Dodany: 09.01.2010 02:22|Autor: ambarkanta

Moje ulubione poety


Między innymi: Frost, Szymborska, Puszkin...


Dziś Cyprian Norwid.

"Do obywatela Johna Brown"

Przez oceanu ruchome płaszczyzny
Pieśń Ci, jak mewę posyłam, o! Janie...

Ta lecieć długo będzie do ojczyzny
Wolnych - bo wątpi już: czy ją zastanie?...
- Czy też, jak promień Twej zacnej siwizny,
Biała - na puste zleci rusztowanie:
By kata Twego syn rączką dziecinną
Kamienie ściskał na mewę gościnną!

*

Więc, niźli szyję Twoją obnażoną
Spróbują sznury, jak jest nieugiętą;

Więc niźli ziemi szukać poczniesz piętą,
By precz odkopnąć planetę spodloną
A ziemia spod stóp Twych, jak płaz zlękniony,
Pierzchnie -
więc, niźli rzekną: "Powieszony..." -
Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią? - -

Więc, nim kapelusz na twarz Ci załamią,
By Ameryka, odpoznawszy syna,
Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:
"Korony mojej sztuczne ognie zgaście,
Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna!"

*

Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona
Zadrży - początek pieśni przyjm, o! Janie...

Bo pieśń nim dojrzy, człowiek nieraz skona,
A niźli skona pieśń, naród pierw wstanie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10921
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 27
Użytkownik: edward56 10.01.2010 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
I co Ty Kamilku nam znowu powiedziałeś? Jakie przesłanie nam znowu niesiesz i po co to robiłeś. Po to by nas bawić, nawoływać do czegoś, czy uczyć. A jeśli tak, to co z tej nauki pozostało?.
Użytkownik: ambarkanta 13.01.2010 00:47 napisał(a):
Odpowiedź na: I co Ty Kamilku nam znowu... | edward56
Witaj miłośniku Norwida :-)

"Kamilek to debeściak", innymi słowy - jest najlepszy. Przebogaty w środki wyrazu; to mistrz, oryginał i dyktator: stylu, formy, smaku.

W miejsce wiersza białego stosowanego przez wielu współczesnych poetów, Norwid stawia pałac. Zarówno forma jak i treść, obie są na najwyższym poziomie.

Czapki z głów!
Pozdrawiam.
Użytkownik: edward56 13.01.2010 09:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj miłośniku Norwida :... | ambarkanta
Przejdzmy do konkretów. Postaci Johna Browna Norwid poświęcił dwa utwory: Do obywatela Johna Brown i John Brown. Oba wyrosły z tego samego uczucia, z potrzeby protestu przeciwko niesprawiedliwości społecznej, oba wyrażają głęboki humanitaryzm poety, dla którego sprawa wolności człowieka była ideą szczególnie bliską.

Sprawa murzyńska odbijała się wtedy szczególnie głośnym echem. Przyczyniła się do tego książka Harriet Beecher-Stove Chata wuja Toma(1852), która dała wstrząsający obraz życia Murzynów-niewolników i stała się potężnym środkiem agitacji za zniesieniem niewolnictwa. W listopadzie 1859 r. opinia europejska została poruszona wiadomością o nieudanym powstaniu Murzynów pod wodzą amerykańskiego farmera Johna Browna.

John Brown urodził się w 1800 roku w Tonington w rodzinie purytańskiego farmera. Od młodości należał do żarliwych przeciwników niewolnictwa i przywódców ruchu abolicjonistycznego. Kiedy w 1859 roku walka między plantatorami z Południa i farmerami z Północy przeniosła się do Kansas do stanu Wirginia, Brown przybył tam, aby wywołać powstanie niewolników.
Idea wywołania ogólnego powstania Murzynów nie powiodła się. Ciężko rannego Browna aresztowano i przekazano sądowi w Charleston, który wydał na niego wyrok śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano 2 grudnia 1859 r.

Wiersz Do obywatela Johna Brown Norwid ujął w formie listu. Wiersz John Brown stanowi, by użyć słów Miriama Przesmyckiego, "majestatyczny a płomienny dytyramb ku czci wielkiego Mojżesza Murzynów". I dochodzimy tutaj do dwóch wariantów tego samego tematu. Obydwa równo mocne pod względem uczuciowym i równo wyraziste w ekspresji poetyckiej. Pierwszy nasycony jest pierwiastkiem osobistym, brzmi w nim nuta intymności i braterstwa("Pieśni ci jak mewę posyłam, o Janie...". Odzywa się tutaj głos solidarności z ideą walki o wolność niewolników. Norwid przesyła Brownowi pieśń czy raczej początek pieśni. Niesie ona słowa przyjacielskiej pociechy i składa hołd starcowi, który promienieje siłą duchową i blaskiem moralnym. Śmierć jego na szubienicy "byłaby odkupieniem planety spodlonej".

Czytając wiersz Do obywatela Johna Brown, mamy wrażenie, że zrodził się spontanicznie, tak jest jednolity w nastroju, przejmujący w obrazie egzekucji. Jest to wyraz protestu, oskarżenie i przestroga. Samej postaci Browna nie oglądamy. Norwid wspomina tylko o "zacnej siwiżnie" i o "szyi nieugiętej", ale nie portret bohatera wysuwa się na plan pierwszy.
Możemy się wzruszać czym innym. Poeta tworzy sugestywny dramatyczny obraz poetycki śmierci bojownika o wolność. Szczególnie bolesna jest świadomość, że John Brown ginie w ojczyżnie Waszyngtona, na ziemi, o której wyzwolenie walczył także Kościuszko. Norwid podnosi wagę całej sprawy do wymiarów wykraczających poza zasięg odpowiedzialności narodu amerykańskiego. Śmierć Browna plami honor całego globu ziemskiego.

Wiersz kończy się słowami przestrogi, a zarazem nadziei. Wizja ponurej przyszłości -"Czarna noc z twarzą Murzyna"-czeka społeczeństwo, które nie szanuje swoich najszlachetniejszych synów. W ostatnich słowach odzywa się nuta nadziei. Kiedy Norwid pisze:"Bo pieśń nim dojrzy,człowiek nieraz skona, a niżli skona pieśń, naród pierw wstanie". Każe wierzyć w możliwość odrodzenia się wartości moralnych narodu, splamionego hańbą zabójstwa jednego z najgodniejszych jego członków.

Jedną z cech wyróżniających poezję Norwida jest ukazywanie w jednostkowych zjawiskach symboli prawd o charakterze ogólnoludzkim. Wiersze poświęcone osobie Johna Browna są manifestacją ideową Norwida w sprawie aktualnej, która poruszyła opinią światową. Z drugiej strony oba te utwory wyrażają myśli, które wykraczają daleko poza sferę bieżących wydarzeń politycznych. Myśl o doniosłej roli "orłów wolności" w dziejach walki o postęp, który się dokonuje dzięki ofiarom ich życia, jest na pewno jedną z owych prawd ogólnych o świecie i jego dziejach. Inna znowu prawda wyrasta ze świadomości ironii dziejów. Bo czyż nie jest ironią historii fakt, że właśnie tam, gdzie "wolność sama stała się tradycją narodu", ginie na szubienicy człowiek, który walczył o wyzwolenie człowieka?

Wiersze o Brownie wyznaczają Norwidowi miejsce nie tylko w historii liryki polskiej, ale i w poezji światowej. Uzupełniają one portret Norwida, który go stawia nie tylko pośród poetów poszukujących nowych form wyrazu, ale który podkreśla piękne cechy osobowości takie jak: zdolność do żywego i bezpośredniego reagowania na wszelkie przejawy heroizmu oraz wyjątkową wrażliwość na hańbiącą poczucie ludzkiej godności dyskryminację rasową. Czy problem nie aktualny do dziś?
Użytkownik: ambarkanta 13.01.2010 11:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Przejdzmy do konkretów. P... | edward56
Wielkie podziękowanie, Edwardzie.

Ubogaciłeś moją czytatkę swym obszernym komentarzem, chciałbym zawsze znajdować tyle uwagi dla moich ulubionych wierszy.

Dzieje Stanów Zjednoczonych to na oczach Starego Świata powtórka z historii. Kraina wolności obywatelskiej i wolności od popełnionych już błędów.. Ale historia się powtarza za cenę krwi "kolorowych". Nie wiem, czyj większy w tym dramat: Indian, rdzennych mieszkańców tępionych w majestacie prawa; czy Murzynów sprowadzanych na katorgę i śmierć??

Nie wiedziałem, że istnieją dwa wiersze w tym temacie. Dla mnie pierwszym skojarzeniem odnośnie do bohatera utworu Norwida było zawsze Harpers Ferry - arsenał, gdzie Brown został ranny i pojmany. Dalej sprawdziłem, do tej postaci odwołuje się też znana pieśń Unionistów "Glory, halle-hallelujah!" (John Brown's Body).

Norwid zwraca się do Browna jak do rodaka - o, Janie! Bo jedna jest ta ojczyzna wolnych prawdziwie ludzi, jak w "Warszawiance" - Kto przeżyje wolnym będzie, Kto umiera wolnym już!...
Użytkownik: edward56 14.01.2010 09:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielkie podziękowanie, Ed... | ambarkanta
Jako ciekawostkę podam, że w ataku na arsenał rządowy w miasteczku Harpers Ferry brali udział trzej synowie i dwaj zięciowie Browna. Gdy Miriam odsłonił potos, wielkość życia i twórczości Norwida po dwudziestu latach od jego śmierci, wówczas dopiero Norwid stał się przedmiotem zainteresowania i dyskusji literackich. Zaczęto pojmować wagę, podziwiać konsekwencję krytycznej postawy wobec otaczającego go świata. Nie była to negacja dla negacji. Był to - jak pięknie określił Bieńkowski - "bunt w imię istnienia, w imię świata, bunt konstruktywny". Toteż Norwid stał się "prekursorem polskiej nowoczesności przez swoją istotną, nieprowincjonalną a opartą na znajomości Europy - antyeuropejskość".*


JOHN BROWN



Jak orły w klatce zamkniętej drucianej
Siadają przez dzień, niewoli pamiętne,
Lecz z świtem, oczy przetwierając smętne,
Do lotu skrzydłem biją w twarde ściany-
Aż, uderzywszy tak co świt o kraty,
Pierze im z ramion obite wiatr niesie,
I każdy pierzom swoim dziwuje się,
Na skrzydłach krwawe oglądając łaty-
I wraca głowę,ze skrońmi płaskiemi,
Odpoznawając się w klatce, na ziemi!-

Tak, wy!- szlachetni różnego narodu
Wolności świtów zamknięci orłowie,
Przed czasem zgaśli konspiratorowie,
Młodzieńcy w grobach, lub starcy za młodu,
-Zdawałoby się, że czasów zakony
Własnymi łamiąć muszkuły i nerwy,
Co potem w dziejach, to czynicie pierwej
Na samych sobie - jak święty - szalony -
Wracając co wiek z oczyma błędnemi
Do odpoznania się - w klatce - na ziemi!

Lecz oto właśnie tam, gdzie wolność sama
Całą się stawa tradycją narodu,
Na wskroś otwartą - z wschodu do zachodu -
Gdzie dzieje nie są jak gmach, lecz jak brama:
Właśnie że owdzie, W Ameryce młodej,
Starzec wiekowi swoim równy wiekiem,
Iż człowieczeństwem dzielił się z człowiekiem
Krętszy mającym włos, czarne jagody,
Starzec szlachetny - i Mojżesz Murzynów -
Głowę swą idzie nieść z głowami synów!

O! - ten, na trumnie mu przygotowanej
Siadłszy, z więziennym gdy rozmawia sługą,
Słuchajcie, ludy! - bo ubiegnie długo,
Nim się buntownik tak umiarkowany
Narodzi światu - nim wódz tak ogromny
I szubienicznik tak arcy - szlachetny -
Tak dzielny starzec, ojciec tak bezdzietny!-
Aż się narodzi taki bezpotomny! -
Że - wasze wszystkie wystawy - arcydzieł
Niewarte jego szubienicy i dzieł!

Wkrótce już - sędzie sami sobie skłamią,
By gwiazd - dwanaście Ameryki zbladło;
Sprawiedliwości przepięknie zwierciadło -
Na czoło starca kapelusz załamią,
Deskę usuną spod stopy zdradzonej -
On rzeknie:"Amen" - i nogi skinieniem,
Jak jeżdziec konia swego ze strzemieniem,
Odepchnie - cały świat zezwierzęcony! -
I będzie plamą na słońcu czerwonym,
I plamą będzie na oku strwżonym.

Ach! Waszyngtonów i Kościuszków cienie,
Mężów, co z kończyn obcego narodu
Niańczyć ci przyszli, Ameryko! z młodu,
By nie zwać cudzym cudze wyzwolenie -
Czy patrząc z szczytów, gdzie jest żródło wzroku,
Cienie te z czasem nie zmylą się raczej?
I wołając o pomoc, w rozpaczy,
Czarny pokażą sztandar na obłoku -
A ludzie bladzi, stłumieni i cisi
Rzekną tż: w Brownie Ameryka wisi? **


* Z. Bieńkowski. Poezja i niepoezja. Warszawa 1967, s. 15.
** Cyprian Norwid. Pisma wszystkie.Wiersze T.1. PIW. MCMLXXI, s. 304-306.
Użytkownik: ambarkanta 15.01.2010 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako ciekawostkę podam, ż... | edward56
Wielkie dzięki!

Przytoczony przez Ciebie "John Brown" wydaje się być takim szerszym tłem "Do obywatela Johna Browna". Ten drugi utwór to zaś wydestylowane, wysublimowane artystyczne treściwo owej historii. Który z wierszy jest wcześniejszy?

Dla mnie Norwid jest wiecznie żywy. Bardzo pociąga mnie tematyka i gmach jego poezji, jak można oprzeć się takiej liryce? - Jest piękna już na pierwszy rzut oka!

Pozdrawiam i zapraszam do zamieszczania swoich ulubionych..
Użytkownik: ambarkanta 16.01.2010 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
Dzisiaj Wisława Szymborska.

"Autotomia"

W niebezpieczeństwie strzykwa dzieli się na dwoje:
jedną siebie oddaje na pożarcie światu,
drugą sobą ucieka.

Rozpada się gwałtownie na zgubę i ratunek,
na grzywnę i nagrodę, na co było i będzie.

W połowie ciała strzykwy roztwiera sie przepaść
o dwóch natychmiast obcych sobie brzegach.

Na jednym brzegu śmierć, na drugim życie.
Tu rozpacz, tam otucha.

Jeśli istnieje waga, szale się nie chwieją.
Jeśli jest sprawiedliwość, oto ona.

Umrzeć ile konieczne, nie przebrawszy miary.
Odrosnąć ile trzeba z ocalonej reszty.

Potrafimy się dzielić, och prawda, my także.
Ale tylko na ciało i urwany szept.
Na ciało i poezję.

Po jednej stronie gardło, śmiech po drugiej,
lekki, szybko milknący.

Tu ciężkie serce, tam non omnis moriar,
trzy tylko słówka jak trzy piórka wzlotu.

Przepaść nas nie przecina.
Przepaśc nas otacza.


pamięci Haliny Poświatowskiej.
Użytkownik: ambarkanta 19.01.2010 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiaj Wisława Szymborsk... | ambarkanta
Najbardziej cenię sobie Szymborską za "zmysł udziału" - to wielki temat w poezji; odkryć w sobie cząstkę rozumiejącą i współczującą wszystkie istoty żywe, łącznie z naturą nieożywioną..

Ale Autotomia jest porażająca w środkach wyrazu, bez zbędnych porównań.
Użytkownik: ambarkanta 23.01.2010 00:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
Na czasie... Robert Frost, "Przystając pod lasem w śnieżny wieczór"

Wiem, czyj to las: znam właścicieli.
Ich dom jest we wsi; gdzieżby mieli
Dojrzeć mnie, gdy spoglądam w mroku
W ich las, po brzegi pełen bieli.

Koń nie wie, czemu go w pół kroku
Wstrzymałem: żadnych zagród wokół;
Las, lód, jeziora - tylko tyle
W ten naciemniejszy wieczór roku.

Dzwonkiem uprzęży koń co chwilę
Pyta, czy aby się nie mylę.
Tylko ten brzęk - i świst zawiei
W sypiącym gęsto białym pyle.

Ciągnie mnie w mroczną głąb tej kniei,
Lecz woła trzeźwy świat nadziei
I wiele mil od snu mnie dzieli,
I wiele mil od snu mnie dzieli.
Użytkownik: ambarkanta 12.02.2010 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Na czasie... Robert Frost... | ambarkanta
Znam taki las i taki czas - zagajnik moich sąsiadów przed dwoma laty..

Ależ ten Frost miał pokręcone życie, tzn. tragiczne :-(
Użytkownik: ambarkanta 01.03.2010 23:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Znam taki las i taki czas... | ambarkanta
Podczas sobotniego porannego spaceru spotkałem Manfreda i Mariana - to psy tego sąsiada od zagajnika. Na ich widok znów mnie napadł Frost, "Dwaj włóczędzy w porze roztopów":

Dwóch ich z daleka szło błotnistą drogą -
Właśnie rąbałem w podwórzu polano.
Jeden zawołał raźnie: - Wal pan zdrowo! -
I rytm mi popsuł tą niespodziewaną
Wstawką. Wiedziałem, czemu został w tyle,
Choć jego kompan szedł dalej po błocie;
Wiedziałem, na co liczył krótką chwilę:
Że go zatrudnię przy mojej robocie.
...

Wszędzie ten Frost za mną chodzi. Sąsiad też pewnie nie wie, że wiele z nim ma wspólnego.
Użytkownik: ambarkanta 10.10.2010 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Podczas sobotniego porann... | ambarkanta
Powiadają, że Manfred (Maniek) nie doczeka wiosny. W sumie przyżył ich już kilkanaście i pojawiły się pierwsze oznaki starzenia, a pchły na nim coraz większe. Ale widziałem go dziś - nie wygląda źle. Odkąd jego towarzysz (okazuje się, że Marian tak naprawdę ma na imię Stefan - na 'cześć' pracodawcy swego właściciela) został uwiązany, Maniek lata sam, w pojedynkę. To wolny duch wschodniej dzielnicy miasta, znany jest wszędzie, wagabunda, obieżyświat i hultaj. 30 cm w kłębie, długi sympatyczny pysk, maści nieokreślonej; pół-jamnik - pół-owczarek, temperament kundelski (sprzedajny za jedzenie). Stefan natomiast to wielki kundel, włochaty - dlatego siedzi biedak w budzie. Mam nadzieję, że zobaczę ich jeszcze kiedyś razem, na wolności...


"Dwóch trampów w porze słoty"

Przyszło ich dwóch z dalekich błot
I naszli mnie przy cięciu szczap.
"Rąb pan zdrowo", huknął mi przez płot
I przy pracy z tropu zbił mnie drab.
Domyśliłem się zaraz, czemu został w tyle
Choć jego towarzysz pociągnął w dal.
Domyśliłem się zaraz po postawie i sile,
Że chce, żebym go najął, że nie ja, że on drwal.
...

Opisany przez Frosta przypadek podejmuje problem bezrobocia podczas Wielkiego Kryzysu.

Użytkownik: ambarkanta 22.07.2014 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiadają, że Manfred (Ma... | ambarkanta
Odwiedzając rodzinne strony, dopytywałem się często o Mańka - bywał tu i tam, najczęściej samopas (chociaż jednej wiosny to się prowadzał publicznie z partnerką trzy razy większą od niego - byli szczęśliwi). Tej wiosny Maniek podobno zachorował ciężko i było to widoczne dla wszystkich oprócz jego właściciela. Straż Miejska nakazała uśpienie psa i Maniek przestał się męczyć, włąściciela ukarano grzywną. Trudno mi określić, ile Maniek miał lat, wydaje się jakby od zawsze przychodził pod okna cudzych domów po jedzenie.

Przypomniała mi się też prawdziwa historia z tym Mańkiem. Pewnego razu, natrętnie jak zwykle, przyszedł wylegiwać się na naszym podwórzu, licząc że coś mu się skapnie. Nie przeliczył się, ale nadal leżał w poprzek drogi, a sporo ludzi się wówczas kręciło. Nie działały żadne wyzwiska, ani potrącenia - pies leżał jak długi. Aż ktoś grzecznie poprosił: Maniek, idź do domu. Maniek wstał, okręcił się w miejscu i poszedł do swego domu.
Użytkownik: ambarkanta 30.01.2010 02:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
Aleksander Puszkin
"Więzień"

Spoglądam przez kratę mej celi wilgotnej
Na orła młodego w niewoli samotnej;
Towarzysz mój biedny pod turmy oknami
Żer krwawy swój dziobie i bije skrzydłami.

Żer dziobie i rzuca, i patrzy wciąż na mnie
I zda się, że nami jednaka myśl władnie,
Przyzywa mnie wzrokiem i krzykiem ze dwora,
Jak gdyby chciał wyrzec: Uciekać nam pora!

My ptaki wolności, nam lecieć tam trzeba,
Gdzie góra nad chmurą bieleje wśród nieba,
Gdzie sinych mórz brzegi dal kryje i mgła,
Gdzie wichry jedynie chulają i ja!
Użytkownik: ambarkanta 06.02.2010 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
Algernon Charles Swinburne
"Ogród Prozerpiny"

I porzuciwszy gniew, nadzieję, pychę,
Wolni od pragnień i wolni od burz,
Dziękczynnych westchnień ślemy modły ciche,
Ktokolwiek jest tam, pośród gwiezdnych głusz.

Za to, że minąć dniom żywota dano,
Za to, że nigdy raz umarli nie wstaną,
I rzek powolnych nurt zmącony pianą
Zawinie kiedyś w głąb wieczystych mórz.
Użytkownik: ambarkanta 12.02.2010 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Algernon Charles Swinburn... | ambarkanta
To jakby przeciweństwo

Dylana Thomasa:

Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi;
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.

Mędrcy, choć wiedzą, że ciemność w nich wkroczy -
Bo nie rozszczepiają słowami błyskawic -
Nie wchodzą cicho do tej dobrej nocy.

...

Błogosławieństwem i klątwą niech broczy
Łza twoja, ojcze w niebie niełaskawym.
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.
Użytkownik: ambarkanta 15.02.2010 23:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
Clive Staples Lewis

Od moich wszystkich gorzkich klęsk,
a jeszcze więcej,
Od wszystkich zwyciestw, które zda mi się,
że święcę,
Od pomysłów na Twoją chwałę
wymyślonych,
Co u aniołów płacz budzą,
a u ludzi śmiech szalony;
Od dowodów moich, żeś jest Bogiem, Panie,
Ty, co nie dałeś mi żadnego znaku,
uwolnij mnie.
Użytkownik: ambarkanta 20.02.2010 00:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
Pierwszy siwy włos na mej brodzie - dziwna rzecz zważywszy mój wiek (albo i nie). Ale to nic w porównaniu z:

Edward Lear
"Pewien starzec..."

Pewien starzec o ogromnej brodzie
Narodowi oświadczył: "Narodzie!
Klęska to żywiołowa:
Cztery Skowronki, Sowa,
Czyż i Kwoka gnieżdżą się w mej brodzie!"
Użytkownik: ambarkanta 27.02.2010 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
Na Wielki Post.
Anonim z XIV wieku (wg antologii S. Barańczaka):

Krzyżu, co stoisz po wsze czasy,
Tyś drzewem ponad wszystkie w świecie:
Nie znają bory ani lasy
Pnia, co takowe puszcza kwiecie.
Słodka twa gałąź, słodki ćwiek ją rani,
Słodsze wżdy brzemię, co zawisło na niej.

Najstarszy polski przekład pochodzi z XVI wieku:

Krzyżu święty, nade wszystko,
Drzewo przenajszlachetniejsze!
W żadnym lesie takie nie jest,
jedno, na którym sam Bóg jest.
Słodkie drzewo, słodkie gwoździe
rozkoszny owoc nosiło.

Użytkownik: ambarkanta 05.03.2010 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
William Blake
"The Tiger"

Tiger tiger, burning bright
In the forests of the night,
What immortal hand or eye
Could frame thy fearful symmetry?

...

When the stars threw down their spears,
And water'd heaven with their tears,
Did he smile his work to see?
Did he who made the Lamb make thee?
...

Użytkownik: ambarkanta 13.04.2011 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: William Blake "The Tiger... | ambarkanta
Psalmus 41

Quemadmodum desiderat cervus
ad fontes aquarum,
ita desiderat anima mea ad te, Deus.
Sitivit anima mea ad Deum, Deum vivum:
quando veniam et apparebo ante faciem Dei?

Fuerunt mihi lacrimae meae panis die ac nocte,
dum dicitur mihi cotidie: "Ubi est Deus tuus?"
Haec recordatus sum et effudi in me animam meam;
quoniam transibam in locum
tabernaculi admirabilis usque ad domum Dei,
in voce exsultationis et confessionis,
multitudinis festa celebrantis.
...
Użytkownik: ambarkanta 13.03.2010 00:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
Edwin Arlington Robinson
"Richard Cory"

Ilekroć Richard Cory jechał przez śródmieście,
My, z chodników gapiliśmy się jak barany:
Ten miał klasę! - we wszystkim: w mowie, w ruchach, w geście;
Majestatycznie smukły, przystojny, zadbany.

A ubierał się zawsze z gustem, nie krzykliwie,
A gdy z kimś mówił, mówił jak człowiek z człowiekiem -
Choć i tak puls bił szybciej na jego życzliwe
"Dzień dobry", okraszone promiennym uśmiechem.

A przy tym był bogaty jak król - nie, bogatszy! -
I widać było po nim świetną kindersztubę;
Słowem, był kimś, na kogo szary człowiek patrzy
I marzy: Być nim - choćby na chwilę, na próbę!

I tyraliśmy dalej, trąc zaspane oczy,
Oszczędzając na mięsie i klnąc suchy chleb;
A Richard Cory pewnej cichej letniej nocy
Po powrocie do domu strzelił sobie w łeb.


Tak to jest, że jedynymi błękitnymi górami są te wierzchołki oddalone od nas dziesiątki mil..
Użytkownik: ambarkanta 25.08.2010 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Edwin Arlington Robinson ... | ambarkanta
mój Miłosz:


"W depresji"

Na głębinach moich depresji poznałem świat bez nadziei,

A kolor jego szary, jak dzień odgrodzony chmurami od słońca.

I słyszałem: "To będzie dla ciebie w sam raz".
"Na nic lepszego nie zasłużyłeś".

Wtedy zacząłem wołać:

"Królu Jasności podejmij mnie!
Dawco Miłosierdzia przepasz mnie!
Amonie, Zeusie, Jehowo włącz mnie w twoje chóry!

Nie potrafię oddychać bez Ciebie,
Słońce Sprawiedliwości!

Nie potrafię chodzić bez Ciebie,
Słońce Pamięci!

Nie potrafię biec bez Ciebie,
Słońce Dobrej Rady!"

Myślałem wtedy, że odkrywam świat jaki jest, prawdziwy.

I litowałem sie nad ludźmi, bo pocieszają się baśniami

Z ksiąg ułożonych dawno, tysiące lat temu.



"Wysłuchaj"

Wysłuchaj mnie, Panie, bo jestem grzesznikiem, a to znaczy,
że nie mam nic prócz modlitwy.

Uchroń mnie od dnia oschłości i niemocy.

Kiedy ani lot jaskółki, ani piwonie, żonkile i irysy na rynku
kwiatowym nie będą dla mnie znakiem Twojej chwały.

Kiedy otoczą mnie szydercy, a ja przeciw ich argumentom
nie potrafię przypomnieć sobie żadnego Twego cudu.

Kiedy wydam się sobie oszustem i szalbierzem, ponieważ biorę
udział w religijnych obrzędach.

Kiedy Ciebie oskarżę o ustanowienie powszechnego prawa śmierci.

Kiedy już gotów będę pokłonić się przed nicością i życie na ziemi
nazwać diabelskim wodewilem.
Użytkownik: ambarkanta 27.10.2010 00:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Edwin Arlington Robinson ... | ambarkanta
Tydzień temu wypożyczyłem niechcący "Poezje wybrane" Elizabeth Browning, myślałem że to poezje Roberta B. Jaka szczęśliwa pomyłka!

Elizabeth Barrett Browning
"Jak ciebie kocham?" Sonet XLII

Jak ciebie kocham? Pozwól, niech wyliczę.
Kocham głęboko, daleko, jak zbiec
Potrafi dusza, gdy nie musi wlec
Dawnych pęt, po kres bytu i łaski najwyższej.

Kocham spełnieniem twych potrzeb i życzeń
Codziennych. Kocham w słońcu i przy blasku świec.
Kocham śmiało, jak ludzie walczą, by praw strzec.
Kocham czysto, dla czystych pochwały są niczem.

Kocham cię z namiętnością, jaką w życia próg
Wchodząc, miałam dla trosk mych. I z ufnością dzieci.
Kocham miłością, jaką wzbudzać mógł

Rząd utraconych świętych. Dopóki tchu w piersi,
Kocham łzą, śmiechem, życiem! A gdy zechce Bóg,
Będę cię jeszcze bardziej kochała po śmierci.


Konstanty Ildefons Gałczyński nawiązuje do tego utworu w swej "Rozmowie lirycznej".
Użytkownik: ambarkanta 23.06.2010 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
Edgar Lee Masters
"Elsa Wertman"

Byłam wiejską dziewczyną z Niemiec,
Błękitnooką, o cerze jak róża, pogodną i silną.
Pierwszą pracę znalazłam w gospodarstwie Thomasa Greene'a.
Pewnego dnia latem (jego żona gdzieś wyjechała)
Wśliznął się do kuchni i bez pytania
Wziął mnie w ramiona i pocałował - w szyję,
Bo odwracałam twarz. Co się stało potem,
Stało się jakby bez jego i mojej wiedzy.
I zapłakałam: co teraz ze mną będzie?
I płakałam, wciąż płakałam, gdy mój sekret zaczął być widoczny.
Któregoś dnia pani Greene powiedziała, że wszystko rozumie,
I że nic mi złego nie zrobi,
I że sama jest bezdzietna, więc załatwi adopcję.
(Mąż podarował jej farmę, żeby ją udobruchać.)
Od tej pory zamknęła się w domu i rozpuszczała pogłoski
O tym, że niby sama się spodziewa.
I wszystko poszło gładko, i dziecko przyszło na świat - byli dla mnie naprawdę dobrzy.
Później wydałam się za Gusa Wertmana i mijał rok za rokiem.
Ale kiedy na wiecach wyborczych ci, co siedzieli obok,
Myśleli, że płaczę, poruszona wymową Hamiltona Greene'a -
To nie o to chodziło.
Nie, mnie po prostu chciało się wołać:
To mój syn! To mój syn!

(Utwór pochodzi z tomiku "Umarli ze Spoon River")
Użytkownik: ambarkanta 01.11.2010 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Edgar Lee Masters "Elsa ... | ambarkanta
"Francis Turner"
ze Spoon River.

Jako dziecko
nie mogłem biegać i swawolić.
Jako dorosły
nie mogłem pić, tylko sączyłem z kubka -
bo szkarlatyna zniszczyła mi serce.
Spoczywam tutaj
ukojony tajemnicą, którą zna tylko Mary:
jest taki park, gdzie rosną akacje,
drzewa katalpy i winograd -
owego popołudnia, w czerwcu,
szedłem tam obok Mary -
całując ją ustami mej duszy,
i wtedy ta uleciała nagle.


Spacerując dziś cmentarnymi alejkami, domyślałem się życiorysów poszczególnych lokatorów...
Użytkownik: ambarkanta 18.11.2010 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Między innymi: Frost, Szy... | ambarkanta
"Jakkolwiek byśmy określili czołówkę poetów amerykańskich pierwszej części naszego [XX] stulecia, zawsze obok Carla Sandburga, Edgara Lee Mastersa i Roberta Frosta znajdzie się w niej Vachel Lindsay" - Robert Stiller, tłumacz.

Nicholas Vachel Lindsay (1879 - 1931) był to człowiek niezwykły, przez całe życie niezrównoważony psychicznie. Poeta - włóczęga, poprzez babkę był potomkiem słynnej indiańskiej księżniczki Pocahontas. Stąd brała się jego żywiołowość i nowatorskie techniki prezentacji własnej sztuki. Posiadał predyspozycje oratorskie i talent mimiczny, do swych utworów wprowadzał często didaskalia zakładające udział publiczności podczas recytacji. Niektóre z jego dzieł można zaliczyć już do utworów scenicznych ze względu na rozbudowaną choreografię. Niestety, podobnie jak z wykonaniem autorskim polonezów i mazurków Chopina, nie uświadczymy już oryginalnej interpretacji żadnego z wierszy Vachela Lindsaya. Ale oto fragment jednego z jego skromniejszych utworów:


"Na grani Jeżozwierza"

Spotkałem małego jeżozwierza,
Nie wydał nawet głosu,
Błotnistą ścieżką szedł i zerkał
W niesympatyczny sposób.
Żebym go chociaż palcem ruszył
Albo po kolcach głasnął,
Ale podobno to grozi gorączką.
Niech idzie w cholerę jasną!
Nocowaliśmy w starej chacie
Z barykadą w oknach i drzwiach.
Udając, że chrapiemy,
Schronienia szukaliśmy w snach.
Przez całą noc
Łoś, grizzli i żbik
Trzymały nas w postrachu
To się nam tarabaniły na dach,
To odlatywały z dachu.
...
Wyjrzeliśmy o świcie
Jak Noe z nadzieją na znak,
Lecz żadnych bestii nie było
Prócz jeżozwierza. Tak!
...

Tak, tak; ale najlepszy kawałek Lindsaya to chyba "Kongo", a z intrygujących tytułów, to np.: "Zawiłe wspomnienie siedmioletniego chłopca o dniu swoich urodzin" - "Wiersz ten należy czytać jak najszybciej, naśladując galop morskiego mustanga, za każdym razem szybciej, aż się go tak wbije w pamięć, że wszystkie zakończenia stopią się muzycznie, prawie jakby wiersz był jednym długim zdaniem, a potem oczywiście czytać bardzo powoli".
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: