1. „Myślę, że pisarz powinien uważnie słuchać krytyki. Ale kierować się powinien swoim rozumem i swoim wyczuciem. Kiedy wyszło »Ogniem i mieczem«, wszyscy Polacy zrozumieli, że stało się coś ważnego. Była to pełnia Pozytywizmu. Pozytywiści mieli doskonałą krytykę literacką, która natychmiast zabrała głos, stwierdziła, że autor jest bardzo utalentowany, ale popełnia rozliczne błędy natury politycznej, społecznej, historycznej i estetycznej. Zabawne, że te pretensje przeważnie były słuszne. Sienkiewicz tak się nimi przejął, że do bardzo wielu z nich zastosował się w »Potopie«. Z takim rezultatem, że powstała wprawdzie znów bardzo dobra powieść, ale już bez tego dzikiego piękna, którym jest przepojone »Ogniem i mieczem«. Więc bardzo Panią proszę, Pani Małgorzato, niech Pani ich słucha, bo to jest zawsze ważne dla pisarza, ale niech się Pani do tego nie stosuje.” (40-41)
Dwie uwagi. Pierwsza: zawsze wolałam „Potop” od „Ogniem i mieczem”. (Z ciekawości zerkam w biblionetkowe oceny: »Ogniem i mieczem« 4,62; »Potop« 4,43.) Widać już w wieku szczenięcym byłam niewrażliwa na owe „dzikie piękno”, podobnie jak pozytywistyczni krytycy. Nie wiem, czego konkretnie dotyczyły ich zarzuty, ale „Potop” ma dużo ciekawszych bohaterów (zwłaszcza w pojedynku Kmicic vs Skrzetuski ten ostatni wypada blado); dlatego też wątek, podobny w gruncie rzeczy do ognioimieczowego, rozwija się dużo ciekawiej.
Druga uwaga to w zasadzie moje przemyślenia po lekturze „Sprężyny”; zbyt mikre, żeby ulepić z nich recenzję, wcisnę je więc tutaj ukradkiem. „Sprężyna” zdaje się być odpowiedzią na wiele zastrzeżeń w stosunku do poprzedniej części Jeżycjady – „Czarnej polewki”. Nie wiem, czy autorka postanowiła się z pewnych rzeczy wycofać z własnej inicjatywy, czy też pod wpływem krytycznych recenzji i wypowiedzi wielbicielek, wycofanie jest jednak wyraźnie widoczne. I tak na przykład Ignaś, w „Czarnej polewce” rażący donosicielstwem, w „Sprężynie” postanawia się zrehabilitować.
„Niech tak zostanie, pomyślał Ignacy Grzegorz. Józef nazywał go zawsze kablarzem i donosicielem. He, he. Ciekawe. Ciekawe, co to będzie dalej. He, he, he.” [1]
„- (…) No więc? O co chodzi?
- O to, czy powiesz mojemu tacie.
- Ja? – zdumiał się niezmiernie Ignaś. – Jak ty mu nie powiesz, to ja tym bardziej. Jeszcze by pomyślał, że lekceważę jego zakazy. Tak jak ty. A poza tym, co ja niby jestem, jakiś kablarz? – zapytał.
A na to Józinek:
- Nie, no skąd.
- No właśnie. He, he.” [2]
Krytykowany był pochopny związek Laury z Wolfim w „Czarnej polewce” – okazuje się w „Sprężynie”, że Laura dążyła do małżeństwa z czystej przekory. Krytykowany był ogólny brak ambicji bohaterek – okazuje się, że Laura jest bardzo ambitna, chce zostać śpiewaczką. Krytykowany był upadek dziadka Ignacego; degrengolada zostaje złożona na karb wieku.
„- Rozumiem. Powiadamiasz mnie, że wszyscy o mnie gadają za moimi plecami, ale tego, co mówią, nie chcesz mi w swej chwalebnej dyskrecji zdradzić. Cóż. I tak się domyślam. Na pewno mówią, że jestem anachronicznym dziwakiem i zrzędą.
- Że anachronicznym – nie słyszałam – odparła Łusia prawdomównie. – Ale rzeczywiście ostatnio mówili, że dziwaczysz i zrzędzisz, bo się po prostu starzejesz…” [3]
Wreszcie krytykowana była Gabriela za brak umiejętności wychowawczych i wynikające zeń problemy Laury. Cała „Sprężyna” zaś jest w gruncie rzeczy laurką dla Gabrieli.
Problem w tym, że – nie wiem, czy mi się to podoba. A raczej: zupełnie nie chce mi się to podobać; choć uczciwie podejrzewam, że moja niechęć do „Sprężyny” może być spowodowana przywiązaniem do najwcześniejszych części cyklu. Profesor Raszewski dał mi jednak nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek wywnętrzania się z tych dylematów i niepewności – patrz cytaty nr 2 i 3, dowodzące, że szczere opinie czytelników są pisarzowi potrzebne do życia bardziej niż woda i powietrze.
[1] M. Musierowicz, „Sprężyna”, Akapit Press 2008, s. 116
[2] Ib. s. 117
[3] Ib. s. 14
2. „W tych sprawach nikt nie powinien autora do niczego namawiać. Por. mój list o Sienkiewiczu i krytyce. Ale wolno się wywnętrzać.” (64)
3. „Co autor zrobi z wyczytanymi o sobie opiniami, to jego sprawa, on wie najlepiej. Ale opinie musi mieć i muszą być uczciwe, inaczej nie będzie miał rzeczywistego kontaktu z czytelnikami, a kontakt to jedna z sił napędowych literatury.” (134)
4. „Czy zna Pani Bible de Jérusalem? To jest to! Równie zachwycająca w cichej jak w głośnej lekturze. Zasada niezłomna: jeśli są do wyboru dwa wyrażenia, jedno (być może) bliższe oryginału a drugie lepiej zakotwiczone w dzisiejszym życiu, autorzy niechybnie wybiorą to drugie, choćby się ociupiną oddalali od realiów tamtej epoki czy też ducha Greki. Ale zawsze w takim wypadku wyczuwa się głęboki namysł, nie ma epatowania. Natomiast zawsze jest troska o potoczystość, wszystkie opisy i dialogi muszą brzmieć tak, jak by dzisiaj powstały. Oczywiście, i tam czuje się rękę poety: w celności wysłowienia, w kadencji zdań, w nieporównanej prostocie stylu. Bardzo w tej chwili potrzebny jest Polakom taki przekład.” (90-91)
5. „Z przyjemnością dowiaduję się, że p. Staś ma już dziesięć ukończonych przekładów z Szekspira, a więc nie tylko ich poziomem imponuje, ale i tempem swojej pracy. Zapewne Pani wie, że jest już na ten temat anegdota. Prof. Kott przybywa do p. Stasia w odwiedziny. Tatuś zajęty. A co robi? Tłumaczy Szekspira. To ja poczekam.” (149)
6. „Mój Profesor uważał, że powieść jest z natury gatunkiem krytycznym wobec rzeczywistości. Tak jak poemat – jego zdaniem – zrodził się z zachwytu dla rzeczywistości.” (93)
------
Z. Raszewski, „Listy do Małgorzaty Musierowicz”, Znak 1994
Listy do Małgorzaty Musierowicz (
Raszewski Zbigniew)
Sprężyna (
Musierowicz Małgorzata)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.