Dodany: 14.01.2010 15:13|Autor: dot59
Lista laureatów i rozwiązanie konkursu nr 94: Niedźwiedzie, niedźwiadki i misie
Jak się okazało, książkowe niedźwiedzie cechują się nieco innymi obyczajami niż realne, i bardzo się cieszą, kiedy im ktoś zrobi pobudkę w środku zimy (bo to znaczy, że o nich myśli, a jak myśli, to znaczy, że spełniają swoje zadanie :) - tym bardziej, że budzone były intensywnie: 30 tropicieli wysłało do wirtualnej gawry 191 maili). Z racji długoletniej z nimi znajomości upoważniły mnie do powołania tymczasowej Katedry Misioznawstwa Stosowanego Wyższej Szkoły im. Starego Niedźwiedzia, Który Mocno Śpi i do przydzielenia za jej pośrednictwem tytułów naukowych.
I tak:
I miejsce i tytuł doktora habilitowanego nauk misioznawczych otrzymują w kolejności nadania: Paren, Joy, janmamut, Marylek i Akrim (60 pkt.), Paren zaś, która wytropiła wszystkie 30 niedźwiedzi w czasie o 1/3 krótszym, niż pozostali zwycięzcy, dodatkowo zostaje przyznany tytuł profesora honoris causa.
II miejsce i tytuł doktora nauk misioznawczych: Minutka (54 pkt.)
III miejsce i tytuł magistra nauk misioznawczych: Agnesines (50 pkt.)
Konkursowicze, którzy zajęli dalsze miejsca, a mianowicie:
IV: McAgnes (45 pkt.)
V: Hania B. (38 pkt.)
VI: Tuliusz 1971 (32 pkt.)
VII : Tygrysica (30 pkt.)
VIII : ktrya (29 pkt.)
IX : alinka7 (28 pkt.)
X : Annvina (27 pkt.)
XI: aguti, WTM, _ nika _ (po 26 pkt.)
XII: szymons (25 pkt.)
XIII: JoannazKociewia (22 pkt.)
XIV: DonKichot (20 pkt.)
XV: Miaugorzata (19 pkt.)
XVI: emkawu i Mika_P (po 10 pkt.)
XVII: Dratewka (9 pkt.)
XVIII: Aquilla (7 pkt.)
XIX: Czajka i Evi91 (po 6 pkt.)
XX: Nitka91 (5 pkt.)
XXI: mafia i margines (po 4 pkt.)
zdobywają certyfikaty przeszkolenia w zakresie tropienia i budzenia niedźwiedzi.
Jeżeli ktoś zauważył błąd w obliczeniach, albo w pisowni swojego nicka, proszę odważnie reklamować.
A oto rozwiązania:
1. Czesław Janczarski, opowiadanie: Choinka od Dużego Niedźwiedzia (dopuszczalne było podanie tytułu zbioru, tj. Miś Uszatek albo Przygody i wędrówki Misia Uszatka – odgadło 21 osób
2. Alan A.Milne, Chatka Puchatka – 29 osób
3. Pamela L.Travers, Mary Poppins wraca – 9 + 1 tylko autora
4. Michael Bond, Nowe przygody Paddingtona – 12 + 3 autora
5. Joanna Chmielewska, Pafnucy - 16
6. Tomasz Matkowski, Mysza. Bajka nie dla dzieci - 9
7. John R.R.Tolkien, Hobbit - 21
8. Rudyard Kipling, Księga dżungli – 20
9. James O. Curwood, Włóczęgi północy – 15 + 1 autora
10. Alina i Czesław Centkiewiczowie, opowiadanie: Piotr w krainie białych niedźwiedzi( z tomu: Opowieści spod bieguna) - 11
11. Antonina Domańska, Paziowie króla Zygmunta – 15
12. Melchior Wańkowicz, Szczenięce lata –12 + 1 autora
13. Jean de La Fontaine, wiersz: Ogrodnik i niedźwiedź (zbiór: Bajki)- 11 + 1 autora
14. Philip Pullman, Zorza północna - 10
15. Robert Anthony Salvatore, Tysiąc orków – 9
16. Axel Munthe, Księga z San Michele - 9
17. Zofia Kossak-Szczucka, opowiadanie: Na łowach (z tomu: Bursztyny)- 13
18. James O. Curwood, Władca Skalnej Doliny – 15 + 1 autora
19. Henryk Sienkiewicz, Krzyżacy - 20
20. Paullina Simons, Ogród letni – 8
21. Sat-Okh (Stanisław Supłatowicz), Ziemia Słonych Skał - 13
22. William Faulkner, Niedźwiedź (z tomu: Zstąp, Mojżeszu lub Wielki las) - 7 + 2 autora
23. Alfred Szklarski, Tomek na wojennej ścieżce – 19 + 2 autora
24. Adam Mickiewicz, wiersz Przyjaciele ( w różnych zbiorach wierszy) –26 +2 autora
25. Julio Cortazar, opowiadanie: Przemowa niedźwiedzia (z tomu : Opowieści o kronopiach i famach i inne historie) - 15
26. Maja Lidia Kossakowska, Ruda sfora - 8
27. Stanisław Barańczak, wiersz Niedźwiedź (z tomiku: Żegnam cię, nosorożcze) - 16
28. Krzysztof Kamil Baczyński, wiersz Zjawy (w różnych zbiorach wierszy)- 17 + 2 autora
29. Lilian Jackson Braun, Kot, którego tam nie było – 8 + 2 autora
30. John Irving, Hotel New Hampshire – 13 + 2 autora
Dziękuję wszystkim za wspólną zabawę i za wyrozumiałość dla początkującej organizatorki, której zdarzyło się parę wpadek przy liczeniu punktów i podawaniu, co kto czytał (może dlatego, że w przeciwieństwie do swoich 30 misiów była cały czas zaspana, ale to jej i tak nie usprawiedliwia). Mam nadzieję, że przy następnym konkursie spiszę się lepiej.
A teraz deser, który obiecałam już najwytrwalszym tropicielom:
kilka misiów pozakonkursowych, pominiętych z powodu zbyt małej frekwencji Biblionetkowiczów w miejscach ich stałego bytowania (albo wyłapanych już po przygotowaniu fragmentów na konkurs).
Można zgadywać, ale nie jest to obowiązkowe - w razie potrzeby ujawnię.
A.
Misica tymczasem dotarła już do otworów dziupli i, szybko rozdzierając je łapami, wyszarpywała stamtąd ogromne połcie woskowiny ciężkiej i złotej od miodu. Połykała, co zdążyła, resztę zaś ciskała w dół. Niektóre płaty, spadając, uderzały o gałęzie, ulegając pęknięciu, inne z mlaskiem stukały o twarde podłoże; strzykały wówczas na wszystkie strony lśniącozłote strugi wonnego nektaru…
(…) Nad niedźwiadkiem już brzęknęły pierwsze pszczoły… Wyskoczył z gęstwiny, capnął pyskiem kawał woskowiny - i w nogi!
Raptem - ciach w wietrznik, ciach w ucho, szpila w łeb! Rozgorączkowany, nie wypuścił jednak zdobyczy, chociaż bzykały na niej pojedyncze owady. Wreszcie dopadł zbawczej gęstwiny. Czując narastający ból, cisnął słodkie „mięso” na trawę i zaczął trzeć łapą koniec nosa. Mało pomógł ten zabieg. Kręcił głową, pocierał wietrznikiem o ziemię, trzepał łapą za uchem, nic nie pomogło - ból wzmagał się.
Na jego kłach, na skórze, na pysku pozostało sporo słodyczy. Walcząc ze swoim cierpieniem, misiak mimo woli oblizał się raz i drugi. Smakowało. Bardzo smakowało!
B.
Czasem dzieci w listach pytały: „Czy ty jesteś na wierzchu niedźwiedź, a w środku człowiek?”
Czasami przez telefon zapraszały mnie do siebie na miód i pierniki, ale gdy zaczynałem w telefon mruczeć, wołały z przerażeniem:
- Nie, nie! Lepiej nie przychodź!
Czyżby się głosu mego przelękły? Przecież Miś musi mruczeć.”
C.
Miś podniósł się z siedzenia i sunął ku butlom. Wsadził pysk do pierwszej z brzegu, ale nie szło. Otwór był za mały na jego łeb. Pomrukując ze zniecierpliwienia, jeździł nosem po gładkich ścianach zewnętrznych, ale i to nie pomagało. Wtedy przypomniał sobie flaszkę z mlekiem i sposób, w jaki ją opróżniał. W tym celu ujął w łapy szklaną beczułkę, usiłując otwór wsadzić do pyska. Niestety okazała się za ciężka. Zgniewany srodze doznanym zawodem, grzmotnął w nią łapą. Czynił to zawsze, by sobie ulżyć w złości. Ale o dziwo! Słój wywrócił się, zaś tak pożądana zawartość wraz z jagodami wypłynęła na zewnątrz.
T. pokosztował raz i drugi ze znawstwem. Nie! Czegoś podobnego nie miał jeszcze w pysku! I nic nie kąsało w nos… Świat był tak rozkoszny jak nigdy dotąd, głównie dzięki dwułapym istotom, które pewnie po to żyją, żeby go głaskać po kudłach, dostarczać żarcia i sporządzać takie oto zdumiewające płyny, które być może smakowały człowiekowi, ale przecie nie tak, jak podniebieniu niedźwiedzia.
D.
Niedźwiadek zaczął ssać palec Michała.
- Głodny - zauważył Michał ze współczuciem.
Nagle zza zakrętu pojawił się jadący tyłem dodge.
- W czepku się urodziłeś, mały. - Michał pogłaskał niedźwiadka. - Jedzie żywność. Mleczko w kartonach. O, już podjechało.
Dodge Franka zahamował tuż przed rozkraczoną półciężarówką Stasika. Zanim Bednarczyk zdążył wysiąść z szoferki, Rudowicz, z niedźwiadkiem na ręku, podszedł i odkrył plandekę. Piętrzyły się pod nią kartony z puszkami. Wyjął pierwszą z brzegu z mlekiem.
Franek Bednarczyk okrążył dodge’a i z niedowierzaniem przypatrywał się rozczulającej scenie. Michał otworzył puszkę, zanurzył palec w mleku i zbliżył go do pyszczka niedźwiadka, który natychmiast łapczywie zaczął lizać.
- Miś - poinformował z dumą Rudowicz patrząc na Bednarczyka, jakby pojawienie się zwierzęcia było rzeczą całkowicie naturalną i spodziewaną.
- Widzę, miś. Brawo - ironicznie rzekł Franek. - Jadę tyłem po serpentynach, żeby sprawdzić, czy coś się wam nie stało, a ty karmisz jakiegoś cholernego misia mleczkiem?!
E.
Miś zabrał tylko garnek, wędkę i kapelusz. I zapałki, żeby zapalić ogień pod garnkiem.
Garnka nie musiał nieść - zarzucił go sobie na plecy.
Kapelusza też nie musiał nieść, bo włożył go na głowę.
A zapałki wsunął sobie pod kapelusz.
- Miś musi zawsze mieć ze sobą garnek, żeby móc przyrządzać dla przyjaciół znakomite potrawy.. jeśli uda mi się złowić rybę.
- Jeszcze lepszy byłby budyń truskawkowy z bitą śmietaną - powiedział T.
F.
Niedźwiedź zwietrzył jedzenie, wysunął się z gawry, ryknął, aż gwiazdy na niebie zadrżały, zrobił okrążenie, powęszył czujnie w powietrzu, wreszcie zjadł i wpełzł na powrót do swej kryjówki. Tak było przez wiele wieczorów, aż pewnego dnia kobieta nabrała dość odwagi, żeby się zbliżyć do jaskini.
Jak zwykle postawiła misę u wejścia i stała tuż przy nim. Kiedy niedźwiedź poczuł jedzenie i wynurzył się z jamy, obok swej codziennej porcji zobaczył małe ludzkie stopy. Porozglądał się nieufnie na boki i zaryczał tak głośno, że kości w kobiecie jęknęły.
Cała drżała, ale nie cofnęła się. Niedźwiedź uniósł się na tylnych łapach, kłapnął szczęką i tak zaryczał, że widać było czerwonobrązowe podniebienie. Kobieta nie uciekła. Niedźwiedź ryczał dalej, wyciągnął łapy, jakby chciał ją pochwycić; pazury, jak długie noże, zawisły nad jej głową. Trzęsła się biedna jak listek na wietrze, lecz nie uciekała.
G.
„(...) Z nieb czeluści otwartej na ścieżaj
biegną ciche niedźwiedzie nocy.
Nad ulicami, rzędem,
czarne, kosmate,
będą się tarzać po domach do chwili,
gdy księżyc wybuchnie zza chmur, jak krater,
świat ku światłu przechyli.(…)