Dodany: 19.10.2008 13:25|Autor: lkara

Książka: O pięknie
Smith Zadie

2 osoby polecają ten tekst.

O pięknie wykreowanych postaciach


W końcu skończyłam czytać „O pięknie” Zadie Smith. Nie wiedzieć czemu, zajęło mi to około trzech tygodni. Kiedy jednak byłam już mniej więcej w połowie, wręcz połknęłam resztę książki, a nawet zaprzyjaźniłam się z rodziną Belseyów.

„O pięknie” to trzecia, po „Białych zębach” i „Łowcy autografów”, powieść brytyjskiej pisarki. Książka była nominowana do Nagrody Bookera i otrzymała nagrodę Orange Prize for Fiction. Co ciekawe, w lutym tego roku pisarka zaatakowała samą ideę konkursów literackich* twierdząc, że tak naprawdę ich celem jest umacnianie wizerunku sponsorów, takich jak firmy telekomunikacyjne czy sieć kawiarni. Cóż, dziwne to słowa w ustach pisarki, która przyjęła nagrodę od owej firmy telekomunikacyjnej (Orange Prize for Fiction) czy od nienazwanej sieci kawiarni za „Białe zęby” (dawniej: Whitbread Book Awards, obecnie: Costa Book Award).

Kontrowersyjna wypowiedź Smith jednak w niczym nie umniejsza wartości „O pięknie”. Powieść rozpoczyna seria maili wysłanych przez Jerome’a do jego ojca, Howarda Belseya. Wiadomości napisane swodobnym i nieformalnym stylem cechuje wielkie poczucie humoru z odrobiną ironii. Odnajdujemy w nich pierwsze różnice między rodzinami Belseyów i Kipssów, u których Jerome przebywa na stażu. Jedną z nich jest kwestia religii: Jerome pisze o pani Kipps: „[Carlene] naprawdę wie, jak się modlić – fajnie jest mieć możliwość modlić się bez osoby z twojej rodziny, która wchodzi do pokoju i: a) puszcza wiatry, b) krzyczy, c) analizuje fałszywą metafizyczność modlitwy, d) głośno śpiewa, e) śmieje się”**. Dla głowy rodziny, Howarda, już sam fakt, że syn zdecydował się na staż u jego największego wroga, jest nie lada problemem, a dodatkowym ciosem jest wiadomość, że Jerome ma zamiar ożenić się z córką Kippsa, Victorią. To jednak dopiero początek komplikacji. Po kilku miesiącach Kippsowie wprowadzają się do Wellington, a Monty zaczyna pracę na uniwersytecie Howarda.

Powieść jest wielowątkowa i niełatwo opisać w kilku zdaniach jej tematykę. Antagonizmy między liberalnym Howardem i konserwatywnym Montym to tylko jeden z wielu problemów poruszanych w „O pięknie”. Inny to poszukiwanie własnej tożsamości, głównie na przykładzie dzieci Belseyów. Jerome staje się religijny, Zora naśladuje ojca-intelektualistę, a najmłodszy, Levi zaprzyjaźnia się z grupą imigrantów z Haiti, którzy znajdują się w o wiele mniej uprzywilejowanej pozycji życiowej niż on sam. Levi, będący synem białego mężczyzny i czarnoskórej kobiety, chcąc się wtopić w towarzystwo, nie przyznaje się do ojca wykładającego na uniwersytecie czy do ładnego domu w porządnej dzielnicy.

Zadie Smith stworzyła wielowymiarową powieść poruszającą ważne tematy współczesnego świata: multikulturowość, poszukiwanie własnej tożsamości, uprzedzenia rasowe. Największym atutem „O pięknie” są dla mnie wyraziste postaci. Każdy bohater (nawet były nauczyciel z Haiti zajmujący się sprzedażą podróbek torebek) został opisany w taki sposób, że z łatwością stawał mi przed oczami, ilekroć pojawiał się na kartach książki. Widziałam Kiki robiącą porządki, eteryczną Claire, Zorę w kapeluszu, piękną Victorię. Z książkowych bohaterów Smith uczyniła prawdziwych ludzi, których wręcz chciałoby się spotkać na ulicy.

Polecam gorąco, lektura i zabawna, i skłaniająca do myślenia.



---
* Źródło: Internet, strona entertainment.timesonline.co.uk.
** Zadie Smith, „On Beauty”, wyd. Penguin Books, 2005, s. 4. Tłumaczenie własne.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5399
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: kornwalia 28.10.2009 09:19 napisał(a):
Odpowiedź na: W końcu skończyłam czytać... | lkara
Zdecydowanie pozytywne zaskoczenie. 600 stron pochłonięte w 3 dni, co nie zdarzyło mi się całe lata.
Powieść barwna, żywa i przede wszystkim - skłaniająca do zastanowienia. Pokazuje też jak bardzo nasze wyobrażenie o sobie, odbiega od tego, kim naprawdę jesteśmy. Jak nasze poglądy sprawdzają się do pewnego momentu, a potem najczęściej wychodzi z nas nasza prawdziwa natura, instynkty i odruchy, nad którymi nie panujemy.
Cała książka ma też wiele smaczków na płaszczyźnie biali - czarni, co dla Polaka może być nieco egzotyczne, ale też fascynujące. Człowiek zastanawia się, która z postaw jest mu bliższa (Belseya czy Kippsa), choć wiemy, że w naszym kraju możemy sobie tak z daleka teoretyzować ;) Okazuje się jednak, że niezależnie od tego ile lat nas dzieli od niewolnictwa, to będzie chyba zawsze wracało, trudno coś takiego zapomnieć...

Pochwalę też styl Smith, który był miodem na moje serce, że współcześnie pisarze potrafią jeszcze tak pisać. Może raz wyczułam jakiś wymuszony dialog, poza tym pisze ona sprawnie, z werwą. To nie jest czytadełko lub tylko komedyjka, aby nas rozerwać. To jest klasyczna powieść. Pisarka wszystko obmyśliła od początku do końca i zgrabnie umieszcza dane zdarzenia na linii czasu. Uniknęła też, co bardzo mnie cieszyło, scen, które są przewidywalne, zbyt szczegółowe. Po prostu w kolejnej scenie umieszczała informację, jak do czegoś doszło, jak coś się potoczyło, nie zamęczając czytelnika opisem tego na kilka stron. Co do przekleństw (nielicznych) i scen erotycznych (jest ich ze 2-3 i to pod koniec) - dla mnie były jak najbardziej na miejscu. Życie i tyle.

Serdecznie polecam miłośnikom powieści przez duże P :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: