Dodany: 09.08.2008 00:52|Autor: mac
Okiem sceptyka
Upłynęło już nieco czasu od kiedy zapoznałem się z historią siedmiorga pielgrzymów przybywających na Hyperion z nadzieją spełnienia prośby jednego z nich. Lektura powieści nie pozostawiła mnie obojętnym na twórczość Dana Simmonsa i skłoniła do napisania tych kilku słów na temat "Hyperiona".
Książka (w twardookładkowej edycji wydawnictwa Mag) sygnowana jest na okładce dumnym stwierdzeniem: "NAJSŁYNNIEJSZA OBOK "DIUNY" POWIEŚĆ SCIENCE FICTION!". Czym sobie zasłużyła na tak górnolotne o niej mniemanie edytora wydania? Odpowiadam natychmiast: nie wiem. Przeczytałem "Hyperiona" i mogę stwierdzić coś zgoła odmiennego: lektura tej, obok "Diuny", najsłynniejszej powieści SF skutecznie odstręczyła mnie od zapoznania się ze swą kontynuacją, tzn. "Zagładą Hyperiona".
Konstrukcja powieści sprowadza się do przeprowadzenia nadgorliwego czytelnika (takiego jak ja, który dał się złapać na zachwalające we wspomnianym stylu slogany reklamowe i kupił "Hyperiona") przez serię siedmiu bezrefleksyjnych, płaskich opowieści pielgrzymów. Każdy z nich: Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i w końcu Konsul (za książką, nazwy własne) snuje kolejno swą nużącą opowieść o tym, co skłoniło go do podjęcia trudu pielgrzymowania na dziką planetę. Nie będę wyjawiał tu celu pielgrzymki, ale nietrudno domyślić się, o jak pełne patosu przedsięwzięcie chodzi. Opowieści te wetkane zostały w dość niezgrabny sposób w opis dotarcia pielgrzymów do planety Hyperion. Na tym też powieść się kończy i czytelnik zostaje sam z poczuciem wstydu, że dał się oszukać. Powieść pozbawiona jest zakończenia, co w pierwotnym zamiarze wydawcy miało skłonić czytelnika do zakupu kontynuacji powieści (pierwotnie zresztą stanowiącej całość). Nie pozostawia jednak niezbędnego w tym celu niedosytu, a wręcz przeciwnie - uczucie ulgi, że to się wreszcie skończyło.
"Hyperion" pozbawiony jest wszelkich elementów charakterystycznych dla wielkich powieści. Dan Simmons nie ma daru elastyczności języka, wyobraźni, życiowej mądrości, poczucia humoru ani innych niezbędnych do napisania nie tylko ciekawej i pasjonującej, ale i wartościowej literacko książki (a w przypadku literatury science fiction wymagania nie są przecież wielce wygórowane). Akcja jest monotonna, pomysły wydumane (z wyjątkiem płynącego wstecz czasu i frapujących tego skutków z opowieści Uczonego - ten pomysł zasługuje na wielkie uznanie), dialogi tchną drętwotą i prymitywizmem, co kilka stron mamy za to pełne detali opisy scen erotycznych. Simmons nie jest w stanie wykreować siedmiu autonomicznych postaci. Wszystkie mówią tym samym językiem (językiem Dana Simmonsa) i tylko zastosowanie prostych sztuczek (jak forma dzienników, mówienie w czasie przeszłym, w innych przypadkach - teraźniejszym, notabene znacznie lepiej oddającym klimat powieści) pozwala czytelnikowi je odróżniać. Muszę zauważyć, że z siedmiorga bohaterów tylko jedno jest płci żeńskiej, a nawet ona - pani detektyw - jest postacią nad wyraz zmaskulinizowaną. Jedynie Poeta zdaje się obdarzony własnym życiem, choć i to raczej przez indywidualny, nadmiernie wulgarny styl zachowania oraz rzucane "z rękawa" cytaty zaczerpnięte z romantycznego poematu Johna Keatsa.
Nie jest moim celem zniechęcenie za wszelką cenę ewentualnego czytelnika do sięgnięcia po "Hyperiona". Warto jednak zastanowić się, czy opatrywanie przez wydawcę podobnie przeciętnej jakości książek tak górnolotnymi frazesami, jak to ma miejsce w tym przypadku, opartymi jedynie na czyimś prywatnym mniemaniu i wprowadzanie przez to czytelnika w błąd nie jest przesadną obłudą.
Moje wrażenia z lektury są absolutnie negatywne i nie pozostawiają marginesu nadziei na udaną rehabilitację Dana Simmonsa "Zagładą Hyperiona" czy "Ilionem". Rozczarowanie jest wprost proporcjonalne do skali oczekiwań wynikających z szumnych zapowiedzi, zasłyszanych opinii oraz prestiżowej nagrody Hugo, którą autor odebrał w 1990 r. właśnie za tę powieść. Osobiście nie sięgnę już po prozę opatrzoną imieniem i nazwiskiem Dana Simmonsa, a i edytorskie opisy na okładkach "dzieł pospolitych" będę odtąd traktować z przymrużeniem oka.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.