Dodany: 28.02.2015 21:11|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

1 osoba poleca ten tekst.

Czytatka-remanentka II 15


Dożywocie (Marklund Liza) (4)
Miejsce w słońcu (Marklund Liza) (4)
Dwie dalsze części cyklu z Anniką Bengtzon. Nie planowałam czytać dwóch po kolei, ale ponieważ stały na półce w niewłaściwym porządku, wyjęłam najpierw tę drugą. Przeczytałam kawałek i znalazłszy w tekście (niestety, aż nazbyt czytelne) wzmianki o czymś, czego w poprzednim przeczytanym przeze mnie tomie nie było, zorientowałam się, że coś jest nie tak i postanowiłam jednak zachować właściwą kolejność. Jak się okazało, wyjątkowo słusznie, bo sprawy z „Dożywocia” i „Miejsca w słońcu” mają pewien wspólny element, który zostaje ujawniony z czasem, nie należy więc ich rozgryzać w porządku niechronologicznym. Jak to u Marklund bywa, intryga kryminalna nie jest może nadzwyczajnie subtelna i zawiła, za to obudowa socjologiczna bogata: w „Dożywociu” pokazany jest mechanizm zaszczuwania domniemanego przestępcy przed udowodnieniem mu winy, w „Miejscu w słońcu” mamy rzut oka na styl życia szwedzkich nowobogackich, rezydujących w ciepłych krajach, w obu tomach ładnie nakreślony obraz relacji eks-małżeńskich i atmosfery panującej w redakcji brukowca. Z Anne Snapphane wychodzi to, na co się (przynajmniej moim zdaniem) zapowiadała, za to Berit Hamrin zyskuje duży plus.

Jawne tajemnice (Munro Alice) (3,5)
Pierwsza książka Munro, przy której doznałam autentycznego rozczarowania. Poza pierwszym opowiadaniem, dobrze się zapowiadającym, lecz nieco dziwacznie zakończonym, żadne mnie nie wciągnęło. Gdzieś przepadły emocje, ulotniło się napięcie, z postaci wyparowało życie. Cóż z tego, że ładny styl i wyraziste obrazy, skoro nic z tego nie zostaje w pamięci…

Dziennik Mistrza i Małgorzaty (Bułhakow Michaił (Bułhakow Michał), Bułhakow Jelena) (3,5)
Kolejne rozczarowanie miesiąca – może z mojej winy, bo nastawiłam się na coś, co mnie nieomal rzuci na kolana, a dostałam … nic nadzwyczajnego. Dzienników Bułhakowa jest raptem kilkanaście stron. Zapiski jego (ostatniej) żony są dużo obszerniejsze, prowadzone rzeczywiście prawie dzień po dniu, ale zupełnie bez polotu, stanowiące suchą kronikę wydarzeń, na ogół bez żadnych komentarzy. Wyliczanie: kto przyszedł (czasem także - ale rzadko - co gościom podano), kto dzwonił i w jakiej sprawie, od kogo przyszedł list, co robili Michaił i Jelena, gdy gości, telefonów ani listów nie było („Wczoraj okazyjnie kupiłam M.A. cudowne futro z amerykańskiego niedźwiedzia grizzly [słuchać hadko!- przyp.Dot]. Natychmiast to oblaliśmy – poszliśmy na obiad do (…). Były ostrygi i spaghetti”[291]. Odniesień do twórczości Bułhakowa jest sporo – tylko że jakieś 95% dotyczy sztuk teatralnych, i to nie samego procesu ich powstawania czy też ich treści, lecz tylko ich losów po ukończeniu; wystawią czy nie wystawią, zdejmą czy nie zdejmą, jak wypadła próba, który aktor byłby lepszy w danej roli itd. O największym dziele jego życia – parę takich wzmianek: „Wieczorem M.A. pracował nad powieścią o Mistrzu i Małgorzacie”[387]; „M.A. dorywczo, między ‘Mininem’ a nadciągającym Siedojem, poprawia powieść o Wolandzie”[402]; „W ciągu dnia – powieść”[412]; „Wieczorem Misza siedział nad powieścią”[504]. Można by się było zanudzić na śmierć; na szczęście redaktorzy rosyjskiego wydania wpadli na doskonały pomysł uzupełnienia dzienników listami Bułhakowa, przytaczanymi w porządku chronologicznym, dzięki czemu rozpraszają monotonię notatek Jeleny. Właściwie tylko te listy ratują publikację, bo tylko z nich wyłania się prawdziwy obraz tego, co chciano pokazać czytelnikowi: dramatu pisarza, który nie ma zamiaru schlebiać władzy i prowadzić z nią gierek, bo za najważniejsze przywileje swego zawodu uważa szczerość i wolność słowa.

Mity przekładoznawstwa (Lipiński Krzysztof) (4)
Garstka esejów poświęconych tłumaczeniu, głównie poezji. Miejscami przefilozofowane, ale warte przeczytania.

Śmierć (Gardell Jonas) (5)
Ostatnia część wstrząsającej trylogii szwedzkiego autora, opowiadającej dzieje zakazanej miłości, wystawionej na próbę przez „dżumę XX wieku”. W porównaniu z częścią 1 i 2 znacznie mniej napięcia – bo znamy już los prawie wszystkich głównych bohaterów – ale za to brak drobnych wad, które w tamtych częściach przeszkadzały. Mocna piątka.

Godzina myśli (Słowacki Juliusz) (5)
Szybki powrót do polskiego romantyzmu: niesamowicie sugestywny (i w jakiś sposób dekadencki) nastrój, urzekająca melodia, doskonałe manewrowanie słowem. Nawet archaiczna pisownia nie razi.

Dziennik pisany później (Stasiuk Andrzej) (3,5)
Oj, to nie „Fado”, nie „Jadąc do Babadag”… Jest nieco wartościowych spostrzeżeń, parę ciekawych porównań, sporo wyrazistych, choć zwięzłych obrazów, ale wszystko razem jakieś równocześnie chaotyczne (jeśli chodzi o wątki) i monotonne (jeśli chodzi o styl). To by nadal jeszcze nie było złe, ale ocena poleciała w dół za zbyt potoczny i zbyt wulgarny język: na pierwszych trzech stronach „wyp…..la”, „g...o”, „syf”(za krótki, żeby wykropkować, przepraszam…), dalej jeszcze jedno „wyp…..lać”, „k…a”, „rzygi”, i „kolesie”, i „faceci”, i „gacie”, i „ćwok”… W liście do kumpla by uszło, ale to przecież reportaż literacki miał być!

Spóźniona kochanka: Moje miłosne przygody w drugiej połowie życia (Juska Jane) (3)
Temat niebanalny i w gruncie rzeczy ważny: życie erotyczne w wieku, nazwijmy go ogólnie, więcej-niż-średnim. Styl bez zarzutu, bo autorka, zanim chwyciła za pióro, by utrwalić swoje wspomnienia, zajmowała się nauczaniem języka ojczystego. Ale nic nie poradzę, śmiertelnie mnie nudzi wyliczanie imion potencjalnych kandydatów do … no, nie do ręki raczej… i opisy przebiegu kolejnych randek, a dodatkowo złoszczą mało subtelne jak na nauczycielkę określenia tego, co na owych randkach było lub miało być czynione.

Darth Plagueis (Luceno James) (4)
Podobnie jak “Maska kłamstw” i “Darth Maul, łowca z mroku”, ten tomik dziejów odległej Galaktyki skupia się na wydarzeniach poprzedzających Epizod I, stanowiąc coś w rodzaju klamry spinającej czasy wcześniejsze z tymi, które znamy z ekranizacji. Tutaj poznajemy je z punktu widzenia Sithów, których w ciągu plus minus trzech dekad przewija się aż czterech; oprócz tytułowego Dartha Plagueisa [ang. plague = plaga, zaraza, skaranie boskie] przez krótką chwilę gości na scenie jego mistrz o równie wymownym imieniu, Darth Tenebrous [łac. tenebra = mroki, ciemności], później na pierwszy plan wysuwa się jego uczeń Darth Sidious [samo słowo nic nie znaczy, ale fonetycznie nasuwają się skojarzenia z ang. side = strona, bok, uboczny, i hideous = wstrętny, ohydny], w tle zaś pojawia się uczeń wyżej wspomnianego, Darth Maul [ang.maul = ciężki młot, a także poturbować, stłuc, zarznąć]. O dwóch ostatnich co nieco już wiemy z wersji filmowej, tu jednak zostaje uchylony rąbek tajemnicy okrywającej ich przeszłość oraz genezę niektórych faktów, opowiedzianych w Epizodzie I i II: którędy ambitny chłopak z Naboo wstąpił na ścieżkę Sithów Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu? Skąd wziął się Maul? Co skłoniło mistrza Sifo-Dyasa do wyprawy na Kamino? Jak to się stało, że niespełna czternastoletnią Padmé Naberrie obwołano królową Naboo?
Pomijając garstkę magicznych i technologiczno-fantastycznych realiów, fabuła opowieści przypomina zwyczajny thriller polityczny, ukazujący mechanizmy kryjące się za fasadą demokracji. Tak jak w naszym realnym świecie, pod pozorami dbałości o wspólne dobro ubija się interesy korzystne dla wąskich grup lub jednostek, knuje się spiski mające pozbawić władzy niewygodnych liderów, toleruje się istnienie przestępczych organizacji, jeśli można z ich działalności wyciągnąć jakieś korzyści…
A że Luceno ma lekkie pióro i nawet znane fakty potrafi opisać na nowo, nie powodując u czytelnika znudzenia, to i dobrze się czyta.

Szósta ofiara (Olsen Gregg) (3)
Thriller kryminalny, napisany sprawnie, dobrze przetłumaczony, ale raczej z gatunku: przeczytać i zapomnieć. Koncepcja standardowa (prowincjonalni policjanci rozwiązują sprawy kolejnych zaginięć, które rychło okazują się morderstwami noszącymi znamiona działania psychopaty; w pracy przeszkadzają im dziennikarze, a najbardziej jedna tyleż ambitna, co durna niewiasta), trochę niedostatków kompozycyjnych (najpoważniejszy: po przeczytaniu pierwszej ¼ wiadomo prawie wszystko, jedyną zagadką pozostaje to, kogo sobie wybierze szaleniec na następną ofiarę – to znaczy, oprócz tytułowej szóstej, bo tego też się da łatwo domyślić – i kiedy go złapią), zdecydowanie za dużo detalicznych opisów zbrodniczej działalności i naprawdę przerażająca końcówka (nie dla miłośników zwierząt!!!).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 944
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Axxan 28.07.2023 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dożywocie (4) Miejsce w ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Mam nadzieje, ze nikt nie bedzie mial za zle malej korekty po latach. Sidious ma znacznie i to calkiem zasadne [ang. insidious = podstępny, pozornie niewinny].
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.07.2023 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieje, ze nikt nie... | Axxan
Nadal stoję na stanowisku, że samo Sidious nie znaczy nic - między "insidious" a "sidious" różnica jest taka sama, jak między "inspiring" a "spiring" (takiego wyrazu też nie ma, o ile wiem) - natomiast istotnie może się z tą "insidiousness", czyli podstępnością, kojarzyć.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.07.2023 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieje, ze nikt nie... | Axxan
A za złe oczywiście nie mam, bo każdy ma swoje skojarzenia.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: