Dodany: 26.10.2008 09:15|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

Japonia wczoraj i dziś, czyli…


z wizytą w japońskiej bibliotece i… toalecie.

Albo na odwrót. Najpierw zajrzyjmy, wraz z Joanną Bator, do japońskiej toalety, bo nie ukrywam, że dawna Japonia z jej upodobaniami i gustami jakoś bardziej przypada mi do serca. A co dobre, to na deser.

Oczywiście, bez przesady! Nie we wszystkim i nie ze wszystkim ta stara Japonia mi się podoba (nowa zresztą też), ale estetyczne upodobania ukształtowane przed i w czasie epoki Heian przemawiają do mnie, podczas gdy obraz Japonii współczesnej jawi mi[1] się jako mocno… kiczowaty.

[1] wężykiem, wężykiem!
= = =

NIESPODZIANKA W TOALECIE

To, co zobaczyłam otwierając kolejne drzwi mieszkania w Bon Hour, sprawiło, że do końca pobytu w Japonii najbardziej stresującym momentem w czasie odwiedzin u japońskich znajomych była konieczność udania się do toalety. Prawdziwa rewolucja, jaka nastąpiła w Japonii w "temacie toalet", stała się przyczyną zakłopotania niejednego zresztą "gaijina", który wychodził z WC okryty wstydem i z poczuciem niższości wobec technologicznego zaawansowania Nipponu. […]

Patrzyłam w zdumieniu na zestaw kilkunastu przycisków i pokręteł zamontowanych z obu stron różowego kuriozum. W każdym innym znanym mi kraju na tym miejscu stałoby swojskie urządzenie zwane sedesem, nie skłaniając do poświęcania mu specjalnej wizualnej uwagi. W rzymskim alfabecie napisana była tylko nazwa firmy Toto, a wyglądało toto jak fotel pilota samolotu bojowego (gdyby robiono je w kolorze różowym). I gdyby piloci używali plastikowych kapci z napisem Hello Kitty Happy Toilet, które stały tam równiutko, zapraszając, by wsunąć w nie stopy. Podobno Ezra Pound cieszył się rzadkim darem odgadywania pierwotnego kształtu ukrytego w znakach kanji, ale większość cudzoziemców go nie posiada. Nie należałam do wybitnych wyjątków i japońskie oznakowania pozostawały dla mnie nieczytelne.

Znałam wówczas pięć kanji, ale jak się okazało nie te, co trzeba, by zrozumieć działanie japońskiego sedesu. Metoda prób i błędów była więc jedyną, jaką mogłam zastosować. Nacisnęłam pierwszy przycisk, a wówczas ze środka wyłoniła się plastikowa rurka, z której pod dużym ciśnieniem wytrysnęła woda, na szczęście czysta i ciepła. Domyśliłam się, że gdybym siedziała, zamiast zaglądać do środka jak jakiś barbarzyńca, odpowiednia część mojego ciała miałaby do czynienia z czymś w rodzaju bidetu. Kolejnych prób dokonywałam, odsuwając się jak najdalej. oprócz rzeczy mniej czy bardziej przewidywalnych, jeśli nie oczywistych (podgrzewanie deski i różne strumienie myjące i suszące), jeden z przycisków włączał funkcję co najmniej tajemniczą. Po jego naciśnięciu rozległo się prawie że realistyczne "szuuuugulgul", a ja obejrzałam się nerwowo w obawie zatopienia albo kolejnego prysznica, ale nigdzie nie leciała woda. Zajrzałam dla pewności tu i tam. Nie leciała. I nie powinna, bowiem był to tylko tak zwany "odgłos Spuszczanej wody", standardowe wyposażenie nowoczesnych sedesów firmy Toto. "Odgłos spuszczanej wody" polega na tym, że słychać charakterystyczny "odgłos", ale nie leci woda i wbrew pozorom naprawdę nie zmyślam. Co więcej, to udogodnienie wprowadzono ze względu na kobiety. Japońscy uczeni zbadali, że korzystające z toalety kobiety zużywają więcej wody, bo kierując się wstydliwością i chcąc zagłuszyć "odgłosy", spuszczają wodę nie raz, lecz trzy razy: przed, w trakcie i po, co znaczy, że dwa razy szła na marne. Pomysł na zaoszczędzenie marnowanej wody został wprowadzony w życie i teraz kobiety mogą sobie włączać "odgłos spuszczanej wody", wnosząc w ten sposób swój mały wkład w rozwój globalnej ekologii. Widziałam w mieszkaniu znajomego artysty z East Village toaletę w kształcie wielkiego buta, ale dopiero Toto naprawdę m nie zaskoczyło.

W momencie, gdy Japończycy zaadaptowali zachodni model urządzenia znanego jako sedes, zgodnie ze swoim zwyczajem postanowili go ulepszyć i skonstruować supersedes, o jakim nie śniło się nam w najbardziej freudowskich snach. Udało się im to z nawiązką.*

= = =

82. CIENKI MATERIAŁ NIE NADAJE SIĘ ...

Cienki materiał, powiedział ktoś, nie nadaje się na oprawę [zwojów i okładki książek], ponieważ łatwo się wyciera. Ton'a, usłyszawszy to, skomentował: "Dopiero kiedy oprawa przetrze się na grzbiecie i na krawędziach, a masa perłowa wykruszy się, ukazując goły sztyft [na którym obraca się zwój], zwój wygląda naprawdę pięknie". Dał tym dowód prawdziwego, wyszukanego smaku.

Niektórzy narzekają, jeśli jeden z zeszytów kompletowanej serii książkowej różni się formatem od pozostałych. Tymczasem, ku mojej satysfakcji, opat Koyti twierdzi coś zupełnie innego. Powiada mianowicie, że "kompletowanie za wszelką cenę pełnych zestawów świadczy o kiepskim smaku. Właśnie to, co niekompletne jest w dobrym guście".

Ktoś powiedział: „czegokolwiek by to dotyczyło – doprowadzenie dzieła do samego końca nie jest wskazane. Pozostawiając je w stanie niedokończonym, dajemy mu swobodę i mamy wrażenie, jak gdyby dziełu przedłużano życie. Ponoć nawet przy budowie pałacu cesarskiego zostawia się specjalnie jakiś fragment niedokończony”. A w samych sutrach buddyjskich czy w konfucjańskich księgach, które pozostawili nam przodkowie – ileż tam brakujących ustępów i rozdziałów.**

= = =
*Joanna Bator,Japoński wachlarz (Bator Joanna),Twój styl, s. 84-85.
** Kenkō, „Zapiski dla zabicia czasu” w: Estetyka japońska: Wymiary przestrzeni (antologia; < praca zbiorowa / wielu autorów >), przełożył Henryk Lipszyc, Universitas, 2001, s. 38



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3060
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.10.2008 17:12 napisał(a):
Odpowiedź na: z wizytą w japońskiej bib... | carmaniola
O matko, jakie piękne! Muszę ja ten "Wachlarz" koniecznie przeczytać!
A w temacie Japonii polecam Ci w zamian "Pustkę i pełnię" Nicolasa Bouviera.
Użytkownik: carmaniola 27.10.2008 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: O matko, jakie piękne! Mu... | dot59Opiekun BiblioNETki
Po "Wachlarz" naprawdę warto sięgnąć. Nie tylko ze względu na liczne humorystyczne akcenty, ale także z uwagi na wiele wnikliwych spostrzeżeń - już nie tak zabawnych - dokonanych i opisanych przez panią Bator.

Za Bouviera, dziękuję. Mam go już w planach od dawna, a nawet(!) prawie go miałam w ręku. A ponieważ "prawie" robi różnicę, to zamówioną przeze mnie w bibliotece "Kronikę japońską" tegoż Bouviera - to miał być początek mojej z nim znajomości - ktoś sobie przyhołubił na stałe. :(

Ale, ale... po lekturze "Wachlarza" nabrałam także wielkiej ochoty na "Imperium znaków" Barthesa, do którego pani Bator często się odwołuje i nawet odrobinę cytuje. To może być naprawdę świetna lektura!
Użytkownik: exilvia 27.10.2008 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Po "Wachlarz" naprawdę wa... | carmaniola
Carmaniolo, "Imperium znaków" jest świetne! :-) Nie wszystko Barthesa mnie zachwyca, raczej często mi się wydaje, że jest zbyt mętny i nic z tego nie wynika, ale nie w "Imperium..". Barthesowskie przeniknięcie przez Japonię, choć to jest jednak jego Japonia, Japonia Francuza, tego się nie da uniknąć, zaglądanie w każdy szczegół jak w znak (już w "Mitologiach" mnie to męczyło, np. jak analizował semiologicznie wyścig kolarski..), jest fascynujące. Bo Japonia to imperium znaków, nic nie jest sobą, wszystko ukrywa coś WIĘCEJ. Jak dla mnie - cudownie.

A Bouviera jakoś nie mogę ruszyć, stoi i się kurzy.. ale odeszłam już trochę od japońskich klimatów (choć stale o nich myślę, też o tych toaletach ;-)).
Użytkownik: carmaniola 27.10.2008 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Carmaniolo, "Imperiu... | exilvia
No, teraz to mnie zmobilizowałaś do tego Barthesa. :-) Co prawda zamówiłam go sobie w bibliotece po lekturze "Wachlarza", ale teraz zaczynam się denerwować, że podobnie jak Bouvier rozpłynie się we mgle. Będę zgrzytać zębami i... pewnie zacznę polować na jakimś Allegro.

Napisz słówko o Bouvierze, jak go odkurzysz, proszę. Ciekawa jestem bardzo.

Na razie też odpływam z Japonii - jak tylko skończę "Estetykę" - miałam ostatnio dużą dawkę chińsko-japońskich obrazków i odczuwam potrzebę pobytu w nieco innych klimatach. Niemniej jednak za pewien czas na japońskie wyspy powrócę. Przyciągają mnie jak magnes. :-)
Użytkownik: exilvia 27.10.2008 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: No, teraz to mnie zmobili... | carmaniola
Tak, Allegro to dobry pomysł. Ja chyba też zacznę szukać. Ale do Bouviera się na razie nie przymierzam.. jak wróci Ci ochota na japońskie klimaty, mogę Ci pożyczyć. Mam też, a widziałam w Twoich poszukiwanych: W Kawagoe: Antropolog wobec życia codziennego Japończyków (Rutkowska Iga). Daj znać :-)

A ja nigdzie konkretnie nie przebywam, oprócz jakichś strasznych klimatów.. Czytam chwaloną na wątku o Kingu (którego prawie nie znam) "Grę Geralda" uch... Przedtem połknęłam książkę Pocałunek Fauna (Banach Iwona). Cały czas ten sam motyw mnie prześladuje.. brr...

Przetykam wszystko Pratchettem i tęsknie spoglądam na Kronika ptaka nakręcacza (Murakami Haruki)...
Użytkownik: carmaniola 28.10.2008 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, Allegro to dobry pom... | exilvia
Słowo ciałem się stało, a ja... właścicielką Bouviera. Co prawda na razie tylko papierowo, ale nic nie powinno stanąć na przeszkodzie większemu zbliżeniu. ;-)(Zamknij oczy Mamucie!)

Jakiś czas temu już doszłam do wniosku, że żaden horror nie umywa się nawet do tego, co może zafundować nam życie. To tak a propos "Fauna", który chociaż jest również literacką fikcją to jednak... blisko mu do rzeczywistości.

A jak masz jeszcze ochotę na koszmary, to polecam Mishimę Yukio. Po zaserwowaniu sobie do poduszki "Na uwięzi" całą noc dręczyły mnie koszmary. ;-)
Użytkownik: McAgnes 01.11.2008 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: z wizytą w japońskiej bib... | carmaniola
Jakże smakowity fragment! Też nabrałam ochoty na "Wachlarz". Do schowka.
Użytkownik: cordelia 30.01.2009 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: z wizytą w japońskiej bib... | carmaniola
Supersedes prześmieszny, ale "Zapiski..." Kenkō - ho, ho! Tu dopiero przeczuwam smakowitości! Już od dawna przymierzam się do "Estetyki japońskiej". Widzę, że zbliża się jej czas :-)
Użytkownik: carmaniola 31.01.2009 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Supersedes prześmieszny, ... | cordelia
"Estetyka japońska" koniecznie! :-) Wybrano do antologii naprawdę fantastyczne fragmenty i artykuły na temat japońskiej kultury. Mnie, najbardziej podobał się chyba tom III. Pewnie ze względu na Tanizakiego, który ze znawstwem i w sposób niezwykle piękny pisze o japońskiej tradycji i sztuce. Fragmenty można znaleźć tutaj: www.biblionetka.pl/...; Ale Tanizaki pisze o nich w każdej swojej książce i choćby dla nich tylko warto do jego powieści zajrzeć. Tutaj jeszcze jedna "próbka": www.biblionetka.pl/...
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: