Dodany: 17.03.2015 11:02|Autor: WiadomościOpiekun BiblioNETki

1 osoba poleca ten tekst.

Recenzje: „Pielgrzym”


 

Kompletna, bolesna porażka. Takiego steku bredni nie czytałem od lat, a być może nawet nigdy w życiu. (...)  To nie jest dobra literatura. Można oczywiście opowiadać brednie i robić to z wdziękiem, uwodząc czytelnika pozornym kunsztem przekazu i chwytliwością poruszanych zagadnień. Na pierwszy rzut oka taka narracja jest atrakcyjna, może sprawiać wrażenie błyskotliwej, niosącej głębsze treści. Jednak nie da się ukryć prostego faktu: to jest płytkie prześlizgiwanie się po tematach, o których ma się mgliste, skrzywione lub bardzo infantylne pojęcie. Rozpaczliwa próba zaistnienia osoby, która niewiele ma do zaoferowania intelektualnie. Teoretycznie „Pielgrzym” ma być czymś w rodzaju poradnika służącego rozwojowi i wzmocnieniu duchowemu, jednak narrator jawi się w niej jako człowiek o żałośnie słabym charakterze, zupełnie niewiarygodny w roli mentora. 

Cała recenzja: Subtelny smak zgniłego pomidora

 

 

 

 

 

Oprac. Sylwia_

Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: ania2a 17.03.2015 13:28 napisał(a):
Odpowiedź na:   Komp... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Po raz kolejny przekonałam się, iż Paulo Coelho jest pisarzem niebanalnym. Nie możne przeczytać jego książki i stwierdzić "Taka sobie..." Wzbudza zazwyczaj emocje wręcz skrajne. Każdy ma prawo do własnych osądów. Dla mnie Pielgrzym jest najlepsza książka tego autora, a przy okazji jedna z moich ulubionych, tych, które najbardziej cenię w swoim przekazie. Ukazuje wiele dróg wyjścia z trudnych sytuacji, pozwala znaleźć wyjście ze skomplikowanych życiowych zakrętów, inaczej spojrzeć na zagmatwaną historię. Polecam tę powieść - przewodnik wszystkim - i fanom Paulo Coelho, bo się nie zawiodą, i jego krytykom - bo będą mieli o czym dyskutować...
Użytkownik: Frider 18.03.2015 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Po raz kolejny przekonała... | ania2a
Nie chcę Ci sprawiać przykrości swoją opinią, ale właśnie poglądy podobne do Twoich pchnęły mnie do napisania recenzji. Książki „takie sobie” są książkami niegroźnymi, neutralnymi w swoim przekazie, nie budzą kontrowersji i jako takie nie wymagają zwykle komentarza. Z „Pielgrzymem” nie jest to takie proste, mi się ta książka nie podoba między innymi dlatego, że wydaje się potencjalnie szkodliwa. Trochę bawiąc się w przenośnie: przypomina kwietną łąkę, na której, skryte wśród trawy, pełzają żmije. Książka kłamie, ale robi to w pociągający sposób, narracja Coelho przypomina mi metody oddziaływania różnego typu „guru” szukających narybku do swoich sekt. Cały czas miałem wrażenie, że książka jest w jakiś sposób próbą manipulacji czytelnikiem. Co jeszcze jest szkodliwego w tej książce? Podam przykład. Między innymi jednym z „ćwiczeń duchowych” jest sprawianie sobie bólu poprzez wbijanie paznokci w ciało. Nazywa się to „ćwiczeniem okrucieństwa” i ma służyć pozbywaniu się „złych” emocji. No, to jest po prostu chore, a osoba, która próbuje mi wmawiać, że cielesne karanie samego siebie za wymyślone przewiny (czy domniemane duchowe niedociągnięcia) jest czymś dobrym, nie zasługuje w jakimkolwiek stopniu na mój szacunek. Karanie się poprzez samookaleczenia to nie jest żaden rodzaj nauki czy terapii, to jest poroniony pomysł i propagowanie go przez Coelho bardzo źle o nim świadczy. Okrucieństwo nigdy nie jest dobre, w żadnej formie i w stosunku do nikogo, także do siebie. Być może Coelho nie znał osób dotkniętych przymusem samookaleczania się i nie wie o czym pisze, ale to nie usprawiedliwia jego książki. Mam zbyt zdecydowany, trzeźwy charakter, aby kogoś takiego jak on traktować z powagą i szczerze mówiąc bardzo bym nie chciał, aby moje córki czytały jego książki. Młode osoby są często podatne na retorykę jaką posługuje się Coelho, a nie widzę w niej pozytywnych wartości. Każdy doświadczony, empatyczny szkolny nauczyciel będzie zdecydowanie lepszym mentorem dla młodzieży niż ten egzaltowany kombinator. Ludzie nie korzystają z dobrych wzorców, które mają tuż obok, w zasięgu ręki, a z zachwytem przyjmują wszystko, co im podsuną „natchnieni, złotouści prorocy”. Pisarstwo Coelho, ale także i jego poglądy to nie jest prawdziwa sztuka. To zwykłe kuglarstwo.
Bardzo proszę, nie traktuj moich słów osobiście. Nie obwiniam Ciebie, ani żadnego innego czytelnika, za to że książka Ci/Mu się podoba. Natomiast drażni mnie Coelho i jego dzieło, wyczuwam w nim fałsz i próbę uzyskania niewiadomych mi korzyści.
Ps. Książka nie ukazuje żadnych dróg wyjścia z żadnych życiowych zakrętów, daje tylko takie złudzenie.
Użytkownik: Pok 18.03.2015 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę Ci sprawiać przy... | Frider
Książki nie czytałem (ani nic Coelho), za to jak najbardziej popieram treść komentarza. Myślenie magiczne jest wciąż w nas bardzo silne. Szczególnie u młodzieży oraz u tych, którzy nie zdają sobie z tego sprawy. Może dać pewną otuchę, nadzieję, wiarę w siebie, lecz są to skutki iluzoryczne, które doświadczenie prędzej czy później i tak zweryfikuje.

Książki przekazują wartości, mają więc też moc prania mózgów. A człowiek ma w sobie pokusę szukania rozwiązań prostszych, nie wymagających wysiłku i wzmożonej pracy organicznej czy chociażby umysłowej. No i niestety świat po części z tego właśnie powodu jest tak daleki od doskonałości.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 19.03.2015 08:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę Ci sprawiać przy... | Frider
To, o czym piszesz, to tzw. efekt Barnuma (http://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_horoskopowy , który Coelho stosuje do "życiowych rad" - są one tak ogólne, że można je podciągnąć pod każdą sytuację, dodatkowo zaś potęguje działanie to, iż uważa się Coelho za autorytet czy też myśliciela.

Co prawda nie do końca zgadzam się z tezami recenzji dotyczącymi "nierealności magicznych właściwości miecza" i irracjonalnych zachowań - może chyba książka niefaktograficzna zawierać jakieś elementy fikcji nadnaturalnej, prawda? Inaczej podobnie byś musiał objechać większość literatury południowoamerykańskiej ;) Chyba, że próbuje się pokazać to jako fakt...

Natomiast z całą mocą popieram Twą krytykę pseudogłębi i pop-filozofii autora. Spotkałem się z tym już czytając (pfe!) "Alchemika" - Coelho pisał go chyba z "Małym słownikiem filozofii" na podołku! Nietrudno więc w tak synkretycznym zlepku znaleźć coś, co idealnie trafia w nasze przekonania. Okrągłe zdania typu "gdy pada deszcz, ulice są mokre", którymi Coelho raczy nas nagminnie, są już wyśmiewane jak świat długi i szeroki. Natomiast istotnie szkodliwe mogą być książki promujące szkodliwe idee pod płaszczykiem "nieszablonowego spojrzenia" czy "magicznej głębi", w istocie nadające się do opisania np. w Zakazana psychologia: Nauka kultu cargo i jej owoce (Witkowski Tomasz).

PS: szkoda, że ta dyskusja nie rozpoczęła się pod recenzją - tak to niestety zniknie w mrokach niepamięci BNetkowej, jak się to zawsze dzieje z newsami.
Użytkownik: Frider 19.03.2015 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: To, o czym piszesz, to tz... | LouriOpiekun BiblioNETki
„może chyba książka niefaktograficzna zawierać jakieś elementy fikcji nadnaturalnej, prawda?(...)Chyba, że próbuje się pokazać to jako fakt”
Ależ właśnie na tym opieram swoje zarzuty! Gdyby książka nie próbowała przedstawić się jako „oparta na faktach”, czy wręcz „będąca zapisem osobistych doświadczeń” mógłbym przymknąć oko na wiele elementów (chociaż nie na wszystkie na pewno) i uznać, że skoro są tylko wytworem bogatej wyobraźni autora to nie zasługują na naganę. Jednak wiele elementów książki nie sugeruje, ale mówi wprost, że autor opisywał osobiste przeżycia. Przyjrzyjmy się gdzie znajdziemy takie wskazówki.
1.nota na obwolucie książki głosi: „Powieść oparta na osobistym doświadczeniu autora”
2.Cały wstęp (wydanie Świata Książki, 2003) pióra Paulo Coelho jednoznacznie potwierdza, że książka oparta jest na „faktach” z rzeczywistej pielgrzymki Paulo Coelho do Santiago de Compostela (odbytej przez niego w roku 1987), mocując także w czasie i przestrzeni przewodnika – Petrusa.
3.W całej książce wymienione są osoby, o których autor pisze, że w celu ochrony ich prywatności zmienił ich imiona (między innymi Petrus), tym samym potwierdzając pośrednio, że są to osoby rzeczywiste.
4.Narratorem w pierwszej osobie jest Paulo (imię na str.185), Brazylijczyk.

Coelho nigdzie nie zaznaczył, gdzie przebiega granica pomiędzy wspomnieniami a fantazją i czy w ogóle taka granica istnieje. W trakcie lektury odnosi się wrażenie (chyba zamierzone przez autora), że całość tekstu jest zapisem jego pamięci. Można powiedzieć,że przez całą książkę Coelho szepce: „to ja, to mi się przydarzyło, to wszystko prawda”. I to właśnie mam mu za złe. Kłamie w jakiś taki śliski sposób.
Użytkownik: petnar 29.03.2015 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na:   Komp... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Polecam automatyczny generator złotych myśli Coelho: http://michalossowski.com/coelhogenerator.html Coś w tym jest :)
Użytkownik: Marylek 29.03.2015 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam automatyczny gene... | petnar
Hehe, dobre! Bardzo trafne. :-)))
Użytkownik: Pingwinek 21.03.2020 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam automatyczny gene... | petnar
Hahaha :D
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: