Dodany: 09.02.2009 09:50|Autor: verdiana

Książki i okolice> Rozmowa z pisarzem

1 osoba poleca ten tekst.

Ewa Stachniak - Spotkanie nr 21


Ewa Stachniak - wrocławianka, absolwentka anglistyki Uniwersytetu Wrocławskiego. Do Kanady przyjechała w 1981 roku na stypendium doktoranckie Uniwersytetu McGill w Montrealu. W Kanadzie zastał ją stan wojenny i tam została. Pierwsze opowiadania opublikowała w kanadyjskich magazynach literackich: "The Fiddlehead", "The Antigonish Review", "Grain", "Prairie Fire". Dwadzieścia lat później, w 2001 roku, otrzymała jedną z najważniejszych nagród literackich za debiutancką powieść: The Amazon.com./ Books in Canada First Novel Award. Powieść nosi tytuł "Necessary Lies" (Konieczne kłamstwa, wyd. pol. 2004) i opowiada historię emigrantki znad Odry.

"Garden of Venus" - Ogród Afrodyty (wyd. pol. 2007) – powieść oparta na motywach z życia Zofii Potockiej, pięknej Bitynki, żony Szczęsnego Potockiego, ukazała się w Kanadzie, Anglii, Australii, Nowej Zelandii, Grecji, Hiszpanii, Włoszech, Brazylii, Serbii i Ukrainie.

W październiku nakładem Świata Książki ukaże się "Dysonans", historia trudnej relacji dwóch romantycznych bohaterek XIX wieku: Delfiny Potockiej i Elizy Krasińskiej, muzy/kochanki i żony Zygmunta Krasińskiego.


Słowo o sobie: tutaj.
Wyświetleń: 29603
Dyskusja została zamknięta.
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 76
Użytkownik: verdiana 15.03.2009 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Pani Ewa pisać do nas będzie zza oceanu, dlatego i w jej imieniu, i w swoim przepraszam za brak polskich znaków diakrytycznych.
Użytkownik: verdiana 15.03.2009 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Udało mi się zdobyć i przeczytać niestety tylko "Dancing with Kings" (czyli nasz polski "Ogród Afrodyty"), więc z konieczności moje pytania będą dotyczyły tylko tej książki.

Jak długo trwało zbieranie i sprawdzanie tych wszystkich historycznych drobiazgów, bez których osadzenie powieści w realiach historycznych byłoby niemożliwe? I jak wyglądało?
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Udało mi się zdobyć i prz... | verdiana
Dzien dobry!
Serdecznie dziekuje za zaproszenie na Forum BiblioNetki i pozdrawiam ze slonecznego dzis i bardzo cieplego Toronto!

Juz odpowiadam:

Powiesc historyczna wymaga zrozumienia epoki. Zaczynam pisanie od dlugich i zmudnych badan. Nie umiem inaczej. Musze najpierw sama zrozumiec, zobaczyc, dotknac, zeby moc pisac. "Ogród Afrodyty" pisalam 5 lat. Pierwsze dwa lata to glownie studja historyczne. Miesiacami na przyklad uczylam sie osiemnastowiecznej medycyny zanim gotowa bylam do pisania o Tomaszu Lafleur, lekarzu ktory opiekuje sie smiertelnie chora Zofia. Czytalam biografie lekarzy z tego okresu, ich pamietniki. Bylam w londynskim i paryskim muzeum historii medycyny. Zapisalam sie do internetowego forum historii medycyny gdzie zameczalam ekspertow pytaniami, np. czy w 1822 roku moge podac pacjentce morfine.

Duzo czasu zabralo mi czytanie pamietnikow z tego okresu. Ale bez nich, bez autentycznych glosow kobiet i mezczyzn z tych lat, nie potrafilbym stworzyc przekonywujacego dla mnie swiata powiesciowego. Cale szczescie w osiemnastym wieku pamietnikow pisalo sie duzo, choc nie wszystkie sa rownie dla pisarza pomocne. Najwspanialsze podaja mnostwo szczegolow z codziennego zycia. Tu polecam Panstwu lekture Wirydianny Fiszerowej, "Dzieje moje wlasne i osob postronnych", w ktorym autorka z niezwykla plastycznoscia opisuje swoje zycie nie szczedzac drobiazgowych opisow zycia w Warszawie czasow stanislawowskich.

Ewa Stachniak
Użytkownik: verdiana 15.03.2009 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
...i kontynuując poprzednie pytanie:

Znam pisarzy, którzy - mimo że świetnie sobie radzą w Internecie i używają go na co dzień - wolą godzinami przesiadywać w bibliotekach i zatapiać się w księgach, nawet jeśli do sprawdzenia mają jakiś drobiazg. Podążają za tropami, z których potem powstaje kolejna książka. Czy u Pani było podobnie? "Ogród Afrodyty" skupia się na Zofii Potockiej, a czytamy w opisie wyżej, że "Dysonans" pozostanie w kręgu rodziny Potockich, a jego bohaterką będzie Delfina Potocka. Czy ten temat sam się zrodził podczas poszukiwań historycznych? Skąd taki wybór bohaterek? Czy przypadkowo są to kobiety?
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: ...i kontynuując poprzedn... | verdiana
Ewa Stachniak:

Ja korzystam i z Internetu i z bibiotek i z archiwow. Szczegolnie teraz kiedy zbiory biblioteczne, szczegolnie te z minionych epok, sa zeskanowane i dostepne w Internecie. Z domu moge spokojnie przejrzec cale roczniki czasopism z bibliteki oksfordzkiego uniwersytetu. Z polskich bibliotek moge sciagnac zeskanowany list Carycy Katarzyny do Stanislawa Poniatowskiego z 1792 roku. Cennik uslug kata w Koszalinie. List Szczesnego Potockiego do Stanislawa Augusta... .

Archiwa dodatkowo kusza mozliwoscia dotkniecia innych niz ksiazki skarbow. W archiwum Potockich na Wawelu znalazlam ksiazeczki sluzacych z wpisami ich wynagrodzen i uwagami o ich sluzbie. Znalazlam koperty z puklami wlosow. Z wierszykami pisanymi przez dzieci dla Mamy na imieniny. Takie skrawki przeszlosci ktore dla pisarza sa bezcenne.

Kobiety i ich glosy interesuja mnie najbardziej. Moze dlatego ze mezczyzni juz mieli tyle okazji do opowiedzenia swojej wersji historii. Po angielsku slowo HISTORY ma w sobie imieslow "his" --jego. Mnie interesjue HERSTORY "jej" historia. Delfina Potocka jest tu swietnym przykladem. Zachowaly sie listy Zygmunta Krasinskiego do niej. Jej listy do niego zostaly spalone--jej glos pozostaj jedynie jako echo jego glosu. Dla pisarza to wielka gratka. Pozwolenie by dac upust wyobrazni. Pozwolic sobie wymyslec ten zaginiony glos.
Użytkownik: verdiana 15.03.2009 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Szczęsny Potocki pomagał często (finansowo i nie tylko) swojemu kuzynowi, Janowi Potockiemu, autorowi "Rękopisu znalezionego w Saragossie", o czym pisał w swojej biografii Potockiego François Rosset. Odkrył zresztą Rosset w Poznaniu kilka miesięcy temu nieznane dotąd fragmenty "Rękopisu". Sam Potocki był barwną postacią, miał ciekawe życie (liczne podróże!), a jeszcze ciekawszą śmierć - zastrzelił się kulą, którą wcześniej sam zrobił, polerując gałkę od cukierniczki. Nie kusi Pani, żeby którąś z powieści poświęcić właśnie jemu?
Użytkownik: Lykos 16.03.2009 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczęsny Potocki pomagał ... | verdiana
Drugą żoną Jana Potockiego była Konstancja, córka Szczęsnego i pasierbica Zofii. Czyli krąg rodzinno-towarzyski był bardzo bliski.

Mnie fascynuje właśnie Konstancja, o której autorka paszkwilu na rodzinę Potockich, pani Ciepeńko-Zielińska, ma do powiedzenia tylko tyle, że była kulawa i (chyba, tego już nie pamiętam dobrze) winna śmierci Jana (ponoć nie darzyła go zbyt gorącym uczuciem, ale też mogła mieć żal do Jana za jego bardzo głośny romans). Jednak musiała to być kobieta niepospolita, skoro potrafiła zauroczyć innego intelektualistę tamtych czasów - była później żoną Edwarda Raczyńskiego, m.in. fundatora Biblioteki Raczyńskich. To też ciekawa historia: dziadek i opiekun Raczyńskiego sprzeciwiał się ich małżeństwu z wdową z trójką dzieci, już nie pierwszej młodości. Ich syn Roger urodził się przed ślubem (jak na tamte czasy, to chyba dowód pewnej odwagi?). Mimo to, a także mimo niechlubnej przeszłości ojca Konstancji, była w Wielkopolsce powszechnie i autentycznie szanowana za swoją działalność patriotyczną i społeczną.

Obydwaj mężowie Konstancji zginęli śmiercią samobójczą zaaranżowaną w dziwnych okolicznościach.

Konstancja była na pewno inteligentnym obserwatorem ówczesnego życia politycznego i kulturalnego. Spokrewniona i zaprzyjaźniona z wieloma znaczącymi ludźmi tamtych czasów, mogłaby być narratorem lub bohaterką całkiem ciekawej książki.
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczęsny Potocki pomagał ... | verdiana
Kusi. To rzeczywiscie fascynujaca postac. Pisarz, podroznik, mezczyzna, syn, kochanek i kobiet i mezczyzn. Znajdowalam wzmianki na jego temat w pamietnikach, bo byl on tematem zainteresowania wielu osob.
Musze sie przyznac ze nie wybieram tak do konca tematow moich powiesci. Raczej to one mnie wybieraja. Cos sie musi zdarzyc, cos mnie musi zaintrygowac tak mocno ze nie bede w stanie wymigac sie. Decyzja pisania powiesci to zadanie na kilka byc moze lat. Musi byc poprzedzone pasja, koniecznoscia.

Konieczne Klamstwa musialam napisac zeby zrozumiec swoj stosunek do Wroclawia i niemieckiego Breslau, do wyjazdu z Polski lat 80tych do powrotow do nowej wolnej Polski. Ogrod Afrodyty mial byc czym zupelnie innym ale Zofia Potocka niejako zawlaszczyla powiesc dla siebie, wypychajac z niej inne postacie. Nie bylam w stanie jej sie oprzec, choc nawet probowalam. Delfina Potocka i Eliza Krasinska z Dysonansu (ktory ukaze sie w pazdzierniku tego roku nakladem Swiata Ksiazki) przyciagnely mnie do siebie potrzeba spojrzenia na romantyczne idealy kobiecosci na ktorych sie wychowalam. Teraz koncze powiesc o Katarzynie, Wielkiej Ksieznej na dworze Elzbiety Pietrownej, potem Carycy Katarzynie--bo czulam wielka potrzebe spojrzenia na swoj stosunek do Rosji.
Zaczelam tez pisac powiesc o pierwszych polskich emigrantach do Kanady, powiesc narazie odlozona na bok...ktora tez mnie bardzo kusi.
Użytkownik: verdiana 21.03.2009 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Kusi. To rzeczywiscie fas... | ogrod
To, co Pani pisze o "Koniecznych kłamstwach" (to tylko moje głośne myślenie, bo nie udało mi się zdobyć tej książki), brzmi, jakby miały dla Pani właściwości terapeutyczne (Cioran powtarzał, że najlepiej myśli się, pisząc). Co się zmieniło Pani, w Pani postrzeganiu Wrocławia i Breslau, w Pani postawie, odczuciach po napisaniu tej książki?


Czy byłby "Ogród Afrodyty", gdyby Zofia go nie zawłaszczyła? :)
Użytkownik: ogrod 21.03.2009 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: To, co Pani pisze o "Koni... | verdiana
Terapia zaklada traume lub bol. Dla mnie jest to raczej zaspokajanie ciekawosci. Szukanie odpowiedzi na frapujace tematy. Ukladanie mysli w glowie.

Moje dziecinstwo wroclawskie bylo bardzo szczesliwe. To ze nie zadawalam sobie pewnych pytan, intryguje mnie, bo nie bylam w tym jedyna. Staram sie poszukac przyczyn, zrozumiec swoje reakcje z przeszlosci bo wiem ze nie sa one tylko moje. Ze sa znakami czasow. Znakami chrakterystycznymi dla calego pokolenia.

Zgadzam sie z Cioranem ze pisanie znakomicie wyostrza myslenie. Zmusza do rewizji pogladow. Wczucia sie w wiele stron argumentu. Szczegolnie pisanie powiesci, bo pisarz musi choc na chwile stac sie kazda ze swych postaci. W Koniecznych Klamstwach musialam "stac sie" mloda Niemka zakochana w naziscie, w Breslau 1936 roku. Nie bylo to latwe ale zmusilo do odtworzenia niemieckiego stanu duszy z przedwojennych dni. Nie oznacza to, oczywiscie, akceptacji, ale zmusza do spojrzenia na rozne odcienie szarosci.

Ogrod Afrodyty bez Zofii? Bylaby to inna powiesc. W pierwszej wersji historia rodzicow Rozalii, Jakuba i Miriam byla bardzo rozbudowana. Powiesc byla bardziej saga dwupokoleniowa. Potoccy byli jej czescia, jako wlasciciele Humania. Tyle ze w chwili gdy w te losy wkroczyla Zofia Glavani Celice z Istanbulu, wszystko zaczelo mi sie przesuwac. Moja agentka, ktora czytala te wczesniejsza wersje, powiedziala mi wtedy:
To tak jakbys powiedziala. "Wczoraj jadlam lunch z Clintonem a potem spotkalam sie z moja przyjaciolka X. Ta przyjaciolka to bardzo ciekawa osoba. Posluchaj. " Kto chcialby posluchac o przyjaciolce w takim kontekscie??? Kto nie przerwalby mi pytaniem: "Lunch? Z Clintonem???"

Użytkownik: verdiana 15.03.2009 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Jako czytelniczkę słabo rozeznaną w historii i realiach historycznych ciekawi mnie, na ile historia Zofii Potockiej (w szczegółach) to Pani wyobrażenia, a na ile autentyk. Jak Pani dochodziła do prawdy historycznej i czy zawsze? Czy dała się Pani ponieść wyobraźni?
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako czytelniczkę słabo r... | verdiana
To bardzo ciekawe pytanie.
Staram sie nie zmieniac historii, uwzgledniac historyczne fakty-choc nie wszystkie. Staram sie byc wierna zrodlom. Ale jednoczesnie wiem ze interpretacja tych faktow, podyktowana jest moja wyobraznia. A takze, moja dwudziestowieczna wrazliwoscia i zrozumieniem historycznych procesow.

Tworzac moja postac Zofii Potockiej opieralam sie na historycznej biografii Jerzego Lojka, "Dzieje pieknej bitynki," i staralam sie byc wierna faktom ktore on podaje i dokumentuje. Ale jednoczesnie czytalam wzmianki na jej temat w pamietnikach innych. Czasami trafialam na sprzecznosci. Pozwalalam wtedy sobie wybrac te ktore psowaly mi do mojej interpretacji charakteru Zofii. I tak, dla przykladu, Adam Czartoryski w swoich pamietnikach pisze ze Zofia byla mu wyjatkowo pomocna w Petersburgu gdy zabiegal o pomoc w polskich sprawach. Porozbiorowe pamflety nie sa gotowe zgodzic sie z takim stwierdzeniem. Gdzie tu prawda?

Jestem pisarka. Nie pisze biografii ani historycznej pracy. Ktos nazwal takie powiesci jak moje "archiwalnymi fantazjami". Bardzo mi sie to okreslenie podoba.

Użytkownik: verdiana 21.03.2009 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: To bardzo ciekawe pytanie... | ogrod
Po Pani postach bardzo mi brakuje bibliografii na końcu książki. Może w kolejnych wydaniach się pojawi? :)
Użytkownik: ogrod 21.03.2009 16:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Po Pani postach bardzo mi... | verdiana
Kanadyjskie wydanie Ogrodu ma taka biografie, szkic historyczny, terminarz najwazniejszych dat.

Zasugeruje wydawcy ze i dla polskiego czytelnika taki dodatek bylby ciekawy.
Użytkownik: verdiana 15.03.2009 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Pani Ewo, jak to jest pisać w języku, który nie jest ojczystym? Łatwiej? Trudniej? Czy to w czymś pomaga? w czymś przeszkadza? Jakie są plusy i minusy? Czy decyzja o pisaniu po angielsku była trudna? Cioran i Nabokov piszący w obcym sobie języku podważyli moje przekonanie, że ojczyzną jest język właśnie (nie kraj, nie skrawek ziemi). Jak Pani na to patrzy?

Nie miała Pani nigdy pokusy, żeby osobiście tłumaczyć swoje książki na polski?
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Ewo, jak to jest pis... | verdiana
Musze sie przyznac ze napisalam dosc dlugi esej na ten wlasnie temat do wroclawskiej Odry. Ukaze sie w kwietniowym numerze razem z fragmentami "Dysonansu". Polecam ten numer Panstwu!
A teraz w skrocie.
Nie wybralam pisania po angielsku. Bylam anglistka w Polsce. Po angielsku pisalam prace naukowe we Wroclawiu. Wyjechalam na studja doktoranckie na Uniwersytet McGill w Montrealu. Jezyk angielski byl moim zawodowym jezykiem na dlugo zanim zaczelam pisac.
Pasuje mi. Jestem adoptowanym dzieckiem angielszczyzny, ale czuje sie kochana i chciana. I nie jestem jedyna.
W Kanadzie nie jestem w stanie pisac po polsku. W Polsce, juz po kilku dniach, w moim dzienniku, przestaje pisac po angielsku. Nie podejmuje takiej decyzji. Nie mysle o tym. Tak sie dzieje.

Trudniej? Latwiej? I tak i nie. Trudniej oddac polskie glosy. Nie moge tak swobodnie ich zapisac, musze znalesc dla nich angielski odpowiednik. Latwiej natomiast o dystans. O oderwanie sie od wspolnego kontekstu. O wysilek by znalesc w polskim temacie charakter uniwersalny.

Ja bardzo wyraznie czuje ze mam dwie ojczyzny, dwa domy, dwa jezyki. Polske i Kanade. Polszczyzne i angielszczyzne. Kazda z nich jest bardzo, bardzo wazna. Nie wyobrazam sobie siebie bez zadnej z nich.
A co do tlumaczen na polski, to ja zawsze pracuje z tlumaczkami bardzo bardzo blisko. Zastrzegam sobie juz na wstepie prawo do autoryzacji tlumaczenia. Zmieniam w tekscie wszystko to co nie brzmi tak jak ja chce. Dopisuje cale akapity. Wykreslam inne. W efekcie nie sa to tylko tlumaczenia ale dwie wersje powiesci. Angielska i polska.
Użytkownik: Nulka 15.03.2009 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Pani Ewo,
Mamy tutaj w Toronto duzo szczescia, bo spotykamy sie z pania dosyc czesto. Ja sama bylam na kilku z pania spotkaniach autorskich i byla pani naszym gosciem na spotkaniach Klubu Milosnikow Ksiazki. Pani opowiesci na temat ksiazek, ktore pani napisala oraz na tematy historyczne, sa nie tylko bardzo interesujace ale tez charakteryzuja sie pieknym i bogatym jezykiem. I to niezaleznie czy mowi pani po polsku czy po angielsku. Przy tym wyczuwa sie od razu pasje historyka, badacza zainteresowanego szczegolami zycia codziennego w dawnych czasach, mody, reakcji ludzi na rozne wydarzenia i stosunkow miedzyludzkich. Widac, ze traktuje pani to wszystko bardzo powaznie i jednoczesnie z duzym zaangazowaniem emocjonalnym.
Czy nie jest to tak troche jakby pani grala w teatrze role swojej ksiazkowej glownej bohaterki codziennie i zyla jej zyciem az do ostatniego rozdzialu ksiazki? Czy nie jest to wyczerpujace emocjonalnie i nawet fizycznie?
Dziekuje,
Anna Czyzo
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Ewo, Mamy tutaj w T... | Nulka
Dziekuje za mile slowa, pani Anno.
Ja tez mam szczescie ze w Toronto mam tylu wspanialych czytelniczek i czytelnikow. Cenie sobie bardzo kazda mozliwosc spotkania z Panstwem. W samotnym zyciu pisarza to wielka przyjemnosc i wielki zastrzyk energii.

Pisanie powiesci to bardzo wciagajacy proces. Spedzam dlugie godziny w swiecie swojej wyobrazni. Rozmawiam z moimi postaciami, podgladam je, podsluchuje, zapisuje to co chca mi powiedziec. Domyslam sie tego co chca przede mna ukryc.

Sa chwile gdy mam ochote przed nimi uciec, ale tylko wtedy gdy natrafiam na trudnosc, gdy cos mi nie do konca pasuje. Bo ja kocham swoja prace. Czuje sie bardzo uprzywilejowana tym, ze moge pisac, ze moje ksiazki sa czytane, ze moglam pozwolic sobie na zrezygnowanie z pracy akademickiej. To wielka dla mnie radosc. Nawet jak opuszczaja mnie sily i nic nie wychodzi.. wiem ze to chwila tylko, ze nastepnego dnia nagle wpadne na nowy pomysl. Cos zmienie, cos dodam, cos przestawie i martwa scena ozyje.
Użytkownik: Geelem 16.03.2009 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Dzien dobry, Pani Ewo,
Dawno, dawno temu pokazala Pani w jednej z bibliotek w Missississauga przezrocza z powojennego Wroclawia przy okazji omawiania ksiazki "Necessary lies". Czy bedzie jakas szansa na powtorke? ;0
Serdeczne pozdrowienia.
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzien dobry, Pani Ewo, D... | Geelem
Dzien dobry.

Pamietam dobrze te spotkanie, tuz po kanadyjskim wydaniu Koniecznych Klamstw. Bardzo ciekawe dyskusje na temat naszych korzeni. Emigracji, powrotow.

Zawsze jestem gotowa na spotkania z czytelnikami. Czekam na zaproszenie!
:)
Użytkownik: Panterka 16.03.2009 13:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Oczywiście nieśmiertelne biblionetkowe pytanie: jak wygląda Pani biblioteczka domowa? Jakie pozycje się tam znajdują?
Jaka książka/książki są tymi ukochanymi, z którymi nie sposób się rozstać?
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście nieśmiertelne ... | Panterka
Bardzo wazne pytanie. Ja tez zawsze zagladam do domowych bibliotek jesli mam okazje.
Na polce ktora nazywam KSIAZKI KTORYCH NIGDY NIE ODDAM stoja:

Wiersze: Julii Hartwig, Wislawy Szymborskiej, potem Herberta, Norwida, Mickiewicza, Bialoszewskiego.

OBOK nich

Tolstoj: Anna Karenina, Wojna i Pokoj.
Czechow: Opowiadania.
Penelope Fitzgerald: The Blue Flower i The Beginning of Spring.
Alice Munro: Opowiadania.
Mavis Gallant: Opowiadania.
Amoz Oz: Tales of Love and Darkness. Czyli Opowiesc o milosci i mroku.
John Banville: The Sea.
Haruki Murakami: Kronika ptaka nakrecacza.
Virginia Woolf: To the Lighthouse. Czyli: Do latarni morskiej.

No i te z dziecintwa: Fizia Ponczoszanka, Muminki, Kubus Puchatek, Mary Poppins. Piecioro dzieci i cos...
Moglabym tak bez konca....
Użytkownik: verdiana 18.03.2009 16:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo wazne pytanie. Ja ... | ogrod
My też moglibyśmy bez końca, więc jeśli przyjdzie Pani jeszcze coś do głowy, to bardzo proszę pisać i uzupełniać listę. :)

A ja tak trochę obok tematu. Korzystając z okazji, że to Pani na co dzień styka się z kanadyjskim rynkiem księgarskim i może obserwować nowości, o których w Polsce nawet się jeszcze nie mówi (a może nigdy się mówić nie będzie), chciałam zapytać o interesujące książki, niekoniecznie (nie tylko) beletrystyczne. Co warto przeczytać? Co Panią ostatnio zainteresowało?
Użytkownik: ogrod 18.03.2009 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: My też moglibyśmy bez koń... | verdiana
To fascynacje z ostatniej chiwli:

Roberto Bolano, niezyjacy juz Chilijski pisarz poeta, ktory robi zasluzona furore. Pogranicze swiata literackiego i filozofii, magicznego realizmu i poezji. Po;ecam: The Savage Detectives.

The Book of Negroes. Autorem jest Laurence Hill. Bardzo ciekawy pisarz kanadyjski i ciekawa historyczna powiesc. Dziecko/dziewczyna porwana w Afryce 1740 tych lat, ktorej losy prowadza ja przez plantacje Ameryki do Londynu. Pisana z wielka wrazliwoscia.

Ian Buruma, powiesc: The China lover. Jestem nim oczarowana. Pol Holender, pol Brytyjczyk z korzeniami niemiecko-zydowskimi, piszacy o Japonii i Chinach. Mistrz narodowej kostiumologii i rozwazan nad tozsamoscia.

Kate Grenville. The Secret River. To o Australii. Powiesc oparta na rodzinnej historii, wspaniale odajaca konflikt imigrantow i mieszkancow australijskiego buszu.

Tyle wspanialych ksiazek, tylko czasu brak!

Użytkownik: Lykos 16.03.2009 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Czy w duzym stopniu o wyborze "pięknej Bitynki" na bohaterkę powieści wpłynęło jej bujne i dość skandaliczne zachowanie erotyczne - to się dzisiaj dobrze sprzedaje?
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy w duzym stopniu o wyb... | Lykos
Nie wiem co sie dobrze sprzedaje. Przypuszczam ze ksiazki latwe, podtrzymujace na duchu. Z pewnoscia nie wymagajace wielkiej historycznej pracy. Skandale z osiemnastego wieku nie sa az tak podniecajace jak te bardziej nam wspolczesne.
Na tle epoki, zycie erotyczne Zofii nie bylo az takie skandaliczne. Miala spora konkurencje bo wiek osiemnasty, w odroznieniu od dziewietnastego, nie byl specjalnie pruderyjny. Wystarczy zajrzec do pamietnikow Izabeli Czartoryskiej i innych bardzo szacownych dam by sie o tym przekonac.

Mnie zafascynowalo to ze udalo jej sie przekroczyc granice stanow. Ze z prostej greckiej dzieczyny przeistoczyla sie w polska arystokratke i ze w swojej roli czula sie znakomicie. Byla fenomenalna imigrantka! I to w swiecie gdzie taka transformacja nie byla latwa.
Użytkownik: Bozena 16.03.2009 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
W planach czytelniczych z pewnością daleko mi było do książek pani, ale dzięki BiblioNETce, a właściwie dzięki zapowiedzi wirtualnego spotkania tu z Autorką powieści, wrocławianką - jako że i ja rodowitą wrocławianką jestem - najpierw przez sentyment, a w efekcie z czystej ciekawości przeczytałam „Ogród Afrodyty”. Wiem już, że bliższe tematycznie byłyby dla mnie, w tym akurat aspekcie, w pierwszej kolejności „Konieczne kłamstwa”; no ale cóż: jeszcze nie zdobyłam ich. ;-) Dopiszę: że kilka koleżanek moich mniej więcej w tym samym czasie co pani wyemigrowało do Niemiec, do Kanady też, a klimat tamtego okresu - zwłaszcza we Wrocławiu, „namacalnie” - nieobcy mi jest.

A o co chciałabym zapytać? Może wpierw o to: skąd u anglistki fascynacja więcej niż przeciętnie psychologią człowieka, i historią? (bo jakoś nie myślę tak, że impulsem do napisania „Ogrodu Afrodyty” – wszak temat „dzisiaj dobrze się sprzedaje” – było „skandaliczne” życie erotyczne Zofii). Jeśli rzeczywiście było tak, jak napisała pani, że samoświadomość korzeni mocniej dała o sobie znać na obczyźnie już, to i tak snuje mi się po głowie myśl, że tak zwane „zacięcie” do odkrywania musiała pani nosić już w sobie przedtem, wyostrzony krytycyzm względem „prawd” wyniesionych ze szkoły, z dzieciństwa, z młodości... Myślę też, że bardzo wiele w naszym rozwoju, jak to zwykle bywa, zależy od nauczyciela (dom rodzinny pozostawiam poza tekstem). Na przykład ja - miałam w liceum zapisanych w ciągu roku szkolnego kilka stu-kartkowych zeszytów od historii; niedorzeczny to, moim zdaniem, wymóg przepisywania tekstów z podręczników; i, jak domyślić się można, odstraszający mnie, a w każdym razie niesprzyjający obudzeniu, jeśli istniały [gdzieś tam :-)] pasji czy talentów.

Lata (zdaje się że pięć), które poświęciła pani na zbieranie materiałów do książki „Ogród Afrodyty” muszą wzbudzać szacunek, świadczą o nastawieniu do pracy, ale też, przypuszczam, że dały pani - nie tylko jako pisarce a kobiecie właśnie - niecodzienną lekcję życia, też „gęstą” przygodę z wyobraźnią. I jako kobieta odnalazła pani w sobie (czy tak?), co odczułam czytając powieść, pewne cechy, być może dotąd nieuświadomione, bliskie tym, które miała Zofia, też cechy dodające sił; dodające odwagi; bo że i pani niewolna bywa od zwątpień – zaprzeczyć się nie da. Samo już to, że w pewnym momencie uciekała się pani do zawierzenia zdaniu Helen Heller – blokującej ewentualne zwątpienia - ma swą wymowę. Temat przecież ujęty w książce – obiektywnie i rzeczywiście bogaty jest (można do woli rozwijać go w następnych powieściach „rozprzężając zmysły”, jak mawiał Arthur Rimbaud); fascynuje tym bardziej, że przedstawiony został od strony ludzkiej, nie podręcznikowej, i, jak pani gdzieś powiedziała, dopuścił do głosu – wyobraźnię (przyjemne z pożytecznym). Co historykowi nie uchodzi.

Odwaga a nie „łasicza mowa”, przy tym swoboda, z jaką przybliża pani postać Zofii (weryfikacja już do mnie należy) próbując pokazać ją z każdej strony – z tej najlepszej, co istotne, też - jest, wedle mego odczucia, siłą pani książki. I siłą jest to, że potrafiła pani stworzyć nastrój taki, że nic - tylko wrażać w świadomość niemożność oderwania się od korzeni, jakie by one nie były.

Choć Rozalia jest postacią fikcyjną, chętnie przysiadłabym się obok niej, i... z bliska spojrzała na Zofię. :-)

To dużo.

Tyle przed panią możliwości! W kolejności „Dysonans” z Delfiną Potocką; Tadeusz Kościuszko, wedle pani, zbyt „wygładzony” jest jako osobowość, ale... „tygrys” – Grigorij Potiomkin, którego rys psychologiczny bardzo wymowny okazał się w „Ogrodzie Afrodyty” czy nie mógłby stanąć tuż, tuż?

Trochę zazdroszczę możliwości konkretyzacji celu, bo idąc dalej, i konsekwentnie pewnym już szlakiem przez okres wybrany, idąc koleinami losów znanych ludzi, i w rozmaity sposób ważnych i obecnych na tle przełomowych zdarzeń historycznych, przełomowych zwłaszcza dla naszego narodu, dla Europy - nie powinno już nigdy być miejsca u pani na zwątpienia co do tematu, na radykalne przetasowania; pozostają już tylko dalsze w głąb poszukiwania i „pieszczenie” ;-) pióra; a jest ono wnikliwe i... plastyczne. Na entuzjazm - bo tylko jedną pani książkę przeczytałam – za wcześnie mi; moje tutaj indywidualne odniesienie niechby było dopisane do zdań innych osób, które doceniają pani wybory; zachęcają do dalszego tworzenia.
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: W planach czytelniczych z... | Bozena
Bardzo dziekuje za zachete, za ciekawe spostrzezenia. Konieczne klamstwa, mowia mi znajomi w Polsce, ostanio pojawiaja sie w sklepach z tania ksiazka, wiec moze sa teraz latwiejsze do znalezienia niz gdy trzeba bylo je zamawiac w ksiegarniach. Ciekawa jestem Pani wrazen z tej lektury, szczegolnie w konfrontacji z emigracja znajomych i przyjaciol. Bede wdzieczna za komentarz w przyszlosci.
A teraz pytania:

Fascynacja historia i psychologia. Od zawsze. Urodzilam sie z nia. Szkola nie zabila we mnie historycznej pasji, choc tak jak i Pani mam za soba lata powtarzanych banalow i powielania historycznych stereotypow. Moze dzieki nim tyle mam teraz frajdy z rozsuplywania moich wlasnych wyobrazen o tym co jest ciekawe a co nie. Kazde pokolenie przepisuje historie, szuka w niej swojej wersji. Moje pokolenie pokonac jeszcze musi lata historycznego zaklamania i propagandy.

Emigracja a wlasciwie imigracja jest odpowiedzialna za te ciagle powroty do polskich tematow. Pytania kanadyjskich przyjaciol, ktorzy "nie rozumieli" ale chcieli zrozumiec, ktorzy domagali sie zebym im wyjasnila skad jestem, co ze soba przywiozlam w imigracyjnej walizce. Takie opowiesci, raz rozpoczete, uswiadamiaja nasze wlasne braki, co mnie zmusza do poszukiwan. Do szperania, do rozmow, do kwestonowania swojej pamieci, rewizji przekonan.

Helen Heller, moja agentka, ma bardzo przyziemne zadanie sprzedania tego co ja napisze. Gdyby ona odpowiadala na Pani pytanie powiedzialaby ze Polska nie jest tematem chodliwym. Powiesci na polskie tematy, o Polsce, nie sprzedaja sie dobrze "na Zachodzie". Pisze te zdanie z wielkim wewnetrznym sprzeciwem, bo ja uwazam ze kazda historia ciekawie opowiedziana powinna zaintrygowac czytelnika. Ale tak nie jest. Hinduskie powiesci ida jak woda. Indie fascynuja, intryguja. Polska nie specjalnie. Nie jest egzotyczna. Historia Polski w porownaniu z kazda inna nie obfituje w wielkie skandale, morderstwa...nie scinalismy koronowanych glow, nie mielismy francuskiej rewolucji, Marii Antoniny, Elzbiety I... Polskie zazwiska trudno wymowic i zapamietac, plataja sie, myla. Potocki, Poniatowski??

Ja nie mam wyjscia. Pisze o tym co mnie facynuje, co mnie dotyczy. Szukam polskiego kontekstu kazdej historii ktora opowiadam. Byloby mi latwiej gdyby polskie tematy znalazly wieksze grono zainteresowanych. Wierze ze znajda. Wierze ze moje ksiazki sie do tego przyczynia, nawet jesli w niewielkim stopniu. Mialam juz przyjemnosc spotkan z czytelnikami w Kanadzie podczas ktorych slyszalam: "Nigdy nie przypuszczalam ze polska historia moze byc taka ciekawa!"


Użytkownik: Bozena 19.03.2009 03:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziekuje za zachet... | ogrod
Dziękuję Pani, ale... ale na tym nie koniec. :) Zdaje się, że to rumuński filozof Constantin Noica powiadał jakoś tak: „każda prawdziwa [prawdziwa, podkreśl. moje] odpowiedź otwiera perspektywę nowego pytania”.

Jednakowo w filozofii, nauce, kulturze, literaturze, sztuce...

Tyle że pytać nie można byle jak, i o byle co; przyznam, że myśl tę mam stale na uwadze, a zwłaszcza od chwili osobliwego zawodowo-osobistego przeżycia; sympatycznego zresztą: otóż w połowie lat dziewięćdziesiątych - gdy z uzyskaniem pracy zaczynało być coraz trudniej – powierzono mi zadnie wyboru osoby do działu sprzedaży firmy handlowej. Jedna z dziewcząt, spośród wielu kandydatek, miała za sobą zaledwie dwuletni staż pracy w szkole; była absolwentką polonistyki (sic!); i oto na zakończenie ściśle finansowo-rachunkowego „wykładu” powiedziałam:
jeśli ma pani jakieś wątpliwości – to proszę mnie pytać.
Dziewczyna oszołomiona, ładna skądinąd, co oczywiście nie było aż tak ważne, z rozpuszczonymi blond włosami, w czerwonej (sic!) bluzeczce - złożyła dłonie jak do modlitwy, tyle że na kolanach je złożyła, a stopy - prostując nogi - śmiało wysunęła przed siebie mówiąc:
„to zdaje się Seneka powiedział że... żeby pytać – to trzeba wiedzieć o co pytać”.

Została przyjęta! :-) I muszę zaznaczyć, że „wciągnęła” się szybko. Świetnie mi się z nią współpracowało... Pamiętam ją, i bardzo mile wspominam, o czym aż tutaj, publicznie mówię, mówię do dziś; w wierze, że mowa ta nie od rzeczy jest. ;-)

Proszę mi powiedzieć, Pani Ewo, choć możliwe, że nie jest to najistotniejsze z pytań, ale, z mojego punku widzenia, wcale nie byle jakie; zapytuję więc: czy także „utarte” zwroty przechodzące z epoki na epokę, też przenikające przez rozmaite kultury i przestrzenie starała się Pani weryfikować pisząc „Ogród Afrodyty”? Czy może i w tej warstwie istniała swoboda, dowolność, z którą bliżej jest do współczesnego czytelnika? Piszę o tym, albowiem pamiętam, że zatrzymałam się nad wyrażeniem brzmiącym tak: „... odprawi cię z kwitkiem”, dumając czy wówczas aby na pewno mówiono tak (nie wiem); i nic to, że natychmiast potem nastąpiła drastyczna scena po wielokroć ważniejsza, ten urwis - „kwitek” i tak dręczył mnie. A na inne zwroty bardziej lub mniej uodporniłam się jak sułtan jakiś. Nie. Jak „diablica”. ;-) A skoro akurat jest Pani bliziutko nas, jest Gościem naszym, którego sama mogę zapytać – pytam.

I jeszcze jedno pytanie (choć mogłabym zadać ich więcej, lecz z tą moją tendencją do rozpisywania się... za chwilę "wczytuję" się w rygor), otóż bardzo króciutka scena, obrazowa, jak zwykle, i żywa, tragiczna w wymowie, z „wykorzystaniem” fikcyjnej Rozalii i ojca jej - narzuca pytanie: czyj obraz lub rycinę miała Pani na myśli pisząc o „grobie Polski”? A jeśli to też wyobraźnia, to, uprzedzając ewentualne potwierdzenie, przyznam, imponująca; lecz zaraz potem, proszę wybaczyć (taki mój odbiór jest), scena traci na uproszczonym (jakby dla objaśnienia najmłodszym czytelnikom) a jednocześnie górnolotnym wyrazie udziału Napoleona w odrodzeniu państwa polskiego.

Tak jak owa polonistka nie bała się rachunkowości, i więcej nawet, bo do pewnego czasu nie wiedziała o tym, że miała do niej dar, tak i Pani, anglistka, choć nadto świadoma od „zawsze” swych pasji, robi w życiu to, pisze o tym, co Ją fascynuje, co Jej dotyczy. To w żadnym razie nie można identyfikować z krótkim: „nie mam wyboru”, to jest przecież jak najbardziej uprzywilejowany, optymalny wybór. Wybór, który może rodzić zazdrość u innych; tę dobrą zazdrość, pozwalającą wyjść z zatrzasku, i niwelować „własne braki”. Inspirującą. I nie tylko dla czytelników, ale i dla ewentualnych twórców.

Chcę powiedzieć, że i ja wierzę (życzę tego, choć rozumiem argumenty Pani) w coraz większe grono Pani czytelników.
------
Tak, bardzo bym chciała skomentować w przyszłości „Konieczne kłamstwa”, ale z pewnością nie zdążę przed zakończeniem spotkania przeczytać ich (może jakąś czytatkę otworzy Pani?), a przeczytać powinnam, bo traktują one o naszych problemach, i naszym mieście.

Użytkownik: ogrod 19.03.2009 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Pani, ale... ale... | Bozena
Bardzo staralam sie by jezyk i realia ktore przywoluje byly "z epoki" co nie zawsze sie udaje i nie jest latwe. Czesto podczas pisania lapalam sie na anachronicznych bledach: dziecko robiace samolot z papieru--samolot szybko zamieniony na ptaka. Jestem pewna ze nie udalo mi sie wylapac wszystkich takich bledow, choc programowo, podczas pisania okladalam sie pamietnikami z epoki, by nasiagnac jezykiem, slowami, porownaniami.
"Z kwitkiem" to dodatkowo z polskiego tlumaczenia. Nie mam pod reka slownika etymologicznego polskich zwrotow ale przy okazii sprawdze.

Ryciny "Polska prowadzona do grobu" byly bardzo popularne w tym czasie. Ta ktora opisalam jest oparta na autentycznym rysunku. To byl czas pamfletow, deklaracji. Ich jezyk, w calej ich gornolotnosci, tez staralam sie odtworzyc. Tu polecam ksiazke Adama Zamoyskiego: Holy Madness. Romantics, patriots, and Revolutionaries, 17776-1871. Jest tam mnostwo reprodukcji takich rycin i pamfletow.
Przy okazji porusza tu Pani inna, bardzo trudna dla mnie kwestje. Na ile w polskim tlumaczeniu (wersji) zostawiac historyczny kontekst ktory po angielsku mial racje bytu. Ja i tak ogromnie duzo wykreslilam, zakladajac ze polski czytelnik wie. A wtedy i tlumaczka i redaktorka Swiata Ksiazki powiedzialy zebym pamietala ze wielu poslkich czytelnikow moze nie wiedziec, ze moze jestem zbyt ambitna zakladajac znajomosc historycznego kontekstu. To co zostalo to kompromis.. ..
stad moze te uproszczenia.

A o Koniecznych Klamstwach prosze do mnie napisac na adres: evastachniak@yahoo.ca
Użytkownik: epikur 16.03.2009 21:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Proszę napisać dlaczego warto sięgnąć po Pani książki.
Użytkownik: ogrod 16.03.2009 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę napisać dlaczego w... | epikur
Moze dlatego, ze pisze je spoza Polski. Oczami imigranta, ktory widzi w polskich tematach cos innego niz ktos kto z Polski nigdy nie wyjechal. Moze dlatego, ze opowiadam historie z innego punktu odniesienia.

Użytkownik: bogna 18.03.2009 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Dzień dobry Pani Ewo :-)

Ciekawa jestem, jaką atmosferę tworzy Pani wokół siebie, kiedy Pani pisze. Cisza, odosobnienie od bliskich, grająca muzyka, papieros...
Użytkownik: ogrod 18.03.2009 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzień dobry Pani Ewo :-) ... | bogna
Cisza, tak. Odosobnienie tez, bo musze slyszec moich bohaterow. Muzyka czasami w tym pomaga--Szopen bardzo pomagal przy Dysonansie, no ale jego muzyka byla tlem powiesci. Goraca herbata.
Fotografie, obrazy. Portrety bohaterow jesli istnieja, lub zdjecia ktore jakos mi ich przypominaja. Kiedy pislalam Konieczne Klamstwa mialam przed soba zdjecie wyszperane wsrod staroci. Mloda dziewczyna o twarzy zamyslonej ale tez pelnej energii i sily. Jak tylko je zobaczylam w sklepie z antykami wiedzialam ze to potret Kate, matki Williama. Stala u mnie na biurku przez cale miesiace.

Z kazda nowa powiescia przychodzi zmiana na biurku. Chowam stare zdjecia, przynosze nowe. Obkladam sie nimi. Gdy brakuje mi slowa, patrze na te moje talizmany i zawsze cos przychodzi do glowy.

Kiedy pisalam Dysonans staly u mnie na biurku portrety Delfiny Potockiej, Elizy Krasinskiej, Zygmunta Krasinskiego i Szopena. Moj syn ktory pomagal mi w komputerowych sprawach zapytal: "To nasza rodzina?"
Bardzo mnie tym rozbawil.
Użytkownik: Bozena 19.03.2009 03:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Cisza, tak. Odosobnienie ... | ogrod
Wspaniała aranżacja!

"To nasza rodzina?" Świetne. :-)
Użytkownik: verdiana 18.03.2009 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Właściwie dlaczego brytyjskie wydanie "Ogrodu Afrodyty" jako jedyne ma zmieniony tytuł?
Użytkownik: ogrod 18.03.2009 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściwie dlaczego brytyj... | verdiana
To decyzja wydawcy. Podobno na rynku brytyjskim byla ksiazka o podobnym tytule do "Garden of Venus" i w skepach oba tytuly sie mylily. Ja dowiedzialam sie o tej zmianie dopiero kiedy dostalam od wydawcy projekt okladki paperback'u.
Tu ciekawostka. Umowy wydawnicze zastrzegaja prawo wydawcy do zmiany tytulu i okladki bez zgody autora. Traktuja je jako domene marketingu. W praktyce autor ma prawo do konsultacji i swoich sugestji, ale nie zawsze. W tym wypadku na decyzje zmiany tytulu nie mialam wplywu.

Bardzo wiele ksiazek znanych i mniej znanych autorow ma inne tytuly w Europie a inne w Ameryce. Wydawcy twierdza ze to z powodu kulturowych roznic. Tak samo bywa z filmami. Film Antonionego "Profession: reporter" w Ameryce znany jest pod tytulem "Pasazer."
Użytkownik: verdiana 21.03.2009 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To decyzja wydawcy. Podob... | ogrod
Zmianę tytułu brytyjskiego wynagradza fakt, że książka ma przecudną okładkę! :) Chyba najładniejszą ze wszystkich.
Użytkownik: ogrod 21.03.2009 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Zmianę tytułu brytyjskieg... | verdiana
Mnie tez sie podoba..
taka tajemnicza, i troche figlarna.
Użytkownik: librarian 18.03.2009 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Pani Ewo,
na jednym ze spotkań w Toronto, wspomniała Pani o tym, że uczestniczyła w warsztatach dla pisarzy prowadzonych przez Margaret Atwood. Było to bardzo ciekawe. Myślę, że czytelniczki i czytelnicy Biblionetki chętnie dowiedzą się coś na ten temat.

Pozdrawiam serdecznie,

Dorota
Użytkownik: Małgoś_28 18.03.2009 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Ewo, na jednym ze s... | librarian
Wspomniana pani Atwood nasuwa mi pytanie, które z pisarek Panią inspirują?

I troszkę żartobliwie chciałam spytać, czy jest jakaś książka, którą - gdyby była taka możliwość, z przyjemnością sygnowałaby Pani swoim nazwiskiem? :-)
Użytkownik: ogrod 20.03.2009 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspomniana pani Atwood na... | Małgoś_28
Tak:
Bylabym szczesliwa gdyby kiedys udalo mi sie napisac : The Blue Flower. A zaraz po niej: The Beginning of Spring.
Autorka Penelope Fitzgerald.
Miala 64 lata jak zaczela pisac. Pisala 20 lat...z wielkim sukcesem. Byla laureatka Booker Prize. Niestety juz nie zyje....

The Blue Flower to taka malutka ksiazeczka a w niej zamkniety caly niemiecki romantyzm, esencja Novalisa i jego romantycznej fascynacji narzeczona: Sophie. Poezja, filozofia i pranie. Poeta i wedrowny malarz, i stary kon, i kopalnie soli i robienie kielbas i spotkanie z Goethem. Strona po stronie z ktorych wylania sie swiat nie do zapomnienia.

Otwieram sobie jej powiesci i probuje dojsc jak mozna na kilku stronach oddac tak wiele...

Wspomnialam juz o V. Woolf, Alice Munro, Mavis Gallant. Chcialabym tez wspomniec o ksiazce ktora "niejako" sprawila ze zaczelam pisac. Albo byla tym ostatnim zdzblem na grzbiecie wielblada. Wspomnienia Ewy Hofman : "Lost in Translation" Zagubione w przekladzie. To bardzo bardzo ciekawa analiza imigracji, powolnego tlumaczenia siebie na drugi jezyk. Nawet nie doczytalam jej do konca kiedy usiadlam do biurka i zaczelam pisac, bez ladu i skladu, ponad 200 stron jakichs wspomnien, przemyslen. Jak wynurzylam sie z tego pisania wiedzialam juz ze akademickie pisanie to nie dla mnie. Ze znalazlam siebie.

Użytkownik: ogrod 19.03.2009 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Ewo, na jednym ze s... | librarian
Humber College prowadzi szkole pisania, juz od lat.
http://creativeandperformingarts.humber.ca/content​/writers.html

W 1995 roku zapisalam sie na letnie tygodniowe warsztaty. Mialam wtedy w reku kilka opowiadan, ale nie bardzo wiedzialam co z nimi robic. Szukalam inspiracji, rozmow z innymi takimi jak ja poczatkujacymi pisarzami.
Nie zawiodlam sie.
Po wstepnej kwalifikacji dostalam sie do grupy prowadzonej przez Margaret Atwood. Bylo nas osiem osob. Atwood byla wspaniala. Pomocna, szalenie pomocna. To co nam wtedy przekazala, w czasie tego tygodnia, do dzis ma dla mnie wielkie znaczenie. Jej najwieksza zasluga bylo to ze w kilku slowach zwrocila nasza uwage na warsztat pisarski. My, z akademickiego przyzwyczajenia, szukalismy w opowiadanaich motywow, znaczen, symboli. Ona sluchala cierpliwie by zakwestjonowac szczegoly. W scenie milosnej ktora odbywala sie na tylnim siedzeniu samochodu brakowalo jej wybrzuszenia tapicerki ktora bohaterka powinna czuc a nie czula.

Dla mnie to bylo olsnienie. To o to chodzi, pomyslalam wtedy. To jest ten sekret tworzenia swiata ze slow.

Z tego tygodnia, poza takimi olsnieniami, wynioslam tez przyjazn. Shaena Lambert, ktora spotkalam wtedy, do dzis jest moja pierwsza czyteniczka, pomocna bratnia dusza. Mieszka teraz w Vancouver, ale nadal wymieniamy pierwsze wersje naszych ksiazek. Obie jestesmy juz pisarkami z dwoma opublikowanymi ksiazkami. Obie piszemy nastepne.

Użytkownik: Małgoś_28 18.03.2009 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Dzień dobry!

Pani Ewo, czy planuje Pani już nową powieść? Jeśli tak, to czy mogłaby Pani zdradzić nam kilka szczegółów?
Użytkownik: ogrod 19.03.2009 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzień dobry! Pani Ewo,... | Małgoś_28
Dzien dobry!
Pozdrawiam ze slonecznego Toronto. Dzis bardzo wiosennie.
Juz odpowiadam:

Nawet bardziej niz planuje. Koncze. Mam nadzieje ze w tym tygodniu wysle manuskrypt do mojego kanadyjskiego wydawcy.

Powiesc ma tytul "My Catherine," "Moja Katarzyna."

Jest monologiem kobiety/szpiega na dworze Elzbiety Pietrowny. Jednej z wielu towarzyszek carycy, jej "jezykiem" od ktorych roilo sie w Palacu Zimowym.
Ma na imie Barbara, jest Polka. Na dworze rosyjskim znalazla sie jako dziecko. Po smieci rodzicow. Jest swiadkiem chwili gdy do Moskwy przybywa niemiecka ksiezniczka, tez prawie dziecko, narzeczona Wielkiego Ksiecia Piotra. Podluchuje i podpatruje ja, az do chwili gdy zostaja przyjaciolkami. Barbara (Varvara) jest swiadkiem przemiany Katarzyny- Wielkiej Ksieznej w nastepczynie Elzbiety. Przemiany ktora nie do konca jest w stanie zaakceptowac. Powiesc konczy sie w Warszawie, tuz po koronacji Stanislawa Poniatowskiego. Nie musze dodawac ze zwiazek Katarzyny i Stanislawa odgrywa w powiesci olbrzymia role.


Użytkownik: zochuna 18.03.2009 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Witam serdecznie.
Dziękuję Pani bardzo za książkę "Ogród Afrodyty". Jej lektura sprawiła mi wielką przyjemność, a odkąd stałam się jej posiadaczką jest w ciągłym czytaniu u kogoś z moich znajomych. "Konieczne kłamstwa" dopiero kupiłam i czekają jeszcze na przeczytanie.
Mam pytanie, być może wskazujące na moją ubogą wiedzę historyczną, ale zaryzykuję:) Zapamiętałam z lektury "Ogrodu.." coś jakby poczucie winy starzejącego się Szczęsnego Potockiego za błędy Targowicy. Na ile ta przemiana naszego magnata jest udokumentowana historycznie?
Użytkownik: ogrod 20.03.2009 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam serdecznie. Dzięku... | zochuna
O tak. Jest udokumentowana.
Szczesny Potocki mial do smierci poczucie winy. Zasluzonej bo dal Katarzynie pretekst do interwencji i wykazal sie polityczna krotkowzrocznoscia. On naprawde mial nadzieje na korone Polski. W jego mniemianiu Potoccy w porownaniu z Poniatowskimi mieli do takiego zaszczytu zdecydowanie wieksze prawo--przynajmniej jesli bierze sie pod uwage bogactwo i wplywy rodu. Tyle ze Katarzyna doskonale wiedziala dlaczego chciala by polski krol nie mial zbyt wiele wladzy. I tak "zawiodla" sie na Poniatowskim ktory jak mogl utrudnial jej polskie "interesy."

Wiele czytalam o Tadeuszu Grabiance, ktory to poczucie winy Szczesnego probowal wykorzystac do swoich celow. To fascynujacy szarlatan, ktory ma za soba cale seanse we Francji, tlumy oddanych mu wielbicieli i ktory mial nadzieje uszczknac cos z fortuny Szczesnego. Jego biografie podkreslaja seanse w Tulczynskim palacu, spowiedz pana na Tulczynie.

A ja szperajac w dokumentach historycznych znalazlam dowody na to ze "potepienie" Szczesnego i obarczenie go wina za ostani rozbior nie bylo az tak powszechne jak podawaly pozniejsze zrodla. Bo jak inaczej rozumiec fakt ze Tadeusz Kosciuszko umieszcza swoje nazwisko na liscie subskrypcji do francuskiego tlumaczenia Zofiowki Trembeckiego z dluga przedmowa Jana Potockiego broniaca tescia?
Użytkownik: Nulka 18.03.2009 23:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Pani Ewo,
Pani najnowsza powiesc "Dysonans" jest o milosci romantycznej dwoch kobiet do tego samego mezczyzny, do wielkiego poety. Bardzo ciekawy temat, ale czy napisalaby Pani te ksiazke gdyby nie bylo w tej historii Krasinskiego? Czy Delfina Potocka i Eliza Krasinska sa na tyle interesujacymi postaciami, ze moglaby Pani stworzyc o nich samych ksiazke?
Z jakich zrodel Pani korzystala piszac "Dysonans"?
Czy powiesc jest glownie o milosci czy rowniez sa tam inne watki? Wyobrazam sobie, ze bedzie tam duzo opisow strojow, mody, obyczajow XIX wiecznych. Skad czerpala Pani informacje na te tematy?
Dziekuje,
Anna
Użytkownik: ogrod 20.03.2009 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Ewo, Pani najnowsza... | Nulka
Pani Anno,
Zainteresowal mnie koncepct romantycznej milosci. Jej wymagania, sceneria, obsesje. Bardzo specyficzne, bardzo trudne do spelnienia.
Zaczelam sie zastanawiac ile z tych romantycznych wymagan nosimy w sobie, i jak sobie z nimi radzimy. Na ile Polka mojego pokolenia nosi w sobie model i Delfiny i Elizy. Nie zrealizowany, czasami odrzucony, ale ciagle obecny.

Zdecydowanie Delfina i Eliza sa dla mnie wlasciwymi bohaterkami powiesci. Dla mnie sa one o wiele bardziej interesujace niz sam Krasinski. Walczylam z nim caly czas. Docenialam jego rzeczywiscie wspaniale listy. Jego jezyk, ktory w polskiej wersji ksiazki bardzo ladnie bedzie mozna uwypuklic. Ale zarowno Delfina jak i Eliza gorowaly nad nim. Byly dojrzalsze, madrzejsze zyciowo, mniej zapatrzone w siebie.

Moje zrodla to przede wszystkim tomy listow Krasinskiego z ktorych staralam sie wyluskac slady glosu Delfiny (jej listy do niego zostaly spalone). Listy Elizy (4 wspaniale tomy), wszystkie ksiazki Sudolskiego o Krasinskim i romantyzmie. Biografia Delfiny piora pana Rudnickiego (nie najlepsza i pelna bledow). Czytalam wiele artykulow historycznych. W archiwach Potockich ogladalam orginaly listow Delfiny i Elizy. To najwazniejsze zrodla.

Powiesc jest proba ilustracji jednej z ulubionych mysli/fascynacji Krasinskiego. Teza/antyteza/synteza Heglowska, o ktorej wielokrotnie pisal i mowil. Delfina, jej sprzecznosc Eliza, i ten trzeci poziom ktory przychodzi po dysonansie tych dwoch.... Mam nadzieje ze w powiesci to glebsze zrozumienie, ta trzecia wartosc, zagra...

A szczegolow epoki jest mnostwo. Warszawa, Opinogora, Paryz, Nicea. Szopen, Pauline Viardot. Wszedzie bylam, wszystkiego dotykalam...
Wspaniala przygoda.
Użytkownik: verdiana 19.03.2009 09:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Pani Ewo, a jakie pytania zadają Pani czytelnicy zagraniczni, niepolscy? Czy pytają o co innego niż Polacy? Co innego ich ciekawi? Dlaczego sięgają po książki tak bardzo związane z polską historią, skoro "nie jest wystarczająco egzotyczna"? Czy są jakieś pytania charakterystyczne dla czytelników z konkretnego kraju?
Użytkownik: ogrod 20.03.2009 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Ewo, a jakie pytania... | verdiana
Wiele pytan powtarza sie. Te o inspiracje, o motywacje postaci, o historyczny kontekst. Ale sa i inne, bardziej unikalne.

Konieczne Klamstwa byly czesto komentowane jako ksiazka o uniwersalnym temacie imigracji i powrotu po latach do pozostawionego kiedys domu. Nie wazne bylo skad sie wyjechalo, proces wydawal sie czytelnikom bardzo podobny. Rosjanie mowili mi ze pisze o ich przezyciach. Czesi ze o ich.
Ale mialam tez wiele pytan o Wroclaw i Breslau, o historie Ziem Odzyskanych, o to jaki wplyw mialy na mnie ruiny ogladane w dziecinstwie. O moj stosunek do Niemcow. Do Zjednoczonej Europy.

Ogrod Afrodyty wywolywal inne pytania. Czesto powtarzalo sie: Jak to sie stalo ze tak fascynujaca historia tak dlugo byla niezauwazona poza Polska. Lubilam to pytanie. Pozwalalo mi zachecic czytelnikow do zainteresowania sie opowiesciami spoza zelaznej kurtyny. Mowilam czesto na spotkaniach ze ta kurtyna zatrzymala nie tylko ludzi ale takze historie. Ze warto to naprawic. Nadrobic.

Grecka spolecznosc Toronto zorganizowala mi bardzo ciekawe spotkanie, takie uroczyste, pod patronatem konsulatu. Byli bardzo dumni z Zofii, z jej polskiej kariery. Wypytywali sie o zwiazki Polski i Grecji. Na moim biurku do dzis stoi plakietka z podziekowaniem za zainteresowanie sie "greckim" motywem polskiej historii. :)

Pytam sie bardzo czesto jak to sie stalo ze moi czytelnicy nie majacy z Polska zwiazku siegneli po moje powiesci. Powody sa rozne. Konieczne Klamstwa byly wyroznione przestizowa kanadyjska nagroda literacka. To nagroda przyciagnela wielu czytelnikow. Czesto zaintrygowala ich recenzja, najczesciej zacheta kogos komu ufaja. Zaprzyjazniona bibliotekarka, ktora ksiazke podsunie.

Ogrod Afrodyty przyciagnal tez uwage milosnikow ogrodow. O Zofiowce i mojej powiesci pisala Sukie Armory w Hortusie, brytyjskim czasopismie poswieconemu sztuce i historii ogrodow.
Użytkownik: verdiana 21.03.2009 10:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiele pytan powtarza sie.... | ogrod
"Ale mialam tez wiele pytan o Wroclaw i Breslau, o historie Ziem Odzyskanych, o to jaki wplyw mialy na mnie ruiny ogladane w dziecinstwie. O moj stosunek do Niemcow. Do Zjednoczonej Europy".

A to bardzo ciekawe. W bnetce żadne z tych pytań nie padło. Nie padło właściwie żadne z bardziej osobistych pytań, co chyba dla bnetkowych okienek jest charakterystyczne (ciekawe dlaczego). To może spróbujmy to przełamać. Dlaczego Kanada, Pani Ewo? To wybór czy przypadek? Nie planuje Pani wrócić do Polski, do Wrocławia?
Użytkownik: ogrod 21.03.2009 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ale mialam tez wiele pyt... | verdiana
Kanada zaczela sie od przypadku. W loterii stypendiow naukowych zostalam zaproszona do Kanady. Byl rok 1981. Pisalam doktorat, chcialalm pojechac do Londynu bo tam mieszkal Stefan Themerson o ktorym chcialam pisac prace. Kanadyjskie stypendium bylo "zamiast" i musialam sie zdecydowac natychmiast. Zdecydowalam wtedy ze kazda zachodnia bibiloteka uniwersytecka bedzie dla moich celow pozyteczna. A potem zaraz przyszedl stan wojenny i powolne odkrywanie Kanady.

Imigracja, dlugi i dla mnie bardzo ciekawy proces. Napisalam o tym procesie bardzo obszernie w eseju, ktory ukaze sie w kwietniowej Odrze. Prosze zerknac jak sie ukaze, bo trudno mi strescic ponad osiem stron rozwazan.

Do Wroclawia lubie wracac ale nie wyobrazam sobie powrotu na stale. Juz za bardzo wroslam w Kanade. Zbyt wiele sie zmienilo w moim zyciu bym moga zawrocic. Chcialabym byc w Polsce obecna przez moje ksiazki, spotkania z czytelnikami. Wybieram sie w pazdzierniku, na promocje Dysonansu. Ale to sa podroze, nie powroty.
Użytkownik: Ola-2 19.03.2009 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Pani Ewo, mialam przyjemnosc czytac Pani ksiazki i uczestniczyc w interesujacych spotkaniach z Pania w Toronto.
Pytania:
Kiedy ukaze sie powiesc o Katarzynie, Wielkiej Ksieznej na dworze Elzbiety Pietrowej i czy w podobny sposob dochodzi Pani do prawdy historycznej?.
Czy ma Pani w planie wspolczesne ksiazki nie wymagajace wielkiej historycznej pracy?.
Dziekuje,
Teresa Twardowska
Użytkownik: ogrod 20.03.2009 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Ewo, mialam przyjemn... | Ola-2
Pani Tereso,
Dziekuje i mam nadzieje ze bedzie jeszcze wiele innych okazji w Toronto.

Powiesc o Katarzynie nie ma jeszcze daty wydania. W przyszlym tygodniu wysle ja do wydawnictwa (Doubleday) ktore ksiazke kupilo. Czeka mnie jeszcze praca z redaktorem tekstu. Jak tylko bede znala date wydania, oglosze ja na swoje stronie domowej: www.evastachniak.com

Proces pisania jest bardzo podobny choc z kazda nowa ksiazka latwiejszy. Nauczylam sie oceniac zrodla wedlug ich przydatnosci. Nie gubie sie w niekonczacych sie badaniach, ktore moga zaprowadzic na zupelne manowce. Wiele rezultatow szperania przy Ogrodzie Afrodyty przydalo sie teraz i zdecydowanie skrocilo czas pracy. Duzo pomogla mi wycieczka do Petersburga, wizyta w Carskim Siele, Palacu Zimowym.

Mam wielka ochote na powiesc dziejaca sie wspolczesnie. Mam nawet kilka pomyslow, ale jescze przede mna druga czesc Katarzyny, te ciemniejsze lata jej politycznej kariery. Konsekwencje absolutyzmu, dla niej, dla Rosii i dla innych krajow.
Użytkownik: librarian 20.03.2009 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Pani Ewo, skoro ma Pani w planach powieść współczesną, to zadam pytanie dotyczące współczesnej literatury polskiej. Czy docierają do Pani nowości z Polski, czy znajduje Pani czas na czytanie po polsku i jeśli tak, to czy jest autor lub autorka współcześnie pisząca literaturę piękną w Polsce, na którą zwróciła Pani uwagę?
Użytkownik: ogrod 21.03.2009 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Ewo, skoro ma Pani w... | librarian
Czytam polskie ksiazki, slucham polskich podkastow literackich( "Tygodnik Literacki"). Staram sie "byc na biezaco." Na ulicy Roncesvalles (tuz obok mojego domu) sa trzy polskie ksiegarnie ktore regularnie odwiedzam. Polegam tez na rekomendacjach przyjaciol i recenzjach gazet do ktorych siegam internetowo.

Raz na miesiac, z przyjaciolkami, spotykamy sie w naszym prywatnym Klubie Polskiej Ksiazki. Czytamy i wspolczesna literature i klasyke. Poezje i proze. Bardzo sobie cenie te spotkania.

Skonczylam niedawno czytac "Bambino" Ingi Iwasiow. Bardzo mnie urzekla ta szczecinska historia. Losy przybyszow do Szczecina i jednej autochtonki. Temat bardzo mi bliski. Podobal mi sie jezyk, podobala mi sie struktura powiesci.
Bardzo cenie sobie Olge Tokarczuk i Izabele Filipiak. Z wielka przyjemnoscia przeczytalam "Warunek", Eustachego Rylskiego. "Don Juan raz jeszcze", Andrzeja Barta tez mnie zachwycil.
Użytkownik: verdiana 21.03.2009 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Czy są jakieś pytania od czytelników, które lubi Pani szczególnie?

Albo takie, które to Pani chciałaby zadać czytelnikom?
Użytkownik: ogrod 21.03.2009 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy są jakieś pytania od ... | verdiana
Lubie pytania/komentarze o moich bohaterkach i bohaterach. Bardzo mnie interesuje jak sa odbierane, czym intryguja (jesli intryguja) co w nich przyciaga, drazni, zastaniawia. To tak jak dobre "plotki" -- wspaniale cwiczenie dla pisarza. Rozdzielanie wlosa na czworo, szukanie przeoczonych lub ukrytych motywacji.

Na przyklad. Do dzis nie do konca potrafie zrozumiec dlaczego moi kanadyjscy czytelnicy nie lubia Piotra, pierwszego meza Anny z "Koniecznych Klamstw". A nie znosza go. Oskarzaja o najgorsze. Jego patrotyzm ich denerwuje. Uwazaja ze Anna doskonale zrobila zostawiajac go. Dziwia sie ze sie w ogole zastaniawiala. Ze to byl dla niej problem.
Polscy czytelnicy raczej nie zgadzaja sie z taka ocena Piotra. Widza jego racje. Rozumieja jego poczucie bycia zdradzonym.

?????

Czy tak???

Użytkownik: librarian 21.03.2009 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Pani Ewo,
byłam na kilku spotkaniach z Panią w Toronto, i zauważyłam, że Pani mąż jest zawsze u Pani boku. Jestem ciekawa, w jakim stopniu Pani rodzina jest zaangażowana w Pani pisanie. Czy pomagają szukać materiałów, wyręczają w domowych obowiązkach, zachęcają i wspierają, jedym słowem jak to wygląda od środka.

Pytanie podyktowała mi Lidia Dąbrowska z Toronto, która Panią serdecznie pozdrawia.
Użytkownik: ogrod 22.03.2009 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani Ewo, byłam na kilku... | librarian
Dziekuje za pozdrowienia. Pani Lidia jest wspaniala bibliotekarka ktora zrobila mnostwo dla popularyzacji polskich ksiazek w bibilotekach torontonskich. Naleza sie je wielkie podziekowania. I jej i jej kolezankom, ktorych inicjatywy, spotkania z czytelnikami polskich ksiazek sa naprawde i ciekawe i pozyteczne.

Rodzina jest dla mnie wielkim wsparciem. Moj maz zawsze byl moim najlepszym przyjacielem. Popieral kazdy moj pomysl, nawet jesli wywracal on do gory nogami nasze zycie (jak na przyklad wyjazd do Kanady). Nie pomaga mi w samym zbieraniu materialow, ale swietnie slucha moich sprawozdan z tego co znalazlam a jego dociekliwe pytania pomagaja mi uprzytomnic sobie czego sama nie wiem. Czyta pierwsze wersje powiesci, pomaga w wylapywaniu niescislosci fabuly (jest logikiem z wyksztalcenia). Bardzo pomaga w autoryzowaniu tlumaczen na jezyk polski. On bylby moim najlepszym tlumaczem, gdyby tylko mial na to czas.

Domowe obowiazki nie sa zbyt uciazliwe, ot dobra okazja do koniecznej przerwy w pisaniu. Moj syn jest juz dorosly, mieszka z zona w Seattle (o wiele za daleko!). Czyta moje ksiazki. W Koniecznych Klamstwach ma kilka stron za ktore jest niejako "odpowiedzialny". Opis przyjecia ktore kiedys podczas naszej nieobecnosci zorganizowal i ktore wymknelo mu sie z rak.
Użytkownik: librarian 21.03.2009 23:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Czy są pisarze mężczyźni, zarówno w literaturze polskiej jak i światowej, którzy inspirują Panią. Czy są w stanie zainspirować?
Użytkownik: ogrod 22.03.2009 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy są pisarze mężczyźni,... | librarian
O tak. Bardzo wielu. Poczawszy od klasykow: Czechowa i Tolstoja od ktorych ucze sie codziennie.
Z angielkojezycznej literatury: Saul Bellow, John Updike, John Banville, Phillip Roth.
Amoz Oz jest pisarzem ktorego wrazliwosc-i literacka i ludzka- jest mi bardzo bardzo bliska.
Haruki Murakami, japonski pisarz ktorego staram sie zglebic od lat. Orhan Pamuk ktorego historyczna powiesc Nazywam sie Czerwien (My Name is Red) czytalam i rozbieralam na kawalki, z wielka radoscia przez cale ostatnie lato.

Z polskich pisarzy? Bruno Schulz i Miron Bialoszewski to moi niedoscignieni choc bardzo bardzo rozni mistrzowie.
Użytkownik: verdiana 22.03.2009 13:52 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak. Bardzo wielu. Pocz... | ogrod
A z NIEbeletrystyki?
Użytkownik: ogrod 22.03.2009 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A z NIEbeletrystyki? | verdiana
Glownie pamietniki i dzienniki.
Pamietniki to juz zawodowe odchylenie. Zaczytuje sie tymi z epoki. Skonczylam Secret Memoirs, Charles'a Masson'a, impresje z dworu Katarzyny pisane przez brytyjskiego dyplomate.

Dzienniki: Sandora Marai i Iwaszkiewicza czytam teraz. Bardzo czekam na obiecane przez przyjaciolke z Warszawy Dzienniki Kowalskiej. Podobno wysmienite.

Mariusz Wilk: Wilczy notes, Woloka. Rosyjskie obserwacje dziennikarza i pisarza. I dziennik, i dariusz i eseje. Bardzo ciekawe.

Bardzo lubie prace na wpol dziennikarskie, na wpol socjologiczne o Polsce mojej mlodosci. "Lawina i kamienie" (pisarze wobec Komunizmu). Anna Swida-Ziemba "Urwany Lot" o powojennym pokoleniu i jego idealach.
Użytkownik: cypek 22.03.2009 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak. Bardzo wielu. Pocz... | ogrod
Czy Pani znała niedawno zmarłego pisarza Henryka Dasko.
Użytkownik: ogrod 22.03.2009 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy Pani znała niedawno z... | cypek
Tak. Znalam i bardzo bardzo podziwialam. Jego zbior esejow "Odlot malowane ptaka" wlasnie ukazal sie w Warszawie ale nie mialam go jeszcze w reku. Czytalam jedynie wspanialy wstep Adama Michnika do tej ksiazki, i oczywiscie znam wiele tych tekstow z rekopisow i wczesniejszych wydan.
Polecam:
http://wyborcza.pl/1,75517,6379891,Odlot_malowaneg​o_ptaka.html

Tragiczna i przedwczesna smierc Henryka Dasko to nie tylko osobista strata wspanialego przyjaciela ale tez wielka strata dla polskiej kultury. Mial w sobie tyle wspanialych ksiazek ktorych nikt inny nie bedzie mogl juz napisac.
Użytkownik: librarian 22.03.2009 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
Wśród znanych i uznanych pisarzy kanadyjskich jest wielu pisarzy-imigrantów, piszących po angielsku jak na przykład M. J. Vassanji czy Michael Ondaatje, a także tacy, którzy piszą w swoim własnym języku, co nie przeszkodziło im zdobyć sławę jak naprzykład Joseph Skvorecky, czy ma Pani kontakt ze środowiskiem pisarskim kanadyjskim? Czy istnieje podział na "starych" i "nowych" pisarzy? Czy odczuwa się coś takiego jak przyjęcie do środowiska? Czy świat jest mały w tym wypadku, i czy łatwo pisarce poznawać innych pisarzy?
Użytkownik: ogrod 22.03.2009 17:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Wśród znanych i uznanych ... | librarian
Mam kontakt z wieloma pisarzami. Raz na miesiac spotykam sie z piecioma pisarkami torontonskimi na naszych prywatnych "salonach literackich." Wszystkie mieszkamy w zachodniej czesci miasta, wszystkie potrzebujemy ciekawych, stymulujacych rozmow o pisaniu. Nie o naszym wlasnym, ale o sztuce pisania.
Rozmawiamy o warsztacie pisarza, o ulubionych mistrzach, czasami analizujemy jedno opowiadanie. Czasami jednego pisarza.
Staram sie tez chodzic na promocje nowych ksiazek, na spotkania organizowane przez Zwiazek Pisarzy czy Pen Club. Jest ich bardzo duzo, i wlasciwie czas jest najwiekszym problemem.

Podzialow jest mnostwo, i pokoleniowych i towarzyskich. Ale moim zdaniem srodowisko pisarzy jest bardzo otwarte, chetne do akceptacji i nowych znajomosci. Zawsze mam kogos z kim moge spotkac sie na lunch, na kawe, na porozmawianie o zawodowych frustracjach. Latwo jest znalesc kogos kogo mozna sie poradzic. Zwiazek Pisarzy dba o nasze interesy. Pomaga przy kontraktach, kontaktach z agentami i wydawcami.

Pisanie jest z zasadzie zawodem samotnikow. Internet bardzo pomaga w kontaktach.

Użytkownik: librarian 22.03.2009 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
I jeszcze: czy przynależność do The Writers' Union of Canada daje jakieś przywileje, wsparcie i pomaga w poznaniu środowiska?
Użytkownik: ogrod 22.03.2009 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze: czy przynależn... | librarian
Glowny przywilej do dostep do zbiorowego doswiadczenia pokolen pisarzy. Latwo poprosic o rade. Ostatnio na przyklad toczy sie bardzo wazna dyskusja na temat praw elektronicznych do naszych ksiazek. Dotychczas byly one traktowane po macoszemu. Kazdy wydawca oferowal cos za nie, niejako na zapas, bo nie byly wykorzystywane. Okazuje sie ze wydawcy oferuja od 5% do 50% za takie prawa. Zwiazek Pisarzy stara sie bysmy wiedzieli ze prawa elektroniczne moga juz niedlugo byc wazniejsze od innych. Organizuje spotkania infromacyjne, radzi jak postapic wobec oferty firmy Google ktora zeskanowala wiele naszych ksiazek i teraz oferuje rekompensate.
Wszystko przyziemne sprawy, ale bardzo bardzo wazne.

Zwiazek Pisarzy jak kazdy zwiazek zawodowy takze broni pisarzy w konfliktach z agentami lub wydawcami, oferuje porady prawne.
Użytkownik: verdiana 22.03.2009 18:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Glowny przywilej do doste... | ogrod
Jaki jest stosunek Związku do oferty Google'a? Bardzo mnie to ciekawi w dobie Wolnej Kultury. http://wolnakultura.info/
Użytkownik: ogrod 22.03.2009 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Jaki jest stosunek Związk... | verdiana
Rekomenduja przyjecie ofrety i zarejstrowanie swoich ksiazek na stronie Google settlement. W przyszlosci Google bedzie najprawdopodobniej sprzedawal elektronicznie ksiazki.
Użytkownik: verdiana 22.03.2009 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Rekomenduja przyjecie ofr... | ogrod
To bardzo pozytywne! :)
Użytkownik: ogrod 22.03.2009 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: To bardzo pozytywne! :) | verdiana
Serdecznie dziekuje za mozliwosc rozmowy z Panstwem!!! Za ciekawe pytania i za goscinnosc witryny!
Zalaczam pozdrowienia ze slonecznego dzis Toronto
Ewa Stachniak
Użytkownik: verdiana 22.03.2009 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Stachniak - wrocław... | verdiana
W imieniu Redakcji i wszystkich Biblionetkowiczów serdecznie dziękuję Autorce, która odpowiadała na nasze pytania!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: