Dodany: 23.10.2009 11:40|Autor: mark014

Wybór większego zła


Wybieramy większe zło.

O książce słyszałem dużo i pewnie dlatego jak wielu z was miałem co do niej wygórowane mniemanie. Na początku czytania myślałem, że po parunastu stronach odłożę ją i wezmę się za coś bardziej normalnego. Doszedłem jednak do końca i myślę, że warto było zapoznać się z tym eksperymentem. Oceniłem ją na 3, choć to może nienajlepsza nota, bo przeciętna, ale z jednej strony choć fabuła jest bardzo prosta i do opisania w jednym akapicie tekstu to jednak styl młodej pisarki jest niepowtarzalny, a temat który poruszyła niełatwy.

Akcja dzieje się 14 i 15 sierpnia 2002 r. w Trójmieście - samo miejsce nie jest ważne, istotny jest jednak kraj. Bohaterami są ludzie o których z pozoru niewiele można ciekawego powiedzieć: Silny - typowy dresiarz mieszkający z matką, uzależniony od amfetaminy, nie stroniący od alkoholu i innych używek, kierujący się wobec dziewczyn pierwotną przyjemnością braną z seksu bez głębszych uczuć. Jego koledzy i koleżanki są podobni z tym, że płci pięknej chodzi głównie o poderwanie dobrego, najlepiej nadzianego, faceta, który je ustawi na gwiazdy czasopism, magazynów i mediów lub zapewni dostęp do narkotyków lub kasy. I mamy tu próbę pokazania ich myślenia. Są przekleństwa i prostackie myśli, które wielu drażnią, ale przecież nie oszukujmy się, że takich ludzi nie ma wokół nas. Widać w nich wprawdzie pewną specyficzną potrzebę obcowania z kulturą i sztuką, ale rozumieją ją jako oglądanie telewizji, czytanie telegazety czy kolorowych pisemek. Jednocześnie uważając siebie za tych normalnych, szkalują i gardzą ludźmi, którzy w najdrobniejszym stopniu się od nich różnią. Główny bohater wręcz boi się dotknąć koleżankę z dobrego domu, by nie zarazić się ani trochę jej sposobem bycia. Książka opisuje właśnie tę grupę ludzi i zyskała sobie niską ocenę czytelników, może dlatego, że właśnie ten świat nie jest ciekawy, my nie chcemy na to patrzeć aż tak bezpośrednio, bez żadnych zmiękczaczy. Plus dla Masłowskiej, która nie bała się, że posądzą ją przez to o grafomanię...

Pisarka, choć robi to dopiero na końcu swej opowieści, porusza dość ciekawą myśl o dorastaniu. Najpierw jako dzieci posłuszne rodzicom osadzeni jesteśmy w ich bajecznym świecie, który nam stworzyli - symbolem jest tu komunijna sukienka. Ograniczeni jesteśmy przez zakazy i ostrzeżenia o niebezpieczeństwach, które niesie świat - jest to mniejsze zło. Jednak nagle jak przewrócona szklanka na podłogę to wszystko pryska. Wyrywamy się z więzów, sieci utkanych przez starszych, brniemy na oślep, ale przynajmniej własną drogą. Jednak czy właściwą? Młodzi ludzie są widziani przez ich rówieśniczkę jako płytcy i nieszczęśliwi hedoniści. Andżela z systemem przekonań o szeroko pojętej ekologii i otaczającym złu tkwiącym głęboko w człowieku, a mającym swe odbicie w krzywdzonej naturze, wraca do pamiątek z dzieciństwa. Jej pragnieniem okazuje się chęć zaistnienia w kolorowych pismach i w TV. W jej wnętrzu dominuje pustka. Mimo że nie w pełni jeszcze dorosła, to już jej poglądy kierują ją w depresyjne marzenia o śmierci. Można by się zapytać co takiego stało się ze światem, że nie potrafimy znaleźć się w nim, że wybieramy większe zło.

Inna sprawa to przewijająca się przez tę opowieść polskość. Oto mamy rocznicę bitwy warszawskiej. Polacy świętują swoją ksenofobię, na jeden dzień mogą wyrazić swą otwartą niechęć dla Rosjan, która w nich drzemie. Nie przeszkadza im to jednak kupować od nich tańszych ciuchów czy papierosów na co dzień. Z drugiej strony Silny manifestuje swoje lewackie poglądy jako sprzeciw wobec konsumpcjonizmu zgniłego Zachodu. Jest to bunt wobec rzeczywistości zza okna, ale dosyć mało przekonujący, bo wynikający z kompleksów. Jak można bowiem ocenić go poważnie, kiedy większość bohaterów chciałaby wyjechać zagranicę i dostać przypadkiem dobrze płatny fach, a w formie protestu tylko jawnie na ulicy palić fajki, czego zakazuje nowa zachodnia moda.

Dorota pod koniec książki zaczyna bawić się też fabułą, która wymyśliła. Stawia przed sobą głównego bohatera opowieści i pozwala mu siebie obrażać. Ten w istocie samokrytycyzm oddaje spory dystans autorki do siebie, a poza tym sprawia, że Silny zaczyna wątpić czy w ogóle jeszcze istnieje naprawdę, a to co widzi nie jest tylko atrapą i wali w mur, który jednak okazuje się wystarczająco twardy, by trafił do szpitala. A to wszystko w ramach narkotycznych wizji doprawionych tabletkami przeciwbólowymi. I jest tu pewna niekonsekwencja, bo choć ciężko czasem połapać się czyje myśli właśnie czytamy, to są one chwilami zbyt skomplikowane jak na poczynania i wypowiedziane słowa bohaterów, chyba że tkwi w nich jednak większy potencjał niż się wydaje z zewnątrz...?

Zatem, choć spojrzenie młodej dziewczyny, o parę lat ode mnie starszej, jest dosyć pogmatwane i chwilowo męczące, może warto spróbować i przeczytać, bo czasem daje do myślenia. Zbyt wiele jest tu odniesień i znajomych postaw by traktować je lekko. Pokazuje rozbite pokolenie szukające zrozumienia, większego sensu, własnego spełnienia, choć tego nie znajduje. Mimo to Dorota nie przekonała mnie do czytania jej kolejnych książek i być może cała ta moja interpretacja jest przesadzona i sam sobie dopowiadałem znaczenia...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2674
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Farary 25.10.2009 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Wybieramy większe zło. ... | mark014
Czyżby lektura pod wpływem filmu?

Dzięki za tę recenzję, pył po bitwie wokół Masłowskiej w końcu opada i można nareszcie o niej coś konstruktywnego napisać, nie wdając się w dyskusje typu, "ależ to objawienie/postmodernistyczna sieczka [niepotrzebne skreślić]".

Od dłuższego czasu bałem się zaglądać na stronę tej powieści, teraz - choć moja ocena pisarki jest nieco wyższa - cieszę się że mogę przeczytać tak wyważoną recenzję.

Pozdrawiam:)
Użytkownik: mark014 29.10.2009 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyżby lektura pod wpływe... | Farary
Dziękuję za mi miłe słowa tym bardziej, że to moja dopiero druga recenzja w serwisie :)

Przeczytałem książkę, powiedzmy, pod wpływem reklam filmu. Dopiero potem obejrzałem film i według mnie trudno go zrozumieć jeśli się nie sięgnęło do pierwowzoru. Taka kolejność jest dla mnie najlepsza i przynosi mi przyjemność z oglądania ekranizacji i porównywania.

Starałem się szukać w fabule drugiego dna, może czasem nawet na siłę. Nie jest może łatwo polubić styl pisarki, ale stworzyła coś co zrobiło wokół siebie szum i czego ktoś inny by w taki sposób nie opowiedział. Tak czy inaczej nie zmuszałem się by dokończyć książkę, więc nie jest taka zła.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: