Dodany: 17.04.2009 00:03|Autor: bogna

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

KONKURS nr 81 pt. CZAROWNICE w LITERATURZE


Przedstawiam KONKURS nr 81 pt. CZAROWNICE w LITERATURZE,
który przygotowała Krasnal(ka):


Znasz ją.
Przywołuje cię zakrzywionym paluchem. W drugiej ręce trzyma zatrute jabłko.
Jest o wiele piękniejsza (i brzydsza), niż sobie wyobrażasz.
Ma władzę nad miłością, śmiercią, płodnością i pogodą.
To czarownica.
Żałujesz, że nią nie jesteś.
Z wyjątkiem chwil, gdy zapalają się stosy.


Zapraszam na kwietniowe spotkanie z czarownicami i wiedźmami. Przez wieki towarzyszyły ludzkości – uzdrawiały, pocieszały, wieszczyły, dostarczały miłosnych napojów, ale i trucizn. Przerażały, uosabiały wszelkie zło. Płonęły. Fascynowały i wciąż fascynują.
W literaturze obecne są od dawna, w najróżniejszych postaciach i rolach. Przed Wami krótki przegląd tej obecności.

Maksymalnie można uzyskać 60 punktów, po jednym za autora i za tytuł każdego z fragmentów.

Po odgadnięciu autora można jeszcze tylko 3 razy strzelać w tytuł.
Mataczyć można, bo cóż byłby to za konkurs bez mataczeń:) Ale proszę o podpowiedzi raczej subtelne, z wyłączeniem podpowiadania kto co czytał. Takie informacje dostaniecie mailowo, jeśli sobie zażyczycie.

Odpowiedzi wysyłajcie na adres: [...]
W tytule poproszę o wpisanie nicka i numeru kolejnego maila.

Termin nadsyłania odpowiedzi minie 28 kwietnia (wtorek) o północy.

No, skoro formalności mamy za sobą, to zapraszam do chatki, miłe dzieci...:)


UWAGA!
Odpowiedzi nie zamieszczamy na Forum! Wysyłamy mailem!


FRAGMENTY KONKURSOWE



1.

Jestem groźna czarownica,
Cha-cha!
Zna mnie cała okolica,
Cha-cha!
Kiedy dnieje, kogut pieje,
Ja się śmieję
Ucha-cha!

Mam ja wilka na posługi,
Cha-cha!
Czy to słoty, czy szarugi,
Cha-cha!
Wicher wieje, z nieba leje,
Ja się śmieję
Ucha-cha!

Piernikami dzieci nęcę,
Cha-cha!
Kto tu wszedł nie wyjdzie więcej.
Cha-cha!
Piec się grzeje, żarem zieje,
Ja się śmieję
Ucha-cha!


2.

Wtedy rozległ się trzeci świst. Żołędzie przestały lecieć, a leżące pomioty piekielne ujrzały czarownicę. Była to przygięta w pół babina, odziana w brunatną kieckę, w chustce na głowie, wspierająca się na sękatym, wygiętym jak hak kosturze. Wystawał on babie prawie nad plecy, ale nie dlatego, iż był taki długi, lecz że wiedźma tak się zgarbiła. Przeto starucha głowę miała jakby w pasie. Bystro popatrywała małymi oczkami na przybyszów, a że leżeli, to i lepiej, bo nie musiała głowy zadzierać. A obu diabłów uderzyła w babie głównie hakowatość. Kostur, plecy, nos i broda – wszystko miało postać haka. Nos był tak długi, że dotykał równie długiej i wygiętej (częściowo za sprawą braku zębów) brody. Schodziły się razem (ta broda z nosem) niczym ostrza cęgów katowskich. Na nosie widniała jedna brodawka, a na brodzie dwie. Tu i ówdzie wyrastały kępki białej szczeciny. Aby zaś całkiem udziwaczyć swoją postać, babina trzymała na plecach ogromną wiązkę chrustu.
Diabły patrzyły na nią jak urzeczone (bo już były urzeczone, tylko o tym nie wiedziały), a babina, szur, szur, szur, podeszła do nich bliżej i zapytała gderliwie chrapliwym głosem, jakby coś w kotle bulgotało:
– Czegóż tu szukacie, moi mili? Chcecie się może ze mną zabawić? Już dawno nie pieścił mnie żaden diabełek...


3.

Słowo „chłopcy” jest tu może nie na miejscu, bo mimo że chodzili jeszcze do gimnazjum, byli prawie pełnoletni. Ważyli razem więcej, niż jest w stanie zjeść solidnie wygłodzony stukun. Kolesie mówili na nich Ciuma i Kolec.
Pamiętnego wieczoru szli alejką, pobłyskując odblaskowymi aplikacjami dresów. Zimna noc sprawiła, że w parku nie było nawet bezdomnego, którego można by skopać, czy staruszki, którą można by okraść.
– Do dupy, Ciuma – powiedział Kolec, łysy i szeroki w barach.
– No. Pizga jak diabli – odparł jego kumpel, tak samo łysy i szeroki w barach. – Wracamy do mnie na chatę?
– Taaa. Walniemy browara i zadzwonimy po jakieś dziweksy, a potem...
W tym momencie urwał, bo w krzakach po lewej stronie ścieżki dostrzegł światło. (...)
– Ccc...co to, Kolec? – spytał Ciuma.
Czuł, że gdyby nie golił głowy, włosy stanęłyby mu dęba.
– Niech zdechnę, jeśli wiem.
Przed nimi majaczyła chatka na kurzej nóżce. Z jej okna padało światło. W powietrzu czuć było zapach świeżego piernika.
– Może Olo dosypał nam kwasu do odżywy?
– I niby obaj mamy tego samego zwida?
– A jaki jest twój?
– No, widzę chatkę na kurzej nóżce.
– Ja pierdykam. Mam dokładnie to samo! Zaraz pewnie wyjdzie Baba Jaga!
W tym samym momencie drzwi chatki się otwarły. Na ganek wyszła Baba Jaga.
– Czego mi się drą pod oknem w nocy? Matka was nie wychowali?
– Kuźwa! – stęknął Kolec.
– Co proszę? Tak kląć przy staruszce? Oj, nauczę ja ciebie moresu!
To mówiąc, Baba Jaga zmarszczyła ogromny nochal i machnęła kijaszkiem. Ciuma i Kolec poczuli nagle, że dzieje się z nimi coś bardzo dziwnego.


4.

W oddechu wiedźmy czuć było odór martwych od dawna istot, rozerwanych naporem gazów powstałych podczas procesu rozkładu. Jej śmiech był teraz martwym chichotem. Włosy były coraz rzadsze. Można było dostrzec płaty łuszczącej się skóry na czaszce. (...)
– Och, mój łojciec i ja jesteśmy jednym – powiedziała – tylko on, tylko ja i... kochanie, jeżeli masz choć trochę oleju w głowie, uciekniesz, wrócisz tam, skąd przyjechałaś, i to szybko, bo jeżeli tu zostaniesz, spotka cię coś o wiele gorszego niż śmierć. Nikt, kto umiera w D., nie umiera naprawdę. Wiedziałaś o tym już wcześniej, a teraz w to uwierz.
Iksa podniosła się jak na zwolnionym filmie. Zupełnie jakby obserwowała to z zewnątrz, zobaczyła samą siebie wstającą i odsuwającą się od stolika oraz siedzącej przy nim wiedźmy z przejmującym uczuciem zgrozy i niedowierzania; niedowierzania, ponieważ zdała sobie sprawę (po raz pierwszy), że ten mały, zgrabny stolik nie był zrobiony z ciemnego dębu, lecz z piernika. Na jej oczach wiedźma, wciąż chichocząc obłąkańczo i popatrując ukradkiem w stronę rogu pokoju swymi chytrymi, pożółkłymi oczami, odłamała kawałek blatu i wcisnęła łapczywie do czarnej przepastnej jamy, która była jej ustami. Filiżanki, jak się teraz przekonała, wykonane były z białej kory, oblanej bardzo dokładnie białoniebieskawym lukrem. Obraz Jezusa i zdjęcie Johna Kennedy’ego sporządzono z nieomal przezroczystej warstewki cukru, a kiedy na nie patrzyła, Jezus pokazał jej język, a Kennedy zrobił perskie oko.
– Wszyscy czekaliśmy na ciebie! – wrzasnęła wiedźma i jej pazury zachrobotały na blacie piernikowego stolika, ryjąc głębokie bruzdy w jego lśniącej powierzchni.
O tak! O tak!
Lampy sufitowe były z kul kolorowych landrynek, boazeria – z wąskich, długich pasków karmelu. Spuściła wzrok i zobaczyła, że jej buty zostawiały ślady na deskach podłogi, które wcale nie były deskami, ale kostkami czekolady. Zapach cukierków drażnił nozdrza. O Boże! To zupełnie jak w Jasiu i Małgosi, to ta wiedźma, której zawsze tak bardzo się bałam, bo ona pożerała dzieci...


5.

Czarownice na obrazach Goi noszą stożkowate kapelusze bez ronda kojarzone w średniowieczu z heretykami. Takie nakrycie głowy może się wywodzić od wyobrażenia rogów, które oznaczają moc i są obecne na wizerunkach wielu bóstw pogańskich. Czasem taki kapelusz ma dwa czubki; dziś zwykle rysuje się go tylko z jednym czubkiem i z rondem (choć jest ono prawdopodobnie dopiero siedemnastowiecznym dodatkiem). Co ciekawe, stożkowate fryzury zawsze wzbudzały podejrzenia o konszachty z diabłem. W latach od 1440 do 1480 gdy wśród arystokratycznych dam we Francji modne były spiczaste fryzury, wielu duchownych – w tym sam biskup Paryża – potępiało tę modę, kojarząc czubek z rogiem, a róg z diabłem.
W każdym razie ów spiczasty kapelusz trzyma się głowy czarownicy równie mocno, jakby go ktoś przykleił niewidzialnym, magicznym klejem. Pożyczyły sobie ten kapelusz krasnoludki i twierdzą nawet, że jest ich wynalazkiem. Ale nawet ich podstęp z przefarbowaniem kapelusza na czerwono i skurczeniem go do niemal mikroskopijnych rozmiarów nie zwiedzie prawdziwego historyka czarownictwa! My wiemy, ze pierwsze nosiły go czarownice, nie krasnoludki, i w imieniu naszych pokrzywdzonych klientek domagamy się zaległych tantiem!


6.

Ona wcale nie jest prawdziwą królową. To straszna wiedźma, Biała Czarownica. Nienawidzą jej wszyscy, wszyscy mieszkańcy lasu. To ona zaczaro­wała cały ten kraj, tak że zawsze jest zima, a przy tym nigdy nie ma Bożego Narodzenia.


7.

Kawałek ziemi oczyszczono z trawy, pośrodku wznosił się kamień nagrobny, pionowy, lecz lekko przechylony w lewo. Przed nim, sześć stóp ziemi obłożono mniejszymi kamieniami. Zwykle tego nie robiono, lecz natychmiast zauważyłem coś jeszcze dziwniejszego. W poprzek spłachetka, przykręcone śrubami do zewnętrznych kamieni, leżało trzynaście grubych, żelaznych prętów.
Przeliczyłem je dwukrotnie, by się upewnić. (...)
– Nie ma się czego bać, to tylko martwa czarownica i to bardzo słaba. Pogrzebali ją w niepoświęconej ziemi za kościołem, niewiele mil stąd, ale wciąż się wykopywała. Nieźle jej nagadałem, lecz nie chciała słuchać, toteż sprowadziłem ją tutaj. Dzięki temu ludzie czują się lepiej, mogą spokojnie żyć dalej, nie muszą myśleć o podobnych rzeczach. To nasza praca. (...)
– Są tu jeszcze dwie czarownice, jedna martwa i jedna żywa. Martwa została pochowana na stojąco, głową w dół, i mimo to raz czy dwa w roku musimy prostować pręty na jej grobie. Nie zbliżaj się do niej po ciemku.
– Czemu pogrzebałeś ją głową w dół? – spytałem.
– To dobre pytanie, chłopcze. Widzisz, duchy martwych wiedźm są zwykle, jak to nazywamy, przywiązane do kości. Tkwią uwięzione w ich kościach, a niektóre nie wiedzą nawet, że nie żyją. Najpierw grzebiemy je głową do góry i w większości wypadków to wystarczy. Każda czarownica jest inna, ale niektóre wyróżniają się uporem. Taka uparta wiedźma, wciąż uwięziona w kościach, z całych sił próbuje powrócić do tego świata, zupełnie jakby znów chciała się narodzić. Musimy więc jej to utrudnić i pogrzebać głową w dół. Wyjście stopami do góry nie jest łatwe, ludzkie dzieci mają czasem ten sam problem. Ale nadal pozostaje niebezpieczna, więc trzymaj się z daleka.
Pamiętaj też, by omijać szerokim łukiem dół z żywą wiedźmą. Ta po śmierci byłaby jeszcze niebezpieczniejsza, bo czarownica tak potężna bez problemu powróciłaby na ten świat. Dlatego trzymamy ją w dole. Nazywa się Mateczka Malkin i wciąż gada do siebie. No, tak naprawdę szepcze. Jest zła do szpiku kości, ale od bardzo dawna przebywa w dole i większość jej mocy spłynęła w ziemię. Z radością dopadłaby chłopca takiego jak ty, toteż trzymaj się z daleka. Obiecaj mi, że nie zbliżysz się do niej. Przyrzeknij, niech to usłyszę.


8.

Jesteś Czarownicą z Twierdzy! Zacznij myśleć tak jak ona.
Gdyby to było takie proste, westchnęła w duchu Iksa. Jakoś myśląc o Czarownicy z Twierdzy, nie mogła nigdy sobie wyobrazić siebie na jej miejscu. Może dlatego, że ze wszystkich sąsiednich krain łupieżcy znosili plotki, jak to Czarownica z Twierdzy bierze kąpiel w krwi dziewic, przed śniadaniem karze zrzucić pachołków z murów, a po śniadaniu nadzoruje tortury w lochach, a takich rzeczy królewna absolutnie robić nie zamierzała. Nie dlatego, żeby szkoda jej było dziewic, pachołków czy torturowanych. Szkoda jej było samej siebie i własnego zdrowia na takie wygłupy.


9.

Powinnam mieć jakieś przeczucia. Rozumiecie, albo się tą czarownicą jest albo nie, holender. Wiedźmienie powinno wiązać się z gotowaniem zupy na wężu (skąd mam wziąć węża, może starczyłby węgorz?), tańcami goło pod księżycem – rekordy romantyzmu i reumatyzmu, oraz wieszczeniem Makbetowi. Co prawda żadnych Makbetów w okolicy nie było, ale wieszczenie by się przydało mnie samej, prywatnie, na użytek domowy. Wywieszczyłabym sobie zawczasu, jak zneutralizować panią-z-zerówki, która zrobiła piekło, bo Młody podpisał obrazek z liściem kasztanowca „marihłana”. (...)
Poza tym w nielicznych wolnych chwilach usilnie surfowałam po Internecie, poszukując czegoś o czarownicach. Jeśli brać pod uwagę tradycyjny wizerunek wiedźmy, kompletnie nie mieściłam się w żadnych kategoriach, bo ani nie byłam wiejską guślarką, zbieraczką ziół i akuszerką, ani miejską specjalistką od kabały, kącikiem złamanych serc i psychoanalizy w jednym. Biorąc pod uwagę zaś wytyczne literackie, brakowało mi garbu, bielma na oku, wystającego zęba, kurzajek i czarnego kota. Oraz miotły. Jak przypuszczałam, odkurzacz był zbyt nowoczesny. Z kartami zaznajomiona byłam jedynie w zakresie remika, pokera i Czarnego Piotrusia. Palenie na stosie też było jakby leciutkim przeżytkiem.


10.

W izbie bowiem siedziały trzy dorodne, młode dziewuchy, a jedna z nich właśnie przemówiła głosem Iksy (tylko młodszym i mniej piskliwym). Miały na sobie rozchełstane, głęboko wycięte kiecki, jakie zwykła przywdziewać wioskowa ladacznica. Tylko gdzież było owej ladacznicy o wdzięcznym mianie G. do zaczarowanej wiedźmy!
– Ja tak... za capem... przepraszam – wybąkał przejęty Igrek i uciekł.
Z wnętrza chaty dobiegł go zgodny rechot trzech wiedźm. Pokładały się ze śmiechu. Przezornie zrezygnował więc z kolacji i wrócił do swoich świń.
Rano Iksa wyglądała całkiem zwyczajnie.
– Ty się mnie boisz, Igrek? – zagadnęła.
– No, nie... – skłamał niezdarnie. – Nie bardzo.
– Bo nie ma się co bać. – Pokiwała głową. – Rację mają dziewuchy, strasznie się ostatnimi czasy rozleniwiłam. Zepsułam miotłę, przestałam się odmieniać zaklęciem „młoda-i-piękna”, nawet z nietopyrkami od dawna się nie włóczę. Ech, prowincja, stagnacja. Nie to, co kiedyś... – Zamyśliła się nad czymś posępnie. – Ale póki tu jesteś, nie będę czarować. Żebyś się zanadto nie spłoszył.
– E, mnie tam wszystko jedno – mruknął. – Zmieniajcie się, jako chcecie.
Tak? – rzuciła zalotnie Iksa. Zamachała chudziutkimi ramionami, odwinęła się żwawo i znów przed Igrekiem stała czarnowłosa dziewoja, którą onegdaj widział w chacie. – Dzisiaj jarmark w Zielonkach. Wrócę wieczorem. – Wyrwała sztachetę z płotu, podkasała wysoko kieckę, usiadła okrakiem i odleciała.


11.

Trzy to naturalna liczba dla czarownic.
A one straciły jedną. No, nie dosłownie straciły. Iksa była teraz królową, a królowych trudno nie zauważyć. Ale to oznaczało, że jest ich teraz tylko dwie zamiast trzech.
Kiedy są trzy, jedna może się starać doprowadzić do zgody w razie kłótni. Iksa świetnie się do tego nadawała. Bez niej Igreka i Zeta działały sobie na nerwy. Przy niej potrafiły we trójkę działać na nerwy wszystkim pozostałym na całym świecie, a to o wiele zabawniejsze.
I w żaden sposób nie da się Iksy odzyskać. Czy też, żeby być precyzyjną, nie da się Iksy odzyskać na razie.
Ponieważ wprawdzie trzy to dobra liczba dla czarownic, ale muszą to być odpowiednie trzy. Trzy odpowiedniego... rodzaju.
Samo myślenie o tym wprawiało Igrekę w zakłopotanie, co jest niezwykłe, gdyż zakłopotanie przychodziło Igrece równie łatwo jak kotu altruizm.
Jako czarownica nie wierzyła, oczywiście, w żadne okultystyczne bzdury. Ale istniały jedna czy dwie prawdy, głęboko zagrzebane w macierzystej skale duszy. I trzeba było się z nimi godzić. A wśród nich istniała ta dotycząca dziewicy, matki i... i tej trzeciej.
Uff... Udało się jakoś to pomyśleć.


12.

PIERWSZA CZAROWNICA
Rychłoż się zejdziem znów przy blasku
Błyskawic i piorunów trzasku?

DRUGA CZAROWNICA
Gdy bitwa owdzie wrząca
Dociągnie się do końca.

TRZECIA CZAROWNICA
Więc przed zachodem słońca.

PIERWSZA CZAROWNICA
Gdzie schadzka?

DRUGA CZAROWNICA
Jak ten chrust
Na wrzosach.

TRZECIA CZAROWNICA
Tam Igrek z naszych ust
Dowie się o swych losach.

PIERWSZA CZAROWNICA
Słyszę głos arcywiedźmy.

WSZYSTKIE TRZY
Ropucha skrzeczy. Jedźmy!
Szpetność upięknia, piękność szpeci;
Nuże przez mgły i par zamieci!


13.

– Eia! Magna Mater! – krzyknęły chórem wiedźmy. Na ich krzyk nałożył się wybuch dzikiej muzyki, łomot bębenków, krzyk i zaśpiew także od okolicznych ognisk. Iksa – przytuliła się do Igreka.
– Na polanę! – krzyknęła rudowłosa. – Na Krąg! (...)
Domina gwałtownym ruchem zrzuciła płaszcz z obna­żonych ramion. Wyszła na środek polany, mając u boków towarzyszki.
We trójkę stanęły, uchwyciwszy się za dłonie wyprężo­nych ku tyłowi rąk, twarzami na zewnątrz, plecami do wewnątrz, tak, jak w malarstwie przedstawia się niekie­dy gracje.
Magna Mater! Trzykroć po dziewięć! Eia!
Do trójki dołączyły trzy kolejne wiedźmy i trzech męż­czyzn, wszyscy, łącząc dłonie, utworzyli koło. Na ich prze­ciągły krzyk, zachęcający zew, dołączyli następni. Stając w takich samych pozycjach, twarzami na zewnątrz, pleca­mi do stanowiącej centrum dziewiątki, sformowali nastę­pny krąg. Momentalnie stworzono jeszcze jedno koło, po­tem następne, następne i następne, każde kolejne pleca­mi do poprzedniego i, rzecz jasna, większe i liczniejsze. Jeżeli tworzony przez dominę i jej kompanię nexus ota­czał krąg złożony z nie więcej niż trzydziestu osób, w krę­gu ostatnim, zewnętrznym, było ich co najmniej trzysta. Igrek i Iksa, poniesieni rozgorączkowaną ciżbą, znaleźli się w kręgu przedostatnim. Z Igrekiem sąsia­dowała jedna z zamaskowanych szlachcianek. Rękę Iksy ściskał dziwny stwór w bieli.
– Eia!
Magna Mater!
Kolejny przeciągły krzyk i rozbrzmiewająca nie wie­dzieć skąd dzika muzyka dały hasło – tanecznicy ruszyli, kręgi zaczęły obracać się i wirować. Wirowanie – coraz szybsze i szybsze – odbywało się naprzemiennie, każdy krąg wirował w kierunku przeciwnym, niż sąsiadujący.
Sam widok powodował zawrót głowy, inercja ruchu, szalo­na muzyka i frenetyczne krzyki dopełniały dzieła. W oczach Igreka sabat rozpłynął się w kalejdoskop plam, nogi, jak mu się zdawało, przestały dotykać ziemi. Tracił świa­domość.


14.

Czekała na to już od czasu, gdy Igreka opowiedziała jej o swoich lotach na Blokksberg. O orgiach, o rokoszy...
Drżącymi rękami przyrządziła maść. Tłuszcz barani przechowywała w pudełeczku już od tak dawna, że zdążył stwardnieć. Udało się go zmiękczyć, mieszając i podgrzewając. Następnie dodała magicznych ziół: lulka czarnego, szczwołu plamistego albo pietrasznika, jak nazywała go Igreka, i belladonny.
Kiedy maść stała się już wystarczająco miękka, Iksa rozebrała się i ułożyła pod drzewem, które przysłoniło ją gałęziami. Ziemia była tam ciepła i sucha, podłożyła sobie jednak pled. Posmarowała się maścią pod pachami i w innych miejscach na ciele, gdzie skóra była cienka i delikatna. Nasmarowała również kij, do którego przywiązała wcześniej włosy rozbójnika, i mocno przycisnęła go do siebie. To on właśnie miał ją zawieźć na Blokksberg. (...)
Raptem kij, na którym leciała, runął w dół i omal nie spadła. Przestraszyła się; poczuła, że dłonie robią się gorące, mocniej pochwyciła swego „konia”.
Nagle powietrze zaczęły ze świstem przecinać inne latające czarownice. Rozpoznała starą kobietę ze Szczeliny Ansgara; wesoło pomachały do siebie. (...)
Znalazła się na samym dole w kolejnej roztańczonej gromadzie. Zeskoczyła ze swego „konia”. Wyciągnęli ręce z zaproszeniem, by do nich dołączyła, nagle jednak zapadła cisza.
Na środku pojawił się sam Zły.
Popatrzył wokół po tańczących. Zatrzymał wzrok na Iksie. Wskazał na nią długim palcem.
Otaczające ich postaci nagle zniknęły. Iksa znalazła się z nim sam na sam w niewielkiej grocie, z której buchał żar i gęsty zapach zmysłowej miłości.


15.

A iż i między pospólstwem głośna rzecz jest, o ich przenaszaniu, nie potrzeba nic więcej dla dowodu przywodzić, niechaj na tym przestaną przeciwnicy, którzy takowego przenaszania, abo nie przyznawają, abo że się tylko w mniemaniu i fantazyjej dzieje, twierdzą. Którzy choćby też w błędzie swym zostawali, mniejszaby to i nie byłoby o co mówić, gdyby ten błąd ich nie był z szkodą wiary świętej. Ale widząc to, że oni do tego błędu ku rozmnożeniu czarownic i szkodzie wiary świętej, inszych do tego rozumienia przywodzić śmieją: gdy uczą, że wszelkie czary (które się prawdziwie i słusznie czarownicom, jako naczyniu szatańskiemu przypisuje) nic nie są w rzeczy samej tylko z fantazyjej i omamienia na niewinne ludzi się kładą, jako też i to przenaszanie zmamione. Za czym częstokroć bez karania, ku wzgardzie Stwórcy naszego, i rozmnożeniu ich wielkiemu zostawały i zostawają. Ani też dowody ich na początku położone, mogą im być pomocne, abowiem gdy przywodzą Kanon Episcopi, [...] który uczy, że tylko według mniemania i fantazyjej bywają przenaszane, kto tak jest niemądry, któryby chciał stąd zamknąć, że też rzeczy samą nie mogą być przenoszone.


16.

Jedne z bocznych drzwi, te po lewej stronie, otwarły się ze skrzypieniem i ubrana na czarno kobieta w chustce na głowie prześliznęła się, od pilastra do pilastra, aż do ołtarza świętego Antoniego Opata. Tam zapaliła przyniesioną przez siebie świecę, zatknęła ją w świeczniku z brązu u stóp posągu i, spędziwszy chwilę – ale bez przyklękania – przed ołtarzem, wymknęła się z kościoła, zwinna i cicha jak łasica.
– Kto to był?
– Po co tu przyszła?
– Są jakieś wieści?
– No dalej, Antek! Gadaj!
– To była Katarzyna, ta z ulicy Zamkowej – powiedział w końcu posąg świętego Antoniego.
– Ta czarownica?
– Tak, szanowny panie, ta sama!
– A czegóż to chciała, jeśli wolno wiedzieć? – zapytał święty Liboriusz pośród wrzawy wzburzonych głosów, którą sprowokowało ujawnienie tożsamości gościa.
– Zaproponować mi pewien układ.
– Tylko nam tego brakowało!
– Nie chcemy paktów z czarownicami!
– Do czego by to doszło!
– Do ognia z nią!
– Na Boga! – wzdrygnęła się święta Quiteria. – Nie wspominajcie o ogniu, jeśli łaska, bo dostaję gęsiej skórki!
– Wyświadczcie mi tę przysługę i nie róbcie bałaganu; pozwólcie, żeby Antek wytłumaczył, o co chodzi.
– To bardzo proste. Zachorowała oślica z zagrody Tomasza de Castello. Jako że weterynarz zniknął, tak samo jak ksiądz, i biedne bydlę jest o krok od śmierci, zawiadomiono Katarzynę w nadziei, że ją uleczy jakimś zaklęciem. Ale nic z tego nie wychodzi. Jej specjalnością są napoje miłosne, chiromancja, tarot francuski i podobne rzeczy. Na oślicach zupełnie się nie zna. Żeby cokolwiek zrobić, próbowała odmówić modlitwę dla ciężarnych, ale bydlęciu się nie polepszyło. Katarzyna przyszła więc, by mi zaproponować, że jeśli ja – w końcu jestem patronem zwierząt – pomogę jej uleczyć oślicę, to nałoży na mnie zaklęcie, które uczyni mnie odpornym na żelazo, wodę i ogień.
– A to bezczelna!
– Bezwstydnica!
– Diabelska zausznica!


17.

Długo wahałem się, ale w końcu poprosiłem go: – Opowiedz mi coś o czarownictwie. – Wahałem się, ponieważ jest to temat, o którym mówi się tu z niechęcią, a często po prostu pomija milczeniem.
– Już nie wszyscy w to wierzą – odpowiedział Kwesi. – Ale dużo ludzi – tak. Wielu po prostu boi się nie wierzyć. Moja babcia uważa, że czarownice istnieją i nocą spotykają się na wysokich drzewach stojących pojedynczo w polu. Ale czy babcia widziała kiedyś czarownicę? – pytałem ją. – To jest niemożliwe – odpowiadała z przekonaniem. Nocą czarownice osnuwają całą ziemię pajęczą nicią. Jeden koniec nici trzymają w ręku, drugi jest umocowany do wszystkich drzwi na świecie. Jeżeli ktoś próbuje drzwi otworzyć i wyjść na zewnątrz – porusza pajęczynę. Czarownice to czują i w popłochu znikają w ciemnościach. Rano można tylko zobaczyć strzępy pajęczyn zwisające z gałęzi i z klamek drzwi.


18.

Co do Medei, czciciele Hekate nigdy nie dali wiary przekazowi, że kapłanka Bogini o Potrójnym Obliczu zginęła w płomieniach. Utrzymywali, że Hekate przysłała po nią rydwan zaprzężony w skrzydlate węże i uniosła Medeę z płonącego pałacu.
W późniejszych czasach, kiedy zapanowała religia olimpijska, uważano Medeę za czarownicę i przypisywano jej coraz nowe zbrodnie.
W każdym razie Medea jest pierwszą znaną z imienia czarownicą, która zginęła na stosie.
Stosem był pałac królewski w Koryncie, podpalony jej własną ręką.
Odtąd stos stał się ostatecznym przeznaczeniem czarownic na przeciąg trzech tysięcy lat.


19.

Nie starcza klerowi stosów, ludowi obelg, dzieciom kamieni przeciwko tej nieszczęsnej. Poeta (także dziecko) innym w nią rzuca kamieniem, dotkliwszym dla kobiety. Sądzi bezpodstawnie, że była zawsze brzydka i stara. Czarownice wyobrażamy sobie jako straszliwe staruchy Makbeta. Ale okrutne procesy dowodzą czegoś wręcz przeciwnego. Wiele czarownic zginęło właśnie dlatego, że były młode i piękne. (...)
Czarownica przez tysiące lat była jedynym lekarzem ludu. (...) Oblubienica diabła i Zła wcielonego, która zrobiła tyle dobrego, wedle słów wielkiego lekarza Odrodzenia. Gdy Paracelsus w Bazylei w r. 1527 spalił cały dorobek medycyny, stwierdził, że tyle tylko wie, ile nauczył się od czarownic.
To zasługiwało na nagrodę. Otrzymały ją. Wynaleziono specjalne męki, wymyślono cierpienia. Sądzono je masowo, skazywano na podstawie jednego donosu. Nigdy tak nie szafowano życiem ludzkim. Pomijając Hiszpanię, klasyczną ziemię stosów, gdzie Maur i Żyd idą zawsze w jednym szeregu z czarownicą, pali się ich siedem tysięcy w Trewirze i mnóstwo w Tuluzie, w Genewie pięćset w trzy miesiące (1513), a osiemset w Würtzburgu prawie za jednym zamachem, tysiąc pięćset w Bambergu (dwa małe biskupstwa!). Sam Ferdynad II, bigot, okrutny cesarz wojny trzydziestoletniej, był zmuszony nadzorować zacnych biskupów, inaczej spaliliby wszystkich swych poddanych. Znajdujemy na liście würtzburskiej czarownika jedenastoletniego, ucznia szkolnego, czarownicę piętnastoletnią, w Bajonnie dwie siedemnastoletnie, bezwstydnie urodziwe.
Pamiętamy, że w pewnych epokach jednym tym słowem czarownica nienawiść zabija, kogo chce. Zazdrość kobiet, pożądliwość mężczyzn chwyta za tak wygodną broń. Któraś jest bogata... Czarownica! Tamta ładna?... Czarownica!


20.

Procesy o czary były zmorą dla plebsu, właściwą instancję stanowiły bowiem sądy miejskie i wiejskie, zależne od dziedziców, a składające się czasem z analfabetów. Pławione w stawach i palone na stosach wiedźmy z reguły pochodziły z gminu. 11 kwietnia 1669 roku biskup kujawski Florian Czartoryski – późniejszy prymas Polski – podpisał w Smardzewie reskrypt, pod karą klątwy zabraniający nadużyć. Takich na przykład, jak poddawanie torturom bez dowodów winy, a na podstawie samego tylko oskarżenia. Powtórnego brania na męki osób odwołujących zeznania, jak również podpowiadania nazwisk rzekomych wspólników, zakazywania apelacji i tak dalej. Czartoryski zalecał sędziom karać za grzechy,

jednak nie tajemne i których trudno dowieść, lecz tylko jawne, na przykład zabójstwa, kradziestwa, wydarcia, oszukiwania i gwałty [...] cudzołóstwa także, obciążenia ubogich, pijaństwa, świąt nieświęcenie...

Zdaniem Zygmunta Glogera, okólnik Czartoryskiego wyprzedzał europejskie ustawodawstwo o cały wiek.


21.

Raz jeszcze próbowałem rzucić się za nią i raz jeszcze Iks, z pociemniałą twarzą, powstrzymał mnie.
– Stój spokojnie, głupcze – rzekł – dziewczyna jest zgubiona i pójdzie na stos.
Kiedy przybity i ogarnięty zawieruchą sprzecznych myśli obserwowałem całą scenę, wpatrując się w dziew­czę, poczułem, że ktoś dotyka mi ramienia. Nie wiem czemu, lecz nim jeszcze obróciłem się, poznałem dotknię­cie Igreka.
– Patrzysz na czarownicę, prawda? – zapytał. I wie­działem, że nie ma pojęcia o mojej przygodzie, mówi więc tak dlatego tylko, że uderzyła go, był bowiem straszliwie przenikliwy w sprawach ludzkich, intensywność mojego spojrzenia.
– Nie... – zaprzeczyłem – nie patrzę... to jest może patrzę, ale to nie czarownica... nie wiemy, może jest niewinna...
– Patrzysz na nią, gdyż jest piękna. Naprawdę jest piękna? – zapytał z dziwnym zapałem, ujmując mnie za ramię. – Jeśli patrzysz na nią, gdyż jest piękna, i jesteś tym wzburzony (lecz wiem, żeś wzburzony, albowiem grzech, o który się ją podejrzewa, czyni ją jeszcze powabniejszą), jeśli patrzysz na nią i doznajesz żądzy, przez to samo jest czarownicą.


22.

Czuję się, jakby to nazwać, „łatwopalna". Dzisiaj w tym muzeum erotyki za­uważyłam bardzo charakterystyczną prawidłowość. Było tam mnóstwo obra­zów i rzeźb czarownic. To było dziwne i charakterystyczne w tym muzeum. Ko­niecznie tam idź, gdy będziesz miał minimum 90 wolnych minut następnym razem w Paryżu. A więc zauważyłam tam mnóstwo nagich czarownic. One wła­śnie były „łatwopalne". Na przykład wtedy, gdy palono je żywcem na stosach, l chociaż to było dawno, wydawało mi się, że czarownice to szczerze mówiąc tylko bezlitośnie karane niewinne kobiety. Karane przez mężczyzn, którzy nie mogli wybaczyć zdrady swoim żonom, więc, odreagowując, skazywali na stos obce kobiety, z którymi często sami zdradzali swoje żony, nazywając je cza­rownicami. Wiesz, co zauważyłam na tych obrazach i na tych rzeźbach? Te czarownice uśmiechały się płonąc.


23.

Niemal wszystkie społeczeństwa na świecie mają swoje pojęcie o czarach. Wszakże w Europie polowanie na czarownice było okrutniejsze, trwało dłużej i spowodowało więcej ofiar aniżeli gdziekolwiek indziej. Kiedy w prymitywnych społeczeństwach powstaje podejrzenie o gusła, możliwe jest stosowanie bolesnych prób celem ustalenia winy lub niewinności. Ale w żadnym znanym mi przypadku nie zmusza się czarownic do identyfikacji innych czarownic.
Nawet w Europie dopiero po 1480 r. zaczęto w tym celu stosować tortury. Przed r. 1000 nikogo nie stracono, dlatego że sąsiad rzekomo widział daną osobę w towarzystwie diabła. Ludzie oskarżali się wzajemnie o to, że są czarownicami lub czarownikami i że posiadają nadprzyrodzoną moc czynienia zła. Wiele również było domysłów dotyczących pewnych kobiet, które potrafiły latać i pokonywać wielkie odległości z niezmierną szybkością. Władze jednak niezbyt troszczyły się o systematyczne polowanie na czarownice i wymuszenie z nich przyznania się do zbrodni. W istocie Kościół katolicki pierwotnie podkreślał, że nie ma czegoś takiego, jak latające czarownice. W 1000 r. nie wolno było wierzyć, że takie loty rzeczywiście się zdarzają; później, po r. 1480, nie wolno było wierzyć, że się nie zdarzają. W 1000 r. Kościół utrzymywał oficjalnie, że loty czarownic to złudzenie wywołane przez diabła. Pięćset lat później Kościół utrzymywał oficjalnie, że ci, którzy twierdzą, że taki lot to tylko złudzenie, sami zawarli pakt z diabłem.


24.

– Oto dowód! – ryknął kapłan, kopnięciem wywracając kociołek. Na ziemię chlusnęła rzadka ciecz, osadzając na piasku kawałeczki marchwi, wstążki nierozpoznawalnej zieleniny i kilka małych kostek.
– Wiedźma warzyła magiczne konkokeje! Eliksir, dzięki któremu mogła w powietrzu latać! Do swego miłośnika wampira, by z nim obcować występnie i dalsze zbrodnie knuć! Znam ja czarowników sprawy i sposoby, wiem ja, z czego ten dekokt! Czarownica ugotowała żywcem kota! (...)
– Oto dowód! – wrzeszczał kapłan, podnosząc z parującej kałuży kostkę. – Oto dowód niezbity! Kocia kość!
– To ptasia kość – stwierdził zimno Iks, mrużąc oczy. – Sójki, jak mi się widzi, albo gołębia. Dziewucha trochę rosołu uwarzyła sobie i tyle!
– Milcz, pogański skrzacie! – huknął kapłan. – Nie bluźnij, bo cię bogowie skarżą rękami ludzi pobożnych! To wywar z kota, twierdzę!
– Z kota! Niechybnie z kota! – zawrzaśli otaczający kapłana chłopi. – Dziewka miała kota! Czarnego kota! Wszyscy widzieli, że miała! Wszędzie za nią łaził! A gdzie on tera, ów kot? Nie ma go! Znaczy ugotowany!
– Ugotowany! Ugotowany na dekokt!
– Prawda! Czarownica ugotowała kota na dekota!
– Nie trza innego dowodu! Do ognia z wiedźmą! A najprzód na męki! Niech wszystko wyzna!


25.

Przez pewien czas w pomieszczeniu panowała głucha cisza; Iks patrzył prosto przed siebie. Spotkanie z wiedźmą nie znosi lekkomyślności; Iks milczał, kropla po kropli wpuszczając w siebie Wielkiego Inkwizytora.
– Ruszamy – powiedział w końcu. – Po jednej. Kolejność nie gra roli.
Przeciągle zaskrzypiały okute drzwi. Zawiasy tradycyjnie nie były smarowane. Iks czekał.
Młoda. Poniżej trzydziestki. Nadgarstki i kostki w dybach – przez tych, co ją ujęli, uznana za dostatecznie niebezpieczną. Obojętna i harda mina...
Oczy Iksa w szczelinach kaptura zwęziły się. Stała przed nim wiedźma-tarcza, i ci, co ją wbili w dyby, wcale nie byli tacy głupi. Wiedźma-tarcza, której przyszło już pewnie spotykać się z Inkwizycją – bliski kontakt z przygotowującym się do rozmowy Iksem był dla niej udręką, jednakże nie uzewnętrzniało się to wcale. Wiedźma przyjęła uderzenie mężnie i z wprawą; tak samo gruba skóra bez bólu odbiera uderzenie bata. (...)
Fala jego naporu nakryła wiedźmę całą; przechwyciwszy jej dumne spojrzenie, Iks wkręcił się w nie, mierząc głębokość „studni”. Wiedźma szarpnęła się, ale w szeroko otwartych oczach nie było widać bólu. Tę tarczę wykuli nie dyletanci.
Iks rozluźnił się, poczuł na plecach oparcie fotela. Według jednolitej skali jej „studnia” ma siedemdziesiąt dwa. Wysoko. Nawet bardzo. Niebezpiecznie...
– Rozumiesz, co cię tu czeka? Będziesz rozmawiać ze mną czy mam ci pomóc opowiedzieć to, co chcę wiedzieć?
Przez policzek Magdy Rewer przemknął tik.
– Nie dasz rady.
– Tak? – Iks wychylił się do przodu.
Nic zamierzał wprowadzać w czyn swoją groźbę. Przedzieranie się przez jej tarczę i to na poziomie siedemdziesięciu dwóch, to po tak ciężkim dniu, wcale nie było jego marzeniem. Ale wiedźma zinterpretowała jego ruch dosłownie.


26.

Piotrek obrócił rękojeść dźwigni, but zacisnął się i nieszczęśliwa wydała jeden z tych straszliwych krzyków, których pisownia żadnego ludzkiego języka zanotować nie potrafi.
– Przerwijcie – rzekł Iks do Piotrka. – Czy przyznajesz się? – zapytał Cyganki.
– Do wszystkiego! – krzyknęła udręczona dziewczyna. – Przyznaję się! Przyznaję! Łaski!
Idąc na „badanie” nie obliczyła swoich sił. Pierwszy ból złamał biedne dziecko, które do tej pory żyło tak beztrosko, szczęśliwie i radośnie.
– Miłosierdzie nakazuje mi uprzedzić ciebie – zwrócił się do niej prokurator królewski – że po przyznaniu się do winy oczekiwać możesz tylko śmierci.
– Wiem i pragnę jej – odpowiedziała. I upadła na skórzane łoże, konająca, wpół zgięta, bo zwisała na rzemieniu, którym ją przywiązano.
(...)
– Zapisuj pisarzu... Dziewczyno cygańska, czy przyznajesz się do udziału w ucztach, sabatach i nieczystych knowaniach piekła wespół z larwami, maszkarami i strzygami? Odpowiadaj!
– Przyznaję – odrzekła tak cicho, że głos jej rozpływał się w oddechu.
– Czy przyznajesz się, żeś oglądała tryka, którego Belzebub pokazuje w chmurach, aby zwołać sejm czarownic, a którego tylko czarownice oglądają?
– Tak.
– Czy przyznajesz się, żeś czciła łby Bofometa, te szpetne bałwany templariuszów?
– Tak.
– Żeś była w spółce z diabłem ukrytym w postaci kozy domowej, włączonej do procesu?
– Tak.
– I wreszcie czy przyznajesz się i wyznajesz, żeś przy pomocy szatana i upiora, zwanego pospolicie widmem mnicha, w nocy z dwudziestego dziewiątego marca uśmierciła i zasztyletowała kapitana imieniem Igrek?
– Tak.
Było jasne, że załamało się w niej wszystko.


27.

Wonczas prawda jako ów antyczny Phoenix z popiołów powstała i wszem stała się widoma. Gdy ostatnią czarownicę wieszać miano, a była nią owa Iksa, która winy swej i występków wyznać nie chciała, zawołała ona, sznur już na szyi mając, że prawdą jest, jakoby była kochanką diabelską, że z samym Lucyperem się parzyła i gziła, i ściskała, lubą jego nałożnicą będąc. A kiedy wszyscy przytomni na placu z trwogi oniemieli, zawołała, że kochanek niechybnie pomści śmierć jej na szlachetnym Johnie E., którego świadectwo przyczyną śmierci jej się stało. Zwróciła się ku niemu i palcem go wskazując, zawołała: «Lucyperze, panie mój i kochanku! Ten człowiek zgubą moją i na nim mnie pomścij aże do dziesiątego pokolenia i wygub ród ten ze szczętem, by i śladu po nim nie zostało!»… Może by i co więcy rzekła, wszelako Mistrz, przelękniony jako inni, prędko za sznur pociągnął, na pomocniki swe wołając. I wysoko ją poderwali głos jej dławiąc. Tak skończyła ona czarownica najgorsza ze wszystkich w naszym hrabstwie, do chwili swej ostatniej zatwardziała lubieżnica… A sir Johna E., który wielce przeląkł się słów onych, Wielebny Hopkins pocieszył słowem świętym z Nieba płynącym, a tak wszyscy się do domów rozeszli a rozjechali…”
Igrek zamknął manuskrypt i przymknął oczy.
– Wspaniała dziewczyna… – powiedział cicho. Jakże doskonale ją rozumiał. Widział ów odległy plac z rzędem szubienic i gapiącym się, wrogim tłumem, i niewinną kobietę, która tyle przetrzymała nadaremnie, nie wzbudzając niczyjej litości ani wiary. A kiedy wreszcie, stojąc u stóp szubienicy, zobaczyła swojego prześladowcę, zemściła się w jeden jedyny sposób, jaki jej pozostał. Powiedziała, że jest prawdą to, o czym on wiedział, że jest kłamstwem! I umierając pozostawiła swego wroga nie w przeświadczeniu, że zgładził czternaście chłopek, których nikt nie pomści, ale że zadarł z samym Lucyperem. Wiedziała przecież, ile razy odtąd będzie się budził sir John E. zlany zimnym potem…
A P. E. była potomkiem Johna E. w dziesiątym pokoleniu… Tak powiedział Zet. Tak samo był nim I. E., jej brat. Ale J. była już jedenastym pokoleniem…


28.

Następnie Duglass Evelith przeczytał nam zawarte w dzienniku sprawozdanie z procesów czarownic z Salem. “Wielkie Szaleństwo”, jak określał to sędzia Saltonstall, zaczęło się w 1689 roku, zgodnie z wersją podawaną przez większość książek historycznych. Wówczas to do wioski Salem przybył handlarz nazwiskiem Samuel Parris, który postanowił zmienić zawód i wstąpił do stanu duchownego. 19 listopada 1689 roku objął stanowisko pierwszego pastora w Salem.
Parris przywiózł ze sobą dwoje niewolników z Indii Zachodnich, mężczyznę zwanego John Hindus i jego żonę Iksę. Oboje potrafili wróżyć z ręki, przepowiadać przyszłość i pokazywać sztuczki karciane. Chętnie zabawiali miejscowe dzieciaki opowiadaniem historii o czarach i czarownicach. Jednakże na skutek tych opowieści dzieci zaczęły się dziwnie zachowywać – albo udawały, że ktoś rzucił na nie urok, albo też uległy dziecięcej histerii. W każdym razie dostawały okropnych ataków, krzyczały, spazmowały i tarzały się po ziemi. Doktor Griggs, miejscowy lekarz, zbadał “chore” dzieci i od razu ogłosił, że zostały zaczarowane.
Przerażony wielebny Parris zaprosił duchownych z całej okolicy do swojego domu na całodzienny post i modlitwy. Duchowni ci asystowali przy torturach, którym poddawano “chore” dzieci. Kiedy zobaczyli, jak dzieci wyrywają się i wrzeszczą, potwierdzili diagnozę lekarza: na dzieci niewątpliwie rzucono urok.
Następne pytanie brzmiało: kto je zaczarował? W trakcie intensywnego przesłuchania dzieci podały trzy nazwiska: “Good”, “Osburn”, i “Iksa”.


29.

Nie będę opisywać całej trasy do więzienia. Mieszkańcy okolicznych wiosek: Topsfield, Beverley, Lynn, Malden, wylegali na pobocza dróg, aby popatrzeć, jak się potykam, przywiązana do siodła wierzchowca, na którym jechał krzepki wachmistrz Herrick, i rzucali we mnie kamieniami.
Nagie drzewa przypominały drewniane krzyże, a moja kalwaria trwała bez końca. W miarę, jak posuwałam się do przodu, coraz gwałtowniejsze, coraz bardziej bolesne uczucie rozdzierało mi pierś.
Miałam wrażenie, że się rozpływam w przestworzach.
Czułam, że w procesach czarownic z Salem, o których potomni wypiszą morze atramentu, które wzbudzą ciekawość oraz współczucie przyszłych pokoleń i których akta będą się jawić jako najbardziej autentyczne świadectwo łatwowiernej i barbarzyńskiej epoki, moje nazwisko będzie się kojarzyło z niewiele znaczącą figurantką. Tu i ówdzie ktoś wspomni o niewolnicy pochodzącej z Antyli i prawdopodobnie uprawiającej wudu. Nikt nie zastanowi się nad moim wiekiem ani nad moją osobowością. Wszyscy będę mnie ignorować.
Pod koniec stulecia zaczną krążyć petycje i zapadną wyroki, na mocy których ofiary zostaną zrehabilitowane, a ich potomstwo odzyska majątki i godność. Ale ja nigdy nie będę wśród nich: Iksa jest potępiona na wieczne czasy!
Żadnej, żadnej rzetelnej i wnikliwej biografii odtwarzającej moje życie i moje udręki!
I właśnie ta przyszła niesprawiedliwość mnie oburzała! Okrutniejsza od śmierci!


30.

– Tak... Uważacie, że czarownice pali się na stosie, aby zadać im cierpienia. Tak też jest istotnie. Ale co dzieje się z duszą wiedźmy później?
– Oczywiście idzie do piekła!
– Mylicie się, bracia. W pierwszych wiekach istnienia chrześcijaństwa stosowano niezwykle rzadko drugi rodzaj chrztu. Chrzest przez ogień. Stosowano go, gdy poganin, pragnący wstąpić do gminy chrześcijańskiej, umarł przed otrzymaniem tego pierwszego sakramentu. Palono wówczas jego ciało, aby je obmyć z grzechów ogniem, który będąc symbolem Ducha Świętego, ma największą moc oczyszczającą. Jeśli my, inkwizytorzy palimy kogoś na stosie, dokonujemy całkowitego oczyszczenia jego duszy. Jeśli byłby to poganin, wystarczyłby sakrament z wody, jednak większość czarownic i heretyków była już raz chrzczona. Wówczas pozostaje nam ta możliwość jako smutna ostateczność.
Zamilkli. Inkwizytor skłonił głowę i wyszedł.


================================
Dodane 21 kwietnia 2011:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 32890
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 105
Użytkownik: bogna 17.04.2009 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Czary, mary, nocą ciemną,
coś się robi teraz ze mną,
Czarownica straszy mnie,
Jaka, która, skąd i gdzie?

Dowiemy się w zabawie z Krasnalem :-)))
Użytkownik: hburdon 17.04.2009 01:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Jestem! Czary mary, chyba z pięć rozpoznałam. :)
Użytkownik: Czajka 17.04.2009 03:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem! Czary mary, chyba... | hburdon
Och, jaki piękny temat. :D
Haniu B., powiedz mi, bo mnie to męczy od dłuższego czasu - jak Ty wpadłaś na kąpiel? :)
I może przeczytam fragmenty, coby się załamać z samego rana.
Użytkownik: hburdon 17.04.2009 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, jaki piękny temat. :... | Czajka
Wpada się do kąpieli, nie na kąpiel! :)
Użytkownik: Czajka 18.04.2009 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Wpada się do kąpieli, nie... | hburdon
Chyba że ciepła woda Ci się skończy, to można wpaść na kąpiel do sąsiadów. :)
Użytkownik: janmamut 18.04.2009 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, jaki piękny temat. :... | Czajka
Gdybyś mieszkała w kraju, w którym nie możesz sobie umyć twarzy bez oparzenia rąk, bo masz osobne krany do zimnej i gorącej wody, też pewnie byś myślała, że już starożytni lepiej sobie radzili. ;-)

@haniab: Właśnie, Haniu: jak to się przekłada na praktykę? Kto bardziej śmierdzi: Brytyjczycy tam czy Polacy tu?
Użytkownik: Annvina 19.04.2009 20:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybyś mieszkała w kraju,... | janmamut
Och Mamucie! Trafiłeś w sedno z tymi kranami, rzeczywiście już starożytni lepiej sobie radzili :):):
Użytkownik: Ingeborg 24.04.2009 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybyś mieszkała w kraju,... | janmamut
Hehehe... te krany są zabójcze :)
Użytkownik: Czajka 17.04.2009 05:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Omatko, jedno wiem. A drugie na pewno jest. I to cała moja wiedza magiczna, to ja może jakims urokim rzucę, czy coś. :)
Użytkownik: krasnal 17.04.2009 15:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Omatko, jedno wiem. A dru... | Czajka
Czajeczko, na pewno Ci się wiedza magicznie rozmnoży:) A jest też takie jedno, że właściwie w Tobie prawie jedyna nadzieja:)
Użytkownik: Czajka 17.04.2009 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajeczko, na pewno Ci si... | krasnal
Omatko, to na pewno wszyscy zgadną a ja wcale. :D
Użytkownik: Virvien 17.04.2009 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Jestem w szoku, nawet ja dwa rozpoznałam :)
Użytkownik: krasnal 17.04.2009 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w szoku, nawet ja ... | Virvien
Jedno to nawet wiem które:)
Użytkownik: Virvien 17.04.2009 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedno to nawet wiem które... | krasnal
Napisz mi proszę czy dochodzą ode mnie maile, chyba zepsuła mi się poczta :( Wiadomości znikają mi w tajemniczych okolicznościach :( To pewnie te złe czarownice.
Użytkownik: krasnal 17.04.2009 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisz mi proszę czy doch... | Virvien
Nie, nie dostałam od Ciebie ani jednego mailika:( Inne dochodzą, więc to pewnie faktycznie coś z Twoją pocztą. Miejmy nadzięję, że to chwilowe. Czarownice nie powinny mieć z tym nic wspólnego, ale postraszę je jakimś maleńkim stosikiem na wszelki wypadek:)
Użytkownik: Valaya 17.04.2009 10:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
O, jaki wdzięczny temat. Śliczności po prostu. ;-)
Użytkownik: Aquilla 17.04.2009 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Mam 4,5 :)

A najlepsze jest to, że w jednym znam tytuł, a nie wiem, który to autor :D
Użytkownik: KrzysiekJoy 17.04.2009 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam 4,5 :) A najlepsze... | Aquilla
Szepniesz coś o 5? Czwórki też nie mam, ale do niej powiedzmy, że jest mi bliżej.:)
Użytkownik: Ingeborg 24.04.2009 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam 4,5 :) A najlepsze... | Aquilla
A w którym? :)
Użytkownik: krasnal 17.04.2009 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Witajcie, witajcie:)
Pierwsze odpowiedzi już przyszły i są już odpisane:) Widzę, że już nawet się chcecie mścić;) To idę tam zajrzeć.
Cieszę się, że się Wam temat spodobał:)
Użytkownik: inique 17.04.2009 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Witam serdecznie :) na Biblionetce jestem od niedawna. Na forum bardzo zaciekawiły mnie konkursy. Postanowiłam więc spróbować i wziąć udział, w końcu każdy kiedyś zaczynał. Mam nadzieję, że choć parę punktów zdobędę ;) Pozdrawiam.
Użytkownik: krasnal 17.04.2009 15:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam serdecznie :) na Bi... | inique
Zapraszam bardzo serdecznie:) A w zdobywaniu punktów pomagają podpowiedzi na forum, trzeba się tylko upominać, a potem pogłówkować:)
Użytkownik: KrzysiekJoy 17.04.2009 16:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam bardzo serdeczn... | krasnal
Oj słabiutko widzę się w tym konkursie. Dobrze, że niedwano odbyłem szkolenie u naszej głównej Baby Jagi, toteż może coś wypatrzę w swojej szkalnej kuli. Bo tak od razu to mam dramat i poezję i klasykę (wiadomo Ci Krasnalku, którą.:))). Wgłębiam się dalej w świat czarownic, może dam się porwać? Kto wie.:)
Użytkownik: krasnal 17.04.2009 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj słabiutko widzę się w ... | KrzysiekJoy
Dobra, dobra, Ty mi się tu nie kryguj, tylko pogłówkować proszę:) Może się i widzisz słabiutko, ale na słabe widzenie najlepsze są okulary, wystarczy dobrać odpowiednie:)
Użytkownik: McAgnes 17.04.2009 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Po pierwszym czytaniu wydaje mi się, że znam siedem czarownic, zaraz wysyłam do sprawdzenia!
Użytkownik: Zoana 17.04.2009 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Piękny konkurs. :)

Trzy maile z odpowiedziami już poszły, trochę nawet zgadłam - 1, 10, 11 i w 13 mam tylko autora oraz chyba na pewno 6 i 21.

A teraz ładnie proszę o odrobinkę mataczeń do 27, bo znam, mam ocenione, na pewno kojarzę, ale nie wiem skąd. :)
Użytkownik: hburdon 17.04.2009 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękny konkurs. :) Trz... | Zoana
O, to 27 mogę pomataczyć, bo akurat mam! :) Igrek interesuje się historią Diabła, ale w tym przypadku przyjdzie mu dowodzić, że to nie Diabeł jest rozwiązaniem zagadki...
Użytkownik: Zoana 17.04.2009 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to 27 mogę pomataczyć,... | hburdon
No tak, już wiem! To znaczy, chyba wiem. Miałam już iść spać, ale wyślę jeszcze odpowiedź, bo ciekawa jestem, czy to to. Dziękuję. :)

Mataczenia zwrotne:
1 - dzieci tego rodzica często są przypisywane innemu rodzicowi i na odwrót. Mylili się nasi rodzice, dziadkowie, my się mylimy i nasze DZIECI też pewnie będą się mylić.
10 - w tej historii dużą rolę odgrywa czarownica o niezmiernie smacznym imieniu.
11 - taki upiór w operze na wesoło.

To ja bym prosiła jeszcze 3 i 12. :)
Użytkownik: Aquilla 18.04.2009 02:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, już wiem! To znac... | Zoana
12... 12... No wiesz - toż to najsłynniejsze wiedźmy w historii, a na pewno w literaturze :D
Użytkownik: Aquilla 18.04.2009 02:11 napisał(a):
Odpowiedź na: 12... 12... No wiesz - to... | Aquilla
Ups - dubel :/
Użytkownik: Zoana 18.04.2009 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: 12... 12... No wiesz - to... | Aquilla
Ech, przecież 12 wysłałam w pierwszym mailu i dostałam potwierdzenie, musiałam przeoczyć ten fakt, kiedy upominałam się o mataczenia. Chyba byłam wczoraj lekko nieprzytomna. ;)
Użytkownik: inique 26.04.2009 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, już wiem! To znac... | Zoana
Jakaś dobra dusza mogłaby jeszcze pomataczyć autora z 1? Strasznie mnie to męczy, a nie mogę wymyślić, któż to. Pozdrawiam :)
Użytkownik: ktrya 26.04.2009 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaś dobra dusza mogłaby... | inique
w innym dusiolku znajdziesz odpowiedź tylko przypatrz się dobrze ;)
Użytkownik: krasnal 26.04.2009 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: w innym dusiolku znajdzie... | ktrya
Autora?:)
Użytkownik: Zoana 17.04.2009 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to 27 mogę pomataczyć,... | hburdon
No, zgadłam. Po Twojej podpowiedzi puknęłam się w czoło i spudłowałam, po czym puknęłam się mocniej i już trafiłam. :)

Wszystkim Wiedźmom i Wiedźminom mówię dobranoc, jutro znowu spróbuję coś wyczarować. :)
Użytkownik: hburdon 17.04.2009 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękny konkurs. :) Trz... | Zoana
Aha, a poza tym mam 3, 6, 12 i 21, więc możesz mi pomataczyć zwrotnie pozostałe. :)
Użytkownik: kasiunia2 18.04.2009 01:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Aha, a poza tym mam 3, 6,... | hburdon
Ja mam 6, 11 i 12 niepotwiedzone więc nie moge dużo pomóc, ale jak byś była taka miła i szepnęła coś o 3, bo takie intrygujące.
Użytkownik: ktrya 18.04.2009 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam 6, 11 i 12 niepotw... | kasiunia2
3- akcja dzieje się w miejscu pełnym dziwnych postaci o jeszcze dziwniejszych humorach
Użytkownik: krasnal 18.04.2009 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
_niko_ - wysłałam do Ciebie odpowiedź, ale wróciła z informacją, że skrzynka przepełniona. Jak zrobisz miejsce, to daj znać, poślę jeszcze raz:)
Użytkownik: krasnal 18.04.2009 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: _niko_ - wysłałam do Cieb... | krasnal
Tym razem powinna odpowiedź dotrzeć, na oba maile. Jeśli nie dostaniesz, to reklamuj tu albo kolejnym mailem.
Użytkownik: ktrya 18.04.2009 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Jaki temacik, wprost dla mnie idealny... ile razy ja organizowałam sabaty z koleżankami przebierając się co roku za czarownicę ;-] a książek o czarownicach to też się trochę naczytała w różnych postaciach, tylko że na tym całym sabacie nie wiem, czy wszystkie rozpoznam właściwie, narazie doszłam do połowy, nad resztą pomyślę, jak odeśpię noc i będę miała więcej czasu.
Użytkownik: agatt 18.04.2009 11:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Jest to pierwszy konkurs, od początku mojej obecności na bnetce, na który znam (a przynajmniej sądzę, że znam ;)) dość wiele z fragmentów. Z pewnością kojarzę 2, 6 i 12. Numer 3 znam z jednego powodu - pamiętam moje zrażenie do tej książki, której nie zamierzam już kończyć (denerwowała mnie sama fabuła, a co dopiero reszta...). Numer 8 chcę przeczytać, a 13 chyba znam autora.
Użytkownik: mionka_91 18.04.2009 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
A może szepnie coś, ktoś o 4?
Podobno czytałam... A jakoś nie mam pojęcia co to może być.
Użytkownik: Valaya 18.04.2009 17:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A może szepnie coś, ktoś ... | mionka_91
4. straszna dłużyzna o krótkim tytule.
Użytkownik: kasiunia2 19.04.2009 16:29 napisał(a):
Odpowiedź na: 4. straszna dłużyzna o kr... | Valaya
Mam potwierdzone 6, 11, 12,14, 21. Chyba wszystkie najpopularniejsze. Można poprosic o 28 w zamian za moje.
Użytkownik: ktrya 19.04.2009 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam potwierdzone 6, 11, 1... | kasiunia2
Ja mam potwierdzone 1,3,6,7,8,12,13,14,15,22,23,24,30
I męczy mnie 21, wiem że czytałam, ale nie wiem gdzie.
Użytkownik: kasiunia2 19.04.2009 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam potwierdzone 1,3,6... | ktrya
21 to takie średniowieczno-religijne
Użytkownik: Zoana 19.04.2009 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: 21 to takie średniowieczn... | kasiunia2
Średniowieczno-religijno-kryminalne. ;)
Użytkownik: kasiunia2 19.04.2009 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Średniowieczno-religijno-... | Zoana
Dobrze dopowiedziane:)
Użytkownik: ktrya 19.04.2009 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze dopowiedziane:) | kasiunia2
Bardzo dobrze i trafne. Mam już potwierdzone. Dzięki :)
Użytkownik: kasiunia2 19.04.2009 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dobrze i trafne. M... | ktrya
Hallo, czy już Sabat się skończył? Bez pomocy co-czarownic i co-czarodziejów za daleko na miotle nie polecę. A tu taka cisza...
Użytkownik: ktrya 21.04.2009 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Hallo, czy już Sabat się ... | kasiunia2
A co jeszcze potrzebujesz?
Użytkownik: wtm 21.04.2009 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam potwierdzone 1,3,6... | ktrya
U mnie potwierdzone 1, 4, 6, 8, 9, 12, 13, 27.
Można prosić o naprowadzenie na 24, bo fragment znam na pewno, tylko nie kojarzę skąd?
Użytkownik: ktrya 21.04.2009 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: U mnie potwierdzone 1, 4,... | wtm
24- to część słynnego cyklu, którego tytuł bardzo pasuje do tematu konkursu :)
Użytkownik: alva 22.04.2009 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: 24- to część słynnego cyk... | ktrya
No właśnie, i żebym ja jeszcze wiedziała, która to część! Sama cyklu nie posiadam, a z biblioteki wypożyczył jakiś niedobry człowiek.
Użytkownik: ktrya 22.04.2009 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, i żebym ja je... | alva
Gorący tytuł.
Użytkownik: alva 23.04.2009 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorący tytuł. | ktrya
Dzięki!!!
Użytkownik: ktrya 25.04.2009 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: U mnie potwierdzone 1, 4,... | wtm
Możesz coś powiedzieć o 9? Bo nie wiem czy dobrze mi się kojarzy z literaturą młodzieżową?
Użytkownik: JoannazKociewia 25.04.2009 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Możesz coś powiedzieć o 9... | ktrya
Z literaturą młodzieżową mogą Ci się kojarzyć inne dzieła autora(-ki), bo tam rzeczywiście było dużo młodzieży. Co do 9: czy nie lepiej by było, gdyby bohaterka wertowała jakieś opasłe zakurzone księgi? A ona co robi?
Użytkownik: krasnal 20.04.2009 00:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Minęły 3 dni konkursu, pora na jakieś podsumowanie. Czarownice wyłapuje już 21 inkwizytorów. Większość wiedźm została przyłapana przynajmniej przez jednego z nich, ale 5 i 25 wciąż dzielnie się ukrywają.
Pora chyba na jakąś zorganizowaną obławę:)
Użytkownik: McAgnes 20.04.2009 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Wróciłam z sabatu, zgubiłam 30, kto pomataczy? Odwdzięczę się w miarę możliwości!
Użytkownik: Virvien 20.04.2009 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wróciłam z sabatu, zgubił... | McAgnes
Autorem jest taki jeden Polak, co to różnie o nim mówią, a on sam siebie ocenia raczej negatywnie, o dziwo. Przynajmniej z tego, co słyszałam (widziałam ;) ).

Ech, nie potrafię mataczyć za bardzo. Tym bardziej, że tej książki nie czytałam ;).


Ja mam 4, 6, 8, 11, 12, 14, 21, 30.

Najbardziej denerwuje mnie 28, podobno znam autora.
Użytkownik: kasiunia2 22.04.2009 01:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Autorem jest taki jeden P... | Virvien
Ja też znam :(
Użytkownik: Ingeborg 22.04.2009 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Autorem jest taki jeden P... | Virvien
To jak ja i też nie wiem co to :)
Użytkownik: Virvien 20.04.2009 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Wróciłam z sabatu, zgubił... | McAgnes
Hej, a przecież czytałaś tą książkę!
Użytkownik: McAgnes 20.04.2009 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej, a przecież czytałaś ... | Virvien
No, wiem... ale mąż mi wpiera, że to coś całkiem innego, czego nie czytałam, no i sama zgłupiałam już... :) Pomyślę, dzięki!
Użytkownik: Krzysiu666 20.04.2009 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: No, wiem... ale mąż mi wp... | McAgnes
To jest taka książka, co dużo chodzi :)
Użytkownik: ktrya 21.04.2009 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest taka książka, co ... | Krzysiu666
Dokładnie, bardzo dużo robi tego w tym chodzeniu. A które opowiadanie można się domyśleć patrząc na konkurs :)
Użytkownik: Annvina 22.04.2009 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest taka książka, co ... | Krzysiu666
Genialne mataczenie!!! Dzięki Krzysiu!
Użytkownik: Kaoru 21.04.2009 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Ucieszył mnie fragment 12, chociaż przyznam szczerze liczyłam na ta jego zabawniejszą wersję... :-)
Użytkownik: Kaoru 21.04.2009 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Ja mam potwierdzone 1,6,10,11,12,13,24, 14 autora. Wiem jeszcze 21, znaczy wydaje mi się, że wiem, ale to potwierdzę niedługo. A 30? Kto mi coś powie o 30? Mam znać...
Użytkownik: Krzysiu666 21.04.2009 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Mógłby ktoś pomataczyć 16 albo 20?
Użytkownik: Valaya 23.04.2009 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Mógłby ktoś pomataczyć 16... | Krzysiu666
16. pewna bardzo ważna figura w dziecięciu ma tak samo na imię jak rodzic;
Użytkownik: Valaya 22.04.2009 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Ech... Widział ktoś może hakowatą babinę z 2 i te dwa diabełki?
Użytkownik: agatt 24.04.2009 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech... Widział ktoś może ... | Valaya
W tym fragmencie czarownica z diabełkami jest na polskiej ziemi, w akcji nieco baśniowej ;)
Użytkownik: Valaya 24.04.2009 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: W tym fragmencie czarowni... | agatt
Dzięki, ale już sama zatłukłam te dwa diabełki moją wyliniałą od nadmiernego latania miotłą. ;-)
Użytkownik: janmamut 24.04.2009 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki, ale już sama zatł... | Valaya
A mówiły może podczas zatłukiwania coś o sobie lub 5, 18, 19, 23?
Użytkownik: Valaya 24.04.2009 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A mówiły może podczas zat... | janmamut
Zdążyły wyjąkać tylko, że:
5. Mamusia wpisuje się w nurt wiedźm z Twojego opisu; dziecię wprost proporcjonalne do tematyki konkursu.
18. Rodzima mamusia kładzie nacisk na żywot swych sióstr w początkach cywilizacji i nie koncentruje się wyłącznie na bohaterkach tego konkursu.
19. Kluczem jest 5. Podążaj za 5.
23. W tytule znajdziesz między innymi temat konkursu i część żywego inwentarza.

Uff... ciężko mataczyć takie tytuły. Jeśli to nie pomoże, zamieszam jeszcze w kotle. :-)
Użytkownik: janmamut 26.04.2009 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdążyły wyjąkać tylko, że... | Valaya
Dziękuję! W połowie się rozjaśniło. Coś jeszcze zostało, ale lepiej chyba zostać utłuczonym 2, 18 lub 19 niż taką 5. :-)
Użytkownik: Valaya 27.04.2009 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję! W połowie się r... | janmamut
No to jeszcze raz:
2. tatuś ma też dziecko, którego główny bohater ma na imię tak samo jak jeden z bohaterów książki, w której raz jest ciemno, a raz jasno, a jego nazwisko można skojarzyć z plemieniem słowiańskim mieszkającym nad pewną dużą rzeką;
18. tytuł odnosi się do "zawodów" jakimi parały się onegdaj kobiety, a które były kojarzone głównie z mężczyznami, a jeden z tych "zawodów" nadal jest uprawiany głównie przez mężczyzn; w tytule przewija się też nazwa pewnej dużej rzeki;
19. tytuł mocno związany z tematem konkursu; tatuś ma na imię tak samo jak tatuś dzieci o długim pływaniu pod wodą, nastoletnich oficerach, potomkach pewnego oficera, itd.
Użytkownik: janmamut 28.04.2009 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na: No to jeszcze raz: 2. ta... | Valaya
Dziękuję i podziwiam. Ku własnemu zdziwieniu tym razem zdołałem się uporać. Skoro jednak na pytanie "jakim cudem?" palec (trąba?) kieruje się ku Tobie, to chyba trzeba Cię będzie tak nazywać. :-)
Użytkownik: Valaya 28.04.2009 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję i podziwiam. Ku ... | janmamut
Najważniejsze, że udało Ci się zdążyć przed zakończeniem konkursu (bo to chyba dziś?). :-) A może inni również skorzystali z powyższych mataczeń? Fakt, tropienie wiedźm bywa ciężkie momentami. Trzeba się uzbroić w miotłę lub pogrzebacz, a i młot, wiązka chrustu i pudełko zapałek nierzadko przydać się mogą. ;-)
Użytkownik: janmamut 28.04.2009 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Najważniejsze, że udało C... | Valaya
Dobre akcesoria podajesz. Tak sobie nawet podczas tego konkursu wymyśliłem, że czarownice były bardzo użyteczne w procesie dochodzenia do energii jądrowej. Co prawda pierwsze stosy nie do końca były atomowe, po części jednak tak. Wszak czarownice nie wyznawały obowiązującego tomizmu, więc były atomistkami. Nie wiedziano też, że jądra atomowe są na tyle małe, że nie da się ich rozbić młotem.
Użytkownik: Valaya 28.04.2009 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobre akcesoria podajesz.... | janmamut
I chyba tradycyjne stosy szybciej stygły od tych atomowych.
Użytkownik: krasnal 24.04.2009 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Moi drodzy, zostało jeszcze tylko kilka dni do końca konkursu, więc wszystkich niezdecydowanych zapraszam - co Wam szkodzi spróbować:) Wszystkie czarownice już odgadnięte, więc powinny nieco spotulnieć i dać się łatwiej złapać. Do każdej też warto prosić o mataczenia, bo przynajmniej jedna lub dwie osoby odgadły i powinniście wespół w zespół móc zmóc:)
Użytkownik: Ingeborg 25.04.2009 00:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Mam potwierdzine: 1, 6, 12, 13, 14, 15, 17, 21, 22, 23, 24 i autora 4.

Ktoś może pomataczyć z 26 i raz jeszcze 28? Podobno znam rodziców :/
Użytkownik: janmamut 25.04.2009 00:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam potwierdzine: 1, 6, 1... | Ingeborg
Do 28 to pewnie lepiej najpierw znaleźć tego rodzica. Bohaterka najbardziej chyba znanego jego pomiotu cierpi na przypadłość pozornie bardzo zbliżoną do bohatera 26.
Użytkownik: Ingeborg 25.04.2009 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Do 28 to pewnie lepiej na... | janmamut
Rodzica znalazłam :) ale jak znaleźć dziecko? Ta podpowiedź z 26 raczej mało pomogła bo 26 też nie mam :)
Użytkownik: janmamut 25.04.2009 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Rodzica znalazłam :) ale ... | Ingeborg
Bo to była podpowiedź do 26.
Użytkownik: krasnal 26.04.2009 00:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo to była podpowiedź do ... | janmamut
To wyglądało raczej jak podpowiedź wiązana: 28? Kojarz z 26. Nie masz 26? A, to podobne do 28!
;)
A i to podobieństwo się w oczy nie rzuca;)
Użytkownik: janmamut 26.04.2009 01:02 napisał(a):
Odpowiedź na: To wyglądało raczej jak p... | krasnal
Aj! Nie czytają uważnie, co mamut pisze, a później podejrzewają go o niestworzone rzeczy! ;-)
26 nie jest podobne do 28, tylko pewna przypadłość mężczyzny z 26 jest pozornie podobna do przypadłości kobiety z bardzo znanego dzieła autora 28.
Użytkownik: krasnal 26.04.2009 01:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Aj! Nie czytają uważnie, ... | janmamut
Może i niestworzone, ale napisane;)
Użytkownik: Ingeborg 27.04.2009 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Może i niestworzone, ale ... | krasnal
Jak to wszystko przeczytałam, to wypełzło mi na usta: "O matko....". :)
Użytkownik: inique 25.04.2009 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam potwierdzine: 1, 6, 1... | Ingeborg
26 - pasuje tu mataczenie do fragmentu 21: średniowieczno-kryminalno-religijne, choć jest raczej mniej religijne. Dziecko to występuje pod dwoma imionami, a pod jednym z nich zostało ado(a)ptowane przez bardziej współczesnego rodzica ;)

Mogłby ktoś pomataczyć 17?
Użytkownik: alva 25.04.2009 15:53 napisał(a):
Odpowiedź na: 26 - pasuje tu mataczenie... | inique
Rodzic bardzo znany z podróży, a chyba jeszcze bardziej z ich opisów. Dziecko...hm, mnie się zawsze kojarzy z czarnym złotem. No wiem, to niepoprawne politycznie i historycznie:)
Użytkownik: Ingeborg 25.04.2009 17:16 napisał(a):
Odpowiedź na: 26 - pasuje tu mataczenie... | inique
Ostatnio czytałam na o2.pl jakiś bardzo nieprzychylny artykuł o tym rodzicu...
Natomiast tytuł może się kojarzyć z Króloweną Śnieżką :)
Użytkownik: inique 25.04.2009 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytałam na o2.p... | Ingeborg
O, chyba wiem! Bardzo dziękuję za zgrabne mataczenia :) Pozdrawiam :)
Użytkownik: Virvien 27.04.2009 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Mam 4, 6, 8, 9, 11, 12, 14, 17, 21, 24, 28, 30.

Denerwuje mnie nr 1...
Czy autora tego fragmentu nie omawia się czasem na języku polskim? Mógłby ktoś pomóc? Mogę się odwdzięczyć, choć poznałam tylko te bardziej znane fragmenty...
Użytkownik: Ingeborg 27.04.2009 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam 4, 6, 8, 9, 11, 12, 1... | Virvien
Omawia się chyba... w podstawówce :) i to wczesnej.
Użytkownik: Virvien 27.04.2009 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Omawia się chyba... w pod... | Ingeborg
O rany... no faktycznie :D

Dzięki ;)
Użytkownik: Ingeborg 27.04.2009 19:09 napisał(a):
Odpowiedź na: O rany... no faktycznie :... | Virvien
To w zamian ja poprosze o matactwa odnośnie tytułu do 28, bo autora już mam :)
Użytkownik: Virvien 27.04.2009 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: To w zamian ja poprosze o... | Ingeborg
Ojć... wysłałam mailika z tytułem, ale jeszcze nie został potwierdzony... Najprawdopodobniej jest to ten, którego nie chcą ale NIE NA 100 %!
Użytkownik: Virvien 27.04.2009 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Omawia się chyba... w pod... | Ingeborg
I na dodatek te pierniki!
Użytkownik: inaise 27.04.2009 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Na sam koniec dołączyłam, ale dołączyłam :)
Kilka wysłałam, chyba nawet poprawnie :)
Użytkownik: krasnal 28.04.2009 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr ... | bogna
Kochani, ostatnie 2 i pół godziny konkursu - jak ktoś ma coś do uzupełnienia, to to jest dobry moment:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: