Zaczytany wrzesień 2008
Mało....a najgorsze, że w październiku zapowiada się jeszcze mniej.
1.Neil Gaiman & Terry Pratchett
Dobry omen (
Pratchett Terry,
Gaiman Neil)
[2]
2. Terry Pratchett
Warstwy wszechświata (
Pratchett Terry)
[2]
3. Salman Rushdie
Szatańskie wersety (
Rushdie Salman)
[6]
4. Carroll Lewis
Alicja w Krainie Czarów (
Carroll Lewis (właśc. Dodgson Charles Lutwidge))
[6]
5. J. R. Tolkien
Kowal z Podlesia Większego (
Tolkien J. R. R. (Tolkien John Ronald Reuel))
[5]
6. tenże,
Rudy Dżil i jego pies (
Tolkien J. R. R. (Tolkien John Ronald Reuel))
[5]
7. Mendele Mojcher Sforim
Podróże Benjamina Trzeciego (
Mendele Mojcher Sforim (właśc. Abramowicz Szolem Jakow lub Szalom Jaakow lub Jakob))
[3]
8. Marisha Pessl
Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof (
Pessl Marisha)
[nie zainteresowana dokończeniem]
Nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje. Jeszcze trzy lata temu pochłaniałam każdą książkę Pratchetta, a teraz ledwo docieram do końca. Może najlepsze już przeczytałam. Do Pratchetta mam ogromny sentyment, bo swego czasu umilał mi niezbyt ciekawe samotne życie w ogromnej (z mojej perspektywy)willi, gdzie zajmowałam jedno piętro, a za jedyne wartościowe towarzystwo miałam moją kochaną Kocurinkę. Kupowałam jego książkę i znikałam dla świata żywych. Zdarzało mi się nie usnąć, dopóki nie skończyłam czytać. Jak już sobie tak ględzę, to nie zaszkodzi wspomnieć, jak zaczęła się moja przygoda z Pratchettem. Miałam grupę koleżanek, z którymi regularnie spotykałam się na kawę.Dwie z nich były jego fankami i czasami o nim rozmawiały w mojej obecności. Wyraziłam chyba raz z grzeczności zainteresowanie i musiałam zostać opacznie zrozumiana, bo po jakimś czasie jedna z nich przyniosła mi "Kolor magii", wypożyczony przez nią z biblioteki lub od kogoś, nie pamiętam, i jeszcze przeprosiła, że tak późno, ale nie mogła wcześniej. Zmieszałam się trochę, ale nie chciałam sprawić koleżance przykrości i podziękowałam. Jak już ją wzięłam, to chciałam przeczytać, żeby móc pogadać o niej przy kawie. Początkowo czytanie szło mi opornie, ale w końcu utonęłam i na drugi dzień mogłam już prosić o więcej.
Może niesprawiedliwie oceniłam "Warstwy wszechświata" i "Dobry omen", zdaję sobie sprawę, że nie są to denne książki, jednak mnie w momencie czytania aż skręcało i doczytałam je do końca tylko pod wewnętrznym przymusem. Wogóle z ocenianiem mam problem, mogłabym sobie to darować, ale czasami nachodzi mnie chęć przypomnienia sobie "a co to był za gniot, który czytałam z pół roku temu?" i zaglądam na oceny biblionetkowe i już wiem. Nawet jak nie są miarodajne, to jednak przydatne. Gdyby nie one, to nie pamiętałabym co czytałam "kiedyś tam", w pamięci zostają mi tylko niektóre pozycje. Czasami to aż się dziwię, że coś czytałam. A jeszcze bardziej dziwią mnie niektóre oceny;-)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.