Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
U mnie biblioteka przyjmuje tylko książki z numerem ISBN, co oznacza, że stare nie mogą liczyć na ciepły kąt.
Lepsze to, niż opcja wyrzucenia wszystkiego na śmietnik, jeśli się spadkobiercy książkami nie interesują.
Tak, a potem patrzysz na te stosy i myślisz: Kiedy ja to wszystko przeczytam?... Co nie zmienia faktu, że gdy Cię ktoś przy jakiejś "prezentowej" okazji spyta, co byś chciała, mówisz bez namysłu: Książkę! :-)
Też bym oddawała do swojej biblioteki powiatowej, ale oni mają taki 'asortyment', że głowa mała... Mają bardzo dużo nowości, sporo bestsellerów, i na szczęście nie ograniczają się tylko do literatury amerykańskiej (najbardziej mnie cieszy powiększający się zasób najnowszej literatury rosyjskiej).
Pozostaje się cieszyć, że ktoś w naszym kraju rozdaje w ten sposób książki i że zabierają je osoby, które chcą je przeczytać, a nie sprzedać czy wyrzucić. Ja mimo wszystko pozostanę przy przekazywaniu swoich "nadwyżek" do biblioteki. Chcę być pewny, że trafią w ręce (i to niejedne) ludzi, którzy lubią czytać (a badania czytelnictwa w naszym kraju wskazują, że trafienie na takich ludzi nie jest łatwe).
W jakimś stopniu na pewno pan profesor ma rację. Ale ma rację również z tym, że nieuwzględnienie w przekładzie "Wesela" różnic językowych pomiędzy inteligentami i wieśniakami zaciera część walorów dramatu - no jakież to "Wesele" bez "Cóz tam, panie w polityce"?, "Ptok ptokowi nie jednaki...", "kaz ta, zaś ta, cyli zginoł, cyli mi sie kaj odwinoł"? A akurat gwara jako odzwierciedlenie statusu społecznego w kulturze polskiej i angielskiej ma mnie...
Zostawianie książek dla innych W Polsce "przechodzi". Dużo jeżdżę po Polsce, często zostawiam w pociągach książki (mam nadzieję, że nie korzystają na tym tylko konduktorzy :p), ale w innych miejscach też, np. często w poczekalniach dworcowych, na zakrytych peronach, albo w galeriach handlowych, kawiarniach. Kiedyś bałam się, że ktoś je bierze i wyrzuca do kosza, ale w zeszłym roku (w Poznaniu) i w tym (w Zielonej Górze) przeprowadziłam mały ekspe...
Alez ja zaczelam to robic jeszcze w Polsce, bo tam tez po raz pierwszy sama wpadlam, zdaje sie, w miejskim parku, na taka zostawiona w prezencie przez kogos mi nieznanego ksiazke. Pamietam swoje zdziwienie, a potem radosc. Zachwycila mnie prostota pomyslu. Nie trzeba nikogo o nic pytac (za wyjatkiem tej sytuacji w osiedlowej bibliotece, no ale tam tych ksiazek bylo sporo), po prostu zostawia sie dyskretnie ksiazke z przypieta karteczka na lawce w...
Fajny pomysł z zostawianiem książek dla innych, ale nie wiem czy w Polsce by "przeszedł". Ostatnio w jednej z sieciowych kawiarni powiedziałem, że chcę zostawić "wolną kawę" (płaci się za dodatkową kawę i gdy przychodzi ktoś "w potrzebie" może ją dostać). Pani spojrzała na mnie jak na wariata i powiedziała, że nie prowadzą takiej usługi...
Przed wyjazdem z Polski wyslalam 120 kg najukochanszych ksiazek, moja tzw. "gwardie przyboczna", poczta na "poste restante", bo nawet adresu stalego w nowym kraju jeszcze nie posiadalam, a reszte zanioslam do osiedlowej biblioteki i powiedzialam, ze moga zrobic z nimi co chca: rozdac chetnym, zostawic sobie itp. Zero formalnosci. Obie strony - i bibliotekarka, i ja - bylysmy nader zadowolone: ja, poniewaz zostawialam ksiazki w dobrych rekach, ona...
To jest jedna z tych wstrząsających książek, które mówią o sprawach koszmarnych i codziennych zarazem, które prowokują pytania, a nie dają gotowej odpowiedzi... Wielka to siła tej powieści.
Czytam i jestem zachwycona! Książką, nie Anną i nie Henrykiem. Emocji masa. Mam zamiar dać 5,5, ale jeszcze sporo przede mną. 445 strona z 700. Pamiętam serial telewizyjny, który był tak dawno, że już nieprawda (?). Sześć żon Henryka VIII. Takich emocji nie czułam na pewno. Tak, Anna jest potraktowana stronniczo, ale przecież to tylko książką. Mogę ją sobie nienawidzić i nikt mi tego nie zabroni. :-)))
To zależy od biblioteki. Ja kiedyś zaniosłam stare niechciane książki w reklamówce i tylko się zapytałam bibliotekarki, czy przyjmują. Calgary było zbyt na świeczniku, ale większość bibliotek nie przejmuje się tak biurokracją. Poza tym są organizowane akcje "Podaruj książkę bibliotece", szczególnie przy bibliotekach szkolnych, ale nie tylko.
Och, jak ja bym taką złotą raczkę po rączkach za takie regały!
A mnie się od razu przypomina to "dziełko": 21.10.2010 "Jak umiera miłość" i nie tylko... (dlaczego niektórzy nie powinni chwytać za pióro)
Wydając terapeutyczną książkę oficjalnie i umieszczając ją w normalnej dystrybucji trzeba się też liczyć z tym, że czytelnicy po nią sięgną i być może ich opinia o lekturze daleka będzie od pochlebnej. Czy to, że książka jest spełnieniem marzeń czy terapią po jakichś koszmarnych przeżyciach automatycznie sprawia, że jest poprawna językowo? Albo, że fabuła nie jest na bakier z logiką? Nie. Czy krytyka dzieła jest manifestowaniem swojej niewrażliwo...
Telefon do antykwariatu jest rzeczywiście najprostszy pod warunkiem, że pogodzisz się z utratą 3/4 wartości książek (minimum)
Też o tym często myślę. Szczególnie, że zdarzyło mi się kilkakroć w ostatnim czasie uczestniczyć w próbach rozparcelowania biblioteczek po zmarłych, a mam tyle co Ty, albo nawet więcej. Syn mówi - pół żartem, pół serio - że sprzeda wszystko na allegro, ale sądzę, że telefon do antykwariatu jest lepszą opcją, bo najmniej wymagającą od spadkobiercy.
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Piękna idea, bez oszustwa. Chęć uszczęśliwienia bliskiej osoby nie może oznaczać robienia tego kosztem szczęścia i dobrostanu innych.
Moja bibloteczka liczy sobie około 3,000 tytułów i też się czasem zastanawiam co się z nią stanie, gdy mnie zabraknie. Jeśli chodzi o przekazanie książek bibliotece publicznej, raczej nie wchodzi to w rachubę. Wydaje mi się, że biblioteki nie chcą książek używanych. Kiedy rok temu w Calgary była powódź stulecia i zalało między innymi budynek Biblioteki Głównej, zorganizowana została akcja odbudowy zbiorów biblioteki. Celem akcji było zebranie 20 ...
"A kto z nas, mając w domu chore dziecko, nie poruszyłby nieba i ziemi, żeby zobaczyć uśmiech na jego twarzy?" Spełnianie marzeń to dobra sprawa. Fundacja "Zdążyć z pomocą" robi niezłą robotę. Czy jednak spełnianie marzenia o wydaniu książki to dobry pomysł? Mam wątpliwości. Spróbuję abstrahować od plagiatu i tej konkretnej sytuacji i zastanowić się nad wydaniem dziecku jego własnej pracy. Czy jest to dobry pomysł? Bbo przecież prawdopodobn...
Z uwagą przeczytałam całą tę dyskusję, a także artykuł, który ją wywołał. Myślę, że problem polega na nadmiernej delikatności wobec chorej dziewczynki. Parę lat temu czytałam gdzieś opis eksperymentu społecznego, w którym chodziło o reakcję na zajechanie drogi czy zablokowanie miejsca parkingowego przez zdrowego i przez niepełnosprawnego kierowcę - bardzo niewielu badanych było w stanie zaprostestować, kiedy ich prawa łamał ktoś o widocznym kalec...
Patronatem obejmujemy książki, które są dobre i warte zainteresowania BiblioNETkowiczów. Nie jest istotna tematyka - najważniejsze czy pozycja w ocenie redakcji BiblioNETki jest warta rekomendacji. Przed podjęciem decyzji zapoznajemy się z materiałami nadesłanymi przez wydawcę. Zastrzegamy sobie możliwość wystosowania do wydawcy prośby o udostępnienie treści książki. Zapoznaje się z nią wtedy redakcja BiblioNETki wraz z niewielkim gremium zło...
Zgadzam się z każdym zdaniem Twojej wypowiedzi. Swoją drogą nazwisko tej dziewczynki teraz będzie się kojarzyć przede wszystkim z plagiatem. Literatura często wystawia pomniki - ale chyba nikomu nie chodzi o takie pomniki...
Zadałeś bardzo dobre pytanie. Chciałabym, żeby jej rodzice mogli na nie odpowiedzieć.
Książki, a nawet "książki" nie pisze się w ciągu kilku dni... Dlaczego rodzice tej dziewczynki, widząc, co ona robi, pozwolili jej przepisać czyjś tekst jako własny? Chęć spełnienia marzeń chorego dziecka nie usprawiedliwia ich braku reakcji. Powinno im zależeć na tym, aby nie ucierpiała godność ich córki, a swój szacunek do jej pragnienia napisania książki mogli wyrazić zachęcaniem jej do samodzielnego tworzenia (jakiekolwiek by ono było), a nie...
Masz rację. Oszustwo to oszustwo. Trzynastoletnie dziecko powinno to rozumieć doskonale. A wydaje się teraz absolutnie wszystko: bzdury, wypociny, wielkie przekombinowane dziwadła, bo to nowatorskie itd. Wydać, bo jest dobrze napisane? Passé. Dla chorego dziecka można zrobić wszystko, ale nie odbiera mu się szacunku do samego siebie.
A mnie się wydaje, że i imarba, i Matylda mogą mieć rację, tyko każdej chodzi o co innego, stąd problem. Matylda pisze o spełnieniu marzeń chorego dziecka, które chce być pisarzem (zróbmy coś dobrego dla chorego dziecka), a imarba o wykorzystywaniu choroby jako środka marketingowego (czytajcie, bo autor taki chory i biedny). Między jednym a drugim jest gdzieś granica, tylko gdzie?
Tylko, że ja co do treści to zasadniczo zgadzam się z Tobą i Imarbą, chociaż rozumiem również punkt widzenia Matyldy;) Chciałam jedynie zauważyć, że forma tej czytatki jest bardzo emocjonalna i to właśnie styl jakim została napisana może budzić protest. Matyldę też chyba oburzył sposób ujęcia tematu,we mnie sprzeciw wzbudza określanie jako "modnych" chorób czy krzywd i cierpień jakich doświadczają ludzie. Odnośnie self-publishingu - mówi się, ...
Zrozumiałam, że jednak na pierwszym miejscu nie chodziło ci o kradzież, tylko że komuś wydaje się książkę, bo jest taki chory i biedny. To nie jest przecież nic nowego - np. wielka popularność dzieł zmarłych, a zwłaszcza zmarłych tragiczną śmiercią artystów, to podobna półka. Pytanie, czy ktoś się lituje, czy chce zrobić na tym kasę, bo to się sprzedaje? A sprzedaje się, nie wiem czy takie rzeczy jak tu przytoczone, ale jeśli chodzi o książki...
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)