Dodany: 28.08.2008 17:15|Autor: norge
Czeczeński los
Wojciech Jagielski zawsze chciał być takim typem dziennikarza i pisarza, jakim był Ryszard Kapuściński. Czyli nie tylko korespondentem wojennym, ale również kimś, kto w sposób odmienny od innych ogląda świat i próbuje zrozumieć rządzące nim mechanizmy. Czytam kolejne książki Jagielskiego i z satysfakcją stwierdzam, że coraz lepiej mu się to udaje. „Wieże z kamienia”, książka będąca owocem jego podróży na Zakaukazie, w niczym nie ustępuje prozie mistrza. Zrozumiała dla laika (tu mam na myśli siebie), w najdrobniejszych szczegółach dopracowana, napisana z pasją i zaangażowaniem, i - co zadziwiające, zważywszy na trudny temat – czyta się ją jednym tchem.
Z Czeczenią pierwszy raz zetknęłam się dzięki Krystynie Kurczab-Redlich i jej „Głową o mur Kremla”. Zafascynował mnie ten kraj, toteż pewnego dnia usiadłam z książką Jagielskiego w ręku i przeniosłam się myślami i sercem w góry Kaukazu. Próbowałam sobie wyobrazić owe opisywane przez niego wieże z kamienia, kilkusetletnie budowle obronne, trudno dostępne dla najeźdzców, dziś symbol oporu Czeczeńcow wobec narzuconej władzy. Poczuć, jak kaukascy górale tańczą zikr, tradycyjny taniec, podczas którego wpadają w trans, wnosząc tym samym swoją symboliczną skargę do Boga…
Książka składa się z trzech części: „Wiosna”, „Jesień” i „Lato”. Każda z nich to historia innego etapu podróży Jagielskiego, a jednocześnie kolejnych stadiów wojny w Czeczenii.
Wiosna to zbrojny rajd czeczeńskiego bojownika Szamila Basajewa na Dagestan i początek świętej wojny mającej na celu powrót do „prawdziwego islamu”. Rosjanie przez dziesiątki, a właściwie setki lat próbowali „ucywilizować” kaukaskie plemiona i klany. Wypraktykowaną metodą było podważanie i niszczenie podstaw ich tożsamości. Burzono prastare wieże z kamienia, zakazywano tańca zikr, ateizowano i rusyfikowano na wszelkie możliwe sposoby. Czeczeni, bez odwiecznych symboli swoich tradycji, kultu przodków i regulujących życie zasad islamu, poczuli się zagubieni i podatni na wpływy. Wiara w Allacha, której wstydzili się przez tyle lat, zaczęła być dla nich opoką. W odrodzeniu radykalnych idei religijnych maczały palce kremlowskie władze. Istnieją dowody, że Basajew od początku współpracował z rosyjskimi służbami specjalnymi, że był przez nie sterowany nawet wtedy, gdy dokonywał głośnych ataków terrorystycznych, między innymi na osetyjską szkołę w Biesłanie. Całej prawdy pewnie nie dowiemy się nigdy. Historia Rosji pełna jest spisków, tajnych operacji, ponurych tajemnic i niespotykanego nigdzie indziej kłamstwa na wielką skalę.
Jesień w „Wieżach z kamienia” to relacja z podróży Jagielskiego do Groznego w 1999 roku i dramat wybranego w wolnych wyborach pierwszego prezydenta Czeczenii, Asłana Maschadowa. Nieuznawany przez Rosję, nękany przez wrogów wewnętrznych, walczący z narastającym chaosem, korupcją i przestępczością Maschadow uświadamiał sobie, że zanosi się na kolejną wojnę. Chciał jej za wszelką cenę uniknąć. Bezskutecznie wysyłał kolejne propozycje ugody na Kreml, gdzie udawano, że nie ma z kim ani o czym rozmawiać. Wojna to wielkie pieniądze i wielkie interesy. Ale nie tylko. Konflikt na Kaukazie był potrzebny do wewnętrznych rozgrywek o władzę nad Rosją. Dla Czeczenii nie było ratunku.
Trzecia część to okrutny w swojej wymowie krajobraz po bitwie, czyli lato 2000 roku. Grozny, kiedyś piękna, półmilionowa stolica Czeczenii, bombardowany tygodniami przez rosyjskie wojska z ziemi i z powietrza, był systematycznie - dom po domu, ulica po ulicy, dzielnica po dzielnicy - niszczony. Podobnie jak Warszawa w 1944 roku, zamienił się w rumowisko gruzów. Rosjanie zamknęli podbite miasto i kraj, otoczyli gęstą siecią tysięcy posterunków, zakazali wizyt cudzoziemcom. Jagielski, ukryty w małej wiosce Cziri-jurt, starał się nawiązać kontakt z ukrywającym się w górach prezydentem Asłanem Maschadowem. Czekał długie tygodnie na kolejnych posłańców z baz partyzantów. Powoli zatapiał się w odrętwiającej rezygnacji, jednocześnie podglądając życie swoich gospodarzy, ich codzienność i zwyczajność. Słuchał, jak rozmawiają o wojnie, o życiu, o honorze i śmierci. Tymczasem atmosfera we wsi gęstniała od groźnie brzmiących pogłosek. Wreszcie autor podjął decyzję o powrocie do domu. Miał już dość wojennego koszmaru i doświadczania historii na własnej skórze.
Na tym kończy się książka, ale nie kończy się historia. Konflikt tli się nadal. Rosja zazdrośnie i mściwie sieje wojnę wśród niedawnych poddanych. W sierpniu 2008 roku wybucha wojna w Gruzji. Scenariusz jest dobrze znany: prowokacje, destabilizacja, obrona prześladowanej mniejszości rosyjskiej, wreszcie „porządek“ wprowadzany na lufach czołgów... Zapewnienia Rosji o dążeniu do ugody i pokoju okazują się taką samą fikcją, jak w Czeczenii. Nie służą niczemu innemu, jak tylko podtrzymywaniu ignorancji, jaką wykazuje Zachód wobec problemów nie tak znów dalekich sąsiadów. To okrutne, ale Wojciechowi Jagielskiemu z pewnością nie zabraknie tematów reporterskich. Czekam na jego kolejną książkę!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.