Dodany: 11.01.2005 12:38|Autor: dorsz

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Północ przy studni dusz
Chalker Jack Laurence

Zoo na skalę galaktyczną


Mam wielką słabość do tej książki, datującą się jeszcze z czasów, gdy czytałam ją po raz pierwszy (wkrótce po wydaniu w Polsce, czyli mniej więcej w połowie lat 90-tych), i potwierdzoną przez niedawną ponowną lekturę. Od kiedy mając lat 12 przeczytałam „Dzienniki gwiazdowe”, gdzieś w podświadomości tkwi mi przekonanie, że prawdziwa fantastyka to taka, w której dzielny podróżnik odkrywa nowe przedziwne rasy na rozmaitych planetach. Wbrew pozorom niewiele jest takich powieści, a Chalker tę lukę nieźle wypełnia. Oczywiście jego wyobraźnia nie wytrzyma żadnego porównania z Lemem, wykorzystuje bowiem tylko stare, sprawdzone wzorce – znajdziemy tu centaurzycę, syrenę, wielkiego owada, rozumnego nietoperza, chodzącą roślinę, i bodaj jedną istotę, która jest tak obca ludzkiemu pojmowaniu, że niemal nieopisywalna, autor więc nie poświęca zbyt wiele miejsca na jej opisy. Wielką siłą pisarstwa Chalkera jest umieszczenie tych istot w specyficznych dla nich środowiskach i stworzenie im ustrojów społecznych. Świat Studni jest bowiem czymś w rodzaju zoo na skalę międzyplanetarną – na jednym globie współistnieje 1560 sześciokątnych państw, w każdym inna rasa rozumna z innymi możliwościami i umiejętnościami. Stworzone zostały przez Obcych będących na takim stopniu rozwoju, że w zasadzie mogli już zdziałać wszystko. Każda istota rozumna, która trafi we Wrota, zostaje przez rządzący planetą mózg Markowa przekształcona w inny gatunek i umieszczona w jednym z sześciokątów. Problem polega na tym, że trójka pasażerów statku dowodzonego przez Nathana Brazila nie może spokojnie pozostać na swoim nowym miejscu. Dostali się pod wpływ ścierających się rządzących z różnych państw i muszą odnaleźć Studnię Dusz, bo tam jest potęga, której każdy pragnie. A w tym celu muszą przeprawić się przez kilka bardzo zróżnicowanych środowisk. Nic nowego pod słońcem; za każdym razem ujmuje mnie jednak drobiazgowość, z jaką autor opisuje odnalezienie się bohatera w zupełnie nowym ciele i odkrywanie przez niego obyczajów swojego nowego gatunku.

Drugą wielką zaletą tej powieści jest Nathan Brazil. Mit Żyda Wiecznego Tułacza był wprawdzie wykorzystywany w literaturze wielokrotnie, ale chyba nikt nie udzielił wyjaśnienia takiego jak Chalker, który odmalował jego wielką samotność bardzo plastycznie. W dodatku jakimś cudem osoba, którą po zakończeniu lektury musimy uznać za głównego bohatera, nie odgrywa wcale roli pierwszoplanowej przez większość akcji. Długo wydaje nam się, że Nathan znalazł się w tym świecie przypadkiem, i kiedy powoli zaczynamy odkrywać jego prawdziwą naturę, jest to zaskoczenie.

Jack Chalker pisał tę książkę w roku 1977, kiedy widmo komunizmu ciągle jeszcze wisiało nad światem, a przynajmniej niektórym Amerykanom się tak wydawało. Nic więc dziwnego, że i fantastyka zajmowała się dociekaniem, jak żyłoby się w takim ustroju. U Chalkera niektóre planety zamieszkane przez ludzi to Komlandy. Ludzi się tam klonuje, wszyscy są identyczni, hamuje się ich rozwój płciowy, ponieważ niczemu już by nie służył, i poddaje się warunkowaniu. Jednostki pochodzące z takich światów upierają się, że osiągnęły absolutną szczęśliwość i z pełnym przekonaniem propagują takie rozwiązania. Reakcje różnych bohaterów na takie postawy i pomysły stanowią jeden z istotnych wątków powieści.

Oczywiście nie zamierzam się upierać, że to jest wielka literatura, bo to byłoby nadużycie. Jest to po prostu sympatyczne czytadło, sprytnie kompilujące znane już skądinąd wątki w całość, która nadal tchnie świeżością, mimo prawie 30. lat na karku. Polskie tłumaczenie czyta się całkiem dobrze, chociaż nie brak w nim szkolnych błędów, a korekty pewnie te strony nigdy nie widziały (jak większość rzeczy wydawanych w tym czasie w Polsce). Mimo to polubiłam tę książkę tak bardzo, że – paradoksalnie - nigdy nie odważyłam się sięgnąć po drugą i dalsze części, i nadal nie mam na to ochoty, podejrzewając, że autor niemiłosiernie eksploatuje swój sukces i powiela samego siebie, tracąc tę urokliwą świeżość. A jednak trochę mnie korci powrót do Świata Studni...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5427
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: gandalf 31.03.2008 12:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam wielką słabość do tej... | dorsz
Może to i czytadło, ale wizja powstania religi chrześcijańskiej, jaką tam przedstawiono jest (oczywiście tylko moim zdaniem) o wiele bliższa prawdy niż biblijna wersja przebiegu tych zdarzeń.
Użytkownik: Vemona 31.03.2008 14:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Może to i czytadło, ale w... | gandalf
Po Twoim komentarzu zrobiłam się zaciekawiona, chętnie przeczytam. :-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: