Dodany: 04.03.2015 12:32|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Czytatnik: Półka pełna książek do przeczytania

2 osoby polecają ten tekst.

Huxley: mistycyzm, moralność, polityka


Jakkolwiek lekko się zawiodłem na Szara eminencja (Huxley Aldous) (oczekiwałem bardziej fabularyzowanej opowieści, jak Diabły z Loudun (Huxley Aldous) ), to ocenę warstwy literackiej (4.0) podniosłem aż o 1 punkt dzięki takim fragmentom, jak poniższe (daleko nie wszystkie warte wynotowania). Mój komentarz na początku odnosi się do cytatów poprzez odnośniki - majuskuły w nawiasie.

Na początek (A) i grammar nazi ;)
Huxley wnikliwie i umiejętnie łączy w tej książce mistycyzm oraz psychologię. W (B) daje prztyczka psychoanalizie i socjobiologii. Następny fragment (C) ukazuje różnice w mistycyzmach - na przykładzie jezuitów także konflikt między analitycznością umysłu a wiarą. Z kolei niewspółbieżność postępu naukowego z moralnym pięknie pokazuje (D). Dalej (E) obrywa się Miltonowi i jego Raj utracony (Milton John) ; co więcej, jest to świetna "analiza psychologiczna" szatana i uniwersum ludzkich pokus. Kontynuowana jest ta analiza oraz zgłębiana jest natura ludzka w cytacie (F). Huxley genialnie streszcza niestałość społeczeństw i zależność od polityków - sług Lucyfera. Wraca do tego zresztą i ukazuje nierealizowalność reform w (M). Dodatkowe zagrożenie dla reform wspomniane jest w (N).

Fragmenty ściśle dotyczące mistycyzmu to (G) - o ćwiczeniach duchowych i źródle ich działania; w (H) krytykuje autor magiczne podejście do modlitwy, a w (L) do cudów i "znaków" - ważne naświetlenie okultyzmu pokutującego w kulcie m.in. chrześcijańskim (pamiętajmy, że obecnie modne zrobiło się tropienie "okultyzmu" w zjawiskach kultury masowej, np. Harry Potter, Hello Kitty, halloween itd.). Cytat (J) moim zdaniem pokazuje powiązania między buddyzmem a mistycyzmem chrześcijańskim (jest zresztą więcej takich powiązań analizowanych w książce) oraz moze odnosić się do podstaw rewolucji hipisowskiej. Wiąże się to z ciekawym spostrzeżeniem dotyczącym moralności (O).

Bardzo celnie autor punktuje niewłaściwe rozumienie cierpienia (K) oraz styk Kościół-polityka (I). Na fali jakiejkolwiek krytyki, a także nie tak dawnych sporów o odwołanie do tradycji i istotności chrześcijaństwa dla Europy i jej kultury w Konstytucji UE, cennym spostrzeżeniem i zamknięciem tego komentarza jest (P).
------------------------------------------------------------------------------------

(A) "Wśród sufitów" zamiast "wśród sufich" [77]

(B) „Aby zrozumieć, jak bezsensowne i nieistotne może być rozproszenie, wystarczy po prostu usiąść i spróbować zebrać myśli. Wszystko, co podszyte namiętnością, wypłynie zapewne od razu na powierzchnię świadomości, zarazem zaś pojawią się na niej pęcherzyki najrozmaitszych wspomnień, wrażeń, wyobrażeń (…). Nie sposób uwierzyć w prawdziwość zapewnień psychoanalityków przekonanych, że każda dywagacja naszej podświadomości nacechowana jest istotnym znaczeniem emocjonalnym. Wystarczy obserwować siebie i innych, by dojść do wniosku, że nie jesteśmy wyłącznie niewolnikami naszych emocji i instynktów biologicznych, podobnie jak nie jesteśmy całkowicie racjonalni.”[84]

(C) „Loyola był, jak się zdaje, urodzonym mistykiem, który odrzucił dar biernej kontemplacji na rzecz medytacji czynnej na bazie myśli analitycznej i imaginacji. (…) Wychowani na tych ćwiczeniach teologowie jezuiccy nie znali z reguły stanów najwyższego mistycyzmu, a nie znając ich, zaprzeczali możliwości ich występowania i traktowali podejrzliwie lub nawet prześladowali tych, którzy twierdzili, że stany te istnieją. (…)W przeciwieństwie do Loyoli, Berulle nie odrzucił własnych darów mistycznych. (…) Z psychologicznego punktu widzenia jest to jednak niemożliwe. Nie można bowiem odnieść się taki sposób do jednostek lub ich cech bez użycia myśli analitycznej oraz wyobraźni, tam zaś, gdzie uruchamia się myślenie analityczne i wyobraźnia, umysł nie jest w stanie przyjąć i zaakceptować istnienia Boga.”[115-116]

(D) „Pewien „postęp” intelektualny sprawił, iż władcy dzisiejszego świata nie wierzą już, że za złe uczynki trafia się na wielki do piekła. Sankcja eschatologiczna, która była niegdyś podstawowym narzędziem w rękach proroków, straciła rację bytu. Nie miałoby to większego znaczenia, gdyby rozwój moralny podążył w ślad za intelektualnym. Tak się jednak nie stało. Przywódcy XX wieku są tak samo bezwzględni, jak władcy XVII i każdego innego stulecia. W przeciwieństwie jednak do swych poprzedników, nie zastanawiają się podczas bezsennych nocy, czy zostaną potępieni za swe uczynki.” [165-166]

(E) „Z natury, jak również z purytańskiego wychowania, [John] Milton był dumnym stoikiem moralistą. Wysoko stawiał możliwość polegania na sobie i „szacunek do siebie oparty na tym, co sprawiedliwie i prawe” i przeżył całe życie w szczęśliwej niewiedzy, nie przeczuwając nawet, że sednem religii jest odwrotność tych cech: całkowite poddanie się Bogu, który nie jest jedynie czcigodnym purytańskim starcem, odpowiednio do swej potęgi zwielokrotnionym, ale istota zupełnie innego rzędu, nieporównywalną z człowiekiem, choćby największym i najbardziej prawym, a jednak pozwalającą, by jej doświadczali bezpośrednio ci, którzy byli gotowi przyjąć warunki takiego doświadczenia: jego ceną było odrzucenie wszystkich aspektów własnej osobowości, zarówno tych godnych szacunku, jak i tych przynoszących nam wstyd. Chrystus Miltona nie wspomina nigdzie o ostatecznej, nadrzędnej przyczynie, dla której musi odrzucić bogactwa, zamiast wykorzystać je dla „czynienia dobra”; musi odrzucić władzę, zamiast, korzystając z niej, tworzyć „Królestwo Niebieskie na ziemi”. Jest to konieczne, ponieważ Syn Boży jest tym, czym jest, dzięki cnocie ciągłego, doskonałego doświadczania obecności Boga, to zaś jest niemożliwe, gdy duszę pochłania bogactwo i władza. To niedomówienie sprawia, że „Raj odzyskany” jest lekturą nudną i niewyszukaną. To nic więcej jak turniej elokwencji, szermierka słowna pomiędzy Szatanem, będącym uosobieniem marzeń i pokus samego Johna Miltona („należał do stronnictwa diabła, nawet o tym nie wiedząc”), i Zbawicielem, który jest po prostu wyidealizowanym wyobrażeniem tegoż Johna Miltona w wersji „luksusowej”, sztucznie przesłodzonej.
Prawdziwie inteligentny Szatan przeczytałby „Żywoty świętych” i pisma mistyków, dzięki czemu poznałby sposoby radzenia sobie z tak szczerze pobożnymi poszukiwaczami doskonałości jak ojciec Józef. Oczywiście, prawdziwy Szatan, nie ten wymyślony przez Miltona, wiedział doskonale, jak sobie z nim poradzić, prawdziwy Szatan jest bowiem tą cząstką każdej istoty, która utrudnia jej wyzbycie się własnej osobowości i zjednoczenie z rzeczywistością, od której została odgrodzona. Oznacza to, że inteligencja, mądrość i duchowość Szatana są zawsze proporcjonalne do inteligencji, mądrości i duchowości osoby, którą wodzi on na pokuszenie. Szatan Miltona miał inteligencje, rozwagę i przymioty duchowe wielkiego poety, a zarazem dumnego, zapalczywego stoika; Szatan Richelieu – cechy wielkiego męża stanu, także o moralności stoika, ale w dużo mniejszym stopniu zdolnego zapanować nad najbardziej mrocznymi i niszczycielskimi namiętnościami. Szatan, który zdołał skusić ojca Józefa do zajęcia się polityką władzy, to istota zgoła inna i dużo bardziej interesująca. (…) By zdobyć jego duszę, Szatan musiałby wykazać się dużo większą inteligencją i subtelnością, niźli ten, którego odmalował Milton w „Raju odzyskanym”.
Ojciec Józef zboczył z drogi wiodącej ku mistycznej doskonałości z powodu szeregu ściśle ze sobą wzajemnie powiązanych pokus – pokusy czynienia tego, co zdawało mu się jego obowiązkiem, osiągnięcia tego, co pozornie było zewnętrzną wolą Boga; pokusy opacznego zrozumienia tej woli i podporządkowania się obowiązkom niższego, nie zaś wyższego rzędu; pokusy uwierzenia, że niewdzięczne zadanie musi być dobre tylko dlatego, że jest niewdzięczne.” [176-178]

(F) „Niewielu ludzi posiada naprawdę silną wolę, a spośród tych, którzy ją mają, bardzo nieliczni są zarazem prawdziwie wytrwali w działaniu. Większość ludzi to istoty chaotyczne i niestałe, lubujące się nade wszystko w indolencji umysłowej. „Z tej przyczyny”, powiada Bryce, „uparta i niestrudzona wola daje niekiedy tak ogromną, niemal hipnotyczną siłę”. Lucyfer to najwyższe mitologiczne wcielenie tak intensywnej osobistej woli, a ci, którzy zapisali się w historii jako w nią wyposażenia, do pewnego stopnia mieli w sobie coś z jego szatańskiej siły i magnificencji. Dzięki tej właśnie sile i magnificencji, jakże odmiennej od naszej słabości i nędzy umysłowej, wspominamy z nostalgią taki ludzi jak Aleksander, Cezar, Napoleon, a za każdym razem, gdy pojawia się nowy naśladowca Lucyfera, płaszczymy się przed nim, błagając, by nas uratował. Oczywiście, wielu spośród tych Wielkich Ludzi szczerze pragnie uratować swój lud. Ponieważ jednak są tym, czym są, nie świętymi, ale pośledniejszymi kopiami Lucyfera, ich wysiłki prowadzą jedynie do utrwalenia, w postaci mniej lub bardziej nieprzyjemnej, warunków, o których zmianę ludzkość nieustannie się modli. Wielcy Ludzie nie są w stanie „nieść dobra”, niemniej, ponieważ podziwiamy ich za cechy charakteru i zazdrościmy im sukcesu, wierzymy w nich i poddajemy się ich woli. Jednocześnie w głębi duszy zdajemy sobie sprawę, że Lucyfer w niczym nam wszak nie pomoże, odwracamy się więc na moment od żywych wcieleń jego woli, by zwrócić się ku osobistościom zgoła innym, tym, które są ucieleśnieniem woli Boga. Święci są jeszcze bardziej skłonni do pomocy niż Wielcy Ludzie, jednakże to, co nam mają do zaproponowania, niesie wyłącznie rozczarowanie mężczyznom i kobietom, którzy chcą cieszyć się przyjemnościami indolencji. „Bóg”, mówią Święci, „pomaga tym, którzy sami pomagają sobie”, po czym przystępują do opisu sposobów realizowania takiej samopomocy. My jednak nie chcemy wcale sobie pomagać; wolimy, żeby nam pomagano, żeby znalazł się ktoś, kto wykona za nas całą pracę. Zwracamy się więc na nowo ku wcieleniom osobistej woli. Ci Wielcy Ludzie nie żywią żadnej wątpliwości co do tego, że są w stanie dać nam to, czego chcemy – system polityczny, który uszczęśliwi wszystkich, religię państwową, która zagwarantuje nam łaskę Boga na ziemi i szczęście wieczne w raju. Przyjmujemy ofertę, w tej samej zaś chwili jakaś część naszej duszy zwraca się znowu ku Świętym, od których po raz kolejny odwracamy się ku niosącym zniszczenie Wielkim Ludziom. I tak to się toczy, stulecie po stuleciu.” [184-185]

(G) „Ćwiczenia duchowe nie muszą być związane z Bogiem; człowiek, jeśli chce, może skupić się na jedynym przedmiocie wyłącznie dla niego samego, albo też dla swego narodu, sekty, partii, a nawet dla samego diabła. W każdym wypadku zyskuje siłę, z tej prostej przyczyny, że ćwiczenia duchowe pozwalają nam przechwytywać, kanalizować i ukierunkowywać źródła woli poniżej progu świadomości.” [188]

(H) „W znaczeniu potocznym angielskie słowo precarious oznacza przedsięwzięcie ryzykowne i niepewne; wg etymologów wyraz ten wywodzi się od określenia „uzależniony od wyniku modlitwy”. Biorąc pod uwagę jego umiejętności mistyczne, wydaje się dość zaskakujące, że ojciec Józef polegał w tak dużym stopniu na modlitwach błagalnych. Modlitwa tego rodzaju wydaje się dobra dla ludzi o nastawieniu antropocentrycznym wobec religii; w życiu duchowym tych, którzy nauczyli się nie tylko myśleć, ale czuć i przeżywać świat teocentrycznie, nie ma dla niej miejsca.” [204]

(I) „(Armia prowadzona do boju przez świętego to świętokradztwo. Gdy duchowny dowodzi wojskiem, to wojsko dowodzi duchownym.) Słowa te są ilustracją politycznej działalności Kościoła na przestrzeni dziejów. Duchowni, jak i pełni pobożności ludzie świeccy, zostają mężami stanu w nadziei, że uda im się wprowadzić politykę na zupełnie nowy i wyższy niż dotąd poziom moralny, nieodmiennie jednak to polityka ściąga ich moralnie na niższy poziom, na którym zmuszeni są odtąd żyć.” [227]

(J) „Najwcześniejsze odwołanie w literaturze do „świętej obojętności” pojawia się w treści Bhagavadgity, gdy Kriśna zapewnia Ardźunę, że ten ma prawo zabijać swoich wrogów, pod warunkiem, że jest w stanie wyzbyć się przy tym uczuć. Gdy tę samą doktrynę zastosowali iluminaci z Pikardii, by uzasadnić rozwiązłość seksualną, wszyscy myślący ludzie, w tym ojciec Józef, byli przerażeni. Z niezrozumiałych względów jednakże morderstwo uchodzi za bardziej „nobliwe” niż cudzołóstwo. Niewielu ludzi jest zaszokowanych, gdy słyszą, jak Boga nazywa się Bogiem Wojny, jakiż jednak podnieśliby krzyk, gdybyśmy nazwali go Bogiem Burdeli! (…) Oczywiście prawdą jest, że obojętność można praktykować wyłącznie w odniesieniu do rzeczy, które z natury są dobre lub etycznie obojętne. Bez względu na to, co mówi Kriśna czy ktokolwiek inny, złe uczynki nie poddają się anihilacji, ponieważ, i jest to fakt z dziedziny psychologii, powodują one wzmocnienie odrębnego, osobistego ego osób, które się ich dopuszczają. Ale, jak mówi Tauler, „im więcej zwierzęcia, tym mniej Boga”. Każdy czyn, który umacnia odrębność naszego ego, automatycznie przyczynia się do zredukowania szans na nawiązanie kontaktu z rzeczywistością.” [239-240]

(K) „Idea cierpienia zastępczego, ściśle związana z opowieścią o Męce Pańskiej, w umysłach chrześcijan budzi równie ambiwalentne odczucia. Wdzięczność wobec Boga, który pokochał ludzi tak bardzo, że zgodził się cierpieć, by ich uchronić przed wiecznym potępieniem, niesie za sobą nieuprawniony wniosek, że cierpienie samo w sobie jest dobre, a skoro poświęcenie i ofiara złożona z samego siebie jest szlachetna, musi być coś wspaniałego także w ofierze, która nie jest dobrowolna.” [243]

(L) „(…) ortodoksyjne chrześcijaństwo zawsze nader chętnie przywiązywało nadmierną wagę do zdarzeń nadprzyrodzonych, myląc to, co niezwykłe, z tym, co boskie, to, co psychiczne, z tym, co duchowe. Oddawanie czci temu, co osobliwe, to zjawisko, które możemy zaobserwować na dwóch poziomach – prymitywnym i intelektualnym – zarówno u ludzi łatwowiernych (…) jak i u naukowców, będących pod wrażeniem rzeczy, których nie da się wyjaśnić na podstawie dostępnej wiedzy (…). Uczeni, nawykli do koncentrowania się na zdarzeniach w świecie doczesnym, szczególnie często, w przypadku nawrócenia, odwołują się do tego prymitywnego rodzaju religii, w którym istotną rolę odgrywają „cuda”. Mniej interesuje ich „Królestwo Boże w człowieku” niż zewnętrzne „znaki”, mniej obchodzi ich wiedza o wieczności niż władza dostępna w życiu doczesnym. Jednym słowem, religia, którą wyznają, to nie mistycyzm, ale raczej rodzaj okultyzmu. Okultyzm i mistycyzm są obecne we wszystkich religiach historycznych – ten pierwszy bardzo często, a drugi nadzwyczaj rzadko. (…) Wielu z tych, którzy wstąpili na drogę mistycyzmu, nigdy nie wyzbyło się do końca okultyzmu, w jakim ich wychowano.” [276]


(M) „W ten sposób dochodzimy do sedna potężnego paradoksu polityki – faktu, że działania polityczne są niezbędne, zarazem zaś nie są w stanie zaspokoić potrzeb, które stały się bezpośrednią przyczyną podjęcia tych działań. Wyłącznie społeczeństwa statyczne i odizolowane, żyjące w sposób zgodny z niekwestionowaną tradycją, są w stanie obywać się bez polityki. Niestabilne, otwarte na świat społeczeństwa, w których do głosu dochodzi postęp techniczny, są skazane na szeroko zakrojone działania polityczne. Jednakże nawet gdy intencje działań politycznych są dobre (a bardzo często nie są), to i tak skazane są przynajmniej częściowo, a niekiedy całkowicie, na daremność. Charakter ludzkich narzędzi, jak i surowców wykorzystywanych do działań politycznych przesądza jednoznacznie o tym, że nie mogą one dać rezultatu, jakiego oczekiwaliśmy. To uogólnienie można zilustrować nieskończoną liczbą przykładów wziętych z historii. Weźmy dla przykładu wyniki dwóch reform, w których ludzie o dobrych intencjach pokładali największe nadzieje – powszechnej edukacji społecznej i własności środków produkcji. Powszechna edukacja okazała się najskuteczniejszym narzędziem państwa we wprowadzaniu powszechnej dyscypliny i militaryzacji, narażając miliony dotychczas bezpiecznych ludzi na wpływ zinstytucjonalizowanego kłamstwa i bezustannych, idiotycznych i poniżających dystrakcji. Upaństwowienie środków produkcji zostało zrealizowane na wielką skalę wyłącznie w Rosji i, zamiast wyeliminować ucisk, reforma ta doprowadziła jedynie do zastąpienia jednej jego formy inną – władzę pieniądza zastąpiła władza polityczna i biurokratyczna, a tyranię bogatych – tyrania policji i partii.” [305]

(N) „(…) świat bezpieczny dla totalitaryzmu jest światem (…) niezwykle groźnym dla mistycyzmu i religii teocentrycznej. A świat, w którym mistycyzm i religia teocentryczna nie mogą istnieć bezpiecznie, jest światem, gdzie jedyna sprawdzona metoda przemiany osobowości będzie praktykowana w coraz mniejszym stopniu i coraz mniej będzie ludzi, którzy posiedli bezpośrednią, empiryczną wiedzę o świecie rzeczywistości i mogą ją przeciwstawić fałszywej doktrynie totalitarnego antropocentryzmu oraz zgubnym ideom oraz praktykom nacjonalistycznego pseudomistycyzmu. [rozwinięcie tego wątku znaleźć można w Okultystyczne źródła nazizmu: Tajne kulty aryjskie oraz ich wpływ na ideologię nazistowską: Ariozofowie z Austrii i Niemiec 1890-1935 (Goodrick-Clarke Nicholas)] W takim świeci nadzieja, że reformy polityczne, choćby dyktowane dobrymi intencjami, przyniosą oczekiwane rezultaty, jest doprawdy nikła.” [310]

(O) „Jakość postaw moralnych jest odwrotnie proporcjonalna do liczby osób, które je prezentują. Jednostki i niewielkie grupy nie postępują dobrze w sposób automatyczny. Mogą przynajmniej osiągnąć stopień moralności irracjonalności niedostępny z założenia grupom większym.” [310]

(P) „W kolejnych stuleciach zakon [benedyktynów] cywilizował północno-zachodnią Europę, wprowadzał lub przywracał najlepsze praktyki rolnicze znane w owych czasach, tworzył jedyne, jakie wówczas istniały, placówki edukacyjne, przechowywał i rozpowszechniał skarby starożytnej literatury. Przez wiele pokoleń benedyktyni byli najważniejszym antidotum na barbarzyństwo. Europa ma zaiste ogromny dług wdzięczności wobec młodego człowieka [założyciela klasztoru benedyktynów], który był bardziej zainteresowany poznaniem Boga niż zwyczajnym życiem, a nawet „czynieniem dobra” w świeckim świecie, i który opuścił Rzym, by zamieszkać na zboczu góry ponad Subiaco.” [317]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 960
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: