w ogole myslalam, ze to kolejny blad warsztatowy Stephenie Meyer - ze to niemozliwe, aby szesnastolatek byl tak dojrzaly. A potem sie zorientowalam, ze stracil matke i musial sie zaopiekowac chorym ojcem. No coz. To wiele zmienia. Ja w sumie najbardziej lubie Zacmienie, bo tam widac wlasnie jak Jacob jeszcze sobie nie radzi z wilczym aspektem swojej osobowosci, nie do konca kontroluje swoja agresje, musi sie tego uczyc. Tu jest kilka rzeczy. Mysle ze latwiej by sobie poradzil, gdyby Bella zwiazala sie z kimkolwiek innym, nie z wampirem. Ma podstawy, zeby przypuszczac, ze decyzja Belli bedzie ja kosztowac dusze*. Wiec probuje ja bronic przed nia sama. Edwardowi nie czynisz z tego zarzutu?
I tak, latwiej by mi bylo wybaczyc ten wyszantazowany pocalunek niz to ze Edward jako wampir na poczatku zabijal ludzi - a raczej to jak o tym mowi - ze wybieral metow, ludzi, ktorzy jego zdaniem nie zaslugiwali na to zeby zyc i nadal tak mysli. Wszystko sie we mnie burzy na takie rozumowanie.



*w ogole to inny temat i moglabym dlugo nawijac, ze to naprawde przerazajace - gotowosc Belli, zeby oddac dusze po to tylko, zeby facet z nia zostal. Widywalam takie kobiety i zawsze mnie to przerazalo.
Użytkownik: ksiazkowymol1997 30.06.2010 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale dlaczego nie byloby s... | aleutka
Ale Edward chciał całkowicie odciąć ja od świata wampirów, w ogóle od świata dziwnych stworzeń i potworów. Nie wyszło mu to, bo pojawiły się wilkołaki :). Dlatego plan z wykorzystaniem Carlisle'a lub Alice przeczyło z jego planem zabezpieczenia Belli.
Edward faktycznie jest zimny. Ale symbolicznie i dosłownie jest zimny tylko na zewnątrz. Jako wampir, czyli prawdziwy potwór, powinien być zimny, kojarzyć się ze śmiercią, okrucieństwem, powinno odrzucać ludzi, odróżniać się od nich. Oczywicie jest zimny, bo w jego żyłach nie płynie już krew, bo serce nie jej nie pompuje i to powoduje bladość i chłód skóry. Ale ja wolę to pierwsze wytłumaczenie. Jakoś jednak nie mogę pomyleć, że jego dusza (ja sądzę, że ją miał) była lodowata, a przynajmniej nie kiedy już kochał Bellę.
Jacob jest ciepły, kojarzy się z bezpieczeństwem, ale jednak przesadnie. On był gorący (nie chodzi mi tu o atrakcyjność :P), wręcz parzył. Czy to nie znaczy, że wcale nie był do końca bezpieczny? Brakowało mu umiaru w zachowaniu i temperaturze ciała.
Mnie też bardzo zainteresowała Leah. Jedyna kobieta-wilk. Po odejściu Sama i śmierci ojca schowała sie za maską zgorzkniałości i złości. Jednak w czwartej części, w Księdze Jacoba, zaczynała ją ściągać. Zaczynała zaprzyjaźniać się z Jacobem i godzić się z przeszłością. Chciałabym dowiedzieć się o niej więcej. Bardzo spodobała mi się Księga Jacoba, ponieważ pokazywała życie wilkołaków, przybliżyła postać Jacoba, Setha, no i intrygującej Lei. Pokazywała rozpacz Jacoba spowodowana tym, że jego ukochana umiera przez wampira, zgłupiała przez wampira, zmieni się w wampira, a i tak kocha tego wampira. To było co gorszego niż zwykła zazdrość o Bellę. Na szczęście jednak poradził sobie z tym dzięki Nessie. Nie sądzę, żeby Jacob był smutny o duszę Belli. On myślał, że gdy ona będzie juz wampirem, nie będzie tą samą Bellą, a nawet jeśli będzie to nie będą mogli się spotykać. Będzie musiał przestać ją kochać, nie będzie mógł się z nią nawet przyjaźnić, bo jak to tak ze swoim naturalnym najgorszym wrogiem. Bella również była przekonana, że duszy nie straci. Z resztą, dla niej dusza była potrzebna tylko po to, aby po śmierci, nawet wampirzej, dostać się do Raju. Ale jej Rajem było właśnie zostać wampirem i spędzić jak najwięcej czasu z Edwardem. Dla niej zostanie wampirem nie było żadnym wyrzeczeniem.
Rozumiem, że jesteś za Jacobem. Liczę jednak na to, że nie jesteś taka jak moja przyjaciółka. Ona jak tylko zobaczy lub usłyszy o Jacobie lub Taylorze Lautnerze od razu wzdycha. A jak go w filmie zobaczyła bez koszulki to prawie odpłynęła. MyśLę, że ty jednak zachowujesz jakiś umiar. :)
Dziękuję za podanie strony. Ale chyba i tak kupię sobie tą książkę w wersji drukowanej, aby mieć ją w swojej biblioteczce. Mam nadzieję, że często będę do niej wracać. A niedawno dostałam stypendium w szkole, no to muszę je na coś wydać, a na książki to najlepiej :) =]
Użytkownik: aleutka 01.07.2010 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Edward chciał całkowi... | ksiazkowymol1997
No wlasnie z tym sie nie potrafie zgodzic. Poproszenie Alice aby Z DALEKA obserwowala Belle w zaden sposob nie narazalo tej ostatniej na bezposrednie kontakty z wampirami czy innymi potworami, a stanowilo minimum zabezpieczenia i bardzo by sie przydalo. Gdyby Alice wykryla, ze Laurent sie zbliza moglaby zadzialac - no bo wtedy chyba nawet Edward uchylilby swoj zakaz, prawda? Nie, wg mnie Edward po prostu odcial sie od niej, porzucil Belle na pastwe roznej masci nieciekawych typow i lubowal sie w swojej doskonalosci i cierpieniu.

Chwileczke - Jacob zaczal Belle parzyc kiedy juz byla lodowatym jak trup wampirem. Wyobrazam sobie, ze dla wszystkich wampirow dotyk czlowieka jest goracy, a dotyk wilkolaka wrecz parzy. To wlasnie cieplo Jacoba uratowalo Belle - w Ksiezycu w nowiu (psychicznie) i w Zacmieniu (fizycznie).
I tak - to nie byla zwykla zazdrosc - jak mowilam z tym Jacob latwo by sobie poradzil. To byl strach o Belle. Ze przestanie byc soba, ze zmieni sie w potwora, ze cena jaka jej przyjdzie zaplacic jest zbyt wysoka.

I to juz inna sprawa - dla mnie dyskwalifikujaca wada tej ksiazki - ze dla Belli zostanie wampirem nie bylo zadnym wyrzeczeniem. Ze nie musiala zaplacic zadnej ceny za swoja wiecznosc z Edwardem. Nic jej to nie kosztowalo, a zostala najsilniejszym, najbardziej utalentowanym, blablabla wampirem. To nielogiczne, falszywe, powazny brak w tej ksiazce. Historia Rosalie ma pod tym wzgledem wiecej sensu. I powiem tylko tyle - to z duszy pochodzi nasza zdolnosc do milosci. Gdyby Bella stracila dusze nie bylaby w stanie kochac Edwarda - i bylaby zwiazana na wieki z kims kogo nie umie juz kochac. Pieklo w najczystszej postaci. To o tym mowi Biblia, - coz to za korzysc, zyskac swiat caly a stracic dusze? Oddajesz wszystko za nic.
A rzecz w tym, ze nikt nie wie, jak by sie zakonczyla transformacja Belli, mozliwosc utraty duszy jest calkiem prawdopodobna. W ksiazkach Meyer jest wiele wampirow, ktore zrezygnowaly ze swojej duszy po to aby miec supermoce - tacy jak James, Aro czy Jane. Gdyby Bella stala sie kims takim caly klan Cullenow nie zdolalby jej powstrzymac. Bella powinna sie bac. Ale jej zachowanie jest bezmyslne i kompletnie pozbawione wyobrazni, co w polaczeniu z faktem ze S. Meyer stara sie nas przekonac, jaka to Bella jest wrazliwa i delikatna stwarza dosc komiczne wrazenie.

Dla mnie to zewnetrzne fizyczne zimno tez jest odpychajace. Kojarzy mi sie ze smiercia. W intymnym zwiazku fizyczny kontakt jest bardzo wazny, a w przypadku Belli i Edwarda praktycznie niemozliwy - wszystko przez koc. (Nie mam tu na mysli tylko seksu oczywiscie, ani nawet przede wszystkim seksu. Prawdziwa intymnosc angazuje cala twoja osobe - fizycznie i psychicznie. To sa tysiace drobnych fizycznych gestow, ktore buduja bliskosc na rowni z duchowym porozumieniem. Jezeli tej fizycznej czesci brakuje albo jest tak powaznie ograniczona jak u Belli i Edwarda to paradoksalnie psychiczna i duchowa bliskosc tez jest powaznie okaleczona w tego typu zwiazku, bo czlowiek jest naczyniem polaczonym i to jest fantastyczne, ze cialo jest brama dla ducha. Mozliwosc przytulania jest wiec podstawowa :)).

Nie jestem nastolatka, wiec moja slabosc do Jacoba jest raczej rodzajem czulosci. Nie moge jednak zaprzeczyc, ze w porownaniu z Pattinsonem Taylor Lautner jest o niebo lepszym aktorem. Moim zdaniem uczynil New Moon w miare ogladalnym. To bylo bardzo trudne do zagrania bez falszywej nuty - delikatnosc i naturalnosc Jacoba wobec Belli. Lautner umial to pokazac. Przemiana Jacoba tez byla bardzo dobrze pokazana wg mnie. Wszystko inne bylo po prostu komiczne w swojej melodramatycznej powadze.

Dopiero kiedy przeczytalam Bree Tanner uswiadomilam sobie ze Edward powinien byc rudy :)
Użytkownik: ksiazkowymol1997 01.07.2010 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: No wlasnie z tym sie nie ... | aleutka
To się rozpisałaś! :) Ale Edward był przekonany, że tylko jego rodzina jest zagrożeniem dla Belli. Nawet nie myślał o Laurencie, on przecież powiedział, że odłącza się od Victorii i Jamesa i nie obchodzi już go co oni tam sobie robią. Sądził, że jedynie Victoria zagraża Belli i dlatego na niej się skupił.

Faktycznie, Jacob parzył Bellę gdy stała się zimnym wampirem. Ale to od niej zależało czyja temperatura byłaby dla niej skrajna (bo gdyby wybrała Jacoba, to Edward byłby dla niej lodowaty po całym czasie spędzanym z gorącym wilkołakiem). A że Bella była stała w uczuciach, łatwo się nie zmieniała i zakochała się w Edwardzie jako pierwszym, Jacob praktycznie nie miał szans na związanie się z Bellą. Z resztą mi bardziej podoba się charakter Edwarda. Jacob ma swoje poczucie humoru i zarażający optymizm, ale według mnie jest typem najlepszego przyjaciela. Taki charakter nie pasował do samotnej, cichej Belli. Za to Edward był jak Bella. Póki jej nie spotkał przez całe życie był typem pustelnika. Jasne, możesz powiedzieć, że to przeciwieństwa się przyciągają, że tak podobne do siebie charaktery nie pasują. Ale ile można przeciwieństw! Samo to, że nie są takiego samego gatunku wystarcza, a przecież muszą jednak mieć ze sobą wspólnego.

Dla mnie przytulanie jest tą najważniejszą fizyczną częścią związku, choć prawie egzekwo z całowaniem. Ale chłód Edwarda podkreślił to, że dla miłości nie ma przeszkód, a już na pewno nie tak błahych jak różnica temperatur. Przez to, że Edward był wampirem i dbał (czasem przesadnie) o bezpieczeństwo Belli, przez to, że myślał, że jego skóra ją odrzuca, a konsekwencją tego było ograniczenie przez niego nawet najmniejszych kontaktów fizycznych, przez to wszystko każdy jego dotyk, pocałunek czy uścisk był wyjątkowy i zachwycający.

Dzisiaj byłam w kinie na "Zaćmieniu" i utwierdziłam się w przekonaniu, że Lautner, tak jak mówisz, jest lepszym aktorem od Pattinsona. Żadnego jakoś specjalnie lubię czy nie lubię (chociaż gdy ktoś wejdzie do mojego pokoju od razu temu zaprzeczy, ponieważ całą jedną ścianę przeznaczyłam na plakaty ze "Zmierzchu". W większości są to zdjęcia Pattinsona, ale nie powiesiłam tych plakatów, aby zachwycac się jego urodą czy czymś w tym stylu. Powiesiłam je, bo przypominają mi najlepsze momenty z książek, a że najbardziej lubię postać Edwarda i innych wampirów, to ich zdjęć mam najwięcej). Troche obawiałam się tego filmu, ponieważ podobno wyszedł z niego horror i musieli go kilka razy poprawiać. Jednak byłam bardzo zadowolona gdy wychodziłam z sali kinowej. Było kilka scen charakteryzujących film akcji, ale nie zabrakło również romantyzmu. Dzięki tym paru żywszym fragmentom film wiele zyskał i przez to podobał mi sie nawet trochę bardziej niż wcześniejsze. Polecam! :)
Użytkownik: aleutka 01.07.2010 23:43 napisał(a):
Odpowiedź na: To się rozpisałaś! :) Ale... | ksiazkowymol1997
Ja ostrzegalam :)

To on do tego stopnia nie znal Belli? Jak mogl uwazac swoja rodzine za JEDYNE dla niej zagrozenie? Ta dziewczyna to magnes dla klopotow. A on podobno tak sie o nia troszczyl... Poproszenie Alice "Sluchaj sprawdz co sie z nia dzieje od czasu do czasu" - nawet na takie minimum nie bylo go stac??

Moim zdaniem to blad sprowadzac Jacoba do wesolka. On jest wlasnie bardziej zlozony - w trzecim tomie widac jak walczy ze swoja agresja, jest w nim pewien mrok, doroslosc wynikajaca chocby z konfrontacji ze smiercia matki gdy Jacob byl jeszcze dzieckiem. Ten mrok jest po prostu wspolobecny z poczuciem humoru. Edward nie ma czegos takiego W OGOLE (w filmie desperacko probowano mu dodac choc pare zabawnych kwestii),wiec na tym tle Jacob wypada bardzo pozytywnie. Ale nie jest tylko wesolkiem. Czasami mialam wrazenie, ze rozumie zycie o wiele lepiej niz Edward, co z pewnoscia nie bylo intencja autorki:) Jacob jest nastolatkiem, wiec bedzie jeszcze sie zmienial i dorastal, Edward zamarzl fizycznie i psychicznie w wieku 17 lat i nie rozwija sie w ogole. Nawet studia na Harvardzie i czytanie ludzkich umyslow przez niemal sto lat go nie zmienilo. Chlopaczkowaty jest dosyc dla mnie.

Nie ma jednej zasady. Sprawdzaja sie zarowno zwiazki ludzi podobnych charakterologicznie jak i przeciwstawnych. To zaden argument.

Czy ja wiem - taka roznica temperatur NA DLUZSZA METE po prostu by sie nie sprawdzila moim zdaniem. To nie jest trywialne czy blahe, nie. Jak mowie - mnie by odrzucilo, bo mialabym wrazenie ze sie przytulam do trupa a moje poczucie humoru wlaczaloby sie przy kazdej probie pocalunku - czy usta nam przymarzna czy nie? :) Na poziomie fizycznym ten zwiazek jest powaznie okaleczony a nie zachwycajacy dla mie. Limitowac przytulenia i pocalunki... O,nie to nie ma sensu.

Na film sie nie wybieram. Moze obejrze DVD ze wzgledu na Leah :)



Użytkownik: ksiazkowymol1997 02.07.2010 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja ostrzegalam :) To o... | aleutka
Ale Edward chciał, aby Bella żyła tak jakby nigdy nie poznała jego ani żadnego innego Cullena.

W Jacobie nie podobało mi się również to, że (ja przynajmniej tak to odebrałam) jego związek z Bellą opierałby się głównie na kontaktach fizycznych. W Edwardzie urzekło mnie właśnie to, że pocałunki i przytulanie nie było podstawą zwiąku. On potrafił kochać Bellę bez tego. Potrafił kochać ją i zrozumieć bez słów. Mógł z nią siedzieć i rozmawiać godzinami, mógł też tylko siedzieć, a i tak był wtedy w pełni szczęścia. Nie sądzę, aby Jacob był do tego zdolny. A w trzeciej części zachwyciło mnie jeszcze to, że z troski o Bellę opanował swoje pożądanie. Weług mnie było to dla niego strasznie trudne, ale tak kochał i uwielbiał Bellę, że potrafił jej odmówić.

Jacob też przestał się rozwijać. Oczywiście mógłby znów zacząć rosnąć, ale nie sądzę, aby potrafił się opanować i nie zmieniać w wilka.

Ja film muszę obejrzeć jeszcze raz. Koniecznie. Chciałabym zwrócić teraz uwagę na kilka fragmentów. I po dłuższych przemysleniach cofam moje słowa o Pattinsonie i Lautnerze. Nie można na podstawie tego filmu dobrze określić kto jest lepszym aktorem. Ponieważ Jacob zazwyczaj był szczery, więc łatwo było zagrać te emocje. A skryty Edward... to cięższa rola, ponieważ trzeba tam było pokazać emocje, które naprawdę odczuwał i te, które chciał, aby inni widzieli... Według mnie to cięższa rola. Ale i Taylor, i Robert zagrali swoje role bardzo dobrze.

Co do Bree Tanner, zaczęłam czytać ja po angielsku. Większość rozumiałam, a jeśli nie to łatwo się domyślałam. Jednak pojawił sie problem w postaci internetu, który jest bardzo wolny i w miarę drogi... A zmienić go nie możemy, bo mieszkam na wiosce i jest tu słaby zasięg i nie możemy mieć lepszego internetu. Dlatego chyba jednak zostane przy prawdziwej książce. Z resztą wolę czytać takie niż w wersji elektronicznej. I lubię wracać do tych lepszych książek...
Użytkownik: aleutka 02.07.2010 12:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Edward chciał, aby Be... | ksiazkowymol1997
Chcial aby zyla tak jakby nie poznala zadnego Cullena? Naprawde?? No to ujmujac sprawe brutalnie - kompletnie irracjonalne, nie do zrealizowania, i swiadczy jedynie o tym, ze Edward jest emocjonalnie jeszcze glupszy niz myslalam.
Po pierwsze - nikt z nas nie zapomina pierwszej prawdziwej milosci. Po okolo stu latach Edward powinien wiedziec przynajmniej tyle. Po tak rzekomo intensywnym zwiazku z Bella powinien tez znac ja na tyle, zeby wiedziec ze ona nie zapomni. Bol z czasem zlagodnieje, ale to nie oznacza zapomnienia.
Po drugie - jesliby zapomniala - to byloby to dla niej nieszczesciem. Ci ktorzy nie ucza sie na wlasnych bledach sa skazani na ich powtarzanie. A z talentem Belli do popadania w tarapaty cos takiego zdarzyloby sie wczesniej czy pozniej.

Kiedy czytalam Ksiezyc w nowiu uderzyla mnie wlasnie bezinteresowna dojrzalosc Jacoba. Szesnastolatek ktory do tego stopnia panuje nad swoimi hormonami, usuwa sie calkowicie na drugi plan, bo Bella jest najwazniejsza, oferuje jej przyjazn, cieplo, mozliwosc odprezenia, milczenia, nieudawania - dla mnie to swiadczy o jego bezinteresownej milosci. Mogl z nia siedziec i rozmawiac godzinami w tym garazu, mogl tez po prostu byc w jej obecnosci i to mu wystarczalo. Rozumial ja bardzo dobrze. Oczywiste, ze byl zdolny do bezinteresownej milosci na rowni (jesli nie bardziej) niz Edward. Jego zachowanie bylo z pewnoscia o wiele bardziej racjonalne.
Kiedy zmienil sie w wilkolaka trudniej mu bylo zapanowac nad mroczniejsza strona swojej natury. To ludzkie powiedzialabym, o wiele lepsze niz to zamrozone zachowanie Edwarda. Kiedy Edward zamienil sie w wampira zachowywal sie w sposob o wiele bardziej niekontrolowany, lacznie z zabijaniem ludzi.

Och papierowo blada twarz Roberta Pattisona nie pokazuje zadnych emocji - ani tych, z ktorymi rzekomo walczyl, ani tych, ktore "chcial zeby inni widzieli". Przez wiekszosc filmu ma ten sam wyraz twarzy - niezaleznie od tego czy sie usmiecha czy robi mine cierpienticza, bo do tych dwoch skurczow miesni ogranicza mimike Edwarda.

Wiekszosc aktorow twierdzi zgodnie, ze bardzo trudno jest zagrac wlasnie - dobroc, szczerosc. Lotrzy sa bardziej interesujacy, grajac dobre uczucia latwo popasc w sztucznosc. Wiec ja nadal jestem za Lautnerem.
Użytkownik: ksiazkowymol1997 02.07.2010 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Chcial aby zyla tak jakby... | aleutka
Och, jak zwykle mam inne zdanie. Ale niestety nie będę już mogła pisać, a przynajmniej nie tak często. Rodzice zabronili mi, ponieważ rzekomo się uzależniam, a pieniędzy coraz mniej. Nie powiem jest mi smutno, bo nasze posty są coraz bardziej interesujące, ale rozumiem powody decyzji mamy i taty (chociaż żadnych objaw uzależnienia nie zauważyłam. Ale ja nie mogę wypowiedzieć się w pełni obiektywnie). Więc będę pisała rzadziej, nastepny post będzie dopiero za kilka dni, a ten jest taki krótki z powodu... hmmm... mojego ograniczenia. Przepraszam bardzo, mam tyle do napisania. Ale do zobaczenia dopiero za kilka dni... :( :( :(
Użytkownik: ksiazkowymol1997 09.07.2010 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Chcial aby zyla tak jakby... | aleutka
Och, nareszcie mogę odpisać!!! :)

Edward znał Bellę, ale liczył tu na jej ludzkość. Nawet jeśliby nie zapomniała, to Edward myślał, że Bella w końcu nauczy się z tym żyć. Udałoby się jej to, ale nie bez pomocy Jacoba. W takich chwilach (choć ja tego nie wiem, tylko przypuszczam, ponieważ nigdy czegoś takiego nie przeżywałam) przyjaciele są bardzo potrzebni i często bez ich wsparcia nigdy nie wyjdzie się z depresji. Edward z resztą o wiele bardziej wolał, aby Bella żyła ze smutnymi wspomnieniami, które powoli wyblakną (faktycznie, podobno nie zapomina się pierwszej miłości, ale wspomnienia są nie trwałe i niestety powoli blakną) niż żeby wogóle nie żyła.

Jacob naprawdę pomógł Belli, a nawet posunę się do stwierdzenia, że uratował jej życie (i nie chodzi mi o historię z klifem, ale depresję Belli). Był ideałem przyjaciela, wiernego kumpla, towarzysza zabaw, pocieszyciela i powiernika najskrytszych tajemnic. Ale później zakochał się w Belli. Rozumiałam to dobrze, tak samo jak rozumiałam to, że Bella również go kochała, ale nie w takim sensie. Kochała go jak brata, jak najleszego przyjaciela (taką sytuację już przeżyłam i nie zaliczam jej do tych najlepszych...). Ja to rozumiałam, ale Jacob nie. Nie wystarczała mu Bella jaką miał. W drugiej części było jeszcze w miarę, bo Jake naprawdę starał się z tym pogodzić i chciał, żeby znowu byli przyjaciółmi. Ale w "Zaćmieniu" zaczął o nia walczyć, co według mnie było bardzo odpowiednie. Nie poddał się bez walki. Jednak w momencie kiedy zaczął si starac o Bellę, zapomniał o jakichkolwiek granicach i to mnie zdenerwowało. Jacob stracił wiele w moich oczach tym swoim zachowaniem.

Pattinson... On ciągle się uczy. Według mnie bardzo dobrze grał w pierwszej części. W drugiej części grał już świetnie. A w trzeciej grał już fantastycznie! W "Zaćmieniu"... No EXTRA! Więc co mogę powiedzieć... Czekam na czwartą część :).

A koleżanki, które również... hmmm... interesuja się sagą "Zmierzchu" (choć, że tak powiem, inaczej niż ja) co chwila pokazują mi głupie fotomontaże, teksty, filmiki, artykuły, zdjęcia i parodie. I jest coraz gorzej. Ale dopiero teraz dostrzegam, że tamto to tak naprawdę było nic, ponieważ zobaczyłam zwiastun parodii. Sądzę, że wystarczy, jeśli powiem, że Bella jest hamburgerem, Jacob pieskiem chuiaua, ludzie walą się łopatami po głowach i tańczą w strojach kąpielowych. A najgorsze jest to, że był to zwiastun PEŁNOMETRAŻOWEGO FILMU. :( :( :(
Użytkownik: aleutka 12.07.2010 10:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, nareszcie mogę odpis... | ksiazkowymol1997
To by rzeczywiscie moglo zadzialac - gdyby Edward byl zwyklym chlopakiem. Tak jak to sie potoczylo wyrzadzal Belli krzywde, poniewaz zaden smiertelnik nie bylby w stanie doskoczyc do Edwarda i Bella gorzknialaby z czasem, bo ona ma tendencje do pograzania sie we wlasnym cierpieniu i podsycania go wrecz - zdaje sie ze wg pani Meyer oznacza to glebokie uczucia. I Edward powinien ja znac na tyle zeby wiedziec, po tak rzekomo glebokim zwiazku. (Wspolczuje Renesmee - ona jest jedyna tragiczna postacia we wszechswiecie pani Meyer).

Ja w ogole uwazam, ze to ogromny triumf i dowod sily ludzkiego ducha - jego zdolnosc do regeneracji, nawet po toksycznym, trujacym wrecz zwiazku z wampirem :) Ale z tego co widze w New Moon Bella nie wybralaby tej drogi. Zachowalaby swoje cierpienie i podsycalaby je - w radosnym przekonaniu, ze to swiadczy o glebi jej milosci - a potem, w przekonaniu o wlasnej wrazliwosci, glebokich uczuciach itd - poslubilaby czlowieka ktorego nie kocha (to ta scena kiedy Bella zastanawia sie czy Julia moglaby poslubic Parysa i dochodzi do wniosku, ze nie moglaby go kochac, nie, to nie jest Romeo; ale wyszlaby za Parysa i tak, chlubiac sie swoja wrazliwoscia itp. Mialam ochote rzucic ksiazka o sciane. Jak ona smie? Uwazac, ze poslubienie kogos z braku lepszej opcji swiadczy o szlachetnosci...)Jak mowilam - Edward po tak rzekomo glebokim zwiazku powinien wiedziec ze Bella latwo nie odpusci... No i oczywiscie - powtorze - narazal ja na niebezpieczenstwo zostawiajac i nie sprawdzajac co sie z nia dzieje, chocby posrednio. A potem mowi, ze sprawdzilby za rok. Panu juz dziekujemy, pogratulowac refleksu.

Jacob walczyl o Belle. Kochal ja i uwazal, ze zwiazek w ktorym byla byl gleboko toksyczny i mogl ja kosztowac dusze. W dodatku mial nieoczekiwany problem z wilcza strona swojej osobowosci ktora sie dopiero uczyl kontrolowac. Co tu odpowiedniego/nieodpowiedniego? To o wiele bardziej realistyczne psychologicznie niz te wszystkie dialogi Belli i Edwarda... Gdyby Bella spotkala Edwarda w jego pierwszej fazie kiedy byl newborn vampire nie przetrwalaby tego. Jacob przynajmniej nie stwarzal bezposredniego zagrozenia a wrecz ratowal zycie.

Pattison jest bardzo zalezny od rezyserow. To nie jest ani wada ani zaleta, po prostu stwierdzenie faktu. Ja wlasnie uwazam, ze w Zmierzchu gral jeszcze w miare. W porownaniu z Chrisem Weitzem Hardwicke byla duzo lepsza jako rezyser i umiala go poprowadzic. Tam pokazywal jakies emocje w miare zroznicowane, jak na taki film. Ba, w Harrym Potterze, gdzie pojawial sie na krotko zagral calkiem niezle. No ale Mike Newell po prostu wie co robi. Natomiast w New Moon Pattison gral po prostu okropnie. Papierowa twarz, dwa skurcze mimiczne i szklane spojrzenie - ot i caly repertuar. Jedyna scena w ktorej jego twarz zdradzala troche zycia to ta kiedy juz Bella go uratowala. To swiadczy o tym, ze on MOGLBY potencjalnie zagrac lepiej. Ale nie wyszlo. Chris Weitz jest po prostu kiepskim rezyserem, koniec kropka. A i scenariusz pozostawia wiele do zyczenia.
Nie widzialam Zacmienia i szczerze mowiac nie mam ochoty. Moze tylko dla Leah. Ta aktorka na zdjeciach wyglada ciekawie, duzo sie dzieje w jej oczach, moze...
Użytkownik: ksiazkowymol1997 21.07.2010 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: To by rzeczywiscie moglo ... | aleutka
Bella miałaby zgorzknieć i nie znaleźć nikogo kogo by pokochała??? Ależ skąd! Przecież ona zaczęła się zakochiwać w Jacobie. Gdyby nie było historii z klifem, to sądzę, że byliby razem i to całkiem szczęśliwi. Bella w końcu pogodziłaby się z faktem, że Edward był po prostu nieszczęśliwym rozdziałem w jej życiu i że on już nie wróci. Nauczyłaby się życ z tą świadomością. I nawet jeśli nie była zakochana w Jacobie na początku, to uważam, że po jej pocałunku z nim doceniłaby to, co on może jej dać. Pokochałaby go.

Ja kiedy czytałam te fragmenty, gdy Jacob był wytrącony z równowagi (psychicznej) to zwyczajnie się bałam. Drżałam ze strachu, że zmieni się w wilka i zaatakuje Bellę. Więc to nie było całkowicie tak, że Jacob świetnie sobie radził i był bezpieczny dla Belli, gdy był dopiero początkującym wilkołakiem.

Pattinson faktycznie na początku Księżyca nie zagrał najlepiej. Ale muszę jednak przyznać, że nie wyobrażam sobie lepszego aktora na miejsce Edwarda. W trzeciej części naprawdę zagrał świetnie. Było widać dużo uczuć. Leah... mogłaby zgrać bardzo dobrze, ale było jej bardzo mało w filmie. Pojawiła się raptem w dwóch czy trzech scenach. Ale było dużo nowonarodzonych.
Podobał mi się Riley i Bree...
Użytkownik: aleutka 21.07.2010 16:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Bella miałaby zgorzknieć ... | ksiazkowymol1997
Nie, nie Jacob byl dla niej "ta druga opcja". Dokladnie tak jak mowilam - wyszlaby za niego, ale jej serce nalezaloby do Edwarda, zawsze by porownywala na niekorzysc Jacoba. I jeszcze by uwazala, ze ma z czego byc dumna, taka wrazliwa i gleboko kochajaca, ach Julia wychodzaca za Parysa. To bardzo wyraznie widac w Ksiezycu na nowiu. I w Zacmieniu zreszta tez.

Ja znacznie bardziej balam sie Edwarda, jego lodowatego dotyku i poprawnosci. Nawet w Breaking Dawn jej nie stracil. Wyobrazam sobie ten lodowaty spokoj "Kochanie wyprowadzasz mnie z rownowagi..." i ciche dni przez stulecia. To niszczace.

Agresja jest normalna czescia kazdego z nas. Jest jednym z komponentow instynktu macierzynskiego na przyklad. Ludzie (i wampiry:), ktorzy jej pozornie nie maja sa najbardziej niebezpieczni.

I nigdy nie mowilam ze Jacob swietnie sobie radzil (w sensie ze nie mial problemu w ogole). Mowilam ze sie uczyl i byl na dobrej drodze. I przynajmniej nikogo nie zabil w trakcie (chyba ze wampiry w samoobronie), inaczej niz Edward.





Użytkownik: ksiazkowymol1997 31.07.2010 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie Jacob byl dla ni... | aleutka
Hmmm... Może masz rację... Przynajmniej częściowo. Istnieje taka możliwość. Jednak w momencie, gdy Bella i Jacob pocałowali się przed bitwą w Zaćmieniu i Bella odkryła, że jest w nim zakochana, to gdyby go wtedy wybrała, nie byłby już tym Parysem. Na pewno wspominałaby później Edwarda i zastanawiała się, jakby się im ułożyło, ale byłaby całkiem szczęśliwa z Jacobem. Chociaż... faktycznie, możliwe, że ciągle by ich porównywała i zaczęłaby żałować swojego wyboru.

No cóż, tutaj na ten temat w sumie nie ma co pisać (to trochę smutne). Mamy różne zdania. Tak odmienne, że żadna drugiej nie przekona. Ale co do cichych dni... Nie, Edward nigdy by się na to nie zgodził. Za bardzo kochał Bellę. A ona za bardzo kochała jego.

Tutaj również masz rację. Agresja jest częścią każdego z nas. Jest to sposób na wyładowanie negatywnych emocji,najczęściej złości. Ale gdy Edward był wściekły nie krzyczał na Bellę i nie rzucał różnymi przedmiotami tak jak Jacob. Chociaż nie, przepraszam, krzyknął w towarzystwie Belli chyba w dwóch momentach. W pierwszej części po nieszczęśliwie zakończonym meczu baseballa i bodajże w trzeciej, gdy Bella zawarła układ z Carlislem o jej przemianie. Ale to tylko dwa razy, no i nigdy nie powiedział, że woli, aby Bella umarła niż została wampirem, choć również był przeciwny jej przemianie. A Jacob to zrobił.

Choć Jacob faktycznie nie zabił żadnego człowieka (w sumie to by było głupie, bo sam nim jest w połowie), to z nim jest inaczej niż z Edwardem. Edward był wampirem. A przeznaczeniem wampira jest zabijanie ludzi. Cullenowie zabijali jedynie zwierzęta (choć chyba wszyscy oprócz samego Carlisle'a zabili kiedyś jakiegoś człowieka), ale robili to sprzecznie ze swoją naturą. A pomijając to, to jednak Edward (choć to żadne usprawiedliwienie) zabijał jedynie złych ludzi, takich za którymi nikt by nie tęsknił (tak jak w Bree Tanner).
Użytkownik: aleutka 03.08.2010 09:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmmm... Może masz rację..... | ksiazkowymol1997
No wlasnie - zastanawialaby sie... porownywala. CALKIEM szczesliwa a nie po prostu szczesliwa. Tak by to wygladalo. I jeszcze pani Meyer usiluje nas przekonac, ze to swiadczy o glebokiej milosci. Wszystko sie we mnie buntuje.

Masz rozne zdanie na temat cichych dni, potencjalnie uprawianych przez Edwarda? Dlatego ze za bardzo kochal Belle? Ale on tak wlasnie rozumie milosc - jako udawanie, ze nie ma konfliktow, ze nigdy nie odczuwa sie nic negatywnego wobec partnera. W polaczeniu z jego nadopiekunczoscia stwarza to dodatkowe niebezpieczenstwo cichych dni. Jesli nie daj Boze zdarza sie cos takiego jak konflikt - to tlumimy (nie opanowujemy, tlumimy) negatywne uczucia i udajemy, ze problemu nie bylo. Decydujemy za nia i problem jest rozwiazany. To nieladnie sie klocic. Wiec lepiej uprawiac ciche dni. To jest wlasnie metoda Edwarda. Wolalabym, aby moj partner otwarcie mowil o swoich uczuciach - takze jesli ma jakies zastrzezenia co do moich wyborow. Dokladnie tak jak Jacob. Nawet jesli byl porywczy - widac bylo, ze zalowal tego co powiedzial i chcial ja przeprosic, ale Belli wygodniej bylo odmowic. Edward tylko ciska roznymi cierpietniczymi minami i czeka az sie Bella domysli, ze on jest przeciwny. Kolejny dowod, potwierdzajacy prawdopodobienstwo cichych dni.

Nie mozna porownywac "opanowania" Edwarda z porywczoscia Jacoba. Edward jest o te kilkadziesiat lat starszy. Jestem niemal pewna, ze gdy byl w poczatkowej fazie wampirowania to sial zniszczenie takze rzucajac przedmioty, zgniatajac je itp. Doprawdy niszczenie przedmiotow przez wilkolaka i jego podniesiony glos cie martwi, a zabijanie ludzi przez wampiry nie??
Carlisle z pewnoscia nie zgodzilby sie, ze "celem" wampirow jest zabijanie ludzi. Krew ludzka nie jest im nawet niezbedna do przetrwania - czego Cullenowie sa...eee... martwym dowodem. Carlisle probowal sie "zaglodzic" o ile pamietam i nie udalo mu sie. To tak jakby powiedziec, ze skoro ludzie maja o wiele wyzszy intelekt niz zwierzeta, maja bron i wiecej mozliwosci a w swojej naturze agresje, to znaczy ze ich celem jest bezmyslne zabijanie zwierzat dla rozrywki.
Ja juz wczesniej pisalam, ze najbardziej odrzuca mnie sposob w jaki Edward mowi o ludziach, ktorych zabil. Ze to mety, ze niby nie zaslugiwali na przetrwanie. Jak on smie?? Kim jest zeby rozstrzygac?? Skad on moze wiedziec, ze nikt by za nimi nie tesknil?? Skad moze wiedziec, kim mogliby sie stac? Swiety Pawel tez byl morderca na przyklad. Dopoki sie zyje zmiana jest mozliwa, odbieranie mozliwosci zmiany jest potworne. Tam gdzie byl rzeczywiscie potworem Edward zupelnie nie zaluje tego co zrobil. Tam gdzie istnieja miliony okolicznosci lagodzacych zadrecza sie poczuciem winy. Jak na stulatka poziom jego swiadomosci emocjonalnej jest porazajaco niski.
Użytkownik: aleutka 02.07.2010 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Edward chciał, aby Be... | ksiazkowymol1997
Jak to Jacob przestal sie rozwijac? W Breaking Dawn jest jedyna osoba, ktora sie rzeczywiscie rozwija psychicznie. I tak, mogl sie nauczyc na tyle, zeby sie nie zmieniac w wilka. Sama Meyer powiedziala, ze gdyby miala wybierac wolalaby byc wilkolakiem, bo oni moga sie z tego wypisac.

Nie chodzi przeciez o to, zeby przestal sie zmieniac w wilka (przeciez musi chronic swoje plemie przed wampirami), tylko zeby jak to mowia psycholodzy - zintegrowal te czesc swojej osobowosci na tyle, zeby to on byl tu szefem. To jest do zrobienia. I Jacob jest na dobrej drodze.
Użytkownik: ksiazkowymol1997 01.07.2010 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: No wlasnie z tym sie nie ... | aleutka
Bardzo zaintrygowałaś mnie tym fragmentem o rudym Edwardzie na podstawie Bree. Ale koniecznie muszę kupić tą książkę, ponieważ nie znam na tyle dobrze angielskiego, aby móc przeczytać ją w oryginale na stronie internetowej... :( =C
Użytkownik: aleutka 01.07.2010 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo zaintrygowałaś mni... | ksiazkowymol1997
Ha! Red headed mind reader - tak go okresla Bree.

Sprobuj! Naprawde, zachecam, przelam swoje zahamowanie wobec czytania po angielsku. Jesli znasz jezyk na poziomie podstawowym mozesz dac sobie rade. W tym przypadku e... skrajna prostota jezyka Meyer bedzie zaleta. Krotkie toto, temat cie ciekawi - warto sprobowac.
Użytkownik: aleutka 29.06.2010 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: To sprawdzanie co u Belli... | ksiazkowymol1997
Ach, a Bree Tanner jest legalnie udostepniona w Internecie przez sama Stephenie Meyer (jako prezent dla fanow) - chyba jakos w pierwszym tygodniu lipca usuna ja z sieci.

www.breetanner.com

Ja tez jestem ciekawa jak to sie rozwinie, bo zauwazylam pewna prawidlowosc w pisarstwie Meyer - im mniej uwagi poswieca jakims postaciom tym lepiej jej wychodza. Leah Clearwater jest o wiele bardziej interesujaca niz Bella Swan. Bree pojawia sie krotko, ale budzi we mnie o wiele wiecej wspolczucia niz cale metne cierpienie Belli w Ksiezycu w nowiu. Mam nadzieje ze Meyer jej nie zepsuje.
Użytkownik: Donka1801 03.06.2010 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja uwazam, ze byl po pros... | aleutka
Nadopiekuńczy po prostu się o nią martwił i chciał jak najlepiej. A dlaczego, bo zależy mu na niej i ją zwyczajnie Kocha czy to takie dziwne.
Użytkownik: Lemonade{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 14.05.2010 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście zostawił ją dl... | Stina17
Bo mu się zdawało, że mądry jest :P
Użytkownik: Norma 20 14.06.2010 00:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście zostawił ją dl... | Stina17
moim zdaniem Edward zostawił Bellę bo myślał ze to on i jego rodzina sa dla niej największym zagrożeniem... zrobil to zeby ja chronić ale nie przedziewiał ze wróci Wiktoria zeby sie na niej mścić... jakie to ludzkie !
Użytkownik: marian2na 14.06.2010 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: moim zdaniem Edward zosta... | Norma 20
e! zostawił ją bo mu się znudziła :P XD
kto chce sprawdzić, niech przeczyta :D
Użytkownik: Norma 20 15.06.2010 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: e! zostawił ją bo mu się ... | marian2na
nie moge sie z Toba zgodzić... przecież on ja kochal wiec nie mogla mu sie znudzić...
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: