Dodany: 20.04.2015 23:45|Autor: misiak297

Wacława i inni świata rozbitkowie


Wydawnictwo MG postanowiło wznowić „Pamiętnik Wacławy ze wspomnień młodej panny ułożony” – dwutomową powieść Elizy Orzeszkowej, która ukazała się po raz pierwszy w 1871 roku. To odważne przedsięwzięcie. Nie ma co kryć – na Orzeszkową zazwyczaj reaguje się dziś alergicznie, a „Nad Niemnem” jest jedną z najczęściej przeklinanych lektur szkolnych. Czy w tych okolicznościach możliwe jest, aby „Pamiętnik Wacławy” – pięknie wydane (wspaniała okładka!) ponad 700-stronicowe tomisko – zdobył uznanie czytelników albo przynajmniej dostał na to szansę? Czas pokaże. Ja mu tę szansę dałem – i nie żałuję.

Wacława jest pełną pogody ducha, nadziei, młodzieńczej radości siedemnastolatką, która właśnie ukończyła pensję. Jej rodzice – wybitny profesor nieustannie poszerzający swoje horyzonty i arystokratka ceniąca komfort życia, ale posłuszna wobec wymagań społecznych – żyją w separacji. Ich drogi rozeszły się z powodu odmiennego spojrzenia na życie. Ukończywszy pensję, Wacława ma spędzić rok u matki i rok u ojca. To będzie dla niej przełomowy czas. Otwarta na nowe doświadczenia, jednocześnie pozostaje naiwna. Podoba się jej blichtr i bogactwo świata, który reprezentuje matka, zarazem jednak pociągają ją pozytywistyczne wartości wyznawane przez ojca. Lata niosące ze sobą radości i rozczarowania sprawią, że tytułowa bohaterka z poczciwego, acz trochę infantylnego dziewczęcia przemieni się w dojrzałą, pełną życiowej mądrości młodą kobietę. Wyrośnie z pensjonarskich marzeń o księciu z bajki, pójdzie własną drogą, zacznie pojmować prawidła rządzące światem i czasem się im przeciwstawiać. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.

Można śmiało stwierdzić, że „Pamiętnik Wacławy” mówi o trudnym losie pewnej grupy polskich kobiet w XIX wieku. Bo tę powieść zaludniają przede wszystkim interesujące, nakreślone wyrazistą kreską kobiety, dla których mężczyźni stanowią w zasadzie tylko dopełnienie (nawet rola ojca-pozytywisty ogranicza się tutaj do wysyłania listów, przy tym ich wyimki są stosunkowo rzadko przytaczane; co zaskakujące – rok, który Wacława u niego spędziła, nie został opisany). Innymi słowy, społeczne istnienie kobiety w tamtych czasach kształtuowało się przede wszystkim w zależności od mężczyzny, ale u Orzeszkowej właśnie ten kobiecy głos jest najważniejszy. A razem z nim emancypacja – wyzwolenie się z prawideł rynku matrymonialnego, wyjście z ról pustych, pięknych laleczek. Jak mówi Matylda, matka Wacławy:

„[Uprzywilejowani mężczyźni] wszędzie w życiu między ludźmi we własnych myślach mają prawo być samymi sobą. My kobiety takiego prawa nie mamy. Każda z nas wchodząc w świat, znajduje kodeks, według artykułów którego ma postępować, a kodeksem tym są zwyczaje. Rządzą one naprzód jej wychowaniem, a potem, jeśli się z nimi choć na jotę rozminie, otwiera się przed nią inna księga praw, która się kodeksem karnym nazywa. Ten kodeks karny – to sądy, obmowy i potępienie świata, z którego uświęconym regulaminem kobieta rozminąć się ośmieliła”[1].

To pewien paradoks, że Orzeszkowa główną bohaterką uczyniła jedną z najmniej ciekawych postaci (choć może właśnie taką należało postawić w centrum, wszak „Pamiętnik Wacławy” należy do literatury parenetycznej). Wacława, o której mówi się niebezzasadnie „dziecko kryształowe”[2], jest nieskazitelna, przepełniona dobrocią i naiwnością, trochę pozbawiona charakteru. Niewątpliwie może wzbudzać sympatię, ale raczej nie zapadnie w pamięć czytelnika. I musi zblaknąć choćby przy swojej kuzynce Rozalii – daleko bardziej złożonej, a przez to ciekawszej. Żyjąc w trudnej sytuacji rodzinnej i majątkowej, Rozalia tworzy sobie twardy pancerz ochronny. Potrafi przemycić w czułych słówkach mnóstwo jadu. Pielęgnuje nienawiść, ale też głęboko kocha, cierpi, a przy tym jest uczciwa, ma też dobre serce. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to bohaterka o zdecydowanie większym potencjale literackim.

W „Pamiętniku Wacławy” pojawia się też wiele innych interesujących kobiet. Choćby Matylda – „wytwór” swoich czasów i swojej sfery, osoba spętana regułami, ale też przyzwyczajona do wygód, która nagle musi odnaleźć się w zupełnie innych warunkach. Na uwagę zasługują także: Zenona, zawierająca interesowne małżeństwo (które zapewnia jej status wielkiej damy), a później zmagająca się z depresjami (nie wie, że upragnione i niby niedostępne szczęście jest tuż obok); Zofia, w wyniku perswazji odrzucająca kochanego człowieka, a potem, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu narażająca się na społeczny ostracyzm; biedna cioteczna babka Ludgarda, która z powodu bierności i respektowania sztywnych zasad przegrała swoje życie (to ona powie Wacławie, patrząc na ukochane kanarki: „Ptaki zamknięte w kunsztownie urobionej i kwiatami zdobionej klatce, śpiewające do nieba i swobody, które widzą z dala, to (...) obraz naszego życia”[3]); apodyktyczna Hortensja – ze względu na swoje ogromne bogactwo otoczona tłumem pochlebców – na pierwszym miejscu stawiająca honor rodziny, żyjąca zgodnie z surowymi zasadami i wymagająca tego samego od krewnych. Warto też wspomnieć o do gruntu fałszywej Rudolfowej, zmieniającej przekonania zależnie od okoliczności (Wacława stwierdza: „patrzyłam na nią takim okiem, jakim nieraz w ogrodzie przyglądałam się śliskiej, miękkiej, zielonkowatej jaszczurce, która pełzając śród traw, zdawała się je całować, a tymczasem rzucała na nie jadowitą swą ślinę”[4]). Epizodycznie pojawia się jeszcze inteligentna, cyniczna Helena, śmiejąca się śmiechem smutniejszym od płaczu, pozbawiona złudzeń odnośnie do arystokratycznego świata, w jakim przyszło jej żyć – bez wyrzutów sumienia korzysta ona z życia, bawi się w to „przedrzeźnianie miłości”, „ściganie ideałów i ściąganie ich z piedestałów”, które rozgrywa się w salonach. Powtórzę – te bohaterki są znacznie ciekawsze od tytułowej (Wacława może i traci swoją irytującą naiwność w drugim tomie, ale staje się wręcz nieznośnie cnotliwa. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Co ważne, mężczyźni pozostają w „Pamiętniku Wacławy” na drugim planie, a ich portrety są mniej wyraziste. Nawet ukochany głównej bohaterki to zupełnie nijaka postać (wyróżnia się chyba tylko Franio, ubogi rezydent pozostający na łasce babki Hortensji i nieustannie przez nią poniżany). Wszyscy tworzą osobliwą galerię rozbitków świata. Szukają swego szczęścia, stosują się do prawideł społecznych bądź występują przeciwko nim – z różnym skutkiem.

Oczywiście „Pamiętnik Wacławy” nie jest pozbawiony wad. Na pewno nie dorównuje przywołanym na okładce powieściom Charlotte Brontë. Przy swoim niewątpliwym bogactwie fabularnym miejscami pozostaje niespójny, nieco chaotyczny. Przede wszystkim jest jednak przegadany i nieznośnie moralizatorski (Orzeszkowa na początku wręcz ostentacyjnie tłumaczy, co jest dobre, a co złe – może XIX-wiecznym pannom przydały się te nudnawe wskazówki moralne, ale dzisiejszego czytelnika z pewnością zirytują). Trzeba pamiętać, że jest to stosunkowo wczesna powieść autorki „Nad Niemnem” i widać w niej jeszcze pewne mankamenty warsztatowe. „Pamiętnik Wacławy” da się porównać do na swój sposób urokliwego stawu, którego statyczna woda jest nieco zamulona. I uczciwe trzeba dodać, że w tym zarośniętym stawie można znaleźć wiele pereł.

Nie lekceważmy książki tylko dlatego, że widnieje na niej nazwisko Orzeszkowej. Sięgnijmy po literaturę, którą być może zachwycały się nasze babki czy prababki. Może podzielimy te zachwyty?



---
[1] Eliza Orzeszkowa, „Pamiętnik Wacławy ze wspomnień młodej panny ułożony”, Wydawnictwo MG, 2015, s. 40.
[2] Tamże, s. 200.
[3] Tamże, s. 124.
[4] Tamże, s. 440.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3312
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: helen__ 25.04.2015 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawnictwo MG postanowił... | misiak297
Dziękuję za recenzję - kupiłam "Wacławę" jakieś dwa lata temu w antykwariacie - i jeszcze sobie leży na półce. Może Twoja recenzja mnie zmobilizuje do szybszego sięgnięcia po nią.:)
Użytkownik: Vemona 26.04.2015 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawnictwo MG postanowił... | misiak297
Ja ten zachwyt podzielam, "Nad Niemnem" należy do moich ulubionych lektur, a "Pamiętnik Wacławy" nie tak dawno temu kupiłam w antykwariacie, żeby mieć własny. Ma niedostatki, ale ma też urok, który do mnie bardzo trafia.
Użytkownik: Monika.W 04.03.2022 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydawnictwo MG postanowił... | misiak297
Dziękuję za recenzję. Jak wiesz - uwielbiam Orzeszkową, nie za "Nad Niemnem" (które cenię), ale za Meira Ezofowicza i Dziurdziów.

Zaczęłam wczoraj Pamiętnik. Na razie koszmar - ckliwe i papierowe, łopatologiczne i nudne. Zdziwiłam się - skąd takie coś u Orzeszkowej? Postanowiłam spojrzeć na opinie. Zachęciłeś. Będę brnąć. Mam nadzieję, że te wszystkie postaci opisane przez Ciebie będą tego warte. Bo Wacława jest koszmarnie papierowo-nijaka.
Użytkownik: Monika.W 10.03.2022 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za recenzję. Jak... | Monika.W
Przebrnęłam.
Bo tylko tak można nazwać czytanie Pamiętnika Wacławy - brnięciem.
Z jedną tezą recenzji się zgadzam - "Przede wszystkim jest jednak przegadany i nieznośnie moralizatorski".
Niestety.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: