Z racji, że moim ambitnym celem książkowym na ten rok jest przeczytanie przynajmniej 52 pozycji z listy "zdecydowanie must read", postanowiłam przełamać się i zacząć zapisywać postępy w kontrowersyjnych czytatkach dotyczących subiektywnej oceny tych już przeczytanych ;-)

Styczeń u mnie wyglądał bardzo różnorodnie, bo mam nieposkromioną od lat tendencję do mieszania gatunków - tu jakiś mocny kryminał, za chwilę młodzieżówka lub coś dziecięcego (dla psychicznego rozluźnienia i poznania co czytają dzisiaj uczniowie podstawówek - ogromnym "polecaczem" jest tu 10-letnia kuzynka, u której zawsze podpatrzę, w co jest zaczytana, leżąc na fotelu), a kolejno znowu coś mroczniejszego.

1. Osobiste demony (Kane Stacia)
Książka z gatunku raczej romans paranormalny (wbrew pozorom) niż fantasy, była największym zaskoczeniem stycznia. Główny bohater męski, Greyson Dante, swoim uporem, stanowczością, opisywanym wyglądem, udawaniem tego złego twardziela pomimo wielu pozytywnych uczuć, jakie w sobie nosi przypominał mi żywo Damona Salvatore z "Pamiętników wampirów". Powieść pisana językiem łatwym, codziennym, wciągająca, z akcją. Jest jakaś delikatna fabuła, charakterystyczna dla fantastyki, jest uczucie, wyraźna chemia między główną parą (Megan i Greysonem), przyplątało się też troszkę erotyki, ale wplecionej subtelnie w akcję. Nie spodziewałam się tak dobrej powieści po takim gatunku, a więc jestem na tak. - 5,0

2. Dzikie łabędzie: Trzy córy Chin (Chang Jung)
Niesamowita. Poruszający obraz komunistycznych Chin, rewolucji kulturalnej i okresu boskiej władzy Mao Tse-Tunga, opowiedziany z perspektywy poniekąd trzech kobiet (autorka opisuje sytuację polityczną, społeczną, ekonomiczną i gospodarczą w oparciu o losy jej babci, matki, a następnie jej samej). Być może właśnie autobiograficzny charakter książki powoduje, że nawet opisy politycznych rozruchów wciągają i ciekawią - brak tam wyraźnych emocji, autorka nie "krzyczy" książką, tylko zwraca uwagę. A robi to tak umiejętnie, że polecam powieść każdemu, kto ciekawy jest świata. - 5,0

3. Dotyk wampira; Córki nocy; Zaklinaczka (Smith L. J. (Smith Lisa Jane))
Miałam ochotę na lekką, odprężającą fantastykę. Książka spełnia te wymagania, mimo to mnie zawiodła. Pisana typowo dla młodzieży, nie trafia w moje gusta. Język lekki (aż zbyt lekki), opowieść pierwsza wciąga, natomiast największym rozczarowaniem był brak ciągłości fabuły. Kolejna część (w tomie są 3 części cyklu) zamiast być kontynuacją poprzedniej, staje się całkiem odmienną historią, ledwo nawiązującą do bohaterów ostatniej w może 1-2 zdaniach. - 3,5

4. Kły i pazury (Masterton Graham)
W całej książce czuje się dobrego, klasycznego Mastertona, będącego w swoim żywiole, czyli motywach indiańskich duchów. Jednak końcówka... przekombinował z nią i tyle, zaklasyfikowałabym ją pod komercyjnie tworzone bajkowe fantasy, a nie Grahama, jakiego czułam przez całą powieść. - 4,5

5. Zemsta (Fredro Aleksander)
Celem przypomnienia sobie czegoś z lektur do matury - padło na Fredra. Z pewnością ocena jest oburzająco niska, jak na tak popularną komedię, niemniej jednak - do mnie pan Fredro przemówić nie potrafi. Ani rozśmieszyć. - 3,0

6. Zbuntowane anioły (Bray Libba)
Lekka, przyjemna powieść fantastyczna, osadzona w wiktoriańskiej, XIX-wiecznej Anglii. Można powiedzieć, że łączy ze sobą ową fantastykę i opisy codziennego życia młodych dziewczyn z tej epoki.
Nie jest to pozycja wybitna, ale nastawiając się na fantastykę młodzieżową bądź co bądź, nie miałam zbyt wielkich oczekiwań. Zakończenie dość niespodziewane, mimo, że przez pozostałe strony była przewidywalna do bólu, co nie zmienia faktu, że z ciekawości i tak przeczytam ostatnią część trylogii. - 4,5

7. Moda na zakochanie (Minte-König Bianka)
Oceny niskiej nie dostała, jednak dla mnie przeciętniaczek. Typowo dla początkującej młodzieży, lekka. Mnie może wydawać się głupiutka, jednak obserwując reakcje odpowiedniej grupy czytelników, jak na swój gatunek jest raczej dobra. - 4,0