Dodany: 02.02.2009 20:30|Autor: misiek1787

Książki i okolice> Książki w ogóle

koniec papierowej książki


Kilka dni temu ściągnąłem sobie pewną książkę w formie ebook ma ona 390 stron normalne książki o takim samym tytule mają ich od 500 do 600 w zależności od wydania. Czy to znaczy, że mój ebook jest niekompletny??? Co o tym myślicie?
Wyświetleń: 6137
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 19
Użytkownik: hburdon 02.02.2009 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka dni temu ściągnąłem... | misiek1787
Strona rzecz względna. :) Nie wiem, w jakim formacie jest ten twój ebook, ale generalnie strona pliku doc mieści sporo więcej znaków niż strona w typowej książce; co za tym idzie, stron jest mniej. Zwiększaj stopniowo czcionkę i/lub odstępy, aż uzyskasz pożądaną liczbę stron. ;)
Użytkownik: misiek1787 02.02.2009 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Strona rzecz względna. :)... | hburdon
to jest w formacie pdf
Użytkownik: misiek1787 02.02.2009 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Strona rzecz względna. :)... | hburdon
plik jest tylko do odczytu..
Użytkownik: janmamut 04.02.2009 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: plik jest tylko do odczyt... | misiek1787
A czy zabezpieczony również przed Ctrl-A, Ctrl-C i do schowka? Wtedy wystarczyłoby policzyć znaki w trybie tekstowym...

A ewentualna wersja żmudna: policzenie w przybliżeniu liczby znaków na stronie i oszacowanie jej w całości nie wchodzi w rachubę?
Użytkownik: jar 03.02.2009 07:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka dni temu ściągnąłem... | misiek1787
Ebook z pewnością ma format A4 po prostu pod tradycyjny wydruk, beletrystyki nie wydaje się w takim formacie. Aby mieć tyle stron ile liczy książka w papierze musiałbyś mieć zapis jaki wchodzi do drukarni.
Użytkownik: misiek1787 04.02.2009 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka dni temu ściągnąłem... | misiek1787
najchętniej to pogadałbym na ten temat z kimś kto się na tym zna...
Użytkownik: jar 05.02.2009 17:34 napisał(a):
Odpowiedź na: najchętniej to pogadałbym... | misiek1787
Porównaj liczbę linijek w Twoim ebooku i jak masz dostęp w papierowej książce. Sprawdzisz jedną stronę i będziesz miał dowód, że ebook jest w formacie A4.
Użytkownik: inheracil 05.02.2009 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka dni temu ściągnąłem... | misiek1787
Z doświadczenia wiem, że 90% ebooków ma mniej stron niż wydania papierowe. Wiąże się to z tym, że są w formacie A4.
Użytkownik: jackasia 05.03.2009 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka dni temu ściągnąłem... | misiek1787
Naprawdę Was kręcą ebooki???
Użytkownik: inheracil 05.03.2009 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę Was kręcą ebooki... | jackasia
Książka papierowa jest dużo lepsza, ale nie mam tyle pieniędzy by dostarczać sobie tyle "normalnych" książek ile bym chciał.
Użytkownik: Sluchainaya 26.03.2009 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę Was kręcą ebooki... | jackasia
E-booki są okropne :)
Mam ich na komputerze baaaaaaaaardzo dużo (kilka setek), a przebrnęłam w tej formie tylko przez półtorej tomu Sapkowskiego. Choć mam kilka smakowitych kąsków, które ciężko dostać w bibliotece, to tego się nie da czytać przyjemnie. Nawet jeżeli czyta się to na laptopie, to do autobusu się nie weźmie, na przerwie między zajęciami nie zaglądnie, albo na nudnym wykładzie...
E-booki są ble.
Użytkownik: KubaRozpruwacz 26.03.2009 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka dni temu ściągnąłem... | misiek1787
E-Book'om mówię stanowcze NIE!
Użytkownik: ola100pa 27.03.2009 17:08 napisał(a):
Odpowiedź na: E-Book'om mówię stanowcze... | KubaRozpruwacz
A ja e-bookom mówię stanowcze być może :)
Wprawdzie teraz nie czytuję, ale mam nadzieję kiedyś czytać. Producenci zapowiadają (już od lat z resztą) utworzenie tzw. elektronicznego papieru. Taki e-papier miałby spełniać przede wszystkim funkcję czytacza e-booków, mieściłby w sobie całe biblioteki, a sam mógłby się mieścić w torebce i ważył np. tyle, co tabliczka czekolady. Propozycja posiadania setek książek zawsze pod ręką jest dla mnie bardzo kusząca.
Pierwsze takie urządzenia już są w Polsce - nawet w merlinie można dostać, ale cena, jak zawsze na początku, zaporowa.
Z resztą trochę można poczytać i zobaczyć choćby tu:
http://medialider.pl/porady-i-artykuly/22/E-book_e-czytnik_e-papier_czy_e-reader_
Użytkownik: modeleda 27.03.2009 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja e-bookom mówię stano... | ola100pa
Czytanie przy monitorze odpada, ale z takiego "czytadła"- czemu nie? Coś wspaniałego- kopiujesz e-booka z komputera, wyłączasz to drugie urządzenie i wygodnie korzystasz z pierwszego.
Użytkownik: WBrzoskwinia 27.03.2009 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: E-Book'om mówię stanowcze... | KubaRozpruwacz
Niestety, niestety, nic z tego. Z prawie każdej powieści fantastyczno-naukowej wynika, że książka w przyszłości tak właśnie będzie wyglądać (jeśli w ogóle będzie istnieć). Od początków ona się zmienia wg dwóch głównych kryteriów: łatwości używania i potanienia egzemplarza. Dzisiejszą książkę można sobie kupić i na upartego czytać nawet w tramwaju - a w XV wieku trzeba by za nią zapłacić pięcioletnią dobrą pensję (i to była tania książka! Bo za tanią wcześniejszą ręcznie przepisaną trzeba było płacić od dwóch do kilku razy więcej) i jeszcze dopłacić grube pieniądze za oprawę i wypełnienie (powiedzmy, jeszcze jedną-dwie roczne pensje, jeśli tanio). Rozmiary ma to takie, że właściwie siedzieć się przy czytaniu niezbyt da, lepiej stać, a jeśli siedzieć, to pod warunkiem, że się ją ma na nachylonym ku sobie pulpicie; a waży to takie ładne kilogramy, że czytanie egzemplarza trzymanego w ręce (a nawet w obu rękach) absolutnie nie wchodzi w grę.

Tak więc następny etap pomniejszenia i potanienia książki poniekąd od zawsze był wpisany w jej ewolucję - toteż bez wątpienia będzie to etap elektronizacji formy książki (już się zaczął, jak widać). Zamiast wielkich drukarń będą zestawy nagrywarek; taki miniaturowy klocek, jaki się teraz wkłada do aparatu fotograficznego zamiast filmu, będzie się wkładać w aparat wyświetlający stronę po stronie, a domowa biblioteczka, która teraz zajmuje kilka ścian w kilku pokojach, będzie mieć objętość pudełka od butów. Ach joj, ile miejsca się na tym zyskuje! A parę takich pudełek to ładnych kilka tysięcy tomów, więc w jednej szafce w domu będzie tyle czytania, ile dziś w dużej bibliotece publicznej - i to dlatego właśnie każde z nas na to pójdzie. Tym bardziej, że książki tradycyjne staną się na tym tle znowu potwornie drogie, tylko dla bibliofilów.

No i trzeba będzie za to zapłacić wysoką cenę, jak to zwykle z postępem bywa.
Raz jeden miałem w ręku inkunabuł XV-wieczny (parę razy rzeczy późniejsze, a z XIX wieku i z międzywojnia sporo). Odczuwa się przy tym takie emocje, przy których prawie wszystko wysiada. Orientacyjnie: to coś tak, jakby Wam ktoś dawał do ręki nowonarodzone niemowlę, Wasze, ale może i niekoniecznie; to się składa głównie z mieszanki radości i strachu z dodatkiem czegoś w rodzaju nabożnej czci, która to mieszanka idzie do głowy jak wino, tylko szybciej. Otwiera się ją na końcu i patrzy na kolofon, a wtedy to już można odjechać (w tym przypadku był to Straube, taki sobie poziom edytorski, a jednak...). Z późniejszymi też tak jest, tylko nie aż tak intensywnie. Pewnie zresztą większość z Was miała do czynienia z czymś sygnowanym przez drukarnię w Stalinogrodzie albo Gebethnera i Wolffa, 1928, więc też znacie tę emocję, tylko przy książce XV-wiecznej trzeba intensywność przemnożyć przez 500-1000 i dodać do niej strach. To wzruszenie, tylko nie tak silne (i bez strachu), towarzyszy też np. dzisiejszej kopii np. Biblii 42-wersowej Gutenberga. Zresztą nie sięgając tak daleko: też to znacie, bo i wtedy, gdy się chodzi po księgarni dzisiaj, bierze do ręki różne tomiszcza albo cienkie książeczki, zagląda, kartkuje, sprawdza grzbiet, czy szyty, gdy poniekąd "obwąchuje" się w ten sposób zapowiedź lektury - odczuwa się też to, z tej bajki, tylko intensywność jest znacznie mniejsza i w tej mieszance nie ma strachu.

To tym właśnie trzeba będzie zapłacić za książkę elektroniczną. Tych emocji, idących od kształtu książki, już nie będzie, nie będzie tego "obwąchiwania" w bezpośredniej styczności z zapisem tekstu w formie książki. I nie bardzo wierzę, żeby ktokolwiek za 200 lat mógł się wzruszyć, dotykając aparacików do odczytu elektronicznych książek z XXI wieku (chociaż: pewnie się ciut wzruszy, ale nigdy do stopnia tej intensywności, jaka dziś towarzyszy egzemplarzowi z XVIII wieku, o dawniejszych nie mówiąc). A co więcej: w przyszłości nikt nie zrozumie, co i jak się czuło przy książce jako książce. Tak jak dziś nikt nie zrozumie (albo mało kto), jak to działało, z czego się brało, że kiedy nie pomnę już jaki francuski książę w XVI już wieku oprowadzał swego króla po pałacu - to gdy zaszli do biblioteki, z głęboką dumą, zadowoleniem (i chyba autoreklamiarstwem ciut też) mówił, że wśród tych kilku tysięcy tomów nie znajdzie się ani jednego drukowanego (wszystko ręcznie pisane i kolorowane) i ani jednego na papierze (wszystko pergamin).
Ciekawe, czy kiedy człowiek przyszłości będzie sobie czytał na ekranie Okudżawę - "Co było, nie wróci, i szaty rozdzierać by próżno. Cóż, każda epoka ma własny porządek i ład. A przecie mi żal..." - to pomyśli i o tym, że to dotyczy także tego, w czym i w jaki sposób technicznie to czyta. Jeśli pomyśli, to czy poczuje? Hm, a czy nam przy tych samych słowach przychodzi do głowy, bo ja wiem, np. gęsie pióro albo stalówka z obsadką i kałamarz z atramentem, maszyna parowa, gazowa latarnia albo hrabiowska kareta względnie dorożka? Że o ich połączeniu, czyli parowozie, już nie wspomnę...

Użytkownik: Kuba Grom 27.03.2009 20:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, niestety, nic z... | WBrzoskwinia
ciekawa dyskusja, niedawno coś podobnego rozważałem w czytatce o elektronicznym papierze.
A ta książka z XV wieku, to co to bylo?
Użytkownik: WBrzoskwinia 27.03.2009 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: ciekawa dyskusja, niedawn... | Kuba Grom
Nie wiem, bo nie czytałem z tego nic oprócz kolofonu - bo nie dość, że po łacinie, to jeszcze oczywiście gotykiem. Nawet po polsku bym nie czytał, bo to był traktat bodajże prawniczy czy coś takiego (nie pamiętam): Platan, Opus restitutionum.
Użytkownik: KubaRozpruwacz 28.03.2009 09:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, niestety, nic z... | WBrzoskwinia
Książka jest tak ponadczasowym "towarem", że ja jednak mam nadzieję, że przetrwa w tradycyjnej formie jeszcze długi czas... Przynajmniej do mojej śmierci :P bo do e-book'ów chyba się nie przekonam.
Użytkownik: fangorn forest 06.04.2009 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka dni temu ściągnąłem... | misiek1787
Nic i nigdy NIE ZASTĄPI klasycznej książki. Co do cen to nie bardzo mnie stać, ale korzystam z jednej super biblioteki, z jednej niezłej, pożyczam o innych. No i zawsze jakby co jest empik :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: