Tymczasowo przebywam w swym mieście rodzinnym, racząc się cudowną chwilą wolności, która przypadła na czas pomiędzy świętami a wznowieniem zajęć na drogim uniwersytecie. Pomimo Kosslyna i jego tomiszcza, które jak ten duch unosi się w powietrzu, strasząc i napominając, postanowiłam nadrobić zaległości czytelnicze oraz uzupełnić zapasy.
Zakupiłam - z czego jestem niezmiernie zadowolona - trzy interesujące pozycje.
1.J.Tuwim, Cicer cum caule czyli groch z kapustą
2.P.C.Salzman, Myśleć jak antropolog
3.M.Niklewiczowa, Bajarka opowiada. Zbiór baśni z całego świata.
Zanim jednak wgryzłam się w Tuwima - pierwszego w kolejce - skończyłam czytanie
Obyczaje towarzyskie (
Wielopolska z Colonna-Walewskich Maria Jehanne (Strzemię-Janowska Maria Jehanne))
zrecenzowanych i przytaczanych w czytatkach dot. Jeśli uda się Wam dotrzeć do niej (co nie jest, jak się okazuje, takie trudne - wznowiło ją jedno z rzeszowskich wydawnictw), przeniesiecie się do świata międzywojennego, zawieszonego pomiędzy sztywnymi regułami XIX wieku a ich negowaniem w latach późniejszych. Niejednokrotnie ubolewa pani Wielopolska nad obyczajami młodzieży, nad brakiem ogłady, nad zanikaniem wyczucia oraz znajomości form towarzyskich. Postanawia więc wziąć sprawy w swoje ręce i oto jest - poradnik dobrych obyczajów, z którego czytelnik czerpie wiedzę dotyczącą nie tylko życia codziennego (prowadzenie domu, służba, spożywanie posiłków), towarzyskiego (bilety wizytowe, zaproszenia, herbatki, stroje, makijaże i wszelkiego rodzaju pokłony) ale również sytuacji całkiem dla nas już teraz zakurzonych (trzymanie sztandaru do chrztu? chrzest statku? przyjęcie u dygnitarza czy przyjmowanie na przyjęciu ambasadora?). Jest w tym świecie coś pociągającego, coś wdzięcznego, pozbawionego nachalności i natarczywości. Urzekają mnie te czasy i czasem żałuję ich niezmiernie.
Robiąc porządki jednej z szafek z książkami rodziców natknęłam się na kilka bardzo ciekawych pozycji, które natychmiast dołączyły do mojej listy "do przeczytania" (a sesja depcze po piętach, oj, depcze). Przede wszystkim "Przy lampce naftowej" B.Kopczyńskiego - wspomnienia o dawnej Warszawie, Krakowie, spotkanych ludziach i wędrówkach z farbami w latach 1882-1952. Do tego trzy książki o walorach niewątpliwie praktycznych : T.Pszczołowskiego "Umiejętność przekonywania i dyskusji", S.Garczyńskiego " Sztuka rozmowy" oraz J.Pasquier "Przewodnik elegancji". Szczególnie ta ostatnia bardzo mnie cieszy. Być może nie powinnam przekładać mody i elegancji nad dysputy, jednakże ta pozycja, napisana w 1954 roku, reprezentuje ten przyciągający nurt "dawnych czasów". Może nie tak dawnych, jak "Obyczaje towarzyskie", ale mimo tego niezwykle klasyczne i urodziwe w swoim byciu "retro".
Natknęłam się również na "Ilustrowanego kucharza krakowskiego dla oszczędnych gospodyń : smaczne i tanie obiady dla domów obywatelskich, według kuchni krakowskiej, litewskiej, francuskiej i wiedeńskiej". Książka sfatygowana, trochę rozdarta, pozbawiona przedniej okładki. Ale to się dopiero nazywa historia - wydano ją w 1898 roku i od tego czasu służy kolejnym generacjom pań domu. Trochę się pewnie zdezaktualizowała, ale przepis na "Pieczone siano" widziałam na kilku całkiem nowoczesnych stronach o profilu kulinarnym, więc chyba coś w tym jest...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.