Granica "fajności"
Od jakiegoś czasu, zupełnie bez udziału mojej świadomości mam granicę "fajności" w książkach (sprawa tyczy się powieści, opowiadań....) Moja granica wynosi 40 stron - jeśli do 40 strony książka mnie nie zainteresuje, ani fabułą, ani techniką pisania to już wiem, że niepotrzebnie marnuję czas. Zwykle doczytuję do końca (no, chyba, że książka składa się z kilku tomów, to rezygnuję), ale jeszcze żadna książka mnie nie zaskoczyła - nic jeszcze nie okazało się na 6 po beznadziejnych 40 stronach...
Czy macie taką granicę?