Dodany: 17.02.2010 10:47|Autor: p.a.

Monotonny krajobraz


Lovecraft. Dla mnie nazwisko tego autora ocierało się o magię. Tyle o nim przy różnych okazjach słyszałem, tylu współczesnych twórców literatury grozy mówiło o inspiracji opowiadaniami samotnika z Providence. A mimo to coś wciąż przeszkadzało mi w przeczytaniu jakiejkolwiek próbki jego twórczości. Bezpośrednim impulsem sięgnięcia po recenzowany tu zbiór opowiadań był ranking dwudziestu najlepszych twórców literatury grozy, w którym Lovecraft zajął zaszczytne pierwsze miejsce. Jaki wniosek nasunął mi się po lekturze "W górach szaleństwa" przede wszystkim? Ano taki, iż nie podejrzewałem, że Lovecraft jest tak bardzo monotonny.

Chyba każdy kojarzy nazwisko tego autora z tzw. mitologią Cthulhu - cyklem opowiadań o prastarych bóstwach, władających Ziemią w erach prehistorycznych. Skojarzenie to jest niezwykle trafne również w przypadku omawianego tu zbioru - z sześciu zamieszczonych w nim opowiadań połowa ściśle przynależy do mitologii Cthulhu, a dwa inne tematycznie również nie są aż tak bardzo odległe. Tym samym najbardziej oryginalnym tu utworem jest, napisane w 1936 roku wspólnie z Kennethem Sterlingiem, opowiadanie pt. "W murach Eryksu". Opowiada ono o losach jednego z uczestników wyprawy na Wenus, próbującego wydostać się z niezwykłej, przezroczystej budowli, której ściany tworzą morderczy labirynt. O próbach wydostania się ze śmiertelnej pułapki traktuje też dość niedorzecznie rozciągnięte opowiadanie "Uwięziony wśród faraonów" z 1924 roku. Napisane dla Harry'ego Houdiniego, opisuje losy słynnego iluzjonisty, który podstępnie zostaje wrzucony w mroczne czeluści jednej z egipskich piramid. Z kolei "Pełzający chaos" (1921) to ilustracja apokaliptycznych wizji, jakich bohater opowiadania doznaje po zażyciu sporej dawki opium.

Najważniejszym utworem jest tu jednakże tytułowa minipowieść z 1931 roku. Opowiada ona o losach pewnej wyprawy badawczej na Antarktydę, której członkowie za niezwykle wysokim masywem górskim odnajdują wymarłe miasto. Kierując się ciekawością naukowców zaczynają odtwarzać - na podstawie licznych obrazów - losy prastarej cywilizacji, dochodząc do przyczyn jej upadku, co doprowadza bohaterów na skraj szaleństwa... Chociaż wiele stron czytałem z autentycznym zainteresowaniem, można tej historii postawić jeden zasadniczy zarzut - Lovecraft opisuje wszystko zdecydowanie zbyt rozwlekle. Opis wymarłej cywilizacji cechuje naukowa wręcz wnikliwość, co zbliża ten utwór (inne zresztą też) raczej do specyficznego science fiction aniżeli do literatury grozy. Co oczywiście może być zaletą dla pewnego kręgu odbiorców. Tematykę wymarłych cywilizacji i prastarych bóstw podejmują również opowiadania "Zapomniane miasto" (1921) i "Cień spoza czasu" (1935). Jednakże niespecjalnie zmieniają one cokolwiek w ogólnym obrazie tego zbioru.

Jak już wspomniałem na początku - Lovecraft prezentuje się w tej książce bardzo monotonnie. Dotyczy to zarówno tematyki utworów, jak i ciężkiego i rozwlekłego stylu pisarza. Autor co chwila pisze o rzeczach "plugawych" i "bluźnierczych", a także o "nieopisanej grozie", tak jakby za wszelką cenę próbował przekonać czytelnika co do strachu odczuwanego przez bohaterów opowiadań. Problem w tym, iż sam, jako czytelnik, grozę odczuwałem jedynie szczątkową, co w moim przypadku implikowało niezamierzoną śmieszność przywołanych wyżej wyrażeń. Na plus można natomiast policzyć autorowi to, że już w tych kilku opowiadaniach widać, iż miał on spójną wizję własnej, alternatywnej historii ziemskiej cywilizacji. Świadczy o tym chociażby przywoływana na każdym kroku księga Necronomiconu, napisana rzekomo przez "szalonego Araba Abdula Alhazreda", która jako pierwsza ujawniła prawdę o prastarych bóstwach. Dlatego najprawdopodobniej sięgnę jeszcze w przyszłości po jakieś utwory Lovecrafta, nawet jeśli jego nazwisko utraciło dla mnie swoją magię już bezpowrotnie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2883
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: ambarkanta 31.05.2010 22:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Lovecraft. Dla mnie nazwi... | p.a.
Lovecraft w "Górach szaleństwa" z rozdziału na rozdział piętrzy przed czytelnikiem zapowiedź czegoś strasznego i wydaje się, że już nie sprosta tym makabrycznym zwiastunom. Aż w połowie książki zostają odsłonięte tajemnice ziemi burzące porządek historii planety oraz porządek zmysłów.

Nie jestem jednak całkiem bezkrytyczny wobec tej pozycji, bo rzeczywiście mogą śmieszyć owe zapewnienia autora o grozie sytuacji miast jej opisu. Mam wielki apetyt na opowiadania tego pisarza, coś tam czytałem, ale dawno temu. Trudno znaleźć Lovecrafta nawet w bibliotece, chętnie kupiłbym ten - ciekawie przez Ciebie opisany - zbiorek w wydaniu Zyska. Pozdrawiam.
Użytkownik: p.a. 02.06.2010 14:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Lovecraft w "Górach szale... | ambarkanta
Też mam ochotę sięgnąć po więcej tekstów Lovecrafta, bo jednak było w tych opowiadaniach coś przykuwającego uwagę. Osobiście wydaje mi się, iż sam rdzeń tych opowiadań jest bardzo ciekawy, natomiast te wszystkie ornamenty w postaci szczegółowego opisywania np. ustroju politycznego czy zwyczajów, jakby tą grozę zabijają. Przynajmniej dla mnie.
Użytkownik: ambarkanta 02.06.2010 23:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Też mam ochotę sięgnąć po... | p.a.
To tak, jakby było dwóch Lovecraftów: mitologiczny i współczesny. Antarktyda z dawna budziła grozę wśród podróżników i fantastów, biegun południowy należy do najpóźniej odkrytych/zdobytych miejsc na ziemi. Edgar Allan Poe w jednym z opowiadań opisuje próbę osiągnięcia tej tajemnicy, na końcu dodaje do niego przypis, którego już dziś nie potraktujemy jako wyjaśnienie, ale raczej jako dalszy ciąg opowieści:

"PRZYPISEK: >Rękopis znaleziony w butelce< ogłosiłem po raz pierwszy drukiem w 1831 r.; dopiero znacznie później zapoznałem się z mapami Mercatora, na których Ocean czworgiem gardzieli wlewa się do (północnej) Otchłani Polarnej, skąd przedostaje się do wnętrza ziemi, zaś biegun przedstawia się jako czarna skała, dźwigająca się do niesłychanej wysokości (E.A.P.)."

Tyle o warstwie mitycznej (Płaskowyż Antarktyczny), a wracając do współczesności, Nowa Anglia stanowi idealną scenerię do opowiadań grozy. Coś na Progu, Widmo nad Innsmouth, Kolor z Przestworzy...



Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: