Dodany: 13.08.2016 18:00|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Pragnienie literatury


George Sand – znana nam najbardziej jako ekscentryczna kochanka Fryderyka Chopina, bywalczyni salonów, pisarka poczytnych powieści(deł?) o wyrobionej marce (wydawała co najmniej jedną książkę rocznie!) – pewnego razu wzięła w obronę przed krytyką literacką pisarza, który mało był ceniony i rozumiany za życia. W podzięce za ten czyn Gve Flaubert (jak sam podpisywał się najczęściej, pisząc do niej) wystosował epistołę, która rozpoczęła wieloletnią przyjaźń, podtrzymywaną w przebogatej, uznawanej za jedną z najdoskonalszych korespondencji literackiej. W niniejszym wydaniu otrzymujemy zaledwie 156 ze zbioru ich 425 listów.

Z pewnością ważną rolę w podsycaniu ognia dyskusji grał charakter Flauberta: przeciwnik demokracji (głosowania powszechnego), religii, socjalizmu (polecał Frédérica Bastiata), niestrudzony krytyk i prześmiewca "mieszczuchów" wchodził w rozbudowane dyskusje z Sand, która cechowała się romantycznym spojrzeniem na idee socjalizmu i (będąc już w zaawansowanym wieku) pewną miękkością sądów. Tym niemniej stymulowała rozwój i ciętość jego pióra, dyskutując także wiele o literaturze i literatach, dzięki czemu możemy czytać dziś takie świetne treści:

"W ostatnim liście pisze mi Pani o krytyce, że wkrótce przestanie istnieć. – Myślę, wręcz przeciwnie, że dopiero zaczyna raczkować, i sprzeciwia się temu, czym była dotąd. Na razie tylko tyle. (Za czasów La Harpe'a krytycy byli gramatykami. – Za czasów Sainte-Beuve'a i Taine'a są historykami). Kiedy zostaną artystami, tylko artystami, lecz artystami prawdziwymi? Czy zna Pani choć jednego krytyka przejętego samym dziełem? Analizuje się bardzo subtelnie środowisko, w którym powstało, i przyczyny, z których się zrodziło. – A tajemna poetyka, która nim rządzi? Kompozycja, styl, punkt widzenia autora? Tego nie bada się nigdy!"[1].

Flaubert jest w korespondencji z Sand postacią wybijającą się, przytłaczającą wręcz swą osobowością – wschodzącą gwiazdą, wykpiwającą często naiwność czy niezrozumienie przyjaciółki dla swoich literackich idei. Dla niego Sztuka jest celem samym w sobie albo za cel powinna mieć poszukiwanie tudzież kreowanie Piękna. Jak to wygląda dziś? Och, przydałby nam się współcześnie! Ileż prawdy jest w jego diagnozach:

"Pogaństwo, Chrystianizm, Chamstwo – oto trzy wielkie etapy rozwoju ludzkości. To smutne znaleźć się na początku trzeciego"[2].

Co więcej, potępiając to, iż "[r]ząd koryguje Prawo naturalne i miesza się do prywatnych umów. Ogłasza, że nienależne jest to, co się należy, i że za usługę nie trzeba odpłacać usługą. – Monstrualna głupota i niesprawiedliwość"[3], stałby się niewątpliwym piewcą wolnego rynku i klasycznego liberalizmu.

Jakże celne są też dzisiaj, w dobie ciągłych pożarów przedmieść Paryża, w dobie żenująco nieadekwatnej "kary" dla Breivika, takie słowa:

"Grzęźniemy w popłodach Rewolucji, która – cokolwiek by mówiono – była czymś poronionym, kompletnie nieudanym, wręcz klapą, a to dlatego, że wywodziła się ze Średniowiecza i chrystianizmu, religii antyspołecznej. Idea równości (czyli cała nowoczesna demokracja) jest ideą czysto chrześcijańską, sprzeczną z poczuciem Sprawiedliwości. Proszę zauważyć, jak teraz dominuje Łaska. Uczucie jest wszystkim, prawo niczym! Nawet mordercy już nie budzą oburzenia. – A ludzie, którzy podpalili Paryż, są karani łagodniej niż oszczerca ministra Favre'a"[4].

Co ciekawe, George Sand sekunduje Flaubertowi w tej ocenie:

"Przeszłam przez rewolucje, widziałam z bliska ich głównych aktorów; zajrzałam im w głąb duszy, powinnam raczej powiedzieć: w głąb mózgu – nie było tam żadnych zasad, ani prawdziwej inteligencji, ani siły, ani wytrwałości. Same środki i prywatne cele"[5].

W listach tych dwojga wiele jest jeszcze równie interesujących fragmentów, wiele smaczków dotyczących literatury, epoki, trudów życia pisarzy. Niestety, są one troszeczkę zbyt rzadko rozsiane, za wiele miejsca poświęcają autorzy na wzajemne dusery albo na powtarzanie wciąż tych samych skarg na krytyków, skąpych wydawców tudzież kłopoty finansowe i zdrowotne swoich rodzin.

"Korespondencję"przeczytałem dzięki bardzo interesującemu wywiadowi z tłumaczem, Ryszardem Engelkingiem, w radiowej "Trójce" – niestety książce takiego bogatszego komentarza brak. Przez to jej lektura jest ciężkawa, jednak wielbicielom przejawów literatury w codziennym życiu albo chcącym poznać "podszewkę" trudów twórcy – z pewnym wahaniem polecam.


---
[1] George Sand, Gustave Flaubert, "Korespondencja", przeł. Ryszard Engelking, wyd. Sic!, 2013, s. 118.
[2] Tamże, s. 181.
[3] Tamże, s. 184.
[4] Tamże, ss. 191-192.
[5] Tamże, ss. 203-204.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1408
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Monika.W 06.07.2017 07:58 napisał(a):
Odpowiedź na: George Sand – znana nam n... | LouriOpiekun BiblioNETki
Minusami książki są (mogą być) właśnie owo wybiórcze zaprezentowanie listów (raptem 1/3) i brak dobrego komentarza, przypisów (Sic! się nie popisał). Ale całą reszta jest już piękna. To moje drugie listy Flauberta, pierwsze to Listy (Flaubert Gustave (Flaubert Gustaw)), gdzie były tylko listy Flauberta, bez listów korespondentów. I było to o tyle lepsze, że (jak piszesz), to właśnie Flaubert góruje. Według mnie - zachwyca, czaruje, pokazuje rzeczy mądre.
A czy był przeciwnikiem demokracji? Nie sądzę. On po prostu widział, do czego prowadzi głosowanie powszechne, jak łatwo jest manipulować wyborcami i jakie są tego efekty. Piękne są jego komentarze z 1870 roku o tym, do czego prowadzi powszechne prawo wyborcze.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 06.07.2017 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Minusami książki są (mogą... | Monika.W
Cieszę się, że polecanka się udała :) Ja wystawiłem ocenę subiektywnie - wg stopnia przyjemności z czytania - a było trochę męczące. Ale możliwe, że każda korespondencja by tak na mnie zadziałała...

"Przeciwnik demokracji" - masz rację, użyłem kategorii współczesnej, wg której jeśli czegoś nie chwalisz bezkrytycznie, a co gorsza - jakiekolwiek zdanie krytyczne wyrażasz (nawet w dobrej wierze, w celu uzdrowienia) - wówczas z miejsca mianujesz się "przeciwnikiem". Co ciekawe, czasem nie tylko zostajesz automatycznie "przeciwnikiem" A, ale zarazem zwolennikiem B! A o reszcie alfabetu zapominamy...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: