Dostałam tę książkę w prezencie. Prezent z odzysku bywa czasem cenniejszy niż wydawnicza „nówka”, więc się ucieszyłam i umieściłam ją na półeczce z rzeczami do przeczytania w pierwszej kolejności. Po czym, wróciwszy z jakiegoś spotkania biblionetkowego z wyjątkowo pokaźną stertą pożyczek, dokonałam na tejże półeczce drobnego przetasowania i „Trudne życie” schowało się do tylnego szeregu. Wstyd powiedzieć, ale jeszcze długo by tam spoczywało, gdybym w kolejnym prezencie –
Dobrze się myśli literaturą (
Koziołek Ryszard)
– nie natrafiła akurat na tekst o twórczości Prusa z nawiązaniami do jego biografii. No to cóż innego można było zrobić, jeśli nie sięgnąć po biografię (zbeletryzowaną co prawda, ale przecież zawierającą wszystkie potrzebne fakty)?
Autora „Lalki” poznajemy tutaj jako szesnastolatka, którego do tej pory życie zdążyło już porządnie doświadczyć: matkę stracił tak wcześnie, że jej nawet nie zapamiętał, ojca niewiele później. Przez kilka lat wychowywał się u babki, potem u wujostwa, wreszcie zajął się nim starszy brat, który właśnie rozpoczął pracę jako nauczyciel. A wkrótce potem wybuchło powstanie styczniowe. Przyszły pisarz (nawiasem mówiąc, do tej pory zainteresowany głównie naukami przyrodniczymi i matematycznymi) i jego koledzy, przepojeni patriotycznymi ideałami, nie dopuszczali do siebie myśli, że może się ono nie udać, jednak już w trakcie pierwszych walk musieli zauważyć nierówność szans i niedostatki organizacyjne strony polskiej. Nastoletniemu powstańcowi cudem udało się uniknąć zesłania, mógł nawet swobodnie kontynuować naukę. Ale zanim Oleś Głowacki stał się Bolesławem Prusem, minęło jeszcze sporo lat, a czas ten wcale nie był usłany różami…
Powieść napisana została wyraźnie z myślą o młodym odbiorcy – bez drastycznych obrazów (zresztą wyjąwszy powstanie, nie byłoby ich wiele), prostym stylem, łatwo przyswajalnym językiem (chociaż w tekście jest parę wyrazów, których dzisiejszy nastolatek bez pomocy nie rozszyfruje, chyba że się domyśli z kontekstu. Kto na przykład wie, co to takiego „bryftrygier”[1], „bawaria”[2], „bankocetel”[3]?).
Kariera literacka Prusa i jego życie prywatne (wyjątkowe jak na artystę: sympatia z lat chłopięcych – zresztą daleka kuzynka – poślubiona z niewielkimi tylko oporami rodziny i kochana do śmierci; żadnych wyskoków, nałogów, konfliktów z prawem) ukazane są na tle środowiska literackiego w zaborze rosyjskim. Towarzyszymy narodzinom pozytywizmu, śledzimy ważne wydarzenia kulturalne ostatnich dekad XIX i pierwszych lat XX wieku, rozpoznając wśród znajomych bohatera mnóstwo nazwisk znanych nam jeśli nie z historii literatury, to z rozmaitych dokumentów z epoki, a równocześnie obserwujemy, jak powstają kolejne dzieła Prusa i jak je odbierają ówcześni krytycy oraz czytelnicy. I jeśli nawet nie czyta się tej książki z zapartym tchem (głównie dlatego, że momentami, zwłaszcza w drugiej połowie, dialogi wydają się nieco upozowane), to na pewno z przyjemnością i z poczuciem, że dowiadujemy się czegoś więcej o autorze jednej z najwybitniejszych polskich powieści wszech czasów.
---
[1] Gabriela Pauszer-Klonowska, „Trudne życie. Opowieść o Bolesławie Prusie”, Wydawnictwo Lubelskie, 1969, s. 65.
[2] Tamże, s. 75.
[3] Tamże, s. 99.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.