Dodany: 30.07.2014 23:25|Autor: misiak297

Książka: Dom wzajemnych rozkoszy
Samson Hanna

2 osoby polecają ten tekst.

Słupki oglądalności w górę!


Oto w Polsce powstaje nowy program, który ma przyciągnąć przed mały ekran miliony widzów. To nawiązujące do "Dekameronu" Boccaccia reality show z podtekstami erotycznymi. Zamknięci na dziesięć dni w tytułowym Domu wzajemnych rozkoszy ludzie mają za zadanie rozbudzać zmysły oglądających pikantnymi opowieściami. Kto nie poruszy widzów – odpada na drodze SMS-owego głosowania. Reżyser i producent zacierają ręce, prowadzący (o wdzięcznych pseudonimach McPenis i McCipka/Wagina) rywalizują ze sobą, myśląc o pokaźnych zarobkach, a uczestnicy programu usiłują wygrać. Jak się okazuje, radość jest przedwczesna. Nie wszystko idzie zgodnie z planem. Historie opowiadane przez kolejnych bohaterów programu więcej mają w sobie żalu niż seksu, prowadząca McCipka pozwala sobie na nieudane żarty, a reakcje widzów są nie do przewidzenia. Na dodatek wkrótce w Domu wzajemnych rozkoszy dochodzi do morderstwa. Akcja przyspiesza, a wszystko prowadzi do zaskakującego finału, prawdziwie gombrowiczowskiej "kupy".

Cóż, najnowsza powieść Hanny Samson – znanej pisarki, psycholożki i publicystki – to odważne wyzwanie rzucone naszej polskiej rzeczywistości. Autorka "Wojny żeńsko-męskiej i przeciwko światu" bezlitośnie pokazuje mechanizmy sterujące współczesnym, przyklejonym do telewizora społeczeństwem. Miliony Polaków śledzą erotyczne wyznania uczestników, opinia publiczna na Facebooku bezlitośnie wytyka wszystkie potknięcia, a wszystko rozgrywa się w rytmie wzrastających słupków oglądalności. Bo o to – i tylko o to - tu właśnie chodzi – o oglądalność. Program funkcjonuje w świecie wypranym z wszelkich wartości – tu nie liczy się człowiek ani jego emocje. Nawet trup w łazience jest tylko kłopotliwym wypadkiem przy pracy – do natychmiastowego zatuszowania przy odrobinie sprytu i sporej ilości gotówki. Zmanipulowany widz i tak wszystko łyknie (jak się okazuje, do czasu…).

Pomysł opisania reality show z wątkiem sensacyjnym nie jest niczym nowym. Wystarczy przypomnieć sobie "Ono" Doroty Terakowskiej (bohaterowie z upodobaniem śledzili perypetie mieszkańców "Big Brothera", Manuela, Alicja czy Gulczas urośli do rangi postaci literackich) czy film "Show" Macieja Ślesickiego (tu również mieliśmy do czynienia z morderstwami, pojawiło się też – tak jak w "Domu wzajemnych rozkoszy" – nawiązanie do "Dziesięciu Murzynków" Agathy Christie). Nie zmienia to jednak faktu, że powieść Samson jest na swój sposób świeża i oryginalna.

Warto przyjrzeć się uczestnikom programu. Reprezentują oni część polskiego społeczeństwa z jego ambicjami, problemami i dążeniami. Jest tu przebojowa prezeska polskiego oddziału międzynarodowej korporacji, bezrobotna dziewczyna, emerytowana nauczycielka, jurny zdobywca wdzięków niewieścich, dziennikarka o ustabilizowanej sytuacji życiowej, "grubo ciosany" romantyk, była studentka rzucona na głębokie i nieprzyjazne wody dorosłego życia, kobieta skoncentrowana przede wszystkim na swoim bogatym życiu seksualnym, manipulujący dziewczętami trzydziestojednolatek przypominający Ryana Goslinga i pozbawiona erotycznych zahamowań uczennica technikum gastronomicznego. Nie bez przyczyny to właśnie oni wygrali casting – organizatorzy programu liczą na mnóstwo pikantnych historii. Jednak wieczorny erotyczny klub dyskusyjny nader często przeradza się w wieczór smutków. Skrywający się pod pseudonimami bohaterowie przedstawiają swoje poplątane biografie, dokonując swoistych rachunków sumienia. Pojawiają się ważkie tematy niemające z seksem nic wspólnego – m.in. praca w korporacji, problemy osoby lądującej nagle na bezrobociu, przemoc w rodzinie, brak perspektyw, niemożność samorealizacji. Wkrótce na jaw wychodzą kompleksy, frustracje i niespełnienie. Widzowie (i czytelnicy) nieoczekiwanie zostają wyrzuceni poza kuszącą orbitę seksu. Zresztą, jak pokazują słupki oglądalności, nie tylko erotyka przyciąga przed telewizory. Wielu oglądających może się odnaleźć w wypranych z seksu historiach Gośki, Zofii czy Romana.

"Dom wzajemnych rozkoszy" to bardzo gorzka i bardzo dobra satyra. Jest to tym bardziej zdumiewające, że wszystko w tej książce wydaje się płaskie i powierzchowne (może poza odwołaniami do "Dekameronu"). Większość bohaterów przypomina raczej obdarzone imionami i szeregiem cech szablony, w które nie tchnięto literackiego życia. Ich emocje nie są przekonujące, a portrety psychologiczne – niezbyt rozbudowane (to zdumiewające, biorąc pod uwagę, że Hanna Samson jest psycholożką). Opowieści nie mają wyrazistych końców. Kolejne zdarzenia zazwyczaj nie są opisywane, tylko nieudolnie streszczane. Akcja się rwie, wątek kryminalny (nieudolne i prowadzące donikąd śledztwo inspektora Malickiego) nie zgrywa się płynnie z rywalizacją w reality show. Wszystko przypomina raczej pośledni szkic właściwej powieści. Zupełnie jakbyśmy czytali suchą zapowiedź umieszczoną w programie telewizyjnym. I przypuszczam, że właśnie przez te specyficzne założenia autorskie "Dom wzajemnych rozkoszy" może nie spotkać się z czytelniczym zrozumieniem. Jednocześnie mam nadzieję, że będzie inaczej.

Bo wszystkie wymienione wyżej mankamenty, w gruncie rzeczy okazują się zaletami powieści – jeśli dobrze odczyta się ogólny zamysł Samson. Autorka "Zimno mi, mamo" kłania się cynicznie współczesnemu masowemu odbiorcy wgapionemu w szklany ekran telewizora. Dodajmy, odbiorcy przyzwyczajonemu do reality shows, zbrodni, seksu, szybkiej rywalizacji, łopatologicznie wykładanej psychologii, prostych emocji, przewidywalnych rozwiązań. Nie wierzycie mi? Zauważcie, jakie programy mają teraz najwyższą oglądalność, co w telewizji cieszy się największą popularnością. Samson bawi się konwencjami, miele wszystko w dość ciężkostrawną – ale jakże wymowną - papkę. Powstała satyra na masowość, karykatura współczesności, ostrzeżenie pozbawione taniego i męczącego moralizatorstwa.

Czy czytelnik skonfrontowany z tą pomysłową satyrą będzie się umiał dobrze bawić? Czy odczyta zawarte w "Domu wzajemnych rozkoszy" ostrzeżenie? Czy raczej bezrefleksyjnie zdeklasuje najnowszą powieść Samson jako nieuporządkowany zbiór dziwactw (podobne opinie krążą już po Internecie)? Czas i recenzje pokażą.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 684
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: