Bo ja się odnajduję w stukocie liter, psze pana!
- Co Ty w ogóle widzisz w tym czytaniu... Nie lepiej usiąść wygodnie w fotelu, przygotować coś do jedzenia i dobry film obejrzeć? Ty w ogóle wiesz, co to życie? Umiesz Ty normalnie funkcjonować?
Od września do kwietnia ubolewałam, że mój czas wypełniały szumne przygotowania do egzaminu dojrzałości, a ja nie mogłam zajrzeć do książki, niebędącej pozycją ściśle historyczną, czy odnajdują się w nurcie wiedzy o społeczeństwie (a i tak, patrząc na ludzi jako całość, nadal ich nie rozumiem). Stosy tomów opatrzonych etykietą "Po maturze" rosły, w końcu skończył się trzymetrowy regał i trzeba było włączyć zmysł strategiczny. Czyli działania pod tytułem "Jak ustawić stos książek, żeby nikt sie o niego nie zabił".
Nadszedł maj! W końcu przyszły chwile błogiego czytania! Na pierwszy ogień dwa tomy "Przygód Mikołajka", a teraz realizacja długiej listy życzeń. Celebracja każdej pozycji. Zapach druku, faktura papieru, czcionka, treść - to nadaje sens mojemu życiu. Już postanowione - mogę przymierać głodem, ale książkę kupię.
Niektórzy uważają, że w głowie coś mi się poprzestawiało. Bo moje książki są czyste, nie piszę po nich, każda ma exlibris. Odkurzam je, czasem nawet po prostu biorę do ręki i dziękuję tym, którzy je wymyślili. Że tak pięknie pozwolili mi żyć, obdarowjąc chwilami radosnego śmiechu, czasem zadumy i łzy wzruszenia. Że dostałam bezterminowy bilet do każdego zakątka świata, wszystkich dusz i umysłów ludzkich. Moje życie byłoby smutne bez tego wszystkiego. Najzwyczajniej w świecie puste.
Filmem dobrym nie pogardzę. Ale on nie pachnie. Nie mogę go dotknąć. Nie jestem w stanie włożyć go do torby i wyjąć w autobsie, by uprzyjemnić sobie podróż. Bo w książkę wchodzę i odwiedzam miejsca, o którym się nikomu nie śniło, psze Pana!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.